sie 132022
 

Coraz więcej ludzi pyta mnie gdzie jest program konferencji w Uniejowie. Wojtek jest do środy jest na rekolekcjach więc do tego czasu przynajmniej program nie pojawi się w zakładce „Wydarzenia”. No, ale pisałem o nim już wiele razy. Poza tym jest to siódma konferencja i każdy mniej więcej wie, czego może się po tej imprezie spodziewać.

Czas leci, a zapisało się na razie trzydzieści osób, ale nie wszyscy zapłacili. Jeśli do 5 września nie będzie odpowiedniej ilości wpłat, konferencja zostanie odwołana i mało mnie będzie interesować to, że ktoś sobie zarezerwował hotel i zapłacił za pokój 100 procent ceny. W porównaniu z moim ryzykiem i odpowiedzialnością, taka strata jest niczym. Nawet jeśli czyjaś wpłata wpłynie 6 września, nie będzie to miało znaczenia. Konferencji po prostu nie będzie. Widząc zresztą jak słabnie zainteresowanie tymi imprezami, a słabnie ono wyłącznie dlatego, że przyjąłem bardzo konsekwentną postawę wobec wojny, nie ma najmniejszego sensu, by organizować je nadal. Przejdziemy na formułę targów i będziemy szukać nowych czytelników, tam gdzie się da. Zmienimy też nieco ofertę, albowiem nie zdobędziemy nowych czytelników obrabiając dalej stare tematy. Ludzie są bowiem wychowywani przez media elektroniczne, albo przez siebie nawzajem, co dokonuje się w mediach społecznościowych. Fakt ten zmusza mnie do pewnych zmian. Nie możemy konkurować z wydawnictwami i autorami, mającymi zapewnioną masową promocję we wszystkich mediach, również społecznościowych. To jest po prostu niemożliwe. Niemożliwe jest też dalsze trzymanie się tak zwanej niszy prawicowej, bo ilość krążących po niej oszustów i prowokatorów jest taka, że robi się niebezpiecznie. Poza tym już dawno nie ma to sensu, albowiem obszar ten został zamknięty i zarezerwowany dla kilku nazwisk, które ogrywają ciągle te same tematy. Publiczność zaś ma przymus słuchania ich. My zaś, możemy tam co najwyżej tłumaczyć się dlaczego robimy to, a nie coś innego. No, ale wróćmy do konferencji. Po krótce przedstawię prelegentów i tematy, które będą poruszać. Wysłałem do Wojtka program, wydaje mi się, że chyba nawet dwa razy, mam nadzieję, że nie było żadnej awarii na łączach i został on przez niego odebrany i odczytany. No nic, powtarzam go tutaj.

Łukasz Wysoczański wygłosi wykład na pod tytułem – Sposób na cukrzycę. Wykład ten będzie krótkim podsumowaniem własnych zmagań Pana Łukasza z tą chorobą, o których mogliście poczytać na jego blogu – deszcznocity.

Grzegorz Kucharczyk opowie coś o Niemcach, co w kontekście ostatnich prowokacji ekologicznych, asekurowanych przez samorządy i urzędy wojewódzkie składające się z członków PO, może być bardzo ciekawe. Dokładny temat wykładu podam później.

Piotr Gontarczyk opowie o zafałszowanej biografii generała Jaruzelskiego

Maciej Frycz wygłosi wykład o majorze Zbigniewie Sujkowskim

Tomasz Schubert czyli Greenwatcher opowie o złożach rudy darniowej (mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem)

Gabriel Maciejewski zaś wygłosi pogadankę o urzecie barwierskim.

Tak wygląda z grubsza program, który ogłaszam już któryś raz, za każdym razem świadom tego, że zaraz pojawią się pytania – proszę pana, a gdzie mogę przeczytać o programie konferencji w Uniejowie?

