sty 032019
 

Zadzwonił tu wczoraj prof. Grzegorz Kucharczyk i pochwalił mnie bardzo za ostatnie teksty, szczególnie ten o wikingach. Zażartował, że jestem jak ci mediewiści, którzy konstruują różne teorie jak żyleta, niestety nie dające się weryfikować w żaden sposób. Ja się z tym oczywiście zgadzam, a do tego uważam, że to świetnie, choć nie jestem mediewistą i nawet nie znam łaciny. Teorie zaś konstruuję albowiem tylko to daje mi przewagę rynkową nad innymi wydawcami i innymi autorami, którzy muszą przede wszystkim starać się o akceptację swoich promotorów. Ci zaś, również nie będąc samodzielni, muszą starać się o akceptację środowiska i tak tworzy się piramida psychicznych uzależnień, których efektem są wszystkie książki o dobrych Żydach i złych Polakach, a także o niedźwiedziu Wojtku, bo to jest z punktu widzenia tych uzależnionych najbezpieczniejsze. My tutaj jesteśmy od takich historii wolni i nie musimy się tym wcale przejmować. Możemy pisać co nam się podoba, bez lęku, że nas wyszydzą, albo nie dadzą grantu, albo nie zaproszą na przyjęcie. Niech nie zapraszają. Zorganizujemy sobie własne. Kolejne będzie w Baranowie Sandomierskim, o czym przypominam.

Dziś zaś wrócimy do tematu wikingów i wyjaśnimy po co w ogóle było i jest morze. Otóż ono w jedynym realnym i interesującym człowieka sensie istniało po to, by zniwelować przewagę gęstych sieci handlowych opartych o miasta rozrzucone na lądzie. Sieci mających u podstawy doktrynę religijną i obsługiwanych przez bardzo sfanatyzowanych oraz właściwie dyscyplinowanych przedstawicieli handlowych zdolnych w zasadzie do wszystkiego. Morze niwelowało ich przewagę i mamy na to liczne, dobre przykłady, ale nas tutaj interesować będzie tylko jeden. Zanim go omówię, kilka uwag ogólnych. Jeśli ktoś, mając oparcie w strukturze rodowej, a także dysponując bardzo brutalnymi i sprawnymi wojownikami, ma jeszcze przewagę na morzu, to znaczy ma statki, które są szybkie, a ich załogi prócz wód potrafią penetrować także ląd, ten z miejsca staje się atrakcyjnym partnerem handlowym dla wszystkich. Wystarczy, ze zajmie kawałek lądu i utworzy tam przyczółek i już wszyscy dookoła mają do niego jakieś ważne sprawy i chcą z nim robić interesy. Nawet ci, którym ten kawałek ziemi zabrał. Posunięcie takie – zajęcie kawałka lądu z morza, defasonuje i zmienia całkowicie charakter lokalnej polityki i stawia wszystkie siły czynne na danym terenie wobec nieznanych wyzwań. Te zaś znane są tylko ludziom posiadającym przewagę na morzu, albo inaczej – oni je sobie powoli uświadamiają, a kiedy już prawda czasu dotrze do ich umysłów w całej jaskrawości formułują program polityczny maksimum, tak jak to zrobił Robert Guiscard, który postanowił w pewnym momencie zostać cesarzem w Konstantynopolu. I tylko zdzisięciokrotnione wysiłki Wenecjan, którzy, jako jedni z nielicznych mieli świadomość tego czym jest morze i do czego ono służy, program ten unieważniły.

