Kolega onyx zwrócił mi wczoraj uwagę na ciekawą rzecz. Oto wydano w Polsce książkę napisaną rzekomo przez syna Pablo Escobara, znanego szefa karteli narkotykowych z Kolumbii. Pan Escobar zjawił się tutaj znikąd właściwie i nagle został gwiazdą mediów. Ja sam, teraz sobie przypomniałem, widziałem jakiś fragment wywiadu z nim nadawany przez TVN czy Polsat w święta Wielkiej Nocy. Kolega onyx skojarzył wystąpienie i obecność młodego Escobara z zapomnianym już prawie lapsusem ministra spraw zagranicznych, który zamiast San Cristobal powiedział San Escobar, przez co naraził się na drwiny gazowni. Zastanawiał się onyx czy ów lapsus ministra nie stał się powodem wydania książki pana Escobara. Ja zaś potwierdziłem jego przypuszczenia. Mam bowiem całkowitą pewność, że ludzie zarządzający rynkiem książki należą do gatunku reaktywnych koniunkturalistów. To znaczy, że nie mają pojęcia, ani chęci, ani nawet pomysłu na to, jak wykreować prawdziwą koniunkturę na książki. Potrafią jedynie reagować na to co się dzieje w mediach i na rynkach obcych i do tego dostosowywać ofertę. Skąd to się bierze? Myślę, że to jest ostatnie pokłosie wychowania komunistycznego. Myślę, że cały rynek książki był podporządkowany propagandzie, a kluczowe na nim stanowiska były po prostu dziedziczone. Metody jakie stosowano promując tych, a nie innych autorów były oparte o jakieś wytyczne z regulaminów dla dyrektorów bibliotek robotniczych i tak zostało do dziś. Ci biedni ludzie nie mają nawet pojęcia co mogliby zrobić, żeby zagospodarować rynek dla siebie. Dysponują odziedziczonym potencjałem, mogą wykorzystywać go na dowolne sposoby, ale jedyne co im wychodzi to dotacje, długi i upadłość. Jak jeden z drugim znajdzie jakiegoś Mroza Remigiusza, który przepisze po swojemu dwa norweskie kryminały, ogłasza to jako wielki sukces. Każde zresztą oszustwo jest uważane za sukces, bo paru frajerów się nabrało i dyskutuje o tym szwindlu na łamach jakiegoś tygodnika.
Jak działał ten mechanizm dawniej? Oto wyciągało się gdzieś z czeluści jakiegoś zdolniachę, który miał łatwość składania zdań. Dajmy na to Łysiaka. Dorabiało mu się legendę pisarza niepokornego i drukowało w wielkich nakładach. Żeby pisarz był wiarygodny musiał mieć jakąś obsesję. I tak Łysiak był bonapartystą. Na centralnie sterowanym rynku takie numery robiło się łatwo. Trzeba było tylko pilnować, żeby pisarz nie chlał za dużo i nie latał po mieście za nieletnimi płci obojga. Łysiak akurat nie latał i szczęśliwie dociągnął do siedemdziesiątki. I trzeba mu tutaj oddać, że w przeciwieństwie do innych, on nigdy za czasów tak zwanej wolnej Polski nie zabiegał o karierę medialną. To cenne i świadczy o przytomności pana Waldemara, choć są tacy, którzy twierdzą, że jest on jej pozbawiony.
Dziś jest znacznie gorzej. Taki Ziemkiewicz usiłuje budować swoją karierę wokół postaci Dmowskiego i kreuje się na endeka. To jest absurd z kilku powodów. Roman Dmowski był człowiekiem oszukanym, jak cała zresztą endecja, a wcześniej Liga Narodowa. Ziemkiewicz jest słabym autorem i nie potrafi, w przeciwieństwie do Łysiaka, zainteresować swoim pisaniem czytelnika, nawet najmniej wymagającego. Jego działalność jednak demaskuje metodę. Inni próbują zaistnieć środowiskowo dopuszczając się przy tym różnych wymuszeń dokonywanych za pomocą aparatu urzędniczego. Żaden z tych ludzi nie rozumie dystrybucji. Więcej, ich słowo dystrybucja doprowadza do szału, albowiem oni marzą o tym, by dostawa ich książek już nie tylko do bibliotek, ale wprost pod wyznaczone adresy, była zadekretowana i opłacona z góry. Dla realizacji tej idei gotowi są współcześni literaci na wszelkie poświęcenia. Świat jednak zmierza w przeciwnym kierunku, to znaczy im więcej protekcjonizmu i medialnego wsparcia dla sław, tym większa niechęć czytelnika do ich książek. Ludzie uwiedzeni w dzieciństwie i wczesnej młodości przez tego czy innego autora usiłują go jeszcze bronić pisząc – kiedyś był nawet dobry. To jest jednak dziecinada. To są wspomnienia gimnazjalistek dotyczącej pierwszej obmacywanki w krzakach, nic więcej. Ja jak wiecie nie uprawiam takich kultów i w żadne nostalgie nie wpadam, czuję się dzięki temu dobrze i nie mam złudzeń dotyczących rynku. Jak wiecie w mojej nowej książce sporo miejsca poświęcam pisarzom, księgarzom i dystrybucji druków zwartych. Myślę, że nadeszła pora na uchylenie tak zwanego rąbka tajemnicy. Oto nowa Baśń jak niedźwiedź, zaczyna się od takich dwóch cytatów. Są one bardzo znamienne.
„Rewolucja — nauczał ducha matki — jest to konieczność, wyższa ponad wszystko. Rewolucja Jest to prawo moralne. Poprzez dziesiątki setek lat ludzie nieszczęśliwi byli przez uprzywilejowanych deptani, ciemiężeni, wyzuwani ze wszelkiego prawa. Iluż to wskutek tego bestialskiego prawa panowania uprzywilejowanych nad wyzutymi ze wszelkiego prawa poniosło śmierć z chorób, z nędzy, z katuszy przymusowego ubóstwa, w udręczeniach, w jarzmie służby! Nawet w widzeniu i za pomocą lotnej wyobraźni niepodobna zliczyć ogromu istnień zamordowanych, bogactw ducha zniweczonych, piękna na zawsze unicestwionego. Jest to jakowyś kontynent pogrzebionych za życia, cmentarzysko bez końca, gdzie każda grudka ziemi wzywa o pomstę nad Kainem. Gdyby te grudki martwej ziemi mogły przemawiać albo znalazły możność dawania zrozumiałych znaków, to każdy kamień cerkwi i kościołów wydawałby jęk, każda cegła pałaców, każda kolumna sal ociekałaby krwią, a bruk ulic zroszony by był łzami. Albowiem wszędzie pod przemocą straszliwą, w jarzmie, pod batem i w ucisku człowiek musiał pracować nie dla siebie, lecz dla drugiego człowieka. Nasze pieniądze, nasze cenne i wygodne sprzęty, nasze drogie naczynia i smaczne w nich potrawy zaprawione są i przesycone do cna krzywdą człowieczą. O matko! Nie chcę już pić drogiego wina, bo ono zmieszane jest z potem męczenników. Nie chcę stąpać po puszystych dywanach, bo stopy moje chodziłyby po charczących piersiach suchotników. Nie chcę nosić pięknego odzienia, bo ono paliłoby mię jak tunika zaprawiona krwią ze śmiertelnej rany centaura Nessosa. Należało raz przecie wykonać ten skok lwi, ażeby przemoc zepchnąć przemocą ramienia z tronu potęgi. Jakże szczęśliwi jesteśmy, że stało się to za naszych czasów, że dokonało się w naszych oczach! Patrzyliśmy na poród brzemienia czasów. Precz nareszcie z krzywdą! Precz z przemocą człowieka nad człowiekiem! Twój syn nie może stać w szeregu ciemiężycieli. Nie chcę! Nie będę! Nie będę! Nie będę!”
Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
Od tej (już po zainkasowaniu od Natansona tysiąca) pory Żeromski mógł już inaczej rozmawiać z księgarzami. Płacono mu wprawdzie honorarja niezbyt wysokie, ale dalekie od dawnego wyzysku. Jednej tylko rzeczy nie zdołał znakomity powieściopisarz zrozumieć: Książki jego cieszyły się wielką poczytnością, a jednak pierwsze ich wydania rozchodziły się bardzo powoli. Postanowił skontrolować przyczyny tego dziwnego zjawiska. W r. 1908 sprzedał “Kasie przezorności i pomocy warszawskich pomocników księgarskich” swą “Dumę o Hetmanie”. Za zgodą wydawców, wszystkie egzemplarze tej książki opatrzone były specjalnemi markami, parafowanemi przez autora i numerowanemi. Markę wykonał Edward Okuń. Jest to rodzaj ex-librisu, wyobrażającego genjusza, wpatrzonego w gwiazdy, ale przykutego łańcuchami do ziemi. Publiczność powinna była zrozumieć, że wszelki egzemplarz “Dumy”, nieopatrzony taką marką i podpisem, wydany został ze szkodą autora. Czyn ten wywołał w świecie literackim i wydawniczym długotrwałą burzę. Prosił mnie Żeromski, abym sprawę jego marki ochronnej podniósł publicznie i wyjaśnił jej znaczenie. Zrobiłem to w “Nowej Gazecie” (4.VIII. 1908), w krótkim artykuliku, w którym podkreśliłem, że czas już, aby literat polski przestał “żyć nad stan” t. j. odmawiać sobie najelementarniejszych potrzeb, wówczas, gdy wydawca umie ślicznie “związać koniec z końcem”. Rację wprowadzenia kontroli wypowiedziałem otwarcie i przytoczyłem (bez wymienienia nazwiska) fakt nadbicia znacznej ilości egzemplarzy pewnej książki, o czem mówiło się szeroko w sferach literackich. Nad treścią tego artykuliku księgarze warszawscy zastanawiali się dość długo, bo aż dwa miesiące. W dniu 1.X. 1908 r. czternastu wydawców nadesłało do “Nowej Gazety” zbiorowy protest: “Niewątpliwie, jeżeli fakt taki został istotnie stwierdzony, zasługuje na potępienie, winowajca winien być wymieniony i do odpowiedzialności pociągnięty. Nie wolno jednak nikomu za przewinienia może jakiejś jednostki rzucać kalumnji na całe księgarstwo wydawnicze polskie”.
Jan Lorentowicz „Spojrzenie wstecz”.
Ktoś powie, że Stefan zachowywał się tutaj jak najbardziej przytomnie, bo pilnował swoich interesów. Otóż nie. Stefan bowiem nie zarabiał przed swoimi kontaktami z Natansonem mało, jemu się tylko tak wydawało. To były kwoty, jak na stosunki płacowo-cenowe dość znaczne. Nie o to chodziło. Stefan dążył do monopolizacji rynku przez swoje druki. Chciał tej sztuki dokonać wspólnie z Natansonem, stąd olbrzymie honoraria i wielka promocja. Do tego samego dążył Boy-Żeleński w Krakowie, ale opinie czytelników dotyczące ich pracy były miażdżące i trzeba było gigantycznego wsparcia ówczesnych mediów, żeby te gnioty zniknęły z księgarni. Stefan radził sobie w ten sposób, że od czasu do czasu lazł gdzieś, gdzie dokonywano zatrzymań. Przymykano go na pół nocy w cyrkule, a rano wypuszczano. Na drugi dzień wszystkie socjalistyczne gazety pisały, że carscy siepacze nie uszanowali wielkiego literata i kazali mu przez całą noc siedzieć na posterunku w niewygodnej pozycji na krześle. Jak widzicie pewne sposoby promocji nie są ani nowatorskie, ani odkrywcze.
Stefan był podejrzliwy i uważał, że jego nowy wydawca, czyli Gebethner i Wolf kantuje go na nakładach i robi nadbitki. To było oskarżenie poważne, bo też i ówczesne firmy księgarskie były poważne. Stefan się jednak nie przejął, zdawał sobie sprawę ze swojej uprzywilejowanej pozycji i rozumiał, że jemu akurat nic, a nic nie mogą zrobić. On został wyznaczony na wieszcza już dawno i nawet Reymontowi było trudno ścigać się ze Stefanem.
To jest dokładnie taka sama sytuacja jak dziś. Mamy takich samych Stefanów dążących do monopolizacji rynku i oni skończą identycznie. Staną się punktem odniesienia dla wszystkich literackich szyderstw jakie rodzić się będą w Polsce przez najbliższe lata.
W czasie kiedy Stefan próbował zawładnąć rynkiem znacząc swoje książki i rzucając na prawo i lewo oskarżenia o kradzież, publikowali w Polsce autorzy, o których dziś nie wiemy nic, lub prawie nic. Autorzy, może nie tak dynamiczni jak Henryk Sienkiewicz i w swojej naiwności korzystający przez czas pewien z nakręcanej przez socjalistów koniunktury, ale w końcu jednak przychodzący do przytomności. Za przykład niech posłuży Franciszek Rawita Gawroński. Pisze się o nim dziś, jak o wujciu wariatuńciu, co nie miał piątej klepki. Rawita Gawroński dość szybko zorientował się co się szykuje w Europie Środkowej i dość szybko pojął, że pisanie historii to jedna z metod prowadzenia politycznej propagandy. Napisał w związku z tym cykl książek o Chmielnickim i kozakach, w których idzie całkiem pod prąd obowiązujących narracji. Czyni to naiwnie, ale trudno mu odmówić szczerości. Tak się składa, że te jego książki wydało wydawnictwo Napoleon V. Możecie je tam znaleźć. Inne rzeczy Rawity są niestety na allegro cholernie drogie. Za to Stefan jest tani, a wspomnienia cytowanego tu Jana Lenartowicza są dostępne wręcz za pół darmo. Ja dostałem egzemplarz z nierozciętymi jeszcze kartkami. Zachęcam wszystkich do lektury, bo sporo pracy trzeba wykonać, żeby dojść do prawdy i dla każdego starczy zajęcia. Możecie się o to nie martwić.
Od tego tygodnia nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza
Na papug.pl wisi mój kolejny tekst.
http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
Co tak cicho?
To jest jednak straszne: nie dość, że treści u Żeromskiego są szemrane mocno, to jeszcze ta potworna pretensjonalność. Jak sobie przypominam czasy, kiedy katowano mnie pozytywizmem w liceum, to właśnie najbardziej mnie raziło – oczywiście oprócz faktu, że jakiś bandzior intelektualny wciskał do spisu lektur z tego okresu koszmarne pozytywistyczne nowelki, a wywalił 'Ziemię obiecaną’.
Przeformułowałem odpowiedź żeby nie dać się podpuścić uwagą o macankach w krzakach – i zajęło mi to chwilę 🙂
A jeszcze co do Dmowskiego: ciekawie byłoby prześledzić, w którym momencie pragmatyk piszący 'Myśli nowoczesnego Polaka’ (gdzie duże fragmenty, choćby krytykujące powstania, pasowałyby choćby do Korwin-Milewskiego) przeobraził się w człowieka obrażającego Rosjan na posiedzeniu Dumy (tekst o Azjatach jest nawet niezły, ale na miłość boską: z kolegami przy flaszce, nie wśród posłów tejże nacji). Nijak mi jedno do drugiego nie pasuje: facet sformułował inteligentny i klarowny program, a potem poleciał w jakieś miazmaty o etnicznej jednorodności, które skończyły się Traktatem Ryskim i ludźmi typu starego Giertycha, którzy przejęli sztandar. Ktoś zastąpil RD matrioszką w międzyczasie?
Nikt niczego i nikogo nie zastąpił. Jedną matrioszką są poglądy, które zmienia się w zależności od koniunktur. Traktat Ryski to nie jest wina Dmowskiego, myślę, że nawet nie Grabskiego, to jest realizacja planu, który narodził się gdzieś w lożach pod koniec XIX wieku.
