Użyto tu wczoraj wyrazu – polskosceptyczni, w odniesieniu do mieszkańców zachodnich województw. To trafne określenie, ale trzeba je rozszerzyć, bo znam wielu mieszkańców Mazowsza, którzy też są polskosceptyczni i woleliby, żeby rządził kto inny, a oni mogliby się zasłużyć dla nowej władzy wskazując, kto nie wykazuje należytego wobec niej entuzjazmu. Jest takich ludzi masa. Problem polega na tym, że oni wszyscy razem wzięci, nie są nawet w połowie tak szkodliwi jak jeden propolski entuzjasta, pokazujący się w telewizji, albo prowadzący działalność publicystyczną lub wydawniczą. W zasadzie należałoby opracować strategię oswajania sceptycyzmu wobec Polski i na niej należałoby budować przyszłe sukcesy wyborcze i polityczne w ogóle. Tymczasem mamy tendencję odwrotną – rządzi entuzjazm, który w wielu momentach jest po prostu paraliżujący. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
I tak dowiedziałem się wczoraj, że entuzjasta polskości, producent filmu „Smoleńsk”, kolega młodego Łysiaka, Maciej Pawlicki, zgłosił swoją kandydaturę na prezesa TVP. Nie wiem w zasadzie co powiedzieć i jak się wytłumaczyć przed osobami sceptycznymi wobec Polski, które może i są trochę ograniczone, ale z pewnością nie są głupsze od Pawlickiego. Mamy z jednej strony Kurskiego, który jest nie do ruszenia i pozycjonuje nasze emocje pomiędzy Zapałą a Martyniukiem, a z drugiej wesoło uśmiechniętego pana Macieja. Możemy sobie wybrać, który nam bardziej odpowiada. Jeśli zaś zrezygnujemy z opowiedzenia się za jednym albo drugim, ktoś może nam łatwo przyczepić łatkę osoby polskosceptycznej, albowiem nie dość wyraźnie okazujemy entuzjazm dla projektów telewizyjnych tych dwóch wielkich patriotów.
Jakby tego było mało pojawiła się informacja, że Ilona Łepkowska zaczęła pisać scenariusz do filmu Kogel Mogel 4. To jest naprawdę wstrząsające. Nie można, ze względu na to iż reżyser rozpoczął nowe, polityczne życie, doprosić się o film na temat Gietrzwałdu, ale film Kogel Mogel 4 na pewno powstanie. I pewnie nastąpi to w tempie rekordowym, szybszym niż produkcja biografii Martyniuka. Dlaczego? Bo takie jest zapotrzebowanie społeczne.
W następnej kolejności mamy film o Gierku, żebyśmy czasem nie zapomnieli do jakiego ideału zdążamy. Przy okazji – wymyśliłem ciekawą hipotezę – skąd w końcu lat 70 i na początku 80 wzięła się w Polsce narkomania, oparta o produkcję kompotu z makówek? Z nędzy produkcji telewizyjnej i braku oferty dla ludzi, których interesowało coś ponad projekcje a la Kurski i Pawlicki, z młodym Łysiakiem, jako zapleczem. Pojawił się popyt wśród znudzonych młodych ludzi, którzy chcieli uczestniczyć w „czymś poważnym”, a potem pojawiła się podaż w postaci makówek preparowanych przez nie wiadomo kogo tak naprawdę.
Tyle, jeśli chodzi o entuzjastów polskości, stojących na świeczniku. Gorsi od nich są tylko entuzjaści polskości i Kościoła, kryjący się w katakumbach i od czasu do czasu wznoszący okrzyki oburzenia, które mają nam – ludziom niezdecydowanym, w którą stronę ruszyć – uświadomić, że świat stanął na krawędzi. No i albo coś z tym zrobimy i opowiemy się po stronie prawdy, albo zostaniemy zepchnięci w otchłań i jeszcze do tego obarczeni współodpowiedzialnością za upadek moralny ludzkości. Oto wczoraj na przykład dostałem od jednego z czytelników taki link
http://www.giertych-wydawnictwo.pl/
Nie wiem czy coś wstrząsnęło mną bardziej, od czasu kiedy dowiedziałem się, że prof. Krajski napisał książkę o tym, jak wraz z synem i Matką Bożą, tworząc zgrany team, ratują ludzkość przed moralnym upadkiem, do którego dąży masoneria. Chyba nie.
