Zacznę od tego, że dziś jest pierwsza niedziela miesiąca i w kościele pod wezwaniem NMP w Brzezinach odprawiona będzie o godzinie 12.00 msza święta w naszej intencji zamówiona przez Wawrzyńca z Brzezin.
Wiele radości dać może człowiekowi lektura starej książki profesora Tomkiewicza zatytułowanej „Więzień kardynała”. Jest to zbeletryzowana gawęda, śledztwo historyczne właściwie, którego celem jest wyświetlenie rzeczywistych motywów uprowadzenia i uwięzienia Jana Kazimierza, przyszłego króla Polski, przez Francuzów. Polecam wszystkim tę książeczkę, bo jest tam mnóstwo ważnych szczegółów dotyczących epoki, a szczególnie frapujący jest opis działania francuskich agentów, którzy penetrowali całą właściwie Europę kontrolując dwory i szlaki wychodzące ze wszystkich stolic europejskich. Profesor Tomkiewicz nie umie ukryć fascynacji tą organizacją, a i mnie się ona udzieliła, ale tylko do pewnego momentu. Do tego mianowicie, w którym przeczytałem, że królewiczowi Janowi Kazimierzowi towarzyszył w podróży spolonizowany Irlandczyk pan Butler. Jak słyszę spolonizowany Irlandczyk, a mówimy o roku 1638, to od razu przypomina mi się inny Irlandczyk, zbohemizowany tym razem. Przypomina mi się Walter Deveroux, który wbiegł po krętych schodach zamku Cheb do komnaty Albrechta von Wallensteina i przebił go halabardą. Szpadę złamał po drodze w starciu z jednym ze strażników księcia, a halabardę porwał ze ściany wprost przed drzwiami komnaty Wallensteina. Stało się to cztery lata przed porwaniem Jana Kazimierza, w czasach kiedy Stuartowie zawarli tajny sojusz z Habsburgami uniemożliwiający osadzenie na tronie czeskim kandydata francuskiego, czyli Wallensteina właśnie. Walter Deveroux nie był byle kim, nie był dowódcą irlandzkiej, najemnej bandy, jakich wiele się kręciło się po czeskich i śląskich drogach na początku XVII wieku, choć pewnie na pierwszy rzut oka tak wyglądał. Walter Deveroux był nieślubnym synem Essexa, kochanka Elżbiety I. Rola bastardów w historii jest jak wiecie nie do przecenienia i faktu tego w żaden sposób nie można lekceważyć. Ponieważ w Polsce nikt literalnie nie zajmuje się kwestią tak istotną jak sojusze Stuartów z Habsburgami i z Moskwą zawierane w XVII wieku, o czym gawędziliśmy sobie wczoraj, nikt nie dał nam póki co żadnego nawet kulawego wyjaśnienia tych kwestii, musimy sobie na pewne pytania odpowiedzieć sami.
Jeśli z królewiczem Janem Kazimierzem podróżuje do Hiszpanii pan Butler, to znaczy tyle tylko, że Polska znajduje się w orbicie zainteresowań Londynu. Jeśli dookoła orszaku składającego się z 36 osób kręcą się francuscy agenci, którzy planują porwanie Jana Kazimierza, to oznacza, że takich agentów nie ma wśród osób towarzyszących królewiczowi. Samego bowiem następcę tronu pilnuje agent Londynu. Tak to interpretuję, choć mogę się mylić. Samo uprowadzenie Jana Kazimierza odbywa się w okolicznościach wodewilowych. Najpierw podsuwają w Genui jakąś piękną dziewczynę, a potem w trosce o jej cnotę oraz jego serce, ładują biedaka na jakiś przypadkowy statek wyczarterowany przez władze republiki i dają mu gwarancje bezpiecznego przejazdu do Hiszpanii. Wszyscy przy tym wiedzą, że Genua jest cichą sojuszniczką Paryża, a królewicz miał płynąć do Hiszpanii w silnym konwoju galer hiszpańskich wracających z Neapolu. Wypchniętą go na morze wcześniej, dając mu za kapitana człowieka bardzo zdecydowanego, który pozwolił aresztować swój statek dopiero wtedy kiedy portowe baterie jednego z małych garnizonów na wybrzeżu zostały skierowane wprost na jego jednostkę. Zszedł na ląd i pozwolił zejść Janowi Kazimierzowi. Tam prowadzono jakieś negocjacje bez udziału królewicza, których efektem był powrót kapitana na statek i zatrzymanie następcy polskiego tronu. Oficjalny pretekst był taki, że jechał on do Barcelony, a następnie do Madrytu, by objąć urząd admirała floty hiszpańskiej. Flota ta miała być następnie wprowadzona na Bałtyk w celu zwalczania Szweda. Choć profesorowi Tomkiewiczowi wydaje się to dość egzotycznym pomysłem, ja akurat sądzę, że to prawda. Sądzę ponadto, że Jan Kazimierz jechał do Hiszpanii po pieniądze. Próbował bowiem dostać się tam wcześniej przez zrewoltowane Niderlandy, ale został grzecznie poproszony o udanie się w drogę powrotną. Jego brat więc, król Władysław IV postanowił wyprawić ekspedycję dłuższą trasą, przez ziemie cesarskie i Italię. Tam niebezpieczny był właściwie tylko jeden odcinek drogi. Podróż morska z Genui do Barcelony, którą zabezpieczono konwojem hiszpańskich galer, ale jak już wiemy królewicz zdecydował się płynąć na samotnym statku o nazwie „Diana”. Jeśli Jan Kazimierz jechał do Madrytu po pieniądze, to znaczy, że jego podróż miała taki sam charakter, jak późniejsza o lat kilkadziesiąt podróż cara Piotra na zachód. On się tam jechał uwiarygodnić jako przyszły monarcha katolickiej Polski w oczach największej wówczas katolickiej potęgi. Podróż odbywał incognito, ale jak nam pisze Tomkiewicz, po drodze wszystkie wróble ćwierkały, że oto zbliża się orszak, wśród którego znajduje