lis 022016
 

Parę dni temu dotarło do mnie, że jednym z największych złudzeń jakimi się karmimy jest coś co nosi nazwę „siły polskiej rodziny”. Słyszymy ten slogan często, z różnych ust, uspokaja on niektórych, innym podnosi samoocenę, jak wiele innych złudzeń. Tymczasem polska rodzina jest albo słaba, albo nie ma jej w ogóle. Polską rodzinę i jej majątek, a także możliwość kooperacji z innymi rodzinami zniszczyli socjaliści, wprowadzając na miejsce zdrowej społecznej tkanki porozumienia rodzin o charakterze wybiórczym. To znaczy oni swoje porozumienia i kontakty zostawili, a całą, trwającą od setek lat strukturę unieważnili.

Skąd się bierze siła rodzin? Z majątku nieruchomego i niejawnych porozumień opartych na mariażach. To ważne, bo niejawne porozumienia są niejawne naprawdę, to znaczy władza – swoja czy obca – nigdy nie wie, kto wystąpi w obronie krzywdzonego przez nią pana Kowalskiego i w jaki sposób to zrobi. Czy na przykład nie zajmuje wysokiego stanowiska w samej strukturze władzy i nie ma takiej mocy, by krzywdzącego wysłać do Tobolska i zostawić tam do końca życia. Siła rodzin bierze się z wiary i udziału w obrzędach, a także z faktu, że kariera gwarantowana przez rodziny jest bezpieczna i nie niesie za sobą jakichś szczególnych upokorzeń. Myśmy tego wszystkiego nie doświadczyli, albowiem za naszych czasów struktura społeczna trwająca tu do roku 1918 została zniszczona. Nie całkiem ktoś powie, bo wiele rodzin zaadaptowało dla swoich potrzeb hierarchie państwowe i nieźle się tam urządziło. To prawda, ale podstawą owej potęgi nie był już majątek, wiara i mariaże, ale udział w grupowych rozstrzeliwaniach, denuncjacjach i śledztwach połączonych z torturami. To spoiwo scementowało wiele rodzin mieszkających w Polsce tak mocno, że do dziś, po śmierci ich ojców założycieli, więzi te są nie do rozerwania. Dowodem na to jest choćby film o Brystygierowej, który ma za zadanie stworzyć jej legendę i zbudować jakąś tam podstawę do bezpiecznej egzystencji, potomków nie tylko jej, ale także wszystkich innych z jej pokolenia i resortu.

Ta czarna siła ma swoje emanacje na niższych piętrach hierarchii i my dobrze wiemy o co chodzi. Po wojnie, to nie państwo było silne rodzinami, która rozpoznawały się i potrafiły zorganizować, ale odwrotnie, rodzina stawała się silna, bo jej członkowie robili kariery w strukturach państwa. Dlaczego sąsiedzi są ważni? Bo wujek Bolek jest milicjantem w Warszawie. No, a inni sąsiedzi też są ważni, bo ciocia Jadzia jest skarbnikiem w gminie, a jej syn poszedł na księdza. Ktoś zaś ma księdza w rodzie, tego bida nie ubodzie, jak się mawiało w naszych okolicach. Kariery w hierarchii Kościoła były równie ważne, choć inaczej niż kariery państwowe. Ktoś powie, że nie było innego wyjścia. To prawda, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Państwo bowiem powojenne było jedynie protektoratem, a także powstało dzięki temu, że udało się mu zniszczyć naturalną strukturę społeczną kraju. I jeszcze raz powtórzmy – winą za to obarczyć należy socjalistów. Dlaczego ich? Ponieważ oglądając świat przez pożyczone, różowe okulary, realizowali nie swój program dewastując wszystko wokoło i przyczyniając się w ten sposób do uzależnienia dużych grup ludzi od sił obcych. Robotnik nie wyzwoli się z przymusu pracy dzięki socjalistom, on może co najwyżej stać się targetem sprzedażowym dla konsorcjów, które muszą zapewnić sobie płynność na rynku akcji dystrybuując różne produkty wśród mas. Pieniądze, które się robotnikowi powierza w ramach polepszania jego losu, nie są jego własnością, ale są mu jedynie powierzane na bardzo konkretny cel. W czasach dzikiego kapitalizmu rodziny robotnicze wynagradzane były w naszych okolicach srebrem. Dziś dostają papier, którego starcza w sam raz na zakupy w Biedronce. Na wszystkie inne dobra, przyziemne w istocie, które nazywane są przez socjalistów luksusowymi, musi pożyczać w banku stając się tym samym własnością tego banku. Tak to wygląda. Socjaliści uwielbiali posługiwać się takimi metaforami – robotnik jest niewolnikiem kapitalisty, chłop zaś pana feudalnego. No tak, ale nawet jeśli w to uwierzymy, okaże się, że wtedy przynajmniej ludzie ci znali swojego pana i wiedzieli na co go stać. Dziś nie mają pojęcia kto nim jest. I nie dowiedzą się tego nigdy.

