kw. 202021
 

Zapewne nie ja jeden zauważyłem to podobieństwo, które, jak mniemam wykrystalizowało się u nas jedynie, w Polsce, bo w świecie chyba nie istnieje. My zaś potykamy się o nie często, prawie codziennie. Nie bowiem ma takiej wypowiedzi medialnych, „przedsoborowych” katolików, która nie zostałaby oklaskana przez czerwonych.

Istota sprawy zanurzona jest na pewnej głębokości i chyba założyć można, że chodzi o to, iż część przedsoborowego katolicyzmu jest po prostu projektem politycznym kreowanym przez dawnych towarzyszy. Jeśli tak jest, to można stwierdzić z całą pewnością, że ów katolicyzm ma budowę porfirową. Cóż to takiego? Dawno temu pół mojej klasy dostało dwóje z hodowli lasu, za to, że nie umiało powiedzieć, co to takiego budowa porfirowa. Otóż chodzi o to, że w masie stopionej bazaltowej skały tkwią drobne i większe, wyraźnie widoczne kryształy. – Jak rodzynki w cieście – mawiał nasz nauczyciel od hodowli wpisując każdemu, który nie pamiętał tej formuły dwóję do dziennika.

No więc jak rodzynki w cieście tkwią ci ludzie w masie oddanych sprawie wiernych i to oni zwykle zabierają głos w imieniu całej wspólnoty, a czynią to, nie po to, by kogoś przekonać do rytu trydenckiego, ale po to, by wskazać ludziom iż duch pokory, modlitwy i pracy, który unosi się nad tradycyjnymi wspólnotami, jest tożsamy z duchem czynu społecznego, który zorganizowana herezja komunistyczna propagowała w dni ustawowo od pracy wolne.

Jeśli ktoś z obecnych tu tradycjonalistów zechce się na mnie w tej chwili obrazić, zrozumiem, ale nie ustąpię. Mam bowiem wrażenie, że w społeczności tej nie istnieje jedyny istotny dla higieny intelektualnej dużych grup religijnych mechanizm – swoboda dyskusji o sprawach nieziemskich. Nie ma też tam, poza kilkoma, dawno już zmarginalizowanymi osobami, żadnych autentycznych liderów. Ci zaś, którzy są, zabierają głos wyłącznie w kwestiach doczesnych, silnie upolitycznionych, wskazując na rozwiązania bardzo radykalne. Jak na konserwatystów z zawodu, to dość szczególne podejście. Myślę po prostu, że w społecznościach tradycjonalistów znajdują się poczwarki rewolucji. Użyłem bardzo łagodnego wyrażenia, bo mogłem napisać gorzej. Ponieważ najistotniejszą wartością dla tradycjonalistów, tak to przynajmniej wygląda z wierzchu, jest sama społeczność, nie ma mowy, by ktokolwiek, występując w jej imieniu był narażony na krytykę. To bardzo ułatwia sprawę i upraszcza strategię. Cóż to bowiem jest w dzisiejszych czasach za problem, wykreować liderów i dać im zewnętrzne wsparcie? Oni zawsze znajdą posłuch, nawet jak będą mówić rzeczy jawnie sprzeczne z doktryną społeczności, którą reprezentują. W istocie bowiem chodzi o to, co zawsze – o udzielenie poparcia tak zwanemu mocnemu człowiekowi. Jest to niestety postawa antychrześcijańska, na co pragnę zwrócić uwagę bardzo delikatnie. Nie mogę się też doszukać ostatnimi czasy, żadnych kapłanów, którzy w przestrzeni publicznej zabieraliby głos w sprawach liturgii i postaw przedsoborowych. Słyszę tylko świeckich, coraz bardziej nachalnych i agresywnych. I coraz bardziej zbliżających się w swoich ocenach do komunizmu. Zniknął gdzieś ksiądz Grzegorz Śniadoch, na przykład, nikt już nie cytuje jego wypowiedzi i nie wrzuca nagrań z jego kazaniami. Mamy za to Adriana Lenza, którego poleciłem stąd wyrzucić. Jest on jednym z wielu młodych ludzi, którym się wydaje, że droga do posady mentora jest krótka, prosta i wymaga w zasadzie jednego – usztywnienia postawy i składania właściwych deklaracji. To jest przekonanie właściwe pionierom i młodym agitatorom z czasów tuż po wojnie, albo tuż po rewolucji. Rozumieją to jednak wyłącznie ludzie dojrzali, którzy – świadomi już swoich ograniczeń – nie za bardzo potrafią przeciwstawić się nawracającej agresji młodych, którzy nie dokonali jeszcze żadnego istotnego wyboru życiowego. Jeśli zaś już go dokonają, w tym stanie ducha, który jest ich udziałem obecnie, przez całe życie będą wypierać ową decyzję ze świadomości. Nie może być ona bowiem dobra, właściwa i zgodna z nauką Kościoła, nieważne przed czy posoborowego. I to jest zasada żelazna. Jej konsekwencje zaś nie wydają się dziś za bardzo dolegliwe, albowiem wybory, które mogą stanąć przed młodymi ortodoksami mają dziś jeszcze słabe konotacje moralne. One są dla wielu z nich po prostu oczywiste. Sprawy jednak, w miarę upływu czasu zaczną się komplikować. To zaś oznacza, że wzrastać będzie ilość osób kwalifikowanych, jako nieortodoksyjne bądź też nie dosyć ortodoksyjne. Potencjometr na tej skali, czego łatwo się domyślić, nie przesuwa się jednak po prostej lecz w kółko. I w końcu dochodzimy do miejsca kiedy to sam, najbardziej ortodoksyjny wyznawca, zaczyna wierzyć w dogmaty jawnie przeczące doktrynie.

