Będzie tu dziś sporo banałów i oczywistości, ale czasem trzeba zrobić jakieś resume. Najpierw jednak ogłoszenie. Oto w Czerwonym Kościele w Mińsku wreszcie dowiedzieli się o naszej tutaj inicjatywie, to znaczy o wydaniu wspomnień Edwarda Woyniłłowicza. Dziś będę się umawiał na jakieś rozmowy. Nie wiem co z tego wyniknie, wiem natomiast, że skończył się już nakład I tomu wspomnień sługi bożego Edwarda i na razie go w sprzedaży nie będzie. Trzeba będzie zrobić dodruk, ale wobec ogromu działań, które muszą być podjęte natychmiast, nie wiem kiedy to się stanie.
No dobrze, teraz do rzeczy. Komunikacja w obrębie gatunku homo sapiens, choćbyśmy się nie wiem jak łudzili, że jest inaczej, rozwija się dziś w kilku jedynie kierunkach. Mają one zwykle jakieś fizjologiczne i mocno egoistyczne uzasadnienia. Pierwszy kierunek dotyczy prób zbliżenia między płciami i zwykle komunikacja w tym obszarze rozpoczyna się zdaniem – jednakowoż ładną mamy dziś pogodę. Drugi kierunek dotyczy degradacji aspirującego do wymienionych atrakcji i zaczyna się od zdania – a co pan tam dziamdzia? Trzeci to próba towarzyskiego zdominowania bliźniego swego – panie kolego czy byłby pan łaskaw….Kolejny to wszelkie możliwe próby wyłudzenia dotyczące pieniędzy lub czasu – mamy dla pani/pana bardzo korzystną ofertę. Następny zaś to rabunek dokonywany wprost i tu zwykle się nic nie mówi, wystarczy mimika i choreografia, albo pismo ze skarbówki wręczone przez smutnego listonosza. Kolejny zaś i ostatni to degradacja fizyczna zakończona wykluczeniem lub śmiercią. W naszych czasach komunikacja na tym obszarze rozpoczyna się od zdania – ty wstrętny antysemito, dlaczego nie kochasz imigrantów. Teraz musimy uczynić ważne zastrzeżenie. To wszystko są opisy relacji w społeczeństwie zhomogenizowanym, a innego dziś nie ma, bo między innymi po to się wywołuje rewolucje, żeby powstało społeczeństwo komunikujące się na tych jedynie obszarach i na żadnych więcej. A co do tego, że są inne obszary nie muszę Was przekonywać. Pilnują tej kwestii ludzie, którzy sami siebie zwą elitą, a są w istocie jedynie stójkowymi opłacanymi po 12 rubli miesięcznie jak to drzewiej bywało w mieście gubernialnym Warszawie. Wywodzą się oni ze sfer akademickich bądź artystycznych, a ich celem jest takie zmanipulowanie i spłaszczenie przekazu, by ludzie wrażliwi nigdy nie wyszli w swoich osobistych relacjach poza schemat – jednakowoż ładną mamy dziś pogodę panie kolego vs a co pan tam dziamdzia antysemito. To jest łatwe do sprawdzenia naocznie i ze słuchu, wystarczy włączyć telewizor albo radio w samochodzie. Zupełnie inaczej sprawy się mają wewnątrz organizacji elitarnych. Skąd ja wiem, że mają się inaczej? No jak to? Wydałem przecież wspomnienia Woyniłłowicza i zaraz za nimi wspomnienia Hipolita Milewskiego. Tam dokładnie widać, że sposób komunikowania się ludzi zaliczających się do elit jest daleki od konwencji, które tutaj naszkicowałem. Nie do wyobrażenia jest, by ktoś się do Hipolita Milewskiego zwrócił ze słowami – panie kolego, albo nazwał go antysemitą. To by się skończyło zdecydowanie źle, dla człowieka zadającego takie pytania. Był bowiem Hipolit Milewski odporny na wszelkie rodzaje kokieterii, nawet bardzo uwodzicielskie, swoje zaś niechęci wyrażał wprost językiem właściwym swojej klasie. Czym się owa klasa, którą my tutaj przywykliśmy nazywać elitą narodu, się charakteryzowała? Nie będę tu ściemniał i nie będę opowiadał bajek. Przede wszystkim byli to ludzie posiadający, jako grupa, własne zasilanie, czyli oddzielną od reszty ekonomię. To było oczywiście kłopot dla rewolucji i ziarnko soli w jej oku, ale moim zdaniem nie tak istotne jak niezależny od nikogo sposób komunikacji wewnętrznej. On się oczywiście opierał na tym niezależnym zasilaniu, czyli na osobistej zasobności każdego członka elity, ale to ta komunikacja i ten na poły hermetyczny język był istotniejszy niż majątki. Dlaczego? Po o przeszłości można gadać nawet wtedy kiedy jej już nie ma. I są to komunikaty obfitujące w konsekwencje dla przyszłych pokoleń. Nawet jeśli rewolucjonistom wydaje się, że już jest pozamiatane, nagle okazuje się, że ktoś tę hermetyczną, elitarną tradycję zaczyna oglądać inaczej, trochę tak bardziej pod światło i ze spraw, wydawać by się mogło dawno już martwych, rodzi się coś ciekawego i żywego.
Stąd tak istotna dla rewolucji rola pisarzy i różnych prześmiewców wyszydzających język elity. Za przykład niech tu posłuży Gombrowicz, który aspirował do hrabiostwa, ale czynił to, mniemam tylko dlatego, że nigdy nie spotkał na swojej drodze Hipolita Milewskiego. Ten bowiem jak pamiętacie uporczywie stawiał przy swoim nazwisku na sygnowanych dokumentach wyraz nie-hrabia. Taki wyraz nie istnieje w obszarach, na których komunikuje się hołota, ale ludzie znający Milewskiego doskonale wiedzieli o co chodzi. Gombrowicz zaś kazał kelnerowi w knajpie, gdzie przesiadywał, anonsować telefony do niego głośnym wołaniem przez salę – telefon do hrabiego Gombrowicza! I ten dureń napisał o tym jeszcze w dzienniku. To jest coś absolutnie nieznośnego. No i mamy ten czas dzisiejszy i święte przekonanie polonistek oraz aspirujących bałwanów, że Gombrowicz był przedstawicielem elity. To nieprawda. I to nieprawda w każdym możliwym sensie.