Wiesz, mój problem polega głównie na perspektywie: napisałeś kiedyś, że Polska nie prowadzi samodzielnej polityki od 1717 – i ja się zgadzam jakościowo (że nie prowadzi), tylko moja 'cezura’ była trochę późniejsza. Zacząłem od zrozumienia kluczowości 1945 (dawno temu), potem doczytałem o PW i stopniowo się cofam. Niewykluczone, że dojdę do podobnych wniosków, ale na razie nie dotarłem tak daleko – i stąd mój niewystarczający czasem realizm.
Myślę, że nie ma ludzi tak mocnych, by byli całkowicie i na tip top realistami
Oczywiście – ale to nie zwalnia z konieczności samokształcenia, nawet jeśli wnioski są czasem mocno nieprzyjemne do przetrawienia. I dlatego czytam tego bloga, tudzież SN – i wielkie dzięki za tę możliwość, nawet jeśli raczej nie podzielam Twojej (tak to przynajmniej odbieram) niechęci do science-fiction jako gatunku. Ale jakby się tu wszyscy ze wszystkimi zgadzali to byłoby kółko wzajemnej adoracji, a chyba nie taki jest cel ćwiczenia.
Rosjanie jako Azjaci to niekoniecznie obraza dla nich. Cała Rosja jest w Azji, jesli przyjąc dawną (uznawaną od czasów antycznych) granicę Europy i Azji na Donie. Ta granica, faktycznie wschodnia rubież Rzeczypospolitej, była uznawana do połowy XVIII wieku, gdy kartografowie finansowani przez carów przesuneli ją na Ural. Obecnie wielu Rosjan z elity uznaje się bardziej za Azjatów specjalnego typu, chcących dominacji i w Azji pn., i w Europie. Rosjanie zresztą cenią swoją tatarską przeszłość jako czynnik decydujący w tworzeniu ich państwa. Poza tym warto studiować de Custine’a który traktuje Rosjan jak Tatarów.
Jak się to czyta i obserwuje to co za oknem to brzuch zaczyna boleć. Rynek książki jest robiony „po wojskowemu” od 1945r. i nie widać by od strony państwa coś drgnęło. Pewnie wcześniej nie było lepiej bo to jedna z nóg podpierająca stolik na którym leży socjalizm, demokracja i zasuszony łeb Karola Marksa. Po reakcjach Gazowni widać że jadą już na ostatnich kroplach moczu starych szamanów co to je kierownik Adam w piwnicy trzyma ale rozcięczał dodając swój i się rozlazło po kościach. Nasi idąc za nim wpadną w ten sam dół z wapnem. Zrobi się jakaś implozja i wtedy zobaczymy co wymyślą jak kurz opadnie.
Nie rozumiesz o co chodzi i zaczynasz trolować…czy możesz przestać?
Obniżą poziom do zera. Zmienią publiczność. Nikt nie chciał czytać Stefana, to samo było z Boyem, ale dzięki uporowi i centralnej dystrybucji jakość się udało
I wczorajsze i dzisiejsze sprawy kwalifikuje się podpisać określeniem już gdzieś cytowanym: „Ale jaja, ale jaja”. Jednakże. jako kobieta kulturalna, nie używam takich określeń, więc po prostu nic nie napiszę.
Jeśli chodzi o Rawitę Gawrońskiego to polecam „Histoyę Ruchów Hajdamackich”. Pierwsze wydanie z 1899 roku dostępne tu:
http://pbc.gda.pl/dlibra/doccontent?id=16105
Drugie wydanie z 1913 roku dostępne tu:
https://polona.pl/item/11098725/8/
https://polona.pl/item/11360414/8/
Ciekawe zdanie Gawrońskiego z przedmowy do wydania I odnoszące się do oceniana Ruchów Hajdamackich poprzez walkę klas czy walkę o chleb: „Na Ukrainie było tego chleba do zbytku.”
Może kluczowe dla postawionego przez Pana pytania są wyjazdy i zagraniczne kontakty Dmowskiego? Już przed pierwszą wojną światową odwiedzał USA i Kanadę. Jak już kiedyś napisałem przy innej okazji w 1918 roku odbył w czasie pobytu w USA długą rozmowę z płk Housem (członkiem bankowego establishmentu angloamerykańskiego, jednym z twórców rezerwy federalnej, faktycznie kontrolującym prezydenta Wilsona, notabene jedyny na świecie pomnik tego człowieka stoi w Warszawie w Parku Skaryszewskim: https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Mandell_House#/media/File:EMHouse_monument_Warsaw_Poland.jpg), rozmowę, o której tak naprawdę niewiele wiadomo. Otrzymał w 1916 roku doktorat honoris causa w Cambridge, więc może po prostu anglosaski establishment go od pewnego momentu kontrolował? Dmowski przez długi czas snuł jakieś zupełnie fantastyczne projekty budowy nowej Polski i nowopolskiego społeczeństwa w Brazyli, więc chyba nie był takim realistą, za jakiego się go uważa. A co do jego niewyparzonego języka to chyba wszyscy o tym wiedzieli, bo jego wyjazd do USA wywołał komentarze typu: „Teraz Dmowski pojechał do Ameryki, zapewne po to, aby tamtych polityków poobrażać” (powiedział to Jan Zamorski, działacz Ligi Narodowej).
Ale w starożytności mapa była inna. Germania do Wisły, dalej Sarmacja Europejska do Bugu, za nią Sarmacja Azjatycka. Ta koncepcja chyba nigdy nie została porzucona.
Pułkownikiem Housem. Zgroza – kto to jest ten pan to ja niestety bardzo dobrze wiem.
W specyficzny sposób budzi moją fascynację FED: ordynarna grabież (prywatne banki kontrolujące podaż pieniądza – przecież w porównaniu z tym dowolne monopole to są drobne na waciki), nie kryją się z tym (informacja że FED to organizacja prywatna z niejawną listą akcjonariuszy wisi na ich stronie) a wszyscy traktują ich jak część rządu amerykańskiego, rozliczaną tak samo jak senatorowie czy inni oficjele. No majstersztyk propagandowy, choć intencja obrzydliwa.
Ja w liceum (początek lat 70-tych) czytywałam Żeromskiego „z wypiekami”. Dziś, jako starsza osoba, z innym wykształceniem – także dzięki Pana pracy – mam zupełnie inne podejście, ale wiele moich rówieśniczek chyba nie wyszło poza ten schemat myślenia.
Kiedyś O. Polek zastanawiał się, dlaczego kobiety z ziemiańskich rodów tak łatwo dawały się uwieść; powiedziałabym, że to skutek lektur i rozmów w bardzo wczesnym okresie życia, jeszcze nawet dziecięcym. Oprócz kobiet uwiedzionych przez socjalizm są świadectwa kobiet świętych, które w dzieciństwie już ofiarowały się Bogu, słysząc rozmowy dorosłych (są także mężczyźni, ale znacznie mniej).
W tradycyjnych rodzinach ogromną wagę przykładano do wychowania córek. Może była to dobrze przemyślana (intuicyjnie) lekcja z biblijnego opisu stworzenia – autor nie przypadkowo umieścił obraz kobiety uwiedzionej przez węża i posłusznego jej mężczyzny; biblijny obraz niesie więcej wiedzy o człowieku, niż chcielibyśmy w powierzchownym czytaniu widzieć.
Nie ma znaczenia w tym momencie prawda: istotne jest co o sobie uważają sami Rosjanie – i póki człowiek jakoś od nich zależy (np. będąc posłem w Dumie), to chowasz do kieszeni prywatne urazy, uśmiechasz się i usiłujesz utargować ile się da. Złośliwe uwagi wygłaszasz – jeśli już musisz – przy flaszce z kolegami, a nie publicznie.
Zmonopolizowanie przez panów socjalistów i ich Stefana rynku wydawnictw w Polsce przypomina mi monopolizację rynku edukacyjnego przez socjalistów – kolektywistów amerykańskich, zaczynając od akcji założenia Cornell University dla promocji satanizmu (trwa do dziś, musiałbyś widzieć ich 'kaplicę szatana’ czy jak się ona nazywa, pełną demonów i symboli kabały, na kampusie), gdzie przygotowywano przyszłe kadry do tresury amerykańskich studentów. To samo: wielkie honoraria, grzmiąca propaganda, a pod spodem kradzież wielkich połaci ziemi i zgarnianie dotacji państwowych na 'progresywizm’.
