Otwarto właśnie nową siedzibę Muzeum Wojska Polskiego, która znajduje się w Cytadeli. Widziałem to wczoraj w Wiadomościach. Ekspozycja, nawet w telewizji, robi wielkie wrażenie. Czy coś zmieni w naszym postrzeganiu przeszłości i szeregu toczących się Internecie dyskusji? Szczerze wątpię.
Ktoś tu wczoraj puścił, nowy całkiem, po staremu zakłamany film o Supłatowiczu, który wzbudził u ludzi nieprzygotowanych i niczego nie rozumiejących szczery entuzjazm. Ja, nie tak dawno, pokłóciłem się na twitterze z jakimś nieszczęśnikiem, który mi tłumaczył, że Supłatowicz był niszczony przez komunę, albowiem był bohaterem, a postkomuna kala jego pamięć. Ten biedak święcie w to wierzył i chciał dawać młodzieży dobry przykład postawy patriotycznej. W tym samym segmencie opinii możemy znaleźć ludzi, którzy marudzą, że w Polsce nikt tak naprawdę nie interesuje się historią, albowiem nie ma żadnych poważnych publikacji zawierających ilustracje. I to jest prawda. Na dowód jednak pokazują nam te osoby grafiki jakiegoś francuskiego mistrza, które są w całości jedną gejowską pornografią promującą pedofilię. Tyle, że postaci są odziane od pasa w dół, ale to niczego nie zmienia.
Problem w tym, że dyskusja o historii jest w Polsce formatowana, głównie przez moskiewskich agentów. Im zaś wyniki badań i ich publikacje przeszkadzają najmniej. Poza tym wiele osób, które budziły szczerą sympatię, z niezrozumiałych względów popiera te narracje. I tak wczoraj znalazłem nagranie w którym wystąpili: Piskorski, Lech Jęczmyk i Olszański. Nie powiem, żebym był szczególnie zaskoczony, mając w pamięci to, co Lech Jęczmyk opowiadał, nie tylko mi, ale innym, licznym świadkom. Jednak trochę byłem. Panowie dyskutowali o Powstaniu Warszawskim, a głównym elementem dyskusji był udział w nim jednostek ukraińskich, w tym osławionej SS Galizien. Jak wszyscy już dawno wiedzą, dywizja ta została zniszczona w kotle pod Brodami, w lipcu 1944 roku. Nie o to jednak chodzi. Trzeba w określonych momentach wprowadzać do obiegu określone tematy. I nie ma mowy, żeby było inaczej. Musi być Wołyń w lipcu, Wola w sierpniu, zdrada aliantów we wrześniu. W tym roku ktoś, rozumiem, że jakieś rządowe agendy, próbowały wprowadzić do obiegu narrację dotyczącą czystek etnicznych Polaków w ZSRR w 1937. Słabo to wyszło. No bo jak? Prawdziwi patrioci szykują się do wojny z Ukrainą, a odpowiedzialny za te czystki Jeżow to gej. W dodatku dla wszystkich dziedziców wojskowej tradycji PRL Związek Radziecki i jego bohaterowie to świętość. Takie próby więc, to są trzy myślozbrodnie w jednym, według standardów, dominujących w internetowych dyskusjach. To jest też jednak wskazówka skąd się biorą zamilczenia i priorytety tych gawęd.
W dyskusjach o Powstaniu w zasadzie nie powraca żaden inny temat. Wiemy, że trudno to sobie uzmysłowić, ale w 80 lat po tych wydarzeniach, przy tak wielkim, deklarowanym, zainteresowaniu tymi wypadkami. I przy takiej ilości historyków, nie mamy ani biografii Pełczyńskiego, ani biografii Chruściela, ani Okulickiego. Krążą tylko opinie na ich temat, a sławne na świat cały Muzeum Powstania sprzedaje wycinanki dla dzieci. Naród więc – nie bójmy się wielkich słów – naród – tkwi w kleszczach pogardy zinstytucjonalizowanej. Z jednej strony jawna postpeerelowska i ruska agentura produkuje tu różne łgarstwa, a robiący urzędnicze, bo nie naukowe przecież kariery historycy i poloniści, zabawiają Polaków rzewnymi opowieściami o łączniczce i Zawiszaku. Jeśli coś zmieni się na lepsze, to efektem będzie grafika wyobrażająca rozebranych do pasa powstańców, którzy rzucają granatami w niemieckie grupy szturmowe.