No, ale był to człowiek niesłychanie potrzebny rewolucji i na tym, jak sądzę, zasadzał się jego sukces. Był to sukces wyżebrany, wypłakany i całkowicie fikcyjny, sam zaś Gombrowicz był figurą służącą do podmiany znaczeń. Nikt normalny nie uwierzy w to, że ludzie mieszkający w dworach rozmawiali ze sobą w taki sposób, jak to nam relacjonuje Gombrowicz. Przeczy temu lektura każdego właściwie pamiętnika i każdego dziennika pozostawionego przez przedstawicieli polskiej elity. Wspomnienia zaś Hipolita Milewskiego wprost dewastują te gombrowiczowskie projekcje. O tym, że degradacja języka elity i znaczeń dla elity istotnych jest najważniejsza, świadczy ciągła obecność tego całego Gombrowicza w kanonie lektur. Wszystko stamtąd zniknie, nawet Mały Książę, ale Gombrowicz zostanie. Cała powiem grupa strażników mowy i strażników fałszywych znaczeń, wychowanych w komunie i po niej, traci bez Gombrowicza grunt pod nogami.
Konkluzja ostateczna jest taka, bez zrozumiałego, ale niedostępnego dla hołoty języka nie ma elit. Nie ma bo hołota nie ma do czego aspirować. Stójkowi i różni oszuści pilnujący tego co mówimy i jak, tworzą własne niby-elity, które komunikują się językiem niezrozumiałym dla nikogo i agresywnym. Jest to język ułomny także z tego względu, że oni muszą kontrolować jeden drugiego i to zwykle ich demaskuje. Jak się jeden zapomni i zacznie gadać do rzeczy, zaraz go kolega kopnie pod stołem w kostkę, albo szturchnie w bok i wszystko wraca do tej ich obłąkanej normy. Czynią tak, gdyż do swoich ról zostali wyznaczeni, a nie objęli je w dziedziczenie. Nie wywalczyli ich także uporczywą uzurpacją. To są ludzie mianowani, którzy za wszelką cenę fakt mianowania starają się ukryć, ale to nie ma znaczenia, bo zdradza ich język. Jednego tylko nie rozumieją, tego mianowicie, że w ich świecie dziedziczenie jest fikcją. Nawet najbardziej wytężone zabiegi nie gwarantują sukcesu na tym polu. Żeby zakwestionować prawo dziedziczenia elity prawdziwej trzeba było wywołać rewolucję, żeby wybić z głowy dziedziczenie naszym stójkowym, wystarczy tupnąć. Taka jest różnica.
Stąd właśnie tak istotne jest by ukazywały się te wszystkie opasłe tomy wspomnień. Ja sam byłem zaskoczony tym, jak nowoczesnym językiem i jak zrozumiałym dla mnie dziś pisał Hipolit Milewski. Jest to język dla mnie niedostępny, a to ze względu na różnicę doświadczeń i sposobu życia, ale jest to język, który powinien być wzorem dla pokoleń. Język Hipolita Milewskiego, a nie Witolda Gombrowicza.
Zostawiam Wam dwa kolejne nagrania z Bytomia
https://www.youtube.com/watch?v=yyVs3cNZlqU
https://www.youtube.com/watch?v=IyMzFVoIU3s
Zapraszam też na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl gdzie dziś znajdzie się książka księdza Sławomira Kęszki, znanego tym, którzy odwiedzili bytomskie targi.
Bardzo ważny tekst. Elity nam wyrżnieto i zamieniono na „gęby”. Pałace i dworki zdemolowano i zamieniono na Pudelki. Język jasny i klarowny zastąpił bełkot. A logikę i sens zgwałcono poprawnością polityczną.
Ciężko się z tego pozbierać.
A inteligenci podziwiają zamki i pałace, nie pamiętajac o rozgrabionych i zdewastowanych dworkach, ktore byly sola ziemi.
I wolajac ze dobrze ze ziemie odebrano i dano chlopom,”ale palace piekne byly”
Teraz się ziemię chłopom odbierze znowu, a inteligenci znowu będą wołać, że to świetnie
W Mińsku zauważyli a portal Kresy.pl do tej pory nic. Wczoraj na TT zostałem wyzwany od upowców i banderowskiej agentury bo śmiałem zakwestionować ten portal jako dobre źródło. Nie ma szans wyjaśnic o co chodzi bo atak na „Upainę” jest bezlitosny i liczy się tylko maksymalny poziom ciśnienia po obu stronach granicy. Nic więcej nikogo nie interesuje. Oczywiście nasi internetowi bojowcy epatują wszystkimi odmianami słów honor, patriotyzm i ojczyzna. Zima.
>Pilnują tej kwestii ludzie…ze sfer akademickich bądź artystycznych, a ich celem …spłaszczenie przekazu
> sposób komunikowania się … elit jest daleki od konwencji, które tutaj naszkicowałem
>Hipolit Milewski odporny na wszelkie rodzaje kokieterii, nawet bardzo uwodzicielskie, swoje zaś niechęci wyrażał wprost językiem właściwym swojej klasie.
>elitą narodu, się charakteryzowała? … Przede wszystkim byli to ludzie posiadający…własne zasilanie, czyli oddzielną od reszty ekonomię.
>ta komunikacja i ten na poły hermetyczny język był istotniejszy niż majątki. Dlaczego? Po o przeszłości można gadać nawet wtedy kiedy jej już nie ma.
>rewolucjonistom wydaje się, że już jest pozamiatane, nagle okazuje się,…ze spraw, wydawać by się mogło dawno już martwych, rodzi się coś ciekawego i żywego.
>Żeby zakwestionować prawo dziedziczenia elity prawdziwej trzeba było wywołać rewolucję, żeby wybić z głowy dziedziczenie naszym stójkowym, wystarczy tupnąć. Taka jest różnica.
Piękne.
Nic nie zrobisz, bo ciśnienie idzie z zewnątrz i każdy kto będzie próbował je zmniejszyć zrobi krzywdę przede wszystkim sobie. Chętnych zaś do rozpraw ostatecznych i generalnych nigdy nie brakowało i nie brakuje…To nie oni będą ponosić konsekwencję. Ja może za czas jakiś napiszę o szczegółach tych moich dogoworów, bo na razie jest za wcześnie, ale paru osobom mina zrzednie.
Ja tam nie po raz pierwszy napiszę, że kilka lat temu (ale bardziej trzy niż pięć) wchodząc na tego bloga stwierdziłem, że gość ciekawie pisze, ale nie do końca wszystko chwytam. Tak mniej więcej po roku od wejścia rozumiałem już prawie wszystko, a nawet nauczyłem się wymawiać pierwsze zdania w tubylczym języku…
Tak trochę nieskromnie zapytam. Czy to jest język elit?
Nie my to będziemy oceniać
Dodam do tego zemstę fredry, której nigdy nie rozumiałem, nie trawiłem i w żyzni nie uznałbym za coś udanego, a co dopiero geniusz. Bo co się na nią składa: opluwanie właścicieli ziemskich, i to już od pierwszych zdań. Nieprzypadkowo ten paszkwil jest obowiązkowy w g***zjum
Może dlatego?
