paź 202023
 

Jak może już kiedyś wspominałem, planując swoje nowe projekty wpadłem na pomysł, że trzeba napisać dobrze zilustrowaną książkę o rycerzach polskich. Zacząłem coś tam czytać, ale stwierdziłem, że nie ma ten pomysł sensu, albowiem większość z tych, całkowicie zmitologizowanych osób, to byli agenci państw obcych i jako atrakcja narracyjna nie sprawdzą się wcale. Żeby taki efekt osiągnąć, trzeba całkowicie zafałszować ich historię, a to znaczy posługiwać się w opisie starymi, XIX wiecznymi kalkami. To z kolei nie zwróci niczyjej uwagi i nie przyniesie oczekiwanego zysku. Skupiłem się więc na czymś innym. Projekt ten można z grubsza nazwać nową redakcją znanych dobrze faktów lub inną ich oceną. No, ale nie uprzedzajmy niczego. Wróćmy do tych rycerzy. W Polsce wysługujących się cesarzowi wojowników znaleźć można stosunkowo łatwo. Ich postawa zaś jest tłumaczona innymi niż dzisiaj okolicznościami politycznymi i zwykle lekceważona. Dzieje się tak ze względu na to, iż z historii popularnej wygumkowane zostały pieniądze i gospodarka, pisaliśmy o tym nie raz. Kiedy te elementy się usunie, można już do woli chrzanić o kulturze rycerskiej i naśladowaniu zachodu oraz jego najlepszych wzorów. Nikt jednak nie porównuje postawy polskich rycerzy z postawą, na przykład, rycerzy angielskich. Trudno – w czasach po królu Janie – wskazać tam kogoś, kto równie niefrasobliwie jak Zawisza Czarny wynajmował by się do robót na obcym dworze. Byłoby to sklasyfikowane jednoznacznie i zakończyłoby się egzekucją i konfiskatą. U nas było inaczej, ale okoliczności tych nie tłumaczy się w żaden inny sposób, tylko poprzez kulturę dworską i jej nienaruszalne zasady. Są tacy, co na jednym oddechu piszą jeszcze o szpiegowskiej machinie krzyżackiej i jej groźnych mackach sięgających Rzymu. No, ale też przecież dworu cesarskiego, co ważniejsze. I co? Jakoś się tym autorom udaje ocalić dziewictwo Zawiszy? Najwyraźniej tak.

Kiedy rozmawiałem w Ojrzanowie z Piotrem Naimskim zapytałem go o lojalność urzędników wobec państwa, a potem zaczęliśmy gadać o zdradzie i zdrajcach. Stwierdził Piotr Naimski, że prawdziwa, nierozliczona zdrada, która stała się częścią naszej politycznej tradycji, zaczęła się pod Ujściem. To jest zapewne symbol, bo Ujście było tylko konsekwencją różnych działań, które nastąpiły wcześniej, ale nie zostały należycie opisane i przeanalizowane. Jako widomy znak metody politycznej, która została powszechnie zaakceptowana jest ono jednak znakomitym przykładem. Widać po tym przykładzie, że za zdradę w Polsce się nie każe, ale nagradza. I zdrajca może na tym wyjść bardzo dobrze. Sprawa jest głębsza, bo chodzi o dość konkretną zdradę – o zaprzepaszczenie aspiracji politycznych polskich Wazów na rzecz bezprawia i uzurpacji Niemców pragnących korony nie tylko szwedzkiej, ale także polskiej. I to jest całkowicie widoczne, ale nie opisywane w taki sposób, albowiem historycy wierzą, że w XVII wieku nie było pojęcia narodu w naszym, współczesnym rozumieniu. Jeśli od opisów odejmiemy – tak, jak w przypadku średniowiecza – banki, ekonomię i gospodarkę, można już do woli pieprzyć o tym, czy czasem zdrajcy nie mieli racji, bo wszak podporządkowanie się Szwedom miałoby jakieś korzyści. Na przykład kraj byłby bardziej stabilny. To jest opis obowiązujący. Spróbujmy jednak sporządzić inny – władza w Szwecji została zmieniona przez niejakiego Gustawa Wazę, na polecenie lubeckich banków. Jego syn Jan, przy wsparciu Rzymu i hierarchii polskiej, chciał odwrócić sprawy, a to znaczy odwrócić grabież kraju i jego dewastację, a także połączyć jego los z losem Rzeczpospolitej. To się nie udało, albowiem przeciwnicy tej opcji dostali bardzo prostą propozycję – my okradniemy was i wasz Kościół, ale za to wy będziecie mogli okradać innych. Damy wam do tego odpowiednie narzędzia i legitymację. – Kto ja wyda – zapytał Karol, książę Sudermański. – Richelieu – odpowiedzieli przedstawiciele banków.

