lis 102023
 

Ktoś na twitterze przypomniał dziś takie oto słowa Pawła Jasienicy:

Najgorsza bieda w tym, że prosty, szeregowy Polak mówił o rozmaitych sprawach o wiele szczerzej i uczciwiej niż wielu inżynierów dusz ludzkich. Trzeba dogonić własny naród – słowa te uważam za ciągle aktualny i zdrowy program pisarski.

Jasienica adresował ten apel do kolegów po piórze, ale my możemy go skierować do dziennikarzy telewizji państwowej, których musieliśmy oglądać przez ostatnie osiem lat, a także do wielu polityków PiS. Nie będę wymieniał nazwisk, ale wielu z nas domyśla się o kogo chodzi. Ludzie ci powinni dogonić własny naród, albowiem, póki co, przemawiają do narodu wyobrażonego. Może nawet gorzej, przemawiają do takiego narodu, który – jak im się zdaje -żył w dwudziestoleciu międzywojennym.

Wczoraj zobaczyłem spot reklamowy, w którym zaprezentowano wszystkie gwiazdy TVP poruszające się po budynku przy Woronicza. Karnowskich jadących ruchomymi schodami, Klarenbacha, jak się z kimś wita cały w uśmiechach i innych. Po co nakręcono ten spot po przegranych wyborach można się łatwo domyślić, ale nie to jest ważne. Popatrzyłem sobie na nich wczoraj i pomyślałem – Los perfectos. Oni sami tak siebie postrzegają, a teraz chcą nas przekonać, że parami udadzą się wprost do nieba dziennikarzy i publicystów, gdzie wysle ich zły rząd Tuska. Ewentualnie będą działać dla dobra naszego, gdzieś na marginesach świata mediów, ale domagać się będą od nas atencji. Za co? Tego właśnie nie jestem w stanie zrozumieć.

Przez osiem lat opozycja posługiwała się ośmioma gwiazdkami jak cepem, przez osiem lat domagała się aresztowania tych urzędników i polityków, którzy najwięcej dla kraju zrobili, przez osiem lat darli mordy na ulicach. I przez te osiem lat TVP zapraszała ich do programów publicystycznych, w których tamci oskarżali PiS o bezprawie, za nic mając logikę, formułę programu czy w ogóle cokolwiek poza ich widzimisię. Dziennikarze TVP ustawiali się na tle przedstawicieli opozycji i zdawali się mówić – patrzcie jacy jesteśmy czyści i święci. Na nikim to nie robiło wrażenia. Na ludziach, którzy sami zajmują się publicystyką w sieci, albo obserwują co dzieje się na świecie śledząc obcojęzyczne portale, była to kokieteria nie do zniesienia. Ludzie zaś, zwani czasem prostymi, w ogóle nie są ciekawi takich postaw, albowiem zbyt są skupieni na sobie. Jeśli ktoś porusza jakiś temat nie dotyczący ich bezpośrednio, natychmiast tracą nim zainteresowanie. Poza tym wielu z emitowanych przez publicystów komunikatów zwyczajnie nie rozumieli. Nie oznacza to jednak, że byli oni lub są głupi. Po prostu koncentrują się na rzeczach istotnych. Tych zaś – wobec jawnych gróźb i zadufania opozycji – w TVP nie było. Naród więc, każda jego część inaczej, przerastał telewizyjnych przewodników pod każdym względem. Oni jednak tego nie rozumieli i dalej nie rozumieją.

Wczorajsze decyzje PE dowiodły, że jeden lajk na twitterze jest ważniejszy niż cała telewizyjna publicystyka. I to jest w zasadzie dobra wiadomość, bo ona zmusza więc do opracowania nowych strategii. W TVP jednak tego nie dostrzegają, albowiem nowe strategie oznaczają pozbycie się ludzi, którzy ich nie obsługują, czyli wszystkich tych, co się wczoraj zaprezentowali w tym nieszczęsnym spocie.

