Wczoraj dostałem absolutnie rewelacyjny tekst do specjalnego numeru Szkoły nawigatorów. Napisał go Pan Szymon, nasz nowy autor. Nie powiem o czym dokładnie jest materiał, zdradzę tylko, że o czasach bardzo dawnych. Zaczyna się od opisu rywalizacji gospodarczej pomiędzy Grekami i Żydami w basenie Morza Śródziemnego. Jest to opis prosty i w zasadzie wyjaśniający wszystko. I ja teraz powiem wprost o co chodzi, bo sprawy te mają znaczenie i wagę również dzisiaj. Są to, podobnie jak wszystkie opisywane na tym blogu historie, rzeczy oczywiste, jasne dla każdego, z wyjątkiem mnie. I dlatego właśnie ja muszę je sobie czasem przypomnieć, powtórzyć, opowiedzieć głośno. Inni nie muszą tego robić, bo oni po prostu wiedzą i wiedza ta nawet ich może w jakiś sposób nudzić. Mnie ona nieustająco ekscytuje.
Jest tak, jeśli jakaś organizacja opanowała całkowicie handel, porty morskie i szlaki takowe oraz szalki transportu lądowego nie ma w zasadzie sposobu, by z nią konkurować. Jeśli do tego ma, jak Grecy w Imperium Rzymskim, poparcie administracji państwowej, to w zasadzie może rządzić zawsze i stawiać warunki wszystkim. Jest jednak pewien kruczek, ludzie posiadający władzę dzierżą ją po to, by z niej korzystać, a więc w sposób naturalny tworzą kastę osób wyjątkowych, które nie stykają się ze światem brudu i wysiłku, a zajmują się wyłącznie spijaniem nektarów. Jeśli idzie o Greków w cesarstwie „spijanie nektarów” oznaczało liczenie pieniędzy, dobre jedzenie, picie i trzymanie się z daleka od osób niegodnych. Ze względu na dzień święty jaki dziś mamy, proszę nie dodawać w komentarzach uwag dotyczących tak zwanej greckiej miłości. Ktoś może uprzedzić tu moje argumenty i powiedzieć, że Żydzi też tworzyli zamknięte środowiska. Tak, oczywiście, ale nie w przypadku, kiedy trzeba było wywalić z rynku silną, konkurencyjną organizację. Pan Szymon napisał rzecz cudowną. Oto wkraczające na rynek śródziemnomorski wprost z Mezopotamii organizacje żydowskie miały w rękach argumenty nie do pobicia. Luksusowe produkty, tajemnicę technologiczną i pochwałę pracy, która została podniesiona do rangi sacrum. To jest zestaw, na który każda organizacja handlowa musi być przygotowana od razu, bo jeśli się zagapi jest już po niej i może tylko pisać supliki do gubernatorów, żeby ci zabronili konkurencji produkować towar i handlować nim w miastach portowych. Na to też przeważnie jest już za późno, bo konkurencja już jest dawno po wstępnych ustaleniach korupcyjnych z każdym z osobna gubernatorem i trzeba po prostu przebić ofertę, a na to nie zawsze są środki w lokalnym banku. Jedyne co może pomóc w takim wypadku to interwencja centralna i potężna kampania propagandowa służąca zohydzaniu konkurencji. Ja się tu nie będę rozwodził nad kwestią, czy zburzenie Świątyni było efektem takich działań, czy nie, bo to są sprawy nie do ustalenia dla nas. Napiszę lepiej o tych produktach luksusowych, tajemnicy technologicznej i pochwale pracy. Żydzi produkowali szkło. Naczynia szklane po prostu. Nie ujawniali przy tym skomplikowanego procesu technologicznego, a przyjąć także należy, że produkowali swoje wyroby z daleka od greckich ośrodków, żeby czasem jednemu z drugim greckiemu pederaście nie przyszło do głowy by wynająć bandę włóczących się po Aleksandrii egipskich żebraków i urządzić gdzieś na peryferiach miasta jakąś starożytną masakrę w dzień świętego Walentego. Towar luksusowy trafiał do miejsce, gdzie luksus był w cenie, w więc do wspomnianych już urzędników imperialnych i rzymskich bogaczy. Szkło nie było zapewne jedynym produktem, który mieli w ofercie Żydzi, ale o nim akurat wiemy, pozostańmy więc przy szkle. Wielu rabinów publicznie szczyciło się tym, że sami potrafią produkować naczynia szklane i sami je wykonują w dużych ilościach. To jest najbardziej niezwykłe, bo to jest istota socjalizmu – kapłan zajmujący się wytwórstwem. I nie chodzi w niej o to, by uszczęśliwić robotnika, szczególnie nieżydowskiego, ale o to, by zdewastować rynek konkurencji i całkowicie go unieważnić, następnie zaś wejść nań ze swoimi produktami. Nie tylko luksusowymi, ale wszystkimi jak leci po prostu. Kapłan uświęcający pracę jest o wiele bardziej atrakcyjny niż tłusty i opity winem bankier kopiący po tyłkach swoich niewolników. Jak wiemy z historii jednak Grecy zorientowali się co się święci i przez to dzieje narodu żydowskiego nabrały nowych, tragicznych barw.