się polski królewicz. Jasne jest, że Francuzom zależało na zatrzymaniu Jana Kazimierza, bo nie mieli oni zamiaru dopuścić do pogłębienia sojuszu Warszawy z Wiedniem, no ale na czym zależało Stuartom, którzy wspierali potajemnie Wiedeń przeciwko Paryżowi? Czy także na osłabieniu Wiednia? Nie wiem, bo nie doczytałem, sądzę poza tym, że takie kwestie nie zaprzątały uwagi profesora Tomkiewicza. Zaprzątają za to moją uwagę. Uważam bowiem, że dwór który prowadzi tajne negocjacje z dwoma graniczącymi z Rzeczpospolitą potęgami w tym samym czasie, jest ważniejszy od dworu, który rozstawia szpiegów na drogach i wysyła trucicieli na dwory. Obojętne przy tym jest, jak wielką estymą wśród historyków cieszyłby się kardynał Richelieu i szara eminencja ojciec Józef. To są sprawy drugorzędne. Spróbuję wyjaśnić dlaczego. Oto napisał nam Jacek, w którymś kolejny nawigatorze, że polityka brytyjska to polityka kontroli portów. Ja zaś mogę dodać, że polityka francuska to polityka kontroli dworów. Od razu jednak trzeba zrobić zastrzeżenie, że nie do końca, bo jakby tak pogrzebać głębiej, to okaże się, że w każdej kancelarii królewskiej na kontynencie siedzi jakiś brytyjski agent i kopiuje listy. Wzory zaś pieczęci królewskich ze wszystkich krajów wykonywano w Londynie już za Elżbiety I. Co w takim razie kontrolują Francuzi? Osobę władcy i jego najbliższe otoczenie. Czynią to poprzez kobiety głównie, ale także poprze tak zwanych faworytów. Czy to jest polityka skuteczna? Do pewnego momentu z całą pewnością, ale ponieważ największy konkurent Paryża, który jeszcze na takiego nie wygląda, prowadzi politykę kontroli portów, czyli politykę kontroli przepływu pieniądza i strategicznych towarów, polityka francuska jest skazana na porażkę. W perspektywie kilku dziesięcioleci rzecz jasna, nie od razu. Od razu odniesie ona spektakularny sukces, którym będzie zdewastowanie Niemiec i unieważnienie ich jako sojusznika Hiszpanii. Następnie zaś będzie kolejny sukces, czyli zniszczenie katolickiej Polski poprzez wprowadzenie jej w pułapkę wojny ze Szwecją. Potem miał być, jak mniemam, jeszcze jeden sukces, czyli zwarcie sojuszu z Moskwą, ale to akurat było niemożliwe, bo nad Morzem Białym od ponad stu lat siedzieli już Anglicy i Holendrzy i to oni podporządkowali sobie cara, zawierając sojusz, którego punktem kulminacyjnym była koronacja Wilhelma Orańskiego. Jeśli zaś kraje północy zawierają sojusz i podporządkowują sobie duży rynek podczepiony pod drożne, nawet zimą, porty, to znaczy kontrolują najkrótsze drogi transportu i oszczędzają na czasie. Kraje zaś południa, mogą tylko patrzeć na ten wyczyn i zagryzać zęby z wściekłości, czekając, aż mocarstwa północy będą po kawałeczku przyłączać południe do kontrolowanego przez siebie rynku. I tak się stało, a my odczuliśmy to najboleśniej, bo owo przyłączanie to były rozbiory Polski.
Pora teraz zadać pytanie – jaką politykę prowadziła Polska? Była to polityka reaktywna, prowadzona według instrukcji dworów obcych, bez zrozumienia istoty sporów i bez wyznaczenia wizji przyszłości. Bardzo przepraszam, że się powtarzam, ale czasem trzeba. Czy wobec tego dziś Polska prowadzi jakąś politykę? Moim zdaniem nie. PiS próbuje prowadzić politykę wewnętrzną, a także próbuje coś tam ugrać w sporze z Niemcami, to wszystko. Cała polska polityka, to wykonywanie instrukcji dworów obcych. Tyle tylko, że PiS zgłasza jakieś obiekcje do niektórych ustaleń, a PO wdrażało wszystko jak leci, jak mniemam nawet bez dokładnego przeczytanie tych instrukcji. Nie możemy w Polsce mówić o jakiejkolwiek tradycji politycznej, stąd nasza historyczna narracja nie dotyczy polityki, ale wojny. Cała zaś jej mechanika polega na tym, by ukrywać przyczyny wojen przegranych. Zasłania się je rzekomym lub prawdziwym poświęceniem bohaterów. Nie muszę nikomu tłumaczyć co o tym myślę i jaki jest mój stosunek do tych kwestii. Jeśli jeszcze dodamy do tego współczesną propagandę, całkowicie już ogłupiałą i płaską, to przyszłość nasza rysuje się mało optymistycznie. No, ale nie ma żadnych widoków na zmianę tej optyki. Bo też i nikomu na tym nie zależy.
Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.
„Rola bastardów w historii jest jak wiecie nie do przecenienia i faktu tego w żaden sposób nie można lekceważyć”
dlatego habsburskie świnie zrobiły wszystko, żeby syn Macieja Korwina nie objął tronu. Przecież nie po to Korwin zmarł w tajemniczych okolicznościach
Tubylcy do poświęceń przy wykreowanych projektach a animatorzy projektów do zysków.
Zawsze lubiłam Wazów herbu Snopek, zawsze mi się ten snopek kojarzył ze żniwami nigdy pejoratywnie. Siła złego na jednego.
na ile żabojadom się opłaciła ta „kontrola”? Sobiesiak startował jako francuski stronnik, nawet nie agent, bo agent jest tajny. chciał wespół z francją i szwecją pokonać prusy, być może odebrać śląsk. nic z tego nie wyszło, na 100% habsburskie pieniądze. potem samobójcza odsiecz wiednia. francja już potem nic nie ugrała, co mieli z popierania leszcza podczas wojny o sukcesję polską?