No i udało się panom satanistom-socjalistom, tam. Dziś jadą studenci i postdoki z całego świata do USA, uczyć się metodą 'psychologicznie sprawdzoną’ na… zwierzętach. To prawda. Cała edukacja amerykańska oparta jest o psychologię zwierzęcą i o masowe ogłupianie; ich nauka czytania w szkole opiera się na treningu… kalek, ludzi głuchoniemych. W efekcie ok. połowy społeczeństwa tam (złośliwi mówią: 99%) nie potrafi czytać, a gdy czyta, to nie rozumie. Pisać też nie potrafią: bełkoczą, myląc przy tym zwykłe zaimki osobowe z czasownikami. Funkcjonalni analfabeci. Za to ów ichni cornellowski kolektywizm zwyciężył: owi analfabeci najgrzeczniej i jak najposłuszniej służą za trybiki w machinie państwowej. Stefan zatchnął by się z wrażenia, z podziwu. No i jeszcze nazwę współczesnego Stefana. To jest Passent. Dotrenowany w amerykańskich zwierzęcych psychologiach, tak, tam na miejscu, na ich stypendium rządowym nazywającym się Fullbright, ogłupiacz.
Gdyby Stefan żył dziś, byłby Passentem.
Dokładnie. Są jacy są — ale negocjować z nimi trzeba umieć. Bo to konieczne.
Nie widziałem, że piszesz równolegle… to samo, co ja! Niesamowita zgodność. Tak jest, to właśnie jest TO TOWARZYCHO. Klika Skull & Bones, kolektywiści amerykańscy, podporządkowujący sobie przez obłąkaną 'metodę edukacyjną’ każde dziecko amerykańskie.
Poczekaj, poszukam linków do Anthony’ego Suttona…
*** Anthony SUTTON
https://archive.org/details/AntonySuttonAmericasSecretEstablishmentAnIntroductionToSkullAndBones
— „In brief, all presidential administrations, from that of Woodrow Wilson to that of Richard
Nixon, have followed a bipartisan foreign policy of building up the Soviet Union. This
policy is censored. It is a policy of national suicide. The reasons for it are not known.” Link directly to the book of prof. Anthony C. Sutton:
https://www.alor.org/Library/Sutton_AC_national_suicide.pdf
— American Education based on Hegel (individual soul is unimportant, a valueless cog in a state machinery, a mechanizm of „society”, which says all, directs all, controlls all), introduced at Cornell Univ., at Yale, @Harvard, etc., by its founder caste and others — e.g. Andrew Dickinson White, John Dewey, aso. Cornell teaches to this day primarily the communist collectivist doctrine: you have no value unless you are collaborating part in a state, utterly submissive to the dictatorial state.
This is what Cornell teaches: „…widening the individual conscienceness as a path to the world peace – to the new world order. Stripped of the pedantic language it is a new world order, a world organic society… Killing individual soul and individual talents they emphasize the subordination under „teams”, controlled by „leaders”.
How are american teachers taught? The answer is simple – they only have to use an amalgamation of Hegelian philosophy and
Wundtian animal psychology.
ANIMAL „psychology” together with some Hegel is the foundation of the whole American education sysyem with its school, professors, etc, pp. Let us recapitulate: from the seed sown by Daniel Coit Gilman at Johns
Hopkins grew the vast network of interlocking schools of
education and departments of psychology that dominates
US education today. This all happened between 1874 and 1939 and keeps education in the USA till today arrested in its tracks, in death grip.
http://modernhistoryproject.org/mhp?Article=SkullBones&C=2.0 —>>> reading only
http://stopthecrime.net/How%20the%20order%20controls%20education.pdf –>> download
Moja mama mówiła, że to uwiedzenie socjalizmem dziewczyn z ziemiańskich domów wynikało z tego, że dziewczyny te zawsze wszystko miały (w tym podstawowym tego słowa znaczeniu swoje łóżko, swój alkierzyk, swoje miejsce przy stole i swoje miejsce w hierarchii rodziny itp.). One nie musiały walczyć o przeżycie i chciały się swoim standardem życiowym podzielić. One wychowywały się w warunkach odpowiedzialności za wieś, za społeczeństwo. (Znaczenie dworu dla wsi opieka lekarska, pomoc na przednówku, szkoła itp.) One nie rozumiały, że można ten standard utracić. Zrozumiały to, najlepiej przy pierwszej wysyłce na teren tych dużych śniegów, a część po II WŚ kiedy nie mogły zbliżyć się do swojego majątku już znacjonalizowanego. . .
Dziękuję Panu za ten komentarz. Rzeczywiście, również pomyślałem w tym samym momencie o tym, co Sutton napisał o edukacji w Stanach Zjednoczonych. Bardzo ważne są te informacje, które Pan cytuje.
nakaz administracyjno-instytucjonalny.
Może ktoś , kto pracuje w szkole podałby lektury , które przerabia się w gimnazjach i liceach w ramach nauki języka polskiego.
Wówczas będzie dostarczony dowód na to, że pomimo rozmaitych „pieriestrojek” , akurat w kwestiach ideolo kontynuacja literackiego kultu cargo jest niczym niezakłócona.
Przepraszam, ze poza tematem, ale moze Panstwa zainteresuje:
Pan Charamsa wystapil 26.04. w drugim programie niemieckiej telewizji (ZDF) jako swietlany przyklad szczesliwego czlowieka po opuszczeniu struktur „pelnego hiopokryzji i zaklamania” kosciola katolickiego. Nawet mu w wydawnictwie C. Bertelesmann wydano ksiazke „Der erste Stein. Als homosexualler Priester gegeen die Heuchelei der katholischen Kirche” (Pierwszy kamien. Homoseksualny ksiadz przeciw hipokryzji kosciola katolickiego).
https://www.randomhouse.de/Buch/Der-erste-Stein/Krzysztof-Charamsa/C.-Bertelsmann/e515291.rhd
Tutaj link do audycji: https://www.zdf.de/gesellschaft/markus-lanz/markus-lanz-vom-26-april-2017-100.html
Nie jestem na bieżąco, ale czy na Cornell Univ. w asortymencie kierunków studiów nadal figuruje astrologia? Bodajże do końca lat 80-tych XX wieku jeszcze była.
Czytajmy zatem odważnie. Every letter to the letter.
Bodaj w 2016 roku została wydana w USA biografia pułkownika. Ani razu w książce nie pada słowo: mason, czy loża 🙂
Chyba już nie. Za to ścisła współpraca z TECHNION-em, jest. (Dla niezorientowanych: wiki, JFGI).
To, co mnie w pracach z Harvardu, Yale, Cornella zawsze bawiło (ale i przerażało), to ich antropologia, pozwalająca streścić się następująco: „człowiek, jak wykazały nasze badania na szczurach, jest… itd.”
To powinno być mottem gazety wyborczej
I’m sorry. Pomyliłem uczelnie.
Z tą astrologią to chodzi o kalifornijski Stanford Univ.
Ale chyba ważniejsze jest to, że E. M. House uczył się w Anglii, w Bath, i to Anglię uważał za swój kraj ojczysty.
Zrobiłem Ci małego psikusa. Mam nadzieję że będziesz zadowolony 🙂
Zauważyłem
Have fun 🙂
Pierwsze 10 stron wskaże Ci czy będziesz zainteresowany 🙂
Pogarsza się. Kiedyś wspominałem, że do lektur gimnazjalnych wchodzą jakieś kraino-grzybowe książki pół-satanistyczne, od Czarnej Owcy, i takiego polskiego autora.
Dokładnie taki objaw jak pisze Coryllus – mają kanał dystrybucji od kuratorium do szkoły, to w niego pchają wypociny tych swoich deprawatorów.
W liceum – np. Tango Mrożka – nie wiadomo po co i na co.