Do tego dodajmy coraz bardziej idiotyczne teleturnieje historyczne i seriale. No i wszystkie frustracje młodych autorów, których książki są nieczytane, nie oglądane, nie kupowane przez biblioteki, bo tam z kolei rządzi propaganda niemiecka, czyli Twardoch z Bondą.
Nad tym wszystkim unosi się na chmurce dobrotliwa postać prof. Andrzeja Nowaka, który chciałby wszystkim przychylić nieba i pisze swoją zsyntetyzowaną historię Polski, której nikt czytał nie będzie. Najmniej zaś interesuje ona ludzi, którzy ją kupują. Bo kupowanie to traktują jako jeszcze jeden rodzaj narodowego sportu.
A ja się tu domagam biografii Zygmunta III Wazy? Czy nie powinienem się czasem leczyć? Zygmunt III dla tych ludzi, to jest ktoś w rodzaju Asterixa, przeniósł stolicę do Warszawy, skazał Piekarskiego na męki i takie tam historie…Poza tym, jak wszyscy porządnie wyedukowani historycy wiedzą, przedkładał on sprawy prywatne, rodzinne nad interes państwa. I to jest dobry moment do dyskusji o historii, za chwilę opowiem dlaczego. Nikt jednak go nie wykorzysta, albowiem nikt nie rozumie, co to jest polityka dynastyczna i czym Polska XVI i XVII wieku różniła się od dzisiejszej. Wszelkie zaś próby dyskusji na te tematy, kończą się zawsze tak samo – jeden zaczyna udawać Sienkiewicza, drugi Brzozowskiego, a ci mniej rozumiejący przebierają się albo za Skrzetuskiego, albo za Zagłobę i szafa gra. Promocja zrobiona, słupki zainteresowania podniesione, można iść na piwo.
Wróćmy teraz do Zygmunta III. On rzeczywiście upierał się przy tronie szwedzkim, ale przedstawiane jest to w Polsce w sposób absurdalny i bezdyskusyjny. Nikt nigdy nie widział papierów, w których on proponuje podział królestwa tylko po to, by odzyskać koronę szwedzką. Nikt też nie wspomina o różnych dziwnych okolicznościach towarzyszących, na przykład, kampanii roku 1626. Oto Litwini, w najlepsze, sprzedawali zboże Szwedom okupującym Prusy Królewskie. Armia koronna wykrwawiała się pod Gdańskiem, Gniewem, Tolkmickiem, Braniewem i innymi miastami, a tamci sprzedawali żywność okupantowi. Na tym tle elektor pruski zachowujący neutralność, a potem popierający Zygmunta, wydaje się być wzorem wiernego poddanego.
Koszmarne opinie o Zygmuncie są wynikiem wciśniętej nam do głowy pedagogiki wstydu, za którą stoją albo protestanci, albo wierni monarchii z Wiednia profesorowie z Krakowa, albo zwykli durnie. Nikt nie rozlicza Szwedów z ich polityki na południowym wybrzeżu Bałtyku, wszyscy uważają, że to postawa godna naśladowania, a kluczem do jej zrozumienia jest wyraz – nowoczesność. Choć przecież Gustaw Adolf nie miał praw do tronu Szwecji, był uzurpatorem, a jego wyczyny w Polsce i później w Niemczech klasyfikowały się jako bandyckie napady, bez grama uzasadnienia politycznego. On się nawet nie starał przedstawiać jakichś racji, tak jak to czynił Zygmunt. Poza tym zinstytucjonalizował rabunek. Kradł ile wlazło, albowiem chciał podnieść poziom kultury w swoim kraju. Łupem Szwedów padła między innymi biblioteka braniewskich jezuitów.
