sty 272018
 

Ktoś tu wczoraj polecił mi obejrzenie „Drogówki” i napisanie recenzji. Obejrzałem, ale w recenzję mnie nie wrobicie. Za stary na to jestem. „Dom zły” to jest jednak film, w którym widać jakiś zamysł i konstrukcję, w tej całej „Drogówce” widać tylko przemożną chęć zdeprawowania młodzieży. I nie mówcie mi, że młodzież już jest zdeprawowana, nie jest i ja postaram się to dziś udowodnić. Zanim jednak przejdę do rzeczy, powiem jeszcze słów kilka na temat gawęd zwanych niekiedy literaturą. Panuje powszechne i całkowicie błędne mniemanie, że ktoś podróżujący w dalekie kraje i przeżywający niezwykłe przygody może, niejako naturalnie, napisać dobre opowiadanie, które natychmiast zyska uznanie czytelników. Nazwijmy to syndromem Martina Edena. To jest fałsz głęboko osadzony w mózgach. Jak byłem dzieckiem chadzałem do naszej wiejskiej biblioteki i, tam była cała półka przeznaczona na książki podróżnicze. Powiem Wam, że były to najnudniejsze książki z całego zbioru. No może „Vademecum erotomana” było gorsze od nich. Kiedyś na targach w Szczecinie poznałem pewnego starszego pana, rybaka dalekomorskiego. Facet pływał po północnych morzach, dowodził dużą jednostką rosyjską i opowiadał mi, że mógłby napisać o tym książkę. Tak fantastyczne miał przygody. Gadaliśmy z pół godziny, a ja po minucie już wiedziałem, że żadnej książki nie będzie, bo pomiędzy dowodzeniem dużą jednostką dalekomorską, a pisaniem ciekawych historii zieje przepaść nie do zasypania. Ja na przykład nie miałem nigdy żadnych ciekawych przygód, prowadziłem życie nudne i przewidywalne, nie podróżowałem i nie znałem ciekawych ludzi. Mogę rzec śmiało, że do pewnego momentu w życiu otoczony byłem wyłącznie ludźmi nieciekawymi. I powiem Wam, że cały czas noszę się z myślą, żeby napisać obyczajową książkę o dawnych czasach. Rozmawiałem nawet o tym ostatnio z Robertem, bo zadzwonił. Doszliśmy jednak obaj do wniosku, że to by było za wiele. Nie mógłbym się po czymś takim pokazać w mieście. Życie bowiem jest poważne w swoich najprostszych wymiarach. Ot, weźcie choćby taką historię. Byliśmy w drugiej, a może trzeciej klasie podstawówki. Na lekcji polskiego mieliśmy zastępstwo z panią, która nas nie znała za dobrze. Była to osoba doświadczona, uczyła już długo, ale znana także była ze swojej delikatności i wrażliwości. Ja w jej obecności zawsze czułem się znakomicie. Nie wiem dlaczego, ale emanowało z tej kobiety coś uspokajającego. Nie uczyła nas stale i moim zdaniem była to jedna z większych tragedii całej naszej klasy. Była matematyczką. Pewnie już nie żyje. Nie wiem dlaczego, ale wpadła na pomysł, żebyśmy śpiewali piosenki. Małe dzieci lubią śpiewać i recytować wiersze. Tak jest w świecie ludzi cywilizowanych i aspirujących. No, ale my byliśmy inni. Ten dzień nie był zwykłym dniem, było to święto kolejarza. Powiedziała więc – może ktoś zna jakąś piosenkę o kolejarzach. Siedzieliśmy cicho jak myszy pod miotłą. Nikt nie chciał śpiewać przed całą klasą. No, ale sytuacja robiła się gęsta i każdy widział, że trzeba coś zrobić. Zawstydzenie i lęk były jednak silniejsze. Nagle zgłosił się nasz kolega, uczeń raczej słaby, drobniutki i wątły. Podniósł w górę dwa palce, bo nie wytrzymał tego napięcia, był bowiem chłopcem wrażliwym i chciał, żeby to czekanie już się skończyło. – Ciekawe co on zaśpiewa – pomyślałem, pełen najgorszych przeczuć. Był to kolega z mojej ulicy, znaliśmy się dobrze i ja doskonale wiedziałem, że nic z repertuaru rodzimych naszych okolic nie nadaje się do publicznej prezentacji. Spiąłem się tak jakoś w sobie i czekałem w nerwach co się stanie. On zaś stanął przed klasą, wyprostował się i cichutkim głosikiem zaśpiewał pieśń taką:

Kolejarze, kolejarze

nic nie robią tylko łażą

Ach kolejarzem być

Ach kolejarzem być

Pieniądze brać

i wódkę pić.

Klasa zamarła, a pani, biedna pani, która przyszła do nas na zastępstwo wiedziała już, że czego jak czego, ale śpiewu od nas wymagać nie wolno. Kolega zaś, który śpiewał, usiadł na swoje miejsce uśmiechając się. Miał szczere poczucie dobrego wypełnienia niebezpiecznej misji.

Kiedy sobie wczoraj o tym pomyślałem, a myślałem przez cały dzień prawie, także w trakcie oglądania filmu „Drogówka”, przypomniała mi się inna kolejarska przyśpiewka. Przez te obsceny z „Drogówki” mi się przypomniała. Brzmiała tak:

Kolejorz, kolejorz

upił się kolejorz

portki mu opadły

łołówek mu wyloz

Myślicie pewnie, że zwariowałem, albo się czegoś najadłem. Zaczynam od sposobów opowiadania historii, coś nadaję o połowach dalekomorskich, po to, żeby na koniec tak beznadziejnie i brutalnie zaniżyć poziom. Spoko loko, wiem co robię. Już za chwilę przejdziemy do tego co w tytule, czyli do wrażliwych młodzieńców i ich niezwykłych pasji. Toyah bowiem uraczył mnie wczoraj wierszami Wencla. No i ja je na swoje nieszczęście przeczytałem, a potem myślałem o nich przez całe dwa dni. Toyah, który jest lepszym znawcą poezji ode mnie, twierdzi, że Wencel w swojej twórczości naśladuje Herberta. Myli się jednak tym razem nasz kolega Toyah. Ja zaś mam rację, co za chwilę udowodnię. Oto wiersz Wencla zatytułowany „Korzec”.