Oglądam, na raty, jak czas pozwoli, ten serial o 1066 roku:
1066: A Year to Conquer England
Tak, ja wiem, to BBC i propaganda nie z tej ziemi i to dosłownie. Ale ja mam niezły ubaw, gdy widzę, jak ci wszyscy profesorowie, doktorzy, czy dziennikarze z taką pasją opowiadają o historii Anglii, z tym oficjalnym sznytem, a tutaj w oku kamery skarby materialne i duchowe, ktore ta historia zabiła lub przejęła na własność i tego nie da się ukryć, a wprawione oko po Szkole Nawigatrów Coryllusa potrafi to bezbłędnie wychwycić :-).
I ten Wilhelm Zdobywca, bękart się okazuje. On po wygranej bitwie pod Hastings w 1066 postawił mały obóz w miejscu bitwy i najzwyczajniej w świecie pośród tych trupów i konających (na marginesie, podobno ostatnie ustalenia dowodzą, że Harald, ostatni król Anglo-Saxonow nie zginął trafiony strzałą w oko ale został dosłownie prawie pokawałkowany ze zwierzęcą brutalnością i to prawdopodobnie osobiście przez Wilhelma i ja wcale bym temu się nie dziwił) urządził sobie biesiadę z żarciem i piciem.
Na koniec tego serialu prowadzący całość pokazał jeszcze raz Tower of London, mówiąc wprost, oto ciągłość historii żywa, bo ta twierdza zbudowana jako pierwsza przez tego zwycięskiego Normana, ma się dobrze do dzisiaj, jak najbardziej.
Mija prawie tysiąc lat, a oni, Anglicy?, nie potrafią powiedzieć sobie, kim są. Normanowie/Wikingowe, jak wtedy, tak i dzisiaj rozdają karty. Teraz już wszędzie.
A co Wilhelm Zdobywca zabił lub unieważnił lub przejął dla siebie, tego też nie sposób zamilczeć:
Treasures of the Anglo Saxons
https://youtu.be/PtcYTLoIiPE?t=55s
Angielski dyrektor portu wita w nim sojuszniczą armię amerykańską.
O uwięzieniu królewicza przez kardynała Richelieu, i o tym że Karol Ferdynand starał się elekcję, dowiedziałam się gdzieś tak w 30 lat po maturze. A uczył nas „w zastępstwie” przedwojenny nauczyciel (fascynat Napoleona). Pewnie on wiedział o tych wszystkich powiązaniach Wazów, a przynajmniej o większości.
A Chmielnicki (nikt dobrze urodzony) śmie pod Zamościem ogłosić kogo popiera na tej elekcji, że woli Jana Kazimierza. Kto stoi za Chmielnickim – Anglicy reprezentowani co najmniej przez Krzywonosa.
Ten pomysł z gubernatorstwem Portugalii dla Jana Kazimierza, to wskazuje że Wazowie mieli romantyczny rozmach, no i że jakoś na ziemiach I RP jakby nie było miejsca dla Królewicza. Czyli były jeszcze jakieś dworskie kuglowania.
A widać, że szlachta nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji.
Ja myślę, że wyłącznie szlachta zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji
Tak w nawiązaniu do PRL -owskich programów nauczania (historii i języka polskiego), przypomniała mi się piosenka śpiewana w radio: „nie znałem pana panie Czesławie, choć mi maturę wydano…” . Chodziło o Miłosza. Podobnie rzecz się miała z historią , te PRL-owskie matury z historii i nasz brak wiedzy o historycznych dworskich projektach mających swoją kwintesencję w Baśniach Coryllusa i w kwartalniku Szkoła Nawigatorów, i najnowsze spojrzenie na genezę socjalizmu.
No tak ale wracając do polityki kontroli portów i dworów – ludziom się wydaje, że są władni i mocni i że to oni są kreatorami zdarzeń. Dla władzy i interesu , tu otrują, tam zrobią wojnę, tu zawłaszczą, a tam wygenerują zyski itd…. No takie tam, moje nie odkrywcze spostrzeżenia a nawet dywagacje.
„PRL-owskie matury z historii”
Na wlasnym przykladzie musze przyznac, ze mature z historii potrafily napisac kompletne historyczne matolki…Trzeba bylo cos tam wykuc na pamiec. Straszne.
Wie Pan, zawsze w takich sytuacjach, podkreślających że szlachta zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji, przypomina mi się (późniejszy historycznie) entuzjazm ojca Ursyna Niemcewicza, który po powrocie z elekcji Poniatowskiego radośnie wołał do żony „wybralim Piasta”. Chyba że może Zbyszewski (bo to wiedza z jego książki) chciał zdarzenie to przedstawić prześmiewczo. Ale nie piszę tego , żeby zakwestionować Pana zdanie, tylko zaznaczam moje skojarzenie być może jest ono płytkie bo nieoczytane.
Nawet jeśli szlachta zdawała sobie sprawę z grozy sytuacji, no to jak wcześniej napisałam, była siła złego na jednego i to jak historia pokazała, złego jakościowo absolutnie bezwzględnego. Przecież ten kawałek historii z Wazami w tle, pokazuje, że na ziemiach I RP jakieś przypadkowe kozactwo brutalnie „rządzi”, czego znakomity opis daje Pan w analizie zdarzeń z czasów rządów Jana Kazimierza a dot. śmierci Andrzeja Boboli, żeby już nie przywoływać faktów, że w stolicy I RP obcy agenci prowadzą nabór ochotników do obcych armii nie pytając władz o pozwolenie itd.
Nie będę się rozpisywać bo jak powyżej wspomniałam z historii mam wyłącznie luki.