Dewastacja struktury klanowej jest pierwszym i najważniejszym celem rewolucji. Zastępuje się ją hierarchiami branżowymi, czyli de facto w całym społeczeństwie wprowadza się porządek mafijny lub jak kto woli wojskowy. Ma to zapewnić wszystkim równe szanse. Jak wiemy z praktyki, zapewnia to szanse tylko najbardziej brutalnym, podstępnym i bezwzględnym oraz ich potomkom. Doświadczenie uczy, że jakikolwiek ruch przeciwko takim tendencjom natychmiast zostaje zauważony i jest atakowany z największa furią. Furia ta wynika wprost z faktu, że państwo socjalistyczne, a od roku 1918 innego nie mamy, jest protektoratem jedynie. To jest myśl, od której powinniśmy wyjść snując nasze rozważania o wolności i własności. Czym była zamiana niewoli na wolność w roku 1918, a także czym była zamiana tej wolności na nową wolność, nazywaną później niewolą po roku 1945? Żeby poczynić tu jakieś spostrzeżenia, musimy rzecz całą przenieść na grunt ekonomiczny. Wolność oznacza realnie wolność dostępu do produktów wytwarzanych poza granicami „uwolnionego” kraju, a także wolność w dostępie kapitałów i organizacji spoza granic tego kraju, do jego wewnętrznych zasobów, w tym ludzi. By dobrze ów dostęp wykorzystać należy zmierzyć się z lokalną strukturą, która nie rozumie istoty wolności w wydaniu socjalistycznym i się rzuca jak nie przymierzając wesz na grzebieniu. Trzeba tym ludziom zafundować zimny prysznic w postaci podatków, dać im coś do zabawy potem, by nie stracili całkiem nadziei, dawali się nadal oszukiwać i nie zaczęli strzelać na oślep do niewinnych osób. O ile w latach 1945 – 1989 socjaliści zarządzający naszym protektoratem dobrze rozumieli sytuację i właściwie przygotowali wszystko do zmiany dekoracji oraz wolnego zagospodarowywania zasobów przez hierarchie zewnętrze, o tyle po roku 1918 nikt za bardzo nie miał pojęcia co się dzieje. Po roku 1945 każdy z wewnętrznego kręgu rodzin czerpiących siłę z państwa-protektoratu wiedział gdzie są trąfy i o co chodzi tak naprawdę – o uzyskanie maksymalnie niskich kosztów pracy, poprzez propagandę i zastraszanie, a także o tanią eksploatację surowców. Po roku 1918 masa ludzi żyła złudzeniami i tych ludzi należało się pozbyć, bo byli naprawdę niebezpieczni. Uczyniono to w kilku etapach, wśród których proces w Brześciu wydaje się być najbardziej spektakularny. Najśmieszniejsze jest to, że nikt z ówczesnych gangsterów nie zdawał sobie sprawy z najważniejszego, to znaczy z faktu, że wolność oznacza wolność dostępu do produktów z jednej strony i wolność dostępu do zasobów z drugiej. Rozmawialiśmy ostatnio o jednym z najważniejszych zasobów kraju – o armii. To jest najbardziej wyrazisty przykład. Armia, do której idą służyć członkowie silnych rodzin, jest nie do zwalczenia. Trzeba ją eliminować odstrzeliwując każdego pojedynczego żołnierza. Armia, w której służą ludzie połączeni powierzchownymi więzami, nawet jeśli ma komendę podawaną w jednym tylko języku, jest zasobem jedynie. Tym bardziej jest tym zasobem im bardziej państwo jest protektoratem. Zasób zaś można wykorzystywać na różne sposoby. Można go zmarnować całkiem, albo tylko trochę. Można go załadować do wagonów i przewieźć w inne miejsce, albo obiecać coś – walkę ze wspólnym wrogiem – i zasób sam się przeniesie ryzykując życie i oszczędności. Powiedzmy to jeszcze raz wprost – jeśli państwo nie ma pomysłu na siebie, to znaczy doktryny, jego armia zostanie potraktowana jako zasób przez inne państwa, które taką doktrynę mają. Tak było z armią polską na zachodzie w latach 1939 – 1944 i tak było z armią w PRL. U samego spodu tych wszystkich nieszczęść leży dewastacja struktury klanowej. Nie możemy o tym zapominać.

Ponieważ powolutku robimy nowy numer nawigatora, tym razem holenderski, warto przemyśleć te kwestie, albowiem siła XVII wiecznej Holandii, a była to siła przemożna opierała się na więzach klanowych. Okoliczności na tyle sprzyjały tym ludziom, a ich determinacja była na tyle duża, że osiągnęli sukces. Metody jakimi się posługiwali były bardzo nowoczesne. To oni eksploatowali, a nie ich eksploatowano. Czynili to w dodatku za pomocą tanich bardzo pośredników, co stawiało ich samych poza wszelkimi zarzutami o charakterze moralnym. Ten atut pozostał im do dziś, choć oczywiście wielu Holendrów czuje się winnych z powodu kolonizacji odległych obszarów. No, ale cóż to jest takie poczucie winy? Betka po prostu, są tacy, którzy w ogóle nie czują się winni i oni dają im jeszcze jeden atut do ręki. Ja tu nie stawiam nikomu za wzór współczesnej Holandii, chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że dobrze znające się rodziny, w niewielkiej w sumie liczbie, kumulując kapitał, okazały się być przemożną siłą w rozgrywkach politycznych przez półtora stulecia. Żeby odebrać im prymat, trzeba było unieważnić siłę klanów. To zaś można było zrobić jedynie poprzez doktrynę imperialną połączoną z misją religijną. I taki numer właśnie przeprowadzili Brytyjczycy. Potrzebne są więc nam następujące rzeczy – więzi rodzinne, kapitał właściwie inwestowany, wspólna wiara i tani pośrednicy do brudnej roboty. Żartuję oczywiście, ale tylko trochę. Zostawiam Was z tym wszystkim i wracam do książki.

Targi w Bytomiu odbędą się w nadchodzącym roku w hali na Skarpie, prawdopodobnie w pierwszy albo drugi weekend czerwca.

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

Telefonów dalej nie odbieram

  89 komentarzy do “Siła polskich rodzin”

  1. Młodzież czyli podstawowy zasób, siła naszych rodzin, jeśli nie wyjechała to zatrudniona na podstawie umowy ” śmieciowej” i stoi za ladą światowej sieciówki. Libełałny płemieł teraz krul Europy komuś się w ten sposób wysługiwał, kosztem polskich rodzin. Nasz zasób młodzież komuś oddawał, przekazywał do eksploatacji.
    No wreszcie obciążenie śmieciowej umowy płatnością ZUS pozwoli naszym dzieciom zacząć odliczać chociaż staż pracy, da szansę na urlop itp. – bo firmy zmienią umowy z śmieciówki na zatrudnienie.
    Chociaż tyle – ile lat nawet tego nie było.