Było kiedyś miasteczko całe z porcelany

Jakościowo nie gorsze od wyrobów z Miśni

na spodku w polne kwiaty ręcznie malowanym

lśnił barokowy pałac książąt Czartoryskich

Domy stały na rynku niczym filiżanki

z portretu dumnie patrzył naczelnik Kościuszko

a kto w porcelanowym dworze się pojawiał

w mig stawał się figurą czy raczej figurką

jak mlecznik połyskiwał klasztor franciszkanów

błękitnym ornamentem płynął potok Korczyk

pod szkliwem – w zwyczajowym miejscu dla sygnatur –

czuwało nad miasteczkiem oko opatrzności

piękny był w dawnych czasach Korzec na Wołyniu

chciałoby się mieć w zbiorach to wystawne cudo

niestety pewnej nocy ktoś szarpnął witryną

drzwiczki się otworzyły, miasteczko się stłukło

Jak widzimy do frazy – lśnił barokowy pałac książąt Czartoryskich wszystko idzie dobrze i nic jeszcze nie zapowiada tragedii. Wencel jednak, przekonany o tym, że nie musi rymować, wystarczy, by naszkicował pewną wizję, porzuca rytm wiersza i zaczyna robić coś czego Herbert nigdy by nie zrobił. Zaczyna naśladować kolejarskie przyśpiewki. Popatrzcie sami:

Kolejorz, kolejorz

upił się kolejorz

portki mu opadły

miasteczko się stłukło

Albo:

niestety pewnej nocy ktoś szarpnął witryną

drzwiczki się otworzyły, łołówek mu wyloz

Prawda, że podobne? I nie chce być inaczej, albowiem Wencel niczego więcej nie potrafi. Im zaś większym splendorem się go otacza tym on potrafi mniej. Nie będę Was dręczył innymi jego wierszami opublikowanymi w tygodniku Karnowskich. Chodzi mi o to, by unaocznić wszystkim, że ani połowy dalekomorskie nie tworzą same z siebie dobrej jakości w literaturze, ani też gawędy o światach, które minęły nie tworzą żadnej jakości w poezji. Więcej – one są wręcz bardzo niedobrą pokusą dla słabych poetów, którzy dewastując pamięć o nich, podtrzymują swój własny mit. Mit gdzieś tam przez jakiegoś funkcjonariusza zadekretowany, wpisany w grafik i obłożony gwarancjami. Słabi poeci karmią się wręcz takimi jakościami, jak Kresy, karmią się jak wampir krwią, albo świnia truflami. Poza wszystkim, uczciwy autor nigdy nie opisałby w ten sposób Korca. Wystarczy zerknąć na archiwalne zdjęcia tego miasteczka, by zorientować się jakie to było zadupie i jak beznadziejny klimat tam panował. Jeśli zaś idzie o fabrykę, dobrze by było zbadać dlaczego zainstalowano ją właśnie w tym miejscu.

Wencel, jak wiemy, nie jest jedynym wrażliwym młodzieńcem czynnym na niwie literatury dzisiaj. On stoi na straży jakości poezji i pilnuje, żeby poezja za bardzo nie różniła się od kolejarskich przyśpiewek, a Zychowicz stoi na straży jakości literatury faktu. Taki oto link przesłał mi wczoraj Dr. Wall https://www.facebook.com/ZychowiczPiotr/posts/1991609894441997?comment_id=1991776911091962&notif_id=1516984161754671&notif_t=comment_mention&ref=notif

Mamy tu dyskusję o nowej książce Zychowicza zatytułowanej „Skazy na pancerzach”. Czarne karty żołnierzy wyklętych”. Ja tę dyskusję jedynie przejrzałem, bo kiedy słucham Zychowicza, mam wrażenie, że jestem w trzeciej klasie podstawówki, na zastępstwo przyszła nowa pani i domaga się od nas piosenek. Ładnych, dziecięcych piosenek. No i na to wstaje Zychowicz i zaczyna śpiewać piosenkę do kolejarzach, to jest, chciałem rzec o wyklętych. My jednak nie siedzimy cicho – my wołamy, żeby przestał, bo to jest wstyd. On zaś mówi, że nie, że koniecznie trzeba objawić światu tę prawdę, iż kolejarze chlają. I za nic nie można go od tej myśli i tego czynu oderwać. Jak sądzicie dlaczego?

Spośród polemicznych wpisów upominających Zychowicza i tych, które wyrażają poparcie dla jego działalności, wybrałem dwa. W mojej ocenie najbardziej kretyńskie. Oto pierwszy:

Powstanie Warszawskie wynikło tydzień po ogłoszeniu reformy rolnej pozbawiającej majątków ziemskich „Panów Hrabiów” Dlatego „wyklęci mordowali chłopów – beneficjentów tych ziem.

Nie chce mi się nawet tego komentować. To jest poziom rozważań na temat przeszłości, nie tak dawnej przecież naszego kraju. Poziom, na którym chcą nas utrzymać oficjalne czynniki państwowe i przez państwo popierane. I cóż tu można rzec – łołówek mu wyloz – tyle tylko chyba.

I kolejny wpis:

Panie Piotrze, czy udało się w końcu ustalić po co żołnierzom „Łupaszki” była damska bielizna po uprzednim spaleniu domów prawosławnych Białorusinów we wsi Potoka na Białostocczyźnie w maju 1945 roku? Chodzą plotki, że majtki te major podarował ukochanej „Ince”.

Autorem tego wpisu jest oczywiście znany białoruski działacz utrzymywany przy życiu za pomocą dotacji wypłacanych mu przez państwo polskie, Tomasz Sulima. Ja nie chcę obrazić pana Sulimy, ani też pamięci tych pomordowanych przez Burego, ale skoro już weszliśmy na ten poziom rozważań, warto by było sprawdzić ile w pasie miały te zabite, prawosławne Białorusinki, a ile w pasie miała Inka. Ustalenie tych wartości liczbowych pomogłoby, jak mniemam, w ukojeniu serca pana Sulimy. I niech mi tu nikt nie mówi, że nie da się zmierzyć ile nieboszczki miały w pasie. Skoro Sulima wie, że Inka była kochanką Szendzielarza, który dla niej obdzierał z majtek ofiary, to zapewne sprawdzenie tych, jakże istotnych danych, nie będzie dla niego problemem. Pamięć o ofiarach przecież nie umarła, prawda?

Jak widzimy forma dyskusji proponowana przez Zychowicza jest nie do zaakceptowania, a jednak nie ma innej i wszyscy maja przymus zabierania głosu pod tym tekstem. Zychowicz gada prozą tak, jak Wencel wierszem, to jest ten sam poziom, a Sulima rezonuje im tekstami z filmu „Drogówka”. Nad tym wszystkim trzymają kryszę urzędnicy i ludzie dzielący dotacje. Tak bowiem i nie inaczej ma wyglądać intelektualne i emocjonalne życie polskich i mniejszościowy elit dzisiaj. Wśród takich emocji mamy się poruszać i o takich problemach rozmawiać. Zychowicz na przykład, odsłania przed nami swe serce i pisze, że nie może oderwać się od Trylogii, a tak przecież źli ludzie krytykują tego Sienkiewicza. Ja żyję trochę dłużej niż Zychowicz i widzę wyraźnie, że liczba obrońców prozy Henryka wzrasta w tempie wykładniczym, częstotliwość zaś bitew staczanych w jego obronie jest większa niż konkursów w skokach narciarskich w sezonie zimowym. Już każdy, w zasadzie co tydzień, musi powiedzieć, że Sienkiewicz i tylko Sienkiewicz, nikt więcej….No i ciągle znajduje ta gawęda wdzięcznych słuchaczy, albowiem nikt nie widzi co kryje się pod spodem, tak jak nikt nie widzi co kryje się za rzekomo herbertoidalnymi wierszami Wencla. Tam zaś kryje się pijany kolejarz z fiutem na wierzchu. I nic tego moi drodzy nie jest w stanie zmienić. My także nie. My możemy jedynie przywracać tym sprawom właściwy wymiar, co też i czynimy, ale nie za często, bo mamy mnóstwo swoich spraw do załatwienia.