Te kłamstwa w tzw. Polsce Ludowej zakresie nauczania historii i literatury nie były wymysłem pezetpeerowskich bonzów. Oni prowadzili politykę kontynuacji z II RP, dodawali oczywiście coś od siebie, ale przejęte twarde socjalsityczne jądro pozostało bez zmian – nie byo takiej potrzeby. I tak jest do do dziś. Istnieje niesamowita wręcz ciągłość II RP-PRL-III RP, tylko trzeba lekko podrapać paznokciem, by się samemu o tym przekonać. Po to, by ciągłość zachować masom ludowym miast i wsi mydli się oczy ustawiając propagandę zależności od potrzeb na pozycji pro- lub anty – czyli przegania z jednego końca pastwiska na drugie i dokonuje strzyżenia pod aktualnymi hasłami, pod aktualne potrzeby.
Do Ciebie komentarz z 13:20.
Reparacje od Niemców to jest kolejne „makakgigi” [autor terminu: St. Michalkiewicz], przygotowane przez pisowskich speców od pijaru pod emocjonalne potrzeby polskiego patrioty.
Napoleoniada, towarzystwa tajne, Powstanie Listopadowe, potem absurdalne Powstanie Styczniowe, zwycięstwo socjalistów w II RP, poddanie Kresów w Rydze, klęska 1939 roku, poddanie Wołynia /rzezie ukraińskie bez wsparcia polskiej armii podziemnej/, Powstanie Warszawskie, anihilacja skuteczna i konsekwentna /od 1918 roku – morderczy podatek na majątki ziemskie – poprzez Poniatowskiego Juliusza – do dekretu o „reformie rolnej z 1944 roku/ warstwy ziemiańskiej, anihilacja warstwy średniej /posiadającej/ i zamiana jej na inteligencję /rządy klerków; efekt – to właśnie dzisiejsza władza…/, rządy komunistów/socjalistów maści różnorakiej do dzisiaj.
Rządy doktryny i narracji socjalistycznej – ergo: stałego grabienia własnego społeczeństwa. Państwo oparte o jumę – innej doktryny tu nie ma. Jaką inną doktrynę państwową mogą mieć socjaliści? Ci idący na rympał /PO/, czy ci „bardziej cywilizowani”* jak PiS? Socjalizm to stały rabunek. Kwestią jest, czy taki, jak pożoga bolszewicka, czy też taki, by nie do końca zarżnąć golone stado, czego doświadczamy dzisiaj. Naszym umiłowanym w głowie nie pomieści się żadna inna doktryna państwowa, poza służebnością wobec obcych dworów i gorliwości w grabieniu swoich. Polacy i Polska wraz z jej zasobami są zabawką obcych sił, do zarządzania którą wystawiono tutejszych socjalistów. Do łbów im nie przyjdzie – i nie może przyjść z definicji socjalizmu i zapewne pod karą śmierci – by doktrynę oprzeć o zasobność i niezależność obywateli. Dbają jedynie – ze zmiennymi pomysłami – o tzw. dobrostan stada. O nas, znaczy…
* – „bardziej cywilizowani” – to znaczy tutaj przywołanie istotnych dla Polaków wartości narodowych /o które potknęła się PO/. Ale to nie zmienia istoty socjalistycznej doktryny. Zawsze zależnej od mocodawców przecież.
Taka prosta, „przyziemna” kwestia: mamy 500+ i nagle, w sposób szalony rosnące szpicą do góry ceny nabiału. I żaden NUM jeden z drugim czy inny JurgielT nie powie: chłopy! a olejta te kwoty mleczne i hodujta krowy! Robim masło, sery i co tam jeszcze, zalejem głupią unijną Europę i zarobimy kasę. UCZCIWĄ PRACĄ I PRODUKCJĄ.
Popatrz, napisaliśmy to samo…
Wróciłeś i od razu tniesz jak brzytwa 🙂 znaczy w dobrej formie a ja znowu dziób otworzyłam i dowiedziałam się czegoś nowego z historii.Pozdrawiam i dziękuję za życzliwe przyjęcie w Gdyni.
Kamuflaż stepowy (nazywany też pustynnym, ale chodzi o step, zielony przez miesiąc, a resztę roku żółty, lub pod śniegiem, tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=FbjPopZyZ-s
Zbyszewski trochę nadużywał moim zdaniem. Nie wiemy co myślała szlachta, bo nie wiemy nawet czy istnieli jacyś autentyczni, nie opłacani przez obce dwory autorzy szlacheccy
Serwowane w miarę potrzeb zewnętrznego decydenta.
Pozwalam sobie powtórzyć Twoje słowa, bo każdy komu na Polsce zależy powinien wykuć je sobie na blachę:
Cyt.: „Naszym umiłowanym w głowie nie pomieści się żadna inna doktryna państwowa, poza służebnością wobec obcych dworów i gorliwości w grabieniu swoich. Polacy i Polska wraz z jej zasobami są zabawką obcych sił, do zarządzania którą wystawiono tutejszych socjalistów. Do łbów im nie przyjdzie – i nie może przyjść z definicji socjalizmu i zapewne pod karą śmierci – by doktrynę oprzeć o zasobność i niezależność obywateli. Dbają jedynie – ze zmiennymi pomysłami – o tzw. dobrostan stada.”.
I spróbować się wyrwać z zastawionych co rusz pułapek.
Bardzo dobrze Pani prawi…
… wczoraj spedzilam caly dzien ze znajomymi Syryjczykami… fajnie zesmy sobie porozmawiali, popolitykowali… tak od serca… bez sciemy i falszu… atmosfera byla przemila !!!
I tak sobie pomyslalam teraz, ze to wezwanie do olania tych calych kwot mlecznych to by mialo rece i nogi… bo, Isam… ten znajomy powiedzial, ze w Syrii, ktora w 50% jest juz zniszczona przez te „wojne” o te najwieksze zloza ropy i gazu, ktora to miala byc tloczona do Quatar’u… i tym samym spowodowac calkowita kolonizacje tamtego regionu… i calym tamtejszym regionie po prostu grozi GLOD… od Syrii po cala Zatoke Perska !!!
Gdy decydent-patron potrzebuje karty w rozgrywce.