O czym nam mówi ten odległy i ciekawy przykład zależności gospodarczych? O tym mianowicie, że nie ma sukcesu, bez kontroli produkcji. I nie ma monopolu bez kontroli produkcji. Taka zaś kontrola możliwa jest jedynie w sytuacji kiedy praca ma związek z sacrum. Dlatego też niebawem wspominać będziemy dzień świętego Józefa robotnika. Dlatego też nieograniczona konsumpcja dóbr luksusowych jest pułapką, w o której zawsze powinniśmy pamiętać. Ona stoi tam gdzieś z przodu, zastawiona i naoliwiona. Stoi i czeka na ludzi, którym od nadmiaru dóbr i niechęci do pracy poprzewracało się we łbie.
Teraz pytanie – co to jest konsumpcja dóbr luksusowych? W jakich wymiarach się ona odbywa? Jeśli popatrzmy na to co zostało z dworów polskich, szczególnie na Lubelszczyźnie i południowym Mazowszu, za nic w świecie nie będziemy mogli uznać, że ludzie, którzy w nich mieszkali konsumowali dobra luksusowe i unikali pracy. Zrekonstruowany dwór w Janowcu jest ledwie trochę większy od mojej chałupy. Nie lepiej jest z Wolą Okrzejską i setką innych, podobnych jej domostw. Jeśli teraz porównamy to z pierwszą lepszą promocją w Media Markt czy innym lokalu gdzie sprzedają luksusową elektronikę, to może nam się coś rozjaśni. Jeśli do tego przypomnimy sobie czasy realnego socjalizmu, pochody pierwszomajowe i czyny społeczne, jeśli przypomnimy sobie jakość produkowanych wtedy gadżetów i nacisk na sakralizację pracy, która nijak nie korespondowała z jakością wytwarzanych przedmiotów, to dotrze do nas wreszcie jaka jest istotna funkcja komisarzy ludowych oraz całej partyjnej hierarchii. Jest nią nadzór nad dewastacją rynku i obniżanie jakości produktów przy jednoczesnym podnoszeniu wartości pracy samej w sobie. Wszystko po to, by zdewastować rynek do cna, a następnie wpuścić nań nowe, troszkę lepsze towary i zawładnąć całkowicie dystrybucją. Co też się stało w czasie minionych 30 lat. Techniki te znane są od czasów poprzedzających zburzenie świątyni i trudno przypuścić, że za wszystkim stoją Żydzi, oni są jedynie uczestnikiem gry, momentami mają trochę lepszą pozycję. Pisząc „momentami” mam na myśli kilka dziesiątków lat. Rynek jest jednak dynamiczny i zdarzają się na nim różne niespodzianki, powstają nowe organizacje, nowe ośrodki władzy, legitymizowane przez stare gildie, które uzyskują samodzielność i prowadzą własną politykę. Dobrze jest zdawać sobie z tego sprawę i nie obchodzić tych kwestii jak pies jeża, bo na nic się to nam zda. Za uporczywe unikanie prostych nauk nikt nikogo nagradzał nie będzie. Za to chętnie takiego nieuka wykorzysta i zapędzi do roboty. Nie świętej bynajmniej, bo pracę równie łatwo zdesakralizować. Wie o tym każdy, kto choć raz odwiedził muzeum obozowe w Oświęcimiu.
