mar 092021
 

Wiele naszych myśli zmierza w kierunku konkluzji następującej: Polska nie istnieje, bo nie może istnieć, jest jedynie pewnym formatem, który wyświetla się na ścianie wiejskiego domu kultury, przy różnych okazjach. Jest jakimś dodatkiem do prasy codziennej, sportowym, albo rozrywkowym, czasem muzycznym lub propagandowym, a przez ostatnie lata Polska stała się formatem historycznym dołączanym do wszystkich możliwych periodyków.

Jako państwo jednak nie istnieje co najmniej od roku 1772. Omówię dziś z grubsza ostatnie kilka formatów publicystycznych w jakie upakowane zostało zjawisko nazywane Polską. Format przedwojenny, będący realizacją pewnej utopii, która wykoleiła się zaraz na samym początku, przy wyborach roku 1922, zamieniony został na inny. Nazwijmy go naśladowczym. Piłsudski został wodzem, parlament unieważniono, a jego ludzie uznali, że wymyślony przez Henryka Sienkiewicza format Trylogii, jest tym programem, który oni, z zastosowaniem najnowocześniejszych technologii powinni wprowadzać w życie. Nazywali siebie nawzajem zagończykami, albo jakoś podobnie i uprawiali folklor sztabowo-polowy, który w sąsiednich krajach mógł wzbudzać jedynie śmiech. Problem tych ludzi polegał na tym, że nie mogli się oni odwołać do żadnych wzorów z przeszłości, albowiem redakcja tej przeszłości była zrobiona źle, podana źle, a przeszłość kończyła się usunięciem państwa z mapy. Stąd pojawiła się konieczność wiary w utopię. Ta jednak nie istniała. Coś więc trzeba było w jej miejsce podstawić. Trafił się Sienkiewicz. Potem ktoś powiedział sprawdzam i zgasił światło. Po katastrofie, ci co ocaleli wprasowani zostali w kolejny utopijny format, wmówiono im po raz kolejny, że tym razem utopia zaistnieje. Oczywiście nikt nikomu nie zamierzał zdradzać po co w ogóle buduje się utopię. Polacy zaś cieszyli się, że nie mają kołchozów, a Pałac Kultury ma attyki i przez to przypomina renesansowe budowle Krakowa. O istotne sensy jakiegokolwiek pojęcia nie dbano. Po kilkunastu latach okazało się, że utopia nie działa, a więc trzeba było na jej miejsce wprowadzić inny format. Sienkiewicz nie pasował. Całe szczęście w kraju było pełno wojskowych i milicyjnych klubów sportowych. I tak Polska zamieniła się w format dodatku sportowego do poczytnego tygodnika. Można było, oglądając telewizję, nie myśleć o niczym poza zawodami, sukcesami, orłami na koszulkach, medalami i piłką kopaną. I to się utrzymało do początku lat osiemdziesiątych. Nawet stan wojenny tego formatu nie zmienił. Po roku 89, ujawniła się pewna cecha Polski, jako formatu publicystycznego, która widoczna była także wcześniej, ale jej nie zauważano i nie doceniano. Chodzi o wykluczenie. Publicystyczna formuła Polski definiowała sama siebie poprzez wykluczenie. Żeby ocalić format i go uwiarygodnić, a potem dystrybuować z sukcesem, trzeba było kogoś wykluczyć. Piłsudski wykluczył endeków i parlament, uznając, że Polska to on, a jego ludzie wystarczą, by ją obronić. To się nie sprawdziło z przyczyn wskazanych wyżej. Komuniści wykluczyli przede wszystkim wszystko co wiązało się z Piłsudskim, czyniąc go tym samym wielkim, nieobecnym bohaterem, którym nigdy nie był. Metoda wykluczania propagowana przez komunistów miała tę zaletę i była skuteczniejsza niż przedwojenna, albowiem z wykluczania nikt nie robił żadnych przedstawień. Po prostu jakiś format lub osoba, znikały i nie mówiło się już o nich. No, ale okazało się, że wykluczanie jest koniecznie do tego, by publicystyczna formuła Polski się w ogóle utrzymała. Powód jest następujący – państwo istniejące tylko w publicystyce, ma bardzo niewiele do zaoferowania. Nie może więc dawać szansy wszystkim. Ograniczenia są poważne, dlatego konieczne jest wykluczanie – żeby ocalić grupę utrzymującą publicystyczną fikcję. To było w PRL wyczuwane intuicyjnie i ludzie w zasadzie wszędzie, nawet w Kościele czasem, zajmowali się wykluczaniem bliźnich. Wydawało im się to słuszne. Niestety, nawet polityczna utopia nie istnieje w próżni. Z czasem, i to nie raz, okazywało się, że ci wykluczeni trafiali lepiej niż ci zostawieni przy korycie. To budziło różne wątpliwości, ale też głupią wiarę, że uda się coś zmienić i wreszcie wszystko będzie naprawdę, a nie na niby.

