kw. 272017
 

Człowiek, który wymyślił słowo fantomatyka uważany jest w Polsce za geniusza i proroka. Trudno jednak przypuścić, by na świecie ktokolwiek przejmował się Stanisławem Lemem i jego książkami. Polacy jednak, szczególnie ci aspirujący, lubią podkreślać, że to Lem przewidział rzeczywistość wirtualną i określił ją tym dziwnym słowem – fantomatyka. Z faktu, że żył i pisał w Polsce Stanisław Lem, nie wynika dziś absolutnie nic. Nie można Lema naśladować, nie można zrealizować żadnego z jego pomysłów z tego powodu, że on sam niczego nie realizował. Pisał jedynie i wieszczył, a to trochę mało w dynamicznym dosyć świecie.

Rozmawialiśmy wczoraj o ojcu Maksymilianie Kolbe i jego braciach zakonnych, którzy są dziś całkowicie zapomniani, mimo że z ich dorobku, przykładu i misji można korzystać nadal i co najważniejsze mogą być oni przykładem dla każdego. Żaden z nich bowiem, żeby osiągnąć sukces nie musiał spełniać dziwnych warunków wstępnych. Więcej – oni nie mieli na oko żadnych predyspozycji do tego, by odnieść sukces w wymiarze ziemskim, a jednak go odnieśli. W przeciwieństwie jednak do Stanisława Lema są całkowicie zapomniani, albo – jak w przypadku ojca Kolbego – przedstawiani jednowymiarowo. W dodatku w takim wymiarze, który nie każdemu jest dany, bo nie każdy może poświęcić swoje życie dla bliźniego. Reszta – życie i dzieło pozostaje poza zasięgiem wzroku ludzi, którym takie przykłady są potrzebne. Dlaczego tak jest? Spróbuję to wyjaśnić, choć rzecz jest prosta niezwykle i, jakby to ładnie ująć, tania. Zacznę od tego co się wydarzyło wczoraj. Zadzwonili do mnie dwaj koledzy z Wrocławia, jeden rano, a drugi po południu. Obaj zadzwonili w sprawie programów radiowych. Powiedzieli, że mam koniecznie wysłuchać audycji radiowych, które przedwczoraj i wczoraj zostały wyemitowane w polskim radio, w programach drugim i trzecim. I ja, człowiek nigdy nie słuchający radia, siadłem wieczorem ze słuchawkami na uszach i przesłuchałem te nagrania.

Zacznę od tego w programie drugim. Była to prawie półgodzinna audycja o człowieku, który stał się legendą Krakowa, o Piotrze Skrzyneckim. Myśmy tu już kiedyś o Skrzyneckim rozmawiali, ale nie zaszkodzi powtórzyć kilku kwestii, tym bardziej, że uczestnicy audycji, w tym Jan Nowicki i Leszek Długosz, mówili o nim takie rzeczy, że aż otworzyłem usta ze zdumienia. Piotr Skrzynecki rozpoczął swoją karierę jako kaowiec w Nowej Hucie. Przyjechał z Łodzi i został w Krakowie, gdzie przebrał się za coś, co było według niego pierwowzorem malarza młodopolskiego. Chodził w kapeluszu z piórkiem i w pelerynie, a także zapuścił sobie kapitańską brodę.

No dobrze, ale to wszyscy wiedzą, lepiej powiem co mówił o nim Długosz. Chodziło o miejsce zamieszkania Skrzyneckiego. Było to wielkie, mieszczące się na parterze mieszkanie należące do pani, która była szkolną koleżanką Karola Wojtyły. Mieściło się przy ulicy „Na groblach” i owiane było legendą. Całe towarzystwo piwniczne przewalało się przez ten lokal, o czym Leszek Długosz opowiada ze śmiechem. Nie było bowiem wtedy w Krakowie knajp, gdzie artyści mogliby posiedzieć po spektaklu. Pani właścicielka mieszkania nazywana była przez Skrzyneckiego sublokatorką, co przez wszystkich przyjmowane było ze śmiechem, bo każdy wiedział, że jest na odwrót. Skrzynecki mieszkał w tym lokalu od końca lat pięćdziesiątych do końca lat osiemdziesiątych. Trzy dekady z okładem. To jest niezły wynik, jak na faceta, który nic nie zarabiał, nie był nigdzie zatrudniony i – o czym dalej opowiada Długosz – nie potrafił utrzymać pieniędzy w rękach. Jak tylko dostał jakiś dodatkowy grosz, za audycję w radio czy jakaś aranżację natychmiast to wydawał, na przykład na kwiaty w rynku, które następnie rozdawał przechodniom.

Nowicki jest jeszcze lepszy niż Długosz, bo on mówi o tym, że Piotr Skrzynecki był osobą bardzo tajemniczą. On sam – Jan Nowicki – spotkał kiedyś gdzieś w Europie kobietę, która – nie wiem jak to rozumieć – miała podwójne oczy. Była to Hiszpanka świetnie mówiąca po polsku, która powiedziała Nowickiemu, że jest byłą żoną Skrzyneckiego. Nowicki, któremu zdawało się, że jest powiernikiem tajemnic Skrzyneckiego opadła szczęka. Nie spodziewał się tego. Pani ta zaś poprosiła go, żeby zawiózł od niej dla pana Piotra orchideę. No i Nowicki zawiózł. Kiedy wręczał ją Skrzyneckiemu i opowiadał całą historię, ten nawet nie mrugnął. – Rzeczywiście, rzekł – słyszałem, że po Europie jeździ taka wariatka, która podaje się za moją żonę. Skrzynecki siedząc za żelazną kurtyną słyszał, że po Europie jeździ wariatka podająca się za jego żonę?! Od kogo słyszał?

Wysłuchajcie tego programu, można go znaleźć na stronach polskiego radia. To jest naprawdę coś niezwykłego, te kłamstwa ludzi dorosłych, świadomych sytuacji przecież. Kolega, który mi tę audycję polecił zasugerował, że na Łubiance musiał być jakiś niezły mistrz, który naczytawszy się Gramsciego, aranżował w Polsce życie artystyczne w ten sposób, że kreował postacie rzekomych buntowników, którzy żyjąc „nie wiadomo z czego” uwodzili publiczność, mając przy tym normalne milicyjne etaty. Ja zaś myślę, że niekoniecznie centrala musiała być na Łubiance. Mieliśmy przecież postać tak znakomitą, jak Izabela Stachowicz, osoba, która wykreowała Ociepkę i Stacha Supłatowicza. Cóż więc to było dla niej kazać Skrzyneckiemu latać po mieście w pelerynie i kapeluszu?

Drugi program był na pierwszy rzut oka ciekawszy, ale o wiele głupszy. Poświęcony był bowiem Retingerowi. Ani prowadzący, ani zaproszony gość nie potrafili ukryć fascynacji postacią swojego bohatera i powtarzali wszystkie głupstwa jakie o nim kiedykolwiek napisano. Ekspert zaś, historyk z UJ, gadał, że Recio był człowiekiem myślącym w kategoriach Austro- Węgier. To znaczy on myślał o federacji środkowo-europejskiej i wyparciu Rosji z Europy. I nic więcej go nie interesowało. Dlatego właśnie założył ten cały Bilderberg. Przyznam, że nie mogłem dosłuchać tej audycji do końca, bo była naprawdę fatalna. Zaśpiew w głosach obydwu rozmówców oraz aranżacje aktorskie wplecione w nagranie były nie do zniesienia. Retinger to oczywiście bohater, niezrozumiany wizjoner, który pozostawił po sobie dziedzictwo, a możemy z tego czerpać pełnymi garściami. Najlepsze zaś było to, że pan ekspert od Retingera uznał, że był to wybitny polityk, który nie miał politycznego zaplecza w żadnym poważnym państwie. Pokusa by cały ten idiotyzm zwalić na Kraków i tamtejsze środowisko jest wielka, ale wczoraj cytowano tu przecież Jacka Bartyzela, który kwieciście wypowiadał się o Krzeczkowskim, o tym, że mógłby być on drugim Disraelim, gdyby Polska prowadziła samodzielną politykę. Ja tylko przypomnę, że Polska nie prowadzi samodzielnej polityki od roku 1717 i trudno by nie dostrzegał tego człowiek taki jak Bartyzel. Trudno też pojąć jego zafascynowanie Krzeczkowskim inaczej jak poprzez wspominane to wczoraj cyrografy i kompromaty.

Mamy więc oto serię historycznych fantomów, którym kolejne pokolenia oddają cześć. Polska się kurczy, Polacy biednieją, a bohaterowie narracji historycznych pozostają ciągle ci sami – Lem, Skrzynecki, Retinger i Krzeczkowski. Nie ma wśród nich ojca Kolbe i nie ma księdza Blizińskiego. Dlaczego? Rzecz jest prosta do wyjaśnienia, bo dwaj ostatni nie stawiali sobie i swojej misji żadnych ograniczeń i ich przykład uczy, że każdy może zrobić to samo. Oni żyli wśród ograniczeń rzekomych, to znaczy w dyscyplinie narzuconej księżom i zakonnikom przez Kościół i regułę. To zaś w niczym nie przeszkadzało w realizacji misji. Ci zaś, których każą nam czcić mieli daną wolność rzekomą, wolność wydawania pieniędzy, wolność uwodzenia dziewcząt z prowincji, wolność donoszenia na bliźniego swego i pakowania go w kłopoty. Nie mieli za to wolności tworzenia. Ktoś powie, że Lem miał. Nie sądzę, by była to wolność. Już prędzej przymus. Wszyscy inni działali realizując nie swój i nie Boży program. Działali na zlecenie. Jeśli więc są dziś podnoszeni do rangi bohaterów, to ci, którzy tak czynią również działają na zlecenie. Nie może być inaczej. Są oni nośnikami tych fałszywych treści, którymi truli umysły wymienieni tu ludzie. Ani Skrzynecki, ani Retinger, ani Krzeczkowski nie mogą być bohaterami dla nikogo, to jest jasne. Z faktu zaś, że jeden pięknie się uśmiechał, a inny głosił konserwatywne poglądy nie wynika nic. Jeśli zaś ktoś twierdzi, że jest inaczej, to kłamie i jest tu przysłany przez siły ciemności.

Ludziom jednak nie daje się tej prostej prawdy wytłumaczyć. Głównie z tego powodu, że ludzie aspirujący chcą być poważni i traktowani serio. Jeśli więc słyszą, że Maksymilian Kolbe chciał budować w Niepokalanowie lotnisko, to uważają go za wariata, bo w ich umysłach pojawia się natychmiast taka ilość ograniczeń, że stają się niezdolni do niczego poza gwałtowną, krytyczną oceną. Jeśli zaś słyszą, że Skrzynecki wydawał pieniądze na kwiaty, uśmiechają się w duchu i wyobrażają sobie siebie, kupujących kwiaty i wręczających je przypadkowo napotkanym dziewczętom. I to jest niezwykle uwodzicielskie, choć jasne jest przecież, że żaden z nich nie kupi kwiatów, nie wręczy ich przypadkowo napotkanej kobiecie i nie mrugnie do niej przy tym. – Dałaby świekra ruletkę mu – jak pisał inny zadekretowany przez mędrców bohater – Tadeusz Żeleński.

Ujmując rzecz inaczej, legenda Lema, Skrzyneckiego i Retingera ma w każdym nowym pokoleniu swoje nośniki, jest powielana i podkolorowywana. Legenda ojca Kolbe odchodzi w zapomnienie, bo nikt nie chce być taki jak on. Nikt nie chce narażać się na drwiny i nie ma zamiaru go naśladować. To zbyt trudne. Tak wizja dominuje i my jej zmienić nie możemy. Możemy jednak zastanawiać się skąd się bierze ten paraliżujący mięśnie pavulon, który wstrzykują nam przez radio. Skąd się bierze to zaangażowanie Terlikowskiego w promocję legendy Ojca Kolbe w taki sposób, by nikt się przypadkiem jego dziełem nie przejął na serio? Jakie to fantomy za tym stoją? To jest rzecz warta zastanowienia i warto – ile razy się tylko da – wypytywać tych ludzi, lansujących Lemów, Skrzyneckich i Retingerów, czy oni czasem nie zwariowali. Proponuję zacząć od profesora Bartyzela, który moim zdaniem wygłupia się najbardziej. Może po którymś kolejnym pytaniu z sali pan profesor oprzytomnieje i napisze rzeczywiście coś ciekawego.

Od tego tygodnia nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza

Na papug.pl wisi mój kolejny tekst.

http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/

Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

  283 komentarze do “Fantomatyka historyczna”

  1. Referat o Emanuelu Małyńskim – warto:

    https://www.youtube.com/watch?v=cytX8sFpSjA

  2. Piszesz o tym, że:

    „Polska nie prowadzi samodzielnej polityki od roku 1717”

    Między kolegami się popytałem, po tych wszystkich latach, kiedy im zostawiłem zadanie „przyłączcie Królewiec” (nie przyłączyli, nawet ruchu społecznego w tym kierunku nie powołali) i nadal twierdzę, że może zacząć. Już czas na samodzielną Polskę. Nie z nimi, tchórzami nie obsadza się stanowisk suwerennego państwa, nie z Szydło, nie z Prezesa uchem czy jakie tam jeszcze części układanki po telewizorniach straszą.  Ale jest naród wystarczająco dzielny, by suwerenność pochwycił i obronił. Bez nazwisk, bez nazwisk.

  3. Znakomicie.

    A książkę ks Blizińskiego bardzo serdecznie polecam.  Kupiłam, przeczytałam jednym tchem, co jak wiadomo, z moimi oczami jest wyczynem.

    I książka poszła  , po ludziach , też zachwyconych.

    .

  4. No tak, juz dawno wiedzialem, ze z tym Kabaretem Piwnica pod Baranami, cos nie tak. Gdy przyjechalem na studia do Krakowa, te techniczne, ciagnelo mnie niesłychanie do innych miejsc, a nie biblioteki Politechniki Krakowskiej :-). Ale co ciekawe, ani razu nie byłem w tej piwnicy i chociaz wtedy nie miałem pojęcia, o co w tym chodzi naprawdę, wydawało mi sie to jakies sztuczne, nie powiedziec głupawe, a zwlaszcza postac Skrzyneckiego. Dla mnie to bylo, jak z tym Kantorem, tez ktos, nie wiadomo z jakiej gruszki, czy pietruszki, a dzisiaj co z niego zostalo. Ale Leszka Długosza uwielbiam, trudno. To jest prawdziwy artysta-twórca. I jakze polski i krakowski. Jest on tutaj ze mna bardzo często w moich słuchawkach.

  5. Wygląda na to, że pan Skrzynecki prowadził coś w rodzaju trupy prowansalskich trubadurów, którzy w wyszukanie napisanych piosenkach wychwalali rzekomą wolną miłość. Najwyraźniej należał do odnogi tej samej sieci, do której należał pan Słonimski, co to dziennikarzom CBS-u udzielił wywiadu w swoim warszawskim mieszkaniu za czasów panowania towarzysza Wiesława.

    W naszym gułagu jest wesoło tra la la la la.

