paź 102023
 

Pamiętacie wspomnienia Mieczysława Jałowieckiego? Na pewno pamiętacie. Szczególnie ten fragment, kiedy to autor odwiedza położony przy granicy z Prusami majątek starego, niemieckiego szlachcica. I on mu pokazuje dziwne cementowe wylewki w zbożu, czy też na łące. Jałowiecki nie może się nadziwić temu urządzeniu i nie wie do czego miałoby ono służyć. Kiedy wybucha wojna sprawa się wyjaśnia. Na tych wylewkach postawiono armaty ostrzeliwujące twierdzę Osowiec. Ów szlachcic zaś okazał się być niemieckim agentem.

I teraz analogia. Kilka tygodni temu ambasador UE przy Autonomii Palestyńskiej, jakiś pan z Niemiec, przeleciał paralotnią nad tą Autonomią i nad granicą z Izraelem. Wszystko po to, by pokazać w jak ciężkiej sytuacji jest ten kraj, który musi zmagać się z tak potężnym sąsiadem. Ktoś powie, że to jest naciągane. Może tak, a może nie. Po jaką cholerę latać paralotnią nad gęsto zaludnionymi obszarami i kogo to niby miało obejść? Premiera Netanjahu? Wypadek ten rzuca także inne światło na wszelkie, z pozoru nie mające znaczenia, albo wręcz idiotyczne eventy organizowane przez UE, w UE i na jej obrzeżach. Można wpisywać co bardziej podejrzane i zastanawiać się nad ich rzeczywistym sensem. Bo przecież w szczerą i uśmiechniętą twarz tego Hansa czy Svena co leciał to paralotnią, nikt nie uwierzy.

Jak wiemy nie należy wierzyć wiadomościom niezdementowanym. No i właśnie rząd Izraela zdementował newsa, jakoby służby egipskie ostrzegały Mosad przed atakiem. To znaczy, że na pewno ostrzegały, a pan nazwiskiem Ygal Carmon, który zajmuje się analizą mediów i mieszka w Izraelu, napisał dziś, że wiele doniesień wprost wskazywało na to, że atak nastąpi. Sam wskazał nagranie, w którym widać, jak terroryści ćwiczą atak na specjalnie wybudowaną atrapę kibucu. Tego, który potem zajęli. To też powinno dać do myślenia wszystkim – żeby wyszkolić żołnierza nie wystarczy poganiać go po pustyni czy lesie, nie wystarczy zorganizować zabawę w partyzantów. To za mało. Ci atakujący muszą mieć wszystko dokładnie przećwiczone. Żeby w czasie akcji nie zastanawiać się co robić i kto może wyskoczyć zza węgła. Takie rzeczy to można sobie pooglądać w serialu „Polskie drogi”. Ktoś więc gdzieś ten makietę zbudował, ktoś zwiózł tam ludzi, tych samych, którzy później brali udział w ataku, ktoś na pewno słyszał strzały i ktoś zorganizował też osłonę tego wszystkiego. No i teraz najważniejsze – czym zajmowali się w tym czasie Izraelczycy? Reformą sądów oraz wpływem tych sądów na rządzenie państwem. Ja nie wiem czy trzeba tu jeszcze coś dodawać. Widzimy jak sprawy przebiegają i widzimy, że żartów nie ma. Ludzie zaś, którzy uważają się za sól ziemi i najważniejszą grupę w państwie, mam na myśli państwo Izrael, są dla tego państwa jawnym zagrożeniem. I podobnie jak w przypadku ataku na kibuc, podobne grupy są szkolone i organizowane w innych krajach, albowiem weszliśmy w fazę destrukcji państw narodowych. Ma się ona zakończyć tak, że populacje tych państw, zmęczone chaosem i wojną, zapragną spokoju i zgodzą się na wszelkie postawione im warunki. Będą to warunki straszne. Wszystkim jednak będą wydawać się warte rozważenia, bo wszystko będzie lepsze niż chaos. Tak, jak napisałem wczoraj – na pierwszy ogień pójdzie wolność słowa, potem społeczeństwa zostaną podzielone na kasty, jak w łagrach, a potem zacznie się je tresować. Ci, którzy uważają się za wybrańców bez jednego wahania będą wydawać na śmierć tych, którzy im przeszkadzają lub tylko mają inne zdanie na jakiś temat. I symptomy tego widzimy już dziś. Nie w Izraelu bynajmniej.

