kw. 192020
 

Zanim w ogóle przejdę do tekstu zamieszczę tu link bez komentarza

https://www.youtube.com/watch?v=voQFOMr5F3E

Teraz się pochwalę. Doznałem wczoraj kilku olśnień, które pozwolą zintensyfikować sprzedaż i posunąć w sposób znaczący prace nad książką, którą właśnie piszę. Od razu zabieram się do roboty. Ponieważ jednak musimy zwiększać sprzedaż także starymi metodami, nie mogę pozostawić bez odpowiedzi apelu intelektualistów, którzy zwrócili się do ministra kultury, żeby zarządził interwencyjny skup książek polskich wydawnictw. To jest niesamowite. Nie mogę się pozbierać po przeczytaniu tego tekstu

https://wpolityce.pl/kultura/496273-apel-o-ratowanie-polskiej-ksiazki-branza-w-obliczu-zapasci

Co to znaczy ratowanie rynku wydawniczego, w sytuacji, kiedy większość wydawnictw, które spełniają przedstawione w tekście kryteria, produkuje swój towar tylko dlatego, że dostaje dotacje od tegoż ministra? Czy tych ludzi można nazwać przedsiębiorcami? Oczywiście, że nie. To są podstawieni ludzie, którym obiecano łatwy zysk. To znaczy wręczono im publiczne pieniądze na coś, co nosi w Polszcze upiorną nazwę „krzewienie kultury”. Oni te pieniądze w mniej lub bardziej uczciwy sposób spożytkowali. Sprzedaż ich produktów odbywała się kanałami zabezpieczonymi przez państwo, które im zapłaciło za to całe krzewienie. Jej motorem zaś były płaskie bardzo i prymitywne emocje, które publikacje te rozbudzały w czytelnikach. I z tego właśnie składa się misja książki w Polsce. No i teraz przyszła zaraza, okazało się, że ludzie nie chcą tych książek brać do ręki, a więc osoby, które, ze szczerego przekonania, popierają rząd dobrej zmiany, postanowiły książce pomóc. Chodzi o to, żeby to samo ministerstwo, które już zapłaciło z naszych pieniędzy za wydanie i kolportaż książek, teraz jeszcze je kupiło. To jest bez sensu, albowiem ujmując rzecz w normalne ramy, te wszystkie książki należą do ministra Glińskiego. I nie ma w ogóle potrzeby, by on za nie jeszcze raz bulił. On je może, jeśli ma taki kaprys, przechować gdzieś do lepszych czasów. To wszystko.

Kolejna kwestia. Jeśli ludzie z dobrymi intencjami piszą taki manifest-apel, to muszą sobie zdawać sprawę, że pierwsi w kolejce do tego wykupu, nie ustawią się ci, którzy rzeczywiście mają na punkcie książki fioła, ale ci, którzy uważani są dziś, za głównych graczy na rynku. Czyli wydawnictwa, które w mojej ocenie, rynek ten pracowicie dewastowały, ubijając go butami jak klepisko. Po to, by pozostać na nim sam na sam ze zdezorientowanym czytelnikiem, zabezpieczonym przez ministra budżetem i kontrolowaną sprzedażą. Nie będę wymieniał nazw tych wydawnictw, bo wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Powiem tak, jak Karol Borowiecki w filmie „Ziemia obiecana” – niech zdychają.

Jeśli więc profesorowie, księża i poeci podpisani pod tym apelem chcą ratować książkę powinni zacząć od zrozumienia sytuacji na rynku. To jest, jak wiele innych sytuacji w Polsce, niewykonalne, albowiem rządzą tu wyłącznie fałszywe emocje. Ich rozbudzanie ma sprawić, że ci, którzy do tej pory książkę niszczyli i psuli, będą czynili to dalej, tyle że dodatkowo z palmą męczeńską w jednej ręce i zwiniętym w rulon błogosławieństwem Kościoła i uniwersytetu w drugiej. Brawo.