Kościół jest powszechny, o czym nieśmiało przypominam, a najważniejsi w nim są kapłani. Ci zaś spotykają się dziś wyłącznie z atakami. No chyba, że przyjmują właściwą postawę. Nie bardzo jednak wiadomo co to znaczy „właściwa postawa”. Zdaje się, że chodzi o postawę kokieteryjną wobec świeckich ortodoksów. Ci zaś, żeby utrzymać się na właściwej pozycji nie mogą zajmować się rzeczami w ich ocenie miałkimi i degradującymi ich. Nie mogą być nóg żebrakom, jak Pan Jezus czy papież co roku, na pamiątkę tego czynu. Oni mogą krytykować pisma i postawę Jana Pawła II, bo to z miejsca zwraca na nich uwagę i podnosi ich znaczenie. To także zwraca na nich uwagę czerwonych, którzy – po serii deklaracji dotyczących spraw najważniejszych – wiedzą już z kim mają do czynienie. Wybory, o których piszę dokonują się podświadomie i niejako automatycznie. Rewolucja bowiem wypracowała trwałe i bardzo skuteczne metody werbunku i dyscyplinowania swoich ludzi, a także automatycznej promocji właściwych i skutecznych postaw. Niepotrzebne są regulaminy, szkolenia i przekonywanie, wystarczy kilka niby-żartów w rodzaju dowieraj, no prawieraj, i wszystko jest jasne. Każdy czuje się wyróżniony i o wiele szczęśliwszy niż przedtem, zanim stał się adeptem rewolucji. Dlaczego? Bo nie ma wątpliwości czy dobrze czyni. U podstaw tego sposobu rozumowania leży kradzież dogmatu. No i wiara, że wystarczy dokonać pewnych kosmetycznych zmian, by cały świat wypiękniał, a ludzie stali się lepsi. Jeśli zaś się tacy nie staną, to już wyłącznie ich wina.

  40 komentarzy do “Dlaczego „przedsoborowym” katolikom tak blisko do komunistów czyli wybierzmy większe dobro”

  1. Dzień dobry. Pisał Pan już nie raz o tym, na czyjej służbie jest rewolucja i co z tego wynika. Przede wszystkim ta rzucająca się w oczy sprawność socjotechniczna i każda inna potrzebna w rozpoznaniu, rekrutacji i dalszej manipulacji takich na przykład „ortodoksów”, „ekologów”, czy jaki tam model z tej fabryki weźmiemy na warsztat. Oni mają środki, żeby wynająć potrzebnych specjalistów, cenią, także w pieniądzu, fachowość w tych dziedzinach i dlatego mają efekty. Widać to i w lasach i w kościołach. Czy można się temu przeciwstawiać. Ciężko. samo pokładanie nadziei w Bogu, który przecież wszystko za nas zrobi, raczej nie wystarczy. Owszem, modlić się trzeba ale i coś robić na swoją miarę. Na początek – otworzyć oczy. albo chociaż przestać zaciskać.

