lip 172010
 

Niespełna rok temu założyłem  bloga w salonie24, z myślą o publikowaniu tu w odcinkach książek, które potem zamierzałem wydawać na papierze. Nie uważam tego pomysłu za przestarzały, jak to sugerowali mi niektórzy koledzy, ponieważ wielu z nas ma ciągle duży sentyment do słowa drukowanego, a uzupełnianie domowych bibliotek sprawia nam wielką przyjemność. Blog był i jest także miejscem gdzie spotykali się ludzie o podobnych poglądach i wrażliwości, nie wolnym od polemik, czasem ostrych, czasem zabawnych.
Tak jak napisałem – nie minął jeszcze rok od kiedy zacząłem – a mamy już pierwszą książkę. Szczerz mówiąc sądziłem, że pójdzie to szybciej. Myślałem także, że inny będzie tytuł tej pierwszej książki. Padło jednak na „Pitaval prowincjonalny” czyli serię makabresek rodem z powiatowej prokuratury. Nie wszystkie z nich zostały opublikowane na blogu, są więc w „Pitavalu” niespodzianki.

Tak, jak to widać po prawej stronie książka dedykowana jest blogerom i komentatorom, którzy wspierali mnie słowem i myślą przez cały czas prowadzenia tego bloga. Identyczna dedykacja znajduje się na drugiej stronie „Pitavala”. Uważam, że bez waszego wsparcia i słów otuchy nie udałoby mi się pisać w takim tempie tak różnorodnych formalnie tekstów. Jeśli kogoś w tej dedykacji pominąłem, najserdeczniej przepraszam. Będą kolejne książki i kolejne dedykacje.

Kiedy wspólnie z wydawcą zastanawialiśmy się w jaki sposób rozwiązać kwestie dystrybucji książki doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie jeśli ja się tym zajmę. Sytuacja na rynku wydawniczym jest trudna, a dla debiutantów wręcz bardzo trudna.
Za wszelką cenę chciałem uniknąć sytuacji, w której moja książka wydana w dużym domu wydawniczym przepada wśród masy innych tytułów, przez brak promocji, przez przemilczanie, przez złą dystrybucję. Uznałem, ze nie ma sensu wydawać czegokolwiek dla samej tylko satysfakcji, żeby powiedzieć później na imieninach u cioci – wydałem książkę. Chciałem i chcę nadal, żeby ten skromny tomik był początkiem prawdziwej firmy autorsko-edytorskiej, która być może pomocna będzie kiedyś nie tylko mi, ale także innym blogerom. Tak jak już bowiem pisałem – uważam, że trzeba publikować nie tylko w sieci i nie tylko pod pseudonimami.

Książka ta jest owocem pracy na blogu, jest produktem autorskim i w taki sposób będzie promowana i sprzedawana. Póki co nie ma jej w księgarniach, prowadzę właśnie rozmowy z firmą zajmującą się aktywowaniem kanałów dystrybucji na rynku księgarskim. O co chodzi? O to, że duże hurtownie i sieci sprzedaży narzucają wydawcom i autorom warunki współpracy, które stawiają działalność wydawniczą i autorską na granicy opłacalności. Żeby się przed tym bronić potrzebny jest ktoś, kto zna mechanizmy tego rynku i potrafi negocjować. Istnieją tacy ludzie, ich rola da się w ogólnych zarysach porównać do roli jaką pełnią agencję reklamowe – pośrednika pomiędzy klientem a mediami.

Na razie „Pitaval prowincjonalny’ dystrybuowany będzie poprzez sieć. Jak każdy sposób sprzedaży i ten ma swoje zalety i wady. Książka dociera bezpośrednio do czytelnika drogą pocztową, to niewątpliwa zaleta, ale dystrybuuje ją autor, który – co sam wielokrotnie podkreślał – jest raczej niezorganizowany. Musicie mi to wybaczyć, książka dotrze do was na pewno, potrzebować będzie na to tylko może trochę więcej czasu niż to się dzieje w przypadku sprzedaży za pośrednictwem allegro. To mój debiut także jako sprzedawcy, dlatego za ewentualną zwłokę najmocniej przepraszam.