Back to the change – Historia Polski
Czy rzeczywiscie, charakterystyczny klimat zmienny w centrum Europy, na zachod juz morski a kontynentalny na wschod, oddzielony gorami od poludnia a otwarty na polnoc – (jaszczurki szwedzkie :), prowokujacy rodzaju swego przeciag klimatyczno-historyczny, to jakby nie…? Historia zmienna, klimat zmienny.. albo odwrotnie.
W nawiązaniu do tego wysterowanego głodu.
No właśnie, tak jakoś się kręcą te rynki produkcji i zbytu żywności . Przez granicę powstają tereny głodu. A obok przez granicę funkcjonują tereny pełne żarcia. Rozumiem że ten poniekąd „planowany” głód w Syrii, oczyści z ludzi , teren przeznaczony pod wydobycie surowców.
Tez do tego doszlismy we wczorajszej dyskusji…
… Isam to nawet nazwal „dzisiejsza geofizyka”… do tego SWIADOMIE i SKRYCIE kreowana przeciwko ludziom… u nich glod, a u nas juz stoi BANDA w blokach startowych i tylko czekaja na skok za „miedze” na Ukraine.
Purpurat i opat RUBET CUM DESERIT ORBEM
Kilka słów wyjaśnienia dołączę wieczorem.
Zmarł profesor Wolniewicz.
każdy kiedyś umiera na tym padole
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_Wolniewicz
no i co z tym 'dorobkiem’ zrobić?
Ceny nabiału to spekuła, każdy na rynku to wie. Hodowla i chłopy nie mając nic do gadania. Rynkiem rządzą generały, prezesi spódzielni i biedronki. A numy jedzą im z ręki.
Jednym slowem „wolny rynek”… rzadzi w Polsce !!!
Wiem, że to spekuła, ale jest coś tak ABSURDALNEGO jak kwoty mleczne. Coś znacznie gorszego od prostowania bananów. Za kwotami mlecznymi i karami za ich przekroczenie poszło ograniczanie stada /w rzeźniach/. Tu – jak dla mnie – jest ten Hund begraben. No i oczywiście – spolegliwość i brak samodzielności /ergo: brak „nabiału” par excellence/ pośród naszych umiłowanych.
Od wyższych cen są wyższe podatki. Gra gitara.
a potem jakaś zasłużona fundacja zrobi akcję „szklanka mleka” dla ucznia
Nie ma już kwot mlecznych
Na którą dostanie dofinansowanie od państwa.
I w zwiazku z tym duuuzo biurew bedzie mialo „innowacyjne” robote !!!
To gdzie są krowy?
http://www.arr.gov.pl/wsparcie-rynkowe/organizacja-rynku-mleka, oni dopiero zwracają kasę za ograniczenie produkcji w 2015 roku
Odtworzenie stada trwa kilka lat
a tu lepszy numer
http://niezalezna.pl/200353-ponad-milion-holenderskich-kur-do-likwidacji
i sze kręci
Na wzmiankę o emblemacie Jana Kazimierza Rubet cum deserit orbem natrafiłem przypadkiem w księdze o znakach i symbolach jezuity Ménestriera z roku 1695, gdy szukałem symboli ulewy i słońca na Twój pobyt w Gdyni. Autor podał, że chodzi o zachodzące słońce oświetlające purpurą chmury, ale wizerunku nie zamieścił. Obraz emblematu odszukałem w księdze jezuity Boschiusa z roku 1702.
Ilustracja obok to pałac opata Saint Germain des Prés z książki o Paryżu z roku 1887.
Czekałem do wieczora, by sprawdzić jak to jest z tą purpurą zachodzacego słońca.
Kwoty mleczne to już historia powoli. Nigdzie tak nie widać rządów UE jak w WPR. Bydło rzeźne tu nie pidpada, bo stada mleczne się rozrosły po uwolnieniu kwot. Teraz są dopłaty do likwidacji stad i przejścia na bydło opasowe.
WPR wyklucza samodzielność. O wszystkim decyduje dyktat Brukseli.
VAT to 5%, gitara to mleko w skupie b/z, technoligiczny koszt wytworzenia b/z, jedynie koszty magazynu/chłodni i marża w górę kilkaset procent. Ten sam numer był parę lat temu na cukrze i pewnie się powtórzy za rok/dwa.
Nikt nie wspomina,że Amerykanie półtora roku temu zabronili koncernom spożywczym produkcji margaryny i teraz po przegranych sprawach sądowych ,przez koncerny,jest duży popyt na masło.A u nas lobby medyczne milczy,Polacy mają żreć margarynę a nie masło.
Jakoś z rok temu miała być ustawa o małej sprzedaży bezpośredniej produktów rolnych przez rolników indywidualnych, czy uchwalono ją, weszła?
pisuary miałyby o tym mówić?
http://wolnosc24.pl/2017/08/04/prezydent-podpisal-ustawe-o-prawie-wodnym-zobacz-o-co-chodzi-i-co-sie-zmieni/
Bo spełniły swoje zadanie.
Nie…parkingi dla sieci -obcych -budują ale targowisk dla rolników ,nie
Patent Dobrej Zmiany jest taki: dodajesz do podwyżki haraczu przymiotnik: polski, polska, polskie – i jazda.
Czyli „nie ma woli politycznej” lub „występuje przeciwdziałanie ze strony pewnych sił”.
No paczPani… Nie mam słów. Idzie na to, że kolejnym ministerstwem do wywalenia w kosmos jest ministerstwo rolnictwa. Coby odpinkolili się od produkcji rolnej. To jest pas transmisyjny do prostowania bananów. Sam Sanepid wystarczy.
Co to jest WPR?
Wspólnotowa Polityka Rolna zdaje się.
Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” – i będzie jazda za dwa lata.
O mleku, Unii…i głodzie. Być może powtórka, chociaż chyba ten fragment umieściłam na SN.
https://youtu.be/VQ8b2n3BiEA 4:04. Ks. Natanek – 26.06.2017 Wyrzyna się małe gospodarstwa rolne w Polsce.