  2. Czuję się wywołana do tablicy.  Od jakichś siedmiu czy ośmiu lat chodzę z dziećmi na mszę świętą do kościoła bractwa św Piusa. Jak jesteśmy na wakacjach w Polsce, to chodzimy do naszej parafii najświętszego Zbawiciela w Warszawie, czy do jakiegokolwiek innego „posoborowego” kościoła, który się znajduje w okolicy. Bractwo św Piusa, to nie są jacyś heretycy, a część Kościoła powszechnego.

    Jak mieszkaliśmy wcześniej w Bazylei, to chodziliśmy tam na polską mszę. Po przeprowadzce jeździliśmy na polską msze do Bazylei albo do Biel.  Dzieci jednak nie bardzo lubiły te niedzielne wyjazdy.
    „Posoborowy” kościół w naszej miejscowości, to piękny barokowy gmach, który świeci w niedzielę pustkami.  Nie byłam wstanie tam regularnie uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej. Raz byłam świadkiem zamierzonej profanacji Najświętszego Sakramentu przez nastoletniego chłopca. Innym razem małe dzieci przyprowadzone przez panią katechetkę rozsiadły się w prezbiterium w czasie przeistoczenia.  Muzyka też była fatalna.

    Jestem naprawdę szczęśliwa, że w naszej miejscowości jest kościół bractwa.  Ja francuski znam równie źle jak łacinę, więc  msza po łacinie, była dla mnie w równym stopniu obco brzmiąca jak po francusku.  Natomiast ludzie w kościele zachowywali się z nabożeństwem podobny czasów mojego dzieciństwa, czyli czasów tuż po reformie liturgicznej.  Jestem też bardzo zadowolona poziomu nauczania religii na którą chodziły moje dzieci.

  3. Nadzieję w Bogu też ukradli, więc trzeba raczej samemu coś teges…

  4. Kościół przedsoborowy i posoborowy to w istocie ten sam Kościół…

  5. czyli od dawna obowiązuje formuła którą bym nazwała

    'zarządzanie przez judzenie’

    a nawet od bardzo dawna jest to judzenie /pod kontrolą/  uprawiane

  6. Wszystko to prawda, bo całe społeczeństwo jest komunistyczne i nawet największy ortodoks pochyli się nad dotacją.

    Sergiusz Piasecki w „Siedmiu pigułkach Lucyfera” opisuje nocną naradę nocników demokratów, tekst powyższy jest bardzo podobny do wystąpienia jednego z nocników, nie wytykam tego jako coś złego. Nie istnieje coś takiego jak „środowisko” czy  „wspólnota” tradycjonalistyczna  jest natomiast usilna chęć tworzenia przez kilkadziesiąt może osób czegoś takiego ze wszystkimi symptomami opisanymi powyżej. W komunie nie można np. namalować sobie obrazu, ale trzeba stworzyć grupę artystyczną. Są natomiast ludzie którzy nie chcą być w Internecie czy innych mediach. Nie ma masowego nawracania i nigdy nie było. Każdy wie jak trudno jest przekonać do prawdy chociażby własne przyległości – łatwiej jest namówić do jakiegoś amłaja. W takich okolicznościach przyrody jakie mamy, należy się jednak spodziewać się masowego zdyscyplinowanego przejścia całych „gotowych już środowisk”. Nie będzie to rychłe gdyż większość myśli że nie jesteśmy a dnie, bo od spodu ktoś puka.