Przy tym wszystkim zdawał sobie sprawę, że nie może połknąć całej Polski i Litwy, chciał jedynie zająć wybrzeże, a resztą z kimś się podzielić. I plan ten został zmaterializowany, ale po jego śmierci. Był to plan zbrodniczy dewastujący wielkie obszary i niszczący życie milionów ludzi. Była to ohyda spustoszenia, jak mówi Pismo. Co, biorąc pod uwagę fakt, że przez protestantów Gustaw Adolf uważany był za Lwa Judy, a w Szwecji prócz prawa stanowionego obowiązywało jeszcze prawo mojżeszowe, w tym kara śmierci za przeklinanie i cudzołóstwo, wygląda trochę dziwnie. Dlaczego w żadnej dyskusji historycznej nie podnosi się takich kwestii? Dlaczego wszyscy idziemy utartymi, wytyczonymi przez kogoś ścieżkami? Przewodnikami zaś są nam stetryczali profesorowie wynajmujący się po godzinach, jako eksperci w teleturniejach puszczanych na TVP historia i tam kiwający z kretyńskim uśmiechem głowami, kiedy jakiś biedak poci się nie znając odpowiedzi na pytanie – kto dowodził w bitwie pod Trzcianą?
Jak usłyszycie o tej karze śmierci za przeklinanie i cudzołóstwo, zaraz dodadzą Wam tam komentarz, że tak naprawdę traktowano te sprawy dużo łagodniej. To znaczy jak? Bo nikt nie mówi. Ograniczano się do kastracji i odrąbania prawej ręki? Okupacja szwedzka była kulminacyjnym momentem w dziejach Polski XVII wieku. Poprzedziła ją kampania lat 1626-1635, zakończona pokojem w Sztumskiej Wsi. Pokój ten był wymuszony przez Francuzów, którzy potrzebowali Szwedów w Niemczech, do promowania swojego programu politycznego, czyli ohydy spustoszenia. Firmowanej przez filozofów i pisarzy politycznych oraz prawników. Polskę zostawili sobie na później. Pokój ten umożliwił także Szwedom penetrację kraju i inwentaryzację wszystkiego, co miało tu jakąś wartość, a co potem zostało ukradzione i wywiezione w czasie Potopu. Kraj nigdy już nie był taki jak wcześniej. Nie rozumiemy tego i nawet nie próbujemy się z tym problemem zmierzyć, albowiem tłuką nam do łbów, że największym problemem Polski były ambicje dynastyczne jej króla.
Kwitnący i dobrze zagospodarowany obszar, który był domem dla herbowych i pracowitych, stanął wobec organizacji, która posiadała wszelkie narzędzia zniszczenia – religijną i polityczną doktrynę opartą na wybraństwie. Silnego i zdecydowanego sojusznika, który dobro państwa stawiał na pierwszym miejscu – Francję. Zreformowaną, na wzór polski armię, o czym w ogóle się nie wspomina, bo jak wiadomo wszystko co polskie, było w XVII wieku zacofane. A do tego jeszcze króla uzurpatora, który nie mógł się cofnąć. No i pieniądze. Szwedzi mieli nieograniczony kredyt, najpierw zaciągany w Lubece, potem w Paryżu. Spłacali go rudą żelaza, a kupowali za ów kredyt technologię. Dokładnie, tak samo, jak w XVIII wieku Prusacy. Polacy zaś mieli swój kulawy system ściągania podatków, złoto i sztukę zgromadzoną w pałacach i dworach ludu herbowego, dobrą, ale zatrudnioną na kilku odległych frontach armię i słuszne pretensje swojego króla, który domagał się, by przestrzegano prawa międzynarodowego. To znaczy, by uboga Szwecja podporządkowała się bogatej Polsce i by zaprowadzono tam takie same porządki jak u nas. Zaprowadzono inne, przez co przez sto lat niemal Niemcy, a potem Polska były ogołacane ze wszystkiego.
I co? Fajna dyskusja? Ale kto ma ją poprowadzić? I najważniejsze – za kogo się przebrać na tak doniosłą okazję? W kapeluszu Gustawa Adolfa może wystąpić co najwyżej Napierała, bo do niego się już wszyscy przyzwyczaili. Ale co założy Wielomski?