To była obserwacja jako rodzic – teraz jako googlacz.
http://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/459243,wykaz-lektur-szkolnych-spis-lektur-do-gimnazjum-lista-lektur-szkola-podstawowa-liceum-matura.html
No i ciekawe są wykreślenia z 2008 – cytuję wszystkie:
-> Sofokles, Antygona
-> Miguel Cervantes, Don Kichot (fragmenty)
-> Karol Dickens, Opowieść Wigilijna
-> Antoni Czechow, Śmierć urzędnika
-> Ernest Hemingway, Stary człowiek i morze
-> Adam Mickiewicz, Ballady i romanse, Pan Tadeusz (fragmenty)
-> Stefan Żeromski, Syzyfowe Prace
-> Zofia Kossak-Szczucka, Bursztyny
-> Poezja: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, ks. Jana Twardowskiego
-> przykłady literatury biograficznej i pamiętnikarskiej
-> przykład literatury regionalnej
-> Jan Dobraczyński, Listy Nikodema
-> Jan Paweł II, Pamięć i Tożsamość
-> abp Kazimierz Majdański, Będziecie moimi świadkami…
-> Ryszard Kapuściński, Cesarz
W 2008 roku wykreślono (przeniesiono do literatury przykładowej):
-> George Orwell, Folwark Zwierzęcy
-> Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i Kara
-> Clive Staples Lewis, Listy starego diabła do młodego
W 2008 roku wykreślono:
-> Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu lub Antoni Libera, Madame
-> wybrany utwór polskich pisarzy emigracyjnych (Andrzeja Bobkowskiego, Józefa Mackiewicza)
Hehe – zgadza się!
Jeden pies.
bardziej mnie chodzi o te tytuły ( i autorów), które się aktualnie w programach szkolnych ostały
Po takich konstatacjach, jak cytowane z „Przedwiośnia”, Jan Bernardone został Franciszkiem, zakładając nowy zakon. A Stefan zamieszkał na Zamku Królewskim…
Jedyny rozsądny i wart poparcia pomysł to wywalenie Stefana – dość już tej męki kolejnych pokoleń uczniów katowanych rozdartą brzozą symbolizującą cośtam.
Niektóre zrozumiały (choć się do tego przyznać, nawet przed sobą, nie chciały) dopiero, kiedy wiek matek osiągnęły i do tego, co z dawnego majątku zostało, po latach zajrzały. Jak wymieniana tu wczoraj literatka – komunistka, panienka ze dworu w podrzeszowskiej Babicy, czyli siostra chyba jednak bardziej obłudnej Kiki, Maria Jarochowska. Na 5 lat przed śmiercią takie opowiadanie o swojej drugiej (pierwszą też wspomina) wizycie w rodzinnej wsi napisała, a wydano je dopiero 9 lat później. Cztery lata po jej śmierci: http://www.babica.czudec.pl/index.php?strona=jarochowska
Opowiadanie jest pod pisanym przez lokalnego miłośnika historii biogramem. Nosi tytuł: I pałac popłynie.
A tu więcej o kolejnych właścicielach Babicy, w tym rodzicach panienek Jarochowskich:
http://www.babica.czudec.pl/index.php?strona=dworbabicki
Przez krótki czas właścicielem Babicy był też Roger Łubieński, brat sługi bożego, o. Bernarda Łubieńskiego, który reaktywował redemptorystów na ziemiach polskich.
Przepraszam Gospodarza, że nie całkiem na temat, ale wczoraj późny powrót do domu uniemożliwił mi komentowanie, a sprawy bardziej mnie obchodzą ze względu na Babicę, niż „niegdysiejsze śniegi” – Piwnicę.
Nie trzeba jechac do USA, wystarczy być po drugiej stronie Kanalu Angielskiego, czy La Manche, wszystko jedno, jedni mówią tak, drudzy tak.
Na tej Wyspie to wszystko się zaczęło i twa i się rozwija, a jak. Właśnie już ostatecznie zrywają z tą Europą. Teraz już tylko Global Britan w haśle.
Jakby tego już nie było. Ale teraz mówi się o tym wprost, premier tego kraju, czyli ten właściwy król, operuje takim słownictwem.
Córka w liceum (4 lata temu) czytała „Przedwiośnie”.
…”Myślę, że cały rynek książki był podporządkowany propagandzie, a kluczowe na nim stanowiska były po prostu dziedziczone.”…
Mam wrażenie, że to zdanie tłumaczyłoby dzisiejszy bezwład na rynku książki. Za komuny po pierwsze wiedzieli, co chcieli propagować i mieli jakoś rozpoznanych, tych do których chcieli trafić. Dzisiaj pozostała im tylko kontrola. Nie mają prawie żadnego kontaktu z tymi, których chcą indoktrynować.
Tak jak piszesz Coryllusie, ponieważ stanowiska były dziedziczone (co nasza Pink Panther’a pieczołowicie dokumentuje), ich potomkowie żyją w świecie równoległym, fantomatycznym. To nam mieli stworzyć rzeczywistość podstawioną i paradoksalnie sami w niej ugrzęźli. Oni nie musieli walczyć o sukces. Robili tylko kariery.
Mnie wczoraj poraził zalinkowany wywiad z Marcinem Królem. Ten pan żył i żyje w zupełnie innej Polsce niż my. W rzeczywistości hermetycznej i chronionej. Nic ich nie interesuje poza nimi samymi a już szczególnie czytelnik, do którego rzekomo się zwracają. Od niego oczekują bezwarunkowego uwielbienia, którego są pewni za sprawą systemu. Pierwsze pokolenie przychodziło z linii frontu (nierzadko w sensie dosłownym) walki ideologicznej. Ich dzieci i wnuki przychodzą ze świata fantomowego. Co więc robią?
Po prostu kopiują zachodnią propagandę na polski rynek, bo innego pomysłu nie mają. Ta nie do końca trafia, bo i czytelnik jest inny i świat, w którym się on porusza jest inny. Dlatego dzisiejszy polski rynek wydawniczy przypomina kult cargo. Mają kontrolę rynku ale nic poza tym. Jeszcze raz powtórzę. Nie są nauczeni walczyć o czytelnika. Tego ma im dostarczyć system. Są zaś nauczeni robić kariery: aspirować i awansować.
Ja się z tego cieszę, bo to dla wydawców niezależnych takich jak ty Coryllusie jest szansa. Dla nas zaś czytelników szczęśliwy traf. Dla wszystkich zaś dar Bożej Opatrzności.
Nie kontrolują rynku, nawet własnych mediów nie kontrolują. Do tego potrzebna jest tajna policja, a ta ma dziś inne zajęcia.
ta patologia jest wynikiem inercji, bezmyślności i swoistego akademickiego chowu wtórnego, w którym stawia się kapliczki wciąż tym samym bożkom. Część z nich „pozostaje’ nas studiach doktoranckich, a potem dba o „czystość” kultu, w ramach zatwierdzonej „dogmatyki”.
Krystyną Jandą musiał się opiekować jakiś znawca Stefana. Jakieś dwadzieścia lat temu w TV podpisywała i numerowała swoje płyty z piosenkami, walcząc z piractwem stadionowym.
Lepiej się w tym orientujesz, bo przecież na tym polu działasz. Skoro tak piszesz, to tak jest. Tym większa szansa dla nas czytelników, że trafi się nam ciekawa oferta od takich jak ty Coryllusie. 😀
Zatwierdzonej – więc jednak ktoś tym zarządza.
W poczcie masz niespodziankę
No to Wojtek Smarzowski będzie miał konkurencję :
https://gloria.tv/article/w7duWaHViACU6rqw4Uu1WqhnV
Bo jak zwykle słaby tekst.
Bardzo wiele zalezy od scenariusza – wybryki i straszliwie rozbalaganione zycie osobiste Gibsona to osobna kwestia, ale akurat rezyserem jest bardzo dobrym.
o, jaki masz bezpretensjonalny nick
Nie mogę pozwolić, żebyś się tym męczył….
To nam dokumentuje Joanna Siedlecka, pracowicie przekopując się przez kwity policyjne.