  6. Ja się nie dziwię, że Terlikowski wolał napisać książkę i coś za nią dostać zanim pojedzie na tę wymarzoną misję. Bo jak wygląda misja? Są różne egzotyczne kraje z których misjonarze i kościoły zgłaszają zapotrzebowanie na wolontariuszy. Zgłasza się też wolontariusz – najlepiej jakby coś potrafił i miał swój projekt, ale jak nie potrafi to też bardzo dobrze (kto ma uszy niechaj słucha). Co się dzieje dalej? Czy jedzie? No prawie. Najpierw musi wybrać się na kurs półroczny – spotkanie raz w miesiącu – i zapłacić 100 zł za każde spotkanie. Musi też uzbierać 2000 zł na bilet. Następnie musi znaleźć sponsora bo miesięczny koszt jego pobytu na misji w biednym kraju na końcu świata to podobno 6000 zł. Więc jak już to wszystko wykona dostanie współlokatora, żeby wspierał go na duchu w wypełnianiu misji i już może lecieć. Tam na miejscu spotyka starego misjonarza, z jego (delikatnie to ujmując) starymi narowami oraz tubylców oczekujących natychmiastowego wsparcia finansowego. A zajęcie dostanie – coś pozamiata, blachą dach szopy pokryje i takie tam. Więc jak Terlikowski zarobi na wolontariat to pojedzie na misję. Ale obstawiałbym jednak, że nie chcąc czekać kolejny rok czy pół roku, włożyłby w kieszeń te zaoszczędzone pieniądze, ruszył do komercyjnego biura podróży i wybrał co najmniej równie ekscytującą wycieczkę misyjną w tamte okolice, ale z wylotem następnego dnia.

  7. Ja w przeciwieństwie do Coryllusa lubię słuchać radio, ale tylko jak jadę samochodem. W domu mniej. Ostatnio nie mogę się nadziwić, że Polskie Radio stoi w miejscu i to stoi tam gdzie postawił je ktoś z nadania Gomółki albo Gierka. Na przestrzeni tych 50 lat jedyny okres gdzie radio było ciekawe to czas dyrektorowania „trójce” przez Krzysztofa Skowrońskiego. Poza tym cały czas Maryla Rodowicz z pochodnymi i „powtórka z rozrywki”. Nie można też zapomnieć o formacie „lato z radiem”, którego nikt oprócz PR nie chce używać. Na tym przykładzie proszę się nie dziwić, że jak to Pan ujął: „legendy Lema, Skrzyneckiego i Krzeczkowskiego mają w każdym pokoleniu swoje nośniki”. Po prostu nikomu do głowy nikmu nie przyjdzie, że można inaczej. A PR działa już 90 lat i proszę jak jest słuchane. A serial „U Matysiaków” jest już emitowany co najmniej ze 120 lat i jak tu go zaprzestać emitować. Tradycja.

  8. Skrzynecki wentylem (bezpieczeństwa) był?

    A z których to Skrzyneckich pochodził ?

  9. Panie Patryku, ja tutaj w egzotycznym kraju łotewskim zapraszałem przez kilka lat misjonarzy świeckich, głównie z Łotwy, ale też z Polski, Białorusi, Ukrainy, Litwy. I nie musieli się troszczyć o żadne pieniądze, bo Pan Bóg przysyłał dobrodziejów, tylko ewangelizować – po katolicku. A nudzić się nie mieli czasu, pracować zabraniałem, bo oni mieli się zajmować nową ewangelizacją. No i to robili, bez kursów liderów.

    Pan Terlikowski napisał kiedyś książkę „Chusta” i powiedział, że to fantastyka teologiczna. Ale misje nie mają nic z takich rzeczy. Fantastyka, czy fantomatyka – to sprawy nieżyciowe. Kształtowanie dojrzałej wiary w człowieku to uwalnianie go z takich wymysłów, by się raczej zajął naśladowaniem św. O. Maksymiliana, czy ks. Blizińskiego.

  10. Wyborcza pisze dziś we wspominkach: „Przy Skrzyneckim ludzie pięknieją i nabierają lotności. Dziewczyny zakochują się na zabój w przedstawianych im przez Piotra rycerzach. Rano budzą się koło osłów. kiedy czar pryska, nikt nie wie, co się właściwie stało.”

    czyli Skrzynecki był prawdziwym anty-misjonarzem

  11. AZ – znaczy się Piotr, chyba sypał czymś , no bo skąd zauroczenie u gości , przecież nie z tego, że jest piwnica i wieczór.

  12. Skrzynecki – syn czlonka Organizacji Bojowej PPS, uczen Karola Estreichera… dobre papiery na kariere w PRL

  13. „prawdziwym anty-misjonarzem” – nie obrażajmy prawdy i misjonarzy. Misjonarz głosi Prawdę, czyli żywego Jezusa Chrystusa, bo jest dzieckiem Bożym. A kto głosi kłamstwa, to czyim jest dzieckiem?

  14. Wiadomo, co się stało: zespół skończył występ, a widzowie zostali zapędzeni do pracy przymusowej w obozie, np. do wyrębu lasu, do kopania rowów, do wydobywania rudy manganu, do wożenia wielkich głazów taczkami itd. Na obiad widzowie dostają bałandę i pajkę, żeby im się w głowach nie poprzewracało, ale mogą sobie pomarzyć, kiedy przypominają sobie wesołe melodie wyśpiewywane przez funkcjonariuszy z zespołów kaowych.

    Nota bene podczas operacji głodzenia mieszkańców Polski wschodniej, zwanej też Ukrainą, do głodujących przyjeżdżali funkcjonariusze z zespołów kulturalno-oświatowych i śpiewali im skoczne i prześmiewcze piosenki o wadzie obżarstwa, która toczy paskudnych kułaków. Występowali elegancko wystrojeni i pokazywali umierającym nieszczęśnikom wielkie bochny chleba. Prawdziwe piekło na ziemi.

  15. https://youtu.be/RoidjHh1W2w 2:04 Marta Bizoń – Piwnica pod Baranami „Jest taki kraj”.

    Drugi link na skojarzenia w następnym komentarzu.

  16. https://youtu.be/0gNw_UEVh0A 2:57 Marta Bizoń – Cymes

    Swoją drogą ona ma oryginalną urodę jak na dzień dzisiejszy.

  17. nie było to moim zamiarem obrażanie prawdy ani misjonarzy

    przecież „anty” to zaprzeczenie

  18. to trochę za dużo rzeczywistości jak na moje wątłe barki…

    zdaje mi się, że ten Piotr S. musiał mieć w sercu nieskończoną pogardę dla ludzi i tym ich tak hipnotyzował

  19. Ojej, narobiłem ambarasu. Nikt się nie tutaj nie obraził. Wszystko zrozumiałem tak, jak należy.

  20. mnie zafrapował taki fragment biografii p. Piotra S.

    „Pod koniec lat pięćdziesiątych przebywał pięć miesięcy w Paryżu.”

    Zatem raz jeszcze: pod koniec lat 50-tych XX stulecia.

    Gdy już  po „październikowej” odwilży powróciły przymrozki.

  21. Pan Piotruś wspominał, że mieszkał na stancji u jakiś szacownych Krakusów i dostał to lokum względem swojego nazwiska. Któregoś razu gospodyni, chciała coś bliżej wiedzieć o proweniencji p. Piotrusia i kiedy ten powiedział, że nie ma nic wspólnego z rodziną generała, a nawet bardziej, to wymówiono mu stancję. Tak to w tym Krakowie reagują na przywłaszczanie sobie nazwiska. 🙂

  22. Nie wiadomo, co pan artysta miał w sercu. Natomiast czynami bez wątpienia wykpiwał widzów, którzy myśleli, że taki ładny, sprzeciwia się cenzurze.

  23. Tak, tych to nieporadnie pompują a taki Kołłątaj czy Staszic są tak napompowani że w każdym mieście swoją ulicę mają

  24. Oni mogli jeździć na drugą stronę żelaznej kurtyny do woli. Nasz ulubiony Hyniuś Krzeczkowski wojażował pod koniec lat 40. do Mediolanu, do Szwajcarii, a niedługo potem wrócił do Warszawy i chwalebnie zbuntował się przeciwko stalinizacji Ludowego Wojska Polskiego. Drogi Bronisław Geremek, towarzysz partyjny od roku 1950, w roku 1954 jeździł do Hameryki, by się nawdychać nowoczesnych nauk w Smithsonian Institution.

  25. Rozalio,fajnie,że nie obraziłaś się na Coryllusa in saecula saeculorum 🙂 Już miałam Cię wzywać z niebytu 🙂

  26. Legenda Piwnicy pod Baranami też jest niebywała, jakby przez całe 50 lat PRL-u deklaratywnie przyjęto, że życie młodzieżowo-artystyczne Krakowa to ta właśnie piwnica.
    W sklepie jest dostępna książka Wstęp do Imaginoskopii – Śledzia Otrębusa Podgrobelskiego. Pan Śledź popełnił też bardziej wspominkową książkę, o swoim dzieciństwie, studiowaniu i pracy swej zawodowej. Tu pan Grzegorz Braun mógłby się ucieszyć, gdyż właśnie takich książek trzeba. Opisujących czas miniony, konkretnymi oczami z konkretnymi ludźmi.

  27. Nie pisz o Braunie, bo potem będzie, że rzucamy oszczerstwa

  28. Św. Augustyn mówił, że istnieje Państwo Boże i państwo szatana. Maksymilian jest Świętym Państwa Bożego. Państwo szatana też potrzebuje swoich „świętych”, ponieważ są fałszywi musi ich mieć o wiele więcej ale choćby nie wiem jak krzyczeli, jak kitowali i ściemniali nie dadzą rady – choć niestety zwiodą wielu.

  29. Nie zgadzam się  Gabrielem – Lem jest jednak znany na zachodzie – może w pewnych kręgach, ale jest.
    Smuci natomiast to, że zupełnie nieznany jest Dukaj, pisarz również wybitny.
    Myśląc ścieżkami Coryllusa, ten pierwszy jest niewątpliwie znany dzięki temu, że był Żydem i promowali go Komuniści. 🙂

  30. Nie, no skąd. Lem jest znany dzięki fantomatyce, a Dukaj dzięki swoim wizjom, to przecież jasne

  31. Piękne, Gabrielu. Piękne!

  32. No właśnie. Podobno „nie ukończył polonistyki” bo się obraził, że mu jakoby kazali „powtarzać rok, bo uwalił egzamin z wojska” (mało prawdopodobne, KAŻDY to zdawał) a tu kawałek biografii:
    „…Po wyzwoleniu zamieszkał w Łodzi, gdzie ukończył Państwową Szkołę Instruktorów Teatrów Ochotniczych. W 1951 r. przyjechał do Krakowa, by w Nowej Hucie pomagać w tworzeniu teatrów robotniczych. Był również kierownikiem amatorskiego Teatru przy Wodociągach Miejskich w Krakowie. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale po czwartym roku zrezygnował, gdy kazano mu powtarzać rok z powodu niezdanego egzaminu z wojska. W 1956 r. był jednym z założycieli kabaretu Piwnica pod Baranami. Pod koniec lat pięćdziesiątych przebywał pięć miesięcy w Paryżu…”. Gdyby na czwartym roku „zrezygnował ze studiów” to poszedłby w kamasze na 2 lata a nie pojechałby na 5 miesięcy do Paryża.

    http://www.bg.agh.edu.pl/PIWNICA/index.php?m=02

  33. Z mnięszanych, jak ćwierkają wróbelki, ten Skrzynecki pochodził.

  34. Wysłali go tam, żeby się ożenił z tą Hiszpanką

  35. Ale ten zawód ma inna nazwę.

  36. o tak, ma nawet kilka całkiem dosadnych nazw

  37. Mógł mieć odpowiednią kategorię zdrowia, by armia z niego zrezygnowała. To, że kręcił takim biznesem nie oznacza, że był bezpośrednio powiązany ze służbami. Może faktycznie był dziwakiem i ktoś to wykorzystał, bo temat chwycił, a dla lansujących tematy dla młodzieży warto było mieć taką grupkę ludzi w jednym miejscu i pod wpływem. Jednego TW w otoczeniu Piotra Skrzyneckiego ujawniono, i nawet książka o tym jest.

  38. Oczywiście był dziwakiem i szastał pieniędzmi, a mieszkanie przypadkiem wynajął sobie za darmo u koleżanki Karola Wojtyły. Coraz uważniej cię obserwuję.

  39. Nie rozumiem dlaczego Szanowny gospodarz wrzuca Lema do jednego kotła ze Skrzyneckim, Rettingerem i  Krzeczkowskim? Chyba tylko dlatego, że  wszyscy ci panowie byli Żydami z pochodzenia.

    Lem niewątpliwie szedł na układy z bezpieka, ale to prawdopodobnie wszystko. Jeżeli ktoś ma twarde dowody na jego ścisła współpracę ( kwity jak na Kapus Cinskiego..) to proszę je przedstawić.  Pod koniec życia odbiło mu politycznie, nie robił jednak tego na komendę.

    Nazywanie go oszustem dlatego, ze nie doznał łaski wiary, jest lekkim nadużyciem .

    Nie atakował Kościoła, pisał  raporty dla Karola Wojtyły przed Jego wyborem na Ojca Świetego ( a nie donosy na niego). W tamtych czasach to już było coś …Nikt nie mówi, ze był świętym prorokiem.

    No i wciąż, po jego śmierci  wychodzą na świecie tłumaczenia jego książek. Może mniej fikcja powieściowa ( poza Solaris), a bardziej  twórczość eseistyczna.

    30 milionów sprzedanych na świecie egzemplarzy, tego nie zdołałby zorganizować nawet najwyższy  sahedryn, gru, wsi ub i NSA razem wzięci . No bo tez w jakim celu?

  40. Syn podpułkownika Mariana Skrzyneckiego i Magdaleny Endelman, pochodzącej z zasymilowanej rodziny żydowskiej.

  41. Naprawdę nie domyśla się pan w jakim celu wymyślono SF? Nie umiem panu pomóc.

  42. Dukaj, mocium panie, od lat dwudziestu za wiosłem Złotej Galery.

  43. Brzmi jak takie kojarzenie-stręczenie, bez płacenia pannom…

  44. Każdy kto w latach 1945-1970 jeździł na Zachód kiedy chciał, musiał być na służbie, albo kapować. Nie było innej możliwości. Wprawdzie wypuszczano też niektórych młodych artystów, ale nie wiem, czy to trzeci wariant, czy jeden z dwóch pierwszych.

  45. Te programy „Po zmroku” mogą być naprawdę fascynujące. Po krótkim przejrzeniu tytułów trafilem na : „Henryk Krzeczkowski. Tajemniczy mistrz polskich intelektualistów”

    http://www.polskieradio.pl/8/3869/Artykul/1742905,Henryk-Krzeczkowski-Tajemniczy-mistrz-polskich-intelektualistow

  46. To, że jacyś TW mogli tam  być, to jedna sprawa, a zakładanie przez organizację ZMS (Piwnica pod Baranami była założona jako jednostka organizacyjna ZMS) tzw. klubu studencko-opozycyjnego, do którego należała córka głównego urbanisty PRL panna Krystyna Zachwatowicz a „dla poznania klimatów PRL” była wysyłana była żona Hemingway’a – pani Martha Gelhorn – to coś zupełnie innego. Tam przychodził też młody członek PZPR i filmowiec – Andrzej Wajda. Oraz towarzysze z miejscowych struktur PZPR.   Uzyskanie na początku lat 50-tych papierów na „organizatora komunistycznej kultury młodzieżowej” a do tego – wyjazd (za jakie pieniądze, kto przysłał zaproszenie – wtedy absolutnie konieczne, u kogo i na czyj koszt mieszkał aż 5 miesięcy w tym Paryżu) – do „kapitalistycznego kraju” – to jest seria pytań, która Skrzyneckiego całkowicie „unieważnia”. Ten jego rzekomy luz, te „młodopolskie klimaty”. Jedyne, z czego się tam śmieli, to był cesarz Franciszek Józef i Władysław Gomułka. Czyli oznacza stare dobre – stalinięta, które Gomułki po prostu -nie trawiły. A skoro „panienka Zachwatowicz” tam występowała (całkiem dobra była) to oznaczało „kryszę na najwyższym poziomie państwowym”.

