maj 052022
 

Władzia pojawiła się w naszym życiu nagle. Ponieważ trochę chorujemy, a obowiązków jest dużo, żona postanowiła, że przydałby się nam ktoś do pomocy. Akurat u sąsiadki zainstalowała się pani z Ukrainy, która zaczęła tam sprzątać, sama jednak musiała pomóc swojej siostrzenicy, która uciekła właśnie ze wschodu Ukrainy przed wojną. Kiedy dowiedziałem się, że przyjdzie nam pomagać śpiewaczka z akademii muzycznej, która chce robić karierę na scenie, zacząłem machać rękami i gwałtownie się temu sprzeciwiać. Wszyscy bowiem wiemy, jak to jest z ambitnymi młodymi artystami, którzy marzą o scenie. Nawet jeśli się do czegoś nadają, to na pewno nie do sprzątania i różnych prac domowych. No, ale okazało się, że jednak nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Lucyna przyprowadził więc pewnego dnia do domu jakąś osobę wyglądającą jak uczennica trzeciej klasy szkoły podstawowej, a osoba ta powiedziała, że ma na imię Władysława. Próbowałem ją zniechęcić mówiąc, że w domu jest wielki bałagan, ale ona powiedziała, że to bałagan twórczy. No i zabrała się za robotę. Od słowa do słowa weszliśmy wszyscy z Władzią w jakąś komitywę. Okazało się, że jej rodzina ze strony mamy to Polacy, którzy na początku XX wieku mieszkali w obwodzie kijowskim i tam zostali. Władzia zaś od dzieciństwa bardzo chciała śpiewać i tańczyć. Brała udział w jakichś turniejach tańca i zdobywała tam medale. W szkole podstawowej – jak nam wyznała – była głównym punktem wszystkich szkolnych akademii, bo prostu znała dużo piosenek i mogła je zaśpiewać od razu, bez szczególnego angażowania nauczycieli w przygotowanie tych, tak zwanych w Polsce, akademii. Potem poszła do średniej szkoły muzycznej, która – o czym dowiedzieliśmy się niedawno – przejęła wszystkie standardy sowieckich instytucji tego typu. Wzbogacając je pewnie o jakieś lokalne jeszcze koloryty. Z tego co mogłem się zorientować gwiazdorstwo, które jest ulubionym sportem uczącej się w takich miejscach młodzieży, weszło tam w fazę hiperrealną. Nie było to więc miejsce, gdzie pochodzące z daleka, z niewielkiego miasta dziecko o wyglądzie uczennicy trzeciej klasy szkoły powszechnej, mogłoby się odnaleźć. No, ale Władzia jakoś to przetrwała i znalazła się w akademii. Żeby w ogóle studiować i ćwiczyć Władzia musi podejmować różne sezonowe prace. Rodzice nie mogą jej pomagać, bo pracuje w tej rodzinie tylko tata, a mama przewlekle choruje i opiekuje się młodszą siostrą, która także chce studiować w akademii muzycznej i we wszystkim Władzię naśladować. Wszystko to jakoś się układało aż do wojny. Wtedy okazało się, że właściciel domów studenckich, które wynajmuje dla swoich studentów akademia, przeznaczył te budynki dla uchodźców z obwodów wschodnich, a także dla wojska. Studenci musieli się wyprowadzić natychmiast, pozostawiając tam wszystkie swoje rzeczy. W przypadku Władzi była to pościel i nuty, bo resztę spakowała w walizkę. Nie mogła jednak pojechać do domu, albowiem jej rodzinne miasto było już pod okupacją. Sytuacja była więcej niż tragiczna. Władzia została bez domu, z jakimiś zaoszczędzonymi groszami i bez pomysłu na to, co robić dalej. Wtedy okazało się, że może pojechać do cioci, która mieszka w Polsce wraz ze swoimi dziećmi. I tak Władzia zjawiła się u nas. Pracuje bardzo dzielnie, ale musi jednocześnie kontynuować naukę, co czyni zdalnie komunikując się z profesorami poprzez telefon, albowiem nie ma komputera. Okazało się zresztą, że nigdy go nie miała. Zbliża się sesja, a akademia, w której studiuje Władzia, domaga się, by studenci wrócili i stawili się na egzaminach osobiście. Całe szczęście nie wszyscy profesorowie tego chcą. Władzia nie chce jechać, boi się, szczególnie, że na Dnipro, gdzie studiuje spadły właśnie rakiety. Żeby wszystko pozaliczać powinna