> a nawet nauczyłem się wymawiać pierwsze zdania w tubylczym języku…
🙂
Mnie się tam do weryfikacji nie śpieszy, bo to zwykle kończy się jakimś stójkowym słuchającym niewiadomojakelitarnych decyzji, czy w danej chwili lokalne i rozpoznane elity mogą jeszcze kopać piach, czy już nic nie mogą i muszą iść do piachu…
Warto zwrócić uwagę, że „wielkość” Gombrowicza była kreowana przez paryską agenturę rewolucji „Kulturę”. W kręgach emigracyjnych działał p. Giedroyć, a w Polsce p. Turowicz ze swoim „Tygodnikiem Powszechnym”, a nade wszystko miesięcznikiem „Znak”. Środowisko paryskiej „Kultury” i krakowskiego „Znaku” były głównymi kanałami wprowadzania nowego języka i nowego postrzegania świata rzekomo przeciwnego systemowi komunistycznemu, który ze swojej strony dysponował takim narzędziem jak miesięcznik „Człowiek i światopogląd”. Operacja wprowadzania 'nowego postrzegania świata’ przez wprowadzenie zmiany języka była zaplanowana na kilkadziesiąt lat i osiągnęła pełny sukces w Polsce po wprowadzeniu zmian w Kościele Katolickim po Soborze Watykańskim II. Główne zmiany polegały na wprowadzeniu nowych kadr, nowych programów i nowego języka w seminariach duchownych. W ramach tzw. aggiornamento, czyli „otwarcia Kościoła na nowoczesność, wyrzucono z nauczania kleryków filozofii tomistycznej i łaciny, a w jej miejsce wprowadzono filozofię niemiecką i język narodowy, wyrzucono apologetykę etc. W wyniku tych długofalowych działań wysoki poziom nauczania w seminariach duchownych spadł do poziomu „technikum duchownego”, co jest niewątpliwie jedną z głównych przyczyn permanentnego kryzysu w KK.
Do wspomnianych pozycji Hipolita Milewskiego i Edwarda Woyniłłowicza dołączyłbym również „Moje wspomnienia” gen. Józef Dowbor-Muśnickiego wydane w 2013 r. (Wydawnictwo Zysk i S-ka), a także bardzo ciekawe wspomnienia gen. Bronisława Grąbczewskiego „Na służbie rosyjskiej” pierwsze wydanie ukazało się w 1926 r., nowe wydanie wydawnictwo Przedświt w roku 1991.
No tak mieć elitę. Bardzo dobrze brak elit widać w książce (jestem na stronie 201), pt. „Lobbying dla Ukrainy w Europie międzywojennej”, w rozdziale pt. „Chaos jest akuszerką naszej przyszłości ” (tytuł rozdziału zapożyczony z artykułu Dmytra Andrijewskiego – 1928 r). Brak jest profesjonalnych kadr, bo nie istnieli ich finansiści , biznesmeni i arystokraci o międzynarodowej renomie. Rywalizujące o przywództwo grupy polityczne, poszukiwanie na arenie międzynarodowej patrona, który da kasę i kadry. Ambicje lokalnych przywódców silniejsze niż zdrowy rozsądek. No i znaleziono patrona (Niemcy), dla którego Ukraińcy byli cenni jako „ogromny potencjał konfliktowy ” dla odrodzonej Polski.
Skutki bez komentarza.
Przed chwila informacja, ze reforma oświaty będzie poprzedzona referendum, no i jednak walka o to by młodzież nie umiała rozwiązać zadania zaczynającego się od słów : Trójkąt ma 225 (stopni) ……
Trójkąt ma jakiś stopnie?
Elita to ludzie, którzy organizują życie społeczne w swoim interesie.
Aby pozostać elitą musi mieć dobre rozeznanie w rzeczywistej sytuacji oraz dysponować narzędziami do skutecznego wywierania wpływu na społeczeństwo. Rozeznanie w rzeczywistej sytuacji oraz posiadanie własnego zasilania gwarantuje, że nie ulega wpływom zewnętrznym (ulega o tyle, że następuje reakcja obronna).
Odpowiedni język jest przede wszystkim symptomem, po którym zresztą łatwo poznać czy to jest elita, czy tylko pracownik najemny elity. Jest też jednocześnie narzędziem do zbiorowej analizy rzeczywistości, a także „instynktownej” obrony przed wpływem zewnętrznym.
https://www.google.pl/search?client=tablet-android-samsung&ei=tY9LWcfGN-Hp6ASf26KACw&q=trójkąt+stopnie+masoneria+photo&oq=trójkąt+stopnie+masoneria+photo&gs_l=mobile-gws-serp.12..0i71k1l5.8630.11658.0.13277.0.0.0.0.0.0.0.0..0.0….0…1.1j4.64.mobile-gws-serp..0.0.0.ByNJnP0bhT8#imgrc=gRH4sfKY6Q1jNM:
I to ile stopni…
Dzisiaj to po prostu genialna notka. Zaczynając od sposobów komunikowania się w obrębie homo sapiens do przypadku żałosnego Gombrowicza i jego nędznego losu oraz języka elit i języka rewolucjonistów. Gospodarz w szczytowej formie:)))
PS. Bardzo wzruszyła mnie informacja, że Czerwony Kościół odezwał się w sprawie wspomnień Edwarda Woyniłłowicza. To naprawdę piękna wiadomość.
Dlaczego Gombrowicz był żałosny, a jego los nędzny ?
Zaiste piękna 🙂
Mnie uczyli, że 180 (suma kątów). Ale to było dawno. Tzn moja nauka, geometria się chyba aż tak nie zmieniła.
Nie moze tylko NAPEWNO !!!
To, ze „pejsbook” i TT – to LIPA, SYF i SZAMBO – to juz gimbaza 5 lat temu w Polsce o tym doskonale wiedziala !!!
Dołączam i moją radość.
Kiedys w PRL-u zaistnialo cos, co się nazywalo – wyrob czekoladowopodobny – czyli czekolada inaczej, bo prawdziwej czekolady zabraklo, a nawet byly przeciez kartki na zywnosc, to apogeum sukcesu ekonomicznego socjalizmu (czytam, ze dzisiaj w socjalistycznej Wenezueli mają ten etap). Mozna wiec wszystko. I to juz wiemy. Tak, jak teraz tak strasznie widac, jak brakuje polskiej elity. Pod kazdym względem. To jest takie nie wiadomo co. Gadają po polsku i … no i znają ten niełatwy język i to wszystko.
suma kątów w trójkącie wynosi 180 stopni- więc ma :)))))))))))))))
Nie, na TT rozmawiasz z żywym człowiekiem a nie z trollowym autobotem rozsyłajacym tylko fejkowe treści. Takiego trolla łatwo rozpoznać. Najgorzej jak masz przed sobą zaślepionego prowokatora, który nawet nie ma świadomości co robi. Równie dobrze można się doszukiwać drugiego dna w produkcjach filmowych Smarzowskiego.
Duch Swiety wieje i dziala…
Bardzo bym prosił o jakiś przykład tego języka Hipolita Milewskiego, żeby unaocznić sobie jaka jest przepaść między nim a hrabią Gombrowiczem.
