mar 172022
 

Dwa założenia na początek – popularność idei i postaci obecnych w publicystyce jest wprost proporcjonalna do zainwestowanych w nie budżetów. Skuteczność zaś oddziaływania tych idei i postaci nie ma żadnego związku z wysokością budżetów, a jedynie z osobniczymi walorami i talentami postaci, a także zawartością pakietów treści, sprzedawanych jako informacje bezwzględnie atrakcyjne.

Teraz przykłady. Można być bardzo popularnym i nie mieć żadnego wpływu na nic, ale stale być obecnym w mediach. Środki bowiem zainwestowana w taki projekt, nie tylko finansowe, ale także medialne, są wielkie. Taki na przykład Hołdys, wszyscy na niego plują, a on ciągle istnieje. Tak samo jak Urabn, o którym nie myślimy, jak o projekcie putinowskiej Rosji, tylko jak o sprytnym Żydzie, co się dorobił za komuny, a potem zamienił w biznesmena. Podobnie jest z innymi. Oczywiście czasem uda się połączyć opisane wyżej kwestie,  a nawet udaje się podrasować niewielki stosunkowo budżet inwestowany w jakiś projekt osobniczymi zaletami kreowanej postaci. I tak moim zdaniem było z Grzegorzem Braunem. Stosunkowo niewielkie środki, jakie w niego zainwestowano, zaowocowały sporym sukcesem, który następnie, wskutek złego rozpoznania okoliczności i powierzchownego bardzo rozumienia spraw, a także pychy i pragnienia sukcesu za wszelką cenę, został na naszych oczach unieważniony. Los zaś unieważnionych bohaterów nie jest wesoły, albowiem – jak w piosence – koledzy go nie żałują, jeszcze końmi go tratują. Nieudany, chybiony, źle poprowadzony projekt propagandowy powoduje zawszę taką samą reakcje – nadaktywność tła, z którego wybijają się inni chętni do odgrywania roli kluczowej. Mentzen z Berkowitzem jeszcze nie znają tej zasady, ale wkrótce prawda ta oświeci ich mózgi.

Poseł Braun zaskakiwał mnie wiele razy. Pierwszy raz, kiedy przysłał do mnie reportera gazety Myśl polska. Żenującego szmatławca, którym sam bym napisał szybciej i lepiej niż ten cały niby-zespół redakcyjny. Miałem udzielić im wywiadu. Przysłali mi zestaw pytań, całkowicie z czapy, a ja miałem odwalić za nich całą robotę. Całe szczęście oddaliłem tę pokusę, jakże przecież nędzną. A było to z dziesięć lat temu, kiedy wydawało mi się, że media mają wpływ na sprzedaż. Myśl Polska, jak wiecie jest w każdym Empiku i nikogo nie obchodzi, że jest to rosyjska propaganda w najgorszym wydaniu, albowiem przeznaczony na nią budżet jest, jak przypuszczam,  najpierw rozkradany przez jakieś zaplecze, a potem to co zostanie przeznacza się na edycję pisma. Wydanie bowiem takiego śmiecia, kosztuje grosze. Zasięg jest marny, ale nie o to chodzi. W propagandzie rosyjskiej, podobnie jak w rosyjskich operacjach specjalnych, takich jak lądowanie na Czerniakowie w 1944 roku, chodzi o uchwycenie przyczółku i przejęcie narracji. Zaczyna się od tytułu operacji – Myśl polska. Kto z tym będzie polemizował? Nikt, albowiem każdy kto spróbuje zostanie ogłoszony wrogiem Polski. Podobnie jak każdy kto atakował Wałęsę, był wrogiem Matki Bożej. Stąd agentura pojawia się właśnie w miejscach, gdzie prostoduszni ludzie szukają jakichś inspiracji, a kiedy już je znajdą gotowi są bronić swoich szajb za cenę życia. I sytuacje takie oglądaliśmy nie raz. Nikt też nie będzie polemizował z ortodoksją religijną, która połączona jest na sztywno z myślą polską, albowiem narobi sobie wrogów wśród ludzi bezwzględnie uczciwych. Co to za ludzie? Ci, których się nie dopuszcza do dzielonego na zapleczu budżetu, a tylko opowiada im się o wzniosłych ideach.