odbyć też jakąś praktykę pedagogiczną. Znaleźliśmy jej jedną uczennicę i namawiamy naszą córkę, by też się trochę podszkoliła w śpiewie skoro jest okazja. Władzia bowiem śpiewa naprawdę, nie jak Hołdys, Panasewicz czy Podsiadło. Wykonuje repertuar klasyczny, z akompaniamentem fortepianu. Kiedy ją pytamy, co będzie robić w przyszłości mówi, że chce występować na scenie, albo uczyć śpiewu. Nie wiemy jak tam na Ukrainie wyglądają kariery młodych, zdolnych i ambitnych artystów pochodzących z małych miasteczek na wschodzie, ale przypuszczam, że podobnie jak w Polsce, jeśli nie gorzej. Postanowiłem więc, że trzeba Władzi pomóc. Założyłem wczoraj konto na stronie zrzutka.pl z przeznaczeniem na zbiórkę pieniędzy, które będą dla Władzi czymś w rodzaju stypendium. Uważam, że najlepiej jest pomagać indywidualnie, komuś, kto potrafi coś robić naprawdę. No, a Władzia potrafi naprawdę śpiewać. Oczywiście pomagam też anonimowo, jak pewnie wszyscy. We Władzię jednak warto zainwestować, nie tylko dlatego, że nikt inny tego nie zrobi. Władzia ma dwadzieścia jeden lat i musi sobie radzić sama. To nie jest proste, kiedy człowiek chce studiować, a żeby to czynić musi imać się prac sezonowych. Ma jednak też talent, który na pewno zaowocuje w niedalekiej przyszłości, a wszyscy ci, którzy zdecydują się Władzi pomóc, będą mieli swój udział w tym sukcesie. Nie chodzi tylko o to, żeby wręczyć jej pieniądze i wyekspediować na Ukrainę, jak już skończy się wojna. Władzia powinna występować przed publicznością i występy te muszą być rejestrowane, a także prawdziwe, to znaczy, nie może być to żadna symulacja. Pomyślałem więc, że trzeba zorganizować Władzi jakiś koncert, gdzieś w ładnym miejscu, a najlepiej dwa koncerty. Kłopot w tym, że nuty z pieśniami, które śpiewa zostały w akademiku. Część zabrała, ale nie wszystkie. Kolejny kłopot to akompaniament. Władzia współpracowała na Ukrainie z pianistką, starszą panią, której nie uda się jednak tu ściągnąć. Ja już rozmawiałem z pewnym człowiekiem, który może ją zastąpić, jest wykształconym muzykiem po akademii i gra na fortepianie. No, ale on nie może poświęcać Władzi czasu gratisowo. Też ma rodzinę na utrzymaniu i pracę. Za sam akompaniament w czasie koncertu też chciałby dostać honorarium, które nie jest małe. Mówimy o zatrudnieniu wykształconych muzyków, a nie jakiegoś szarpidruta. Zanim dojdzie do koncertu konieczne są próby. Nie wiem jeszcze ile, bo dopóki nie ma budżetu, trudno cokolwiek planować. Jestem jednak dobrej myśli. Od wczoraj zebraliśmy 1050 zł. Wyznaczyłem wysoki pułap zbiórki, bo aż 20 tysięcy, ale chciałbym, żeby ten koncert lub te koncerty stały się niewielkim, ale jednak wydarzeniem. Myślę, że trzeba je będzie zorganizować w jakichś podwarszawskich pałacach. No i oczywiście zarejestrować, żeby Władzia mogła pokazać to profesorom w akademii. Będę jeszcze rozmawiał z pewną pianistką, która także może prowadzić próby z Władzią, albowiem chciałbym, żeby równolegle odbywały się przygotowania do dwóch koncertów. Wszystko jednak zależy od wielkości zgromadzonych środków. Z tego co zbierzemy chciałbym też kupić Władzi laptop, bo nie łatwo jest śpiewać do telefonu i czekać na ocenę tego śpiewu, która przychodzi z kraju ogarniętego wojną. To co zostanie z naszego budżetu Władzia zabierze ze sobą na Ukrainę, jak wojna się skończy, żeby spokojnie dokończyć studia, bez konieczności dorabiania jako elf w eventach dla dzieci. Jeśli ktoś zechce pomóc i wziąć udział w zrzutce, a potem przyjechać na koncert Władzi i posłuchać jak śpiewa, może to zrobić korzystając z mojej zbiórki na zrzutka.pl https://zrzutka.pl/5pmpg2 Można to też zrobić po prostu, wpłacając pieniądze na konto 41 1140 2004 0000 3202 7656 6218 z dopiskiem – dla Władzi. A tu jest nagranie, jak Władzia zdaje egzamin