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć. Na tej samej stronie dostępny już jest nowy komiks Tomka Bereźnickiego zatytułowany „Kościuszko. Cena wolności”.

  74 komentarze do “O wrażliwych młodzieńcach i ich niezwykłych pasjach”

  1. Wencel mnie również nic a nic nie bierze, to taki niby bardziej uduchowiony Piekarczyk. Całe szczęście, że Wencel nie śpiewa…

  2. Siedziało sobie panne w miedziane wanne,

    Puscało sobie pscołe na dupe gołe..

    Przepraszam, tak mi się jakoś z tym Wenclem skojarzyło.

  3. To jest znowu fatalna polityka kulturalna Nie można powiedzieć że jej nie ma . JEST. Ale to jest antypolityka  a raczej świadome wbijanie nas w błoto. Nie znam drugiego narodu ktory by na to i tak długo pozwalał! Litwini którzy O NIEBO mają gorsze rzeczy na sumieniu -nigdy się nie rozliczają, „nie rozdrapują ran” . My wciąż. Jedynie w krotkim okresie  Gierka (o zgrozo!) bylo inaczej, (nikoniecznie właściwie) ale to szybko nazwano propagandą sukcesu i skutecznie wyśmiano.

    „Inżynierowie dusz” pracują niestrudzenie, A MY NA TO POZWALAMY. Jedynie Radio Maryja &co stara się to naprawiać, kiedys nie za bardzo udolnie, ostatnio coraz lepiej. I dlatego jest tak znienawidzone.

  4. To nie my je rozdrapujemy, tylko są nam rozdrapywane a przy okazji podsuwa się nam rachunki do zapłacenia

  5. zapewniam Cię, że mnie bardziej boli „poezja” Wencla
    a piosenkę o kolejarzach znam taką:
    Leciała koza koło cmentoza
    wypięła dupę na kolejoza
    Kolejoz myślał że to jest gęba
    i w dupie szuka złotego zęba

  6. Rozmowa o ekonomicznych wymiarach przyczyn i skutków zdarzeń historycznych jest zbyt trudna, w zakresie intelektualnym i emocjonalnym, dla wrażliwych chłopców i dziewczynek utrzymywanych z funduszy celowych. Nie mówiąc o rozróżnianiu wiedzy od propagandy. Należy to rozumieć i nie wymagać niemożliwego. Dla cwanych gap rozmowy takie są bezcelowe i ryzykowne. Taka jest gra tego świata. Praw fizyki pan nie zmienisz. Można się pocieszać, że apostołów było tylko dwunastu, i przypominać sobie dowcip o zaczynaniu od stajenki.

    Oceniam, że targetem może być co najwyżej 1% dorosłej populacji. A to wystarczy by zmiana się dokonała. Za jakiś czas. Może dożyjemy.

  7. ” Taka jest gra tego świata. Praw fizyki pan nie zmienisz. Można się pocieszać, że apostołów było tylko dwunastu, i przypominać sobie dowcip o zaczynaniu od stajenki.”

    Po co tu zatem jesteś, skoro czytasz Coryllusa i próbujesz tłumaczyć jego odkrycia całkowicie opacznie? Zastanawiasz się komu próbujesz to tłumaczyć? Nam?
    Jak to świadczy o Twojej inteligencji?

  8. Dzięki za historyjkę z podstawówki, dawno się tak serdecznie nie uśmiałam.

    A propos pływania i pisania. Przypomniał mi się śp Tomasz Mierzwiński „Seawolf”, świeć Panie nad jego duszą. On mógłby robić cokolwiek, pracować gdziekolwiek, czytalibyśmy go z chęcią, bo miał dar. Nawet dzieciom jego pisanie się podobało – moja trzyletnia wnuczka w kółko kazała sobie powtarzać jego instrukcję, jak należy się zachować przy spotkaniu z niedźwiedziem polarnym (Dziennik pokładowy).

  9. Nie będę streszczał swoich esejów o konsumpcjonizmie, czyli nowej religii, zamieszczę je sukcesywnie na SN. Ogromnym chamstwem i obrzydliwym oszustwem, które wpajane jest bezwiednie naszym dzieciom poprzez edukację, jest to że szeroko rozumiana sztuka jest ponad pieniądzem, ponad polityką, a dobry talent zawsze wypłynie i będzie świecił na firmamencie gwiazd.
    Oczywiście każdemu, kto temu zaprzecza odpowiada się, że jest zawistnikiem i nieudacznikiem, a za obiektywne grono jurorów służy wymieniana czasem, ale zawsze piejąca jednym głosem kasta krytyków sztuki.

  10. Jeśli zaś idzie o fabrykę, dobrze by było zbadać dlaczego zainstalowano ją właśnie w tym miejscu.

    Po prostu na tym zadupiu błoto wyjątkowo dobrze przyklejało się do butów – „Dzięki odkryciu w pobliskiej wsi Dąbrówka złoża glinki kaolinowej rozpoczęto próby produkcji porcelany.”

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Manufaktura_porcelany_w_Korcu

  11. A ja się tak zastanawiam , co te bez wyobraźni grubo ciosane dyżurne ryje , co one jeszcze wymyślą .. Co te pustaki jeszcze wezmą  w obróbkę, jaki temacik . Na co stać jeszcze te bezmózgi..  No cóż, założycielami wydawnictwa Dom Wydawniczy Rebis, byli  pracownicy Zakładu Psychologi PAN w Poznaniu.. Panowie Szponder i Zysk..Swoją drogą bardzo dziwne nazwiska.. Zysk się obraził i założył Zysk i Spółka..  A Rebis jak to Rebis wydaje wszystko co się da , mydło powidło.. Do wyboru do koloru, książek historycznych aktualnie w sprzedaży mają , aż cztery.. Są również takie działy jak.. Kuchnia i dieta , poradniki , psychologia, biznes… Jednym słowem melanż .. I wszystkie nadają się na przemiał.. Tak działa były pracownik naukowy Zakładu Psychologii PAN w Poznaniu, takie ma ambicje były naukowiec.. A Zychowicz wydaje u niego swoje wypociny…

  12. „Ktoś tu wczoraj polecił mi obejrzenie „Drogówki” i napisanie recenzji. Obejrzałem ….”