Kiedy ktoś zajmuje przyczółek z morza na lądzie, a potem jeszcze go rozbudowuje, stawia przedstawicieli handlowych zatrudnionych przez globalne, ale czynne na lądzie organizacje w nielichym kłopocie. Muszą oni zmienić strategię i taktykę i muszą – co najważniejsze – dostosować się do takiej sytuacji. O tym, że wejdą do nowej struktury nie mają nawet co marzyć, a o tym, żeby tam kogoś mieli otruć czy inaczej zlikwidować też nie za bardzo. To mogą zrobić tylko inni ludzie morza i to jest zasada powszechnie obowiązująca, której natury nie zbadałem jeszcze całkowicie. Teraz pora na przykład, który mam nadzieję, wszystkich do powyższych założeń przekona. Jak pamiętacie, król Polski, Bolesław Śmiały, ten co zamordował lub też kazał zamordować biskupa Stanisława, uchodzi w oczach wielu za stronnika papieskiego. Nie będę, żeby za bardzo nie zawstydzać zwolenników tej hipotezy, zadawał pytania – ile bitew stoczył Bolesław z wrogiem papieża cesarzem Henrykiem IV, bo przecież wiemy, że nie stoczył żadnej, a cały jego sprzeciw wobec cesarza polegał na niepłaceniu trybutu Czechom z tytułu Śląska. W przełożeniu na język bardziej współczesny, rzec można, że on chciał się zwrócić do cesarza z prośbą, żeby ten od ten tego się od papieża, ale zapomniał jak to się robi i poszedł do piaskownicy pokazać swoim dawnym kolegom z Czech, kto tu naprawdę rządzi, a poruszał przy tym groźnie małym palcem w bucie. W tym czasie w Italii działy się rzeczy poważne. Robert Guiscard wkroczył w papieskie lenna w Apulii i powiedział, że już się stamtąd nie ruszy. Grzegorz VII znalazł się z poważnych kłopotach. I co zrobił? Czy zatelefonował do swojego sojusznika króla Polski Bolesława? Czy rzucił mu w słuchawkę, krótkie żołnierskie słowa – przybywaj, potrzebuję cię!? A gdzie tam. Ojciec święty nawet o tym nie pomyślał. Zadzwonił za to gdzie indziej. Zaraz Wam zdradzę gdzie, powiem tylko jeszcze najpierw, że uczynił to gdyż, najprawdopodobniej (to jest ulubione wyrażenie historyków kiedy piszą o Bolesławie Śmiałym – najprawdopodobniej odnowił arcybiskupstwo, najprawdopodobniej był sojusznikiem papieża, najprawdopodobniej chciał wzmocnić państwo), któryś z weneckich doradców papieża wytłumaczył mu dokładnie czym jest morze i do czego ono służy. I papież, traktując serio ludzi morza, zadzwonił do króla Danii Svena II Estrydsena i zaproponował mu ni mniej ni więcej, tylko swoje lenna na południu półwyspu, pod warunkiem, że ten wyrzuci stamtąd Roberta Guiscarda i jego bandę. Profesor Kucharczyk zapytał mnie wczoraj, czy ja jestem pewien, że do tak dawnych czasów można używać współczesnych formuł opisujących różne relacje. Odpowiadam na to pytanie – nie wiem. Wydaje mi się jednak, że reakcja Grzegorza VII, szybka, jednoznaczna i właściwa, a także negująca takie przeszkody jak odległość, mówi nam, że można. Duńczycy mieli przybyć do Italii, spuścić łomot Normanom i zająć ich miejsce złożywszy wcześniej hołd lenny papieżowi. Ta śmiała koncepcja nie doczekała się realizacji. Już zapewne się domyślacie dlaczego. Król Swen, a także jego syn Magnus zmarli w okolicznościach niewyjaśnionych. Dodam tylko jeszcze, że koncepcja papieża była aż nadto śmiała, albowiem król Swen był sojusznikiem cesarza w jego wojnie przeciwko zbuntowanym Sasom. Tak się jednak nieszczęśliwie złożyło, że kiedy Duńczycy przybyli na pole bitwy i stanęli tuż obok cesarskich hufców, możnowładcy duńscy odmówili walki. Co za pech. Potem była ta propozycja papieża, legaci pojechali nawet do Danii, z koroną dla księcia Magnusa. No, ale okazało się, że śmierć kosi niby łan tych Duńczyków i wszystkich niestety trzeba zakopać. Jeśli znajdzie się teraz bukmacher, który zacznie przyjmować zakłady o to kto otruł Swena i Magnusa – cesarz czy Normanowie – obstawiam Normanów. Uważam bowiem, że tylko ludzie morza mogą skutecznie likwidować innych ludzi morza. I teraz ważna rzecz – dopiero po śmierci Swena papież zaproponował koronę księciu Bolesławowi z Polski, a do tego zaproponował ją także księciu Izasławowi z Kijowa, synowi Jarosława niesłusznie nazywanego Mądrym, wikinga z innej niż duńska bandy. Wobec unieważnienia opcji poważnej, postawiony pod ścianą papież wybrał tę gorszą. I ona została wykorzystana, a w jaki sposób to już wszyscy wiemy. Wobec rozwoju wypadków, którego przypominać nikomu nie trzeba, czyli wobec zawstydzającej bezradności ludzi lądu wobec ludzi morza, wobec ich niezrozumienia spraw najważniejszych, ojciec święty uległ żądaniom Roberta Guiscarda i de facto oddał się pod jego protekcję.