Nie wyjdziemy z tego bagna nigdy, choćbyśmy nie wiem ile muzeów otworzyli i nie wiem ilu profesorów wyprodukowali. Nie będzie ani biografii Zygmunta III, ani Chruściela, ani Pełczyńskiego, ani Okulickiego. Będzie tylko ohyda spustoszonych łbów z różnymi dekoracjami na czubku, stanowiącymi wyraźną deklarację polityczną. I tyle. Z ust tych istot dobywał się będzie bełkot znany widzom filmu „Noc żywych trupów”. Na tym kończę, życzę wszystkim miłego dnia.
Król który stoi na najwyżej kolumnie i który panował nad największym terytorium (1 mln km^2 – czyli był wymiernie największym polskim królem) musi być dołowany przez szwabów, kacapów, koszernych i pożytecznych idiotów bo stanowić może wzorzec postępowania dla obecnych pokoleń Polaków 😉
No, ale ja widzę, że to głównie pożyteczni idioci go dołują
Wydział HUJ nie pozwoli, żeby promowano jakiegoś Wazę trzeciego, który zdegradował Kraków do roli podrzędnego miasta.
Wydział HUJ jest najlepszy w Polsce i ma na to papiery.
https://studia.uj.edu.pl/kierunki/whist
Sprzedaje Pan dużo książek w Krakowie, więc ja bym się zastanowił, czy warto zadrażniać stosunki z klientelą.
Może lepiej ugryźć się w język i wystąpić w koszulce z napisem HUJ is the best.
Małymi literkami pełna nazwa.
W stanie wojennym były popularne koszulki KPN (Karkonoski Park Narodowy).
Poza tym jako promotorzy (samozwanczy tutaj na blogu) zaplanowalismy dla Pana starcie w kisielu na plantach krakowskich z redaktorem Gadowskim. Na konferansjera nadawalby sie Jacek Wojcicki we fraku i meloniku z paleczka albo rozdzka, a starcie odbyloby sie w stylowej scenerii jak w arii dla atlety albo bud jarmarcznych pokazanych w serialu „Czarne chmury”.
https://youtu.be/cDtP0Rz21ss
Z doswiadczenia wiemy przeciez, ze najglupsze i najbardziej absurdalne projekty maja najwieksze szanse na realizacje i sukces komercyjny. Trzeba sie troche pobawic konwencja, nie wszystko musi byc na powaznie.
Żyjemy w państwie, które nie postawiło przed sądem zbrodniarzy wojennych, dożywających nierzadko szczęśliwie, w dobrobycie, szacunku, i powszechnym, niekoniecznie ukrywanym, uznaniu zasług.
Wszystko co dzieje się w polityce historycznej jest funkcją tych samych mechanizmów, trzymania na smyczy znokautowanego i tresowanego narodu.
Bezkarność dirlewangerowców czy rezunów źle nam wróży, nikt nie szanuje bitych bezkarnie, niezdolnych do odpowiedzi.
Jak w takiej sytuacji oczekiwać przebudzenia?
Mozemy glosowac sms-owo, w jakiej formie dokonywac przebudzenia. Moze pantomima?
https://www.tvp.pl/program-tv/czarne-chmury-odc-710-pantomima/5e153b31d03410ccf07103a7
Henryk wisner napisal biografie zygmunta iii wazy.
Pan nie ma pojecia, o czym pisze.
tak, mamy historię pisaną przez Niemców dla Polaków, nasi pozytywni bohaterowie są solą w oku naszych wrogów, dlatego trzeba ich dołować. Wszyscy którzy chcą, czy chcieli wielkiej Rzeczpospolitej byli i są wrogami. Na linii propagandy przegrywamy, myślę że propagandowa też przegrywaliśmy już za Zygmunta III i potem ,aż do teraz.
A może rzucić granat na podwórko?
Albo skasować paru Niemców?
Coryllusie, nie mogę znaleźć Twojego wpisu, w którym przekonywałeś, że obowiązująca wersja naszej historii została napisana przez współpracowników CK Policji – mógłbyś przypomnieć nazwiska?
Chcesz studiowac w Polsce historie? – idi na WHUJ!