  47. Bo panny aspirowały – bezpłatnie.

  48. To nie ma znaczenia. Może więc przestańcie. Odsłuchajcie sobie to nagranie lepiej, bo jest to moim zdaniem czysta groza. Nie mogę znaleźć linka niestety, na stronie już tego nie ma

  49. Ciekawe, czemu ludzie, którzy są zachwyceni, sami nie kupią sobie tej książki. Gdybym ja był zachwycony jakąś książką, to bym ja sobie kupił.

  50. Bo im Ziemkiewicz nie dał gwarancji, że jest dobra. A ksiądz proboszcz też ma inne wytyczne i nie może nic mówić o spółdzielczości.

  51. Ciekawe to duże mieszkanie na parterze, do którego artyści wchodzili przez okno po spektaklu i ta „sublokatorka”, która najwyraźniej musiała znosić nocne popijawy /ja rozumiem artystyczne popijawy, żeby nie było :)/. Jakieś propozycje nie do odrzucenia tam musiały być.

  52. @Coryllus

    Ja, jak wiesz, do Lema mam stosunek mniej jednoznaczny od Ciebie, bo akurat te jego śmieszne kawałki lubię, natomiast nie mam najmniejszych wątpliwości, że normalnie w życiu, to był dureń patentowany. I gdyby mi się tylko chciało, to bym to udowodnił.

  53. Ze zwykłych, chociaż ostatnio próbują mu dorobić genealogię aż do generała Skrzyneckiego Jana Zygmunta, nieudanego dowódcy Powstania Listopadowego, ale on miał tylko córki. Żona generała Skrzyneckiego była cioteczną siostrą Agenora Gołuchowskiego i rzeczywiście mieszkała w Krakowie a po amnestii dojechał także generał Skrzynecki. Ale Piotr Skrzynecki nie jest z „tych” Skrzyneckich a jego matka to Magdalena Endelman „zasymilowana”  ale kim byli jej rodzice, pan Piotr się nie zwierzył. Podobno jej ojcem był Leon Endelman a matka Idalia pochodziła z Lampertów.

  54. Jednego ujawniono? No wiesz! Powinieneś się wstydzić.

  55. Oceniamy słowa i czyny, nie pochodzenie. W prylu książki Lema zostały wydane między innymi przez takie wydawnictwa jak:

     

    – Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”

    – Państwowe Wydawnictwo „Iskry”

    – Wydawnictwo Literackie

    – Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej

    Może nie w oszałamiających nakładach jak na tamte czasy, ale dwadzieścia tysięcy egzemplarzy to liczba nie do pogardzenia. Przede wszystkim jednak wojsko sowieckie polskojęzyczne tak sobie wydawałoby dzieła jakiegoś tam pisarza?

  56. Ale się „uparli” na tego Henia z enkawede, żeby go „wylansować”:))) Idą budżety.

  57. Bohater niejednoznaczny i na czasie, wszak tęczowy

  58. Ciekawe, że nikt nigdy nie odpytał biedaczki, jak ONA się czuła z takim „sublokatorem”.On miał regularny etat państwowy i to „w propagandzie” czyli był mocniejszy niż zwykły milicjant z komisariatu. A moja znajoma, której Ojciec nieszczęsny wybudował spory domek w centrum miasta – musiała przez całe dekady „obsługiwać” kilka takich „rodzin” a sama była upchnięta z rodziną w pokoju  z kuchnią „bez wygód”. Innej mojej znajomej, której „dokwaterowano” mieszkańców z MO, dodatkowo kazano wybudować wychodek w ogródku DOKŁADNIE przed oknem tego pokoju, w którym mieszkała ona i jej rodzina. Wszelkie próby przeniesienia tego „domku z serduszkiem” w kąt ogródka kończyły się kontrolą, mandatem i nakazem przeniesienia wychodka.
    A kuzynka Karola Wojtyły – miała „nieustające balangi”. Taki „świetnie wychowany” pan Skrzynecki „animator kultury” nigdy nie zadał sobie pytania, jak się czuła właścicielka? Ona nie miała się komu poskarżyć, bo doskonale wiedziała, kto z nich dwojga jest „lepiej umocowany”.

  59. Rozumiem. Niech Pan chociaz podpowie kto wymyslil S-F ? Bo przyznaje sie bez bicia, ze nie wiem.

  60. Plus „myśliciel i tłumacz”. Same wyżyny intelektu.  Tyle, że w jego przejrzystym życiorysie nigdzie nie ma wzmianki, gdzie to on się wyuczył języków na takim poziomie, żeby tłumaczyć. Ja stawiam na „szkołę NKWD” – tuż po maturze – od 1939 r. Jeśli spędził w niej półtora roku ( a na to wiele wskazuje)  to był wyedukowany „wszechstronnie”.

  61. To proste. Tworzyli rzeczywistość podstawioną – fantomy. Każdy na swoim odcinku.

  62. Gospodarzu, ja czytałem wspominki Nowickiego o „panie Piotrze”. Ale to miki. Zmarły niedawno prof. Vetulani, naukocelebryta, opowiadał, jak do bufetu Piwnicy od Żydów zwoziło się wino i ciastka, komis taki.

  63. On był kultowym pisarzem w ZSRR. Bardzo go tam szanowano i wydawano w wielkich nakładach. Na brak kasy nigdy nie narzekał. Zauważyłam, że on od czasu do czasu w wywiadach wtrącał jedynie, że „jest ateistą”. I to wystarczyło: tworzył „religię alternatywną dla aspirujących idealistycznych młodzieńców”.

  64. Niestety, pochodzę ze wsi i jestem chłopkiem roztropkiem. Jakoś Bóg nie dał mi łaski bezkrytycznej wiary w słowo pisane, i w błyskotliwe konstrukcje intelektualne.

    A koleżanka Karola Wojtyły musiała chcieć, by Skrzynecki u niej mieszkał.

  65. W liceum interesowaliśmy się Katyniem i tym podobnymi tematami, a nasz sympatyczny kolega – zachwycał się Lemem. Nie było porozumienia – żyliśmy w innych rzeczywistościach. A tyczyło to tzw. zielonych lat, które piętnują na całe życie jednak.

  66. Ale nie dowiemy się już, czy jakies pieniądze nie przechodziły w obiegu podstolnym za te hece.

  67. Może jednak miała postawione warunki. Np. co do utrzymania nadmetrażu…

  68. Popatrz, w swojej bezbrzeżnej naiwności na to nie wpadłam :)))

  69. Tak, jasne. Czyli sadzi pan, ze  dla wojskowych bezpiek, polskiej i sowieckiej, Lem byl tak waznym graczem, ze zniszczyli jego teczke?

    Powod mogl byc prosty : Lema od poczatku czytali radzieccy towarzysze. Ich polskie wcielenia dostarczaly im dobrej lektury, ktora na dodatek w odroznieniu od innych ksiazek tych wydawnictw, zarabiala na siebie znakomicie w sowietach i wszedzie na zachodzie.

  70.  
    Przyczynek do św. Maksymiliana. Jak to możliwe że w ogóle rozpoczął się proces beatyfikacyjny antymasona i „żydożercy”? Nikt nie wspomina o tym że postulatorem beatyfikacji był arcybiskup Nagasaki i to że klasztor Maksymiliana przetrwał wybuch bomby atomowej. Terlikowski na pewno o tym wie, uważa a może wie że to mają być  rzeczy nieważne odnotowania. Przecież to jest hit na pierwszą stronę gazet.
     
    Polecam Triumf Niepokalanej – Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji (http://militia-immaculatae.org/triumf-niepokalanej)

  71. Oj dooobre…

    … Panie Insane… lepszych nie trzeba !!!

  72. On się chyba w fantomowej Polsce urodził. Pojąć nie mogę, że nie zna realiów tamtych czasów. O zgodę się jej pytali !?! … Ale dowcip… niestety kwaśny i gorzki.

  73. Prosta rzecz: nasz wielki autor reprezentował światopogląd naukowy, ewolucjonistyczny. Wszystko więc miał na właściwym marksistowskim miejscu.

  74. Nie odnoszę się do teczki Lema. Twierdzę tylko, że człowiek źle widziany przez sowieckie wojsko i partię nie miał najmniejszej możliwości wydawania swoich książek w wydawnictwie resortu wojskowego, najważniejszego ze wszystkich w konstrukcji państwa typu sowieckiego.

  75. Przestrzen wirtualna, w ktorej w jednym z malutkich kawalkow aktualnie sie  znajdujemy i dzieki ktorej m. in. mozemy wymieniac sie pogladami, nie jest „fantomem” – „rzeczywistowscia podstawiona”. Oczywiscie,moze sie nia stac…do tego chyba daza niektorzy gracze, szczegolnie teraz.

    Natomiast ” rzeczywistosc podstawiona”, zamiast przedstawionej, to troche inny problem.
    W ten sposob  , przepraszam za kolokwializm,  zalatwic  mozna  cala literature i wszystkich literatow za jednym zamachem.
    Platon chcial wygnac poetow itd.

  76. nie mowil w wywiadach, ze jest „ateista”, powtarzal, ze jest agnostykiem.

  77. Układ był chyba bardziej skomplikowany. Za Wiki:

    Janina Garycka (ur. 26 listopada 1920 w Krakowie – zm. 5 grudnia 1997 w Krakowie) – polonistka, malarka, scenograf, kierownik literacki Piwnicy pod Baranami i jedna z jej założycieli.

    Mieszkała przy Placu na Groblach po numerem 12, w jej mieszkaniu przez wiele lat mieszkał Piotr Skrzynecki.

  78. Ma, ma… i te polityczne muppet’y…  lajdacka banda ja doskonale zna !!!

    Ile qrew od poniedzialku slysze w telewizorze francuskim – to glowa mala… dzis jopy zbieraja slynni „aktozy” francuscy… Deneuve… Depardieu… Renaud i reszta „slynnej bandy”… jako „popieraczy” francuskiej czerwonej waadzy…

    … wali sie ten syf z kazdej strony…

  79. Czyli wahał się czy jest ateistą?

  80. Intuicje Lema dotykaly istotnych z punktu widzenia sowieckiej armii, problemow. Chcieli go miec pod kontrola.

    Chcialem tylko powiedziec, ze Lem nie byl w zaden sposob ich tworem. Lykneli go jak wielu innych.

    No i zadnego obowiazku czytania Lema za komuny  chyba nie bylo…Lem jako przedstawiciel materializmu dialektycznego i walczacego ateizmu to przesada. W jego tekstach wszystko zawsze bylo dwuznaczne. Co oczywiscie nie jest wartoscia sama w sobie, jest wartoscia czysto literacka.

    Ale jezli to potepiamy w czambul, to po prostu trzeba przestac o tym dyskutowac.

  81. Skrzynecki nie był tam raczej wstawiony z kwaterunku i zagęszczania. Jeśli się Pani nie brzydzi źródła, to proszę:

    http://wyborcza.pl/1,75517,1526083.html

    „jednak od początku równie ważnym adresem dla Piwnicy było mieszkanie Janiny Garyckiej na parterze przy placu Na Groblach. Garycka mieszkała tam od 1939 roku, Piotr Skrzynecki sprowadził się w roku 1960 (cztery lata po powstaniu Piwnicy). O Janinie Garyckiej jedni mówią, że była mózgiem kabaretu albo jego sercem, jeszcze inni, że kierownikiem literackim, choć takiej funkcji oficjalnie nie było. Ale to ona gromadziła pomysły do spektakli, dekorowała Piwnicę, pomagała Skrzyneckiemu w ziszczeniu najbardziej zwariowanych pomysłów.”

  82. Z tego co pamiętam to był obowiązek była to lektura szkolna „Bajki robotów” na listę trafiła w 1982 roku. Ciekawy rok.

  83. Ciemny gwint! Gazowania zdemaskowała Skrzyneckiego. Oczywiście im się to bardzo podoba, tym z gazowni, że „kiedy czar pryska, nikt nie wie, co się właściwie stało.” Bo to taki trzeci starszy pan, do tercety egzotycznego Przybora-Wasowski-Skrzynecki.

    O portfelach nic nie napisali? No powiedzmy o utrąconych karierach zawodowych.

    Skrzyneckiego pochowają, zgaduję, w Tyńcu … zaraz obok Krzeczkowskiego.

    Ale jest sposób, trzeba by zacząć zbierać materiału do procesu beatyfikacyjnego obu panów.

  84. Nie, musiała dostać polecenie służbowe, żeby go zakwaterować

  85. Mam wrażenie, że Verne, ale mogę się mylić…

  86. Nie potępiam Lema. Bywało, że naśmiewał się on z sowieckich idiotyzmów, ubierając je w opowieści o robotach. Niemniej Lem kontentował się zachodnim mienszewizmem, socjaldemokratyzmem.

  87. Nie kuzynka, tylko kolezanka..

    Janina Garycka w czasie wojny zetknela sie z Teatrem Rapsodycznym , w ktorym wystepowal  Karol Wojtyla.

    „(…)Ale Janina, ku wielkiemu rozczarowaniu profesora, zrezygnowała z galopującej kariery naukowej. W drugiej połowie lat 40. została scenografem w Teatrze Rapsodycznym, gdzie zresztą poznała Karola Wojtyłę, zawiązując z nim koleżeńską znajomość na lata.(…) W 1956 roku w jej życie wkroczyła Piwnica, którą zresztą także Garycka powołała do życia. Piotr wprowadził się do niej Na Groble w 1960 roku, rok po śmierci ojca Janiny. Jak opowiadał artysta Piwnicy, Mirosław Obłoński: „Najprościej byłoby powiedzieć, że ze strony Janiny to była miłość. To nie takie proste. Ona dużo wcześniej niż my wszyscy dostrzegła, że Piotr jest człowiekiem niezwykłym. I tę niezwykłość postanowiła chronić. To była służba w najlepszym tego słowa znaczeniu”.

    Tak pisali w artykule onetowym.

    Ja swego czasu obejrzalam sporo filmow wspomnieniowych o Piwnicy, byl tez cykl o Placu na Groblach, gdzie mieszkala pani Janina z dwiema ciotkami. Wspolczuje starszym paniom, ktore musialy towarzycho pijane dzien w dzien tolerowac…

    Natomiast z tymi poczatkami Piwnicy to bylo troche inaczej, wszedzie podaja ten 56 rok, ale zaraz wrzuce link ze wspomnieniami pewnej pani (bardzo ja lubie), u ktorej mlody Skrzynecki tez waletowal. Ciekawe, ze ciagle ladowal u osob „z pochodzeniem”.

  88. W ten sposob  , przepraszam za kolokwializm,  zalatwic  mozna  cala literature i wszystkich literatow za jednym zamachem.

     

    A pan myśli, że o co nam chodzi?