Co to jest kultura i jaką misję pełni książka? Kultura to jest ten obszar, który, poprzez intensyfikowane na nim emocje, zabezpiecza lojalność elit, a częściowo także narodu, wobec państwa i jego administracji. Wszystkie inne definicje są fałszywe. Ci zaś, którzy je kolportują to oszuści, a pewnie też i złodzieje.

Kończę, w zasadzie sam, ostatni numer papierowej Szkoły nawigatorów. W przyszłym miesiącu pewnie się ukaże. Jak nadmieniałem numer ten jest poświęcony Prusom. I to jest dobry moment, żeby porozmawiać o tej kwestii – o lojalności elit, a także częściowo narodu wobec państwa i jego administracji. Ja oczywiście wiem, że kiedy przywołuję takie przykłady, to spotyka się to wyłącznie z szyderstwem i lekceważeniem. Nie ma to dla mnie znaczenia, albowiem ja nie zamierzam robić kariery medialnej czy politycznej, a jedynie zwiększać sprzedaż książek. I do zwiększania tej sprzedaży dążył będę z całych sił. A takie właśnie przykłady bardzo tej misji pomagają.

Na czym opierała się lojalność elit wobec króla Prus, w chwili kiedy w kraju szalała wojna, podatki i rekruta wybierano bardzo brutalnie, wróg zaś oferował poddanym Fryderyka różne atrakcje? Cóż to był za problem wydać króla w ręce Austriaków, po jednej czy drugiej klęsce? Nic takiego się nie stało. Można powiedzieć, że powodem była przynależność dworu i elit do masonerii. I to będzie jakaś odpowiedź, ale sierżanci i strzelcy do masonerii nie należeli. Dezercje oczywiście były, ale nie w takiej skali jak w armiach wrogich Prusom. Jak więc to się działo, że liczący 4 miliony ludzi, silnie rozwarstwiony naród, był bezwzględnie lojalny (nie liczmy hołdu, jaki Prusy wschodnie złożyły carycy Elżbiecie) wobec króla, który nawet nie mówił dobrze po niemiecku? Można przyjąć, że armia była kredytowana i jej wyczyny miały zabezpieczenia bankowe. No, ale tak było chyba ze wszystkimi armiami? Sądzę, że lojalność poddanych w Prusach opierała się na kulturze i na poczuciu wybraństwa. Można oczywiście do upadłego szydzić z ambicji kulturalnych Hohenzollernów, ale nie zmienia to faktu, że rezydencje Fryderyka i Poczdam to są dziś obiekty pierwszej klasy. Trudno też nie zauważyć, że z tego koszarowego drylu, z kultury sztabowej, ze skąpstwa mającego charakter religijny niemal, wyrosły takie kwiatki, jak Goethe, Schiller, czy Caspar David Friedrich. Wszyscy ci ludzie zajmowali się tworzeniem kultury, a to oznacza tworzenie przestrzeni lojalności pomiędzy elitą i narodem z jednej strony, a państwem i administracją z drugiej. To jest naprawdę bardzo prosty mechanizm. I on w poważnych organizacjach jest traktowany serio. Dla tych, którzy nie rozumieją, albo się brzydzą takimi przykładami wyjaśnię na czym polegała lojalność państwa i jego administracji wobec narodu i elit. To jest bardzo proste – król Fryderyk był zawsze w polu, narażając nieraz życie. I nawet jeśli mówił, albo czynił wtedy głupstwa, to nie zmieniało to faktu podstawowego. Przypomnijmy sobie teraz, który z polskich wodzów albo władców zachowywał się w taki sposób. Ostatni był chyba król Jan, ten spod Wiednia. Tak naprawdę jednak trzeba by chyba wrócić do czasów Stanisława Żółkiewskiego i Jana Karola Chodkiewicza. Żeby stworzyć kulturę czyli przestrzeń lojalności między elitami, narodem a państwem i jego administracją, które miały się dopiero narodzić, Sienkiewicz, korzystając ze swojej genialnej intuicji, opisał przygody Kmicica, Skrzetuskiego i Wołodyjowskiego – postaci całkowicie fikcyjnych. Nie było bowiem żadnych szans na to, żeby te prawdziwe, które żyły z nim współcześnie zachowały taką postawę, która mogłaby zainspirować twórców kultury. I tu dochodzimy do sedna. Jeśli nie ma przykładu z góry, nie można mówić o kulturze traktowanej serio. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe. Wszystkie rzewne opowieści o bohaterstwie socjalistów, rewolucjonistów, urzędników to oszustwo, a Piłsudski niczym się w nich nie różni od Lenina. Oszustwo powiadam, albowiem nie ma ani jednego świadka, który mógłby potwierdzić fakt najistotniejszy – narażanie życia przez władcę w imię celów politycznych jednoczących naród. Jeśli takowego nie było, kultura, a książka jest tu najważniejsza, staje się zbiorem hagad, które mają stworzyć złudzenie, że władza traktuje naród i elity serio. Nie traktuje. W związku z powyższym apel o ratowanie polskiej książki jest tylko bardzo słabą próbą zamaskowania tego fałszu i uratowania znanej nam rynkowej fikcji.