A to inna wersja pobudki:
https://youtu.be/LTWKwRICo68
Teraz na salonie24 wisi artykul, w ktorym rozmowcy zblizyli sie do prawdy o powstaniu warszawskim, ale nie postawili kropki nad „i”. Otoz z komentarzy wynika, ze historia Polski potoczyla sie tak, a nie inaczej z tego powodu, ze lewy brzeg Wisly jest wyzszy od prawego brzegu. Nikt tego jakos nie zauwazyl, bo rozmawiamy o polityce i imponderabiliach. Bez znajomosci geografii nie ma mowy o rozumieniu historii.
Lewy brzeg Wisly byl bardzo latwy do obrony przez Niemcow, poniewaz ostrzal artyleryjski byl skuteczniejszy i ulatwiony przez obserwacje prawego brzegu praktycznie z kazdego miejsca krawedzi wysoczyzny na lewej stronie.
Jedyna mozliwoscia zajecia Warszawy byla przeprawa przez Wisle w innym miejscu (najlepiej od poludnia).
Powstanie spowodowalo koncentracje wojsk frontu bialoruskiego na Pradze, mobilizacje Niemcow i przygotowanie terenu miasta do obrony, czyli bylo wymierzone de facto przeciw wyzwoleniu miasta, a wiec wbrew wszelkiej logice.
Dyskusje sztabu AK w mieszkaniu na ul. Sliskiej kilka dni przed wybuchem powstania byly prowadzone przez ludzi, ktorzy nie wiedzieli, ze z gorki lepiej sie strzela, niz pod gorke – to sie samo komentuje.
Z tego wynika, ze wszystko, co potem napisano o powstaniu oraz o rzekomym ociaganiu sie frontu bialoruskiego jest o kant d*** rozbic – twierdza komentatorzy.
https://histmag.org/grafika/articles2015/17stycznia/17stycznia6.jpg
Czyli podsumowujac, cala oficjalna historia jest o kant d*** rozbic.
A wiec WHUJ i tak jest the best, cokolwiek zlego by o nim nie mowic.
no nie ma papierów ten UJ -ot bo te dokumenty były spisane na cielęcej skórze i tę skórę jakieś skoczogonki zjadły … tako rzecze wiki
Interpretuje te uszczypliwosc w ten sposob, ze Pani jest z Warszawy, ale niestety – w Krakowie byle wiata ma swoj styl i charakter, czego nie mozna powiedziec o budynkach Muzeum Wojska Polskiego i Muzeum Historii Polski na Cytadeli.
Nie mogli tego przewidzieć, bo my myślimy w sztuce wojennej , i nie tylko, odwrotnie.
I to na ogół jest kluczem do sukcesu.
Na studium wojskowym miałem wykład trepa, który atak pod górę lub pod prąd podał jako przykład niekonwencjonalnej i szalonej polskiej strategii, nieprzewidywalnej i przez to skutecznej.
A w Powstaniu nie zadziałało, a to pech.
Poręba Maciej uświadomił mnie filmikiem na yt, że istotą sytuacji strategicznej była przegrana przez ruskich bitwa pod Wołominem. Temat w ogóle nieobecny w rozważaniach. Jedna z największych bitew pancernych, a jakby jej nie było.
Niemcy mogli latwo spacyfikowac nastroje wczesnym latem 1944 oglaszajac wsrod Polakow „czesciowo wolne” wybory do wladz.
Ars longa, vita brevis
od 45:38:
https://www.cda.pl/video/152011443a
od 9:20:
https://youtu.be/MvBWJ1o_ddI
Człowieku, nie było Ciebie tutaj, kiedy Coryllus był jeszcze gwiazdą niezlaeżna.pl. Zalewanie swoimi postami każdego Coryllusowego tekstu jakimś szczególnym wyczynem nie jest. Proponuję podciągnąć jakość tekstów i skromność osoby w górę – kosztem częstotliwości wypowiadania się tutaj 😉
Chruściel, Okulicki i Pełczyński mają swoje biografie napisane przez polskich historyków. Proszę sprawdzić, są dostępne nawet na allegro.