Zarejestrowano, nie wiem czy słyszeliście, partię o nazwie Agrounia. Oznacza to, że kolejny ważny przyczółek został zajęty przez agentów Moskwy. Jest nim produkcja i dystrybucja żywności. Kołodziejczak zdemaskował się już wiele razy i dla każdego jest jasne, że nazwanie go istotą niesamodzielną, to jest eufemizm. To dureń, wystawiony do odgrywania ról. Niestety będziemy musieli się pogodzić z jego obecnością, albowiem państwo nasze nie posiada narzędzi, by się z takimi kwestiami mierzyć. Musi udawać, że ta cała Agrounia, to twór samoistny, a nie finansowany przez Moskwę. Program tej partii jest znany i będzie powielał stare schematy Leppera, w eter znów popłyną informacje o tym, że Rosja jest ważnym klientem, a my nie sprzedajemy jej żywności, bo zły rząd polski denerwuje dobrego Putina.

Niedawno, mój syn, który studiuje na SGH wziął udział w panelu, w którym jeden z młodszych wykładowców tej uczelni rozsmarował po ścianach Mentzena i jeszcze jednego mistrza ekonomii, lansowanego w mediach. Czy my o tym coś słyszymy? Czy fachowcy od pieniądza, uczący nasze dzieci wypowiadaj się publicznie tłumacząc na sprawy skomplikowane i nieoczywiste? Nie, albowiem czyni to Mentzen, właściciel kantoru, biura podatkowego i sklepu z bronią. On jest tym wzorcem metra, który kształtuje wyobraźnię mas karmiących się poppolityką. I tylko ta polityka się liczy, albowiem pan Menzten to w mojej ocenie projekt propagandowy.

Podobnie jest z głosami w sprawie dostępu Polaków do broni. Ja nie miałem zdania w tej kwestii i przez długi czas skłonny byłem do tego, żeby przyznać rację ludziom domagającym się tego dostępu. Sam – wyznam – bronią się nie interesuję i mało mnie ona obchodzi. I tak, aż do momentu, gdy przeczytałem wpis Berkowitza na twitterze. Napisał on, że powszechny dostęp do broni ułatwiłby Polakom obronę swoich praw przed złym rządem, który wprowadzałby niekorzystne dla Polaków prawa. Moim zdaniem sprawa jest wyjaśniona klarownie. Dostęp do broni tak, ale dopiero jak Ukraina i Białoruś znajdą się orbicie zachodu, a Obwód Kaliningradzki zostanie podzielony pomiędzy Polskę i Litwę.

Przyczółków propagandowych jest mnóstwo i one pewnie dałyby się nawet jakoś sklasyfikować. Od góry wygląda to mniej więcej tak: najważniejsze obszary gdzie się je umieszcza, to rozważania doktrynalne, religijne (jestem lepszy od papieża i księży pedofilów) potem gospodarcze. Tu najistotniejsze jest rolnictwo. Energia bowiem będzie pod kontrolą państwa, podobnie z przemysłem zbrojeniowym. Rolnictwo nie da się upaństwowić, a jest kluczowym i strategicznym obszarem.