To jest wydawnictwo rodzinne, jak widzimy, a jeśli rodzinne to kieruje swoją ofertę do dzieci. Prócz pouczających książeczek o tym, jak godnie i właściwie przyjąć Pana Jezusa w sakramencie Pierwszej Komunii Świętej, oferta wzbogacona została o książki przygodowe. Jak wiadomo bowiem dzieci, szczególnie chłopcy pomiędzy 10 a 15 rokiem życia uwielbiają historie przygodowe. I tak wydawnictwo Giertych proponuje serię książeczek o przygodach kapitana Piszczela.
http://www.giertych-wydawnictwo.pl/12-kapitan-piszczel-i-nieustraszony.html
http://www.giertych-wydawnictwo.pl/19-kapitan-piszczel-ii-wyzwolenie.html
http://www.giertych-wydawnictwo.pl/20-kapitan-piszczel-iii-waleczny.html
Ponieważ mamy do czynienia z wydawnictwem rodzinnym, w dodatku zorientowanym patriotycznie, antysocjalistycznym, narodowym i katolickim, żartów nie ma. I ja to widzę wyraźnie, że nie ma. Jest tylko bardzo poważna strategia obliczona na to, by wykorzystać istniejące koniunktury i coś na tym zarobić. Skoro popularność zdobywa deprawujący i masoński w swojej wymowie obraz „Piraci z Karaibów”, trzeba nań odpowiedzieć serią książek o dzielnym kapitanie Piszczelu, który – zgaduję – bo przecież tego nie czytałem, jest entuzjastą wiary i doktryny katolickiej. Czego on by entuzjastą nie był, ma to drugorzędne znaczenie wobec sposobu, w jaki oferta jest promowana. I niech sobie nikt nie myśli, że ja tu szydzę i chcę kogoś sprowadzać z drogi, którą uważam za złą. Nie mam takiego zamiaru, niech każdy podąża taką drogą, jaką uważa za słuszną i dobrą. Chcę tylko wskazać co niszowe, narodowe, katolickie i rodzinne wydawnictwo Giertych, łączy z Pawlickim, Kurskim, Łepkowską i Gierkiem. Otóż łączy te wszystkie byty nędza i pogarda dla odbiorcy. Wszyscy ci ludzie uważają odbiorcę za sformatowanego idiotę, któremu można wciskać byle, przepraszam, gówno.
Oto zdania z zajawek serii o kapitanie Piszczelu. Nie wybierałem ich specjalnie, bo całość tak wygląda, ale przecież nie będę cytował całości.
Książka zawiera wiele zwrotów akcji, jest napisana wartkim językiem i wciąga czytelnika. Nie jest jednak pozbawiona głębokich przemyśleń i morałów,
W prezentacji tomu II czytamy:
Historie niezwykłe wpływają na wyobraźnię dziecka, w książce tej sam bohater opisuje co się z nim działo od momentu nieszczęśliwego wypadku na morzu, gdy odłączył się od rodziny.
A przy trzecim:
Po tym jak w drugim tomie dowiadujemy się o jego dzieciństwie historia wraca do czasów, gdy Kapitan jest już dojrzałym człowiekiem. Po odkryciu cieszy się on radością życia ze swoją rodziną. Ale radość ta zostaje szybko rozwiana przez straszliwą wiadomość.
Niestety nie potrafię powiedzieć w jakim języku zostały napisane powyższe zdania. Na pewno w takim, o którym nigdy nie słyszałem, bo w przeciwnym wypadku, cokolwiek bym z nich zrozumiał.
Proszę Państwa, czas na jakieś podsumowanie. Żydzi i masoni tacy, jak Brzechwa i Tuwim, znajdują się ciągle w kanonie lektur szkolnych, w podręcznikach i tysiącznych wydawnictwach kolportowanych w polskich rodzinach, dlatego właśnie, że oni w przeciwieństwie do Piotra Giertycha, autora książek o kapitanie Piszczelu, mówili i pisali w języku polskim. Więcej, oni starali się pisać w tym języku jak najlepiej, albowiem wiedzieli, że tylko w ten sposób uzyskają to, o co im naprawdę chodziło – szczere przywiązanie czytelnika. Oczywiście łatwo teraz można skonstatować, że każdy kto stara się o przywiązanie czytelnika jest żydem i masonem. To jest pewien rodzaj rozumowania, dość popularny. My tutaj jednak, nie uprawiamy takich formuł, albowiem prowadzą one na manowce, wprost do konstatacji, że tylko rzeczy słabe, nędzne, pretensjonalne i nieskuteczne są właściwe dla nas Polaków. To zaś z kolei, z daleka zalatuje masońskim spiskiem.