Jak na tym tle wygląda zdrada pod Ujściem i w ogóle wszelkie wcześniejsze zaniechania poczynione podczas wojny w Prusiech w latach 1626 – 1635? Fatalnie. Oto gangsterzy, którzy okradli własny kraj, bezprawnie – z lekceważeniem prawa i Boga – przejęli nad nim władzę, działając z mocy mocarstwa kierowanego przez zdeprawowanego kardynała, stanęli przeciwko legalizmowi firmowanemu przez hierarchię kościelną w Polsce i przez prawowitych dziedziców korony szwedzkiej. Jaką mieli ofertę? Taką samą jaka im została przedstawiona, ale nieco uboższą w klazule. – My was okradniemy – powiedzieli pod Ujściem – ale za to wy będziecie mogli okradać innych, dostaniecie narzędzie i legitymację. – Kto ją wyda? – zapytała szlachta. – To się ustali później – odpowiedzieli przedstawiciele uzurpatora nazwiskiem Wittelsbach. – A gdzie będziemy mogli kraść? – dociekała szlachta. – A o tu wokoło – odpowiedzieli tamci. I układ stanął. Jak widzimy był on skrajnie niekorzystny i pełen niedomówień. Zdrajcy zaś nie zauważyli, że oni sami nie mogą już złożyć podobnej propozycji nikomu. Jedyne zaś co mogą zrobić to zniszczyć prawo i tradycję, mogą też postawić króla – samego, bez dworu, doradców i wojska – wobec francuskiej machiny dyplomatycznej. Mogą – jednym słowem – iść do domu i tam zająć się realizowaniem opisywanych później po wielokroć w literaturze aktów przemocy, bo nic innego poza tym nie może być już ich udziałem. Mogą też nazywać buntownikami tych, którzy stanęli po stronie legalizmu. Po takim opisie można już trochę precyzyjniej zdefiniować zdradę. Cóż to takiego jest? Odwrócenie porządku prawnego w zamian za gratyfikacje, prawdziwe bądź wydumane. I teraz, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przenieśmy się w czasy współczesne.

Dziś, jakiś profesor prawa powiedział, że prezydent Duda i Beata Szydło powinni trafić przed trybunał stanu. Czy ten człowiek w ogóle wie co mówi? Legalnie wybrana władza powinna trafić pod trybunał stanu? Czyli powinna znaleźć się w mocy sędziów całkowicie wyjętych spod lokalnego prawa i będących lub pragnących być sługami jakichś innych porządków? A jakich? Tych, które zagwarantują im bezkarność. W jakim zakresie? – A o tu wkoło. Kto będzie ją gwarantował? – Oj tam, oj tam…to się jeszcze ustali.

Czy widzimy już co jest podstawą wiary i ufności zdrajcy? Pewnie tak, ale uściślijmy. Otóż zdrajca wierzy, że ci co przynoszą chaos i wojnę zagwarantują mu stabilizację w dotychczasowej, dobrze mu znanej formule. Dlaczego on w to wierzy, choć nic na to nie wskazuje? Nawet oferta, którą dostał. Uważa on bowiem, że ludzie niosący chaos i bezprawie zwrócili się do niego, albowiem jest wybrany i predysponowany do legitymizowania porządku. Jakiego? Starego, bo o to mu chodzi – o zmianę dekoracji, ale pozostawienie wszystkiego takim jak było, plus możliwość grabienia słabszych. Nie widzi, że zdrada pociąga za sobą nowy porządek, zaś siły chaosu zwróciły się do niego, albowiem jest on słaby, głupi i zdeprawowany. Gdyby było inaczej nikt by doń nie zapukał i nie wyrzekł ani jednego komplementu pod jego adresem.