    – przecież żartowałem! i nie myślałem, że mam taką moc sprawczą 🙂

    Nie wiadomo co gorsze: pisanie recenzji z „Drogówki”, zgadywanie 'co poeta chciał powiedzieć’ w odniesieniu do tfurczości Wencla czy rozbiór krytyczny dzieł Zychowicza – na to wszystko szkoda prądu, chociaż i pośmiać się też czasem trzeba

  13. Jestem człowiekiem w bardzo średnim wieku. Wybrałem taki fach, że staram się być bardzo niezależny bez względu na nację i status społeczny moich klientów. Dużo podróżuje z klientami, zazwyczaj miernego poziomu intelektualnego, do tego stopnia, że niekiedy nie ma sensu do nich gęby otwierać. W takich sytuacjach zawsze się modlę, aby nas rozdzielono przy losowaniu miejsc w samolocie. Nie mam talentów pisarskich i nie pałam chęcią podzielenia się ze światem moimi przemyśleniami o moich doświadczeń. Ale to, co całkiem mnie rozbraja to poezja. Nie mam pojęcia, co skłania ludzi do pisania poezji i do kogo jest to kierowane, jednakże, gdy już zaczynam nad tym się zastanawiać, zawsze dochodzę do wniosku, że owi poeci moją za dużo wolnego czasu, nawet gdy nie mają co do garnka włożyć. Jedyny rozsądny kawałek, jaki jestem w stanie strawić to:
    Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.
    Co do Żołnierzy Niezłomnych to nie ma sensu tłumaczyć komukolwiek, kto sam nie chce tego samodzielnie przemyśleć. A sprawa jest prosta ja drut. Ci ludzie po prostu nie mieli innego wyjścia. Co by nie zrobili i tak dostaliby czapę czy to od socjalistów, czy to od komunistów. Nie ma znaczenia czy udowodnią, czy Bury miał rację, paląc białoruską wiochę, czy nie. Bury i inni nie mieli wyjścia, bo wybrali taki a nie fach. Wmanewrowała ich w ten fach sytuacja i polityka, której zupełnie nie rozumieli, bo dokładnie WSZYSCY ich oszukali. Więcej, sytuacja taka na pierdylion procent się powtórzy tylko w wersji jeszcze bardziej skomplikowanej, bo potencjalni Żołnierze Niezłomni przyszłych czasów już wiedzą co ten fach znaczy a grono ich potencjalnych przeciwników, a zarazem ich przyszłe ofiary już teraz w dużym stopniu są zidentyfikowane.

  14. Nie młodzież jest już zdeprawowana, tylko starzy. Nasze roczniki najgorzej.

  15. Przepraszam, że nie jestem tak bystry jak tego wymagasz. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że proponowana przez Gospodarza metoda zastanawiania się nad zdarzeniami z przeszłości z natury rzeczy jest skierowana do niewielkiej liczby odbiorców. Spowodowane jest to wyższymi wymaganiami w stosunku do zastanawiającego się nad naturą i przebiegiem zdarzeń. Potrzeba chęci, wiedzy, logiki, odporności na slogany i propagandę oraz podstawowej wiedzy o prawidłowościach zachowania ludzi.

    Sama metoda nie jest odkryciem, bo jest stosowana w gremiach dobrze poinformowanych od tysięcy lat do analizy i stawiania prognoz. Nowością jest jej proponowanie, dzięki internetowi, każdemu, chętnemu i niechętnemu. Z powyższych powodów na skutki w skali większej niż towarzyska trzeba będzie trochę poczekać, ja może nawet się nie doczekam.

    Dobrze jednak, że ktoś podjął się tak niewdzięcznej pracy i nieźle sobie radzi. W przeciwnym przypadku bylibyśmy skazani na piosenki o kolejarzach lub o ludziach innych trudnych fachów oraz na wyroby różnych wrażliwych młodzieńców typu Wencel, bądź Zychowicz, czered z GP czy wSieci, lub myślicieli z różnych uniwersytetów i innych dokształtów.

  16. No jednak muszę bronic Zyska (mimo jego nazwiska-oj , rymnęło mi się)

    Odłączył się, bo nie chciał wydawać tego badziewia, wydaje dżzo półkownikowych pozycji, jest w AKO, grosza nie szczędzi…

    Oczywiście pamiętając paliknuta i jego „prawicowe” wejście -trzeba być ostrożnym i przypatrywać się

  17. młodzież zna dziędziela głównie z czasu surferów. Fabuła: gangsterzy i udający gangsterów zostają oszwabieni z kasy przez „rysia”, o którym jedyne, co wiadomo, to że sika na siedząco (czytaj: obrzezany?).

  18. Spowodowane jest to wyższymi wymaganiami w stosunku do zastanawiającego się nad naturą i przebiegiem zdarzeń. Potrzeba chęci, wiedzy, logiki, odporności na slogany i propagandę

    Tu znów widać rolę rodziny. Moi rodzice byli bardzo zapracowani, ale miałam 8 lat gdy dowiedziałam sie od ojca o Katyniu. Czytalam od 5. roku życia i do dzis jest to najmilszy sposób na spędzanie czasu. „Odporność na slogany”  to rodzina i Kościół -wychowywałam się w czasach Wyszyńskiego i mocnych „przedwojennych” lub ukształtowanych przez przedwojennych kapłanów księży.

    No i TV -główny wróg samodzielnego myślenia ” papka dla oczu” (albo jeszcze gorzej : guma do żucia dla oczu)  ktora w samym odbiorze narzuca „gotowość” ;obraz, (klatka) obraz, obraz –  gdy czytanie jest analityczne -skladanie słów zdań wątków. W liceum musiałyśmy uczyć sie dowodów matematycznych, co wydawało się zupełnie niepotrzebne  A dziś wiem, że to bylo ważne -przyczyna i skutek,  jeżeli -to, (weźmiesz kredyt -będziesz musial go spłacić ; (by pozostac przy trywialnym przykładzie) .

    U mnie wsyzscy w klasie mieli juz TV gdy matka go kupiła (miałam 16 lat). Ale że tak późno, nigdy nie stał sie mi potrzebny.

    a teraz jest jeszcze gorzej gdy widzę 2 letnie dzieci wpatrzone w komórkę gdzie migają mu kolorowe obrazki. Mówię moim synowym aby ograniczały -ale cóż jakie to wygodne „uziemic” dziecko i mieć spokój.

  19. Nie mam pojęcia, co skłania ludzi do pisania poezji i do kogo jest to kierowane, jednakże, gdy już zaczynam nad tym się zastanawiać, zawsze dochodzę do wniosku, że owi poeci moją za dużo wolnego czasu, nawet gdy nie mają co do garnka włożyć.

    nie zgodzę się -to jest własnie piekne: pisanie MIMO WSZYSTKO.

    poezja (dobra) otwiera nas na to, co niepoznawalne,  co tylko czasami przez mgnienie oka daje nam się odczuć, a co ktoś inny próbuje zwerbalizować (poezją, muzyką obrazem -oczywiście w tych ostatnich przypadkach nie werbalizacją).

    To jest własnie wspaniałe w czlowieku że szuka próbuje docieka (tu filozofia)

    „Gdyby drzwi postrzegania były uchylone, wszystko byłoby takie jakie jest : nieskończone” napisał Blake

  20. Byc moze ci panowie od poezji i prozy, uczeszczajac do podstawowki, niewlasciwie zinterpretowali serial „Zaczarowany ołówek”. A zycie, jak to zycie, dopisalo puente:

    Ołówek, ołówek,

    mial wszystkiemu zaradzic,

    ale sie złamał.