Ponieważ nie mam telewizora nie wiem co się dzieje w pop kulturze, ale Georgius napisał, że trudno dziś znaleźć na HBO serial historyczny, w którym nie poruszano by wątków gospodarczych i technologicznych. Sekrety alkowy idą w odstawkę. Nie są już ciekawe. I popatrzcie sami, jaką miałem dobrą intuicję pięć lat temu pisząc drugi tom Baśni jak niedźwiedź. Przecież nie konsultowałem tego z dyrektorami dużych stacji telewizyjnych. Po prostu zaryzykowałem. Powiem Wam w tajemnicy, że będę ryzykował dalej i pisał nowe zaskakujące rzeczy, a przyjdzie mi to o tyle łatwo, że jestem jednoosobową radą programową i nie muszę się liczyć z niczyim zdaniem. To wielki komfort i wielka frajda.
Na koniec trzeba dać odpowiedź na pytanie tytułowe. Skąd się biorą prorocy? Odpowiedź będzie prowokacyjna. To są ludzie wydelegowani przez zarząd korporacji daleko, daleko poza zasięg zależności rynkowych, by tam wypatrywać poważnych niebezpieczeństw grożących rynkom w długiej perspektywie. Ponieważ jednak to Pan Bóg rządzi dziejami, a nie komisarze ludowi i bankierzy, prorocy zauważyli, hen, hen za horyzontem sprawy znacznie różniące się od tych zwartych w instrukcji, które dała im gildia. I na nich się skupili.
Na papug.pl dałem dziś taki tekst.
http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
Ktoś może pomoże to znaleźć, bo jest taki świetny rozdział, w Piśmie Świętym. Jest tam prorok nieżydowski a na dodatek wysłany, żeby przekonał króla do czegoś tam. No i on jakoś słyszy głos Boga prawdziwego i mówi sobie „korporacja korporacją, ale z Tym tam u góry lepiej nie zadzierać” 🙂
Black Red White i rabin ŚJ na czele firmy-sekty.
http://www.nonpossumus.pl/ps/Lb/22.php
Problem w tym, że dóbr luksusowych jest znacznie mniej niż chętnych a demoralizacja musi postępować. Dlatego jedynym wyjściem jest pozbawianie produktu jakości i permanentna reklama uzyskanego badziewia jako skończonej doskonałości. Ot i cały postęp.
Tak więc reklama jest dźwignią demoralizacji.
I to jest historia dobrze potwierdzona archeologicznie, dzięki odkryciu inskrypcji IX/VIII w. przed Chr. z Deir Alla w Jordanii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Inskrypcja_z_Dajr_Alla
http://www.bible.ca/archeology/bible-archeology-balaam-son-of-beor-inscription-tell-deir-alla-succoth-pethor-book-of-balaam-museum-section1-section2-insitu-drawing.jpg
http://www.bible.ca/archeology/bible-archeology-balaam-son-of-beor-inscription-tell-deir-alla-succoth-pethor-book-of-balaam-museum-divine-seer-of-the-gods-drawing.jpg
O tym odkryciu wspomniał nawet Ojciec Święty Benedykt XVI w książce „Jezus z Nazaretu”
O, jak miło.
Bo jak się kiedyś z trybu „rodzina – perspektywa 10 lat” przełączyłem w tryb „miliony podległych – wiek” – też postawiłem taką tezę, że komunizm ze swoją bidą i przaśnością jest dobrym podglebiem na sprzedaż sprowadzanych, cudzych produktów robionych lepiej przy większej wolności.
I wykupienie tego co wartościowego kraj komunistyczny ma jak od Murzynów – za paciorki. Tak samo, jak od Ruskich kupują gaz i ropę, bo wiele więcej tam nie ma, przez tą dewastację komunizmem.
Tylko to przełączenie myślenia w tryb „miliony/kraje/dziesiątki lat” – trudne dla niewprawnej głowy. No, ale tam na górze pewnie się kształcą w odpowiedniej perspektywie patrzenia na ten ziemski padół i jego zasoby.
Ich produkty meblopodobne są tak samo trwałe i wartościowe jak i ich /ŚJ/ misja /przesłanie. Wszystko co od złego pochodzi jest oszustwem.
Ale organizacja jest hermetyczna. W dodatku samofinansująca się, choć z problemami, bo zaprosili mnie na rozmowę w sprawie poprowadzenia restrukturyzacji, w szczególności optymalizacji kosztowej zakładów.
Biskup Chmiel korzystał z informacji o konkurencji poprzez lojalnych wyznawców pracujących u konkurencji. Przejmował też atrakcyjne nieruchomości skarbu państwa.