Powiem teraz jeszcze słowo o tym jak Bolesław Śmiały wzmacniał państwo. Otóż on założył mennice, ponoć dwie, jedną w Krakowie, a drugą we Wrocławiu. Co to oznacza w praktyce? To znaczy, że wydzierżawił lokalny rynek jakiejś lokalnej organizacji, która – taka hipoteza – zdecydowała się przebić trochę srebrnych dirchemów – korzystając z okazji, że lokalna władza zyskała nowe prerogatywy. Co to była za organizacja? Obstawiam, że była to część sieci globalnych pośredników, kontrolująca rynki w miastach, oparta o doktrynę religijną, silnie sfanatyzowana i zdolna w zasadzie do wszystkiego.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie dziś wrzucę pogadankę o św. Stanisławie

  23 komentarze do “Po co jest morze?”

  1. Najbardziej praktyczna rzecz to dobra teoria, jednak rzeczywistość trochę skrzeczy i żeby za bardzo nie odlatywać, uporządkowałem sobie kilka pojęć (mam nadzieję, że nikt mnie nie wyszydzi, ani nie wyrzuci za to z przyjęcia):

     
    mój osobisty stosunek do państwa polskiego jest pozbawiony sentymentu. Określiłbym go i porównał do stosunku, jaki mieli pierwsi chrześcijanie do cesarstwa rzymskiego, które rzucało ich na pożarcie lwom i to podejście ma solidne uzasadnienie, o czym później. Oddaję cesarzowi, co cesarskie i szanuję państwo i prawo, ale wiem, że ma ono liczne wady i zagraża mojemu bytowi, a jego podstawy prawne i działalność są sprzeczne z wiarą katolicką.
     
    Z prawa polskiego systematycznie usuwa się kryteria narodowościowe i tożsamościowe. To czysty przypadek, że etniczni Polacy stanowią w państwie polskim większość, ale wcale tak nie musi być.
     
    Z powodu przyznania obywatelstwa polskiego Żydom z Izraela i z całego świata np. z Ameryki Północnej czy Południowej (ale też Niemcom, Anglikom, Francuzom, Amerykanom i in.) statystycznie Polska weszła do grona bogatych państw rozwiniętych. Polskie dzieci mogą głodować, ale licząc dochód z milionerami zza oceanu czy z Izraela  wychodzi na to, że średnia stopa życiowa jest dość wysoka. Rezultatem tego jest, że Polska nie może ubiegać się o niektóre formy pomocy ani powoływać się na konieczność walki z ubóstwem, co więcej – ci biedni, etniczni Polacy są zmuszeni poprzez różne umowy międzynarodowe do udzielania pomocy innym, nawet bogatszym narodowościom, jako statystycznie bogatsze państwo.
     
    Wykonywanie badań statystycznych i naukowych uwzględniających przynależność etniczną jest zabronione przez wszystkie organizacje, do których należymy i nie należymy, to znaczy przez ONZ, Unię Europejską, organizacje żydowskie, muzułmańskie itp. Nie możemy powoływać się na argument, że etniczni Polacy głodują, a średnią zawyżają milionerzy pochodzenia nie polskiego, dopóki nie staniemy się mniejszością narodową, wówczas stosuje się prawo dotyczące mniejszości (które notabene nie funkcjonuje: w stosunku do pewnych mniejszości działa, do innych nie).
     