Ja rozumiem, że to pewnie chodzi o całokształt, rozumiem że można kupić książkę i samemu przeczytać ale kilka cytatów może być dobrą reklamą.
> No i mamy ten czas dzisiejszy i święte przekonanie polonistek oraz aspirujących
> bałwanów, że Gombrowicz był przedstawicielem elity.
Mamy też identyczne przekonanie, że p. Beata Tyszkiewicz to archetyp arystokracji, bo w Tańcu z Gwiazdami mówi z gracją jakieś okrągłe bzdury i dając do zrozumienia, że w okolicznościach prywatnych potrafi powiedzieć nawet dupa, mruga szelmowsko okiem.
@ Coryllus
Fantastycznie z tym Mińskiem!
Tekst – bomba.
Język zdradza wszystko – to pieczęć na czole wręcz. Pamiętam, że gdy przynosiłam ze szkoły /podstawowej/ jakieś popsute frazy i zepsutą akcentację – Rodzice pilnie to prostowali. Potem ja z kolei uczyłam Młodego rozpoznawania „kto zacz” po języku. /Co nie znaczy, że nie używamy ostrych wyrazów, naturalnie :)/
Moja Teściowa wspominała, że u niej w domu rodzinnym ojciec zakazał używania tytułów. Motywacja była oczywista – o człowieku, jego randze społecznej miała świadczyć praca etc.. Gombrowicz, zupełnie zdeprawowany, nie mógł mieć o tym pojęcia przecież. O rzeczywistym sensie szlachectwa. No i był całkowicie poza towarzystwem: polska emigracja w Ameryce /bardzo dobre nazwiska/ nigdy go nie przyjęła. Nawet co do „zdemokratyzowanej” Marii Ginter była nieco sceptyczna.
No ale… jak to opisał Jałowiecki, z chamami trzeba po chamsku. I on to zrobił, gdy już nie stało normalnych argumentów. To tyczy w realu raczej panów i ich pięści.
Opiszę to jeszcze raz: wyrzucony z majątku i zaszczuty ciągłymi aresztami przez UB człowiek, napotyka na ulicy w Toruniu taką scenę: koń pośliznął się na bruku, upadł przed wozem i wozak lał zwierzę baciorem, chcąc zmusić je do wstania. Koń nie mógł. Człowiek wyrwał bat z ręki gnoja i zaczął okładać wozaka. Gdy skończył, kazał zdjąć mu kapotę i podłożyć pod nogi konia. Pomógł zwierzęciu wstać. W krótkich, żołnierskich słowach powiedział wozakowi, co mu zrobi, jak go jeszcze raz… etc.. Zgromadzony przy incydencie ulicznym tłum bił mu brawo. To był wielki pan, rolnik, sportowiec, olimpijczyk, społecznik, pianista. Wtedy już na marginesie, po obozie w Dachau, cierpiący wraz z rodziną prawdziwą nędzę w tym powojennym Toruniu.
Oooo, zeby tylko to potrafila, to by bylo pol biedy…
… ale jakie donosy ten stary k****szon i kapus skladal na esbecji jeszcze z pol wieku temu na „swoje srodowisko”…
… tego „dorobku” nikt temu smieciowi – nie odbierze !!!
Suma kątów w trójkącie wynosi 3 sztuki.
A kąty zewnętrzne? A?
Religijna elita nie tylko w swoim interesie.
My tu nie uprawiamy reklamy książek proszę pana
Tak samo. Trzy kąty wewnątrz i trzy na zewnątrz. Cyba że chodzi o sumowanie wielkości kątów w stopniach. Wówczas wewnątrz około 180, zależnie od jakości kątomierza, drewniane są kiepskie.
Tak, Dowbor koniecznie
Baronowie
Niepiśmienni według stójkowych
Świetny wpis.
Zwłaszcza łaciny szkoda:
Kto nie umie po łacinie, musi pasać świnie.
Zgodnie z konstytucją apostolską Sacrosanctum Concilium konferencje episkopatów poszczególnych krajów mogą tworzyć własne ryty liturgiczne. Ale ona tylko pozornie kogokolwiek wiąże, bo sobór watykański drugi był soborem tylko duszpasterskim, nie było celem papieży Jana XXIII ani Pawła VI zdefiniowanie dogmatów ani potępienie błędów. A jeżeli nie to było celem papieży zwołujących sobór, to co było? Danie wskazówek biskupom w sprawie treści niedzielnych homilii? W najlepszym razie. Skąd więc wzięła się cała ta doktryna udzisiejszenia? Spoza Kościoła.
A ryt Mszy Świętej to dogmatyka?
O dziedziczeniu jezyka i przekazu.
(Zmazalo mi komentarz, gr, wersja druga.) Z obserwacji garazystki dla dzieci:
Matka / kobieta (la femme) kocha dziecko. Ojciec / czlowiek / mezczyzna kocha… ziemie. Milosc ta uruchamia w nim funkcje, ktorych celem jest danie swojej ziemi dziedzica, ktory nioslby ta milosc dalej. Dlatego mezczyzna uruchamia wszystko, co jest mu dostepne aby chronic syna i wychowac go na szlachetnego dziedzica (verba i exempla).
W momencie, kiedy mezczyzna jest ograbiony z ziemi, funkcja ojcostwa popada w atrofie. Swiat rodzin monoparentalnych staje sie norma. Ze wszystkim, co ofiaruje demokratyczno-bolszewickiej rzeczywistosci.
Kiedy ojciec decyduje sie towarzyszyc dziecku w mym garazu, pracujemy nad funkcja dziedziczenia i przekazu wlasnie. Jesli dochodzimy do rezultatow, dotycza one w rownej mierze dziecka co ojca, no i naturalnie calej struktury rodzinnej.
A jednak rodzony brat Milewskiego wybrał (kupiony) tytuł hrabiowski godząc się, automatycznie, na utratę majątku (części wniesionej do małżeństwa rodziców przez matkę). Wybrał również (za cenę utraty majątku) tytuł szambelana dworu papieskiego. Czy, zapytam przewrotnie, pozostał był członkiem elity ówczesnej? Sam Milewski bardzo powściągliwie ocenia te fakty.
Oni nie rozmawiali ze sobą. Ignacy Milewski był wariatem uzależnionym od baletnic i szansonistek. Nie przejmowałbym się tym.
Sam ryt nie. Materia i forma Eucharystii. Udziesiejszenie w jakimś stopniu miało sens. Np do Soboru Wat II Msza św. formalnie dzieliła się na Mszę katechumenów i wiernych co w czasach, gdy większość przyjmowała chrzest w wieku dorosłym rzeczywiście chyba powinno być jakoś „udzisiejszone.”