  2. Armia Polska na zachodzie była po prostu zasobem. Warto to sobie w końcu uświadomić. Dlatego nie byliśmy traktowani równo, po partnersku. Braterstwo broni, alianci…puste słowa.

  3. W urzędach, od wyborów wygranych przez Waldka ( połowa lat 90-tych) – funkcjonowały mafie zielonego zomo – teraz to się trochę kończy, zestarzeli się , nachapali się, a dzieci wysłali na studia za granicę.
    W tych zielonych łbach jest głębokie przekonanie, że „być za granicą” jest nobilitujące. No nie jest.
    Chyba że należy wziąć pod uwagę, że zielone zomo wysyła swoje dzieci na zagraniczne studia, aby wróciły jako zasób tamtejszej agentury i w kraju robiły karierę z nadania zagranicznego mocodawcy.

  4. Zamiast sukcesu widoki na marną emeryturkę z biedronki…super…

  5. Część społeczeństwa jest zwyczajna, nie ma wielkich predyspozycji i część społeczeństwa chce mieć jakiś stały dochód i jakieś miejsce dla siebie i swojej rodziny, a że możliwości historyczne i obiektywne są jakie są to wyżej nerek się nie skacze. Otoczenie obywatela jest tak sformatowane że szanse obywatela są b. mocno ograniczone. Wykład z salonu tłumaczy dlaczego.

  6. Dołożenie ZUSu do śmieciówek spowoduje, że mniej będę miał wątpliwości czy wyjechać czy może jeszcze spróbować tu przeżyć.

  7. Redukcja swoich pragnień powoduje, że maleją do zera szansę na ich urzeczywistnienie…

  8. Uczono mnie na wydziale Prawa i Administracji, że emerytur dla roczników po ~1980 roku nie będzie. Nikt o tym nie mówi, bo i o czym tu gadać? Więc „cieszenie” się z ozusowienia umów „śmieciowych” to daleko idące nieporozumienie. Gospodarcze ruchy obecnego rządu zmierzają do wprowadzenia stabilności na poziomie spotykanym jedynie na cmentarzu. Nie są gwarantem zmian, tylko braku zmian.

    A płemieł nic nie musiał robić, bo zdewastowane mózgi same poczytały możliwość zmywakowania w Brytanii za największy zaszczyt jaki ich – obywateli dzikiego kraju – mógł spotkać na tym łez padole.

  9. jak jesteś młodym czlowiekiem to nawet się nie zastanawiaj, za kilka lat tutaj będ ą normalne łapanki na ulicach [podatek od znamion] i komitety blokowe oraz trójki urzędnicze w akcji

  10. prawo i administracja jako kierunki to szydertswo z modelu państwa; ani prawo ani administracja – tylko gangi łupieżców w akcji

  11. m.in. tak właśnie to wygląda

  12. tutaj nie idzie o pragnienia lecz o nakaz prowadzenia wojny cywilnej z państwem, aby przeżyć – coś ponad przeżycie to już luksus i marzeń i skuteczności

  13. No własnie nie, nebraska napisała nie o żadnej wojnie, tylko o pewnym złudzeniu, które polega na przekonywaniu samego siebie, że jak minimalizowanie potrzeb gwarantuje ich zaspokojenie. Jest dokładnie na odwrót.

  14. W pełni się zgadzam, to jest miejsce w którym okupanci i kandydaci na okupantów są przygotowywani do swoich funkcji 😛 Nie zmienia to faktu, że jak mówią, że ZUSU nie będzie, to im wierzę.

  15. Praktycznie… przynies, podaj, pozamiataj…

    … i dzis tez jest… lub ewentualnie bedzie tylko i az zasobem, a dba o to tegoroczny „laureat” nagrody „patriota roku” pan Macierewicz… i Sssssssakiewicz !

  16. Z gory przepraszam za „dobra rade”…

    … ale zdecydowanie sugeruje pozostac w Ojczyznie i probowac robic cos na miejscu. Nie wiem jak jest w innych krajach, ale we Francji jest… beznadziejnie… znajomi
    i rodzina z Niemiec czy Anglii mowi mi, ze jest taki sam SYF jak we Francji… nawet
    w USA jest… po prostu dno…

    … ale… wybor nalezy – jak zawsze – do Tenebris.

  17. Qwerty… moj sympatyczny Qwerty… czemu tak zle zyczysz Tenebris?

  18. Czesciowo taki przyswieca „zielonym” cel… bo ich „mundre i wyksztalcune” dzieci nie zrobia
    kariery w krajach, gdzie „pobieraja nauki”, a przynajmniej nie wszystkie! W tych krajach maja „swoich” i dzieci „zielonych” im nie potrzeba.

    Kiedy przez ostatnie 6 lat mieszkalam w Paryzu i troche bywalam… w „wyzszych sferach”…
    „odkrylam”, ze… tzw. kariera jest zarezerwowana wylacznie dla „wtajemniczonych” i „swoich”…
    Tutaj bardzo mocno „analizuje sie” CV i kto skad pochodzi!

    Poza tym… ktore z tych „cudownych dzieci” stac jest np. na takie… Eaton? Bo „michnikowy oksfort” sie nie liczy!

  19. kto ogląda Echo Lasów w tvzszczecinek?