    Kult państwa, niesłusznie nazywany i uzasadniany patriotyzmem, osiągnął w Polsce poziom, który nie przystoi chrześcijanom. Patriotyzm nie ma nic wspólnego z państwowością, lecz odnosi się tylko do miejsca urodzenia i dorastania. Ludność Warszawy przeniesiona w całości np. do Łodzi czy Wilna nie wywołałaby zaciętego powstania w czasie wojny, bo zniknęłyby psychologiczne podstawy postawy patriotycznej. Powstańcy warszawscy nie byli polskimi patriotami, lecz patriotami związanymi ze swoim miastem. To samo stałoby się w sytuacji, gdyby państwo polskie zostało podzielone na część ukraińską i polską – wówczas polski patriotyzm ograniczyłby się co najwyżej do terenów etnicznie polskich, więc patriotyzm z definicji nie dotyczy państwa jako całości. Katalończyk nie będzie przecież walczył za Madryt. Oficjalnie celebrowany przez rząd i prezydenta Polski patriotyzm ma charakter cepelii i jest sztucznym tworem.
     
    W polskim prawie istnieje rozdział państwa od Kościoła i tylko od Kościoła. (W Niemczech powiedziano oficjalnie, że islam jest częścią Niemiec, katolicyzm nie). Nie ma rozdziału państwa polskiego np. od islamu ani od innych wymienionych z nazwy wyznań. Wymieniany jest tylko Kościół. Chanuka jest dozwolona, a opłatek w Sejmie jest nielegalny. Jak chrześcijanin może traktować takie państwo?
    Czy wolno nam na nowo definiować pojęcie państwa, a nie tylko krytykować istniejące definicje (np. Platona, Lenina, Ludwika XIV czy Andrzeja Dudy?)

    Czy, biorąc powyższe dywagacje pod uwagę, pojęcie „państwa” zostało użyte w dzisiejszej notce w sposób właściwy?

  2. Ps. Z całym szacunkiem i uznaniem dla Gospodarza: wszystkie szlaki na lądzie pierwotnie powstały jako linie łączące źródła soli jadalnej (NaCl), głównie kopalnie soli kamiennej oraz innych składników spożywczych i surowców umożliwiając w ogóle poruszanie się po lądzie, bo bez soli człowiek żyć nie może, natomiast morze i wybrzeże morskie dostarcza soli w wystarczającej ilości. Taka jest różnica. Deszcz składa się z zabójczej dla człowieka wody destylowanej i potrzeba dostarczenia soli spowodowała rozwój szlaków komunikacyjnych na lądzie. Wiem, że to prozaiczne wytłumaczenie, ale tak jest. Słabością inteligencji, ale też niezaprzeczalnym jej urokiem jest wyrafinowanie i potrzeba fantazjowania.

  3. Wiesz co, nie pisz tu tych komentarzy. Rozumiem, że masz jakiś problem, ale ja go nie rozwiążę.

  4. Robert Guiskard, wnuk człowieka co nosił przydomek „Nieustraszony” a sam sobie zapracował na przydomek „Sprytny” – genetycznie miał zapewnione warunki do rozsądnego działania (może i nie uchylającego się od skutecznych działań). A jeszcze te trzy małżeństwa pewnie z konkretnymi politycznymi korzyściami.  Żył ok 70 lat, w tamtych niebezpiecznych czasach. Wszystko wskazuje że to Rober G. to na ówczesne czasy człowiek sukcesu.

  5. Myślę, że stosował taką samą taktykę jak Rangersi to znaczy rozpuszczał wieści o tym jakie straszne ryzyko gotów jest podjąć, nie narażając przy tym ani razu własnego życia

  6. no miał przydomek „sprytny”. Jeśli siedział w zagrodzie i  się innymi wysługiwał  to żył długo i szczęśliwie.

  7. Jedną z nacji, która dotkliwie przekonała się o roli morza byli Słowianie połabscy. Ulegli zagładzie militarnie, politycznie i kulturowo. No i dopiero wtedy mogła powstać Hanza..

    Nie dość, że są przemilczani, to jest jeszcze to muzeum Karola Maya w Radebeul, ponoć dobrze zaopatrzone w eksponaty…

  8. O ja cię kręcę, ale harkorowy odlot. Aż sobie zapiszę gdzieś ten komentarz. Powstańcy warszawscy nie byli patriotami polskimi, tylko warszawskimi? Ciekawe ilu z nich o tym wiedziało?