  7. Ja myślę, że sami – to znaczy my, „prości wierni” wiele nie zrobimy. Nie mamy żadnej organizacji a w masie nawet świadomości, że potrzebujemy i nie mamy. Cieniem tej organizacji jest Kościół Powszechny, który tak sobie zdaje sobie sprawę z tej funkcji. Cóż, Kościół tworzą ludzie, którzy nie są wszak doskonali. Ale mogą w końcu dostrzec pewne rzeczy i trochę ulepszyć sposób sprawowania swojego posłannictwa. Ja mogę się o to tylko modlić. Pan może pisać takie teksty i w sumie, kto wie, może coś się uda…

  8. Jeszcze jedno. Po owocach ich poznacie. W czasie tych ośmiu lat były w naszym kościele na Wielkanoc dwa chrzty osoby dorosłej. Była też jedna konwersja z prawosławia. Przychodzi do nas na mszę też jedna nawrócona muzułmanka. Księża są młodzi.

  9. Jeszcze jedno. Po owocach ich poznacie. W czasie tych ośmiu lat były w naszym kościele na Wielkanoc dwa chrzty osoby dorosłej. Była też jedna konwersja z prawosławia. Przychodzi do nas na mszę też jedna nawrócona muzułmanka. Księża są młodzi.

  10. W naszą , nie ekspandującą już cywilizację łacńską wciska się cywilizacja bizantyńska i żydowska. Smutno i straszno.

  11. W tych zmianach posoborowych zagubiła się gdzieś wielkość i powaga liturgii i powaga Kościoła. W moim parafialnym Sanktuarium msze tak się już różnią jakby   każda była z innego kościoła. Są oddzielne 'targety’: parafianie, dzieci, młodzież, wspólnota małżeństw, studenci. Oczywiście poza mszą dla parafian wszystkie te msze są przeważnie z gitarą, bez starych pięknych pieśni, więc kolejne pokolenia nawet nie poznają pieśni ani dawnej powagi mszy. Nie warto naśladować infantylizacji świata.

  12. A parafianie nie mogą się zebrać na organy i na opłacenie organisty ? Na założenie chóru?

  13. 😀 smutne jak nieprawdziwe.

    I nie jestem „przedsoborowy”, po prostu obserwuję liturgię. Najpierw Gospodarz wyklina heretycki renesans, „frontem do człowieka” „nic co ludzie” a potem udaje że liturgia „frontem do człowieka” „nic co ludzie” nie jest heretycka w istocie i w korzeniach.

    Upadek Kościoła to nie Vaticanum II, tam, mamy tylko wisienkę na torcie. Owszem, Vaticanum II to koniec cywilizacji greckiej Arystotelesa i św. Jana, ale początek nastąpił wcześniej (konkretnie w 1832, al o tym kiedy indziej).

    Tyle, że uparte twierdzenie, iż żyjemy w realiach greckiej Logos jest smutne, twierdzenie, że kręgosłup i podstawa _tamtej_ cywilizacji nie został złamany przed jej likwidacją to już bolesny ahistorycyzm. Jakbym słuchał maksistów-leninistów o indianach w USA…

  14. Dlaczego „przedsoborowym” katolikom tak blisko do komunistów ? 
    Zapominają, że naprawę świata zaczyna się od siebie, a nie od innych?

  15. „Pan może pisać takie teksty i w sumie, kto wie, może coś się uda…”

    Czyli „róbmy swoje, może to coś da” a nie „róbta co chceta”!

  16. Laudetur Jesus Christus

    Panie Gabrielu , oto kilka linkow , ktore prowadza mnie do ” komunistow”,

    https://sacerdoshyacinthus.com/

    https://verbumcatholicum.com/

    https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/91

    https://wobroniemszy.pl/

    Pozdrawiam

  17. powyżej komentarz B.

    mówi że się w naszą cywilizację łacińską  wciska cywilizacja żydowska i bizantyńska, wciskają się via 'pudła rezonansowe’, które są fundowane przez różniste stypendia, kreowane są te pudła rezonansowe na poczwarki rewolucji… na postępaków krytykujących wszystko co jest związane z chrześcijaństwem .

    kryterium doboru jest krytyka  Kościoła.

    Taki ortodoksyjny wyznawca co mu sie pomieszało, zaczyna wierzyć w dogmaty zaprzeczające doktrynie ma zaraz promocję  zawsze ma obronę, tak w razie konferencji, czy wywiadu w postępowej gazecie zaplecze ułoży ładny tekst prawie przekonujący, w razie potrzeby lewicowy reżyser nakręci film, lewicowa telewizja obetrze łzy takiemu ortodoksyjnemu wyznawcy co sie pogubił….

    no wciska się bałamuci wykorzystuje niegodne chwyty pojudza, podjudza ..