Okazało się jednak, że po 89 roku sprawy unormowały się po staremu. Michnik, niczym Piłsudski, wykluczył endeków, komuniści z Kwaśniewskim, żeby przeżyć dwie kadencje, wykluczyli wszystkich. Wałęsa wykluczył Kaczyńskich, a oni jego. Proceder ten przenosił się na grunt towarzyski, gdzie też przecież walczono o różne bezwartościowe ochłapy i wykluczano z udziału w ich konsumpcji nie dość cwanych i przebiegłych osobników. I tak dożyliśmy dnia dzisiejszego. Wielu ludziom w tym mnie, wydawało się, że będzie lepiej i nikt nikogo już znikąd wykluczał nie będzie. To niestety nie jest prawda. Ja to wiem z całą pewnością, albowiem za rządów dobrej zmiany byłem kilka razy na szpitalnych SOR-ach. I nie mówcie mi, że to jest wina poprzednich rządów, albo że to jest trend globalny. To jest nowa odsłona publicystycznego wymiaru istnienia państwa polskiego, które po staremu definiuje się poprzez wykluczenie tych, którzy się nie mogą załapać. Ostatecznie utwierdziłem się w tym przekonaniu oglądając film, w którym pokazują Mateusza Morawieckiego, jako ojca ojczyzny. No więc w ojczyźnie, w której w ten sposób premier odpowiada na poważne pytania obywateli i w ten sposób formułuje się wizje przeszłości i przyszłości, raczej miejsca dla takich jak ja nie będzie. No, ale ja zostałem już wcześniej zaszczepiony przeciwko atakom wirusów tej odmiany. Kiedy Polska była publicystycznym dodatkiem sportowym do nieistniejącego w wymiarze publicystycznym, ale obecnego realnie formatu „Robotnik”, zostałem wykluczony z życia towarzysko-sportowego, przez swoje przyrodzone deficyty i lęki. Jakoś to przeżyłem, na dość głębokim marginesie. Wydaje mi się więc, że i teraz dam radę. Tym bardziej, że łatwo może okazać się iż tym wykluczonym jest lepiej niż przyjętym na SOR. Gdzie lekarstwa ordynuje ojciec ojczyzny w czarnym prochowcu i pantoflach. Poczekam sobie spokojnie, może wreszcie coś się u nas, prócz wojny, zacznie dziać naprawdę.

  35 komentarzy do “Polska jako format publicystyczny”

  1. Dzień dobry. No tak to jest, Panie Gabrielu, a my, to znaczy pokolenie zaszczepione w czasach tzw. realnego socjalizmu powinniśmy być na to odporni. Człowiek jednak ma tę słabość, że wierzy w to, w co wierzyć chce. Stąd w 1989 r., po tzw. upadku komuny tylu ludzi, w tym ja, uwierzyło, że tym razem to już odzyskaliśmy tę naszą wolną Polskę i powoli będziemy ja ulepszać. Byliśmy tak odcięci od realnej wiedzy o świecie, polityce, historii, że łatwo było nami manipulować. I to się akurat nie zmieniło. Lepiej jest tylko z tym, że przeciwnik tak bardzo w nas nie wierzy, że pozwala na takie ekstrawagancje jak Pańskie wydawnictwo, dzięki czemu możemy sobie poczytać…

  2. w 1989 r mój dziadek mi mówił, że nic sie nie zmienie , ja nie wierzyłem , teraz po 32 latach muszę mu przyznać rację, nic sie nie zmieniło.
    w 2019 byłem w Pradze , była na zamku wystawa o obaleniu mury berlińskiego i naszym okragłym stole, starałem sie naprostować moje dzieci że to nie było tak jak w ksiażkach, nie wierzyli mi, tak jak ja nie wierzyłem 32 lata temu mojemu dziadkowi.

    nic się nie zmieni, tylko mędrcy mają siwe brody, oni wiedzą ,że to echo gra, ale nikt im nie wierzy, dopóki mu broda nie zesiwnie i zrozumie , że to echo gra.