  21. Ciekawe co na to połowy dalekomorskie 😉

    Znakomita notka. Szczególnie wnioski warto zapamiętać i brać pod uwagę we własnych rozmowach z innymi ludźmi. Oraz wstrzymując się z uczestnictwem w tej taniej publicznej dyskusji. Ten pan od pierwszego komentarza prezentuje niestety poziom 90% komentarzy w internecie, szczególnie na portalach typu gazeta czy onet. Ludzie tam się wypowiadający dysponują dokładnie takim pokładem wiedzy i mądrości. No a ten drugi pan to typowy prowokator, czyli pewnie faktycznie opłacany na etacie. A jeśli przez nasze państwo, no to realizuje politykę idealną dla swoich opiekunów.

    Tymczasem we Wrocławiu miasto zamiast przywrócić jakąś sensowną sieć połączeń kolejowych w aglomeracji, sprzedaje budynek jednego z największych miejskich dworców PKP w prywatne ręce kolejnego pewnie developera w biały dzień i jedyne co ma do powiedzenia gazeta wrocławska na ten temat, to plotkowanie kto kupił. A komentarze ludzi są o tym, ile tam piwa wypili i jak oni biedni zamienią te zasikane ściany w nowoczesne lofty.

    http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/dworzec-nadodrze-sprzedany-kupil-go-wlasciciel-zamku-topacz,12880972/

  22. Tak jakoś mi się ten Kadłubek skojarzył 🙂

  23. dobrze że przepraszasz, natomiast sugerowanie że to wszystko wina dziedziców 12 apostołów stoi dokładnie wbrew.

  24. w moich stronach, zamiast mówić o kimś np. dureń, mówi się „ołówek sołtysa”

  25. >z portretu dumnie patrzył naczelnik Kościuszko…

    I dwieście portretów Katarzyny II czyli złota tabakierka za porcelanę

  26. tyle, że jak we wszystkim, szlifowanych diamentów  tyle co kot napłakał, ale kurzu (słownego) całe tumany.

  27. Dziękuję za link.. Normalnie masakra.. Ten Zakład Psychologi PAN z którego się wywodzą przyszli wydawcy..To winien się nazywać , zakład dla niepełnosprawnych umysłowo.. Spece od Yijing.. 🙂

  28. ALeż dlaczego?

    MOgłabym wymienić tabuny poetów (nie tylko polskich choc pod tym względem jesteśmy fenomenem) i ich wierszy -począwszy od poezji rzymskiej np. Katullusa ktorzy „otwarli mi okno na świat” -mówiąc kolokwialnie. W „moich czasach szkolnych ” musieliśmy uczyć się fragmentów poezji i prozy, i uważam to do dziś za bardzo cenne doświadczenie .w IV.kl szkoły podstawowej Pani zadała nam fragment „Chmury” z Pana Tadeusza i wtedy po raz pierwszy odczułam cudowność (nie wstydze sie tak napisać) poezji . DO dziś patrząc w wysokie niebo mego ogrodu lubię powtarzać ten fragment podziwiając wciąz od nowa geniusz Mickiewicza.

    Sądzę że Pan juz „nie musiał” uczyć sie poezji na pamięć -i szczerze współczuję. To jest juz chyba nie do odrobienia…Wrażliwości na muzykę, poezję, sztukę trudno jest sie nauczyć w starszym wieku.

  29. Japończycy szaleją do dziś za polskimi wyrobami ceramicznymi. Są w Polsce wartościowe rzeczy. Jak ktoś ciekawy, tu jest filmik jak się Japonka, żona Polaka, podczas wizyty w Polsce zachwyca. Hasło na  Youtube „Japonka  w Bolesławcu”.

  30. Polemizowałbym z Gospodarzem, bo mnie widzą się tylko dwa pierwsze wersy. Jest wiele rzeczy, które się dobrze zapowiadają, a kończą się jak zwykle.

  31. Miałem na myśli czas współczesny, czyli  poetów rozpoczynających pisanie w epoce internetowej.

  32. Drogi Coryllusie, przepraszam ale to się nagle pojawiło u Karnowskich: https://wpolityce.pl/polityka/378591-chiny-planuja-polarny-jedwabny-szlak-najkrotsza-droge-morska-do-europy

  33. [Off-topic]

    Obejrzałem program Józefa O. z Coryllusem z grudnia zeszłego roku odnośnie nowego premiera.

    Ja rozumiem, że Gospodarz lubi Józefa a do tego ten pan umożliwia mu na większą występ-owalność na YT.
    Ja rozumiem, że Gospodarz jest tam zapraszany bardziej w roli specjalisty od tworzenia właściwych treści i wizerunków postaci.
    Ale oglądając wykłady Gospodarza sprzed kilku lat to nijak ma się to do tych obecnych występów.

    Morawiecki patriota, katolik i koleś banksterów z Manhattanu zarazem? Chyba raczej filut, jak to mówi Michalkiewicz, wystrugany z banana, zarządca dłużników, czy jak ktoś indziej powiedział zarządca polisy ubezpieczeniowej(zakładników) anglo-saskiego, czy tam niemiecko-francuskiego imperium, którą jest naród polski.

    Dlaczego Gospodarz traci czas na wypowiadanie się w takich codziennych, banalnych kwestiach. Gospodarz jest specjalistą od wyższych zadań i niech przypadkiem nie grzęźnie w tych detalach, które rzucane są przez wrogi system publice pod nogi, aby miał zajęcie, na których jak widać lubi skupiać się pan Józef. Zapewne zauważyliście, że Michalkiewicz od początku do końca jedzie na sarkazmie, bo wie że analizowanie zależności pomiędzy tymi figurantami i tak jest funta kłaków warte, ale można się z tego przynajmniej pośmiać. W żadnym wypadku nie widzę, aby działania tych premierów i ministrów były realizowaniem doktryny katolickiej, a jedynie jakąś fasadą,

    Powtarzam raz jeszcze, nie wzruszam się kiedy jeden prezydent w klapę wczepia sobie Matkę Boską a drugi rzuca się i podnosi hostię, która wypadła kapłanowi z dłoni. To jest tylko aktorstwo.

    Niech Gospodarz poświęca czas na krytykę oponentów ze swojej branży wydawniczej czy też filmowej.

    Mam nadzieję, że to co zaobserwowałem nie jest efektem jakiegoś starzenia się.

    Odnoszę wrażenie, że Józef Orzeł jest człowiekiem, który ma więcej do powiedzenia od ludzi, których zaprasza. O ile kiedyś zapraszał do klubu Ronina dużo ludzi na swoje mega debaty to siedział stosunkowo cicho, ale jeśli chodzi o to nowe wydanie programu ledwie pozwala Coryllusowi dojść do głosu i do tego przerywa. Aż nieprawdopodobne, że Gospodarz tak dobrze to znosi?

    Uważam, że Gospodarz jest w stanie w przeciwieństwie do G. Brauna dobrze zdefiniować doktrynę misyjną katolików w Polsce czy ogólnie na świecie jako diaspory, aby stała się światłem a nie pozostała cieniem świeckich imperiów. Mówię tak ponieważ Gospodarz co jest jakąś oznaką geniuszu wyśmienicie potrafi poprzez swoją systematyczność i pasję łączyć przenikliwość ze spojrzeniem z większej perspektywy. To jest jak ktoś kto potrafi być w obrazie a zarazem od czasu do czasu z niego wyjść i ocenić obraz z odległości i przy tym nie oszaleć.
    „The test of a first-rate intelligence is the ability to hold two opposed ideas in mind at the same time and still retain the ability to function.” F. Scott Fitzgerald <- taki pan irlandzkiego pochodzenia to powiedział
    Ja obecnie gram sobie w grę, gdzie prowadzi się biznes w przemyśle i handlu samochodowym, globalna gospodarka. Bardzo dobra gra dydaktyczna ucząca m.in. za pośrednictwem interaktywnych kursów i praktyki terminologii biznesowej i finansowej.