Czy możecie dyskutować o Świadkach Jehowy na jakimś innym blogu? To jest rzecz jasna ciekawe, ale słabo związane z tematem dzisiejszej notki. Głównie przez to, że Świadkowie nie wytwarzają produktów luksusowych
BRW nie wytwarza/nieprodukuje niczego. Pośredniczy w sprzedaży i daje markę jako luksusowe bylejakim produktom wytworzonym przez inne nieoznakowane podmioty.
Wiem o tym, ale nie to jest przedmiotem dyskusji. Miałem w domu takie meble, już je spaliłem. Nie trzeba mi tego tłumaczyć
To dyskusja z wczoraj.
BRW produkuje, również w Chinach.
Może i weszło w jakieś produkty luksusowe. Kto wie?
Świeżo wysłuchałam wykładu w redakcji WNET o Emanuelu Małyńskim, no i tak sobie myślę, przed jaką to rewolucją znowu stoimy.?
Przypomniał mi się cytat z Pawełczyńskiej (Koniec kresowego świata) o propagandzie głoszonej przed wybuchem I WŚ, na targowisku wołyńskiego miasteczka, głoszącej potrzebę odebrania ziemi ziemiaństwu, a nikt (jak zauważa przodkini autorki) nie mówił o odebraniu banków bankierom. Podobna konstatacja Małyńskiego, który zauważa że po I WŚ że nawet w krajach zdewastowanych wojną (Polska) jedno co się rzuca w oczy to wzrost liczby banków.
No i ta polityka prywatyzacji banków w polskiej transformacji, z pierwszym Bankiem Śląskim, gdzie niektórym akcje banku kuchennymi schodami do domów przyniesiono.
Czy możesz już przestać? Nie zrozumiałeś mojej uwagi czy jak?
Uświęcenie przez pracę – oto ideał wszystkich heretyków razem wziętych. Arbeit macht frei niesie ze sobą jakże głębokie znaczenie. Paczpan, nawet w tak załganym publikatorze jak Die Zeit można napisać prawdę:
http://www.zeit.de/karriere/2016-11/martin-luther-reformation-arbeit-kapitalismus
Patrick Spät pisze artykuł pod: Martin Luther, der Vater des Arbeitsfetischs (Marcin Luther, ojciec fetyszu pracy)
Bloß kein Müßiggang – das ist auch heute noch das gültige Mantra der Arbeitswelt. Wie 500 Jahre Reformation die Lohnarbeit und den Kapitalismus beflügelt haben.
„Der Mensch ist zur Arbeit geboren wie der Vogel zum Fliegen”, predigte Martin Luther. Der Reformator wird als Freiheitskämpfer und Humanist gefeiert, doch abgesehen von seinem glühenden Antisemitismus war er auch ein glühender Arbeitsfanatiker. Ja, die Reformation befeuerte geradezu die moderne Lohnarbeit und den Kapitalismus. Denn „Müßiggang ist Sünde wider Gottes Gebot, der hier Arbeit befohlen hat”, so Luther.
(Żadnego próżniactwa – tak brzmi również dziś obowiązująca mantra świata pracy. Jak pięćset lat reformacji zainspirowało pracę najemną i kapitalizm.
„Człowiek rodzi się do pracy jak ptak do latania”, głosił w kazaniach Marcin Luther. Reformator zyskał sławę jako bojownik o wolność i humanista, a oprócz wyznawania żarliwego antysemityzmu był też zajadłym fanatykiem pracy. Tak, reformacja wprost odpaliła nowoczesną pracę najemną i kapitalizm. „Próżniactwo jest grzechem przeciwko przykazaniu Boga, który oto nakazał ludziom pracować”, tak nauczał Luther.)
Uwagi do tłumaczenia mile widziane.
To samo głosił Karol Marks, który twierdził, że człowiek uświęca się przez pracę, a zawiadujące systemem pracy państwo jest Mesjaszem. Prorocy świetnie to zrozumieli oraz przewidzieli i Luthra, i Marksa.
A to zależy trochę od definicji luksusu.
Tutaj jest sporo także o świadkach Jehowy i generalnie o kapłanach oferujących „luksusowe produkty duchowe”.
http://m.deon.pl/inteligentne-zycie/firma-praca-i-kariera/art,109,sekty-ekonomiczne.html
Co się wam dziś stało? To wpływ niżu atmosferycznego?
Z tym niżem, to akurat 50/50.
50% deszczu i drugie tyle śniegu.
Ależ ta notka, jakby z moich myśli otatnio.
Po pierwsze, nic nie jest tak teraz, by juz tego nie było.