Podstawą wiary jest zasada lex orandi lex credendi, czyli że treść modlitwy determinuje treść wiary. Z tego wszystko inne wynika. Skoro jedność Kościoła polega na jedności wiary, jedności oddawania czci Trójcy Przenajświętszej poprzez różne akceptowane przez Stolicę Apostolską ryty liturgiczne i jedności pod przywództwem jednego wikariusza Chrystusa, jaka może być jedność wtedy, gdy konferencje episkopatów mogą dowolnie zmieniać sobie liturgię bez konieczności pytania Stolicy Apostolskiej?
Oczywiście przeciwko temu padnie zarzut, że cierpię na fiksację na punkcie mszy świętej łacińskiej według mszału z roku 1962. Nieprawda. Początkowo w Kościele katolickim w Rzymie odprawiano liturgię w języku greckim, a potem zmieniono język liturgii na łaciński i tyle. Istnieją różne uznane ryty liturgiczne, ale do lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku nikt nie pozwalał na takie rzeczy, by biskupi pojedynczo czy w grupach wprowadzali eksperymenty liturgiczne według własnego upodobania. A dopuszczenie eksperymentów liturgicznych wyraźnie wymieniono w Sacrosanctum Concilium.
no i zależy, czy powierzchnia kuli jest 'bardziej prosta’, czy może bardziej kulista’
Bulla Quo primum nadal obowiązuje. Nikt jej nie odwołał.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś protestantem?
Tylko, że Novus Ordo to już nie eksperymenty z Sacrosanctum Concilium a rewolucja. Zresztą w pierwszej wersji to nie przeszło i musieli potem udawać, że poprawiają żeby kolanem przepchnąć.
Oczywiście można się zastanowić czy Sacrosanctum Concilium nie było celowym otwarciem furtki.
Amen! Poza tym z ziemi przestała płynąć część należna Bogu oddawana w określony, uświęcony i ustalony/nakazany sposób przez Sobór Trydencki i wymienioną bullę. Destrukcja uderzyła również z jeszcze większym impetem w brewiarz, a więc w równie nakazany i uświęcony (Bogu miły) sposób modlitwy (brewiarz to między innymi opierający się na psalmach budulec liturgii Ofiary Mszy Świętej), z którym duchowieństwo miało kontakt siedem razy dziennie. Na dodatek naszpikowany egzorcyzmami i tworzący swoisty pancerz przeciwko działaniu świata. Obydwa filary liturgii (służby Bożej) uległy destrukcji. Rozwalenie ich to nie jest żadne unowocześnianie. Odwrócenie kapłana tak, by stanął tyłem do Boga i przodem do ludu było zamierzonym celem światowego paskudztwa ustrojonego w fartuszki. SW2 rozmył klarowność i jasność wypowiedzi, zainicjował deprecjację urzędu piotrowego. „Przecież my nie zmieniamy doktryny, a 'jedynie’ jej praktykowanie. Sorry, tak nie ma w Kościele Katolickim. I nie będzie. Na sądzie Stwórca może powiedzieć „chwila, a czy ja odwołałem tamte reguły?”. Paradoksalnie, możemy dzisiaj skorzystać z tego, że (prawie) wszystko ujęto pastoralnie. Ale o projektach rozwałki Kanonu Mszy bazgranych na knajpianych serwetkach pamiętamy i Sędzia też o tym w swoim czasie przypomni.
hahahahahaha nieprawda kąty są trzy można tylko każdy z nich inaczej opisać ich wartość jako wewnętrzną albo zewnętrzną
Dodaj do tego zestawu jeszcze nową formułę chrztu – bez egzorcyzmów…
„Religijna elita nie tylko w swoim interesie.”
Zawsze jest to działanie w swoim interesie.
„Religijna elita” działa w interesie społeczny, bo to jest im to nakazane przez Boga, a jak nie będą tego robić to będą się smażyć w piekle.
„Komercyjna elita” działa w interesie społecznym, bo z bogatszych obywateli jest lepszy profit. Poza tym jest to element obrony przez zewnętrznymi elitami.
Amen,
To „nie-hrabia” Hipolita wiązało się ściśle z wariactwem brata właśnie.
Gdzieś (nie pamiętam) czytałem coś takiego:
1.Nabożeństwo u protestantów- nieważne i Panu Bogu się nie podoba
2. U anglikanów- nieważne ale P. Bogu się podoba
3. Msza Św. u prawosławnych- niegodna ale ważna i P. Bogu się podoba
4. Msza Św. tzw posoborowa (Novus Ordo Missae)- ważna ale P. Bogu się nie podoba.
5. Msza Św. Wszechczasów (Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego)- godna, ważna i Panu Bogu się podoba.
”Nawet jeśli rewolucjonistom wydaje się, że już jest pozamiatane, nagle okazuje się, że ktoś tę hermetyczną, elitarną tradycję zaczyna oglądać inaczej, trochę tak bardziej pod światło i ze spraw, wydawać by się mogło dawno już martwych, rodzi się coś ciekawego i żywego.”
nawet, gdy stosują tak perfidną i niezwykle groźną metodę ”ślimaka gotującego żabę”, w końcu przychodzi 'moment’, że ten ślimak, tyle już przed sobą napchał żwiru, że w końcu jakiś kamyk raz i drugi leci w dół i lawina rusza,
teraz, nawet ”pułapki antylawinowe” nie pomogą
Jak se tu stoję i se popatruję, to powierzchnia kuli jest bardziej prosta. A jak se spojrzę na fotki ziemi z kosmosu, to kula jest kulista, bez dwóch zdań. Ale o czym my godomy? Ziemia jest płaska i leży na czterech słoniach przeca! W poglądzie reformowanym chodzi o żółwie, a nie słonie.
Pamiętam zmianę kątomierzy, ekierek i liniałów z drewna na przezroczyste, plastikowe. Ale to był luksus!
A z której strony? Protestanci między innymi nie uznają sakramentów, może niektórzy z wyjątkiem chrztu świętego, którego i tak udzielają nielegalnie.
ku przypomnieniu z SN
”Odnaleziony skarb…” betacoola
”I jeszcze jeden fragment Tym razem z kazania na zakończenie roku:
„Ojciec święty Pius X-ty, gdy obejmował rządy Kościoła, w pierwszym zaraz liście napisanym do całego chrześcijaństwa, wypowiedział te słowa, że społeczeństwo dzisiejsze trzeba koniecznie odnowić w Chrystusie (instaurare in Christo), to znaczy, że my wszyscy nie tylko w kościele, ale i przy pracy i przy zabawie, w samotności i w towarzystwie, w myślach, mowach i uczynkach mamy się kierować nauką i przykazaniami Chrystusowemi, bo tylko ta drogą możemy dojść do pomyślności doczesnej i wiecznej.
Jak to? Pomyśli niejeden w duszy: religia, przykazania dadzą nam chleb? Tak jest! Bo jeśli jeden drugiego nie będzie uciskał, wyzyskiwał, krzywdził, jak to religia nakazuje, a każdemu odda, co mu się należy; jeśli każdy sumiennie będzie pracował i zarabiał, a z drugiej strony zachcianki, wybryki, namiętności własne hamował i oszczędnością, umiarkowaniem się kierował, co religia także poleca, nastaną pewnie lepsze czasy.