  20. Przeczytałam „Pusty cmentarz”…englanda u coryllusa. To przechodzi ludzkie pojęcie nie tylko dlatego, że coś takiego istnieje jak samotność, lecz natychmiast zobaczyłam wpisy podobnych samotników. Ten dzisiejszy tytuł notki nie kłamie, niestety. Kiedyś przyszedł do mnie syn sąsiada i ku mojemu zdumieniu opowiedział, że on właśnie wraca ze cmentarza, rozmawiał tam ze swoim ojcem i że chodzi na cmentarz bardzo często i rozmawia. Więc trzeba by pomyśleć, że szczęścia odrobina mu została. Wciąż proszę moją córkę, aby tworzyła w domu taką atmosferę,do której dzieci będą chciały wracać we wspomnieniach, bo one nieraz może pomogą im żyć.

  21. Minimalizowanie potrzeb niczego nie gwarantuje… tylko ogromna, konsekwentna praca
    i wysilek daje jakiekolwiek zaspokojenie potrzeb!

    Liczy sie tylko praca… zawsze sie liczyla i liczyc bedzie! Zadne cety-srety czy nafty-srafty!

  22. …………….z wyboru……………..

    .

  23. Lilav – no krytykują mnie dzisiaj za minimalizm, ale żeby przeżyć w warunkach jakie daje otoczenie tzn na jakie pozwala nam państwo i ludzie, to naprawdę szczęśliwy się wydaje, podobnie jak u Iwana Denisowicza, dzień bez stresów. Bez stresów przeżyty dzień.
    Aspiracje to można mieć kiedy nie wywraca płynności finansowej w domu fakt zgubienia lewego buta przez dziecko w szkole, i stąd konieczność kupienia kolejnej pary.

  24. Upsss…

    Musze skorygowac… nie cala armia polska w Anglii byla „zasobem” i wypelniala misje… 3P…
    co niektorzy podoficerowie umieli sie „zakrecic”… i „dorobic”… wlasnie dr Cenckiewicz…
    dostal pozwolenie… odpalil „rewelacje” o niejakim poruczniku Kiszczaku z Londynu!

  25. W domu u Faustyny buty były jedne. Na niedzielna mdzę szedł ten dzieciak, na którego akurat wypadała kolejka….

    ….nie widzę w dzienniczku słowa stres.
    Ale ona miała wg sióstr w zakonie, jakoś wygórowane ambicje… Jezus do niej mówił…czy cóś….

    .

  26. A cóż tam o lesiech? Link?

  27. Nie „krytykuje” Pani za minimalizm… znam go z autopsji… nie zapomnialam… i wiem co to znaczy
    przezyc w warunkach na jakie pozwala nam panstwo i ludzie… obecnie i chwilowo Francja
    i Francuzi. Dzis, to prawie niemozliwe przezyc dzien bez stresow.

    Aspiracje zminimalizowalam maksymalnie… juz nie dla mnie… i choc zachowuje jako-tako plynnosc finansowa, to ciagle zyje w obawie jak dlugo ta „dobra passa” potrwa.

  28. Ależ Marylko, generalnie masz rację, zmieniają się warunki, zmieniają wymagania ale ufność w Opatrzność pozwala przeżyć każde przeciwko nam wymierzone zło, przeciwność czyli to co generuje stres. U OO Jezuitów na ul. Rakowieckiej jest w kruchcie, jest taki napis który brzmi mniej więcej tak, że rodzina musi zatrzymać zło na progu swego domu. No w warunkach polskich nie zawsze się to udaje. Wiele zależy nie od nas, ale od tzw otoczenia.. Jak niewielki zakres działań zależy dzisiaj od rodziny.
    Stąd moja lekka pociecha, że ten rząd „dobrej zmiany” stara się porządkować państwo dla obywatela i sprawy umów o pracę i poprawy poziomu życia ludności i reformy edukacji i przygotowywany program mieszkanie +, itd.
    A jedno wiem że rząd liberalny, czy lewicowy na pewno takich działań nie podejmie.

  29. To zdanie jest nielogiczne, jest dokładnie odwrotnie.

  30. Rząd „dobrej zmiany”porządkuje dalszy rabunek społeczeństwa…nic więcej!!!

  31. Aniu. Uparłaś się:). Nic innego…..

    .

  32. Ja o niczym innym nie marzę, jak zostać tu, ale zawsze gdy słyszę o pomysłach typu ozusowanie kolejnych umów, podnoszenie podatków etc. to włos sam na karku wstaje. Zwyczajnie obawiam się, że kiedyś, jak wielu innych, też nie dam rady i będę „musiał” szukać szczęścia gdzie indziej.

  33. Pytanie do młodej, zdolnej osoby po maturze, mającej szanse na podjęcie studiów:
    – jaki kierunek wybierasz?
    Odpowiedz: – na Zachód.

  34. ZUS -> Zakład Utylizacji Szmalu.

  35. Przeglądałem drzewo genealogiczne jednego z odłamów rodziny. Obecnie wiele skanów aktów urodzenie, ślubów i śmierci dostępnych jest w internecie. Weryfikowałem to co zapisał lata temu jeden z wujków. Drzewo sięga połowy XVIII w. Jak to w rodzinie byli bogatsi i biedniejsi. Z reguły rzemieślnicy, wyrośli z nich drobni fabrykanci, urzędnicy. Zwróciłem uwagę, że w dawnych czasach bogatsze gałązki miały więcej dzieci niż biedniejsze. Wiadomo, ze część dzieci umierało bardzo młodo. Może dlatego chcieli ich mieć więcej ? Jednak wydaje mi się inne podłoże. Biedniejszych nie było stać na potomstwo. Bogatsi chcieli zapewnić sobie spokojną starość, a większa liczba potomków zapewniała im większe szanse na dobrą opiekę.
    Niezależnie od zamożności liczba potomstwa po II WŚ zdecydowanie spadła.

  36. ,,..Powiedzmy to jeszcze raz wprost – jeśli państwo nie ma pomysłu na siebie, to znaczy doktryny, jego armia zostanie potraktowana jako zasób przez inne państwa, które taką doktrynę mają”.