    W przyszłości chcę widzieć, jak jeden z drugim zainspirowany książkami Gospodarza stworzy konkurencyjne do tych powyższych interaktywne materiały szkoleniowe a nawet gry, gdzie odnajdujemy templariuszy i jezuitów finansowy i przedsiębiorczy żargon, zamiast takich terminów jak target, psychodemographics i tym podobne.

    Chyba, że przyznajemy się, że co jak co, ale bezwzględna gospodarka wenecka a obecnie angielska przemogła wszystkie inne włączając w to doktrynę katolicką, a sparaliżowała całkowicie nakładając na to wszystko hiper-zmotywowany żydowski system bankowy. Gdzie obecnie jest całkowity rozjazd pomiędzy rzeczywistością świecką a sacrum, za sprawą banków i socjalizmów, które czyhają z obu stron politycznego i gospodarczego spektrum.

    Nie robię reklamy, ale polecam, proszę się zapoznać się z tą grą.  https://play.goventureworld.com

    I niech mnie nikt nie próbuje wyskakiwać z tekstem „Jak coś chcesz to się sam tym zajmij” Jednym z zadań katolika jest mierzenie swoich sił na zamiary tak zwana pokora w przeciwieństwie do pychy. Jest niewielu ludzi, którzy są w stanie ogarnąć to swoim umysłem i czynem, liczę na Gospodarza. Moim obowiązkiem jest też przyznać się do wad np. swoich niekonsekwencji w działaniu. Dlatego w przeciwieństwie do niepokornych nie będę grał Gospodarzowi na nosie, czy siedział mu na ogonie, jeśli on nie jest z mojej ligi. Trzeba to jasno powiedzieć i zamiast kwękania wspierać lepszych od siebie, tak wydaje mnie się powstaje hierarchia, która miła jest Bogu.

    Dobre tematy do opisania:

    1. działalność Piotra Skargi (będę wdzięczny jak ktoś podrzuci dobre opracowania na jego temat) nawet na mój email: feroces@protonmail.ch  Z góry dziękuję

    Pamiętam, że Gospodarza odpowiedzią na obecny stan zawsze byli jezuici a jeśli nie oni to postać świętego Maksymiliana. Spodziewam się w tej kwestii jego konsekwencji, no chyba, że zadaniem Gospodarza jest przede wszystkim opisywanie wrogów, co jest dobre, ponieważ trzeba znać swoich wrogów, ale wydaje mnie się trzeba w tym samym czasie położyć nacisk na inspirację ludzi działalnością sług Kościoła bez konieczności męczenia 1800 stron pism Maksymiliana czy też dennych o nim stron internetowych, gdzie wspomniane jest, że budował jakieś prototypy rakiet, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat. A znowuteż nie uważam tych prototypów rakiet za jakiś  hit.

    Natomiast redukcje jezuickie już znam.

    Wypadałoby przerzucić to na współczesne realia i zaproponować właściwe drogi, bo z tego co wiem współcześni jezuici nie mają nic wspólnego ze swoimi predecesors.

    2. konfrontacja poglądów Michalkiewicza i Gospodarza m.in. na temat redukcji jezuickich, zdaje się Michalkiewicz uważa je za jakieś komuny, kibuce czy PGR-y.

    3. konfrontacja poglądów Gospodarza i Kamila Cybulskiego(najmłodszego polskiego milionera) i jego szkoły przedsiębiorczości(Asbiro) na temat właśnie przedsiębiorczości i jakich on tam ludzi na te wykłady zaprasza.

    4. Rydzyk’s failure & bailout – analiza działalności jednego z najbardziej prężnych polskich kapłanów, „co się stało się” + wątek o Skokach – nazbyt droga działalność? Podobno Polacy przodują na świecie w dziedzinie unii kredytowych tzw. skoków(credit unions) i dlaczego wydaje się nigdy w obowiązujących warunkach finansowych nie zastąpią one banków?

    Pamiętam londyńskiego Żyda prawnika, który m.in. jeździł po Polsce na Harleyu, ni z gruszki ni z pietruszki zagadywał o tym polskim antysemickim księdzu, z którym wypadałoby coś w końcu zrobić, natomiast innym razem o chorwackich księżach współpracujących z faszystowskimi Ustaszami.

    Był artykuł Gospodarza na temat Rydzyka sugerujący, że nie powinno budować się sukcesu na jednostce, bo tak się to właśnie może skończyć. Mam rozumieć, że chodzi o obsesyjny kult jakiejś wybitnej jednostki, a zamiast tego zabezpieczać się i nie stawiać wszystkiego na jednego konia. Czy w takim razie mam również szukać żyjących alternatyw dla Gospodarza, którego uważam za pewnego rodzaju węzeł łączący te inne pracowite osoby, które stoją za tym projektem? W takim razie gdzie są te inne silne węzły? Czy może muszę wrócić to poprzedniego węzła pt. Grzegorz Braun i toczyć pianę z ust w kwestii żydowskiej?

    Czy Pański węzeł okaże się w przyszłości ślepym? Czy to źródełko wyschnie a ja wrócę do prime-terminologii działania zdefiniowanej w grze GoVentureWorld?

    Pan jest niesamowicie pracowitym i efektywnie organizującym ludzi, dokonaliście razem wiele, ale potrzebne jest tego jakieś zwieńczenie i nie ważne czy to nastąpi za rok czy dwa czy za 15, ale musi nastąpić i nie pozostać tylko regularną coroczną ofertą – gdzie podstawowym w tym motorem jest wyłącznie dementowanie, demaskacja, tzw. debunking.

    W przeciwnym razie zakładam, że bierzemy udział w projekcie Królestwa Bożego na ziemi, którego im bliżej końca świata, tym mniej. Mam nadzieję Pańska lektura dostarczy nam wystarczająco treści, aby na jej podstawie stworzyć narzędzia do walki z Molochem i nie skończymy tylko jako mądre mole książkowe. Czas jest ograniczony, można kupować mądre książki, aby je następnie samolubnie czytać albo kupować więcej książek, nie czytać ich wcale, ale pożyczać albo dawać innym, o ile wie się, że zawarte w niej treści są częścią tej znanej nam życiowej przygody zwanej samodoskonaleniem. I póki co jestem o tym przekonany, że spożywam chleb z właściwego pieca. Ale do tego potrzeba tego światełka w tunelu, światełka zwieńczenia.

    Zdaje się większość ludzi kupuje książki ze względów bardziej hobbystycznych niż inkwizycyjnych i w rezultacie nie ma to przełożenia na ich codzienne działania. Podejrzewam wielu czyta je powierzchownie albo czyta, aby mieć więcej do opowiadania swoim znajomym o teoriach i praktykach spiskowych, Iluminatach, kończąc na Crowleyu, Davidzie Icku i UFO.