A jeśli kto słowom moim nie wierzy, przytoczę mu powagę najwyższą. Oto Pan Bóg sam ogłasza w Piśmie św. Następujący wyrok:
„Jeśli będziesz słuchał głosu Pana Boga twego, aby czynić i zachować wszystkie przykazania jego, uczyni cię Pan Bóg twój najwyższym nad wszystkie narody…I przyjdą na ciebie te wszystkie błogosławieństwa…Błogosławionyś ty w mieście i błogosławiony na polu(…). Da wam dżdże czasów swoich, a ziemia da urodzaj swój, i owocu drzewa pełne będą…I będziecie jeść chleb wasz w sytości i bez strachu mieszkać będziecie w ziemi waszej. Da wam pokój na granicach waszych. Wejrzę na was i utwierdzę przymierze moje z wami…I będę Bogiem waszym, a wy będziecie ludem moim(…)”.”
superbia
oczywista, że PŁASKA! – co przeca widać, bo kto z nas w kosmosach był, żeby takie dyrdymały opowiadać – że kulista? /wczora nawet Ogrodnick potwierdził me dumania/,
a te słonie na żółwiu właśnie stajo i śtyry ich je
Prywatnie i niezgodnie z oficjalnym nauczaniem interpretujesz dokumenty dogmatyczne Kościoła. To charakterystyczne dla protestantów.
Czy to dlatego, że z zapobiegającej schizmie decyzji Benedykta XVI wyciągasz nieuprawnione wnioski?
No ciemnota jestem! Bez dostępu do najnowszych badań naukowych. Na żółwiu – oczywiście! A dlaczego na żółwiu? Bo ów nie odczuwa konieczności podrapania się /ani nie ma takiej możliwości/, jak mu się słonie gmerają na dachu. Idę więc do kąta ostrego, gdzie se podumam /czy już zaprawiać truskawki, czy też jeszcze poczekać, wedle zasady: pilnuj szewcze kopyta/.
Gombrowicz robil sobie jaja, prowokowal itd. Przez wiekszosc powojennego bytowania zyl w nedzy, a mimo wsystko pomagal matce w kraju. Czy to Gombro z ksieciem Giedroyciem rozwalili wspanialy jezyk polski? Przypuszczam, ze watpie…
Jasne prowokował i żartował. Prowokował okradzionych przez komunistów i zniszczonych przez wojnę ludzi ze swojej klasy, a żartował z kogo? Bynajmniej nie z siebie. Nie pan przestanie chrzanić, dobrze…to jest kalka dość wyświechtana, prowokował, srowokował….Ja też prowokuję i co?
Tak rozumując to każdy działa we własnym interesie i rozróżnienie na elitę i pozostałych w motywach działania jest niepotrzebne
Tego źe cztyry też nikt nie widział jak świat długi i kwadratowy
toże, żółw ten płetwy ma i może nimi machać w odmętach …
Ja nie zwykłam nikomu mówić, co ma robić, ale Pani powinna pisać solidne notki, a nie zbywać nas komentarzami. Ja mam tylko córki, a ich tatuś chadzał sobie różnymi drogami, ale to, co Pani tu napisała wstrząsnęło mną. To jest prawda, i tyle.
Żółwie wszystkich krajów łączcie się!
Ani prywatnie, ani niezgodnie z nauczaniem Kościoła. Mam obowiązek przestrzegać i nauczania Pisma Świętego, i tradycji, jak definiują to sobór trydencki i sobór watykański pierwszy.
Poza tym Benedykt XVI jeszcze jako kardynał publicznie stwierdził, że Gaudium et spes to dokument sprzeczny z Syllabusem błędów, którego nikt nie odwołał, bo nie ma prawa odwołać.
Naturalnym instynktem jest przekazać geny. Natomiast czysto męskim instynktem jest zapewnić swojemu biologicznemu potomstwu optymalne szanse przeżycia. Najlepiej kosztem potomstwa innych samców. Nie zawężałbym tej kwestii do dziedziczenia ziemi. Niemożność dziedziczenia dominującej pozycji w stadzie powoduje naturalny zanik popędu do rozrodu. U samców
Łatwo to wytłumaczyć na gruncie filozofii. Hipolit Milewski jest realistą w sensie zbliżonym do tomizmu, tzn. uznaje, że świat obiektywnie istnieje, że istnieje jego Stwórca (wszak był katolikiem), że świat jest poznawalny, a 'ziemię możemy i powinniśmy czynić sobie poddaną’, co osobiście skutecznie praktykował. Jego język był dostosowany do tak pojmowanej rzeczywistości. Myślę, że jego język był zgodny z ewangelicznym postulatem prawdy – 'tak’ – u Milewskiego znaczyło ’ tak’.
Przy rekonstrukcji postawy filozoficznej u Gombrowicza, mamy do czynienia z idealizmem subiektywnym. Czy chorobliwym twierdzeniem, że rzeczywistość jest niepoznawalna, że poznajemy swoje idee wytwarzane w naszym ego, czy naszej duszy, czyli osobiste – subiektywne idee i przez nie patrzymy na świat. Oczywiście w tym układzie nie możemy poznawać świata i Boga i jego Ewangelii również. Nasz umysł jest zamknięty i UWAGA – każdy ma swoją prawdę ( bzdura, która jest wtłaczana m.in. kobietom polskim w tak poczytnych polskojęzycznych periodykach jak „Życie na gorąco”
Gombrowicz w swoich piśmidłach opisuje te paranoidalne sytuacje i język jego nazwijmy to umownie prozy jest do tego bełkotu dostosowany. Sam tytuł jego dzieła Ferdydurke i dołożona do tego ideologia mówi sama za siebie. Niektórzy nazywają to konstruktywizmem w literaturze, czyli na wymyślance.
Z idealizmu subiektywnego śmiali się nawet marksiści- materialiści.
Ekskomunika na bractwo sw.Piusa, którą dla uniknięcia schizmy zdjął Benedykt XVI nie byla nałożona za sposób sprawowania Mszy Sw., tylko za odrzucanie Vaticanum Secundum. Jej zdjęcie nie oznacza jefnak odrzucenia VS.
Z idealizmu subiektywnego śmiali się nawet marksiści- materialiści.
Dokładnie tak. Oni też uważali, że „świat obiektywnie istnieje, […], że świat jest poznawalny, a ziemię możemy i powinniśmy czynić sobie poddaną” a od Hipolita Milewskiego różnili, się w sprawie Stwórcy i w kwestii własności tej ziemi.
No widzisz Chloru jestem z „Liceum Ogólnokształcącego” (podobno wysoki poziom) a jak widać, nie umiem się wysłowić, co będzie z tymi aktualnymi absolwentami po współczesnych gimnazjach, nad wiedzą których, już od kilku lat załamywane są pedagogiczne ręce. A tzw. Broniarz jeszcze patyki w tryby reformy wkłada. Chce się chłop smażyć w piekle … Jeśli chce do piekła, niech grzeszy w inny sposób a nie kosztem naszych dzieci.