Niżej są już różne indywidualne zainteresowania różnych lobby i grup zainteresowań. Te zaś zawsze doszukują się zła w tych siłach, które nie grożą im bezpośrednio. To znaczy pobiciem, upokorzeniem, zaborem mienia pod byle pretekstem. Grożą za to innymi jakimiś sankcjami, na przykład zatruciem gazami z chemitrails, albo depopulacją, zbudowaniem Nowej Jerozolimy na Krymie i tego typu historiami. I to już jest prawdziwa degrengolada. Ma ona jednak wielu wiernych fanów, ich motywacje tylko w niektórych przypadkach, dają się podciągnąć pod jednostki chorobowe. I te, albowiem jest z nami psychiatra, potraktujemy łagodnie. Cała reszta cyników i spryciarzy, uważających, że mają tu do czynienia z gromadą poczciwych głupeczków, zostanie potraktowana w sposób, na jaki zasługuje.

Na dziś to tyle.

  15 komentarzy do “Dezinformacja, demaskacja, degrengolada”

  1. Dzień dobry. W sumie się zgadzam, myślę, że to o czym Pan pisze to podsumowanie istoty obecnego polskiego życia politycznego i publicystycznego, zawierające się w zdaniu; wszystko to teatr. Nie ma ani jednego obiektu samodzielnego w tej przestrzeni, są tylko jakieś fantomy sterowane z zewnątrz krótszymi lub dłuższymi niewidocznymi przewodami. Między innymi dlatego nie pozwolą upaść Rosji tak do końca, choć ją okradną i wyeksploatują – ja jej tam żałował nie będę – ale musi zostać, bo to przecież od lat wygodny i niedrogi wykonawca różnych wrogich akcji przeciwko nam i innym ludom okolicznym. Więc zostanie i nadal będzie tą misję realizował, podobnie jak ten drugi wykonawca, inteligentniejszy i droższy, więc wykorzystywany do subtelniejszych operacji. Razem są w stanie urządzić tu taki show, że ogłupiona publiczność nie ma większych szans zobaczyć jaka rzeczywistość znajduje się za tą sceną i z czasem popada w apatię streszczającą się w słowach; polityka jest zła i brudna i człowiek uczciwy się nią nie zajmuje. I taki właśnie jest cel tej operacji zamówionej i opłaconej przez tych, co Pan wie, a ja się domyślam…

  2. Obwód kalinogrodzki między Polskę a Litwę , to będzie trzeba jeszcze paru przegranych wojen przez Rosję. Białoruś i Ukraina jak będą po stronie „zachodniej” to być może obwód też do kasacji. Obwód to ciekawy twór, taki „Krym” do którego potrzebny być może jest korytarz.

  3. ” państwo nasze nie posiada narzędzi, by się z takimi kwestiami mierzyć.”

    Tego właśnie nie rozumiem. Jest wojna.

  4. Nie zgadzamy się z Pana rozumowaniem. To czysty determinizm. Gdyby tak było, kamuflaż, kabaret byłby ważniejszy od przepływu pieniądza. A tak nie jest.

  5. – oczywiście, że przepływ pieniądza jest najważniejszy. I po to się organizuje ten kabaret, żebyśmy nie widzieli jak ten pieniądz płynie.

  6. Dostęp do broni

    Od kilku lat wyrobienie zezwolenia na broń palną w Polsce to mniej więcej podobny kłopot co zdobycie prawa jazdy. Uznaniowość policji została zniesiona, trzeba zrobić badania lekarskie, zdać kilka egzaminów z teorii i praktyki, odczekać te kilka miesięcy w stowarzyszeniu strzeleckim, zapłacić kilka stówek składek. Ustawodawstwo i praktyka wykonawcza jest całkiem przyjazna jak na UE w XXI wieku. Stan faktyczny jest taki że jeżeli ktoś chce mieć karabin czy pistolet to albo już ma, albo właśnie robi papiery.

    Jak w takiej sytuacji określić podnoszenie kwestii „trzeba dać dostęp do broni Polakom”? To są jakieś piruety w polityczno-medialnym matriksie, obliczone na uwodzenie impotentów.