Jak wobec tego naród wyobraża sobie swoje życie po zdradzie? Tak samo, albowiem ufa, że zachowana zostanie jego podmiotowość. Nie rozumie, że zdrada jest po to, by zetrzeć go z powierzchni ziemi lub tak ograniczyć jego prawa, żeby nie śmiał nawet myśleć we własnym języku. Można łatwo ten mechanizm wskazać, są nim kolejne fale migracji, których celem jest zmiana tradycji i porządku w Europie. Ci, którzy je firmują mówią – wszak od dawna kolorowi żyją wśród nas, przyjmijmy nowych. To jest argument trafiający do umysłów zdegenerowanych, nie rozumiejących, że kiedy przyjmowano tamtych istniały instytucje państwa z prawdziwego zdarzenia, a przede wszystkim Kościół był silniejszy. To co dzieje się dzisiaj ma na celu wykreowanie i umocnienie elit wzorowanych na elitach plemiennych i policyjnych krajów trzeciego świata. No i zastąpienie tymi elitami, tego co znamy. Firmują to instytucje postpaństwowe i organizacje finansowane, jak Gustaw Waza w XVI wieku, przez niemieckie banki. Pomagają im zaś ludzie, którzy mają wykształcenie prawnicze i pełnią takie funkcje, ale prawo nie jest dla nich istotne. A co jest? Tego nie podejmuję się nawet definiować.

Warto zauważyć tylko, że nawet bardzo silne i zdecydowane ruchy przeciwstawiające się zdradzie mają małe szanse powodzenia. Zdrada bowiem ma wielkie zdolności do kompromisu i zawsze kiedy nie może użyć siły proponuje jakieś inne wyjście. Tradycja, prawo i legalna władza nie mają zaś takich zdolności, a chodzenie na kompromisy jest dla reprezentujących te jakości ludzi zawsze bardzo ryzykowne. O wiele bardziej niż walka w polu, nawet jeśli bitwa nie kończy się oczywistym zwycięstwem.

  25 komentarzy do “O korzyściach płynących ze zdrady”

  1. Nie możemy zapominać kto stworzył świat i te wszystkie kolory skóry,jego wola jest ponad na naszą. A jest napisane że ludzie wszystkich ras i języków oddadzą chwałę Bogu,no to może trzeba żeby się rasy bardziej zbliżyły bez uprzedzeń. Bo na razie jest tak że wszyscy chcieliby być biali bo to jest jednak wzorzec cywilizacyjny, Jezus był semickim przystojniakiem to jak sie mają czuć czarnoskórzy? No chcą się z tego nieszczęścia wyzwolić a przynajmniej swoje dzieci,natura daje takie możliwości ale to praca na pokolenia. Ojczyzna nasza na styku zachodu i Azji jest tym co widzimy i doświadczamy już na poziomie gminy. W pewnym mieście znana była stawka łapówki za miejsce pracy w urzędach czy banku,od 5 do 10 tys zl,haracz pobierał prezydent miasta do spółki z kolesiami,ten haniebny układ trwał wiele lat,wreszcie prezydenta posadzono do więzienia jako znak sprawiedliwości kampanii wyborczej,czy poniesie jakąś karę ? Na zachodzie nie byłoby to pytanie retoryczne,u nas wstydem nie jest kraść tylko dać się złapać,bo inaczej pan Tusk siedziałby za różne afery finansowe zamiast uchodzić za gwiazdę polskiej polityki.

  2. Aby walczyć ze zdradą, na początek trzeba przywrócić karę – śmierci rzecz jasna 😉

  3. Nie wie pani jak wyglądał Jezus, a więc najwyraźniej chce pani stąd wylecieć

  4. Wystarczy jakakolwiek kara, byle była jej egzekucja

  5. Jeden z „bohaterów” zdrady pod Ujściem, wojewoda Krzysztof Opaliński, ma ulicę w Warszawie, na Bielanach. Wierszyki pisał o trudnej doli ludu, to mu w PRL dali.

  6. Nie wiedziałem. Naprawdę pisał takie wierszyki? To był znaczy się taki Owsiak, tak?

  7. Jest całun i chusta z foto w kolorze ze Zmartwychwstania,każdy katolik swego Pana powinien znać,bo po to nam te relikwie są dane.

  8. A tak pan wojewoda ładnie pisał: ”  Zawsze my, Polacy,

    Tej naszej oszczędności na obronę naszePrzypłacamy i miasto jednego tysiącaDziesięć łożyć musimy. Porządku nie pytajW cekauzach i w armacie. Prochy wtenczas kupujDopiero, kiedy strzelać. Jaki rząd, dlaboga!Nierządem Polska stoi i nierządem zginie!”