Książka to jest sposób komunikacji pomiędzy władzą a elitami i częścią narodu, która umie i chce czytać. W naszej sytuacji, od wielu już dziesiątków lat książka to jest wyłącznie pokusa, która służy do dewastowania umysłów. Do nieustannego potwierdzania, że władza ma przewagę nad narodem, a elity mogą co najwyżej tę przewagę utwierdzić. Upraszczając rzecz do końca, kultura w odrodzonym państwie polskim, to wyłącznie sterowana odgórnie propaganda, której celem jest wykorzystanie narodu do realizacji jakichś przedsięwzięć nie związanych z jego dobrem. I tego mam nadzieję udowadniać nie trzeba.

Popatrzmy teraz na niektóre fragmenty tego manifestu

 Proponuję proste kryteria zakupu interwencyjnego. Zakup powinien obejmować książki wartościowe, tylko polskich autorów, książki o naszej kulturze, o tradycji i wierze, o wielkich Polakach, szanowane działa literackie, prace popularno-naukowe, rodzime książki dla dzieci. Na pewno zakup interwencyjny nie może dotyczyć thrillerów, erotyki itp.

Proszę bardzo, oto książki polskich autorów o polskiej kulturze, tradycji i wierze. Książki o wielkich Polakach.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/co-zrobic-ze-wschodem-europy/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/nadberezyncy/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/emmanuel-malynski-nowa-polska-reforma-agrarna-przeciwko-wlasnosci-prywatnej/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ignacy-moscicki-autobiografia/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sebastian-polonus-mistrz-z-abruzzo/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

Jeśli tylko apel ten poskutkuje natychmiast wysyłam listę swoich książek do ministerstwa z prośbą o ich interwencyjny wykup. Mam do tego o wiele większe prawo niż wszyscy inni wydawcy, albowiem nigdy nie wziąłem ani jednego publicznego grosza na edycję choćby jednej z tych pozycji. A to oznacza, że moja lojalność wobec państwa i jego administracji, a także lojalność wobec dobrze rozumianej tradycji polskiej jest bezwzględna i nie zależy od budżetów i koniunktur. To ja bowiem zajmuje się kreowaniem koniunktur i ja z nich korzystam. A czasem nawet dopuszczam do interesu innych. Wiele tu nie zarabiamy i te nasze zyski wydają się wręcz śmieszne ludziom pobierającym ministerialne dotacje, ale to my tutaj tworzymy kulturę we właściwym rozumieniu, a nie oni.