Ciarki przechodzą.
ot wstrząsająca audycja w RM
ciekawe komu oddadzą w pacht PGW „Wody Polskie” i kto nas będzie kroił.Swego czasu głośno było o próbach przejęcia zarządzania wodą przez jakieś izraelskie firmy, z głównym ich orędownikiem – szefem Nestle.
Widać, że zeszli się dziś tu tacy, którzy okazują krańcowy sceptycyzm i nieuzasadnione czarnowidztwo. 😉
Wiesz dlaczego wycofali się z podwyżki opłaty paliwowej i przerzucili wysiłek twórczy w zwiększaniu wpływów do budżetu na inny, mniej widoczny odcinek? Bo istnieje radiowa wypowiedź Towarzysza Naczelnika Prezesa z 2011 r., w której ostro oponował przeciwko takiej samej operacji zamierzonej przez PO. ;))
https://www.youtube.com/watch?v=ZAoCoDRRkSI#t=1m5s
Też tak słyszałam. Ponieważ nadano firmie taką humorystyczna nazwę, to pewnie prawda. Analogicznie Fundacja Batorego, Gazeta Polska, Teatr Polski itp.itd.
Dobrze to pokazałaś. Właśnie na tym polega „socjalizm z ludzką twarzą” – na koszt mas ludowych tworzymy urząd (dając przy tym żerowisko przestępującym z nogi na nogę towarzyszom partyjnym z dalszego szeregu), a następnie przekazujemy go patronowi, żeby już sobie doił bez przeszkód.
Komentarz z 22:44.
Strugaja nam kleske glodu… i kolejny „kryzys” !!!… to pewne na… MUR-BETON !!!
Pierwsze dwa chore dziki podrzucono kilka lat temu przy granicy z Białorusią.
https://wiadomosci.wp.pl/tylko-w-wp-wirus-asf-postepuje-a-ministrowie-rolnictwa-i-srodowiska-zamiast-z-nim-walcza-ze-soba-6151196577642625a
https://www.agropolska.pl/produkcja-zwierzeca/trzoda-chlewna/walka-z-asf-wciaz-trwa-rzad-zaostrza-przepisy,1038.html
Śledzę nieco te łajdactwa w rolnictwie i ich KIERUNEK.
No nie wiem jak jest w skali kraju, ale wsrod wszystkich moich znajomych nie ma nikogo kto kupowalby margaryne. Maslo drogie ale zdrowsze, o tym wiadomo od dawna. Niektorzy nawiedzeni, ktorzy przejmowali sie cholesterolem kupowali te dziwne erzace, ale odkad wyszedl na jaw przekret, juz nie kupuja.
Jak to, komu? Wiadomo. Śmierdzi od pamiętnej wyprawy rządu RP in corpore do Izraela 2011 r./ i punktu 8-go umowy. Opublikowanej jedynie gdzieś w prasie zachodniej. Tyczył WODY ten punkt 8-my.
to słońce, to 30km na zachód od Kielc
Wody będą kręcone. Klasyka.
Pamiętam te reklamy za Gomułki „Gość w dom margaryna na stół”. Oprócz margaryny reklamowano środki antykoncepcyjne i żółty ser. Dlaczego akurat ser?
ustawę łatwo przegłosować, rynku nie przegłosujesz, kto ma go utworzyć?
Wilhelm Zdobywca to jest dobry przykład do analizy porównawczej roli bastardów w historii, zwłaszcza anglo – normandzkiej i kolejnych kreacji. Bo choć ponoć poddani wyśmiewali się z nieprawego pochodzenia wstępującego na tron normandzki siedmiolatka, to nikt decyzji ojca, Roberta Diabła, nie kwestionował. W zajęciu tronu angielskiego też mu bycie bękartem nie przeszkodziło…
Ale równocześnie wmawia się nam, że taki Henryk VIII musiał dla spłodzenia następcy tronu zerwać z Rzymem i ogłosić się głową angielskiego kościoła, przy okazji przejmując jego majątek! A przecież miał naturalnego syna, kilka lat młodszego od Marii, Henryka Fitzroya (ur. 1519), którego żenił w tym samym roku, co sam poślubiał Annę Boleyn i szykował go na następcę tronu! Ale widać „reforma kościoła” nie była jeszcze skończona i na koniku „zapewnienia następstwa tronu” trzeba było jeszcze trochę pojeździć, więc kiedy w parlamencie debatowano nad uznaniem Fitzroya następcą tronu, ten w wieku 17 lat niespodziewanie zmarł (2 miesiące po ścięciu Anny Boleyn, którą ponoć o jego otrucie oskarżano!?). I praca nad potomkiem się przedłużyła, aż wszystkie najważniejsze decyzje majątkowo – organizacyjne w angielskim kościele przeprowadzono. Zaraz potem, jakby w nagrodę za konsekwentną walkę z babilońską nierządnicą papizmu, rodzi się królewicz Edward…
Za Gomulki byly reklamy? Najwczesniejsze jakie pamietam z lat 80 tych (w telewizorze) to taka statyczna reklama proszku „Bryza”: siedziala na krzesle pani z paczka proszku, a wokol rozlegal sie szum fal.
warto by przypomnieć wszystkie punkty, bo rząd niby inny a ustalenia tam zawarte jakby były constans.
Tak się zastanawiam: po co oni tego Wallensteina zabijali, skoro wg polskiej Wiki wielki wódz był już w ostatnim stadium syfilisu i do Chebu musiał z tego powodu podróżować na leżąco?
Oczywiście nazwisk spiskowców i samego mordercy już nasza ciotka W. nie podaje. Szczegóły fizjologiczne są widać ważniejsze;-)
W ramach tej ustawy miałeś mieć możliwość kupić sobie na wsi od rolnika to co on tam przetworzył z własnej produkcji, bez tych wszystkich pozwoleń i kontroli. Zdaje się, że miał być jakiś górny limit tej sprzedaży. Ludzie dziś są mobilni, rynek chyba stworzyłby się od razu.