  9. Zupełnie zapomniałem o tym, że mamy newsletter, wszystkich, którzy się zapisali a nic ode mnie nie otrzymali najmocniej przepraszam. To się na pewno zmieni, bo przed nami dużo nowości, o których będę informował. A zapisywać można się tu https://basnjakniedzwiedz.pl/newsletter/

  10. Czy ktoś wie ile pan wojewoda zyskał albo stracił pod Ujściem?

  11. Nie możemy zapominać kto stworzył świat i te wszystkie kolory skóry, jego wola jest ponad na naszą. A jest napisane że ludzie wszystkich ras i języków oddadzą chwałę Bogu, no to może trzeba żeby się rasy bardziej zbliżyły bez uprzedzeń. Bo na razie jest tak że wszyscy chcieliby być biali bo to jest jednak wzorzec cywilizacyjny (…)

    Co to w ogóle znaczy : „(…) trzeba żeby się rasy bardziej zbliżyły bez uprzedzeń.” ?

    Że niby mamy się wszyscy wymieszać i stworzyć te mityczne „multi-kulti”?

    Oczywiście wola Najwyższego jest ponad naszą, ale gdyby Bóg chciał żeby wszystkie ludy, tworzyły jedną całość, to by w ogóle nie było różnorodności rasowej ani kulturowej, wszyscy byliby by tacy sami. Skoro jednak ludzie są tak odmienni (pod wieloma względami) to właśnie taka jest wola boża, żeby tę różnorodność zachować, a nie mieszać w jednym tyglu.

    Przez Panią przemawia propaganda „globalistów”, którzy chcą stworzyć taką wymieszaną „ludzką masę” niszcząc po drodze lokalne tradycje i kultury, bo uważają, że łatwiej będzie się im wtedy rządzić „obywatelami świata”.

  12. Czy ktoś wie ile pan wojewoda zyskał albo stracił pod Ujściem?

    Nic nie zyskał i nie stracił, bo zaraz po tym zmarł (z powodu choroby).

  13. Jacy globaliści? Tylko Papież Franciszek tak przemawia 😉

  14. Zmarł w grudniu. Miał 46 lat!

  15. Ta pani, o ile jest to kobieta, to wyrafinowana bardzo prowokatorka.

  16. Ma pan pewnie rację, bo w tych satyrach się strasznie nadymał. Szkoły sobie według Komensky’ego zakładał… postępowy katolik był.

  17. (…) postępowy katolik był.

    No właśnie, niby katolik z dobrej katolickiej, tradycyjnej rodziny polskiej – a taki postępowy (jak na tamte czasy).

    Może dlatego, że w młodości studiował za granicą (m.in. w Strasburgu), więc przede wszystkim był z niego nowoczesny „europejczyk”.

  18. jeśli zakładał szkoły wg Komenskiego to IRP była dla niego bestią, obiektem wskazanym do zniszczenia , bo nie inaczej o kraju naszych przodków pisał ówczesny autorytet z Leszna

  19. bardzo trudno mi przyjąć że Zawisza Czarny to miał inny życiorys niż encyklopedia do wierzenia podaje, no ale może praktykowane było to co jest  dziś w światku piłkarskim, gdzie jeśli jest zdolny w kopaniu piłki to fruwa po różnych klubach zagranicznych i prestiżowych i wysokopłatnych  itd, może dawniej rycerstwo szczególnie dobrze fechtujące  było zapraszane z dworu na dwór aby przy okazji pokazu sprawnego posługiwania się szpadą, szablą podnosili prestiż zamku który  ich gościł

  20. Może z tego wynikać, że nasi przodkowie byli dużo inteligentniejsi niż się wydaje. Techniki kamuflażu mieli lepsze niż ta cała sztuczna inteligencja.

  21. Spotkałem się z informacją,że Biblia zabrania mieszania ras.ale jeszcze nie doczytałem

  22. Z innej strony patrząc, to czy gdyby Pan Bóg chciał żeby się wszyscy wymieszali, to w jakim celu tworzyłby rasy ?

  23. Ale zbieg, tu jest trochę o mieszaniu ras i przy okazji o niemieckiej demokracji :

    https://youtu.be/A2EvrGdLk6Y?si=wHid_54lAho0Ngcp

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.