  89. Legenda Retingera powiązana z legendą AK to potężny ładunek emocjonalno- publicystyczno-medialny, który mam nadzieję kiedyś zostanie zagospodarowany nie jako fantomatyka historyczna lecz jako historia do opowiedzenia. Ile tu jest miejsc na fascynujące filmowe scenariusze?

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Most_III

  90. Szkoda tylko, że w Polsce nie ma zdolnych filmowców ani rynku na filmy…

  91. Dodaje link do filmu ze wspomnieniami pani Ireny „Kiki”Szaszkiewiczowej, z d.Jarochowskiej (przed wojna corka wlascicieli wielkiego dworu w Babicy, spora czesc jej spisanych w ksiazce wspomnien tego utraconego domu dotyczy; wszystko rozkradziono..polecam poczytac troche o historii Babicy). Kiedy ogladalam ten wywiad jakies trzy lata ttemu, byl znacznie dluzszy..a moze myle to ze wspomnieniami z ksiazki („Podwojne zycie Szaszkiewiczowej”)

    Po kliknieciu link zaczyna sie od momentu opowiesci jak jej dokooptowano Piotrusia (tam sie urywa fragment i nie wiadomo dlaczego zrobilo jej sie nagle za duzo miejsca w tym wynajmowanym na Urzedniczej  mieszkanku: otoz synow zabrano jej do domu dziecka, wychowywala ich samotnie, pracowala na zmiany jako dietetyczka w Nowej Hucie, ktos „uprzejmy” doniosl, ze dzieci wlocza sie samopas…Wtedy musieli jej dokwaterowac kogos.

    Widac w tym wywiadzie, ze pani Kika wszystkiego nie chce mowic, ale warto uwaznie posluchac.

    Serce sie kraje jak sie tego slucha. Pani Kika cale zycie pozostala bardzo pogodna osoba, z synami miala potem swietny kontakt, z jednym z nich organizowala pomoc rodzinom krakowskim w stanie wojennym, kiedy zamieszkala juz w Norwegii, na ostatnie lata zycia wrocila do Krakowa, zamieszkala u drugiego z synow)

    https://youtu.be/MRXmbqzbCDU?t=602

  92. Kupiłam Nawigatora z Pani tekstem i jestem zachwycona. Piękna opowieść o historii Polski, a jej początek uchwycony jak wątek przędzy gdzieś w zasłyszanych rozmowach z dzieciństwa, by potem wpleść go w większy obraz lokalnej historii i historii Polski. Ostatnio sama układam pewien obraz, a zaczęłam od prywatnej historii dziadków i każdemu polecam taką przygodę!

    Absolutnie rewelacyjny jest też tekst pana Jacka Drobnego o poselstwie Piotra I.

    Pozdrawiam autorów i zachęcam do zakupu marcowego Nawigatora!

  93. o, a w Roninie bylo ostatnio o Coryllusie. tzn., Orzel mowil Coryllusem i nawet sie do tego przyznal.

    no, dzieje sie…

  94. W tamtych czasach warunkiem otrzymania paszportu na wyjazd do Francji dla kogos takiego, byla wspolpraca z Urzedem Bezpieczenstwa. Przeciez to oni wydawali paszport.

  95. „Jego klasztor” – my nie czcimy przedmiotów, to jest pogaństwo, rodzimowierstwo, demonologia.

    Duch, wola, czyny, Człowiek, łaska Boża i jej działanie tak. Ale zawracanie gitary, że „Jego szczoteczka do zębów znała trzy języki” to jest, wybacz, kabała.

    Sorry za paralelę – myślę, że rozumiesz, w czym tutaj niestosowność wypychania budynku przed Człowieka.

  96. Przedstawiona jest istotnym elementem podstawionej. Może nawet najbardziej istotnym z uwagi na silny wpływ na wydajność planowanych rezultatów.

  97. No, czarna legenda

  98. Ale jest jakiś postęp: tajemniczy mistrz … To brzmi prawie jak szpieg z krainy deszczowców. Carrramba.

  99. Lem jest inteligentny, pisał zajmująco, tworzył równoległe światy, stale odciągał uwagę od tego nas otaczającego; nic lepszego się waaadzy trafić nie mogło. Stanisław Lem to ówczesny Dan Brown, przekręcający rzeczywistość nie gorzej, niż ten dzisiejszy. Kongres Futurologiczny również toczy się w Rzymie/Watykanie — tam, gdzie rozwija się akcja bujdowatej powieści sensacyjnej Anioły i Demony autorstwa Dana Browna. wszystko na swoim miejscu, w jednej i drugiej powieści zamachy na papieża, antymaterie, wypalające rewolwery, sensacja goni sensację.

  100. Już mi przeszło. Informacje, które wtedy skomentowałam były dla mnie nowością. Diabli mnie podkusili, żeby publicznie podzielić się wzburzeniem.

    Mam nowy tablet, będę go pilnowała, żeby się samowolnie nie spoufalał, bo więcej cofańców mój honor by mi nie wytrzymał, a  Coryllus nie potrafi ochrzanić po imieniu.

  101. Do Piwnicy, juz pozniej, lubil przychodzic „zaprzyjazniony” konsul francuski, mysle, ze mieli stad te wyjazdy do Francji.

    Pani Kika, ktora trafila tam jako prawie czterdziestoletnia dama (byla dla tych mlodych tam „mamuska”), opowiada o tym w wywiadzie.

    Poczatki Piwnicy to rok 53-54, zanim Piotrusia w 56 roku tam na odcinek „rzucili”. Poczatki faktycznie byly pol-konspiracyjne, dopiero za pare lat zaczela sie ostra kontrola- juz z Piotrusiem i innymi..Dla niepoznaki rzucili im tez zmp-owca, ktory szybko sie z piwniczanami zaprzyjaznil.

    https://youtu.be/MRXmbqzbCDU?t=17

  102. wybaczcie ale jakoś trudno mi uwierzyć w działanie nawet „pół-konspiracyjne” na rynku w Krakowie…

  103. To nie jest dobrze napisane w sensie  ,,wersji do druku ,,. Choruję. Ale szukam id kilku lat i wkrótce do poszukiwań dołączy ktoś drugi z rodziny.  Już mamy księgę A będzie więcej.  To co w SN to tylko takie…opowieści które chciałam pokazać innym.

    A reszta jest tsk fascynująca i zdumiewająca, że szukanie stało się. .hm..prawie narkotykiem.

    Proszę szukać  ,,swoich  ,, . Zobaczy pani jakie to mocne przeżycie.

    Pozdrawiam.

    .

  104. Cyt.: „Lem nie byl w zaden sposob ich tworem. Lykneli go jak wielu innych”.

    Jak to nie był? Kto by o nim kiedykolwiek usłyszał, gdyby nie poniższy „przypadek”:

    „Podczas pobytu w Zakopanem latem 1950 Stanisław Lem spotkał przypadkiem ówczesnego prezesa Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik” – Jerzego Pańskiego, z którym dyskutował o braku polskiej literatury fantastycznej. Za jego namową napisał w krótkim czasie powieść Astronauci, która została wydana również bardzo szybko – już w 1951. Debiut książkowy Lema – fantastyczna opowieść o losie wyprawy na Wenus – okazał się bestsellerem, wielokrotnie dodrukowywanym. Po jej wydaniu pisarz został przyjęty do Związku Literatów Polskich. W 1951 ukazała się również sztuka współczesna piętnująca amerykański imperializm pt. Jacht „Paradise”, napisana razem z Romanem Hussarskim na konkurs organizowany przez wydawnictwo „Czytelnik”.”.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Lem

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Pa%C5%84ski_(1900-1979)

  105. Zdaje się, że milicja występowała tam w roli działu promocji

  106. Moje doswiadczenie jest nastepujace: Po pierwszym roku anglistyki zlozylem podanie o paszport na wyjazd do Anglii. Czterokrotnie bylem zapraszany do miejscowego Urzedu Bezpieczenstwa, ktory wydawal badz tez aprobowal wydanie paszportow. Proponowano pieniadze, lepszy start po studiach, troche straszono. Chodzilo o moich kolegow z NZS. Moge sie domyslac tylko jak zinfiltowane bylo to srodowisko. Byl rok osiemdziesiaty piaty. W latach piedziesiatych albo sie godziles sie na wspolprace albo nie bylo ani paszportu ani wyjazdu. Jak miales pecha to nie bylo i ciebie.

  107. No jasne, ze nie. Ktos przydzielil im to ponure miejsce (bez swiatla, bez ogrzewania). Czesc z nich byla swiadoma od poczatku o co biega, czesc kompletnie nie.

    Szaszkiewiczowa opowiada, ze Piwnice zalozyli Chromy i Lelicinska.

    W opowiesciach zas o Piwnicy pani Olczak-Ronikier (ktore nalezy wziac w nawias z wiadomych wzgledow, wszystkie zreszta wspomnienia o Piwnicy nalezy wziac w nawias, oni sie placza w zeznaniach..) wygladalo to tak: (fragmenty z ksiazki)

    http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/7215,druk.html

  108. Rozalko, cieszę się, że jesteś :)))

  109. Tego konsula francuskiego od poczatku tam mieli za przyjaciela (wspomnienia Lelicinskiej, wyzej czesciowo zacytowane, jeszcze z czasow balow w Jamie Michalika, kolejnym calkowicie kontrolowanym miejscu, przed Piwnica), wiec wspolpraca szla na calego.

    „Nasze słynne bale czwartkowe u Michalika, zawsze z konsulem francuskim… Ale chcieliśmy mieć takie miejsce, gdzie będziemy tylko u siebie. I znaleźliśmy”

  110. No właśnie. Przydział kwaterunkowy był czymś jak najbardziej realnym i p.Skrzynecki musiał go okazać i zameldować się w  mieszkaniu pani, jeżeli dobrze pamiętam,  Janiny Grajeckiej ul.Pod Groblą, gdzie nieszczęsna mieszkała razem z ciotkami.  Podobno została dopuszczona do scenografii  Piwnicy pd Baranami i pisze się, ze panowała w owym mieszkanku cudowna komitywa z artystami, szczególnie jak się te moczymordy meldowały tam o   północy, a wychodziły o szóstej rano.   Wszystkie trzy panie były niepijące  i niepalące.

  111. No ale interesu tam pilnował Michał Ronikier, TW „Zygmunt”. Przez 20 lat. Artyści „niepokorni”, a w zasadzie jajcarze bardziej, byli więc pod kontrolą i zarządem.

    Skądinąd powstawały tam i świetne rzeczy. Konieczny, Demarczyk i ta niesamowita piosenka Haliny Wyrodek: „Ta nasza młodość” /Śliwiak, Konieczny/.

  112. Francuski konsul, wyjazdy do Francji, bohema Krakowa. To juz chyba wszystko jasne w tym temacie.

  113. Tak sie tylko zastanawiam, czy przypadkiem zmarly w 1978 roku Wieslaw Dymny nie mialby nam najwiecej interesujacych rzeczy do powiedzenia. Teraz wszyscy troche sciemniaja, jak tak slucham tych wspomnien..

    Rok przed jego nagla smiercia splonelo jego mieszkanie, a w pozarze tym duza czesc jego notatek. Pewnie ciekawe byly.

  114. Kumpel mieszkający w Krakowie pod Wawelem powiedział mi kiedyś, że nigdy nie widział Skrzyneckiego trzeźwego.

  115. Przepraszam, ale musze sprostowac, droga Sigmo, jakem z Krakowa.

    Plac na Groblach (bardzo ciekawe zreszta miejsce), pod Wawelem. Janina Garycka. Posluchaj tez wspomnien Szaszkiewiczowej, ciekawie opowiada:)

  116. przepraszam za offtop, ale czy aby nie nasz niepowtarzalny qwerty ?

    https://www.facebook.com/116415562244329/videos/117467502139135/

  117. Nie identyfikuje sie w zaden sposob z domniemanymi politycznymi doktrynami Lema. Probuje niesmialo bronic jego pisarstwa przed oskarzeniem o to, ze tak jak Kapuscinski, byl agentem, czy tez chocby  pozytecznym idiota.

  118. To ja już wolę piwnicę pod Baranami….

  119. Dzieki Rozalio, ze podzielilas sie swoim wzburzeniem publicznie… po prostu uprzedzilas mnie w wyrazeniu mojego wzburzenia.

    Najwazniejsze, ze jestes.

  120. Pardon, pamięć nie dopisuje; powinnam była sprawdzić dane w necie;)

  121. no to bylby zamach na Panska tworczosc rowniez…

  122. Ronikier to juz sporo pozniej. On byl drugim mezem Olczakowny. A piwniczanie pamietaja jeszcze pierwszego jej meza – Zimmerera (niemiecki oficjalny korespondent).

    O tym Ronikierze wiedza wszyscy bo ksiazka wyszla, natomiast wielu slynnych artystow wspolpracowalo rowniez pelna para, tylko o tym jeszcze nikt ksiazki nie napisal, strach padl na wszystkich po ksiazce „Kolacja z konfidentem” i wyznaniach Dlugosza.

  123. Jego książki były w każdej bibliotece demoludów i w tzw. niemieckojęzycznej strefie. W PRL  również w bibliotekach więziennych. To były „męskie” książki.

  124. Mądrej głowie dość dwie słowie.

    „… świętych obcowanie, żywot wieczny. Amen”

  125. I , nie bójmy się tych „obrazków” – jeszcze mogła być „konsumpcja erotyczna”:)))) To te kobiciny miały rozrywkę po pachy:)))  Ktoś, kto nie PAMIĘTA tamtych czasów, nie jest w stanie zrozumieć naprawdę bardzo wielu rzeczy. Np. na podwórku po wypalonej kamienicy pod balkonem mieszkanka bez wygód, które wynajmowali moi Rodzice – w lecie odbywał się nielegalny poker. A właściciel czy też „dzierżawca”  kamienicy „trzymał totka” od frontu. A kiedy była próba napadu na mieszkanie tego sympatycznego pana, musowo zakolegowanego ze służbami, to się okazało, że to byli „chłopcy z MO”. Ale „po służbie”:))) Chyba. Końcówka lat 50-tych. Facet chciał mieć lokatorów od podwórka, bo to była niczego nieświadoma „ochrona” przed gośćmi takiego rodzaju. Łza się w oku kręci.

  126. Mimo, ze ta Kika tak na wesolo to wszystko wspomina (przyjela taka postawe, zeby jakos przezyc), to przeciez wspomnienie domu – dworu rodzinnego, a potem kontrast- po wojnie ta klita z przydzialu, robota w Nowej Hucie, ci nasylani jej „, artysci” z Piwnicy (ona w swoim kacie probujaca spac, bo do roboty na 7 rano..)  to przeciez wszystko jest straszne.

  127. Nie wiem, jak było w tamtych latach, ale do późnych lat 70-tych wyjazd na kilka miesięcy do „kraju kapitalistycznego” to była poważna sprawa. Powstaje pytanie: jakiego rodzaju była wiza wjazdowa do Francji. Bo to nie był „pobyt turystyczny”.

  128. Ostatnich lokatorów z kwaterunku pozbyliśmy się w latach 80-ych. W okresie  max.nasilenia  było ich 13 sztuk. Zawsze mnie zastanawiało, jak to możliwe, ze niby przyzwoici ludzie potrafią się tak chamsko zachowywać wobec właścicieli mieszkania, czyli moich rodziców.  Praktykowane było „sprzedawanie klucza” kolejnemu  sublokatorowi, kiedy  poprzedni przeprowadzał się „na swoje”, wymuszanie korzystania z ogrodu. W latach 60-ych czynsz jaki płacili lokatorzy mieszkania 70m2 wynosił równowartość kostki masła.