    Jeśli Gospodarz nie jest tego w stanie sam ogarnąć to proszę o wskazanie innych twórców, którzy dopełnią tego dzieła (jak większość ludzi nie mam czasu biegać po blogach).

    Tak jak pokorny Braun kiedyś wskazał mi Gospodarza, tak niech Gospodarz wskazuje innych (znam Toyah)

    Niech Ciebie Gospodarzu przypadkiem nie rozmienią na drobne.

    Z Bogiem!

  34. Nie jestem żadnym specjalistą

  35. to są spece:

    „Miałam bloga na blog.pl i prowadziłam go trochę jak fejsa, pisałam głównie, co zdarzyło mi się danego dnia – wspomina Joanna Dziwak, poetka i pisarka. – Albo jakieś swoje «przemyślenia». Był dość popularny. Z dziewczynami, które pisały podobne blogi spotykałyśmy się osobiście na tzw. zjazdach. Były to głównie osoby interesujące się literaturą, więc te wpisy na blogach to było coś w rodzaju wprawek literackich. Było tam dużo egzaltacji, bo nie pisałam w stylu: wróciłam ze szkoły i zjadłam obiad, tylko całą historię o powrocie do domu. Co widziałam, poczułam i jakie dramaty egzystencjalne przeżyłam”.

    http://www.dwutygodnik.com/artykul/7600-ludzie-ktorzy-pisza-w-internecie.html

  36. i dalej:

    tedy też pojawił się Salon24, genialny pomysł Igora Jankego, żeby na jednej platformie umieścić blogi znanych dziennikarzy i zwykłych użytkowników. Miała być wymiana opinii, co lepsi blogerzy mogli liczyć na występ w audycji radiowej w TOK FM. Skończyło się – co przewidywał każdy z doświadczeniem w mediach społecznościowych – katastrofą. Dziennikarze uciekli, zaszczuci przez trolli. Ci, co zostali, osuwali się coraz bardziej w blogerską otchłań

    hahahahahahaha 😀

  37. i o coryllusie:

    „Nad brutalną polityczną walką nie panowała moderacja, doszło do kilku (kilkunastu?) rozłamów, niektórzy uciekli na swoje, inni założyli konkurencyjne konglomeraty. O co chodziło? O pieniądze

  38. kto jest dla nich autorytetem?

    Osobna sprawa to blogi literatów, które zawsze można wydać w formie książkowej („Wieloroby i ćmy” Twardocha

  39. a blogów inżynierów, fotografów i zwykłych debili to niby nie można? Pewnie, że można – jak widać po księgarniach

  40. No i niech w tej otchlani pozostana na wieki  !!!

  41. właśnie twardoch to kretyn

  42. dla nich „blogerska otchłań” to działalność taka jak coryllusa

  43. Wedlug niejakiego Leszka Szymonowskiego ten Bertold zostal zatrzymany w Rosji za przemyt broni juz jako 19sto latek

  44. Pomylilem ze SzN prosze o usuiecie

  45. Asbiro trochę znam i na pewno nie jest to miejsce dla Gabriela. Znaleźć się w towarzystwie spełnionych windykatorów czy ludzi zarządzających nieruchomościami albo blogera Tomka(?) to nie jest dobre miejsce dla rynku treści.

    A zamiast budować zwieńczenie proponuję ponosić te paczki z książkami do garażu, z garażu do samochodu na targi a potem z samochodu na targowe stoisko. To dobrze robi na oprzytomnienie. Można też narąbać drewna do pieca, też dobrze robi.

  46. Św. Maksymilian Kolbe nie był jezuitą, to tak na marginesie Twojego wpisu , skoro go wmontowałeś w wątek jezuicki…

  47. A w którym to miejscu napisałem, że był jezuitą?

  48. A mnie tutaj nie chodzi wcale o jakieś wspólne targowisko z Asbiro tylko weryfikację tych tych różnych trendów. A kasowanie czyjeś działalności jednym zdaniem to nie jest dobra metoda. Jak wiesz to powiedz albo podaj linka. Jakiego blogera Tomka?

    A Ty komu każesz te paczki nosić albo drewno rąbać, Gospodarzowi? Ja nie mam żadnych paczek a tym bardziej drewna.

  49. Otóż to.. Mój bratanek jak miał dziesięć lat , przekonywał mnie jak to gry komputerowe rozwijają pewne umiejętności.. Jednak mnie nie przekonała , musiał pomóc babci , kiedy go o to poprosiłem .. I czar prysł „pewnych umiejętności” ,kiedy zderzył się z brutalną rzeczywistością.. 🙂

  50. No właśnie nie masz, nie musisz. A Gabrielowi nic nie każą, a musi.

    To chyba jest sprawa wyobraźni. Siedzi sobie taki pisarz w skórzanym fotelu, przy wielkim dębowym biurku. W zamkniętym gabinecie, nikt tam oprócz niego wstępu nie ma. Na półkach stoją wielkie i mądre księgi. Na biurku stoi dzwonek, gdy mu jakaś księga potrzebna to dzwoni pomału na bibliotekarza a on przychodzi, włazi na drabinę i podaje. Pisarz mówi- możecie odejść. Bibliotekarz kłania się i odchodzi a pisarz wyciąga z biurka flaszkę starki i kieliszeczek. A gdy nastrój mu się poprawi i weny nabierze to wyciąga z kieszeni nożyk do szczepienia drzewek ( no bo leśnik, to ma) ostrzy gęsie pióro i pisze. (skąd on te gęsi bierze to ja nie wiem…)

  51. Tylko tyle ma Pan do powiedzenia na temat tego ciekawego i gorliwego wpisu? Czy to już trolling czy jeszcze zazdrość?

  52. Bardzo inspirujące  -do przemyślenia. Dziękuję.

    ….tylko błagam

     
    I niech mnie nikt nie próbuje wyskakiwać”
     
    „tak wydaje mnie się powstaje hierarchia
     
    wydaje mnie się trzeba w tym samym czasie”
    WSZĘDZIE zamiast „mnie” -„mi”(dlaczego proszę poczytać)

    Jak rozumiem -mieszka Pan w Szwajcarii  i może zbyt mały ma Pan dostęp do żywego języka. Pozdrawiam

  53. Bo nie wiem. Czy to trolling czy zazdrość?

    Różni ludzie się tu pojawiają, niektórzy to trolle, a inni zazdrośnicy. Komentarze niektórych ogromnie irytują, ale skoro są pożyteczni to nie komentuję. Wogóle ostatnio staram się mniej mówić.

  54. Jakiego blogera Tomka? Czyżby chodziło o Agentomasza?

    www agentomasz pl albo kanał na YT o nazwie „Tomasz Agencki

    Jeśli tak, obserwuję gościa od kilku lat. Moim zdaniem zatrzymał się na etapie trochę za Korwinem. Nie poszedł dalej. Za to jest szczęśliwym podwójnym ojcem.