Chciałbym, żebyście zwrócili uwagę na okładkę książki. Autorką rysunków nie jest bowiem osoba przypadkowa. Projekt wykonała pani Monika Kamińska, która jest autorką rysunków w popularnym, kryminalnym miesięczniku „Detektyw”. Pomyślałem, że to dobry pomysł zwrócić się o pomoc właśnie do niej, ponieważ klimat jej prac doskonale koresponduje z treścią książki. Z czystym sumieniem mogę więc powiedzieć, że to co znajduje się na okładce jest bardzo bliskie temu co jest w środku. Ciekawa był reakcja mojego ośmioletniego synka, na widok tej okładki;
– Ojej tato, to straszne, ten pan biega z piłą, nikt nie kupi naszej książki – zawołał

Dzieci są jednak czyste i szlachetne, co okazało się po raz kolejny i trzeba mieć nadzieję, że nie ostatni.

„Pitaval prowincjonalny” ukazuje się w formacie 148×210 mm. Liczy sobie 176 stron. Oprawa klejona w grzbiet. Cena książki to 32 złote plus koszta wysyłki równe 8 zł za jeden egzemplarz. Koszt wysyłki dwóch i trzech książek to 11 zł. A koszt wysyłki tych książek za granicę to 15.30 zł.

Zainteresowani mogą korzystać z konta:

Klinika Języka Gabriel Maciejewski
68 1140 2004 0000 3202 5670 5661 – dla Polski

BREXPLPWMBK PL68 1140 2004 0000 3202 5670 5661
BRE BANK S.A INTERNET BANKING
Al. Piłsudskiego 3
90-368 Łódź. – dla zagranicy

Należy oczywiście podać nazwisko i adres, pod który mam wysłać książkę, a także ilość zamawianych egzemplarzy.

  7 komentarzy do “Pierwsza książka”

  1. Pomysł wydawania książek nie jest w żadnym razie przestarzały. Może się po pierwsze okazać, że ksiązki okażą się bardziej trwałe od „danych elektronicznych” (te podobno zniszczy pierwsza porządna burza magnetyczna – 150 lat temu była taka). Po drugie, książka to jest książka. Inaczej się czyta rozrzucone odcinki na blogu, a inaczej zebrane w przemyślaną całość, i to jeszcze szeleszczącą papierem. Wiadomo – książka. Nawet ja myślę, że wydam książkę o rybach – ot, żeby była. Kupi to może z 200 osób, ale będzie 🙂

  2. Czy dla wpłat z Polski trzeba podać ten sam łódzki adres, co dla zagranicznych? W przelewach jest rubryczka „adres” i trzeba ją czymś zapełnić…

  3. Z Polski nie musi być łódzkiego adresu, tylko z zagranicy. Wydawaj książkę o rybach ja kupię na pewno dwie sztuki.

  4. Witam, Coryllusie,
    przelałem na 10 książek 20 zł na pzresyłkę, jeśli mało – daj znać.
    Wysyłka na adres podany w przelewie, podałem też skrzynkę email.
    Książki zostaną rozdane na Święta – jak ostatnio Cejrowskiego.
    Pozdrawiam

    JH

  5. Wszystko w porządku, wpłynęło. Jeszcze nie wysłałem, bo mi książek ciągle nie dowieźli. Pozdrawiam

  6. Szanowny Panie Corrylusie.
    Dawno u Pana/Ciebie/nie bylem,a bo i nie sposobnosc taka,a i zapolitykowanie sie do granic,mnie zmusza do niestety politykowania i opowiedzenia sie po stronie jednej.Daje temu wyraz wlasnie u Pana,coby Pan wiedzial,ze to ho,ho…???
    Na razie pije .Rozpacz byla.Teraz to chyba przyzwyczajenie.Nie rozpaczy,a moze….

  7. Bardzo się ciesze z tego wydruku – nie czytam książek on-line (najwyżej krótsze teksty) bo mnie to męczy, ale słowo drukowane to co innego. Zamierzam kupić dwie książki – jedną dla siebie, a drugą na prezent dla najbliższej rodziny. Myślę że ta książka się sama rozpropaguje, tylko niestety wolno to będzie szło.

    Pozdrawiam serdecznie i zachęcam (dla mojej osobistej przyjemności) do dalszego pisania ewentualnie do założenia fan – clubu 🙂 . Uważam że ma Pan duży talent, niezwykle dobrze się Pana czyta!!!

    Ja tę książkę będę promować wśród swoich znajomych.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.