    Po prostu  nie uwierzę w pokojową koegzystencję trzech starszych pań i zwalonego im na głowę  ochlapusa, a sam fakt, że pozwalał sobie regularnie na sprowadzanie do mieszkania  całej ferajny, oznacza że  panie po prostu nie miały nic do powiedzenia.

  129.  
    Chciałbym wskazać poszlaki kogo mógł znać Skrzynecki, kto mógł być jego „dobrym duszkiem” z ochronnym parasolem i dyskretnie go wspierał . Ktoś wysoko postawiopny, mający wpływy w ówczesnej komunistycznej hierarchi i aranżujący artystyczne życie. Ktoś o kim nie pomyślał nikt kto znał Skrzyneckiego z Krakowa. Cofnijmy się więc w czasie. Skrzynecki przyjeżdża do Krakowa z Łodzi. Czy ktoś słyszał o tamtejszych jego znajomościach? Chyba nie . Gdzie więc ich szukać. W szkole, szkole średniej. To oczywiste jak mawia nasz gospodaż. Znajomi ze szkoły potrafią znać się całe życie kontaktując się tylko czasami, dyskretnie się wspierając w nieoczekiwanym przez postronnych miejscach, czasie i sytuacjach. Skrzynecki chodził i skończył w Łodzi jedno z bardziej znanych i prestiżowych liceów. III LO im T. Kościuszki. Kogo mógł tam poznać nasz bohater?. Dzisiaj strona www szkoły o tym nie wspomina ale wśród jej absolwentów było wielu aparatczyków PRLu. Na stronie szkoły w wikipedi są umieszczone tylko osoby którymi można się pochwalić – Jan Karski czy Jan Machulski. Sami sprawdźcie. https://pl.wikipedia.org/wiki/III_Liceum_Og%C3%B3lnokszta%C5%82c%C4%85ce_im._Tadeusza_Ko%C5%9Bciuszki_w_%C5%81odzi  Ja jednak pamiętam też dawną stronę z wieloma ludźmi sukcesu z czasów realnego socjalizmu. Skrzynecki rocznik 1930 mógł znać kogoś z roczników powiedzmy – plus minus cztery. Kto z oficjalnej listy znanych absolwentów pasuje . Nikt, ale. Jest też niedoszły absolwent którym szkoła nie chwali się wcale bo jej ostatecznie nie skończył choć się w niej uchył. Rocznik 1933. Mający znajomości w środowisku. Jerzy Urban. Ten Jerzy Urban. Skąd ja to wiem. Jestem jednym z absolwentów .

  130. Wiza wjazdowa od panstwa zachodniego to jedna sprawa, ale chodzi o to, ze kazdy wyjazd „na zachod” byl w tamtych czasach z automatu w kregu zainteresowan UB i uzywany do werbunku przez sluzby. Nie trzeba dodawac, ze tego typu srodowisko bylo na czele zainteresowan.

  131. Tak o tym opowiada sam zainteresowany, Cioc nikt nie spytal o zdanie…

    https://youtu.be/Q9IJqHMihXA?t=121

  132. Jak wyżej: nie mówię, że Lem kapował na kogokolwiek. Wystarczy powiedzieć tyle, że dał się on zwieść fałszywym doktrynom, w wyniku czego zwodził czytelników.

  133. Nareszcie coś mi się rozjaśniło wedle tej Piwnicy pod Baranami. Mam ładnie wydany tom pt. „Piwnica pod Baranami” pani Joanny Olczak Roniker. Na stronie 32 zamieszczono krótkie wspomnienie pana Jerzego Skarżyńskiego, który mówi m.in co następuje:”…Początki Piwnicy umknęły mojej uwagi. Wiedziałem, że gdzieś zbierają się jacyś ludzie , coś odgruzowują, ale nic więcej.  Spędzało się wtedy noce we Francuzie (Hotel Francuski- bardzo modne wtedy miejsce spotkań). Przychodził tam Piotr, Mariusz Chwedczuk, Kika Lelicińska…”. Otóż pani Kika Lelicińska, ur. 1917 czyli raczej dojrzała pani Irena Szaszkiewicz z domu Jarochowska miała siostrę Marię Annę Jarochowską , o której docent wiki pisze, że :”…ur. w Babicy lub w Krakowie w 1918 r…”  – z jednej strony :”…Podczas II wojny światowej przebywała w Rzeszowie i Krakowie…” ale parę linijek dalej jest info, że :”…Członek Francuskiej Partii Komunistycznej  (lata 40. XX w.),Polskiek Partii Robotniczej  (1945-1948),Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (1948-1975); Związku Zawodowego Literatów Polskich (1946-1949), Związku Literatów Polskich (1948-1975)..” a na drugą nóżkę :”…posłanka na Sejm PRL I kadencji 1952- 1956…”. a w dodatku :”…w Od 1947 w Paryżu , gdzie była sekretarzem redakcji a później redaktorem naczelnym pisma „Gazeta Polska”. W styczniu 1950 została, po aresztowaniu, wydalona z Francji…”.
    No więc jak się zna panią Kikę Lelicińską -Szaszkiewiczową, siostrę taaaakiej mega-gwiazdy komunizmu międzynarodowego, to można, np. tak jak pan Piotr Skrzynecki i jego kolega artysta Kazimierz Wiśniak produkować komiks pt.”..Szaszkiewiczowa, czyli Ksylolit w jej życiu” od roku 1958 zamieszczany w najsłynniejszym tygodniku dla inteligentów w PRL czyli w „Przekroju” towarzysza Eile, który w Piwnicy pod Baranami – bywał częstym gościem. Ciekawe, że Szaszkiewiczowa „od 1969 r. mieszkała w Stavanger” ale pochowana została w 2014 r. na cmentarzu Rakowickim.
    Jak to mówią: Piwnica pod Baranami – sami opozycjoniści i konspiracja:)))

  134. Żałosny widok tej nieszczęsnej kamienicy; najmarniej od przed wojny nikt jej nie remontował. A Piotr Skrzynecki jak zawsze ględzi.

  135. Stary przedwojenny Kraków został poddany regularnemu – terrorowi. W rękawiczkach, na zasadzie: dziury nie zrobi, krew wypije. Proszę sobie poczytać, kim była siostra jednej z „wielkich gwiazd Piwnicy pod Baranami” pani Kiki Lelicińskiej- Szaszkiewiczowej – przed chwilą wrzuciłam „wypisy z docenta wiki”- to była towarzyszka Maria Jarochowska, która w latach 40-tych była członkiem Francuskiej Partii Komunistycznej, po wojnie wywiad polski lub sowiecki zainstalował ją w Paryżu w jakiejś gazecie „polskiej” ale francuski kontrwywiad się połapał i ją – wywalili z Francji!!! A już w 1952 r. była – posłem na Sejm PRL !!! Czyli „mogła absolutnie wszystko”. W kamienicy Potockich, gdzie to się wszystko działo, kiedy weszli Sowieci, zainstalował się Smiersz  i komenada NKWD. Trzymali to do 1947 r. Zrobili z tego Dom Kultury – potem leci legenda, że „trzeba było odgruzowywać piwnice”. A co oni tam robili ci z NKWD w tych piwnicach? Bawili się granatami? Chyba trzeba było raczej zmywać krew ze ścian i resztki mózgu.  Miejsce do zabawy po prostu szampańskie i oni się tam świetnie bawili. Pamiętam, że poza gwiazdą panią Kiką Lelicińską Szaszkiewiczową , siostrą członkini Komunistycznej Partii Polski i nieznanego nam komunistycznego wywiadu, produkował się tam też pan Krzysztof Litwin, który był bardzo wziętym aktorem filmowym. Siostra pani Kiki Lelicińskiej była też pracownicą Naczelnego Zarządu Kinematografii.

    I pomyśleć, że parę ulic dalej, na Wiślną, Henio Krzeczkowski z enkawede w tym samym mniej więcej czasie dowoził „młodych konserwatystów” do Hennelowej, Kozłowskiego i Turowicza czyli „katolickiego tygodnika”. Tam to się działo wtedy w tym Krakowie:))))))

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Kika_Szaszkiewiczowa

  136. „Nie umiał żyć bez Krakowa. Bez swego kabaretu. Na początku lat 60. pracował w Paryżu jako naganiacz w magazynie z gadżetami dla magików. „Gdybym został, pewnie dziś byłbym gwiazdą magii…”. Popracował dwa-trzy miesiące, aż któregoś dnia upił się i przyjechał do Krakowa. Był też w Paryżu, gdy nastał stan wojenny; w styczniu już pojawił się w Krakowie. „A co ja bym robił bez Piwnicy, bez tych programów…”.



    Nowicki o Skrzyneckim: „miałem ogromną dyscyplinę, a on nie. Pan Piotr był ptakiem, a ja – po prostu człowiekiem. Zawód aktora wymaga ciężkiej pracy. A zresztą – każdy zawód tego wymaga. Co innego pan Piotr – on pracował w sposób niezauważalny.
    Pan Piotr cechował się brakiem umiaru, również w kwestii talentów. Za duża zdolność do interesów, za duża zdolność do języków, za dużo inteligencji.
    Pan Piotr nic nie posiadał. Jeśli zarobił zachodnie pieniądze, to się ich wyzbywał. Nie wiedział, co z tym zrobić”

    Same dziwy, stary cynik Nowicki jest przy nim bezradny jak dziecko, a może świadomie buduje ckliwą, sentymentalną legendę pełną zaprzeczających sobie faktów

  137. Pantero, prosze, popraw komentarz! bo zaraz bedzie kupa innych opartych na bledzie.

    Od samego rana wrzucam rozne info, a i tak te Kiki Pani sie pomylily:)

    Kika Szaszkiewiczowa – to Irena z domu Jarochowska

    Kika Lelicinska to Krystyna Lelicinska – Blochowiak, to ona stoi u samych poczatkow Piwnicy, tez wrzucilam fragmenty z jej zyciorysu, w ktorych mowi o konsulu francuskim i Jamie Michalikowej. Prosze terknac z laski swojej. Ja nie mam takich zdolnoscu syntezy jak Pani, moze cos i z tehj drugiej Kiki sie wyciagnie:)

    Pania Kike Szaszkiewiczowa poznalam kiedys osobiscie w Norwegii. Jej siostra zas – o ktorej Pani pisze, zostala po wojnie straszna komunistka, Kika zreszta nie utrzymywala z nia kontaktow. Po wojnie mieszkala chwile na Dolnym Slasku, potem w Krakowie- zostala pielegniarka-dietetyczka w Hucie, i do tej Piwnicy na dodatek moze ja skierowali (twierdzi, ze zaciagnal ja jakis mlody Krzyzanowski). Mam jej wspomnienia. Na pewno jest wiele niedopowiedzen, ale fakt jest faktem – w okresie norweskim bardzo rodakom pomagala. Tam, razem z jednym z synow organizowala akcje pomocy rodzinom, przy duzym udziale Kosciola krakowskiego. Juz po 2000 roku wrocila do Krakowa,zamieszkala z rodzina drugiego syna, Macieja. Pisalam o tym juz wyzej.

    Przy pomocy wnuka prowadzila, wlasciwie dyktowala, blog:

    http://www.szaszkiewiczowa.eu/o-mnie/

  138. No paczPani. Wpadłam na bio pani Kiki u docenta wikipedii, a tam stoi czarno na białym,  że ona może i mieszkała kątem u jakichś staruszek i pracowała jako pielęgniarka w Nowej Hucie, ale o ilu pielęgniarkach „Przekrój” drukował „śmieszny komiks” autorstwa pana Piotra Skrzyneckiego i ile pielęgniarek miało siostrzyczkę w Komunistycznej Partii Francji a zarazem w wywiadzie nieznanego mi państwa komunistycznego , bez co ją ci wstrętni Francuzi – wydalili w 1951 r. z tej całej Francji. A ona zaraz w 1952 została posłanką na Sejm. Ten sam „dworek” , „te same łzy melancholii”:))))

  139. Tam juz wszystko odnowione teraz, to filmik z lat 90-tych (w jednej z migawek jest ladny budynek starego browaru, teraz stoi tam wielkie hotelisko nad Wisla), samochody tez takie charakterystyczne:). To jest zapowiedz filmu „Groble, Groble”, ktory nie powstal.

    Na stronie autorskiej tego fvp,pl (na YT nie ma) sa filmy- rozmowy ze Skrzyneckim. Na jednym z nich (po prawej strobie) po pijaku gledzi. Nie mam czasu teraz tego posluchac, ale podejrzewam, ze jak kto ciekawy i cierpliwy moze sie roznych rzeczy z niego dowiedziec:

    http://www.fva.pl/film_rozmowy_z_piotrem.php

  140. Mieszkania były na urzędowy przydział w tamtych latach a nie na umowy najmu nam do 4 pokoi dokwatetowano dwie rodziny

  141. Niepojęte jest dla mnie, że w końcu dość rogaty Kisiel, który każdemu jakąś łatkę doczepił, wobec Henia Krzeczkowskiego był cichy i pokornego serca, a każde słowo z jego ust spijał. To musiało być szczere, ale dlaczego?

  142. Przydział na osobę wynosił 6m2.  Cała reszta podpadała pod dokwaterowanie/

  143. Gdyby jego książki były rzeczywiście szkodliwe dla zizdemu według funkcjonariuszy zizdemu, nikt nawet by nie pomyślał o nazwisku Lema, podobnie jak o nazwisku Małyńskiego, jednego z najbogatszych ziemian polskich w swoich czasach.

  144. Pisuję tylko tutaj i nie korzystam  Facebooka Twittera etc szukaj dalej

  145. „(…)wyrzucona z dworu na Kresach szlachcianka, która samotnie wychowywała dwóch synów i pracowała jako pielęgniarka. – Mimo społecznej degradacji nie traciła poczucia humoru – podkreśla Tadeusz Kwinta. Wszyscy panowie, wspominając Kikę, uśmiechają się promiennie. Kika, zwana Grubą, była gwiazdą, muzą Piwnicy. Nie miała talentu aktorskiego ani muzycznego, ale była uwielbiana przez wszystkich. Mimo trudności, jakich przysparzało jej życie, potrafiła bawić się i śmiać z siebie i problemów. – Legendę Kiki Szaszkiewiczowej stworzył „Przekrój”.”

    http://www.miastokobiet.pl/kobiety-piotra-skrzyneckiego-damy-z-piwnicy-pod-baranami/

    No proszę, z taką siostrą nawet bez talentu można było się załapać na artystkę.