Chyba weszła, ale zdaje się, że rolnikowi wolno wg tej regulacji sprzedawać tylko u siebie w gospodarstwie, co oczywiście kładzie całą sprawę. Więc po co targowiska….
Znalazłam to:
https://wirtualnapolonia.com/2011/02/24/tusk-relacje-polski-z-izraelem-sa-na-najwyzszym-poziomie/
Koment nr 39.
Czy jest tutaj ktoś z Londka Zdrój?
Może założymy jakieś kółko w tym wielomilionowym Londku?
Pozdrawiam
No może te szczegóły chorobowe na wiki, nie są ważniejsze ale na pewno pikantniejsze, no takie plotkarskie chwyty marketingowe. Ciekawe czy wiki podaje już cytaty z taśm Sowy w życiorysach poszczególnych polityków Platformy Oszustów. Zapewne to zwiększyłby „zaglądalność” do wikipedii.
Krowy bez znaczenia, nawet, jakby wszystkie w Polsce zniknęły, to byłoby to tylko pretekstem do łojenia klienta na maśle. Banany w Polsce nie rosną, a są tanie – pomimo, że w cenach bananów, kontygentach etc. też się grzebie do bólu.
Oczywiście upraszczam, bo jakby krów w Polsce nie było, to cała branża mleczarska miałaby bardzo poważny problem, a my razem z nią.
W 2015 produkcja masła na świecie była największa od 1999r.
(https://www.agrofakt.pl/produkujemy-coraz-wiecej-masla/ )
dzisiaj:
https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/rynki-rolne/mleko/9102-spada-produkcja-masla-w-europie-mimo-zwiekszonego-popytu-na-swiecie
Z czego zatem wynika mniejsza produkcja masła?
Wprawdzie w pierwszych miesiącach br. produkcja mleka w UE i Australii była niższa niż rok wcześniej, niemniej w Nowej Zelandii wzrosła o 2,3% a w Stanach Zjednoczonych o 1,3%. Zatem spadek podaży surowca w UE i Australii nie jest wystarczającym powodem do tak wysokiego poziomu jego cen.
Prawdopodobnym wytłumaczeniem są utrzymujące się znaczące zapasy OMP w UE, które na koniec kwietnia br. wyniosły 404 tys. t. Wpływają one na ceny OMP, które w pierwszych trzech tygodniach czerwca 2017 r. były o 16% niższe od średniej z ostatnich pięciu lat. Należy pamiętać, że do produkcji masła z mleka wykorzystuje się głównie śmietanę, a więc tłuszcz. W związku z tym powstaje problem z zagospodarowaniem pozostałej części surowca z produkcji masła, którego przeznaczenie na OMP jest prawdopodobnie mało opłacalne. Być może unijni producenci wolą przeznaczyć mleko, np. na produkcję serów niż OMP, których ceny zbytu w pierwszych trzech tygodniach 2017 r. były o 33-45% wyższe niż przed rokiem.
OMP to odtłuszczone mleko w proszku. Wychodzi na to, że produkcja masła (w Unii) spada, bo nie ma co z robić z tym, co pozostaje – bo Unia przegięła z zapasami mleka w proszku. Produkcja spada – jest pretekst by drożało, bo spekulanci zarabiają na zmienności cen, im większa, tym lepszy zarobek.
Trzeba by wiedzieć, kto i po co te zapasy robi, czy popyt nie był sztuczny – i kto chce na tym zarobić. Celem robienia zapasów jest uniezależnienie się od np. pogody czy wahań produkcji – ale duży wolumen czegokolwiek kusi do spekulowania. Unia magazynuje „bo tak trzeba”.
http://www.nowypm.pl/index.php/aktualnosci/1718-zapasy-publiczne-masla-i-omp-w-ue
Czyli – magazynowanie OMP jest dotowane – czyli nie reguluje tego rynek. To jedno. Drugie, to fakt, ze ktoś te zapasy po coś robił – może było tak, bo dostawał za to pieniądze i nie myślał, a inny kupował, bo było tanio, a było tanio, bo było dużo, a było dużo, bo Unia dopłacała.
Może było tak, że te dodatkowe zapasy mleka w proszku miały gdzieś pójść, ale nie poszły – „bo się porobiło”. Bo miało być inaczej, ale nie jest, bo np. wygrał Trump, a nie ta druga.
To jest tak zagmatwane, że nie ma prostej odpowiedzi dlaczego – tzn. jest taka, jak w każdej innej sprawie – są władze tajne i olbrzymie ilości pieniędzy – a my widzimy tylko fragmenty – szczerbatego z Holandii, co nam grozi.
Wątek londyński.
Mamy Brexit. Brexit to Anglia, Anglia to pieniądze. Anglia to Wspólnota. Wspólnota to Indie, Pakistan, Nowa Zelandia i Australia. Indie to w 2005r.: 32% światowej produkcji masła, Pakistan 7, Nowa Zelandia 4. Razem ok. połowy produkcji masła na świecie. (Polska ok. 2%). N. Zelandia – największy na świecie eksporter masła (podobno 44%):
http://www.forummleczarskie.pl/RAPORTY/592/4/nowa-zelandia/
I bądź tu człowieku mądry…
Ten szczerbaty z Holandii co nam grozi, to on nie jest szczerbaty tylko ma patologiczny zgryz nazywany diastemą. Plotka gminna niesie, że ta patologia zębów, jest to spadek po wstydliwej chorobie przodków. Ale kto tam by plotkom wierzył.
Ale kto tam by plotkom wierzył.
W korporacyjnych formularzach sprawozdań bywa rubryka „rumors” – plotki – ma taki sam status, jak ścisłe dane – potwierdzone fakty i liczby.