Z brakiem kontroli rynku może być i tak, że im się ichnia doktryna rozlazła w szwach i mało kto to kupuje wobec realnej rzeczywistości wokół. Zauważ, ze media wręcz histerycznie usiłują kreować jakąś „rzeczywistość”, ale to w zderzeniu z realnością jest tylko narracja, głodne kawałki.
W końcu pozostanie naga przemoc.
Do nagiej przemocy będą musieli wezwać obcych. Pytanie których obcych
Oooo, to jest wspaniała szansa dla tutejszych tematów i zamysłów.
Ku temu zmierza.
Obcy w takich razach muszą być obcoplemienni.
Kto nie ma dzieci w szkole, ten nie zdaje sobie sprawy z nowego kanał indoktrynacji, czyli przedmiotu: wiedza o kulturze, proszę spojrzeć na spis lektur. Wiele się piany bije o lektury z polskiego, o lekcje historii, gdy tymczasem na woku nie ma Stefana, ale za to jest Zygmuntów dwóch, gender i qeer i upadek etyki tradycyjnej pana Singera (nie znam, ale domyślam się)
http://brzozowska.org/?p=1844
Wybor jest niestety spory – poprzedni rzad przyjal ustawe 1066 (podstawa prawna do wezwania bratniej pomocy w razie zagrozenia czegostam i w ogole – napisane jest tak ogolnikowo, ze mnostwo rzeczy mozna pod takie zagrozenie podciagnac), aktualna ekipa krzyczala wtedy glosno, ale odkad przejeli wladze temat ucichl. A ustawa dalej obowiazuje, o ile kojarze (sprawdzalem pare miesiecy temu).
Petera Singera, australijskiego 'bioetyka’? O Jezu dobry…
Czechów
Przejrzalem liste: Freud, Singer, Baumann… Az dziwne, ze Huntington i Fallaci sie w takim towarzystwie uchowali, bo nie pasuja za bardzo ideowo. Wlos sie na glowie jezy.
No właśnie ja nie znam. A co on głosi? Cuś z eutanazją?
No dobra, ale kto to napisał? Kim jest Pani Magister Brzozowska?
Że zwierzęta są równw człowiekowi i że życie ludzkie bywa mniej warte niż życie zwierząt. Aborcja, eugenika i eutanazja są super
No dobra, chyba ta pani uczy studentów- przyszłych nauczycieli. Mój błąd.
Ale podręcznik kiedyś widziałam- Bauman był
Niektóre pomysły Singera są następujące:
– można mordować zdeformowane noworodki,
– można w ogóle mordować dzieci nienarodzone,
– pojęcie świętości życia jest przestarzałe,
– w niektórych przypadkach akty zoofilii są dopuszczalne,
– trzeba zrównać zwierzęta z ludźmi,
– ewolucja gatunków ma podstawy naukowe,
– trzeba oprzeć marksistowski (satanistyczny) ustrój społeczny na ewolucjonizmie darwinowskim.
Krótko mówiąc, Singer szerzy satanizm.
Ta lista lektur obowiązuje studentów, nauczanych przez mgr Brzozowską (http://brzozowska.org/?page_id=104) na Uniwersytecie Wrocławskim, chyba w ramach ćwiczeń z wiedzy o kulturze (na kierunku bibliotekoznawstw? kulturoznawstwo?). Taki „autorski” wybór w ramach postępowej uczelni, asystentki i jej promotora. Z innej zakładki widać, że nawet pałę można dostać za brak pilności. Nie jest to ogólnopolski program, póki co.
Ustawa 1066 została uzupełniona i poprawiona – w kierunku, że poza poligonami obce siły mogą używać amunicji ostrej. A my, po „dobrej zmianie” podpisywaliśmy gromadnie petycję w sprawie zniesienia tej 1066. Niby człowiek wie, że nic od niego nie zależy, no ale zawsze jest ta naiwna nadzieja…
Eutanazja, aborcja, przeludnienie na ziemi – generalnie pan etyk i jemu podobni beda decydowali kto zasluguje na dalsze istnienie a kto nie. Taki hitlerowiec, tylko bez uniformu od Hugo Bossa.
Za kazdym razem, kiedy mam do czynienia z takim kwiatkiem (albo wypowiedzia jakiegos przedstawiciela 'dobrej zmiany’ ze ludobojstwo na Wolyniu to 'sprawa trzeciorzedna’, ze o fiskalnej bandyterce Morawieckiego nie wspomne) mam ochote dac sobie na odlew w pysk za glupote / naiwnosc.
Coś pozytywnego (koincydencja), a propos zapomnianych pisarzy i ich dzieł.
Taką dedykację zamieścił w autobiograficznej, antywojennej i mocno antyniemieckiej powieści z czasu pobytu w okopach c.k monarchii podczas I wojny światowej autor, któremu tego tytułu nie może przepuścić w biografii Wiki:
„Bronisławie Rychter – Janowskiej, największej współczesnej artystce – malarce tę skromną książkę w dowód czci poświęcam. Autor”
Powieść wydrukowała drukarnia oo. Michalitów w Miejscu Piastowym, dla Lwowskiej Biblioteki Kresowej w 1934 r. Czyli: Józef Bieniasz, Narodziny bestji.
Ale żeby nie było zbyt przyjemnie: tym żyje Kraków, czyli sesja naukowa o reformacji, z taką „listą płac”, że na krytykę nie będzie miejsca. Dla tych, co nie z Krakowa: niech was nie pociesza udział osób konsekrowanych…
http://tmhzk.krakow.pl/index.php/13-aktualnosci/47-sesja2017
Mówcie co chcecie, ja jestem przekonany, że to wina czakramu na Wawelu 😀
nono, taktak: „…radził sobie w ten sposób, że od czasu do czasu lazł gdzieś, gdzie dokonywano zatrzymań.”
Jestem świadomy, że jest tu ZAKAZ pisania cokolwiek o tym panu, ale to „dziedziczenie” i więzienne uwiarygodnienie „opozycyjności do sistiema” mnie podkusiło do szybkiego przegooglania „hu is hu” i tu taaakie znalezisko:
„…mason wysokiego stopnia, pochodzenia żydowskiego, zaczyna energicznie zwalczać masonerię i Żydów, przede wszystkimna łamach Merkuryusza; można się domyślić z jakim skutkiem.W końcu lat trzydziestych organizujePorozumienie Organizacji Antymasońskichi zaczyna wydawaćBiuletyn Antymasoński, którego materiał informacyjny z zachwytem przejmuje prasa narodowa i katolicka. Dobry dowcip, nieprawdaż? Zakon masoński posiadł tę mądrość, że może spokojnie egzystować dopiero wtedy, gdy sam zorganizuje własnych przeciwników – i odpowiednio nimi pokieruje. I robi tak nadal.”
Tradycja rodzinna…
źródło informacji:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/grzegorz-braun-polski-kandydat-na-prezydenta-2015-03
ps.
bana przyjmę z pełnym zrozumieniem, ostrzeżenia były, ale „muszem bo się uduszem” to moje pawłowowskie skojarzenie tu wrzucić.
„Co tak cicho?”
To jest beznadziejne. Oczywiście ban. Było ostrzeżenie. A ta Myśl Polska to przez kogo jest redagowana jak nie przez masonów?
Najlepsza na tej stronie jest reklama koszulek killluminati.
http://killuminati-wear.com/wyszukiwanie-zaawansowane.html
Twój tekst unieważnia wiesz co? Oprócz braku źródeł? Kolejne wezwanie do rozłamu:
„aby Naród jednoczył się wokół soborowej sekty antychrysta udającej Kościół katolicki. ”
Dobrze, że Gabriel Cię usunął. Byli już tu różni od mącenia.
W tym artykule jest nieprawda: Grzegorz Braum przejął ode mnie ideę CZWARTEGO rogu/strony rynku: kościół, szkoła, strzelnica, mennica. Głosi On więc, czy sam to znalazł, czy bezpośrednio ode mnie wziął, czy dzięki interwencji pośredników (dziękuję!) całościowy (uzupełniony w biegu o pominięte zagadnienie) program odzyskiwania suwerenności, który w najoczywistszy sposób obejmuje postulat kontroli emisji pieniądza przez Polskę i Polaków.