    Czyli również współcześnie: Irak, Afganistan, Czad, itd. Zdradek Sikorski ,,oddał” Wzgórza Golan i Syrię zabezpieczane m.in. przez UNDOF za pieniądze. ONZ !!!. Czyli czysty zysk. POzostałe.. zostały ,,sfinansowane” przez polskiego podatnika. Bo polski podatnik zapłaci za wszystko…

  37. Szkoda, że tak późno dowiedziałem się o niderlandzkim numerze…
    Coryllusie, zdradź mi, czy będzie w nim coś o Zjednoczonej Kompanii Wschodnioindyjskiej?

  38. We Francji tez jest wszystko „opodatkowane”… to juz jest jeden, wielki
    bezwolny oboz… jak na ironie… w Polsce sa lepsze warunki… do przetrwania niz tutaj na tzw. zachodzie…

    … to logiczne i ludzkie w tej sytuacji, ze sie Pan obawia… ja tez sie
    obawiam i miliony ludzi w Polsce i na swiecie ma wielkie obawy…

    Prosze za mocno nie wybiegac w przyszlosc, bo nie damy rady
    wszystkiego ani zaplanowac ani przewidziec… ani nagromadzic
    wszelkich dobr, ktore spokojnie pozwola przetrwac… trzeba nadal pracowac, wolny czas rozsadnie wykorzystywac np. czytajac Gospodarza i tyle… i nie wierzyc, ze hen daleko jest inaczej i lepiej
    niz w Polsce.

    Zycze Panu tego samego co sobie… zdrowia, wiary, nadziei
    i wytrwalosci… i baaardzo sie ciesze, ze nie marzy Pan o wyjezdzie
    z Ojczyzny,

  39. I ta odpowiedz jest przerazajaca.

  40. Trudno o klany kiedy od lat panuje epidemia rozwodów. Jak się małżeństwo rozpadnie to, od razu klan się uszczupla. Rodzina jednego rodzica idzie w odstawkę. Babcia, dziadek, ciocie, wujkowie, ich przyjaciele i znajomi, nieważne są groby przodków. Jakby połowę DNA odcięto wzdłuż. Następuje amputacja zatrutym toporem i roztrzaskiwanie wszystkiego na drobne okruchy. Przychodzi czas dzielenia i niszczenia, a nie pomnażania klanowych zasobów materialnych

    Mam czasem wrażenie, że na krajem grasuje Potwór, który rąbie na oślep. Ten potwór to grzech.
    https://youtu.be/nDvYAK25ocs

  41. jedynie świadomość, że jest pewne dostępne i dobrze chronione minimum pozwala na planowanie w grze o wyższe stawki; żadne z was nie było pozbawione wszystkiego: wolności, pieniędzy, pracy, mienia [wszelkiego rodzaju] i bez takiego doświadczenia w obecnej RP [niczym z gułagu] nie jesteście w stanie oceniać szans na realizacje marzeń; przykład: coryllus, a wyobrażasz sobie sankcje za brak znamion pisarza i katorgę: karną, skarbową i komornicza do ostatniego drwa na podwórku? jak sobie nie wyobrażasz to nie stawiaj na marzenia; ’ w dobrym biegu uczestniczyłem, i do końca dotrwałem…’

  42. i aby dzieci chcialy wracać fizyczną obecnościa to jest największa sztuka rodzicielska; aby mialy świadomość, że zawsze mają gdzie wrócić; dotyczy to także 'starych’

  43. sen o marzeniach zaczyna się tam gdzie przestaje nas interesować na co owe państwo nam pozwala- mamy to w d…

  44. ’prawicowych’ nigdy nie było niema i nie będzie – to iluzje i mity na uzytek naiwnych frajerów

  45. a kto to jest to państwo? byt abstrakcyjny, ktorego dobrem tlumaczy sie wszelkim tlumokom rabunek i życie kast

  46. na Retoryka na kamienicy jest motto 'myśl długo działaj szybko’ Talowski arch.

  47. O matko, przez całe moje dzieciństwo w radio latała ta piosenka, nienawidziłem tego faceta i tego kawałka…

  48. Nic nie trwa wiecznie. Wszystko przemija nawet najdłuższa żmija.

    Nagłośnianie tych pomysłów, łącznie ze szczegółowym wyliczeniem porównawczym jak jest w innych krajach, służy przeploszeniu silniejszych jednostek.
    Żeby osłabić materialnie ZUS, można np. zarejestrować działalność gospodarczą na Wyspach. Oni pobiorą podatek, ich system ubezpieczeń się wzmocni, a własna babcia, albo chory wujek, dostanie propozycję eutanazji.

    Jak chcą zrobić coś złego to o tym nie gadają zawczasu. Dopiero wtedy gdy nie ma odwrotu.

    Teraz jest grzany temat i ewidentnie szykowana na 5 listopada, prowokacja po siedzibą Facebooka. Jak podpalili 'tęcze’ w czasie trwania Marszu Niepodległości, to we wszystkich 'światowych’ mediach pojawiły się straszne obrazy pożaru z podpisem, 11 listopada Marsz Niepodległości, Warszawa płonie.

    Wolałabym, żeby tam się nie znaleźli mlodzi krewcy i naiwni. Prowakatorow, którzy to mają rozspisane na role, spokojnie wystarczy.

    PIS chciałby mieć pretekst do pozbycia się 'elementu nacjonalistycznego’ i zwalić to na naciski opozycji..

  49. Czytam sobie ten przełom xix i XX wieku jak zawsze pozostając w jednym punkcie mapy.

    Wskazuje się tutaj na waticanum 2 jako punkt niedobry.
    A ja widzę że to Leon xiii poszedł w fałszywa stronę.
    Kościół nie może gonić za ,, światem ,,. Ma porządkować świat wg Bożej Nauki . I Woli.
    Leon narobił wielkiej szkody.