  9. No, No, No Drogi Coryllusie, to teraz czekam aż pojawi się u Ciebie Rimland i Heartland.

    Guiskard Łasica był tak samo sfrancuziałym Wikingiem jak Wilhelm Bękart tyle, że miał przy sobie całą bandę spragnionych gotówki i ziemi braci i kuzynów. Południe Italii, Sycylia, Malta i Adriatyk to miejsce, w którym wiecznie się coś dzieje, do dzisiaj!

  10. Mogę się mylić, ale całkiem sporo o ludziach morza, można szukać już u Greków i ich słynnych Polis, chyba nikt przed nimi, nie rozwinął owego morza, tak jak oni.

  11. Dwu kuzynów mojej matki zgineło w Powstaniu Warzawskim. Żaden z nich nie był warszawiakiem. Jeden był poznaniakiem wysiedlonym przez Niemców z Poznania. Drugi większość życiu spędził w Sarnach na Wołyniu i w Warszawie też znalazł się w początku wojny.

  12. „W Niemczech powiedziano oficjalnie, że islam jest częścią Niemiec, katolicyzm nie.”

    Daj spokój, katolicyzm nie, bo tam panuje protestantyzm, ale  o chrześcijaństwie, że jest częścią Niemiec, owszem zostało powiedziane. Pewnie powołujesz się na Merkel z wiosny 2018? No i pamiętaj, że słowa z wywiadu Merkel nie stanowią prawa w Niemczech.

    Po niemiecku:

    „Poza wszelką wątpliwością jest, że historycznie na naszym kraju odcisnęły piętno chrześcijaństwo i religia żydowska, ale prawdą jest również, że przez 4,5mln  żyjących tu Muzułmanów ich religia, islam, stała się częścią Niemiec.”

    „Es steht völlig außer Frage, dass die historische Prägung unseres Landes christlich und jüdisch ist“, sagte Merkel am Mittwoch in ihrer Regierungserklärung im Bundestag in Berlin. „Doch so richtig das ist, so richtig ist es auch, dass mit den 4,5 Million bei uns lebenden Muslimen ihre Religion, der Islam, inzwischen ein Teil Deutschlands geworden ist.“

  13. Coz…

    … pozostaje mi tylko zgodzic sie z profesorem Kucharczykiem… i zyczyc aby dobry Bog pozwolil Panu  – do smierci –  omijac granty  szerokim lukiem  !!!

    A ostatnie Pana wpisy… takze innych Autorow pomieszczone na portalu SN… o krolestwie Wegier… o pieprzu… o czerwcu… o wolach…  i zawarte w nich  SMIALE  TEORIE – to absolutne  MISTRZOSTWO  SWIATA  !!!

    Bezapelacyjnie  !!!

  14. Temat szeroki, z konieczności przedstawiłem go skrótowo, jednym zdaniem.

    Prawidłowo należałoby postawić pytanie: ilu warszawiaków walczyło w Powstaniu Wielkopolskim? Wiadomo, że „ze stolycy” to każdy chciałby być, a w drugą stronę niekoniecznie cbdu.

  15. Cytat Merkel jest znany i był chronologicznie pierwszy, ale znamienne były późniejsze wypowiedzi Horsta Seehofera: „Islam nie przynależy do Niemiec. Niemcy ukształtowane zostały przez chrześcijaństwo. Stąd wywodzą się wolne niedziele i rytuały jak Wielkanoc, Zielone Świątki czy Boże Narodzenie” – stwierdził m.in. Seehofer w rozmowie. W piątek przytaczają je niemal wszystkie najważniejsze niemieckie media.

    https://www.salon24.pl/newsroom/852547,niemiecki-minister-pod-ostrzalem-krytyki-za-slowa-o-islamie-ktory-nie-przynalezy-do-niemiec

    W niemieckiej debacie o roli Islamu Seehofer obstaje przy swoim przekonaniu. „Nie zamierzam zmienić mojej polityki ani o jotę” – powiedział nowy szef MSW tygodnikowi „Spiegel”. – ALE TO BYŁO PRZED WYBORAMI.

    https://www.dw.com/pl/seehofer-bezpieczeństwo-to-prawo-człowieka/a-43105047

    Seehofer odszczekał swoje słowa (złagodził swoją wypowiedź) już jesienią 2018 r. tzn. po wyborach.