Podlinkowany przez Ciebie artykuł insynuuje GB, że o emisji pieniądza przez Polaków „nie mówi”. To jest, jak pokazałem, nieprawda. Chyba sześć lat temu GB swoją triadę rozszerzył do tetrady. Sześć lat temu! To dość, czasu, by się połapać. W pozostałe dziwolągi z podlinkowanego artykułu nie zamierzam się zapuszczać.
Acha – Grzegorza Brauna za to niezwłoczne uzupełnienie Jego postulatów o „mennicę” szanuję, i to bardzo. Nie każdy potrafi zauważyć optymalną część właściwego programu u innego i bez zwłoki ją przejąć, wbudować ją w głoszony przez Niego program.
Jeszcze raz proszę, żebyśmy nie wspominali tu o nim. Przyjedzie jakaś łajza i zaraz doniesie, że tu są jakieś oszczerstwa
To samo mieliśmy parę dni temu: bloger BENDIX, sympatyczna bestia, złapał „pierwszy link” i skierował uwagę Czytelników Coryllusa na chwilę na forum, gdzie są, między innymi, także „sex-rekordy”.
Trzeba sprawdzać, co się linkuje. A potem jeszcze raz ten „podniecający” link sprawdzić. Czy czasem nie jest to kolejna podpucha, jak ów nieszczęsny link Bendixa do „porno-gwiazdek”. Ale dość o tym.
Ja też pokręciłem coś, były to nazwy samolotów. Poprawnie napisane nazwiska, nazwy, to moja słaba strona i nie boję się o tym napisać. Dość, koniec tematu. Sprawdzajmy (biorę to do siebie!) co piszemy i gdzie linkujemy. DARJUS strzelił chyba nie postępem, ani podłością. On się pomylił, dał się porwać emocjonalnej propagandzie. Tak sądzę. Koniec, kropka.
Okej.
Czyli ten walec ofensywy ideolo dotyczy wszystkich przedmiotów w szkole , a ona sama ukrywana jest pod rozmaitymi nazwami, aby zmylić tropy.
na innych uniwersytetach zainstalowano inne „Brzozowskie”
Zbiory rękopisów ją interesują. Kolejna juma się szykuje. Najpierw inwentaryzacja, a potem kradzież
Nooo…
… z panem Charamsa to teraz nie pogadasz… zwlaszcza w tych ozdobnych „ramkach” na oczach… nie wiem co mowil ten „wilk w owczej skorze”, bo nie znam na tyle dobrze niemieckiego, ale tak po prawdzie to nawet mnie nie interesuje co ten opluwacz Kosciola ma do powiedzenia…
… natomiast sam program to chyba cos a la… w Kurwipublice… wydumane rozmowy pana Janka Pospieszalskiego… ta sama formula.
Dzieki,
Świetne wykłady x.abpa Wielgusa. Normalnie ktoś do nas mówi normalnie. Zgodnie z rzeczywistością. Polecam.
Dokladnie tak…
… we Francji to jest wsciekla histeria… Marine jest na fali i nic tego faktu nie zmieni. Niestety ten belkot Macrona nie wytrzymuje z realiami… chociaz wczoraj powtorzyl, ze spowoduje „powrot” fabryk „Whirpool’a” do Francji… w ciagu 3 miesiecy… jesli wygra druga ture !!!
Ciekawa jestem co zrobi „nadpremier” junior… bo juz oblakany Sakiewicz i doktor Kuzmiuk mu taki „sukces” w merdiach odtrabili… i tak PiS’owi „slupki popularnosci” wzrosly, ze szkoda nawet wspominac… w kazdym badz razie… i Hollande jako odchodzacy „prezydet” i Macron… strasznie sobie Polska ryje wycieraja lajdackie, banksterskie i zlodziejskie MENDY !!!
Nie ma slowa wzmianki, ze te „przenosiny” do Polski to zlodziejska, bezczelna, banksterska USTAWKA BANKRUTOW z mysla o Ukraincach… a nie Polakach !!!
Ja mam gorzej – od AWSu im nie wierzę. Była wtedy szalona nadzieja wśród ludu. No ale ze mnie to taki sobie „lud” i entuzjastom, którzy dziwili się mojemu sceptycyzmowi, odpowiadałam: może tylko religii ze szkół nie wyrzucą. Durnowata byłam, jak się okazuje, bo natychmiast po wyborach niejaki Wittbrodt, profesor PG i minister edukacji zaproponował wyprowadzenie religii ze szkół.
Czesi zawsze chętni do takiej roboty, ale ich jest mało w końcu. Może być Bundeswehra z muslimanami. Albo i formacje wschodnie. Z najbliższej zagranicy.
Ten Makaron jest okropnie śmieszny z tym wygrażaniem Polsce. Natomiast Marine to – jak dotąd – stracona szansa dla Francji na powrót do prawicowości. Może się mylę. Może jak zdobędzie władzę, to się odkręci. Ale szału nie ma.
Zadna prawicowosc ,kazde z nich to socjalisci i zadna roznica ,ktory pro-bolszewik bedzie Francje reprezentowal. Scena polityczna jest zabetonowana a to tylko nowy lakier dla ludu. Francje wyrywaja z korzeniami ,czy zawieje od wschodu czy zachodu dla drzewa Francja to zadna roznica.
To właśnie napisałam, tylko prawą ręką przez lewe ucho. Uprzejmie, znaczy się.
Ja na niego patrzec nie moge… tak samo jak na Hollande… normalnie mam „cofke” na ich widok. Macron to naprawde straszny sztywniak i drewniak… zero naturalnosci… to SLUP wystrugany w blyskawicznym, skandalicznym tempie… z kartofla… po prostu jak go tu nazywaja „dziecko Hollande”…
… ale wszystko to moze by jeszcze uszlo „w tloku”, ale on jest po prostu JELOP i GAMON… jak na wizji w telewizorze dziennikarz zadaje mu pytanie, a on przyparty „do muru” zwyczajnie powtarza sie i gubi… to to jest kompromitacja „na oczach” milionow widzow… toto jest to samo DNO i ZERO co Hollande !!!
Pani KOSSOBOR, pewnie, ze ona nic nie zrobi… jej wybor spowoduje tylko, ze ta cala wataha lewizny skoczy sobie do gardel o KORYTO… a Francja autentycznie tonie. À le tu na dzis jest tylko taki wybor… albo Macron albo Le Pen…
… a to jest wybor miedzy dzuma a cholera… ale tylko taki… jednym slowem na dluzsza mete tu sie nic nie zmieni… ale bardzo wielu Frankow w jej rzadach poklada nadzieje… ze bedzie… Frexit… ze Francja wroci do swojej waluty… ze zmniejszy ilosc deputowanych w EN do 200… i ogolnie – Francja dla Frankow !!!… i te OBIETNICE WYBORCZE chwytaja Frankow za serce… aha, tu nie bedzie zadnego powrotu do prawicowosci… bo gdyby to mialo nastapic to we Francji bedzie… rewolucja.
W przypadku Francji można, myślę, środek zaradczy opisać krótko: rządziciel piątejeref i deputowani do Zgromadzenia Narodowego uroczyście uznają zbrodnię wandejską za ludobójstwo, odrzucają rewolucyjne źródła prawa i płynące z nich ustawodawstwo oraz poświęcają Francję Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, co w następnym kroku implikuje obalenie piątejeref i przywrócenie Królestwa Francji, uznanie, że Francja zaczęła się wraz z przyjęciem chrztu świętego przez króla Chlodwiga, a nie 14 lipca 1789 roku. Wszystko inne nie ma najmniejszego sensu, bo oznacza lakierowanie całkowicie zagrzybionej ściany.
Skoro psychole szerzący heretyckie błędy są maksymalistami, czemu my nie mamy żądać spełnienia maksimum postulatów?