  146. Dzięki za info. Już się poprawiam: pani Kika Lelicińska to nie jest pani Kika Szaszkiewiczowa. To są dwie różne Kiki, ale obie balangowały w Piwnicy pod Baranami. A Kika Lelicińska studentka ASP w Krakowie w latach 50-tych na kierunku – rzeźba.  Studiowała u Xawerego Dunikowskiego, który sam sobie dopierał studentów. A tow Xawery Dunikowski oczywiście miał tragiczny okres w życiu czyli obóz KL Auschwitz, gdzie podobno „pomagał Witoldowi Pileckiemu”, ale już w 1945 r. dostał katedrę na ASP w Krakowie i wystrugał gdzieś pomnik wdzięczności Armii Czerwonej a już w 1948 r. towarzysz Bierut odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.  Pani Kika Lelicińska Błochowiak była idealną młodą kobietą  PRL – mistrzynią pływania juniorów, była w kadrze olimpijskiej narciarskiej  a w rodzinie aktorkę Stefanię i baletmistrza  a jak trzeba było nadać imię pierworodnemu synowi, to nazwała go – Borys. W tamtych czasach była to dość ostentacyjna deklaracja. Bo ona raczej nie była prawosławna:))))

    Obie panie Kiki odegrały swoje role w tamtych czasach – wspaniale  ( „luz”, „szaleństwa” etc.) ale oba te życiorysy potwierdzają moje podejrzenie, że to wszystko było wystrugane przez co najmniej wydział kultury KW PZPR albo i wyżej.
    Wielkie dzięki za poprawienie. Kto by pomyślał, że w jednej „operacji zmyłkowej” będą aż dwie Kiki???:))))

    http://www.encyklopediateatru.pl/artykuly/7215/szalenie-pociaga-mnie-zycie

  147. Zerknęłam na kilka komentarzy pod linkowanym filmem i jakiś komunista pisze tak:

    „raczej pasożyd z dziada pradziada. Uprawiali gospodarkę rabunkową wycinając lasy na papier, który produkowali na francuskich maszynach kupowanych za kredyty z banków francuskich. Gdzie tu interes Polski? To był interes Małyńskich, których majątek Emanuel przepuścił bawiąc się na Zachodzie, kupując gadżety np samoloty. To był ówczesny playboy syn marnotrawny, o którym słusznie zapomniano.”

    A niechby nawet był marnotrawny i przepuścił,to co komu do cudzej własności?Ciekawe,czy ten nieszczęsny komentator chciałby,żeby mu np.sąsiad decydował na co powinien wydać swoją pensję.

  148. Czasem bez przydzialu ,miom dziadkom kazali zabrac pierzyny ,jakies drobiazgi ,troje malych dzieci i cala kamienice w rynku przeznaczyli na jakies biuro ,teraz juz nie pamietam. Dziadek latami probowal odzyskac ale nic z tego nie wyszlo. Potem miasto sprzedalo kamienice prywatnej osobie. Takze z dwojga zlego ,dokwaterowanie pozostawialo wlasnosc.

  149. Rano dzwonek do drzwi i z ust milicjanta Ci Państwo tutaj mieszkają a my płacimy za wszystko woda gaz węgiel itd. To był raj sowiecki

  150. daj Pan żyć, czytali dla …przyjemności, hohonono!

  151. No nie wiem…Qwerty coś wspominał o kamienicy w Krakowie,a o tym mieście człowiek z fimiku nie mówi.Ale może to ja się mylę?

  152. Myśmy mieli więcej szczęścia ale lekko z własnością nie było

  153. No ja wiem:)

    Mowie tylko o tym, ze Kika Lelicinska, to nie Kika Szaszkiewiczowa.

    Z ksiazki – wspomnien, ktorej teraz nie mam na podoredziu, pamietam, ze z siostrzyczka kontaktow nie utrzymywala. Ta siostrzyczka to byl jeden z tych przypadkow „zauroczenia ziemian socjalizmem” , czemu dziwil sie Mniszysko. W tym dworze wszyscy lubili czytac, to pod wplywem matki, ktora miala cala modna literature iobca u siebie. (Irenka -Kika nie bardzo czytac lubila, ona uprawiala sporty, byla taka dosc masywna niezbyt ladna dziewczyna, a interesowao ja najbardziej obejscie, poszla do szkoly rolniczej zreszta, tata liczyl ze przejmie majatek, no ale jak wiemy- przejeli bolszewicy) . Ta jej siostra wrecz chorobliwie czytywala wszelkie nowoczesne gazetki i ksiazki. Kurcze, musze wydobyc od znajomej te ksiazke ze wspomnieniami, bo to ciekawy watek jest, to zauroczenie komunizmem. Mysle, ze gdyby utrzymywala z nia kontakt po wojnie – zylo by jej sie lepiej, w warszawce, ladnym i duzym mieszkaniu. Nie wiem, prosze mnie jakos oswiecic. To wszystko nie wydaje mi sie takie oczywiste. Na pewno siostra-komunistka i brat – wziety fotograf sprawili, ze po wiezieniach „za pochodzenie” jej nie targano, ale jednak dzieci jej odebrali (maz ja zostawil sama z dwojka dzieci) i w tej Piwnicy wyladowala i musiala jakichs dokooptowanych artystow w pokoju trzymac. Potem niby na wesolo o tym opowiadala. Kiedy ja ja poznalam w Stavanger, ten temat zupelnie nie istnial.

  154. Tak, dzielnicowy zjawiał się u rodziców co parę dni, żeby sprawdzić księgę meldunkową i ogólnie powęszyć.  A lokatorzy zachowywali się jak dzicy ludzie: nigdy po sobie nie sprzątali, drzwi na dwór nie zamykali nawet w największe mrozy, kranów nie zakręcali, psa zamykali w ciemnym korytarzu, tak że wył całymi dniami.  A to przecież była podobno tzw. przedwojenna inteligencja.

  155. W tamtych czasach tysiące kobiet wychowywało dzieci samotnie, bo ojców pochłonęła wojna, więc nie  był to jakiś „ekstra-życiorys”. Natomiast to pomniejszanie czy przemilczane „siostrzyczki”, co to „one się pokłóciły”, to jest dla ciemnego ludu. Tamta „też była z dworku szlacheckiego” a do Komunistycznej Partii  Francji i PPR się zapisała.  W tym środowisku w tamtym czasie odnajdujemy ludzi, którym wyrychtowano największe kariery artystyczne PRL: Penderecki, Mrożek, Kantor- to takie „pierwsze z brzegu”. Gdyby Dymny nie pił, też zaszedłby daleko. Krzysztof Litwin był bardzo młody a tuż po studiach już miał dużą rolę w „Pamiętniku znalezionym w Saragossie”, do którego  muzykę komponował -Penderecki. To były też czasy, kiedy trzeba było napisać list potępiający Biskupa Kaczmarka.  To były czasy takie, że jedni balangowali w Hotelu Francuskim a 8 lutego 1953 r. literaci krakowscy przyjmowali „rezolucję poparcia dla władz w sprawie wyroków na  szpiegów amerykańskich – księży Kurii Krakowskiej”.  W dniu 27 stycznia 1953 r. sędzia Widaj Mieczysław wydał wyroki: wyrok śmierci dla ks Michała Lelity oraz dla Michała Kowalika i Edwarda Chachlicy (wyroków nie wykonano) a także wyroki do dożywocia włącznie dla pozostałych 4 osób. Wśród sygnatariuszy znajdujemy nie tylko Brunona Miecugowa czy Wisławę Szymborską ale też sympatycznego Andrzeja Kijowskiego, Sławomira Mrożka („głupi byłem”- ale mi drukowali), ale także panią Hannę Mortkowicz Olczakową co to :”… jej córką jest pisarka i scenarzystka, współzałożycielka kabaretu Piwnica pod Baranami Joanna Olczak-Ronikier…”. Takie to były „klimaty”. I tacy „patroni” Piwnicy pod Baranami.

    http://yelita.pl/artykuly/art/rezolucja-zwiazku-literatow

  156. Gdynia niektóre zabrane na urzędy posesje zwraca dopiero ostatnio, też się zbytnio nie spiesząc.  A spróbowałby ktoś coś zabrać tym parszywym socjalistom, to dopiero podnieśliby wrzask w obronie własności.

  157. Niedawno czytałem o innym Polskim księdzu, który na początku XX wieku założył pierwszy szpital okulistyczny w Chinach i sam wykonywał operacje. Bardzo interesująca postać. Chodzi o księdza Wacława Szuniewicza.

    Link poniżej

    http://gosc.pl/doc/2934583.Leczyl-oczy-ciala-i-duszy

  158. W tamtych czasach, później zresztą też, nie było  w komuniźmie w zakresie karier tzw. „cudów”. Był potrzebny systemowi a z pewnością miał talent. Z tym, że już się nie dowiemy, ilu z tych, którzy NIE wyszli żywi z piwnicy Smiersz – później „Piwnicy pod Baranami” – mieli talent literacki, rzeźbiarski czy jakiś inny.

  159. :))

    Ja mam takie skrzywienie, ze ciagle jakies nazwiska, nazwy wlasne, kaze poprawiac. O ile jestem pewna, ze Pani z tego mieszanki nie zrobi, o tyle — juz wiele razy- przekonalam sie, ze ludzie ida w ciemno, i potem setka komentarzy rozwija sie na poKICKanej informacji.

    (to musiala byc jakas moda w „wyzszych” kregach artystycznych z lat 50-tych, to zdrobnienie Kika, ciekawe, ze jedno od Ireny, drugie od Krystyny…)

    To „Szalenie pociaga mnie zycie” to ponoc fragmenty wspomnianej przez Pania ksiazki Olczak-Ronikier. Tak wyczytalam na koncu artykulu.

  160. Pani Kika Szaszkiewiczowa do końca życia zachowała słuszne poglądy, bo inaczej  by jej w „Wysokich Obcasach” na stare lata nie lansowano.

    http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,11837833,Irena__apos__apos_Kika_apos__apos__Szaszkiewiczowa_.html

  161. Ok. Nie bylo mnie juz wtedy w kraju. Dlaczego 82 ciekawszy od innych?

  162. w latach 50 Tadeusz Kantor nie miał żadnego problemu, by równocześnie być dyrektorem artystycznym pochodów 1. majowych w Krakowie, jezdzić po świecie (nie tylko Europie) i zwozić do Polski najgorętsze pomysły ze świata sztuki (przez co dorobił się miana „komiwojażera sztuki nowoczesnej”) a także sprzedawać swoje obrazy w zachodnich galeriach za ichnie ceny i pieniądze (szły ponoć całkiem niezle, jako okazy zza żelaznej kurtyny)… karierę zawsze da się zrobić

  163. Ja jestem z Krakowa i miasto znam od podszewki

  164. Ta kobieta „robiła w propagandzie” i uwiarygadniała legendy komunistyczne, że „ziemianki bawią się wesoło” po wojnie, mimo konfiskat i innych „dolegliwości”.To oczywiście jedna z wielu możliwości.  Kim była pani Szuszkiewiczowa, nie dowiemy się nigdy, bowiem ona obracała się nie w środowisku „ludzi z dworków szlacheckich”, którzy mogliby potwierdzić „jej wersję” ale wśród młodych , dobrze ustawionych oportunistów, jak panna Kika Lelicińska, którzy się w najgorszych czasach stalinizmu – świetnie się urządzili zawodowo i życiowo. Była tylko kwestia podpisania cyrografu.   W kwestii wiarygodności pani Kiki jest jeden test: czy np. chodziła do Kościoła. Po prostu. Tak jak np. była więźniarka obozu w Ravensbrueck, przedwojenna harcerka  Wanda Półtawska. Wtedy te światy były na dwóch biegunach.  Nie wiem, jaką rolę zaproponowano do odegrania pani Szaszkiewiczowej, ale łamano ludzi na różne sposoby. Dlaczego ona nie przebywała w swoim własnym środowisku , ziemian wyzutych z majątków, których w Krakowie po wojnie było trochę.  Okazuje się, że pani Joanna Olczak Roniker miała mamusię, która podpisała rezolucję pochwalającą 3 wyroki śmierci dla księdza i dwóch pracowników Kurii Krakowskiej. Jej ojciec Jakub Mortkowicz wydawał Stefka Żeromskiego.

    Taki lajf.

  165. No prosze…

    … co za fantastyczny zbieg okolicznosci. Dobrze, ze zechcial Pan podzielic sie z nami ta wiadomoscia… tak wazna dla dzisiejszego „sledztwa blogowego”.  Cos niesamowitego !

  166. Byliśmy aktorami w takich samych filmach i to z przymusu i bez honorariów

  167. Nigdy nie dałem się sfilmować tylko jako agent w TVP tyłem odwrócony w 2007 i to raz tylko

  168. Dzięki. Już je „rozróżniam”. Dwa różne pokolenia. Zapewne, gdybym uważniej przejrzała dzisiaj tę książkę (bardzo ładnie wydaną) pani Olczak- Roniker, nie popełniłabym takiego błędu. Dlatego to bardzo dobrze, że sobie tutaj łopatologicznie „roztłumaczamy” która pani była „która’. Natomiast muszę przyznać, że najbardziej mną wstrząsnął fakt, iż ten cały „kabaret literacki” został urządzony „w niedawnym lokalu Smiersz i NKWD”.   Gadanie, że „chodzili i szukali” jest śmieszne, bo w tej kamienicy po prostu już działał Dom Kultury. Więc dostali przydział i organizowali. Może się z czasem okazać, że nawet polecenie służbowe pan Piotr dostał, żeby „takie coś” urządzić.

  169. Czyli na linkowanym filmiku to Ty się wypowiadasz?

  170. Czyli moje pytanie nieaktualne..

  171. No to właściwie każdy znany i lubiany w PRL musiał mieć stosunki,bo inaczej nie byłby znanym i lubianym i pies z kulawą nogą by o nich nie słyszał…Dobra teza?

  172. Też mnie to zastanowiło. Chyba najwięcej mówi o tym środowisku zachowanie wobec tego poety „z drugiego pokolenia Piwnicy” – pana Leszka Długosza, który miał nieostrożność poprzeć – PiS czy też prezydenta Kaczyńskiego albo prezydenta Dudę. Zwyczajnie go zlinczowali, wedle tej samej recepty co Kurię Krakowską: bez prawa łaski.

    PS. Dzięki za linka. To było zapewne konieczne z uwagi na Wajdę i jego powiązania. Oni jak mantrę powtarzają, że „byli poza”, „byli przeciw” no a tu w internecie wyłazi ta „siostrzyczka z wywiadu i Komunistycznej Partii Francji” albo córeczka pani, która podpisała rezolucję (53 osoby to podpisały) wyrażającą satysfakcję z wyroków śmierci, dożywocia etc. „na szpiegów amerykańskich z Kurii Krakowskiej”.

    Im jest wszystko jedno, jakie wersje będą upowszechniane, byle tylko nikt nie odrywał ich od koryta. Wulgarne, lecz taka była rzeczywistość komunizmu: wulgarna.

  173. Piwnicą opiekował się Cyrankiewicz. Wpadał tam często i pił z Dymnym.

  174. Genialne. Jest: przyjaciel Władek Wolf , jest braciszek Konstanty, pracujący w Paryżu po wojnie w podejrzanym czasopisemku „Gazeta Polska” pod redakcją „siostry Mai” i ogólnie jest super- tylko ani słowa o tym, że „Maję francuski kontrwywiad wywalił z Francji za szpiegostwo”. Dla komunizmu – nie wiemy czy PRL , czy radzieckiego. No i trzeba po dekadach „zostać najstarszą blogerką świata”,  żeby „narracja się utrzymała”.  Bo w III RP jest jeszcze coś do wyrwania a kolejne pokolenie musi się „wyżywić”.PS. Wnuczka pani Hanny Mortkowicz to pani Katarzyna Zimmerer, matka politka Jana Marii. Jedna wielka rodzina.
    PS.Dzięki za linka

  175. Jak najbardziej. To było coś na kształt „ośmiornicy stalinowskiej w kulturze”. Oni się strasznie po 1956 r. kreowali na „niezależnych”. A w najgorszym razie na „genialnych”. Że „kolaborowali”, ale „byli genialni”.