Po drugie ten Tusk i jego grupa, teraz już europejska, jednak jeszcze w Polsce namiesza, bo ktoś tego luksusowego towaru musi z jaka taka ogladą, taką europejską pilnować, a niewykluczone, ze ten typ prezydentem Polski w końcu zostanie, nie będę wszak zdziwiony.
I po trzecie, z tej mojej Szkocji, którą mam na oku, właśnie jakiś dworek w Polsce raczej mi sie zaczął marzyć. Bo ja nie mam zadnych wymagań, byle bylo cicho, sielsko i anielsko, z podkreślem tego ostatniego.
Wypisz wymaluj powtórka z rozrywki po 1989 roku.
Ulice główne wielu miast wyglądają podobnie, bo obsiadły je różnego autoramentu banki, salony telefonii komórkowej i salony z butami oraz franczyzowe sklepy/punkty żywienia, a resztę przejęły pod swój dach tzw. sklepy wielkopowierzchniowe.
Kto nie pracuje – ten nie je. Lenin czy tam ktoś stamtąd.
Musiałem czytać ten komentarz dwa razy bo jakoś mi wyszło, że „kto nie pracuje ten Lenin” 🙂
Jakbyś opisywał moje miasto. Na głównej ulicy we Wrzeszczu była moc fajnych sklepów, nawet za komuny. Takich nieco lepszych od gieesów. Po 1989 roku – same banki. A w małych miasteczkach, na ryneczkach – sklepiki zamieniły się w lombardy. /Jakby ściąganie drobin złota z rynku./
Na prorokach się nie znam. Wierzę w przekupstwo warstwy luksusowej /politycznej/i przemoc.
Ładne 🙂 No ale to było znane hasło bolszewii. W sposób perfekcyjny realizowane w sowieckich łagrach oraz w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Produkcja szkła była znana, zanim żydzi wyodrębnili się jako wspólnota plemienna, bo już prawie 5000 lat temu. Kto pierwszy stopił piasek, wapń i tlenki metali, głosy są podzielone: od ludów Mezopotamii, przez Fenicjan, po Egipt. Najpierw były to matowe kulki, potem bardziej skomplikowane wyroby, odlewane w formach, jak metale. Najstarsze naczynia szklane znane są z grobów egipskich faraonów już w połowie II tysiąclecia przed Chrystusem. Rewolucję w tej dziedzinie przyniosła dopiero produkcja szkła dmuchanego (przy pomocy tzw. piszczeli, czyli długiej rurki, być może pierwotnie rzeczywiście z piszczeli, bo wytapiano szkło nie czyste, kwarcowe, tylko z różnymi domieszkami, więc nie wymagało takiej wysokiej temperatury). Nigdzie nie piszą, że wynalazku „dmuchania” szkła dokonali żydzi. Raczej mówi się o Egipcjanach (Grekach? bo to okres hellenistyczny w Egipcie) albo Rzymianach.
Być może p. Szymon dotarł do jakichś nieznanych źródeł, albo chodzi o monopol na dystrybucję przejętej produkcji szklanych wyrobów (nakład?) przez żydowskich kupców z diaspory. Bo diaspora żydowska była liczna i silna grubo przed zburzeniem III Świątyni. Właściwie występująca od Indii po Hiszpanię od czasu niewoli babilońskiej, a nawet wcześniejszej assyryjskiej.
A Grecy, bankierzy starożytności, najpierw rękami Rzymian inną konkurencję semicką zlikwidowali, czyli Fenicjan i ich spadkobierców Kartagińczyków. Zwłaszcza, kiedy równocześnie z Rzymianami zaczęli zagrażać ich koloniom – faktoriom handlowym na Sycylii, w pd. Francji (używając dzisiejszych terminów), czy w Egipcie Ptolemeuszy. Może skarbiec delficki nie tyle Celtom przypadł w udziale, co posłużył do napuszczenia na siebie 3 rywali: Rzymian, Fenicjan/Kartagińczyków i Celtów. Ale to tylko trochę opóźniło katastrofę państw hellenistycznych, poprawiając warunki „poddaństwa” niektórych rodów greckojęzycznych.