    .

  50. Tak Qwerty… masz racje!

    Tylko swiadomosc, ze jest pewne dostepne i dobrze chronione minimum
    pozwala na planowanie w grze o wyzsze stawki… tylko!

    Ja rzeczywiscie w zyciu – nawet w najbardziej krytycznym momencie – nie bylam
    dzieki Bogu, pozbawiona wszystkiego: wolnosci, pieniedzy, pracy i mienia…
    mialam te pseudo wolnosc bez pieniedzy i pracy… z horrendalnym, kilkuletnim dlugiem… i eksmisja na bruk. Nie byl to mimo wszystko jeszcze gulag…
    pomogla tylko MAMA… potem byl wyjazd do Francji… splacilam wszystkie
    dlugi w Polsce… i wywalczylam mieszkanie… to jest moj najwiekszy sukces!

    Jestem w stanie ocenic – naprawde niezle – tzw. szanse na realizacje marzen…
    po prostu zminimalizowalam swoje marzenia… przekonalam sie, ze tylko
    nielicznym dane jest realizowac marzenia… do tego nie wystarcza tylko „checi”,
    porzebna jest do tego ciezka praca… i talent przede wszystkim!

    Wyobrazam sobie Qwerty jakie tylko niestworzone SANKCJE… i to szczegolnie
    dzis… do tego w tzw. majestacie prawa… tez podobnie jak Ty uczestniczylam
    parenascie lat temu w Polsce „w niezlym biegu z przeszkodami”… i tez
    dotrwalam. Teraz w podobnym „biegu” uczestnicze tu – o zgrozo – we Francji !!!

    To jest Qwerty BANDYCKI SYSTEM i BANDYCKIE PANSTWO… ja juz to wiem i nikt poki co nie przekona mnie, ze jest inaczej… ale mimo to jeszcze
    troszke marze.

  51. Jak?
    Nie pytanie, czy. Pytanie narzędziowe – jak?

  52. Voila,

    My sie generalnie nie interesujemy… zwlaszcza polityka, tym co nas dotyczy…
    na co owe panstwo nam pozwala… wielu z nas ma to w d*pie… a im w to graj… oni
    z checia nas „wyrecza” w tym dbaniu o wlasne sprawy… tylko na to czekaja…

    … a potem sa rozne „hocki-klocki”… Zwiazek Radziecki… potem akcesja do UE… potem
    potop emigrantow… teraz szopka z CETA… potem inne przewidziane „atrakcje”… az
    w koncu zabraknie cieplej wody w kranie i zgasnie swiatlo.

  53. Tylko business rodzinny-klanowy przekształcił się, w wielkie korporacje, które dzisiaj są właścicielami rządu USA
    https://youtu.be/dGRASmNX5XE

  54. A co to za „misie” redaguja ten mundry serwis… z imienia i nazwiska?

    Czy one tak same z siebie… czy im kazano i one tak musza? I czym te „misie”
    wczesniej sie zajmowaly? Bo ostanio to jakis wysyp prorokow jest!

  55. To nie jest wrazenie, Pani Rozalio… to szczera prawda… grzech zawladnal nami
    pot-wor-nie!

  56. Różne są dziś rodziny. Ale jest w tekście coryllusa taka uwaga….jak to dziś mo,e działać w tych istniejących warunkach.
    Oczywiście zależy od spójności rodziny o od tego, kogo się wykształciło.

    Takie prywatne doświadczenie.
    Komuś się zdawało… cwaniakowi – biznesmenowi, że robi interes że starym samodzielnie działającym człowiekiem. Oszukał. Nie zapłacił….jakoś wg swego wyobrażenia zniknął:)))

    No i niestety ….Stary człowiek miał ostrą jak brzytwa prawniczkę w rodzinę. Podjęła sprawę…za darmo przecież . Trwało. Zastosowała wszystkie dostępne środki prawne.
    Oszust został dopadniety….. wyrokiem i komornikiem.
    Oczywiście gdyby nie darmowa praca rodzinnej prawniczki. Było by to kosztowne. Może nie warte pet saldo…
    No ale rodzina:)))
    Więc coś ciągle możemy. Tylko się nie kłócić.

    .

  57. Straszne… po prostu straszne!

    W sumie Panie Apes nic odkrywczego nie bylo w tym co powiedzial pan Leszek z USA…
    to wszystko bylo juz wielokrotnie poruszone znacznie wczesniej tu na blogu Gospodarza…
    pan Leszek tylko to potwierdzil… i dzieki Mu za to, za szczerosc, uczciwosc… za prawde.

  58. ,,szanownych państwo” kasta wykastruje katastratem.

  59. Drogi Coryllusie, toż sam Kościół walczył z rodziną – klanem. Na przykładzie przywoływanym często przez G. Brauna – synodu łęczyckiego gdzie zakwestionowano klanową własność ziemi. Od tego czasu własność (stopniowo) staje się indywidualna i podlegająca dziedziczeniu przez potomków. To uruchamia nieuchronny proces entropii własności i, w rezultacie, pojawienia się szlachty szaraczkowej, drążkowej i zaścianków. Sam piszesz o sytuacji w Prowansji w „Kredycie i wojnie” To własność spaja klany rodzinne, dzisiaj, niestety, głównie tych opisanych przez Toyaha w jego „39 wyprawach na dziewiąty krąg”.

  60. Paris, to że nie ma dobrej alternatywy, to jedno – w końcu w domu najlepiej. Fakt jest jednak taki, że nie tylko „zmywak” czeka na nas poza granicami. Póki jednak znajduję w sobie energię, będę tu tkwił. Jednak ZUS i inne podobne mu zmory zasoby tejże energii skutecznie uszczuplają.