    A werbunek trwa…

    choćby ten werbunek ozdobiony błyskawicami

  18. Źli ludzie zawsze obwstawiają osoby o skrajnych poglądach…  Kościół uczy umiaru i rozsądku. Konfederacja właśnie chce legalizacji marihuany i konopii. W imię wolności oczywiście.

  19. W 2001 roku Stolica Apostolska wydała instrukcję Liturgiam Authenticam dotyczącą użycia języka wernakularnego w Mszy Świętej. Podając szczególnie przykład Et cum spiritu tuo instrukcja zaleca, by dla zachowania dziedzictwa Kościoła pewne frazy były tłumaczone z łaciny tak literalnie, jak to możliwe.Do mojej ilustracji dodałem powód, dla którego dziedzictwo mojego dzieciństwa wymaga zwrotu łacińskiego.

    Ministranci

  20. O myciu nóg w liturgię Triduum Paschalnego – w tym roku w mojej parafii mycia nóg nie było – bo covid.

    Gdy rok temu pytałem, dlaczego tak bezkrytycznie i bezrefleksyjnie wprowadza się „zakazy” w oparciu o informacje instytucyj (takich jak łoenzet czy wuhało), które przykładowo za prawo człowieka uznają prawo do mordowania… W odpowiedzi usłyszałem, że to, iż w tamtych kwestiach kłamią nie znaczy że w tej kwestii nie kłamią. Ja się na filozofii nie znam, ale kiedyś słyszałem piąte przez dziesiąte o paradoksie kłamcy. W tym roku już nie było w tym temacie rozmowy… Mnie to osobiście smuci, rok temu denerwowało ale już ten „etap” mam za sobą.

    I na koniec, w lustrzanym odbiciu – rozmawiałem ostatnio z „ateistą”, człowiekiem który wierzy w radiestezję oraz „energie” oraz w to, że Biblia jest zakłamana. Zapytany o przesłanie Biblii nie potrafił sformułować żadnej odpowiedzi. Zapytany czy przeczytał chociażby z jedną księgę, odpowiedział jednoznacznie, że nie. Znam wielu nie-ateistów, którzy też Biblii nigdy nie trzymali w ręku.. Może to jest dobra rada dla tradycjonalistów i nietradycjonalistów? Wziąć Biblię do ręki?

  21. Nie słyszałem jeszcze o ludziach, którzy domagają się należnej czci podczas Przenajświętszej Ofiary, co by się wypowiadali pozytywnie o tłuszczy z błyskawicami. Dla zaspokojenia własnej ciekawości prosiłbym o jakiś przykład mediów lewackich postępowych, które tak chętnie wspierają „tradycjonalistów”? Ja wprawdznie nie czytam mediów, ani postępowych ani niepostepowych, ale chętnie poznam tytuł postępowej gazety, która ociera łzy ortodoksyjnym wyznawcom.

  22. cały ich program i działanie wskazuje że Konfa to wilki w owczej skórze,

    Wszystko dla  załapania się przy kolejnych wyborach za taką ilość głosów która da dofinansowanie , przy wyborach prezydenckich wsparli Trzaska, ciekawe  co/kogo  poprą tuż przed wyborami parlamentarnymi za 3 lata.

  23. Jezus mówi w Biblii że już samą myślą grzeszymy śmiertelnie – czy to jest według Ciebie umiar? To jest skok na głęboką wodę. Niewielu na to stać. Większość woli siebie usprawiedliwiać.

    Palenie marihuany skutkuje przykrymi konsekwencjami dla otoczeina (mam pod sobą takiego palacza, smród wchodzi przez zamknięte okna – nic przyjemnego). Ale zabranianie uprawiania konopii z tego tylko powodu bo ktoś sobie zapali jest po prostu niemądre.

  24. Dlatego nie biorę udziału w wyborach, sama idea demokracji, gdzie „większość” ustala co można nazwać dobrem a co złem jest fundamentalnie mroczna. Zbyt wiele razy dałem się oszukać, od jakiegoś czasu wybieram Biblię i gdy tylko się uda różaniec.

