gru 232013
 

A chachary żyją proszę Państwa i nic tego póki co nie zmieni. Patrzę sobie na tę przedwigilijną kłótnię wielkanocnych zajączków i wyjść z podziwu nie mogę. Oto Janina Jankowska broni swojej dobrej koleżanki przed atakami Doroty Kani i Targalskiego, którzy to niecnie opisali tę koleżankę w swojej najnowszej książce „Resortowe dzieci”. Nakład ponoć wyniósł już 50 tysięcy egzemplarzy, a po nowym roku będzie dodruk. Tak twierdzi Dorota Kania, a ja jej nie wierzę, bo w przeciwieństwie do niej potrafię sobie wyobrazić pryzmę usypaną z 50 tysięcy książek. Taka sprzedaż jest po prostu niemożliwa w tak krótkim czasie, nie jest także możliwe zebranie danych z rynku przez 10 dni. No, ale jak trzeba to się takie rzeczy opowiada.
Wracajmy jednak do tej dobrej koleżanki. Polemika rozwija się następująco, Pani Kania odpowiada Jankowskiej zaczynając od słów – Janina Jankowska, którą bardzo cenię, twierdzi…
Nie wiemy za co też Dorota Kania ceni Janinę Jankowską, która broni swojej koleżanki, opisanej w ponurych słowach, przez tęż Dorotę Kanię. Myślę, że chodzi o kontakty w mediach elektronicznych, pani Kania obawia się pewnie, że jak przegnie i Jankowska się wścieknie a także podzwoni gdzie trzeba, mowy już nie będzie o występach na wizji w reżimowych stacjach. Bo o cóż innego miałoby chodzić? Ja oczywiście jestem cyniczny, a niektórzy pewnie nawet powiedzą, że podły, ale mam ten komfort i pozwalam sobie na to, bo mi nie zależy na towarzystwie Jankowskiej, ani na towarzystwie Kani, a już najmniej na towarzystwie Targalskiego. Nie mogę przez to wyjść z podziwu dla zręczności wspomnianych autorów, którzy jedną ręką zapraszali Żakowskiego do studia TV Republika, a drugą teraz opisują go jako członka klanu zajadłych czerwonych komunistów, którzy krępowali wolność i nie śpiewali kolęd w wigilię. No, ale widocznie wtedy, kiedy Żakowski tam siedział w studio to była inna mądrość etapu, a teraz jest inna.
Osobą, o którą kłócą się Kania i Jankowska jest Krystyna Kurczab-Redlich. Ja nie znam tej Pani i do poznania jej nie tęsknię. Kiedy jednak patrzę na fotografię wszystkich trzech pań, przypomina mi się od razu piosenka o chacharach i nie chce być inaczej. Jedna baba drugie babie, wsadziła do nosa grabie, a chachary żyją….Sami zresztą popatrzcie…Co ja Wam będę mówił.
Wszystkie pani znają się i cenią swoją pracę, ale jednakowoż jedna musi napisać na drugą, że tamta kapowała i wtedy włącza się trzecia, która opowiada coś wręcz przeciwnego i czyni z tej opisanej bohaterką, nie tylko Polski, ale także Czeczenii. Być może jest tak jak twierdzi Janina Jankowska, ja nie wiem, z tego jednak co widać od wczoraj tu w salonie, istotnym elementem tej kłótni, nie jest ustalenie jak było naprawdę, ale zmiana wewnętrznych, telewizyjno-medialnych hierarchii. Z mojego punktu widzenia są to wszystko działania godne pożałowania. Nie można bowiem gościć Żakowskiego i z nim dyskutować przy kawie, a potem pisać, że jest świnią i oczekiwać za to oklasków.
Najlepsze jednak jest to co Dorota Kania pisze o ponurej działalności Krystyny Kurczab Redlich. Miała ona ponoć donosić na działaczy opozycji i na działaczy emigracyjnych, w tym na Stefana Bratkowskiego i Leszka Kołakowskiego. Ja Państwa bardzo przepraszam, ale na tej sali są roczniki dużo młodsze, które mają, wbrew opinii autorów książki o resortowych dzieciach, mózgi w głowie i potrafią połączyć przeszłość z teraźniejszością. Potrafią też, w większości, zbudować prostą analogię, czyli znaleźć i wskazać dwie sytuacje podobne do siebie. Jeśli więc mamy panią Kurczab-Redlich która donosi według Kani na Bratkowskiego Stefana, tatę bohaterskiej Kasi, a do tego Kanię i Janinę Jankowską, które polemizują na jej temat jak najbardziej współcześnie, to moim zdaniem sytuacje te mają ze sobą coś wspólnego. To mianowicie, że ludzie w nich uczestniczący to wszyscy jak jeden dobrzy znajomi, żeby nie powiedzieć kumple, różnice zaś ich dzielące, są pozorne i rozgrywane jedynie po to, by nakręcać kolejne koniunktury na książki, programy telewizyjne, debaty o wartościach itp. Nic więcej tam nie ma. Teraz przed nami rozegra się kolejna dramatyczna debata o uczciwości dziennikarskiej oraz o naciskach jakim dziennikarze podlegali i podlegają nadal. Jest to oczywiście brednia, bo jakikolwiek nacisk na dziennikarza powoduje, że on natychmiast mu ulega i grzecznie wykonuje czynności, o które naciskającemu chodzi. Całe to przedstawienie organizowane jest ponieważ ci biedni ludzie nie potrafią pisać i mówić o niczym poza losem własnym i swoich kolegów. Nic więcej ich nie interesuje, a owo pisanie i opowiadanie, pełni funkcję respiratora, utrzymuje ich przy życiu. Bez nakręcania tych koniunktur, bez dyskusji o tym kto donosił i na kogo, pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się nimi i ich pracą.
Mimo tych żałosnych konstatacji życzę wszystkim tu obecnym wesołych świąt.