  7. 1.Jeśli ktoś chce mieć w Polsce broń to nie ma z tym problemu ale musi zainwestować ze trzy miesiące na naukę ustawy o broni i amunicji (ew. przepisy sportowe) i ze trzy tysiące złotych na szkolenie strzeleckie. Dołożyć do tego zaświadczenie od psychologa, psychiatry i internisty i droga na egzamin otwarta. Egzamin teoretyczny to test (10 pytań), praktyczny to strzelanie do tarczy.

    2.Można kupić sobie czarnoprochowiec. Tu nie ma żadnych pozwoleń ani ograniczeń poza budżetem jakim się dysponuje.

  8. jak zawsze chodzi o zagospodarowanie rynku informacyjnego. nie mozna pozostawic jakiegos segmentu spoleczenistwa w stanie niezaopiekowania. to mogloby doprowadzic taki segment do samodzielnego myslenia. moja opinia jest taka. kazdy z nas przy urodzeniu dostal cudowny prezent , rozum. i kazdy powinien zaczac ten rozum uzywac i troszczyc sie o siebie zamiast delegowac to innym.

  9. Panie Gabrielu studia studiami, super że SGH ale zawsze najpierw pokora i nie wywyższanie się nad innymi, czego nie rozumieją Mentzen i Berkovitz. Bo jak Pan Bóg chce kogoś pokarać to mu najpierw rozum odbiera, a wtedy tytuły można sobie schować w kieszeń. Wiem bo sam się przekonałem, dlatego chodzę między biednymi i pozornie głupimi i uważam, że to więcej warte niż moje dyplomy…. My tutaj przecież szanujemy niepiśmiennych francuskich baronów.

  10. A mnie interesuje dlaczego Warzecha i Gadowski kłamią na temat stanowiska św. p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kwestii Kosowa?

    /www.youtube.com/watch?v=MP0HsRoGIC

    tvn24.pl/polska/polski-rzad-oficjalnie-uznal-niepodleglosc-kosowa-ra50294-3693036

  11. Dezerter Czeczko właśnie się powiesił, przestał być potrzebny. Także uważajcie Konfederaci….

  12. To nie dziennikarze, to tacy wtorni informatorzy, oni wszyscy klepią po sobie jak gęsi, gęgęgęgę . Warzecha przecież liczy straty PKB i koszty 500 plus na nowych polskich obywateli, jak gwiazdowski, a nie widzą że tutaj zmienia się cala architektura. Rosja już to wie dlatego wysyła swoje statki będzie się działo, uważam że pójdzie atom,bo Putin przegrywa

  13. Agrounia by chciała ,żeby na polach za pół ceny pracowali Ukraińcy ,a plony kupowała Rosja jak najdrożej..i tyle w temacie.

  14. Państwo nasze, że się tak wyrażę gornolotnie jest niepoważne, bo nie ma tradycji funkcjonowania na rozkaz, Pan pisze często, że tutaj nie ma dyscypliny w działaniu, jest swoboda swawola szlachcic na zagrodzie równy…. itd. Tak sobie pomyślałem, że w sporcie polskim też często komentatorzy narzekają na brak systemowych działań, niezorganizowanie i nic się nie zmieni, bo u nas tylko praca i talent indywidualny przeważa, żadne stadne rozwiązania. To do Polaka nie pasuje jak cholera, ale robią z nas Niemców cały czas na szczęście nie są żadnymi elitami choć się uważają.

  15. Tak sobie pomyślałem, że w sporcie polskim też często komentatorzy narzekają na brak systemowych działań, niezorganizowanie i nic się nie zmieni, bo u nas tylko praca i talent indywidualny przeważa, żadne stadne rozwiązania

    Ale to nie jest nasze fatum. Bywamy najlepszymi drużynami reprezentacyjnymi i klubowymi na świecie w grze w piłkę siatkową. Raczej nie samym talentem i pospolitym ruszeniem.

    Ja myślę, że w wielu dziedzinach jesteśmy po prostu sabotowani. Tak jak RON.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.