Proces ten trwa od dawna, a konkretniej od 10 kwietnia roku 2010. Nadludzkim wysiłkiem bronimy się przed jego przyspieszeniem i za każdym razem, co cztery lata kupujemy sobie trochę czasu. Uważane jest to za wielki sukces. Powiedzmy, że jest to jakiś sukces, ale może okazać się, że osiągnięcia rządu w dziedzinie poprawy infrastruktury, posłużą jednak komuś innemu, nie nam. Przy tych, albo następnych wyborach, organizacje dążące do chaosu mogą gwałtownie zmienić zasady zarządzania i zrobi się wtedy nielichy ambaras. Jak zmienić? No tak, jak Hamas zmienił strategię – zapakowali się na paralotnie, w pic upy i ruszyli przez te przesmyki gdzie nie było wojska. W tym czasie Tel Aviv odsypiał po demonstracjach. Tylko jeden facet zastanawiał się nad tą wojną.

Jak wszyscy wiemy, w Polsce demonizuje się Mosad i armię Izraela, a wiele osób wyraża opinię, że to wszystko jest jednym wielkim montażem, który ma czemuś służyć. Nie bardzo wiadomo czemu. Sugestia, że zniszczeniu Strefy Gazy jest silna, ale w Izraelu, w przeciwieństwie do Palestyny nikt nie wierzy w to, że można pozbyć się problemu palestyńskiego naprawdę i trwale w drodze wojny. W Hamasie wszyscy wierzą, że usunięcie z mapy państwa Izrael jest możliwe, wykonalne i oni są o krok od tego sukcesu. To ważna różnica, albowiem wskazuje na skalę manipulacji i zaczadzenia społeczeństwa palestyńskiego i muzułmanów w ogóle. Nie możliwe jest usunięcie z mapy państwa Izrael, a jeśliby by nawet było to możliwe, oznaczałoby konflikt, który przede wszystkim pochłonąłby Palestyńczyków. I teraz dochodzimy do konkluzji szalenie ważnej, czyli do szerokości horyzontów.

Zastanówmy się jakie były horyzonty polityczne przeciętnego Niemca w roku 1933? Wąskie. On się w zasadzie niczym nie interesował. Wcześniej zaś, przed I wojną, przeciętny Niemiec z Westfalii czy Hesji nie miał nawet pojęcia, że w jego państwie leży miasto takie jak Gniezno. I nic go to nie obchodziło. Wąski horyzont powoduje, że upraszcza się metody edukacji i w zasadzie zamienia się to pojęcie na pojęcie szkolenia. No, a wiadomo, jak jest ze szkoleniami, muszą odbywać się w analogicznych warunkach i okolicznościach, co akcja bojowa, żeby było jak najmniej czasu na myślenie i podejmowanie decyzji.

Pozostaje wskazać teraz w jakich krajach edukacja zamieniana jest na jakieś formy szkolenia. Nie będzie to bynajmniej trudne. Musimy też koniecznie odpowiedzieć sobie na pytanie czy te kraje, które nie zrobią tej podmianki są skazane na klęskę? Polska bowiem jest takim krajem, a wyraz „edukacja” nie oznacza tu szkolenia. Przeciwnie – oznacza poszerzanie horyzontów i możliwości decyzyjnych pojedynczej osoby. To się prawie zawsze odbywało kosztem sprawności organizacji, do której Polacy należą z urodzenia, czyli państwa i narodu. Ale czy tak nadal być musi? Myślę, że nie. Że możliwe jest wyjaśnienie ludziom tej różnicy i zdyscyplinowanie ich wokół idei edukacji rozumianej inaczej niż to było zaprezentowane w Niemczech w roku 1933, inaczej niż to jest prezentowane w UE dzisiaj i również inaczej niż to jest prezentowane w organizacji Hamas i innych organizacjach islamskich.