  61. O tym myślę pisze wyżej o Leonie xiii.
    Zostawili właścicieli dawnych…o polecieli xs nowinkami.
    Za klasa robotniczą…czyli ludźmi bez własności!

    Może jeszcze kiedyś tu wrócę do tego.
    Na razie badam swoje tematy.

    .

  62. Lubię proste i klarowne tłumaczenie spraw pozornie skomplikowanych, ale nie prostackie.

    Takie naświetlanie problemu moim zdaniem, ma walory edukacyjne.

  63. Pan, panie „jagular” (z „tych” jagularów, zapewne) to nic a nic nie rozumie. A najlepiej to się rozdziać i odzienia popilnować, by mieć złudzenie, że się jest baaaardzo pracowitym.

  64. Siła polskich rodzin. Kolejne etapy rewolucji uderzają w rodzinę nie tylko polską. Jeśli polska rodzina trzymała się dłużej to tylko dlatego, że niezmienny fundament moralny katolickiej wiary ochraniał ją. Liberalizm, który zaraża egoistycznym indywidualizmem prowadzi do podkopania wiary katolickiej i zwiększonej podatności na idee masońskie rewolucji francuskiej, które odrzucają Boga i chlubią się tą samowolą, nazywając ją prawdziwą wolnością. To przez polskie rodziny w XIXw. przetaczają się ideologie, które niszczą prawdziwe rozumienie chrześcijaństwa. Zamiast praw Bożych, zarażają je prawami człowieka i fałszywym braterstwem. Na takim gruncie z czasem wyrasta akceptacji ideami socjalizmu i komunizmu. Te idee w postaci modernizmu i progresizmu atakują również Kościół. Całe zło tych ideologii ulega kumulacji w postaci materialistycznej rewolucji kulturowej neomarksizmu i postmodernizmu.Czy dostrzegamy ten etap wyraźnie, czy jednak zafiksowaliśmy się na wcześniejszych, nie rozpoznając tej najgreźniejszej bestii. Deteologizacja,depersonalizacja, despirytualizacja, deformalizacja, panseksualizacja. Ten etap rewolucji niszczy wszystkie pozytywności, całe dzieło stworzenia uznaje za bezcelowe i dąży do całkowitego zniszczenia. Niszczenie rodziny,jej przedefiniowanie, matki do pracy, babki dco pracy, dzieci do placówek wychowawczych od jak najwcześniejszych miesięcy życia, likwidacja rodzin wielopokoleniowych, „wolne związki”, rozwody, odbieranie własności, i „dofinasowywanie” przez zmutowane państwo, dzieci należą do państwa, dzieci nie wolno karać czyli wychowywać, prawa reprodukcyjne (aborcja, antykoncepcja, sterylizacja), niszczenie roli ojca, dzieci donoszą na rodziców, relacje w rodzinie – każdy przy swoim komputerze, promocja dewiacji – homoseksualizm, onanizm, masturbacja itd. Dostosowywanie praw w dogorywających państwach narodowych do ONZ-owskiej Agendy Zrównoważonego , Rozwoju 2030 , którą ochoczo popiera Polska jak i Stolica Apostolska w osobie Franciszka( wrzesień 2015, Nowy York). Im bardziej słabnie prawdziwa wiara w rodzinach polskich,im bardziej podlegają wpływom rewolucji, tym bardziej atomizują się i słabną. Złota Międzynarodówka demoralizując ludzi pozbawia ich własności i przejmuje rząd dusz. Globalizacja to ostatni etap rewolucji.

  65. Moze, Pani Rozalio dotrze do tej naszej biednej mlodziezy, ze
    najlepiej takie spedy-protesty czy inne marsze niepodleglosci
    to najlepiej omijac… szerokim lukiem.

    Tak… widac jak Ssssakiewicze „grzeja” i pompuja sprawe Fb… diabel sie wscieka… „siwy dym” jest na gwalt potrzebny…

    … zeby merdia mialy zajecie… i kase przede wszystkim!

    We Francji tez juz 14 czy 15 dzien Policja i firmy ochroniarskie
    protestuja… ale tutaj to francja-elegancja, pelna kultura…
    i nie ma takiego terroru merdialnego jak w Polsce!

  66. Tak nie kłócić się, albo pokłócić i pogodzić. Nie obrażać się 'do końca życia’.

    Są sytuacje rodzinne, które trudno rozwiązać. Np. właśnie wspomniane przeze mnie rozwody i nowe związki, a z nich nowe dzieci. Ja już stanęłam wobec wyboru, pytać o dzieci, czy nie pytać. Te następne związki zwykle unieważniaja poprzedni, a dopóki żona dopóty dzieci. Nawet imion niektórych moich kuzynow, nie znam i boję się zapytać, bo wiem z jaką reakcją by się to spotkało.
    Stawia się mnie przed takim wyborem. Nawet się porządnie ciotka pomodlic za dziecko i jego matkę nie może. Dosłownie gorzej niż tredowaci, jakby ich nigdy nie było. Śmierć cywilna. Wygumkowanie.

    Raz się naciełam, to teraz z innymi już jestem ostrożna, a takich przypadków jest w mojej rodzinie niestety nie mało. Bardzo mnie męczy ten przymusowy fałsz. Ale jeśli nie udawanie, że nie było sprawy, to całkowite zerwanie kontaktów. Ja się nie upieram, można też ze sobą nie gadać, ale nieprzyjaciele nasi przechodzą ponad tym. Zresztą ciągle mam nadzieję, że oni się jakoś poprawią.

    Ludzie czasem zastanawiają się czy coś jest dobre, czy złe. Ja uważam, że jeśli czymś się możemy z radością pochwalić, bez tłumaczenia się, to wybór i działanie było dobre, a jeśli odwrotnie, złe lub kontrowersyjne.