Arcykapłani i uczeni w piśmie mieli się na czym wzorować, choć pewnie przedobrzyli w I wieku, skoro zburzono świątynię. Bo w II wieku to już mogli zająć z góry upatrzone pozycje, wbrew dramatycznym opowieściom o powstaniu bar Kochby. Podobnie jak po wygnaniu z XV-wiecznej Hiszpanii…
…”Są to, podobnie jak wszystkie opisywane na tym blogu historie, rzeczy oczywiste, jasne dla każdego, z wyjątkiem mnie. I dlatego właśnie ja muszę je sobie czasem przypomnieć, powtórzyć, opowiedzieć głośno. Inni nie muszą tego robić, bo oni po prostu wiedzą i wiedza ta nawet ich może w jakiś sposób nudzić. Mnie ona nieustająco ekscytuje.”…
Na samym początku trochę z nas szydzisz i dyscyplinujesz Coryllusie. Nie wiem, czy potrzebnie. Niemniej trochę musztry chyba nam nie zaszkodzi, prawda? Dla mnie osobiście teksty, które zamieszczasz są odkrywcze i przede wszystkim inspirujące do różnych zastanowień. Może i czasami się powtarzasz ale ja jestem ze starej tradycji zakonnej, która mówi, że powtórka jest matką mądrości.
Dzisiejszy tekst nie jest dla mnie łatwym tekstem. Nie tyle ze względu na komplikację powiązań (…”miały w rękach argumenty nie do pobicia. Luksusowe produkty, tajemnicę technologiczną i pochwałę pracy,”…), ile ze względu na ogarnięcie konsekwencji tych powiązań, skutków i pułapek jakie się z tym wiążą. Na pierwszy rzut oka, obecnie tę tyranizującą triadę widzę w takim łańcuchu: procesory, patenty i kult kariery. Pierwsze stanowią serce wszelkich luksusowych dóbr łącznie z bronią, patenty chronią tajemnicę i monopol oraz kult kariery, która z ludzi czyni niewolników korporacji, gotowych do wszystkiego. To byłaby jedna rzecz.
Druga rzecz to polskie dworki, o których też dzisiaj piszesz Coryllusie. Myślę, że ich tragedia polega na tym, że nie są luksusowym towarem, mogącym być przedmiotem produkcji. Jednocześnie są wartością, o której marzą Polacy: miałem sen, mieszkałem we dworku. Jak ktoś mi nie wierzy, to proszę jechać na peryferie miasteczek, miejscowości i zobaczyć, że duża część nowych domów mniej lub bardziej bezpośrednio nawiązuje wzornictwem do tradycji polskich dworków. Oczywiście sam budynek bez własności (nie piszę tutaj o ogródku) i bez Kościoła jest niefunkcjonalną i niefunkcjonującą protezą dworku. Jednak jestem przekonany, że wystarczy tylko uwolnić obrót ziemi i odciążyć gospodarkę od regulacji, koncesji oraz pozwoleń a za kilkadziesiąt lat mamy kraj pokryty siecią dworków. Albowiem te dworki są rzeczą dla osiągnięcia której, Polacy poświęcą dużo i zrobią wiele. Oczywiście potrzebne jeszcze będą jezuickie (czytaj katolickie) kolegia, aby odtworzyła się kultura z tymi dworkami związana. Albowiem polskie dworki pozwólcie mi tak napisać są jakby świecką emanacją Kościoła w tym regionie świata. Według mojego rozumienia dworki przynależą do świata wartości a nie do świata luksusu, który można wyprodukować. Dlatego – tak mnie się wydaje – musiały zniknąć.
Trzecia rzecz. To zwyczajne gratulacje za dzisiejszy wpis czy to tutaj czy na papugu. Przeczytać te dwa Twoje teksty Gospodarzu to była intelektualna frajda i związana z tym duża satysfakcja. Dzięki. Dzięki!
Szkło dmuchane to ponoć dopiero I wiek przed Chrystusem.
Pierwszy był św. Paweł w 2. liście do Tessaloniczan: „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! 11 Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. 12″
Ale on z innych pozycji, żeby wyeliminować Los Perfectos;-)))
Jak wiesz kto pierwszy coś odkrył ma znaczenie drugo jeśli nie trzeciorzędne. Nie o to chodzi. Nie wiemy kiedy pojawiły się naczynia szklane. Grecy, cywilizacja w końcu wyrafinowana używali ceramiki. Rynek polega na tym, że ktoś promuje jedną technologię kosztem innej. Technologia grecka w zakresie naczyń stołowych była połączeniem kina i restauracji. I dlatego dawała im przewagę. Mam na myśli produkty luksusowe. Nie wiemy z jakim szkłem wyszli Żydzi, ale pewnie wydawało się dużo lepsze niż wazy czarno i czerwonofigurowe..