Jeśli tylko ogłoszona zostanie lista wydawców objętych interwencyjnych wykupem książek urządzę tu taką demaskację, że się nikt nie pozbiera. Czekajmy więc na efekt.

Kolejny fragmenty

Kto ma być odbiorcą zakupionych przez państwo książek? Przede wszystkim powinny być to księgarnie niezrzeszone w wielkich sieciach czy koncernach, a więc te podmioty, które teraz znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Gdy sytuacja się znów unormuje, to dzięki temu te księgarnie będą dysponować kapitałem, dzięki któremu mogą nadrobić poniesione teraz straty. Owych odbiorców, może być jeszcze dużo więcej. Należą do nich na pewno biblioteki, szkoły, ośrodki i placówki kultury, różne organizacje społeczne, ministerstwa, urzędy państwowe itp. Ale bardzo ważne są też parafie; nie każdy wie, że są one dystrybutorem wielu tysięcy książek, niekoniecznie stricte religijnych, ale na pewno zawsze wartościowych. 

Najlepsze jest to o parafiach. Proszę bardzo oto książki, które powinny się znaleźć na każdej parafii. I rzeczywiście ja je parafiom przekazywałem, ale w gratisie. Jeśli państwo chce za te darowizny zapłacić, albo wprząc je w swoją politykę kulturalną, nie będę protestował, chętnie prześlę stosowną listę.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sw-stanislaw-biskup-i-meczennik-historia-prawdopodobna/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sledztwo-w-sprawie-sw-andrzeja-boboli/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-altransztadem-a-poltawa-stolica-apostolska-wobec-obsady-tronu-polskiego-w-latach-1706-1709/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dekret-kasacyjny-roku-1819/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cristiada/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

Najlepsze jest oczywiście na końcu, podany link https://wpolityce.pl/kultura/interwencjadlaksiazki@gmail.com

gdzie należy zgłaszać poparcie dla inicjatywy nie otwiera się.

Podsumujmy teraz wszystko

Kultura to sprawa niezwykle poważna i zaczyna się ona od złożenia deklaracji przez władzę wobec narodu i jego elit. Przywołany tu przeze mnie król Fryderyk, postać straszliwa i odrażająca dla niektórych, złożył deklarację lojalności wobec narodu i elit w prosty sposób – wsiadł na konia i walczył przez dwie dekady. W międzyczasie zbudował swoje pałace i umocnił państwo. Jego intencją zaś i marzeniem była wielkość Prus.

Czy którykolwiek z polskich władców w XX wieku złożył wobec narodu i jego elit taką deklarację? Nie. Nie zrobił tego żaden przywódca polityczny, a co za tym idzie nie było żadnego impulsu, który mógłby inspirować twórców kultury. Deklaracje oczywiście padały, ale dotyczyły one wyłącznie poświęceń narodu, a nie poświęceń władzy. I z tego właśnie bierze się ta ambitna polska kultura, do której tak wzdychają sygnatariusze powyższego apelu. Ona jest fałszywa, bo władza uważa naród za grupę ludzi przeznaczonych do okantowania. Inspiracje kulturalne wychodzące z tego narodu, traktowane są jako fanaberia, która tylko przeszkadza w transferze gotówki. I tam samo będzie również tym razem.

Można oczywiście powiedzieć, że postawę właściwą wobec narodu przyjął Jan Paweł II. Tylko czy ta postawa przemieniona została na jakieś istotne kulturalne realizacje? Mam na myśli realizacje głębokie i poważne, a nie upamiętniające papieża pomniki czy witraże. Nie. Dlaczego? Bo ludzie, którzy o tym decydują, w tym także proboszczowie na parafiach, są przekonani, na nic więcej nie zasługujemy. Na tym właśnie polega socjalizm w kulturze.