    – Wyszłam za mąż.
    – Wyszłam za mąż za Turka.
    – Wyszłam za mąż za rozwodnika.
    – Wyszłam za mąż za dużo starszego lub dużo młodszego.
    – Spodziewamy się dziecka.
    – Będziemy mieć dziecko z in vitro.

  67. Otoz to, Tenebris…

    … w rzeczy samej… nie ma juz praktycznie zadnej alternatywy… a „zmywak” opanowany przez Azjatow… Chiny, Wietnam, Pakistan, Bangladesz, Indie… Filipiny… co tylko chcesz!

  68. Powinnam na koniec dać co podbudowujacego. W zasadzie mam coś takiego, ale głównie dla rekonwalescentek, które są na etapie, kiedy łzy można już zamienić w uśmiech.
    https://youtu.be/0BMW-onJSqQ

  69. Niech cwane „biale kolnierzyki” zapomna o katastracie. We Francji juz dzis prawie polowa Frankow nie placi zadnego katastratu… bo nie osiagaja tzw. minimum socjalnego i sa zwyczajnie zwolnieni z tego podatku…

    … nie mam nic przeciwko aby taki domiar dolozyc wszystkim urzednikom
    panstwowym… to jak najbardziej… artystom, cielebrytom i roznym innym
    „ikonom”.

  70. he, he
    nie widziałem niżej

  71. Prawda, Panie Apesie… zawsze jest prosta… tylko my ludzie ja komplikujemy
    i do tego w zlej wierze… wtedy bywa bolesna.

    To nie jest moje stwierdzenie, ale mnie ono bardzo sie podoba.

  72. Za to że potrafimy marzyć w każdych okolicznościach ,oni, nas nie nawidzą

  73. Jeden z aspektów to zanik strachu oraz przejmowania się tym na co aparat adm łaskawie zezwala, to takie życie jak za okupacji

  74. To właśnie liberalizm wpłynął na to, że to co dotyczy mojego postępowania nie podlega ocenie, bo to moja sprawa. Nawet dzieci mówią tak do rodziców. Jest to jak najbardziej na rękę siłom rewolucji. Wilhelm Reich twórca sesxpolu i czołowy ideolog rewolucji kulturowej, mówił, że demoralizacja nie uda się jeżeli będą egzekwowane kryteria moralności w społeczności. Zdemoralizowana jednostka podda się presji społecznej. „Sytuacja masowa” jest korzystna dla postępu rewolucji, gdy akceptuje całkowitą samowolę lub milczy.

  75. Troche nie na temat, a moze jednak – jakby ktos jeszcze mial watpliwosci, dlaczego w PL jest takie opodatkowanie pracy i dlaczego Anglia od samego poczatku otworzyla dla Polakow swoj rynek pracy:
    http://www.emito.net/artykuly/robotnik_na_wyspach_zarabia_znacznie_gorzej_niz_12_lat_temu_2080033.html?newsletter=011116

  76. Ma rację. Redukcja celu oznacza że łatwiej go zrealizować. To nie znaczy że to dobrze go redukować ale sugerowanie że corylus jest nieomylny i nigdy-przenigdy nie popełnia błędów logicznych wydaje mi się niewłaściwe skoro chcemy pozostawać w cywilizacji łacińskiej, opartej na prawdzie 🙂

  77. Odpowiem po kolei.
    1. Nigdzie nie widzę stwierdzenia, że Gospodarz (Coryllus) jest nieomylny.
    2. Naczytał się pan lub nasłuchał (i co gorsza uwierzył) prostackich teorii utylitaryzmu (użyteczności), pragmatyzmu (skuteczności) oraz instrumentalizmu (liberalizm). Pewnie zasady typu SMART, „jak chcesz zjeść tort to go podziel na kawałki” – i wiele innych „mądrości”.
    3. Od biedy można przyjąć argumentację, że powyższe „nurty filozoficzne” mogą być podstawą do działań w biznesie – aczkolwiek redukują biznes tylko i wyłącznie do sfery materialnej eliminując z niego całkowicie wątki metafizyczne, duchowe, religijne (stąd moja ocena „prostackie”).
    4. Gospodarz pisze o „redukcji pragnień” (potrzeb) i że taka redukcja minimalizuje szansę ich realizacji.
    5. Nie ma dolnej granicy ubóstwa – wyznacza ją śmierć. Jeżeli redukujemy potrzeby, automatycznie niwelujemy motywację do ich realizacji. To równia pochyła – dążysz na dno. Na jej końcu jest fizyczny niebyt (zminimalizowanie pragnień (potrzeb) do zera i śmierć głodowa).
    6. Pragnienia nie zawsze są realizowalne (np. nieśmiertelność zwykłego człowieka na tym świecie), Nie wszystkie więc pragnienia mogą się stać celami ale „Cele człowieka powinny przekraczać możliwości człowieka, inaczej po co byłoby niebo?” – R. Browning. I o tym właśnie pisze Gospodarz. Jeżeli uwierzymy, że jesteśmy przykuci jedno metrowym łańcuchem do pala, to nasz zakres wolności ma średnicę 2 m i powierzchnię nieco ponad 3 m kwadratowych. Możemy przyjąć, że nasz rzeczywistość jest tak sformatowana i możemy próbować żyć na tej powierzchni.
    7. Możemy też wyrwać (albo przepiłować, albo odłupać/rozłupać pal albo po prostu przepiłować łańcuch albo zdjąć go z pala albo zamienić swoje oczy w dwa (zaraz, dlaczego 2 a nie 4!!) lasery) i zwiększyć swoje możliwości.
    8. Angielczykowie (chyba) mawiają „the sky is the limit”. I to o tym pisał Gospodarz. To jest przeciwny wektor myślenia, działania…

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.