  176. Tak, upił się w Paryżu i przyjechał do Krakowa…a tam pracował w sklepie dla magików… za dużo inteligencji…

  177. Tadeusz Kantor – to jest „klasyk” jeśli chodzi o „kariery”. Do naszej fabryki był sprowadzany jeszcze w latach 60-tych w ramach programu socjalistycznego „artyści bliżej świata pracy”. I zostały zdjęcia, bo je robił zakładowy fotograf. Takie jaja.

  178. Czytalam dawno temu „W ogrodzie pamieci”- wspomnienia o rodzinie Mortkowiczow, cos tam jeszcze pamietam. Natomiast z dzisiejszych linkow dowiedzialam sie, ze pani Mortkowicz-Olczakowa, mama pani Joasi, tanczyla, smiala sie i hulala z mlodymi w Piwnicy na imprezach do bialego rana (mimo siwych wlosow i zaawansowanego wieku, jak wspomina Lelicinska). To legendowanie fajnych artystow, caly wysyp byl – i jest -tych ksiazek wspomnieniowych, mialo  na celu przykrywanie tych wszystkich ich podlosci, o ktorych czlowiek musi sie dowiadywac z innych zrodel.

  179. Bo się bał, że go Henio na balkonie powiesi, jak swoją teściową w Stanisławowie

  180. Nie chciał tracić potencjalnych czytelników z kruchty:)))

  181. Katarzyna Zimmerer, nie matka, jeno pierwsza żona polityka Jana Marii Rokity.

    Jedna wielka rodzina.

  182. Ten Zimmerer -pierwszy maz Joasi, tez w odpowiednim momencie do Polski i Piwnicy przybyl, 56 rok, oficjalny korespondent z Niemiec, zaraz milosc i slub. Tylko z tych niektorych opowiesci o tym mozna cos wyluskac, bo wiki milczy w zyciorysach „tych panstwa” o datach i slubach.

  183. Tak, Skrzynecki nie miał dyscypliny, a ona talentu, a jednak się udało….

  184. Ktos kiedys opowiadal polgebkiem, ze tam wiezienie bylo, nie pamietam juz kto.

  185. Kijowski to ojciec tego Kijowskiego co te brednie w salonie24 kiedyś wypisywał?

  186. Bo może miał taką rolę „rogatego” odgrywać. Jak przyszło co do czego i Prymas powiedział, żeby panowie katolicy nie startowali do Sejmu PRL – to nie dość, że „startowali i się dostali” to po latach opowiadali, że „Prymas im doradził startować”. On się katował w tym komunizmie w dużym metrażu na Alei Przyjaciół – Warszawa.

  187. Pani Panther’o…

    … jeszcze jak sie okaze, ze ta paryska gazeta to kontynuacja Gapol’a Sakiewicza to on… Sakiewicz  jest… galancie „opozycjonista rezymowy” !!!

    Od lat jezdzi tam do tego Paryza wraz z ta swoja czereda ze „strefy wolnego slowa”… czy dobrze kojarze… czy jestem w bledzie?

  188. Sorki. Masz Pani rację. Ja już nawet „kopiuj -wklej” dzisiaj nie mogę dobrze wykonać. To było z linka jak niżej i tam jest napisane, iż „… a wnuczką Katarzyna Zimmerer, pierwsza żona Jana Rokity…”. Wnuczką pani Hanny Mortkowicz Olczakowej z tych wydawców Mortkowiczów, co drukowali Stefana:)))
    Barowa pogoda, śniadanie zjadłam dopiero po 17.00 i niech to będzie moim usprawiedliwieniem:))))

    http://yelita.pl/artykuly/art/rezolucja-zwiazku-literatow

  189. Obawiam się, że tak.  Na liście podpisanych pod rezolucją ws wyroku na Kurię Krakowską jest takie info: „.Andrzej Kijowski – mąż Kazimiery Kijowskiej i ojciec Andrzeja Tadeusza Kijowskiego. A u docenta wiki hasło „Andrzej Tadeusz Kijowski” ma wpisane: ojciec -pisarz Andrzej Kijowski, matka – Kazimiera Kijowska.  A na S24 jest bloger „Andrzej Tadeusz Kijowski”.

    Taki lajf.

     

    http://yelita.pl/artykuly/art/rezolucja-zwiazku-literatow

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Tadeusz_Kijowski

  190. Dla wyjaśnienia takich zagadek potrzebne są dłuższe studia:))) „Gazeta Polska” wydawana we Francji od 1 września 1945 r. wg opracowania pana Michała Szulkina (link poniżej) była kontynuacją podziemnego biuletynu komunistów wydawanego w Pas de Calais  jakoby od 1941 r. a legalnie w okresie 1944-1945 pod nazwą „Niepodległość – Organ Wychodźstwa Polskiego we Francji”. Tę „Niepodległość” redagował niejaki Jerzy Tepicht ur. 1908 sekretarz dzielnicowy Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej na Mokotowie od roku 1925 a od 1930 był członkiem KPP. Jak widać, rzucili go na odcinek francuski i oficjalnie w latach 1944-1945 redagował „Niepodległość” głównie na podstawie info dostarczanych przez „Polpress” z PKWN w Lublinie . W 1953 r. widać go jako wykładowcę w Szkole Partyjnej przy KC PZPR. Zmarł w 1973 r.
    „Gazeta Polska” wydawana od 1 września 1945 r. przez siostrę Kiki Szaszkiewiczowej dotrwała do 1952 r. i została zwinięta, zapewne po aferze ze szpiegostwem. Ona wchłonęła jeszcze inny tytuł: „Polska dzisiejsza”.

    Mało prawdopodobne, aby ktoś z założycieli obecnej Gazety Polskiej miał w drzewku genealogicznym kogoś powiązanego z tamtym „projektem”:))))  Ale oczywiście warto przejrzeć numery tamtej Gazety Polskiej a  one są udostępnione w internecie w uniwersyteckich bibliotekach cyfrowych.

     

    http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Rocznik_Historii_Czasopismiennictwa_Polskiego/Rocznik_Historii_Czasopismiennictwa_Polskiego-r1974-t14-n1/Rocznik_Historii_Czasopismiennictwa_Polskiego-r1974-t14-n1-s73-84/Rocznik_Historii_Czasopismiennictwa_Polskiego-r1974-t14-n1-s73-84.pdf

    https://books.google.pl/books/about/Rozwarstwienie_klasowe_wsi_polskiej.html?id=4PWUmwEACAAJ&redir_esc=y

    http://nukat.edu.pl/lib/item?id=chamo:584810&theme=nukat

  191. Tak mi się skojarzyło, nie odnośnie do Kantora, ale do hasła „artyści bliżej świata pracy” – na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych leciał w telewizorze niezapomniany program „Bliżej świata”, co to go niezapomniany Jerzy Klechta prowadził, z pomocą korespondentów zachodnich merdiów ocieplając międzynarodową mordę towarzysza generała na użytek wewnętrzny. Tenże redaktor Klechta teraz moralnie wspiera szerzycieli KOD-einy.

  192. Wśród założycieli Piwnicy byli m.in. Bronisław Chromy i Krzysztof Penderecki. Oficjalnie Piwnicę otwarto 26 maja 1956. Pierwotnie miało to być miejsce spotkań krakowskich studentów. W pierwszych występach udział brali m.in. Piotr Skrzynecki, Joanna Olczakówna, Barbara Nawratowicz, Krzysztof Litwin, Tadeusz Kwinta, Mieczysław Święcicki, Mirosław Obłoński, Wiesław Dymny, Kika Lelicińska, Irena Szaszkiewiczowa, Jan Güntner, Joanna Plewińska, Maria Nowotarska.

     

    „Miejsce spotkań krakowskich studentów”. W katowni UBeckiej. Mieli oni specyficzne poczucie humoru.

  193. Znaczy,  syndrom sztokholmski u Kisiela. Patrzył na Henia i myślał sobie:”Mógł mnie powiesić, a nie powiesił. Jaki dobry.”

  194. Podobnie im sie udało  jak tym od „Tygodnika Powszechnego”.  W wiki napisano, ze pismo założył kardynał Sapieha. Ciekawe, kto naprawdę?

  195. Okropnie się Kisiel katuje. Paszportu nie może dostać. No i te dwa fortepiany w salonie.  I sąsiedzi aparatczycy. I wieczne wizyty Henia Krzeczkowskiego, Bartoszewskich i Hertzów.  I regularne wizyty w ambasadzie amerykańskiej.  I te wyjazdy co chwila, a to do domu pracy twórczej w Sopocie,  a to w Konstancinie, a to w Zakopanem.

  196. Ja nie ma loginu do Facebooka i nawet nie wiem co tam jest i nie daję się nikomu filmować coryllusa zapoznałem kilka lat temu ns targach w Krakowie a już udzielanie się w necie to tylko na http://www.niepokonani2012.pl no i http://www.biblioteka-niepokonani.pl

  197. To były tylko bajery dla publiki i kasa dla figurantów PiotrS był fajnym facetem do opowiadania pierdól i on tym żył i z tego żył a jako elemrnt dobrego systemu co go ludzie wypaczali był na swoim zaordynowanym miejscu

  198. >Mam wrażenie, że Verne, ale mogę się mylić…

    Książka „The Conquest of the Moon” autorstwa A. Laurie [Paschal Grousset (1844-1909)] została wydana w Londynie w roku 1889. W przedmowie do książki autor wymienia innych marzycieli, takich jak Cyrano, Swift, Edgar Poe i Jules Verne. Ten ostatni podpisał swoim nazwiskiem kilka nieco skorygowanych książek Grousseta. Zarówno on jak Verne byli odkryciem wydawcy Pierre-Jules Hetzel.
    Na załączonej przeze mnie wcześniej ilustracji można zobaczć wspaniałe anteny satelitarne, których nie powstydziłoby się dzisiejsze polskie centrum w Psarach. Z tym, że w książce były to reflektory do zbierania energii słonecznej i jej zamiany w energię elektromagnetyczną.

  199. Małźonka KRzysztofaP kiedyś MO na mnie nasłała to býł bal mieszksliśmy naprzeciwko

  200. Lubie to zbieranie kawaleczkow puzzli. Czlowiek nie ma czasu, zeby sie wszystkiego dokladnie dowiedziec, a pod taka notka – kazdy cos dorzuci, i wszystko zaczyna sie wpasowywac na wlasciwe miejsca.

  201. Tak jak pani założycielka wspomina dla „Wysokich Obcasów”. Jest ciągłość. Oni są zdeklarowani ideologicznie. To miała być ta nowa „arystokracja”, która oczywiście jest dziedziczna.

  202. http://www.blogmedia24.pl/node/12695

    Artykuł, w którym omawiana jest sprawa więzienia/katowni w Piwnicy pod Baranami. Co ciekawe, dopiero taniec na grobach, jest dla niektórych cywilizacji wystarczająco satysfakcjonującą oznaką zwycięstwa. A jakaż to perwersyjna przyjemność, jeśli można tak tańczyć i tańczyć, bez końca, przy wtorze burnych apłodismientow.

    Tak tylko głośno myślę.

  203. Założyciele zdawali sobie sprawę , jakie to miejsce. A mimo to urządzali tam „szampańską zabawę”. Bo te imprezy, zwłaszcza w wydaniu „pierwszego pokolenia” bywały naprawdę zabawne. Przynajmniej to, co pokazywano profanom w telewizji. Robiło to wrażenie niewinnej zabawy wesołych żaków.  A my dowiadujemy się dzisiaj (przynajmniej ja) , jakie to było miejsce.

  204. Gospodarz dobrze zaczął notkę: zapomniany jest św. Maksymilian Kolbe czy O. Zeno Żebrowski a zwłaszcza ich Dzieło, w Polsce i w Japonii a my jesteśmy bombardowani „wspomnieniami szampańskiej zabawy niezależnych duchów” w samym środku stalinowskiej masakry Polski lub „dokonaniami geniuszy” jak „kandydat na polskiego Disraeli Henio Krzeczkowski”, wizjoner na skalę światową – Rettinger czy inne geniusze.

  205. W Paryżu jest , jak się zdaje , Klub Gazety Polskiej oraz – domek Giedroycia. No i zapewne zostało trochę „emigrantów stanu wojennego” i „emigrantów marcowych”. Jest do kogo jeździć.

  206. Dzieki za link!

    Mysle, ze jednak nie wszyscy wiedzieli jakie to miejsce. Mam ochote dokopac sie do tych wspomnien Lelicinskiej – jak to chodzili i szukali niezaleznego miejsca, a wczesniej bywali na czwartkach w Jamie Michalikowej, koniecznie zawsze z konsulem francuskim. Pare pierwszych osob pewnie wiedzialo, Penderecki wywozil wlasnorecznie gruz taczkami, potem wymiekl i juz tam nie wrocil (tak wspomina ktoras z pan). Niektorzy przyszli bo bylo fajnie i inaczej, potem atmosfera wciagala, alkohol uzaleznial. Takie miejsca przywiazuja ludzi, kiedy wokol szaro i buro.

  207. Co takiego???!!! Jak Henio „powiesił teściową w Stanisławowie”??

  208. Ciekawe są losy 2 go pokolenia np. JPszona syna założyciela tygpow  i prezesa interkrakbank sa to są piękne historie ciut ciut na linku wyźej w komentarzu

  209. Dalam sie dzisiaj wciagnac w te historie, mea culpa (chyba dlatego, ze troche na zywo sie tej piwnicy naogladalam) ale fakt – czesto zalamuje mnie to, ze mowiac tutaj o ludziach naprawde wielkich i swietych, ledwo o nich zahaczamy, a dyskusja, jak wczoraj, predzej czy pozniej schodzi na Krzeczkowskiego.  Ksiadz Blizinski czy sw.Maksymilian Maria Kolbe, schodza na plan dalszy.

  210. Ta arystokracja jest dziedziczna, lecz jej talenty maleją wykładniczo z każdym pokoleniem. Pierwsze rzuty staliniąt były rzeczywiście bardzo zdolne, jednak teraz jest z tym tak źle, że jedyny ratunek to obniżenie kryteriów jakości w rozrywce, nauce, kulturze, i sztuce. Twórcy stają się głupsi niż średni odbiorca. Tego nie da się ciągnąć zbyt długo.

  211. Taką anegdotę słyszałem. Przyszedł wraz z armią ze wschodu, udał się do jej mieszkanka i w nerwach, a także po trosze z zemsty wywiesił babinę na drutach balkonu. Być może to tylko legenda, ale w każdej legendzie tkwi ziarenko prawdy…

  212. Ależ musiał być zestresowany:)) Z zemsty za co? Że się ożenił???

  213. „…do zbierania energii słonecznej i jej zamiany w energię elektromagnetyczną.”

    To z tej ksiązki wydanej w 1889 roku ?

  214. Oczywiscie, ze jest… i klub „gapol’a” jest i jakies stare truchla do niego naleza… ale jest i domek Giedroyc’ia… tam to pewnie pierwszy opluwacz Polski „zarzadza” Kostek Gebert i wnuki tych zdrajcow.  Rzeczywiscie… Sakiewicz ma do kogo tam przyjezdzac.