Ponieważ nasz sklep jest zamknięty do nowego roku, wszyscy chętni, którzy chcą jeszcze kupić książki muszą ich poszukać na allegro lub w jednym z wymienionych sklepów: Foto Mag przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, Tarabuk przy Browanej 6 w Warszawie, Latarnik przy Łódzkiej 8 w Częstochowie.

  13 komentarzy do “Jedna baba drugiej babie…”

  1. Jedna z drugą i trzecią „takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy”.

  2. Oj nie,Aniu,oj nie.Oczka mają nadzwyczaj bystre i nie brak im inteligencji.Niedocenianie przeciwnika to poważny błąd.
    W ogóle u eskimosów i ich służących jest tak,że jak jeden do Południa to drugi do jankesów,jak jeden jest różański to drugi borejsza…jeden w PiS-ie,drugi w wyborczej-i sze kręci.Znają się wszyscy,spotykają i omawiają co dalej robić i jak grać.

  3. W czasach PRL podobno była rywalizacja między grupą określaną jako „Żydy” i grupą „Chamy”. Podobno nawet były ofiary śmiertelne tych zmagań. Z punktu widzenia władzy centralnej było to jednak bez znaczenie kto będzie tubylcami zarządzał. Dziś mam wrażenie że podobnie jest z przedstawieniem jakie rozgrywa się na naszych oczach. „Resortowe dzieci” to tylko walnięcie łopatką podczas sporów w piaskownicy.

  4. modernizacja cytatu z Ody.. „…takie widzi świata koło jakie „oddelegowanymi” nadzoruje oczy…

  5. Tak jak wczesniej stwierdzilem, zaczynam tych „niezaleznych” dziennikarzy I publicystow postrzegaac jako towarzystwo wzajemnej adoracji. Sakiewicz zaprasza Smilowicza, potem ten tamtego I tak bija piane I nic z tego nie wynika. Ciekawe skad pochodza pieniadze na rozkrecenie TV Republika?

  6. No nie, jak zobaczyłem facjaty szczgólnie pań Krystyny Kurczab Redlich i Janiny Jankowskiej – to
    przecież nie są żadne chachary tylko CHAZARY….

  7. Nie mów heil, póki nie przeskoczysz.

  8. A pan jakąś wydał?

  9. Pani Kurczab – Redlich to urodowe skrzyżowanie Barbary Streisand i komika Harpo (prawdziwe imię Adolf) jednego z braci Marx, komicy o których już się nie pamięta ale pozostaje podobieństwo.
    Natomiast pani Jankowska to już jakaś taka raczej zmęczona …

  10. ciekawe czy Lisiewicze, ten z GP i ten z kancelarii zdrajcy,spotkają się u mamy na Wigilii?albo Kurscy , chociaż tu zasłona już opadła.

  11. Polecam:
    szczesniak.pl/2543
    A ja sądzę,że te dane wskazują na odmienność cywilizacyjną.
    Pozdrawiam

  12. Lisiewicze sa spokrewnieni. Zreszta wez inny przyklad: Grzegorz Braun – czlowiek godny szacunku i dostojnik telewizji panstwowej Juliusz Braun – czlowiek niegodny szacunku.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.