  3. Dobre, bo polityczne – jak niegdyś mówiono. Ładny wpis, bo smutny – mówię dzisiaj. I takie skojarzenie: gdy pisał Pan o wzajemny wykluczeniu, pomyślałem sobie o herezjach i schizmach, w których ważnym punktem programu była ekskomunika przeciwnika (taki rym). Zastanawiam się, czy jedynie format Polska? Czy doczekamy formatu Kościół Powszechny..?

  4. Hołownia z Szustakiem już zamieniają Kościół na publicystykę

  5. Jedyne co możemy zrobić to wykluczyć rząd, ale efekt tego będzie wątpliwy raczej

  6. Teraz też jesteśmy odcięci od realnej wiedzy

  7. https://www.tysol.pl/a62322-Kultura-uniewazniania-w-USA-fala-barbarzynstwa-nadchodzi

    Pomysł o unieważnieniu rządu, „genialny”, więcej anarchii a wszyscy zaraz znajdziemy się w tej prawdziwej Polsce, bo tej jaka jest, kochać nie potrafimy.

  8. Tu nie chodzi o kochanie. Jeśli zaś idzie o unieważnianie, niech Pani spróbuje skłonić ministra Macierewicza, żeby nie odpowiadał jak zombie, ale jak człowiek. Pan który ten artykuł napisał, też się boi unieważnienia, ale na razie szuka sojuszników. W ludziach takich jak my. Kiedy przestaniemy mu być potrzebni, wyprosi nas grzecznie za drzwi. Na razie bije na alarm, ale nie opisuje zjawiska w sposób istotny, niestety.

  9. „…niech Pani spróbuje skłonić ministra Macierewicza, żeby nie odpowiadał jak zombie, ale jak człowiek.”

    Macierewicz wypełnia powierzone mu zadanie bycia „drugim ostrzem nożyc Golicyna” w sprawie, która przez co najmniej kilkadziesiąt lat ma być zakryta przed oczami gojów, więc musi grać rolę zombie.

    Polska z jej geostrategicznym położeniem jest obiektem, o który przez wieki(przynajmniej od XVIII wieku) walczą mocarstwa kontynentalne i zamorskie.

    Stąd te Tuska frustracje i porównanie Polski do pokoju przechodniego, którego chciał i chce zakotwiczyć wreszcie na stałe w solidnym domu „naszej złotej Anieli.

  10. Minister Maciarewicz nie jest członkiem rządu. Jak kogoś denerwuje, nie ma obowiązku go słuchać. Ja się wychowałam w normalnym polskim domu, dla mnie miłośc do Ojczyzny jest czymś tak naturalnym,  jak oddychanie…  Mam kontakt z osobami, które mieszkają poza Polską, nie mogą wyjść ze zdziwienia, że można tak opluwać własny rząd…. tam jest to nie do pomyślenia. W UE trwają bardzo ważne negocjacje, jest to sytuacja, w której każdy normalny Polak stoi murem za rządem. Chodzi o pieniądze dla Polski. To jest pierwszy podstawowy wymóg  patriotyzmu. Jak już wynegocjujemy tę mamonę, to się zobaczy, co dalej. Alternatywy nie widać… jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.

  11. Co ten pan zrobi potem, nie wiemy. Sojusze taktyczne się zawiera. W naszym interesie jest go w tej chwili popierać.  Nie mam tylko pojęcia dlaczego nie robi się rumoru z tą ostatnią decyzją Rady Języka. Dla mnie jest to jawny antysemityzm. Walić tą pałką aż zatrzeszczy…

  12. Żydzi mogą być antysemitami i nic ich złego za to nie spotka. Nasze tutaj dyskusje zaś nie mają wpływu na żadne negocjacje. Ludzie, w tym ja, są zaś już trochę zmęczeni propagandą pana Morawieckiego

  13. To jest ciekawy wstęp do artykułu, ale artykułu nie ma.

  14. Rząd, który nie ma poparcia, jest lekceważony. Wiem, że trudno być fanką pana premiera i jego przekazu, ale znoszę to z godnością. Ważne co robi, nie co mówi. Budują ten tunel?  Budują.

  15. „Żydzi mogą być antysemitami i nic ich złego za to nie spotka”  Przykład pana Zelmana, wskazuje na coś innego. 