Wczorajsza decyzja europosłów pokazuje, że istotne w medialnych przepychankach będą skoncentrowane i obfitujące w konsekwencje ataki personalne. Nie zaś program nauczania doktryn politycznych i moralności, przerobiony na formaty telewizyjne. Tak samo jak nie będzie miało żadnego znaczenia podkreślanie kto jest, a kto nie jest intelektualistą i jaki ma dorobek. Na tym bowiem właśnie budują swoją pozycję dziennikarze związani z PiS.  I nie chodzi bynajmniej o ich dorobek, ale o dorobek pracowników naukowych, których wynajmują w roli ekspertów. Format jest już od dłuższego czasu jest komiczny, a jego skuteczność jest zerowa. Gorsze od tego jest tylko pismo Mistewicza pod pretensjonalnym tytułem „Wszystko co najważniejsze”. Jak widać najważniejszy jest lajk, który Patryk Jaki postawił pięć lat temu pod jakimś twittem. I nic ponad to się nie liczy. Kwestionowanie i zaprzeczanie nic nie da, albowiem zdecydowała demokratyczna procedura. Cóż mogą po takim stwierdzeniu zrobić tuzy polskiego dziennikarstwa? Mogą – co oczywiste – powiedzieć, że Hitler został wybrany w demokratycznych wyborach. Mogą też powiedzieć, że nigdy nie oddadzą TVP w ręce opozycji, co oczywiście nie nastąpi. Oddadzą ją, nawet jeśli poprzedzone to zostanie jakimiś przepychankami. Najgorsze jest jednak to, że nawet jeśli stworzą jakąś nową telewizję,  format w jakim ona będzie funkcjonować nie ulegnie zmianie. Jaka jest jego istota? Pozytywistyczna. Chodzi o to, by pokazać, jakimi szczerymi intencjami dysponują pracownicy patriotycznych mediów, jak się starają, jak bardzo chcą pomóc Polsce i Polakom, a także jak bardzo im to nie wychodzi. O to bowiem, mam wrażenie, chodziło w pozytywizmie – róbmy coś składnie i w miarę sensownie, choć w kontekstach szerszych nie mają te czynności najmniejszego sensu.

Przypomnę – cała uwaga zaangażowanej politycznie Polski skoncentrowana jest od wczoraj wokół jednego lajka oraz głosowania wymierzonego celowo i precyzyjnie w posłów PIS. Uderzenie to było w dodatku planowane od lat, albowiem wszyscy w PE, z wyjątkiem posłów PiS są ze sobą dogadani i celem ich jest zniszczenie Polski takiej jaką znamy. Co nam ma do powiedzenia w takiej sytuacji TVP? Tylko jedno – ocalcie nasze etaty. Nawet gdybyśmy chcieli, nie możemy tego zrobić, albowiem nie możemy użyć siły, a demonstracje uliczne są narzędziem mocno wątpliwym. Żeby ocalić TVP, trzeba by było okupować plac przy Woronicza przez długie tygodnie, w mrozie i deszczu i musiałby się w to zaangażować tysiące ludzi. PiS liczy, że jutro okaże się ile osób realnie zdolnych jest do demonstracji w obronie pewnej wizji Polski. Piszę – wizji, bo przecież nie chodzi o obronę demokracji. Ta jest narzędziem, które totalniacy właśnie zastosowali, po raz kolejny, z powodzeniem, a my możemy się tylko modlić, żeby to się nie zakończyło wojną, albo pogromami. Nie wiemy jak przebiegał będzie jutrzejszy marsz. Pozostaje mieć nadzieję, że ludzie przyjdą i że cała impreza nie zostanie podzielona na część pisowską, konfederacką i tuskową, choć pewności mieć nie można, bo każdy chętnie by tę imprezę zawłaszczył. Ma ona jeszcze jeden mankament – odbywa się raz do roku. Trudno więc wnosić po niej jak zachowają się ludzie przeczołgani przez nowe media i ludzi Tuska, w maju czy czerwcu.