Tak, jak to zaznaczyłem wcześniej, a przypomnę, że wszyscy uczestnicy, którzy zapisali się do tej pory, zgodzili się na to, w razie jeśli będziemy mieli za mało uczestników, by pokryć koszt imprezy, wszyscy wniosą dopłatę. Nie zmieni to jednak faktu, że będzie to ostatnia konferencja organizowana przeze mnie. Ja naprawdę rozumiem znudzenie i wypalenie, rozumiem też inne poglądy na wiele spraw. Nie rozumiem tylko jednego – jak można mi nie wierzyć? Po tylu latach przychodzenia tu i konsumowania treści na tym portalu, po tylu latach efektywnej pracy. To jest dla mnie, przyznam, dużym zaskoczeniem. I jak można wierzyć przy tym różnym oszustom, którzy sprzedają swoje mydło i powidło, na jednym talerzu, mlaskając przy tym widowiskowo językiem. Tego nie pojmę nigdy, ale odnotowuję ten fakt w pamięci.

Porozmawiajmy więc może chwilę o efektywności. Ta zaś składa się z kilku elementów, które muszą być koniecznie zachowane. Pierwszy z nich nazwę – zrób to sam. Chodzi o to, że będąc nikim, a niektórzy z kokieterią przyjmują nawet takie pseudonimy, nie można porywać się na rzeczy, których nie da się wykonać samemu. Spośród produktów zaś, które obecne są na rynku mediów, treści czy jak go tam nazwiemy, samodzielnie da się wykonać tylko jeden. Jest nim książka. Nie da się samodzielnie nagrać i wypromować piosenki, nie można samodzielnie zorganizować studia telewizyjnego, choć wielu sprzedawców mydła i powidła uporczywie twierdzi, że właśnie oni to robią. Nie można zrobić samemu wystawy obrazów. Koszt i zaangażowanie obcych osób w te przedsięwzięcia, osób, które niekoniecznie są godne zaufania, jest zbyt duża, a to niesie ze sobą ryzyko. Pozostaje więc tylko książka, którą można samemu napisać, wybrać dla niej okładkę z tego co jest w wolnych zasobach i za niewielkie pieniądze wynająć grafika, który to wszystko złoży. Potem zostaje tylko promocja. I tu jest największy kłopot, bo za promocję płacimy, podobnie jak za sprzedaż. No, ale płacimy nie od razu i nie z naszych własnych zasobów. To zaś powoduje, że łatwo nam uwierzyć, iż książka nasza jakoś tam się sprzeda. Tak się oczywiście nie stanie. Ja, nieskromnie przyznam, zacząłem swoją przygodę wydawniczą, właściwie, to znaczy zadbałem najpierw o czytelników, o promocję, a uczyniłem to pisząc codziennie tekst na blogu. Zdziwilibyście się ile osób i jak uporczywie namawiałem, by robiły to samo, albowiem tylko to ma sens w sytuacji, kiedy chcemy wydawać książki. I wiecie co? Mimo tego, że wszyscy oni przychodzili tu codziennie, mimo, że widzieli te książki na allegro i w mojej księgarni, że mogli zauważyć jak ich ceny w obiegu wtórnym rosną z tygodnia na tydzień, uważali, że próbuję ich na coś naciągnąć. Albo, że po prostu nie mam racji, bo niby skąd mam ją mieć, przecież jestem nikim. Nie to co inni, którzy mają jakieś lepsze sposoby promocji, powodujące, że ich tytuły obecne są wszędzie. To, że one tam są oznacza tyle tylko, że stoi za tymi autorami jakaś struktura. I o tym przekonał się każdy, kto próbował jakoś z tymi ludźmi współpracować. Za każdym razem dochodził do momentu, kiedy już dalej się nie dało. Ze mną było inaczej, ze mną nie dało się od początku, bo ja tłumaczyłem, jak komu dobremu – zrób tak i tak. – A skąd ty Gabryś możesz wiedzieć co robić? – takie, nieme pytanie pojawiało się w oczach rozmówcy.

Kolejnym składnikiem efektywności jest wytrwałość. Jeśli mi nie wierzycie, spytajcie valsera. Najlepiej bezpośrednio, bo wtedy na pewno otrzymacie stosowną i bardzo widowiskową odpowiedź. Nie ma efektów bez wytrwałości. Kłopot w tym, że na rynku treści wytrwałość jest nudna. I często wielu się wydaje, że przewidywalna. Dzieje się tak, ponieważ można ja obserwować. Inaczej jest z treningami karate, których raczej nikt nie widzi. Ogląda potem tylko efekty.