Lorentowicz, Żeromski i Akademia czyli co kręcili reaktywni koniunkturaliści
A najlepsze zjawisko to żona „Makarona”, ciekawe skąd się wzięła-pewnie ot tak sobie znikąd , zupełnie jak pani Szoszona od jednego z byłych zakonników ,o której gospodarz pisał na papugu.
http://www.gazetawroclawska.pl/strona-kobiet/ludzie/a/emmanuel-macron-idzie-po-prezydenture-wspiera-go-starsza-o-25-lat-zona-brigitte-trogneux-zdjecia,12028684/
Dej Pani linka do x abpa Wielgusa. Pliiiz.
Ja liczę na zdrową odporność młodego organizmu- na te treści. Skoro już dawno nie czytają „Przedwiośnia” tylko zdobywają „omówienia” aby po lekcjach szczęśliwie zapomnieć, to i te „nowe nazwiska- stare treści” też może „przejdą bokiem”. Pamiętam opowieści starszych, jak za Stalina wprowadzano do szkół nachalnie propagandę o tym, że :”człowiek pochodzi od małpy”. Stary dowcip powtarzany przez dziesięciolecia mówił, że kiedy profesor się podzielił z uczniami taką złotą myślą, to jeden zareagował przyjaźnie: „..No może pan profesor to tak..”.
Podobnie już ładnych parę lat można posłuchać o „ładnych owieczkach” i „turyście, co wybrał brzydką” i się z niego śmiali bacowie. Oczywiście Kościół Katolicki nie powinien „siedzieć cicho” tylko przygotować jakieś pomoce naukowe dla katechetów, żeby mogli „dać odpór”.
To wszystko jest wg idei kolonialnej : okraść nas ze wszystkiego a zwłaszcza z Pana Boga. Idee mają to do siebie, że siłę rażenia posiadają, jeśli „nośnik” czyli państwo je „roznoszące” – budzi respekt swoimi sukcesami w rządzeniu i gospodarce. Obecnie lansują to „państwa upadłe” lub zbliżające się niebezpiecznie do tego poziomu. Ale oczywiście – i kropla drąży skałę. Parę ofiar się znajdzie.
Na herezje ewolucjonizmu mam jedną odpowiedź: moi przodkowie nie skakali z gałęzi na gałąź i nie załatwiali się w biegu. Faktem jest, że wielu przedstawicieli KRK tłumaczyło nam usilnie, że da sie to pogodzić z nauczaniem Kościoła
Na jesieni ub. roku w Radomiu odsłonięto pomnik profesora od małpy – Kołakowskiego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Leszka_Ko%C5%82akowskiego_w_Radomiu
A obok Sat Okha powinni postawić, w scenie grupowej, jak skalpuje Niemca…
W ferworze zaslepienia politycznego dzieja sie rzeczy rowniez bardzo istotne i wazne…
… otoz w minionym tygodniu we Francji zwlaszcza na poludniu, wschodzie i centrum bardzo mocno sie ochlodzilo… temperatuta w nocy spadla do -2-3°C… miejscami padal snieg z deszczem… dawno niespotykane zimno wystapilo we Francji. Te kilkudniowe przymrozki spowodowaly wielkie i niepowetowane szkody w uprawie winorosli i drzew owocowych… jabloni, gruszek, sliw… truskawek, ktore wlasnie teraz we Francji sa w pelnej fazie kwitnienia. Uprawy winorosli sa zmrozone i uszkodzone… narazie… w ponad 60%… podobnie uprawy sadownicze w minimum 50%… plantatorzy sa zalamani.
No to teraz w czasie 3 – majowego święta, Kołakowski radomianin, na placu 3 – maja, jest jak u siebie z tymi mebelkami ( krzesełkiem i stolikiem).
Nie ma to jak architektura miasta Radomia i jego pomniki.
Oczywiście mogę zakpić, bo nie pochodzę od małpy.
No jak to przez kogo? Przez narodowych masonów.
Na plakacie nie ma nazwisk osób konsekrowanych, nie wiem, czy są jeszcze jacyś inni mówcy.
Ks. Natanek – O urzędujących w Polsce prorokach piekła. Fragment z kazania 26.04.2017 r.
https://youtu.be/uQpLbQyuul0 2:21
… Całe kazanie jest bardziej pouczające, bo także umacnia, a ten krótki fragment po prostu uświadamia.
Jakiego narodu?
a nie wiesz?
Bo da się. Znaczy nawet nie musi się dawać.
„Gdyby Stefan żył dziś, byłby Passentem”.
Podoba mi się to zdanie. Pożyczam.
'jedna z nóg podpierająca stolik na którym leży socjalizm, demokracja i zasuszony łeb Karola Marksa. Po reakcjach Gazowni widać że jadą już na ostatnich kroplach moczu starych szamanów co to je kierownik Adam w piwnicy trzyma ale rozcięczał dodając swój i się rozlazło po kościach.’
Bardzo ciekawy opis rynku książki. W takim razie chyba rzeczywiście służby go odpuściły.
Widziałeś zapewne dzisiejszy tekst Toyaha, napisał tam o konferencji nt. Gilowskiej, na której JK bardzo głośno i wyraźnie przemilczał książkę z listami Gilowskiej. JK miał tam nazwać Gilowską „osobą o przekonaniach liberalnych i wrażliwości społecznej”. Musi że wypłaca się systemowi. Mnie się to od razu skojarzyło ze szczerym liberałem Gowinem.
Ale tu chodzi o to że Prezes „głośno i wyraźnie” uznał i ogłosił, coś oczywistego od dawna, mianowicie, że KLINIKA JEST RYNKIEM NARODOWYM, ogólnokrajowym. Przyklepując rzekomy liberalizm Gilowskiej, wcześniej jeszcze monopol gapola-springera razem z Razem na zbawienie Ojczyzny, subtelnie uznając ich za rynek soteriolo-politolo, teraz uznał, co wcześniej nie wiedząc o tym uczynił Raz, że klika Kliniki jest RYNKIEM NARODOWYM.
Tak jak miszcz Stefan który stemplował swoje nieporozcinane książki, spychał miszcza Władysława na margines, Gebetnerowi pokazywał kto tu rządzi, tym sposobem usiłował wykreować się na rynek i klikę w jednej osobie. Tylko socjalista mógł na to wpaść. Dlatego miszcz Adam razem z miszczem Aleksandrem prężyli muskuły by stworzyć wrażenie stabilności tego stoliczka z czerepem demokracji i Marksa, tak iż JK nie miał wyboru, chyba żeby chciał ryzykować wyprawę w nieznane, dla niego w nieznane, bo nie dla nas.
W 1924 Żeromo wydał Przedwiośnie i zmarł rok po, ale spokoju nie zaznał, bo w 1924 na rynek wpadła jak smok Kossakowa i zakasował jego majaki arcy-powieścią Błogosławioną winą. Musi że dostawał drgawek w grobie, albo od tego się przekręcił. W Stanach jej książki w latach 40 były wydawane w setkach tysięcy i rozdrapywane. Stoliczek się zachwiał.
No i teraz „Sprężyna” (postać alegoryczna) zamiótł pod stoliczek nacjonalistę i oszołoma Coryllusa i przebarszczył stoliczek przekrzywił się, czerep Karola M. potoczył i bach wyrżnął o glebę. Klinika umocniła się jako narodowy rynek książki (formuła bytomska).
Gilowska pisała do Toyaha (list 32): „ Będę wiernie kupować wszystkie Wasze książki – Pana i Coryllusa (ależ to narwaniec) … A Wy piszcie.”
Tak napisała: „A Wy piszcie.” Ciemny gwint! Testament Gilowskiej: A Wy piszcie, który Gospodarz skrzętnie wypełnia. I mamy kolejną książkę, Śmierć socjalizmu i RYNEK. Socjalizm musi umrzeć najpierw w ludzkich sercach, ale bez RYNKU tu się nie obejdzie.
Apropos, ta czacha Karola M. to już łysa, czy jeszcze zostały na niej te kudły?
Nie prowokuj. Narodu narodowego, jedynego słusznego.
Waw…
… bAbowy ten komentarz !!!