:)) To jest mocno ewolucjonistyczne; nawet Kropotkin kreci nosem na optymalne szanse przezycia kosztem innych. Notuje do popolemizowania kiedy sie uda.
Też uważam, że dzisiejszy wpis jest wyjątkowo istotny. Od języka wiele się zaczyna. Dobrego i złego. Ale ostatnio chyba głównie złego. I obserwując różne przejawy życia różnych ludzi widać tego potwierdzenia. Nawet w tym zwykłym znaczeniu codziennym gdy chodzi o jego kulturę. Jak ludzie swojego języka zapominają, jak przejmują ten język od innych, jak też zwyczajnie przestaje im zależeć na jego poziomie. Albo dają sobie narzucić powszechnie obowiązujące języki, jak np. język korporacji i pseudo elit robiących dam karierę. Tych już wyjątkowo nie da się słuchać.
Bardzo dobra jest uwaga o dziedziczeniu. To jest istotny temat, bo pokolenie nie trwa długo, a elity planują swoje działania w perspektywach dziesiątków a te największe nawet setek lat. I dziedziczenie to nie tylko majątek, ale też kultura zarządzania tym majątkiem, która jest bezpośrednio związana z używanym językiem. Jak się traci jedno to i drugie. A potem jest jak z wygraną w totolotka. Chyba mniejszym dużo wyzwaniem jest zgromadzić jakiś majątek dla dzieci na przyszłość niż nauczyć je jak one i ich dzieci mają sobie z tymi młodymi pieniędzmi poradzić. Na wzór tych, którzy od pokoleń mają stare pieniądze w rodzinie.
I oczywiście nasze obecne elity bardzo się boją tego tupnięcia. Mówi się o trzecim pokoleniu UB, więc jak oni muszą się słuchać, żeby móc wciągnąć kolejnych Tusków, Dukaczewskich a nawet Kraśków i Hajzerów. Ostatnio widziałem Kraśko w TVN w programie śniadaniowym, gdzie siedział jak na skazaniu w milczeniu, ale on wie, że musi brać co dają, bo dzięki temu ma ten apartament 360 m2 na Wilanowie. A wystarczy przecież zmarszczenie brwi patrona i on zwyczajnie zniknie.
Ale w „Kosmosie” zaprzeczył temu subiektywizmowi, pokazał, że prowadzi donikąd, do absurdu, że człowiek nie może sam odnaleźć kosmosu w chaosie. Prawda zrelatywizowana okazuje się czajnikiem pokazanym z okna („ona jemu czajnik pokazuje”)
Dzięki za link; dlatego. „Onyks” się zdemaskował starając się jak stójkowy go zbagatelizować. To jest jedna z technik stosowanych przez indywidua z linku. Opracowanie Roberta Gorwy z University of Oxford
http://comprop.oii.ox.ac.uk/wp-content/uploads/sites/89/2017/06/Comprop-Poland.pdf
pokazuje metody i skutki. Właściwie należałoby podać nazwy firm i skąd biorą pieniążki, może są to słynne granty na innowacje Naszego Ulubionego „Łącznika z Krakowa” Gowina?
stare –
major na wojsku: woda wrze w temperaturze 90 stopni
studenci w smiech
major zagląda do ściągi i poprawia się: ooo, 90 stopni to kąt prosty
Czyzby nas juz pokroili przed jakimis rozbiorami na wikipedii ? Na poludniowym wschodzie podaja do miast nazwe po ukrainsku na slasku po niemiecku, na polnocnym wschodzie po litewsku i bialorusku, w centrum polski tylko po polsku.
Tak !
Na przykład podstawą formalną dogmatu o wniebowzięciu NMP (Pius XII 1950 r.) był mszał -kalendarz liturgiczny ( skasowany przez NOM) potwierdzający starożytność tej prawdy.
Gdyby jedynym miarami bogactwa była ziemia czy złoto, to gra jest o sumie zerowej, gdyż zarówno ilość złota jak ziemi jest skończona (123 ludzi/km^2 w Polsce), więc wtedy Grzeralts ma rację, że ta gra „odbywa się kosztem potomstwa innych samców.” Obecne elity światowe, które powiedzmy stanowią <1% posiadają ponad 90% wszystkiego co jest. Dla reszty najwyższą dostępną formą posiadania jest dom lub mieszkanie, które w modelu już funkcjonującym w USA od lat, są przejadane przez koszty utrzymania na starość i przechodzą z powrotem na własność banków, więc nikt nic nie dziedziczy. Taki model jest chyba i niestety nieunikniony nawet gdyby „zlikwidowano” i „rozparcelowano” tę klasę jednego procenta.
Dziedziczenie jedynie majątku trwałego nie daje żadnej pewności. Liczy się tylko pozycja społeczna (czyli w stadzie).
Sobór watykański drugi obejmuje dopuszczenie swobody wyznania w Kościele katolickim, która to swoboda wyznania została uroczyście potępiona przez wielu papieży, w tym przez Piusa VI w Auctorem fidei, Grzegorza XVI w Mirari vos, Piusa IX w Syllabusie błędów, Leona XIII w Humanum genus, Piusa X w Pascendi i Piusa XI w Mortalium animos. Katolik ma więc pełne prawo odrzucić takie nauczanie, zwłaszcza że doktryna o swobodzie wyznania prowadzi do wniosku, że ofiara Kalwarii i Kościół sam w sobie były, są i będą pozbawione sensu.
Kiedy w zeszłym roku oficjalnie katolicki premier włoski Matteo Renzi wziął udział jako widz w satanistycznym rytuale odegranym w tunelu pod Przełęczą św. Gotarda, nikt z hierarchów Kościoła premiera za ten czyn nie potępił. Skoro bowiem podobno obowiązuje swoboda wyznania, czy można kogokolwiek za takie rzeczy potępiać?
Masz coś z głową? O Olgino poczytaj, to takie same gadki szmatki. My tu się znamy osobiście albo wystarczająco długo. Jak chcesz „demaskować” to idź na Onet.
Swoboda wyznania nie obowiązuje w KK, tylko w świecie. A Renzi nie tylko wziął udział takowym rytuale, jest też zwolennikiem małżeństw jednoplciowych.
wszystko to te ruskie!.. Tralalala! Znam takich firm kilka, a i organizatorów hejtowisk za lewą kasę po uczelniach mnogo. Tutaj nie chodzi o boty, to są fizycznie ludzie i organizacje. Mogę mieć tylko nadzieję, na blogu Gospodarza nie jesteś ukrytym „moderatorem”.
Swoboda wyznania została wyraźnie dopuszczona w Dignitatis humanae.