Cóż ja mogę rzec? Wszystko wydaje się przewidywalne, szczególnie kiedy się już wydarzy. Działamy na przewidywalnym obszarze, czyli na rynku gdzie sprzedaje się popleśniałe kawałki historii napisanej przez oszustów i wrogów dawno temu, na rynku gdzie królują powierzchowni interpretatorzy bieżącej polityki, często wynajęci do robienia propagandy. Uważam, że po tylu latach prowadzenia codziennej publicystyki i tak wyglądam nieźle na ich tle.

Ostatnim elementem efektywności są pomysły. Te zaś muszą być nieoczywiste i pochodzić z obszarów słabo do tej pory eksploatowanych. I my takich pomysłów mieliśmy tutaj sporo. Kłopot polega na tym, że po wskazaniu wielu z nich na teren ten wkraczali ludzie, uważający, że maja lepsze prawo do eksploatacji niż my. Efekt był zawsze ten sam – zasypanie złoża cholerną nudą i powtarzanymi w nieskończoność formułami. Widzimy to także dzisiaj, kiedy w dorosłe życie publicystyczne wkracza nowe pokolenie historyków, którzy uważają, że samo ich pojawienie się, powinno wywołać aplauz publiczności. Oni zaś będą tymi, którzy zaniosą kaganek oświaty ciemnemu ludowi. Ten zaś, ma coraz mniej atencji dla ciekawych pomysłów, albowiem jest wychowywany – o czym było na początku – przez siebie samego lub przez tych, co mają studia telewizyjne zrobione samodzielnie.

Efektywność więc nie przychodzi z dnia na dzień i nigdy nie daje się powtórzyć za pomocą tych samych sposobów. Choć jej elementy pozostają niezmienne. Trzeba  być samodzielnym, mieć bardzo zaufanych ludzi wokół siebie, trzeba być wytrwałym i mieć pomysły. To jednak nie gwarantuje sukcesu, albowiem działa na ten układ mnóstwo czynników zewnętrznych, efektów zaś ich działań nie możemy przewidzieć. W przetrwaniu, a wielu nie ma ochoty trwać i wolą odejść, pomaga nam wytrwałość. Ona jest najważniejsza. Po niej idą pomysły, które pomogą zmieniać nam formuły naszej samodzielności. I tego się trzymajmy – zmian i dynamiki. Może będzie dobrze.

  4 komentarze do “Konferencja w Uniejowie”

  1. „przyjąłem bardzo konsekwentną postawę wobec wojny” – ma Pan rację, o to chodzi. Bo tak już jest, że wszyscy gadają, deklarują, mają pomysły i niezawodne sposoby i tysiące rad, a jak przyjdzie co do czego, to odkrywają, że najlepiej jest,  żeby było tak jak było. 

  2. ”konferencja zostanie odwołana i mało mnie będzie interesować to, że ktoś sobie zarezerwował hotel i zapłacił za pokój 100 procent ceny” – kazdy organizator bierze na siebie ryzyko, takie za zasady gry i jest to oczywiste. Puszczanie takich komunikatow do potencjalnych klientow, wzbudza we mnie niesmak. To jest ewidentny brak szacunku dla czlowieka. W takiej postawie pelnej buty i chamstwa upatrywal bym spadek zainteresowania konferencjami.

  3. Zainteresowanie konferencjami spadło po covidzie, a ja najpierw grzecznie prosiłem o rozważenie udziału. Naprawdę, niech się pan aż tak bardzo o mnie nie troszczy, jeśli nie będzie tych konferencji nic się nie stanie.

  4. Czytam ostatni tekst i ten, i mysle, ze __poglebiona__ ko ferencja „dlaczego Konfederacja realizuje jawnie program modkiewski a dlsczego nie”, z udzialem konfederatow, zapelnilaby Stadion.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.