Chciałbym teraz przypomnieć pewien obraz, który dziś może być postrzegany jako trochę naiwny. To jest obraz malarza jak najbardziej pruskiego, wychowanego w kulcie państwa i religii, która to państwo podtrzymuje. Obraz ten nie przedstawia grenadierów maszerujących na wroga, ani króla odbierającego defiladę w Poczdamie. Oto on

https://pl.wikipedia.org/wiki/Caspar_David_Friedrich#/media/Plik:Caspar_David_Friedrich_-_Ged%C3%A4chtnisbild_f%C3%BCr_Johann_Emanuel_Bremer.jpg

Reprodukcja jest słaba i niewiele widać, a w polskiej wiki, jakiś idiota zatytułował to dzieło „Karkonosze”. Widzimy tu jednak coś innego. Półotwartą furtkę do ogrodu, za nią szeroką rzekę, a za rzeką las. Tyle, że nie jest to las wcale, a te wysokopienne kształty, to nie korony drzew, ale wieże gotyckich katedr. Za tą rzeką bowiem rozciąga się niebiańskie Jeruzalem, tak jak je sobie wyobraził Caspar David Friedrich syn mydlarza z miasta Greinsfwald w Meklemburgii, urodzony dwanaście lat przed śmiercią starego Fritza. Człowiek, który od dzieciństwa przesiąkał duchem pruskim i pruską kulturą. My tutaj możemy darować sobie przymiotniki. Odrzućmy je, pozostańmy przy bezprzymiotnikowym duchu i bezprzymiotnikowej kulturze, która jest obszarem gdzie lojalność władzy spotyka się z lojalnością narodu. Czy takie spotkanie miało w ciągu ostatnich dwustu lat miejsce w Polsce?

Na tym kończę dzisiaj i wracam do niecierpiących zwłoki zajęć. Mam nadzieję, że je wykonam i jasna cholera nie trafi mnie gdzieś w połowie dnia, kończąc tym samym naszą wspólną przygodę.

  22 komentarze do “Interwencyjny skup żywca…to jest, chciałem powiedzieć…książek”

  1. A u mnie fraszki ciągle gratis:

    Maseczki służą nam do tego,

    żeby nie pluć na bliźniego ☺

  2. Umowa to umowa. Ja wydam propagandę ty za nią zapłać, a jak się nie uda to i wykupimy w imię ratowania towarzystwa twu czytelnictwa w Polsce.

  3. >Reprodukcja jest słaba i niewiele widać…

    Różne rzeczy potrafię zrobić z reprodukcją, ale furtka pozostaje zamknięta.

  4. I co będzie Bank Książek?

    Skup interwencyjny mi się kojarzy ze zbożem i z żywcem. Myślałem że mnie nic nie zdziwi. Co jeszcze nas czeka?

  5. a u nas wojna na całego, akurat teraz podpalono Czernobyl, akurat teraz chmura (czego? co może być dobrego w tej chmurze ?)  idzie na Polskę, akurat teraz UE znowu odzyskała  mowę i znowu monotematycznie wtrąca się do Polski i spraw Węgier. Wojna jak w Powstaniu Warszawskim jeśli rozpatrzeć proporcje, cała Unia kontra dwa państwa, jeszcze brakuje oddziałów azjatyckich (były w Powstaniu na Ochocie). Syreny wyją, co z powietrzem nad Polską ???. Kto gra w „dwa ognie” ???

    Znowu obśmiej to co rząd robi, bo nic innego nie umiesz.

    A trzeba mieć wodę w mózgu żeby jak te Ewarysty z SN-u, pluć i pluć i budować czeredkę plujek, no i co zbudowałeś – rym częstochowski ????

  6. Sort, doczytałem że książki trafia jako gratisy do księgarń i bibliotek.

    Czy to nie doprowadzi do dewaluacji książki jako takiej?

  7. Są dwa rodzaje dowódców:

    -ci, którzy przed atakiem krzyczą do żołnierzy „Naprzód!”.