 

Zostało mi jeszcze 21 egzemplarzy książki „Protokół dr Bernesteina”. Kto pierwszy ten lepszy

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sposob-na-cukrzyce-protokol-doktora-bernsteina/

  18 komentarzy do “Jedna mała analogia”

  1. Kluczowe pytanie to, czy ilość zabitych Żydów stanowi już wystarczające alibi do uderzenia w irańskie instalacje wzbogacania uranu 😉

  2. Nie stanowi i na być może nigdy nie będzie stanowić

  3. Do Polski to fanatyczni islamiści nie będą nawet musieli paralotniami przez białoruski mur przelatywać, tylko będą mogli wjechać spokojnie na niemieckich wizach 😉

  4. Dzień dobry. Ja tylko nie doczytałem czy ten niemiecki szlachcic znad pruskiej granicy był istotnie szlachcicem, niech tam nawet niemieckim, czy po prostu przodownikiem z SA, rzuconym na ważny odcinek… No i co się generalnie stało z niemiecką szlachtą, nawet tą tylko przedwojenną, kiedy już twierdza Osowiec została zdobyta. Nie żebym się wyzłośliwiał, ale ci paralotniarze i inni zdobywcy kibuców po wykonaniu zadania mogą podzielić jej los. Takich rzeczy trudno dojść dzisiaj, głównie z powodu 100 letniej już promocji idiotyzmu i konsekwentnym niszczeniu źródeł. Co do horyzontów Niemców z lat 30-tych, to z przekazów rodzinnych wiem tyle, że jak mogli, to przechodzili polską granicę, żeby się najeść… Stąd niektórzy Polacy wiedzieli że będzie wojna na długo przed jej wybuchem. Na nic to się zdało. Dlatego dobrze, że wydaje Pan pamiętniki, Panie Gabrielu. „Może to coś da… ?” – że tak zacytuję starą piosenkę.

  5. To co, teraz real dał pani Holland gotowy scenariusz na film o przejściu od 800 do 1000 wrogich żołnierzy przez 80 niepilnowanych luk w granicy  Izraela.

  6. Powszechna niechęć do nielegalnych imigrantów w Polsce spowoduje, że to chyba właśnie sądy, po przegranych przez „europejczyków” wyborach, będą polem, na którym Helmuty przystąpią do ataku, do sprokurowania permanentnej destabilizacji w Polsce. Tu będzie im najłatwiej sparaliżować całe państwo. Ten fragment o wylewkach betonowych w zbożu najmocniej utkwił mi w pamięci z pamiętnika Jałowieckiego.

  7. Ile bojówek wyszkolono i rozmieszczono w Polsce?

  8. nie wiem,

    od znajomych wiem tyle, że operacje plastyczne robiono im w Polsce , o czym niejako marketingowo nadmieniali lekarze od liftingu

  9. Tusk był straszliwie zdenerwowany w czasie debaty. Trudno było rozpoznać w nim pewnego siebie polityka. Wyglądał tak jakby był bardzo daleko od tego, co się działo wokół niego. Co go tak zajmowało, że położył całą debatę?

  10. Niemcy nie mają „we krwi” obchodzenia prawa. W czym my jestesmy o wiele lepsi. Miejmy nadzieję, że damy radę.

  11. Dwa T.rexy dziennikarz Michał Rachoń i  premier Mateusz Morawiecki 😉

  12. Może ma to związek z dymisjami generałów ?

  13. a coś było planowane, bo Schetyna mówił, że będą uruchamiać instytucje świata , żeby niekorzystny wynik wyborczy  jakoś… coś…,

    no to co ma wojsko, zum Befel czyli wedle rozkazu znana procedura

  14. Samemu Tuskowi najwidoczniej zimnej krwi brakuje. Wczoraj pośpiesznie ogłosił dymisję kolejnych dziesięciu „wysokich rangą oficerów”, zanim ci zdążyli ją złożyć. I być może już nie złożą. Za duże ryzyko, że ktoś zapyta, dlaczego dziesięciu podwładnych ministra i prezydenta zbiorowo podejmuje taką decyzję i raportuje o niej najpierw przywódcy opozycji.

    Zagranie z dymisjami wyszło średnio i niektórzy już zaczynają mieć wątpliwości, czy generałowie na pewno są po jasnej stronie mocy. Na przykład red. Żakowski w Rzepie (link tutaj). Za paywallem, ale wystarczy tyle, ile widać. 😉

  15. Analogie bywają złudne. Oni żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Urojenia bywają zgubne.

  16. Żakowski nie ma racji bo uwarunkowania mamy inne choć nieprzyjacioły pozostały te same

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.