Szczególnie w Auschwitz i Mathausen
Adam hr. Ronikier nawiązał kontakt z hitlerowcami w sprawie możliwości powstrzymania wybuchu powstania i stwierdził na podstawie oceny informacji z Londynu i z kraju, że do powstania nie dojdzie, jeżeli Niemcy zdobędą się wobec Polaków na czyn o charakterze „großzügig”, czyli wspaniałomyślny. Wymieniano dostęp do lotniska, własną armię i autonomię.
Myślę, że „częściowo wolne” wybory załatwiły by temat i pewnie nawet doszłoby do podziałów wśród samych Polaków.
No cóż, Czesi lepiej rozwiązali sprawę powstania zbrojnego w swojej stolicy, ale jest to naród o najstarszej na świecie udokumentowanej kulturze materialnej.
Myli się Pan .Czesi też wywołali powstanie w Pradze będąc na linii frontu.Francuzi wywołali powstanie w Paryżu będąc na linii frontu.Zarówno Praga jak i Paryż nie zostały zburzone.Warszawę zamordowano.Dlaczego ?Niemcy nienawidzą nas tak że trudno to sobie wyobrazić .To podświadome.Nie żal im było 20 tysięcy żołnierzy .A w Paryżu wręcz przeciwnie.
Wydaje się nieprawdopodobne, żeby jakieś dęte referendum mogło zmazać wszystkie winy PiSu wobec Polaków. Ale chyba jednak tak będzie. Dlatego napisałem sarkastycznie, że Polacy puścili by w niepamięć zbrodnie wojenne w zamian za „częściowo wolne” wybory. Tak było przecież w 1989 roku w przypadku akceptacji amnestii (amnezji) wobec komunistów.
Również zignorowanie faktu, że nawet najlepszy sojusznik nie będzie atakował pod górkę, żeby nas uratować jest tyle absurdalne, co prawdziwe.
Zachód też ma swoje zachowania, których nie sposób zrozumieć. Hitler, który pozbył się matematyków żydowskich przegrał wojnę, ponieważ przegrał wyścig o opanowanie technologii jądrowej. Göring również był niechętny wynalazkom, których rozumem nie ogarniał.
To było tak, jak by Amerykanie chcieli wygrać klasyfikację medalową na olimpiadzie pozbywając się wszystkich murzynów z reprezentacji.
Myślę, że problemy Niemców i Polaków wynikają z wychowania religijnego i posłuszeństwa wobec zasad w momentach przełomowych. Anglicy i Skandynawowie nie mają takich skrupułów, ponieważ jako ludzie północy są bliżej natury i bliżej racjonalności. Gdy w tyłek szczypie mróz i doskwiera głód, to od razu głowa myśli prawidłowo i nie szuka religijnych, rodzinnych czy innych wymówek wynikających z bycia honorowym czy przyzwoitym. Albo logika, albo przyzwoitość.
Coś w tym jest 😉
To pan nie ma pojęcia o czym pisze. Ile razy to wałkowaliśmy. Zygmunt III panował 45 lat, a Wisner napisał o nim broszurę liczącą 150 stron. Niech pan się tu więcej nie loguje
Dopinguję, że odkryje Pan autora pokroju Wojciecha Kóla, który podejmie się tych wyzwań.
Pan kasuje moj komentarz, a potem odpowiada? Pan nie ma pojecia o warsztacie historyka.
A jakie publikacje ma pan na koncie jeśli wolno spytać?
Nie skasowałem pańskiego komentarza i pana nie zablokowałem. Poprosiłem, żeby pan się tu nie logował, bo to nie są treści dla pana. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Proszę o wskazanie linków tychże biografii w świetle aktualnych badań.
Nieczęsto komentuję choć czytam regularnie.
Powiem wprost: tekst jest genialny!
Szanowny Panie Gabrielu, niechże Pan opisze tę historię jako kolejny tom Baśni jak niedźwiedź.
Po jaką cholerę nam historycy skoro Pan potrafi zebrać te wszystkie istotne rzeczy i opisać je jak nikt?
Zróbmy nawet tutaj zrzutkę dla Pana na napisanie tego, niech Pan spokojnie siądzie i pozbiera te rzeczy. I opisze je w tomie szwedzkim Baśni.
Piszę poważnie
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.