Czym skończą się te przedziwne kontredanse dziennikarzy TVP, którzy uważają się na przewodników i nauczycieli prostego ludu? Moim zdaniem serią niejawnych porozumieć z nowymi władzami, które częściowo negocjowane będą na ulicy. Przegra ten, kto uwierzy, że ma gwarancje. Wystarczy bowiem jeden lajk, by je cofnąć. I żadne, podkreślam – żadne umowy – nie będą miały znaczenia.

  17 komentarzy do “Nachalna infantylizacja przekazu”

  1. Tu jest pewna prawidłowość. Przypomnijmy sobie, że cały koncept wsparcia polskiego małego handlu zakończył się jego „dekapitacją”, wsparcie finansowe na rzecz zwiększenia frekwencji wyborczej przegranymi wyborami, zaś budowa „mediów narodowych” zakończyła „wesołym oberkiem chałturników” i można jeszcze inne przykłady wyliczać. I to jest po prostu skutek radosnej twórczości „kanapowych inteligentów” czyli ludzi, którzy żyją z budżetu i nigdy tak naprawdę nie ponosili odpowiedzialności (życiowej, finansowej, zawodowej i każdej innej, którą ponosi normalny człowiek) za efekty swojej „pracy”.

  2. Dziennikarze TVP i mediów narodowych dawali moralny przykład opozycji zgodnie z hasłem:

    Sakiewicza: #StopCenzurze w obronie wolności słowa

    A  że TVN i opozycja nie odpłacała tym samym – niegodziwcy tacy 😉

  3. Ci ludzie jako klasyczni „inteligenci” biorą pieniądze „za pracę”, a nie za efekty. Takimi nas Pan Bóg stworzył i takimi nas macie więc teraz uchylcie nam nieba. Z takim „wojskiem” każda bitwa jest przegrana.

  4. Tak właśnie było i jest nadal. I prawdopodobnie będzie

  5. O Sakiewiczu nie chcę mi się nawet wspominać

  6. Dzień dobry. No właśnie. Co zatem może zrobić ten „prosty, szeregowy Polak”? Jedno tylko – nigdy więcej nie spojrzeć nawet w stronę tych indolentów. I tak się raczej stanie, ludzie bowiem mają ich szczerze dosyć, każdy z innych powodów. W sumie są nie do uratowania. A że natura nie znosi próżni a szatan nie jest doskonały – to kiedyś, kiedy protagoniści inkryminowanego filmu pójdą ostatecznie w zapomnienie, przyjdzie ktoś inny. Kto może będzie miał coś do powiedzenia i kogo ludzie będą chcieli słuchać. Im cięższe będą czasy, tym wyższej próby będzie kruszeć, z którego zostaną wykuci…

  7. może przyjdzie … jaka najwyższa próba… dla kogo …

    scenka z Liceum – zwalniam podopiecznego z w-f, a pani wuefistka trzyma w rękach pudełko przerobione na skarbonkę , na pudełku napis  -na podpaski-

    pani zapewne wykształcona i  z dużego miasta

  8. zanim naskoczycie na dziennikarstwo – przyjrzyjcie się wyborcom

  9. Przychodziły chamy do tvp i krzyczeli „***** ***” oraz wygłaszali dowolne oświadczenia,
    rozbijając programy publicystyczne. Reakcja na to: „panie pośle kochany” (to red.
    Ogórek) albo głupkowate uśmiechy i odzywki Klarenbacha. Pierdoły nie dziennikarze.
    Safandulska telewizja. Nikt nie odważył się tym chamom dać odpór na wizji: okazać
    pogardę, nazwać po imieniu. Publiczność z rozdziawioną gębą oglądała jak bezkarnie
    rozwydrzone szantrapy i małe gnojki olewają ciepłym moczem instytucje państwowe i
    najważniejszych urzędników. W imię czego nikt przez tyle lat nie zachował się jak
    trzeba? Choć przecież wiadomo, że „chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i
    godnościom osobistom”.