Wyniki z G.
http://kossobor.neon24.pl/post/78127,do-kogo-nalezy-woda
Dlaczego nie było Cię na plenerze?
to zaraz wydadzą zakaz kopania własnych studni
Dodać szczepionki i noga na gardle
Reklamy były w postaci plakatów, tablic na ulicach i pięknych dużych neonów. Np „Kupujcie zegarki z NRD”, „Koleje radzieckie”. „Lotem bliżej” – to akurat były świetne plakaty. Były też kampanie społeczne (wtedy jeszcze się tak nie nazywały), jak Myj owoce przed jedzeniem, Październik miesiącem dobroci dla zwierząt, (który był również miesiącem oszczędzania). Pamiętam to jeszcze z lat ’60.
Z tym pilnowaniem dworów przez Francuzów, to tak i było, ale chyba Anglicy jeśli nie pilnowali dworów to je bacznie obserwowali stosując dla własnych korzyści rozwiązania trwale unieszkodliwiające konkurenta/przeciwnika. Posłużę się znów książką „Lisy w winnicy”, są tam rozdziały poświęcone Beaumarchaise dostawcy broni i ubrań dla wojska dla zrewoltowanej Ameryki, Franklinowi, „Austriaczce” oraz Józefowi (bratu Austriaczki, przyszły cesarz Austrii). Małżeństwo Austriaczki z Ludwikiem jest oceniane przez współczesnych jako znakomity mariaż wzmacniający znaczenie Austrii i Francji na kontynencie. Nie ma co do tego wątpliwości. Polityka prowadzona na kontynencie przez Wiedeń i Paryż wydaje się roztropna.
No ale dostawy wojskowe z Francji dopływają do Ameryki (216 armat, 290 tys racji prochu, 30 tys karabinów, 200 luf armatnich, 27 moździerzy, 12 tys granatów, 8 statków transportowych, 30 tys koców, 30 tys par butów, 30 tys par klamer do butów i podwiązek, 60 tys par wełnianych pończoch, 30 tys chustek do nosa, 120 tys guzików i dalej 95 tys łokci sukna na bluzy żołnierskie , 42 tys łokci podszewki, 180 tys łokci płótna na koszule żołnierskie , 15 tys funtów nici, 1000 funtów jedwabiu, 100 tys mocnych igieł. Była to niekończąca się lista… s. 69 wyd z 1967 r. w/w książki.
No i pilnowane przez Anglików porty (vide Coryllus) odnotowują powyższe dostawy. O ile wcześniej Wallenstein (kandydat francuski) oberwał od Anglików (tylko) halabardą to już wzorcowe małżeństwo Ludwika i Austriaczki wraz z ich francuską elitą i z papistami zamieszkującymi Wandeę, z inicjatywy Anglików, zmieciono z powierzchni ziemi. Unieszkodliwiono dostawcę broni dla amerykańskich rebeliantów.
Tak więc poza pilnowaniem portów sukces polityczny wzmocniono narzędziem dokładnie dewastującym konkurenta/przeciwnika. I tak to trwa w różnych wariantach. Portów trzeba pilnować, dwory też.
Ustawa jest
http://rolniczeabc.pl/269204,Ustawa-o-sprzedazy-bezposredniej-podpisana-Rolnicy-sami-sprzedadza-wlasne-produkty.html#axzz4p3MhlrzD
Kapitalnie Pan to ogarnal… ode mnie „6”… z duzym plusem !!!
We Francji sa olbrzymie zapasy mleka w proszku… i to export z Chin !!! Dzis wycinaja praktycznie cale mleczarstwo… a mleko – jak na ironie – drozeje.
Tylko manipulacja… spekulacja… slowem – SZATANSKA, CYNICZNA GRA zarzadzajacych branza mleczarska… i nie tylko.
Jedyny brakujący element w Europie to powszechny dostęp do broni. Wtedy można próbować odkręcać cały ten syf. Którakolwiek z nacji pierwsza zacznie na potęgę zbroić swoich obywateli ta wygra na kontynencie.
Ta ustawa weszła od 1/1/2017.
http://produktlokalny.pl/kampania-legalna-zywnosc-lokalna/
> Drzewo Pitagorasa
Dzięki za linki.
Chwila. Samo uzbrojenie ludności NIC nie załatwi. Potrzebny jest też stały system kształcenia, od małego do starego, jak się nią posługiwać.
Sorry, że Ci zaprzeczam, gdy -w sumie- masz słuszność. Rzecz w tym, by obydwa elementy, czyli trening użycia i wyposażenie w sprzęt, przeprowadzić jednocześnie.
Pozwoliłem sobie nawet wyciągnąć wniosek, dalej idący niż Twój, że która nacja zacznie się pierwsza uczyć na swoich błędach, znów od małego do starego, ta przewodzić będzie w Europie, a przywództwo w EU przekłada się na samodzielną rolę w świecie. Broń i posługiwanie się bronią jest elementem nauki na własnych błędach. Byle nie próbować budowy przyszłości na elemencie: to jest za mało.
Chociaż element (tu: uzbrojenie narodu, wydanie 30 mln szt współczesnego uzbrojenia) jest konieczny, to nie jest on jedynym.
Link:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/polityka-kontroli-portow-polityka-kontroli-dworow#7927
No ale po kiego powiedzieć sobie kim się jest? Jest sprawdzony wątek historyczny i tego się masy mają trzymać bo gdy nić narracji się urwie to niechybnie ’kryzys sensu i identyfikacji’ u bram.
Więc przezornie, jak na bractwa tajemne przystało, wątek swój okultystyczny ponownie w czachy poddanym wbijają bo ciekawsza od okrągłych rocznicowych 1000 lat jest liczba lat minionych 951.
Jak Pan nie spojrzysz to jednak 'święta liczba’ i w kwadracie magicznym ostoja istna, od pierwszej do ostatniej liczby a w środku osiowe, na wszystkie bolączki przepiękne rzymskie V, niczym dwa sztylety wbite w cel im tylko wiadomy.
No i popatrz Pan ta liczba już się całkiem niedawno temu pojawiła!
Brexit przeszedł, bowiem 51,9% było za! Hallelujah!
Wiem, wiem szyk nie ten sam. Ale dla okultystów to nie jest problem, liczy się bowiem suma tych liczb a ta to święte 15 czyli 6.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.