  16. Chrześcijaństwo odcisnęło piętno na Niemczech, dlatego chrześcijanie muszą płacić podatek kościelny, natomiast muzułmanie nie tylko nie muszą płacić podatku, ale muzułmanie w Bawarii dostaną jeszcze kasę od Landu. Słowo Kirchensteuer odnosi się wszak tylko do kościołów, a nie do meczetów, logiczne jest więc, że meczety nie płacą. Markus Soeder wprowadził krzyże w urzędach państwowych, ale w zamian za to wspólnoty muzułmańskie dostaną kasę.

  17. W Warszawie istnieją animozje nawet między poszczególnymi dzielnicami, szczególnie między lewobrzeżną Warszawą i Pragą. Pamiętam tę wściekłość u pani HGW, gdy musiała sporo zainwestować na Pradze w związku z budową stadionu i infrastruktury na Euro 2012, a przecież Praga potrzebowała od dawna najwięcej wsparcia od gospodarzy miasta.

  18. To wysługiwanie  się innymi nie  koniecznie  wskazuje  na  spryt . Można to zapewne  ująć w  jakichś ramach klinicznych przypadków psychopatii ,czy jakoś tak . Wiem ,że  w którejś pogadance  prof. Łukasz Święcicki mówił o ludziach potrzebnych w  pewnych ciekawych czasach ,żeby ująć kogo trzeba  z a pysk zaprowadzić swoje rzundy . Mówiąc krótko ten Sprytny Guiskard to psychopata  musiał być . Cechą charakterystyczną ponoć jest  u psychopaty tendencja  właśnie do wykorzystywania  ludzi do pewnych zadań . Splamienie rąk wysiłkiem czy pracą przynosi ujmę i jest dla nich zbyt  nudne  . Tworzenie przez takich ludzi ciekawych kart historii to ich specjalność . Tylko wariatom udającym Napoleona  się to nie udaje ale  ten dylemat chyba lepiej by omówił psychiatra .

  19. moja znajoma ma takiego syna, on ma 50 lat, nigdy nie pracował, chociaż jest po studiach na Wydziale Zarządzania, wg słów znajomej podobno syn cierpi na depresję, obserwuję to jako dopust Boży – całe życie na utrzymaniu matki, nie splamiony poszukiwaniem pracy, trochę jeździł na sesje giełdy, do psychiatry nie pójdzie bo on jest zdrowy, mamę wysyła do przebadania, kiedy ona zwraca mu uwagę, że już nie ma siły i kasy . Ale temu człowiekowi niczego bym nie powierzyła, wg mnie to Taki „zapowietrzony leń”. Ale ja się nie znam.  Ma hobby – historia Bizancjum.

  20. Moja przypowieść o Guiscardzie czyli ptakach morskich i lądowych

    Przypatrzcie się ptakom niebieskim, nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy…

    Ptaki niebieskie

    Do kromek chleba nadlatują lokalne gołębie, które znają dobroczyńców. Spokojnie dziobią pożywienie.

    Za chwilę nadlatuje Guiscard. Porywa kromkę i leci po wsparcie.

    Wraca z tłumem kompanów i najemnikiem. Łapią co się da.

    Gdy już żerowisko jest prawie oczyszczone wszyscy zgodnie sprawdzają okruszki.

    Kawki odnajdują jeszcze resztki kromek.

    W końcu pojawiają się gapowate lub ostrożne sroczki, dla których niewiele zostało.

    (To nie jest moja produkcja artystyczna lecz dzisiejszy reportaż ad hoc z ukrycia za szybą samochodu)

  21. Walther -Alfred jest solidnie zaimpregnowany na wszelkie sugestie. Nawet po banie wróci tu jako Adalbert lub Herman. Fakt, męczące są te jego epistoły, często dłuższe od Pańskich notek. Palec boli od ciągłego przewijania.

  22. Weź ty sobie chłopie poszukaj innego miejsca na objawianie swoich mądrości.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.