Od kiedy tu piszesz łowco botów? Z Twittera trafiłaś? Widzę jak tam rozwalacie środowiska takimi wrzutkami. Gospodarz nie potrzebuje ukrytych moderatorów bo wszystko robi własnoręcznie.
Naprawdę nie wyrósł Pan jeszcze z Gombrowicza??? Nawet jak go Rita dobiła, publikując „Kronosa”?
No i my tu raczej o rycerskiej stronie życia opowiadamy sobie – i takowej sobie życzymy, o czym obaj pederaści /G&G/ nie mogli mieć pojęcia.
Tu trochę rozważań na temat:
http://kossobor.neon24.pl/post/93514,gombrowicz-i-inni-o-duchu-kultury-polskiej
Howgh!
Wiemy mniej wiecej jak to jest ze zlotem, terenami uprawnymi, przemyslem (rowniez rolnym) i kanalami dystrybucji. Rzecz jest o Czlowieku, ktory dostal Ziemie od Boga. Gra toczy sie wiec o inna stawke :))
Euroregiony?
Dużo wcześniej. Np. Rz 14.
Już cię tu nie ma.
100/100 !!!
To jakiś trol przecież
No patrz, napisałem o „Upainie” i zostałem trollem i moderatorem. Nawet Paris się złapała. Tak to właśnie odbywa się na TT tylko tam jest kilku na raz i blokować możesz tylko na swoim koncie a wpisy zostają widoczne dla reszty. „Może i ten onyx to nie obca agentura ale niesmak pozostał”. Ręce opadają. Teraz walczę z takimi, którzy bronią RPO Bodnara, ciekawe z jakim epitetem skończę 😉
A jaka mowa…
… i federacja europejska… Zwiazek Socjalistycznych Republik… Brukselskich !!!
Ju to goowno kiedys przerabialismy.
Wiadomo jakim :)))
Ok… dzieki za uwage.
No mozna sie zlapac…
… dobrze, ze Gospodarz zawsze czuwa… dlatego, ze toto TT taka trolownia to moja noga tam nie postanie ani na „pb”… zreszta Pan Gabriel i Pan Osiejuk tam byli i zrezygnowali. Na blogu o tym poinformowali o swoich wrazeniach… nie najlepszych… no i ta negatywna rekomendacja w zupelnosci mi wystarczy…
… ale… podziwiam Pana, ze chce sie Panu tam „prostowac” ludzi… w zwiazku z tym powodzenia… i duzo zdrowia zycze. 😉
Jasne. Równie dobrze można zaprzeczać słowom Pana Jezusa, cytując Nowy Testament.
Warto przypomnieć, że w Sacrosanctum Concilium w jednym przepisie nakazane jest, by zachowano język łaciński jako język liturgii, ale w następnym przepisie dopuszcza się użycie języków narodowych w całej liturgii łącznie z kanonem. Czyli róbta, co chceta.
Sprawdź to.
W jednym i tym samym — SC 36. Paść moźna z wrażenia, że ten bełkot, przy 4 głosach sprzeciwu, hurrahiphopfestycznofrenetycznie zatwierdzono.
Kto chce przeczytać, tu jest link:
http://www.vatican.va/archive/hist_councils/ii_vatican_council/index.htm
Proszę uprzejmie. Gdy już ten link wywołacie, to zwróćcie uwagę, w jakich językach Sobór Watykański Drugi pracował, a w jakim nie. Można też zgadywać bez otwierania linku; wtedy — do jednego razu sztuka.
Tu obrazek na ten temat (część komentatorów tego obrazkanie rozumie Mszy Wszech- czasów):
https://www.facebook.com/memykatolickie/photos/a.377359525731983.1073741827.377352999065969/1055590361242226/?type=3&theater
Przepięknie napisałaś. Dodam małe conieco o dworkach, jakże modnym celu wypraw miastuchów z pieniędzmi na wieś, wypraw podejmowanych celem nabycia drogą kupna „dworku pięknego z lipą” boć to miastucha (z pieniędzmi) nobilituje, a dworek niechby był do remontu, etc.
Spójrzałem byłem na taką transakcję, dokonaną niedawno przez dawnych dobrych znajomych, a nawet więcej, niż znajomych. Patrzę więc sercem i okiem, głową i ręką i milczę. Tłumaczyć im to, że dwór jest zwornikiem gospodarstwa, jego ukoronowaniem, o nie. Niech się sami przekonają. Dworek, któremu amputowano/supresowano gospodarkę jest — czym?
Podgniłą chałupą z przeciekającym dachem, podłogami do wymiany, i dojazdem doń po roztopach czy śnieżycy niemożliwym. Tym właśnie jest „ślachecki” dworek w ręku głodnego splendoru i tradycji — jak ja to powiedziałem? — o, już mam to słowo. Miastucha.
Pięknie uczysz ojców ojcostwa. Oby mieli wsparcie u ich żon, bo bez tego, mogę się obawiać, terapia zatrzyma się w pół kroku. Wsparcie całej struktury rodzinnej jest nieodzowne. Wiele takiego wsparcia Twym pacjentom, małym i dużym, życzę.
Im dłużej się temu wszystkiemu przyglądam, tym bardziej tęsknię za Świętym Oficjum.
Nie rozumie, bo nie rozumie, że kapłan nie potrzebuje ani wiernych, ani ministrantów do oprawienia ważnej i legalnej liturgii katolickiej według rytu, który święty Pius V na zawsze skodyfikował dla Kościoła rzymskiego łacińskiego.
„Kto mówi tak jak my, jest jednym z nas”
Wg „Protokołu dyplomatycznego” Edwarda Pietkiewicza:
Pytanie pomocnicze, jak jest dwóch księży, dwóch ministrantów i stu wiernych ochrzczonych i bierzmowanych ilu kapłanów składa ofiarę?
Trochę późno ale chciałbym zwrócić, drogi Coryllusie, na język jakim Milewski opisuje swoje skomplikowane relacje rodzinne: relacje z matką, relacje z bratem i nieudane (chyba tak?) małżeństwo. Ten język to właśnie mistrzostwo (Niemcy nazywają to – rasse und klasse) charakterystyczne dla człowieka elity.
Podatek od garbów i od braku garbów – jak pamiętamy z Makusza. Kocham Makuszyńskiego: pisząc felieton o Zakopanem, stwierdza: „Śniegu nawaliło jak podatków”.
A tu poseł Diamand…
To zostało dawno temu określone. Koncelebrowanie liturgii istnieje w Kościele od wieków. Ale chodzi mi o co innego: jeśli ktoś uważa, że do sprawowania liturgii wierni są konieczni, to się myli. Wystarczy tylko kapłan.
No właśnie. Ta matka była wariatką i terrorystką, on był najmłodszy i trochę zdaje się przeszkadzał. Bardzo wdzięcznie i z taktem jednak opisał swoją niełatwą sytuację
I potem się człowiek dziwi, że Skałon traktował polskich terrorystów jak dzieci