  10. Przepraszam za tryb bold. Nie poradziłem sobie z edytorem.

  11. – ja wiem, że tak jest, sam to widzę i smuci mnie to. No ale nie jestem przecież jakimś, za przeproszeniem, republikaninem, żeby uprawiać kult równości. Ludzie nie są jednakowi, nigdy nie byli, a jednostka może zdziałać więcej niż tłuszcza, musi tylko być wybitna. Było tu o tym kiedyś. Pozostaje nam mieć nadzieję, że takie jednostki jeszcze przyjdą. Sama statystyka mówi, że to możliwe…

  12. Całe szczęście, że ludzie młodzi nie oglądają telewizji. Szansa na to, że w internecie pojawią się ludzie ogarnięci jest duża (właściwie już tam są) i na tej elicie z Woronicza można już dzisiaj postawić krzyżyk. Te inteligenciki są jak socjalizm niereformowalne. Szkoda każdej złotówki wydanej na „medialną arystokrację ducha i intelektu”. Na ludzi, którzy nawet dzisiaj po tej ewidentnej klapie potrafią tylko powiedzieć: my zrobiliśmy swoje, za efekty nie odpowiadamy, a teraz prosimy o pieniądze i oklaski. Do wora z nimi, a wór… na pawlacz 🙂 Być może ta katastrofa jest potrzebna aby w końcu oddzielić „ziarno od plew” i pozbyć się chałturników (w mediach, w polityce, w administracji).

    Ta sytuacja przypomina mi losy świętej pamięci Kamila Durczoka, wielkiej gwiazdy tvn, człowieka tak zadufanego w sobie, że nikomu „się nie kłaniał”. Dziennikarz niemal posągowy. Gdy zakończył swoją „pełną wielkiej chwały” karierę telewizyjną przeniósł się do Katowic i tam rozpoczął „wielki projekt”, w którym sam jako wybitna postać dziennikarska komentował bieżące wydarzenia w polityce. Nie przetrwało to nawet miesiąca i cała „charyzma” przeminęła z wiatrem. Później już tylko Pudelek był zainteresowany losami Pana Redaktora.

    Różnica między TVN i TVP w jakości kadr jest w zasadzie niewielka tylko ci w TVN-ie wiedzą do czego zostali powołani i żadnych odstępstw od „misji” tam nie ma. W sumie to i z tymi ludźmi, którzy dzisiaj są dało by się z TVP zrobić dobrą telewizję ale do tego trzeba ogarniętych menedżerów i to tu właśnie tkwi sedno problemu. Podobnie jest w szkołach. Jak dyrektor jest przytomny i „ma ikrę” to placówka chodzi jak w zegarku i młodzież chętnie tam chodzi, a jak dyrektor jest „dupa czyli inteligencik” to jest zwykła kicha jak nie przymierzając publiczna telewizja. Tu jest sedno problemu. Brakuje ogarniętych menedżerów, a za dużo jest przeciętnych cwaniaków.

  13. pan Kamil zaczynał w  regionalnej TVP Katowice , potem robił karierę w ogólnopolskiej , potem choroba, TVN i zjazd w dół. podobny jak nie bliźniaczo podobny to pan Tomasz Lis.
    Obaj fajni jak w ti-vi  robili jak poszli na swoje to kiepsko.

  14. Za chwilę koalicja przejmie media i łza się wszystkim w oku zakręci. To będzie jazda bez trzymanki.  Co godzinę inne aktywiszcze… nawalanka na Kościół i szydera ze wszystkiego.

  15. takie jednostki jeszcze przyjdą …. no muszą się pojawić wybitni, bo   tak mówi sama statystyka

    niech by tak było, bo jak żyć zdając sobie sprawę z tego, że wyborcy nie odróżniają dobra od tego co dla nich dobre nie jest ….

    teraz po wyborach wyborcy/opinia publiczna domaga się kontynuacji inwestycji zaplanowanych przez rząd PiS, czyli co, nie rozumieli że kartką wyborczą mogą się sami skrzywdzić.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.