  16. Zelman nie trafił w swój moment 🙂

  17. Ksiązka jest rewelacyjna, tyle że trzeba ją czytać trochę na opak.

  18. No to mój komentarz będzie woltą, w którą sam nie wierzę, ale jestem ciekaw co Państwo o tym myślą.

    A co z tym wielkim przedsięwzięciem z Orlenem i wykupem polskich tygodników, co że zmianami kadr w spółkach na ludzi dotychczas pozbawianych wpływu i w urzędach. Może na pandemię nie mamy wpływu, ale Polska przynajmniej jak inne kraje nie ma godziny policyjnej.

    A tak w ogóle to ostanio prof. Kucharczyk dla PCh24 udzielił wywiadu w którym przestrzegł przed judaszowym grzechem rozpaczy, co mnie bardzo pokrzepiło i co Państwu zalecam

  19. Judaszowy grzech, to chyba nie nas powinien martwić.

  20. Na wykluczenie można się uodpornić. Dokonując samowykluczenia na odpowiednio wczesnym etapie samodzielnego życia 🙂 Potem już wystarczy się pilnować, żeby nas na siłę do czegoś nie wkluczyli.

  21. Nie wiem czy ktoś z komentatorów interesuje się tym, jaki wpływ na życie na Ziemi, w tym na klimat ma tzw. pogoda kosmiczna a zwłaszcza nasza gwiazda Słońce.

    Wiedza ta jest słabo spopularyzowana i stąd globalni macherzy wzorem starożytnych kapłanów egipskich, którzy wykorzystywali ją(na temat istoty i terminów zaćmień Słońca) do dyscyplinowania rzesz fellachów, tak ci obecni „kapłani” pieniądza wykorzystują wiedzę o prawach dotyczących  kosmosu a zwłaszcza zachowania się Słońca w 11/22 letnich cyklach aktywności.

    W historii występowały długie i bardzo głębokie minima cykli aktywności słonecznych, skutkujące zmianami klimatu na Ziemi(słynne minimum Maudera) w latach 1645 do 1717 i wystąpieniem dość znacznego oziębienia(mała epoka lodowa).

    Głębokie i długie minima cykli aktywności słonecznej to okresy niskiego natężenia pola magnetycznego Słońca i tzw. deszczu słonecznego, które są tarczą ochronną przed zwiększonym natężeniem jonizującego promieniowania kosmicznego z centrum  Galaktyki docierającego do powierzchni Ziemi.

    Organizmy żywe w swej ewolucyjnej drodze na Ziemi, przystosowane są do otrzymywania określonego poziomu dawek tego promieniowania a w okresach, gdy otrzymują w jakimś czasie zwiększone dawki tego promieniowania, wtedy następuje obniżenie odporności organizmów, szczególnie wrażliwych jakimi są ssaki, w tym ludzie.

    To jest przyczyną zwiększonych zachorowań na choroby onkologiczne, układu krążenia, układu oddechowego.

    W odróżnieniu od ssaków, wirusy i bakterie są na drugim biegunie odporności a do tego pod wpływem zwiększonych dawek promieniowania jonizującego ulegają szybkim mutacjom i z łagodnych wersji mogą mutować w wersje groźniejsze(także w inne łagodne).

    Przedostatni 24 cykl aktywności rozpoczęty w 2008 roku, był cyklem o bardzo głębokim minimum aktywności i dziwnym trafem „kapłani” pieniądza przekłuli bańkę spekulacyjną na kredytach mieszkaniowych, co było pretekstem do uruchomienia przez FED tzw. luzowania ilościowego QE, bo banki były za duże aby upaść a goi postraszyli pandemią świńskiej grypy, wyciągając kasę od rządów za szczepionki oferowane przez BigFarm.

    Obecny 25 cykl aktywności słonecznej rozpoczęty w grudniu 2019 roku wg przewidywań szykuje się o jeszcze większym i głębszym minimum aktywności (niektórzy astrofizycy szacują, że może być z najgłębszym minimum od 200 lat(dużo głębszym od tego sprzed 100 laty, gdy ludzkość dotknęła pandemia grypy „Hiszpanki w latach 1918-1919).

    Pełny cykl to dwa cykle 11-to letnie, czyli ten 24 i 25, którego koniec to około 2030 roku.