  55. On nie mieszka w żadnej Szwajcarii, tylko założył sobie maila w firmie, która oferuje konta mail zapewniające jakoby anonimowość i szyfrowanie (mają polski interfejs). Może ma VPN’a, czyli adres IP ma zamieniony, że niby nadaje z USA albo z Anglii czy Panamy.

    To tak, jak ten inny, co go nie wymienię z nazwy – któremu się wydaje, że jak ma konto na serwerze w Niemczech, to go nikt nie znajdzie. Mi taka anonimowość przypomina pewien portal „śledczy” o rodowodzie z GW, w którym instruują, jak szyfrować maile – a najlepiej donosy wysyłać z kawiarenki internetowej – a jeszcze lepiej – założyć czapkę-niewidkę i przekazać drukowane poprzez sierotkę-marysię, czy inną dziewczynkę z zapałkami.

    Sens serwowanych treści jest taki, że Gospodarz ma się nie zajmować, czym zajmuje – tylko całkiem czym innym – stworzyć zespół, co napisze „teorię wszystkiego” i „plan dla Polski”.

  56. A skąd to twoje przekonanie, że rozumiesz?

  57. Litwa przeznaczyła na wypłaty dla Żydów 150 mln złotych to ma być 30 % wartości znacjonalizowanego mienia.

    A dobra zmiana :

    https://wiadomosci.wp.pl/polska-bedzie-scigac-za-polskie-obozy-smierci-reakcja-izraela-6213937086249089a

  58. Wencel pisząc  o śmierci swojego ojca użył słowa „trup”. To go całkowicie przekreśla i o tym człowieku możemy spokojnie przestać mówić, a jego „twórczość” wyrzucić do śmieci.

  59. Komentarze tych ludzi z Izraela mówią wszystko. Teraz całkowicie się zdemaskowali. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to jest agentem.

  60. Normal
    0

    21

    false
    false
    false

    PL
    X-NONE
    X-NONE

    MicrosoftInternetExplorer4

    /* Style Definitions */
    table.MsoNormalTable
    {mso-style-name:Standardowy;
    mso-tstyle-rowband-size:0;
    mso-tstyle-colband-size:0;
    mso-style-noshow:yes;
    mso-style-priority:99;
    mso-style-qformat:yes;
    mso-style-parent:””;
    mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
    mso-para-margin-top:0cm;
    mso-para-margin-right:0cm;
    mso-para-margin-bottom:10.0pt;
    mso-para-margin-left:0cm;
    line-height:115%;
    mso-pagination:widow-orphan;
    font-size:11.0pt;
    font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
    mso-ascii-font-family:Calibri;
    mso-ascii-theme-font:minor-latin;
    mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
    mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
    mso-hansi-font-family:Calibri;
    mso-hansi-theme-font:minor-latin;
    mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
    mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

    Zacznę może tak:   Coryllus amicus sed magis amica Poesis.
    W dzisiejszej notce Coryllus wyznaje:  „Toyah, który jest lepszym znawcą poezji ode mnie, twierdzi, że Wencel w swojej twórczości naśladuje Herberta.”
    Pomyślałem, że może być pouczające dostarczyć dwu próbek poetyckiego kunsztu obu autorów, Wencla i Toyaha,  na podstawie których można sobie wyrobić własną opinię w sprawie  który z nich   ma dryg do słowa poetyckiego, a który powinien raczej siedzieć cicho gdy poeci dają głos.
    Najpierw Wojciech Wencel – krótko.  Jest to wiersz „Ojczyzna” z tomiku ”De profundis” wyd. „Arcana”, Kraków 2011.
    OJCZYZNA
    Znalazłem igłę w stogu siana
    -to był Bóg.
    w jej uchu tkwiła mocna nić
    -to był honor
    po nitce
    trafiłem
    do kłębka
    Teraz Krzysztof Osiejuk (Toyah).  Ponieważ jedyne znane mi dokonanie poetyckie tego autora jest  jego tłumaczenie staroangielskiej kolędy o dobrym królu Wacławie, zamieszczone w „Baśni jak niedźwiedź”, tom III, strony 9-11, wyd. Klinika Języka,  Warszawa 2013, na nim poprzestanę.
    Good King Wenceslas looked out                           Dobry król Wacław spojrzał na świat
    On the feast of Stephen                                             W święto Szczepana
    When the snow lay round about                              Gdy śnieg leżał wkoło,
    Deep and crisp and even.                                           Głęboki i ostry, i jasny.

    Brightly shone the moon that night                         Księżyc świecił tej nocy,
    Though the frost was cruel                                         Choć mróz był okrutny.
    When a poor man came in sight                               Gdy oto pojawił się biedny człowiek
    Gath’ring winter fuel                                                   Zbierający drzewo na opał.

    “Hither, page, and stand by me                                “Podejdź do mnie, moj chłopcze,
    If thou know’st it, telling                                             Jeśli wiesz, powiedz mi,
    Yonder peasant, who is he?                                        Ten człowiek, kimże on jest?
    Where and what his dwelling?”                                  Gdzie I jakie jest jego mieszkanie?”

    “Sire, he lives a good league hence                             “Panie, on mieszka daleko stąd,
    Underneath the mountain                                             Daleko u stó wzgórz,
    Right against the forest fence                                        Tuż na skraju lasu,
    By Saint Agnes’s fountain.”                                            Przy fontannie św. Agnieszki”.

    “Bring me flesh and bring me wine                             “Przynieś mi ciało I przynieś mi wino
    Bring me pine logs hither                                                Przynieś mi tu sosnowe drwa.
    Thou and I will see him dine                                           I ty  I ja nakarmimy go
    When we bear him thither.”                                            Gdy przyjdzie, by u nas zagościć”.
    Etc, etc.

  61. Wojciech Wencel – krótko

    Całe szczęście.

  62. Lapidarność jest wartością samą w sobie.

  63. „Dom zły” był ” inspiracją” dla kolejnego gniota: http://prawy.pl/64758-kolejny-antypolski-film-za-pieniadze-podatnikow/

  64. coś się tobie posiepało.

    Można bowiem porównywać dwa przekłady tego samego tekstu dokonane przez różnych tłumaczy, ale nie należy porównywać dwóch odrębnych kategorii artefaktów.
    Czyli np. hulajnogi z latawcem.

  65. Boli pana Sulima, oj boli. Przecież nie przyzna pan, że 22 maja 1945 oddział Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta” we wsi Potoka na Białostocczyźnie zanim spalił domy wyłącznie prawosławnych mieszkańców (choć spalił się jeden katolik z powodu błędu w obliczeniach) a zanim to zrobił żołnierze kradli co popadło. W tym damską bieliznę. Prawdziwy mężczyzna bierze sprawę na klatę. To jak to było? Żyją jeszcze świadkowie. A mieszkańcy Potoki dzięki wsparciu miejscowego proboszcza budują kaplicę w intencji ofiar „Łupaszki”. Tacy jak pan nic z tym zrobić nie mogą. Jedyne co, to szczuć. Blogerzy bez jaj i sumienia.

  66. Niech się pan może zajmie uczciwą jakąś pracą, to z pewnością da panu więcej satysfakcji.

  67. Skoro prawosławni byli czerwonymi bandytami, to co miał im laske wylizać?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.