    -i ci, którzy dają przykład: „Za mną”.

  8. Karoń prekariusz sprzedaje się jak kiepski aktorzyna  ale wejdzie do głównego nurtu i jak Konrad Walenrod rozwali system od środkia . To taki  trojan antykulturowy  . Szykuje się zatem niezła ustawka  . I kto rozpozna wandala  kiedy wszyscy w maskach będą ?

  9. Bank książkowy

    Rząd wykupuje książki, pod warunkiem, że to 'producenci’ będą je magazynować

    Kandydat na prezesa

  10. Tobie maseczka na pewno się przyda. Ochroni przed chmurą z lasów Czarnobyla i zapachami z wędzarni Ewarysta ☺

  11. Intuicja Coryllusa czyli otwieranie furtki

    Co robi obraz Caspara Davida Friedricha na okładce naukowego miesięcznika z lutego 2011, poświęconego nadchodzącym zarazom? W lodach polarnych przechowały się ciała ludzi zmarłych na hiszpankę. Służą do badania tamtego wirusa.

  12. A trzeba mieć wodę w mózgu żeby jak te Ewarysty z SN-u, pluć i pluć i budować czeredkę plujek, no i co zbudowałeś – rym częstochowski ????

    Dlatego przestałem już czytać SN, skoro Gospodarz godzi się tam na takie desanty.

  13. To nie jest link, tylko adres skrzynki mailowej. Dlatego się nie otwiera.

  14. Jakiś czas temu słuchałam na youtube polskiego przedsiębiorcy, który w oparciu o swoje doświadczenia  w prowadzeniu biznezu, stwierdził, że w przyszłości w Polsce mają istnieć wyłącznie korporacje i sektor państwowy. Państwo dąży do całkowitego wyrugowania sektora prywatnego.  W świetle takiego postawienia sprawy działania rządu są całkowicie logiczne. Zapewne po tym etapie korporacje wyeliminują państwa. No i zostaną jeszcze fundacje i pewnie Owsiaka łyknie Gates i nowa nazwa będzie brzmiała Orchestral Manoeuvres in the Dark

  15. chyba ci z zastrzeżeniami, uwagami i ciągłą krytyką że nie dość dobrze itd. … mają  marzenia,  o rządach premiera który by był : Suchocką, Mazowieckim, Balcerowiczem, Millerem, Tuskiem , Kopaczową – w jednym.

    Współczuję

  16. Morawiecki powiedział otwarcie że buduje prawo korporacyjne

  17. >interwencyjny skup książek…

    Czyżby polskie książki opanowały koronamole? Są na nie sposoby. Gorzej z podpaleniami.

    6 czerwca 1931 roku spłonęło muzeum w Monachium z trzema tysiącami obrazów i rzeźb wypożyczonych z innych galerii niemieckich. Straty wyceniono na 6 milionów dolarów. Spłonęło osiem najlepszych prac Caspara Davida Friedricha (także Rodin, Liebermann, Lederer, Kokoschka i wielu innych). Niemieckie Ministerstwo Kultury jeszcze tego samego popołudnia zwróciło się do niemieckiej publiczności o wspomożenie. Niewiele z tego wyszło.

  18. Interwencyjny skup książek odbywa się w skupach makulatury ☺

  19. Caspar David urodził się na terenie ówczesnej Szwecji i do końca życia był jej obywatelem. Nie odwołuje to niczego z tego  co napisałeś , pokazuje jedynie siłę z jaką protestantyzm ,,homogenizował” tamtejsze narody.

  20. Taniej by wyszło, jakby płacili im, żeby tych książek w ogóle nie pisali.

  21. Szwindel polega na tym, że wydawnictwa i tak przetrwają dzięki sprzedaży w sieci. Krzywda im się nie stanie. Natomiast księgarnie się pozamykają. A interwencyjny skup księgarniom nie pomoże. I tyle w temacie.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.