I to by pasowało
To ja dziękuję. Nie miałem zamiaru nikogo dyscyplinować, jeśli już to raz jeszcze przyczepić się do Ziemkiewicza i jego sposobu oceniania
Bardzo proszę zwrócić uwagę, że jest różnica między:
kto nie chce pracować, niech też nie je
a następującą frazą łudząco podobną:
kto nie pracuje, niech nie je (wersja komunistyczna).
Każdy powinien chcieć i szukać możliwości utrzymania się samemu. Nie każdy taką możliwość ma i nie każdy chce. Taki jest sens katolicki zdania. Komuniści zrobili z tego herezję, jak zwykle zresztą. Drugą herezją jaką słyszałem sam na własne uszy jest następujące zdanie:
jestem biedny to musisz mi dać.
Biednemu trzeba pomóc, to fakt. Najlepiej dając mu wędkę. Ale ja nie mam obowiązku dawania mu czegokolwiek tylko dlatego, że on jest biedny i nie chce nic, dokładnie nic w tej sprawie zrobić.
Nie ma to jak protestancka interpretacja szlachetnego napomnienia św. Pawła z listu do Tessaloniczan: „7 Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju 8 ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. 9 Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania. 10 Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! 11 Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. 12 Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. 13 Wy zaś, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze! 14 Jeżeli ktoś nie posłucha słów naszego listu, tego sobie zaznaczcie i nie obcujcie z nim, aby się zawstydził. 15 A nie uważajcie go za nieprzyjaciela, lecz jak brata go napominajcie!”
Trzeba było herezji Lutra (a wcześniej albigensów), żeby z zamiaru „nie bycia ciężarem dla innych” dojść do „Arbeit macht frei” i ograniczenia liczby świąt, żeby wierni nie popadli w lenistwo i gnuśność, a Los Perfectos mieli towary luksusowe…
Kilka lat temu pytajac w Atenach staruszka o droge ,zagail mnie skad jestem na odp., ze z Polski ,ozywil sie i zasmucony powiedzial ,ze Polska ,Watykan i chyba USA/Izralel to trzy zydowskie osrodki . Mowil ,ze to bardzo zle dla Polski, tak mi sie z Grecja skojarzylo , ten mocno zaawansowany staruszek.
Mam nadzieję, że wydawca sprawdza wszystko krytycznie, co by jakiejś hagady nie roznieść…
W bibliografii pewnie pozycje z dorobku tej autorki:
tu biogram: https://en.wikipedia.org/wiki/Ada_Polak
a tu bibliografia: https://nn.wikipedia.org/wiki/Ada_Polak
To ju z druga telepatia w ciągu dwóch dni. W Polsce wschodniej i centralnej – dworki lub domki „dworkopodobne” konstrukcyjnie wyrastają jak grzyby po deszczu. Nie wiem, jak jest teraz, ale w dawnych czasach dworki powstawały – nie-z-kredytu-konsumpcyjnego. Im bardziej na wschód, gdzie zapuszczały się czambuły tatarskie – tym bardziej były ufortyfikowane. Przed dworkiem tzw. gazon a we dworku na ścianie turecki kilim i szabla a do niedawna i strzelba. Obecnie nie wolno posiadać strzelby, więc zostają – obrazy święte.
Bardzo dobrze, że Ojciec przypomniał kolegia jezuickie. Przydałyby się bardzo, bowiem po 30 latach rządów „naszych derogich patryotów” w szkołach jest tylko „płacz i zgrzytanie zębów” a dzieci stają się zakładnikami „budżetu”. No i jakiś zakon żeński musi opracować projekt sieci szkół zakonnych dla dziewcząt.
Dworek jest zaprzeczeniem: tandety, obcości, chciwości i ostentacyjnej konsumpcji. A poza tym: Szczęść Boże.
Ale ja właśnie tę różnicę podkreślam w ostatnim zdaniu komentarza;-). I w komentarzu do Saueliosa (KL).
Państwo nasze uniemożliwia ponadto realną pomoc biednym. Są oni zakładnikami państwa.
A do czego to?
do historii szkła
Szkło i jego historia / Ada Polak ; [z ang.], PWN 1981
Glass, its Tradition and its Makers. 1975.
Były jeszcze naczynia metalowe, głównie kratery. Z brązu, srebra, elektronu, czasem złota. No i alabastrowe naczyńka na pachnidła i balsamy.