    Mi w pytaniu chodziło o tytuł postępowej gazety która kierowała przekaz do tradycjonalistów – każdy chyba wie które to mogłyby być gazety, chodziło Ci o tygodnik powszechny? Deon? bo chyba nie gazwyb 🙂

  25. Polecam ” Cywilizację łacińską” Feliksa Konecznego. Jako uzupełnienie nin.blogu literackiego

  26. „Naprawe swiata zaczyna się… ”

    QED

    Albo szerzej… katolicy wiedza,  ze zyjemy w upadlym swiecie, gdzie ksieciem jest diabeł.  Katolicy nie tylko mowia,  ze czytaja Ewangelie,  oni ja tez staraja sie zrozumiec.

    Wystarczy tylko kuszenie Chrystusa by to zrozumieć.

    BELKOT o naprawie swiata to produkt PR takich osrodkow hak AIPAC czy ADL.

  27. Niestety, podstawa wiary jest pokora.

    Przepaszam wszystkich,  ktorych urazilem.

  28. Czasami się zastanawiam, czy w moim przypadku wyrazem pokory jest nie pisać komentarzy w internecie jako że bardzo rzadko mi się udaje tak formułować myśli żeby nie brzmieć pretensjonalnie albo ex cathedra.. dlatego zdarzy mi się zostawić komentarz w tym miłym miejscu raz na pół roku..

  29. Cztery cnoty kardynalne:  roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie. Trzy ewangeliczne: wiara, nadzieja i miłość. Czy to skok na głęboką wodę? 

     

  30. W dawnej Polsce na takich mówiło się warchoły.

  31. tak ,  określenie warcholstwo, to adekwatny,  szerszy zakres , obejmuje i podjudzanie i krytykanctwo i tym podobne.

    bo oto warchoł przecież ma prawo do swojego zdania …… jako  demokrata, obywatel, w jego głowie na konstruktywizm oparty na cnotach – nie ma miejsca.

  32. Umiarkowanie – np. w jedzeniu i piciu. Nie ma umiarkowania w miłości do bliźniego, zwłaszcza że jest to po miłości do Boga zalecane w pierwszym i najważniejszym przykazaniu. Jest to skok na głęboką wodę, jeśli dla Ciebie nie jest to pewnie jesteś już święta 😉 Ja osobiście mam problem z miłością do bliźniego. Zwłaszcza takiego który mnie nie kocha, lub wręcz nienawidzi.

  33. Nie odpisujesz na prośbę o źródła, a widzę że odpisujesz innym osobom, rozumiem że w ten sposób komunikujesz że takim warchołom jak anonimowa osoba z internetu się nie odpisuje – smutne, tak się tworzy czatusiowe towarzystwo. We własnym sosiku łatwo jest rzucać oskarżeniami wobec tych, którzy się nie mogą bronić, nawet nie nazywając ich po imieniu – bo przecież towarzystwo „wie” o kogo chodzi. To niedobry znak.

  34. Są organy i chór, chodzi o to, że nie używa się ich podczas mszy dla dzieci, młodzieży, studentów i wspólnoty młodych małżeństw  (są używane jedynie na mszach 'dla parafian’).

  35. nie odnosiłam się liturgii ale do modus vivendi tych katolików  'przedsoborowych’  których  znam

    chyba oni są tradycjonalistami wykreowanymi do szerzenia postępactwa,  w razie czego mają pomoc , mają swoją linię obrony, kiedy złapani na obłudzie – plotą że nie są rozumiani  przez słuchaczy, że nie dość są słuchacze wykształceni itd, itp   … no i na końcu… inwektywa … polski zaścianek

  36. W takim razie nie zrozumiałem wypowiedzi, myślałem że chodzi o jakąś gazetę lub inne medium postępowe.. Dziękuję za odpowiedź.

  37. jakby zadanowi  do szerzenia zwątpienia /judzą, warcholą/

  38. Wiadomo, trzeba tylko to udowodnić. Im dalej od Soboru, tym różnice coraz widoczniejsze. Zobaczymy.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.