Czytelnik poszukuje przede wszystkim treści i form inspirujących i te trzeba mu dać, nawet jeśli przez jakiś czas nie będzie na nie zwracał uwagi, bo jego układ nerwowy rozwalany będzie piosenkami Zapały i Martyniuka, a w charakterze wytchnienia ktoś podsuwał mu będzie ukradkiem serię przygód kapitana Piszczela. Do tej myśli trzeba przywyknąć, ale trzeba też przywyknąć do innej. Wszyscy ludzie, których dziś wymieniłem, wszyscy ci entuzjaści polskości, wartości i czego tam jeszcze, działają według bardzo perfidnego planu, którego celem jest skompromitowanie wrażliwości odbiorców. Dokładnie tak – skompromitowanie jej i wyszydzenie publiczne. Co, mam nadzieję, było do okazania.
Przypominam, że od wczoraj w sklepie jest bardzo inspirująca książka, źródłowy tekst do jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Polski.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/proces-eligiusza-niewiadomskiego/
Brat Romana robi konkurencję!
Z takim językiem to spotkałem się w tele tygodniu, to jest język komunikacyjny prosty ☺
Nie wiedziałem, że to brat…o matko….
Cała inicjatywa może mieć motto ( cytat z pierwszych Piszczeli) : „Twoja głowa to pułapka.”
Ten Pawlicki to chyba jakaś dywersja Gowina.
Czyli polskoentuzjaści = pożyteczni idioci, a po ich działaniach czuć jedynie zażenowanie
Ktoś musiał przejąć schedę po przodkach. Ciekawe czy bracia Giertych wspólnie dobierają treści do oferty wydawniczej.
w sposób nieuprawniony skojarzyło mi sie
obywatel Piszczyk
kapitan Piszczel
Sceptycy z Polski Zachodniej i nadzieje z Paryża
Temat książek dla dzieci zasługuje na pracę doktorską – historia książki dla dzieci oraz jak je pisać.
Jest to jedno z naj(po)ważniejszych zagadnień w dziedzinie wychowania młodego człowieka lub człowieka w ogóle.
Na półkach księgarskich w dziale książek dla dzieci mamy w 90 procentach magię i zabobony. To jest dramat.
Dlatego postanowiłem, wzorem doktora Krajskiego, płacić swoim dzieciom za czytanie książek, natomiast stawkę do wypłaty będę sam ustalał w zależności od tego, jaka jest treść książki, którą dziecko przeczyta.
I jak zwykle, tak i tym razem dziecko będzie miało WOLNY WYBÓR.
no i co te czarownice wróżą kobietom ? że poznasz bruneta wieczorową porą a okaże się on szczodrym…
a co opowiadają mężczyznom (co im trzeba wywróżyć) to nie wiem ?!
Polskosceptyczni wytresowani przez euro (niemiecko) entuzjastyczne media.
Ile polonistka zapłaci za przeczytanie lektury, a matematyk za rozwiązanie zadania?
Na mieście, w szkole, w mediach obowiązuje zasada, że wszystko jedno co się czyta, byleby coś czytać, ale jest najfajniej, jeśli wszyscy czytamy Harry’ego Pottera.
Ja mówię ok, ale niech księgarnia da szyld na półce z popularnymi książkami dla dzieci i młodzieży „magia i zabobon”.
Bo praktycznie nie ma innych książek w handlu.
Roman obiecał amnestie, może się załapiesz ☺
Żaden szanujący się polonista nie poleci czytania badziewia. Dzieci powinny czytać klasykę. Kryzys czytelniczy występuje u dzieci około 4 klasy, powodów jest kilka, ale najważniejszy jest taki, że rozwój intelektualny dziecka i jego zainteresowania przewyższają możliwości, słaba technika czytania. Tu powinnna wkroczyć rodzina.
U mnie w rodzinie stosuje się prosty zabieg. Bierze się książkę i czyta się ją samemu, a potem prosi się delikwenta o opinie na jej temat. Słuchaj, przeczytałam taką a taką książkę i nie wim co o niej sądzić… czy mógłbyś mi pomóc? Zaczyna się od krótkich tekstów. Po pewnym czasie dziecko natychmiast pyta, co czytasz, ja też chcę…
Dobra metoda.
We wróżbach na pigalaku zawsze sprawdza się choroba francuska
Pigalle
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.