https://www.youtube.com/watch?v=9SGeQDyDzt4

  6 komentarzy do “Kilka słów o Władysławie”

  1. Dobra inicjatywa.
    Tak się zastanawiam gdzie ci wszyscy brauno-patrioci mają to, że na Ukrainie jest tylu Polaków na siłę zrusyfikowanych.

  2. Nie ma co ich nawet wspominać. Tych brauno-patriotów rzecz jasna. Czy Braun potrafi śpiewać? Albo czy potrafi cokolwiek poza pozorowaniem aktorstwa?

  3. 30 lat nic nie zrobiono aby pościągać potomków wszystkich wywózek na wschód, oczywiście jak chcą wracać.Jeszcze po 2004 doprowadzono do „wywózki” ekonomicznej ludzi na zachód, bo tam lepiej, albo by przypadkiem nie głosowali na nas tylko na nich. Michnik po przegranej Komorowskiego potwierdził że pozwolono wyjechać młodym co by nie głosowali przypadkiem na PiS.

  4. Znam dobrze dwoje Ukraińców, kolegę z Żytomierza, w połowie polskie korzenie, mówi po polsku, pracuje w korporacji w PL, nienawidzi banderowców, jest polskim nacjonalistą. Znam koleżankę  Ukrainkę, też pracuje w PL w korporacji, też ma polskie korzenie, też mówi biegle po polsku. Ich nikt nie widzi, bo oni są jak my, może zdarza im się zaciągnąć wschodnio czasami. Ten kolega Jurek jest już w Anglii i nawet tam się sprowadził, jednak tutaj wraca bo chce mieszkać w PL i kupić tutaj dom razem z siostra Ukrainką. Nie chcą czekać na zasiłki, ani na polskie mienie…. Braun ich nie chce widzieć.

  5. Większość tych co wyjechali na Zachód w latach 2007 -2010 głosuje na PO .W zasadzie to były i są ,,dzieci Owsiaka i Michnika.,,

  6. Tak i jeszcze bym dodała całkiem liczną czeredę wykształconą na wydziałach ekonomicznych, jak im suflowano wiedzę o reformie Balcerowicza, która to reforma nie była spisana na ani jednym skrawku papieru,

    taki wytrych reforma pana B. i wszyscy na kolana.

    spróbujcie znaleźć jakieś tezy, punkty programowe, cele reformy … nic

    jedynie te obcięcie 4 zer w polskich nominałach

    bo byliśmy kilka lat milionerami, ale śmiała się z nas cała POLONIA, bo te nasze miliony były inflacyjne, przy zdewastowanej transformacji nie mogły być milionami  rzeczywistymi.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.