    Tak sie zlozylo, ze dane mi bylo pare razy porozmawiac z tymi „niedobitkami”… generalnie to powinno postawic sie na nich przyslowiowy krzyzyk… oni sa juz calkowicie wykolejeni… dla Polski czy Polonii nigdy nic bezinteresownie nie zrobili i nie zrobia… nawet nie ma o czym wspominac…

    … najlepsze co Polacy moga zrobic to sie w zadne te pseudopatriotyczne akcje, eventy, projekty absolutnie nie angazowac… i omijac to dziadostwo i czerwona zaraze szerokim lukiem !!!

  215. Jest zabawa , jest fun:))) Dokształcamy się czasem z przyjemnością. Obie sprawy, czyli – poznawanie i promowanie takich postaci jak ks. Bliziński, Św. Maksymilian Kolbe czy ziemianin Kandydat na ołtarze Woyniłłowicz – nie wyklucza konieczności poznawania prawdy o kreowaniu fałszywych autorytetów. To się dzieje niejako jednocześnie i nie ma w tym sprzeczności.  Oglądanie materiałów o O. Zeno Żebrowskim było wielką przyjemnością i zajęło mi kilka dni. Poznanie Dzieła Św. Maksymiliana Kolbe to robota na miesiące w wersji „dla szarego człowieka”.  A inni, jak przywołany przez Kolegę  Wegila ks. Wacław Szuniewicz – polski Misjonarz w Chinach i wybitny Okulista – czekają na porządną notkę.  Do dzisiaj nic mi to nazwisko nie mówiło. Oczywiście w prasie katolickiej są takie wiadomości, ale nie są rozpowszechniane w mediach „dla wszystkich Polaków”.

  216. Ilustrację pobrałem właśnie z tej książki.

  217. To nie jest wykluczone:)))  To się nazywa „zemsta genów”.  Miejmy nadzieję, że to już faza schyłkowa.

  218. To może do kościelnego numeru SN ta notka, co?

  219. To w ostatnich minutach mam trzeci raz szczękę na stole. Po wyjaśnieniu Kolegi, że to jest z książki z 1889 sprawdziłem kto „dał” nazwisko zjawisku/efektowi https://pl.wikipedia.org/wiki/Thomas_Johann_Seebeck

    To nie jest żart ?

  220. nie tak dawno na starym s24 wrzuciłem wspomnienia Basi Nawratowicz o początkach (pierwszym 10-leciu) Piwnicy:

    http://dawidowicz.salon24.pl/734945,o-jednej-krakowskiej-piwnicy

  221. Przynajmniej nie były to utwory konkretnie historyczno-polityczne i nie były „religianckie”.

    Jednym słowem, z punktu widzenia ideolo przeważały  ich cechy pozytywne dla nowego ustroju. A  zawarta w nich projekcja przyszłych rozwiązań systemów społecznych bardzo współgrała z socjalizmem magicznym.

    Dla odbiorców na tzw. Zachodzie te niuanse w utworach Lema są , rzecz jasna,   „nieczytelne”, ergo nie do wychwycenia.

  222. Dziękuję za polecenie Niepokalanowa.

    Wycieczka rodzinna przed maturą  – w intencji matury – w planach.

  223. tak, to był być może najistotniejszy motyw jego działalności literackiej.

    Dostarczał alibi dla dokonania  apostazji  lumpeninteligentowi aspirującemu do ilorazu.

  224. Tak, gdyż oferta ideowa Lema była przeznaczona dla  tych bardziej „zaawansowanych” intelektualnie. Takich,  w pierwszym pokoleniu „miastowych” i „uniwersyteckich”,  nie wypadało  zrażać prostackim bezbożnictwem i  tramwajowym antyklerykalizmem. Tego rodzaju  oferta była przeznaczona np. dla podobnych Tobie.

  225. Tez pierwsze co uslyszalam o ksiedzu Szuniewiczu… zapewne jeszcze by sie uzbieralo jakichs wspanialych Polakow, o ktorych do dzis nie mamy pojecia ani o ich dziele ani nawet o ich istnieniu.

    O franciszkanach z Niepokalanowa wiem z racji, ze niedaleko mieszkalismy… zaledwie 8 km od Niepokalanowa, a dokladniej Szymanowa, bo tak sie nazywa stacja kolejowa. Wiele razy widzialam braciszkow w jakichs drelichowych ogrodniczkach przy pracy… w Niepokalanowie prowadzili gospodarstwo, uprawiali ziemie, hodowali swinie, prowadzili uslugi szewskie, drukowali RN… i jeszcze straz pozarna !!!

    Ja tego nie widzialam, ale moj mlodszy brat Grzesio widzial braciszkow jak z sikawkami gasili ogien… czasami w habitach… musieli wtedy je jakos zakasywac zeby nie krepowaly ruchow, wygladalo to czasami smiesznie w takim nieszczesciu, ale okoliczni mieszkancy byli naprawde pelni podziwu dla ich sprytu i poswiecenia.

    Jak spotykalam czesto bratci cos robiacych przy klasztorze to zawsze odrywali sie od pracy, chwile zagadali, zawsze serdeczni… jakies cieplo wewnetrzne i zyczliwosc to od nich wprost bilo… jednoczesnie wielka skromnosc,  a w kosciele… skupieni, zatopieni w modlitwie… wspaniale, nadzwyczajne procesje… zwlaszcza rezurekcyjna i na Boze Cialo… tak zapamietalam braciszkow z Niepokalanowa.

  226. Dobra teza?

    Dobra to mało powiedziane…

  227. w latach 70-tych wypuszczano już w większych ilościach. Ale to była taka marchewka, żeby powąchali czym pachnie Zachód. Natomiast  przy ponownym wniosku o paszport
    i wyjazd (dajmy na to, że na wakacyjny zbiór poziomek do Szwecji) było już tylko albo-albo.

    I , rzecz jasna,  nie było zmiłuj.

    Czyli jedziesz gdy napiszesz raporty o kolegach (podpisujesz zobowiązanie)  albo nie jedziesz.

  228. Wspaniała dyskusja. Mnie zawsze zastanawiało, że chyba największy rozkwit „Piwnicy Pod Baranami” to lata osiemdziesiąte. To znaczy nie wiem jak było wcześniej ale piosenki tej instytucji docierały na kasetach i taśmach do najmniejszych pipidówek i rozpalały serca młodzieży. Ach ta nostalgia (Homel), wyśmiewanie się z Koniewa, Pałac Kultury co ranił nad Warszawą chmury. To wszystko było dostępne na wyciągnięcie ręki a jednocześnie miało smak owocu zakazanego.

  229. Pudrowany mienszewizm w miejsce chamskiego bolszewizmu w szacie fantastyki naukawej.

  230. Moje ostatnie spotkanie z Piwnicą Pod Baranami to ich chałtura w miejskich domach kultury (chyba jakiegoś granta przytulili) polegająca na wybraniu miejscowych „talentów” i opracowanie wykonania jakiejś piosenki z tymże „talentem”. Efekt był piorunujący i jednocześnie ponury. Wybrany „talent” uwierzył w swój talent i przez jakiś rok obowiązkowo występował z opracowaną piosenką na wszystkich imprezach gminnych i powiatowych. Najczęściej porzucał naukę i zaczynał przygotowywać się do kariery „artystycznej”. Pół biedy jeśli tylko rok zmarnował i w porę się zorientował, że to wszystko pic na wodę i oddaje swój czas na przytulanie dotacji cwaniakom z Piwnicy Pod Baranami. Byli też tacy co do dzisiaj nie rozumieją czemu skoro byli tacy dobrzy to do tej pory nie posypały się dla nich kontrakty na występy.

  231. Co to za wyznania Długosza? Daj jakiś link, proszę.

  232. Książkę w pdf można ściągnąć z British Library pod linkiem http://access.bl.uk/item/pdf/lsidyv3ac537ab

    Ilustracja jest na stronie 134. O czaszach i energii wspomina angielska wersja biografii Grousseta w wiki.

    Prawdziwi fantaści pod koniec 19. wieku marzyli o wykorzystaniu energii elektromagnetycznej do celów rolniczych i wojennych. Robili eksperymenty i twierdzili, że uzyskiwali obiecujące wyniki.

  233. Chciała – to i przyjmowała. Jakoś nie idzie mi się nad Kiką rzeczoną pochylić…

  234. Ten Jerzy Urban.

    Ale „serio, serio Shrek”? Mnie to trochę trąci „Urban legend„…

  235. Dziękuję. O zamianie promieniowania podczerwonego (z gwiazdy) w dużo ciepła to od dziecka znałem zabawę z soczewką. Jeżeli proporcje na tej ilustracji są prawdziwe, to klękajcie narody ! Spróbowałem – za podpuszczeniem – z anteną satelitarną (80cm) pokrytą „farbą odblaskową w spreju”. Kipiatok w dwie minuty.

  236. Ciekawa sytuacja. Pierwszy raz w tym roku wchodze do katedry (now ksiezyca) pare dni temu, oczekujac na telefon od matki od kilku miesiecy bo nie mam polaczenia wyjsciowego z Francji. Wracam do norki i ktos dzwoni…   „Lece” na messe w tym tygodniu, spowiedz po francusku?

    https://fr.wikipedia.org/wiki/Cath%C3%A9drale_Notre-Dame_de_Dax

  237. O masz! A kiedy ten „kościelny numer” ma termin???

  238. Dzięki za linka. Pierwsze dziesięć lat było najciekawsze. Potem już nie było tak „energetycznie”:))) No i chyba Cyrankiewicz „nie wpadał”. Też „człowiek z Krakowa”.

  239. @Georgius

    Cele rolnicze i wojenne. Tutsi Hutu.

  240. Skrotowy opis sytuacji- tutaj. Poszlo najpierw o nie podpisywanie sie pod obrona Ronikiera (wredna Krysia Zachwatowicz), po ukazaniu sie ksiazki „Kolacja z konfidentem”, a potem juz z gorki..

    http://wpolityce.pl/m/polityka/172896-przy-calej-tej-skali-platformerskiej-propagandy-wystawilem-sie-celowo-leszek-dlugosz-o-linczu-srodowiska-piwnicy-po-jego-wejsciu-do-polityki

    Nie dam rady teraz szperac dokladniej

  241. ” Zupełnie nie rozumiesz, o co tu chodzi, moja niedoświadczona córko. Literatura to wcale nie jest to, co ci się zdaje.”

  242. I to jest clou dnia dzisiejszego. Ta Piwnica w piwnicy.

    Skądinąd wiem, że środowiska ziemiańskie po wojnie trzymały się jakoś razem – w miarę możliwości. Znano się doskonale i wiedziano, kto zacz /wedle: „A  z których to?”/.  I ta bocznica towarzyska pani Szaszkiewiczowej jest więc dziwna. Może jednym z powodów była owa siostra?

  243. Z Dymnym pił Cyrankiewicz we „Francuskim”. Dymny dostawał informację od obstawy, że towarzysz premier czeka. I Dymny udawał się. Skądinąd – lubiał wypić.

  244. Jezu, co Ty mówisz? Napisz coś więcej.

  245. Qrczę, przecież wszyscy MUSIELI WIEDZIEĆ, co było Pod Baranami. O takich rzeczach się wiedziało „na mieście”!

  246. A tu o Krzeczkowskim w wywiadzie z Marcinem Królem z ResPubliki – http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/83503,krol-mialem-szczescie-byc-dzieckiem-salonow.html:

    Iwaszkiewicz, Krzeczkowski, Mycielski, Hertz… Pana przyjaciele i mentorzy byli zadeklarowanymi homoseksualistami. Otrzymywał pan propozycje?

    A w Paryżu Józio Czapski, Konstanty Jeleński… Wtedy tematu homoseksualizmu w ogóle nie było. Kiedyś przez ciekawość spytałem się Henryka Krzeczkowskiego, jak to jest z takimi przypadkami, on wiedząc, że nie mam takich skłonności, uczulił mnie na panujące w tym środowisku praktyki. Przede wszystkim zdałem sobie sprawę, że wielu moich przyjaciół czy znajomych nie interesowali studenci, tylko młodzieńcy z innych sfer. Henryk interesował się wyłącznie sportowcami oraz młodymi ludźmi z „niższej sfery”.

  247. Jakie ładne wspomnienie 🙂

  248. Straszne… Ale bĄba, swoją drogą.

  249. Babci na ucho moga zenic te ciemnote, ze nie wiedzieli co tam bylo i co tam sie dzialo… i to pewnie z tego powodu ta zulia i menelia tak chlala… moze mary jakies przesladowaly… i pewnie dlatego ta jedna Kika odciela sie od swojej warstwy…

    … tak jak niegdys moja kolezanka Magda co to „doila finansowo” i swiadkow  jehowy i fundacje pomocowa w Polsce dla chorej siostry… ale takie „lajdackie cwaniactwo” wyjdzie zawsze.

  250. Ach…

    … i jeszcze braciszkowie tam w Niepokalanowie maja taka ruchoma „szopke”… to sie Panorama 1000-lecia nazywa… przedstawione sa rozne postacie historyczne – piekna… i jeszcze rownie wspaniale Misterium Meki Panskiej.  4 lata temu to jeden brat specjalnie dla mnie uruchomil te „szopke” jak sie dowiedzial, ze jest ze mna moj przyjaciel Franek… z reguly dla jednej osoby nie uruchamiaja tego mechanizmu… musialam tylko z godzinke zaczekac, ale w miedzyczasie uzbieralo sie jeszcze z 10 innych pielgrzymow…

    … naprawde wzruszylam sie niemozebnie… plakalam… prawie jak dziecko.

  251. W oryginale Jana Potockiego Cassandre mówi tak:

    Vous n’y êtes pas ma fille. Les lettres ne sont pas ce que vous croyés;
    Et pour être homme de lettres il suffit de donner à diner le dimanche à des gens qui sachent lire & écrire.

    Aby zostać literatem wystarczy wydać w niedzielę obiad dla ludzi, którzy potrafią czytać i pisać.

  252. Możesz zdradzić po co to tu wrzuciłeś?

  253. A jednak pozostał czysty i nieskalany, a także konsekwentny…ja pierniczę….

  254. @coryllus

    Wersja orzechowski.hg.pl/literatura3.php dydaktycza i  baardziej obrotowa.

    A, i gdzie są niegdysiejsze śniegi

  255. Pierwsza co na Szerokiej mieszkała

  256. Od lat stosuje się to w Afryce.

  257. Oczywiście przejedźcie na koniec.

  258. Ale przecież stręczycielstwem nowego towaru dla swoich  przełożonych, czy też  w charakterze  premii dla wydajnych i posłusznych TW o podobnych preferencjach  seksualnych (a to był ten mocny hak, na którym wieszały ich  niejawne służby),   zajmował się  w ramach obowiązków służbowych.

  259. wcześniej mieszkałem w wielu miejscach, na kazimierzu na szerokiej to było

  260. Dziękuję Rozalii za ten krociotka utwór, który zadaje kłam wszystkim sugestia przeciwnym piwnicy i Skrzyneckiemu…

  261. Proszę Pana. Lem jest jak najbardziej znany na zachodzie.  Rozumiem,  że Pan nie poważa literatury SF. Jednak Lem to obok P. K. DICKA i może Asimowa to uznani pisarze twardego SF. Nim zacznie Pan szydzic, sugeruje doczytanie tego i owego.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.