    Już w 2010 roku „kapłani” z Fundacji Rockefellera prorokowali, że ludzkość będzie zyła w tzw. „nowej normalności”, właśnie do 2030 roku.

    O tej „nowej normalności” mówił premier M. Morawiecki ostrzegając, że do 2030 roku zachorowania na choroby onkologiczne mogą wzrosnąć o 100%.

    Z okresami głębokich minimów cykli aktywności słonecznej zbiegają się często ostre zimy, jak ta 2020/2021, ale i wcześniejsze z zimą stulecia w 1978/1979.

    Gdyby za czasów Napoleona i Hitlera znana była wiedza na temat tych korelacji głebokich minimow z ostrymi zimami, to Napoleon nie wyruszyłby na Moskwę w 1812 roku a Hitler w 1941 roku(wybrali by terminy różniące się od tych o kilka lat).

  22. Errata:

    minimum Maundera a nie Maudera

    Uzupełnienie:

    – mowa o głębokim minimum sprzed 200 lat, czyli minimum Daltona, podczas którego odbyła się wyprawa Napoleona na Moskwę,

  23. Bo takie były rozkazy:

    „Mamy perspektywę, że ludzie będą rozsądni, ponieważ ten wirus – to już w tej chwili oczywiście wiemy – to jest głównie socjologia. CDC, cała Unia Europejska mówiła jednym głosem. Ja miałem święty obowiązek mówić dokładnie tak samo. W tym samym czasie wszyscy eksperci w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie mówili dokładnie to samo.”

    https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-pinkas-w-sprawie-koronawirusa-pomylilem-sie-jak-wszyscy-eksp,nId,5086234

  24. Muszę to wykuć na blachę!!!

    Mistrzowska synteza władzy niejawnej

    Poczekam teraz na opis wladzy świętej  .

  25. Kramek nas poprowadzi w świetlaną przyszłość

    kasę ma zaplecze ma żonę ma może aspirować

  26.  W tym samym czasie wszyscy eksperci w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie mówili dokładnie to samo.””

    Jak padł rozkaz: pożyczać u bankierów na tzw. tarcze antycovidowe 10% PKB, to nie było wyjścia i rozkaz został wykonany.

    To co pożyczył rząd USA(około 3 000 000 000 000 $), to po przeliczeniu na cenę złota, dużo więcej niż USA wydały podczas II WŚ.

    No ale cóż, jak wojna, to nie ma zmiłuj!

  27. oczywiście szyderstwo, ale sięgnęłam do tego nazwiska bo pan K miał plan wywalić nasz rząd i chyba ma

  28. Ale każdy rozkaz można wdrażać po swojemu.Policja granatowa jak miała kogoś aresztować, robiła to nieudolnie, aby dać człowiekowi szanse na ucieczkę. Miałam nadzieję, że tak będzie działać rząd, który wybrałam. Tak się nie stało.

  29. Tak , przekaz jest identyczny u nas , w Kanadzie, we Francji. We Francji jest bunt lekarzy, masowy sprzeciw wobec tego, że po raz pierwszy od czasów Hipokratesa administracja narzuca lekarzom wytyczne co do postępowania z pacjentami. Na YT jest filmik ks.R.Kneblewskiego  „o zdrowiu” warto zobaczyć. W tzw.służbie zdrowia mamy totalne unieważnienie wszystkich zasad, kanonów. Podgotowka trwała lata całe, podobnie jak w Kościele, jednym z elementów było wyeliminowanie łaciny

  30. Ten pan jak na takiego zwykłego pana K, ma niezłe wejścia. Ma przyszłość…  Dawno temu nasza inteligencja pielgrzymowała do Radka, tego co to razem z Leninem rewolucję robił i słuchała tam prawd objawionych, a teraz tylko Kramek… ale zawsze coś.

  31. Raczej właściwa selekcja.

  32. no ale, przecież K. to człowiek, młody, ale już sama awangarda, otwarty dialog, uosobienie rewolucji, zakotwiczony w Brukseli, biuro tam  ma, pierwszy do rozwalania państwa, na  majdanie ukraińskim był, na tęczowych protestach w naszej stolicy  był, na protestach macicznych też był – może rzeczywiście teraz to tylko pan K. , ale jaki  aktywny, ale jakże obiecujący i to wsparcie ze strony żony .. – będzie czołówką lewicy

  33. no już 9 marca, a czy któryś z panów złożył życzenia MARGOT albo ŁANI

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.