Ale koncepcja żydowskich twórców nowej technologii mnie zainteresowała, choć praktyka od starożytności do współczesności wskazuje raczej na przejmowanie i monopol na dystrybucję cudzych pomysłów.
Czekam z niecierpliwością na ten specjalny numer SN.
Szymon pracuje na uczelni, myślę, że to pani Ada mogłaby u niego coś ewentualnie sprawdzić
Przebijam! Pani Ada jest z norweskiej akademii nauk
Tekst jest o czym innym, ja opowiedziałem tylko początek. Może się Szymon da kiedyś namówić na rozwinięcie tego tematu, choć on się zajmuje metalurgią głównie. Nie ważne czy technologia przejęta czy wymyślona, ważne jak się jej używa, żeby zdobyć rynek. Grecy wypchnęli z rynku Fenicjan, zrobili to rękami Rzymu i to tak skutecznie, że słuch o Fenicjanach zaginął. Ciekawy byłby przegląd kluczowych ówczesnych technologii. Potem przyszli Żydzi, którzy ich o mało nie wykoleili, ale propaganda plus przekupstwo na najwyższych szczeblach władzy zrobiły swoje. No i pewnie jeszcze jakaś seria prowokacji
No i co z tego?
Oni są aktywem przeznaczonym do dyskontowania w walce na programy oraz w walkach ulicznych i innych
no i co z tego, że z uczelni? Gross też jest z uczelni, akademii
Padło pytanie co to jest konsumpcją dóbr luksusowych i odpowiedź na nie niedosyt powoduje brak postawienia problemu a co to jest praca i jakie są jej otoczenia
Nie znam się na szkle i zapomniałam już, czego w szkole nauczano mnie o helleńskich Grekach. Natomiast jeśli chodzi o krążenie dóbr luksusowych, władzy i przemocy, to przypomniała mi się opowieść o tym, jak w Jałcie Churchill, Roosevelt i Stalin częstowali się papierosami. Wszyscy znają, ale opowiem. Churchill wyjmuje złotą papierośnicę, otwiera a tam na wewnętrznej ściance wygrawerowany napis: „Premierowi- Król”. Roosevelt nie chciał być gorszy i też wyjął swoją papierośnicę. Otworzył, częstuje a tam na wieczku wygrawerowany napis: „Prezydentowi- Naród”. Na to Stalin też wyjmuje swoją, najbardziej okazałą, złotą wysadzaną brylantami. Otwiera a tam na wieczku wygrawerowano: „Potockiemu- Radziwiłł”. Co dla nas winno być przestrogą, że jak za króla Stasia a może bardziej jeszcze za Wettynów panowie arystokracja zaczęli się bawić w „importowane idee” i konsumować na kredyt a co gorsza – konsumować za dobra „przejęte” w skasowanych klasztorach to się zaczął ciąg wojen, powstań i rewolucji, w czasie których zarówno dobra luksusowe jak i ich właściciele zostali wywiani silnymi podmuchami tychże wojen, rewolucji i powstań, aż zostały nam jeno: pola, łąki, laski i gdzieniegdzie kawałek fundamentu bramy wjazdowej albo skansen w Janowcu. A złote papierośnice wysadzane brylantami -poszły w dobre ręce:))) Szkło, jak wiadomo, jest bardzo nieodporne na wojny, powstania i rewolucje. Tylko Czartoryskim coś zostało w muzeum w Krakowie.
PS. Na zupełnie nieprzygotowane społeczeństwa Europy Środkowej i Rosję spadli „w pakiecie restrukturyzacyjnym” spece od kreowania potrzeb konsumpcyjnych, których obywatel nie miał wcale i nie przypuszczał, że będzie mieć. Istota istnienia zmieniła się z „jak zarobię, to odłożę i za parę lat kupię” na „wezmę kredyt i kupię dziś, bo sąsiad już ma”. Ledwie wyszliśmy z demolki i jumy wojennej na etap „konsumpcji podstawowej”: marny ale jednak – dach nad głową, garnitur do kościoła a sorty fabryczne do roboty na polu, parę sztuk obuwia i dla żony ze dwie torebki – nadeszła chwila „wielkiego zawirowania”, w wyniku której jedni mają, jak pan Adamowicz, 7 albo więcej -mieszkań w najdroższym mieście kraju a sporo ludzi „poszło na bezdomność”, która ostatni raz była widziana w 1946 r. A setki tysięcy na bezrobocie zaś miliony na emigracyjną poniewierkę. Jaki to ma związek z Grekami i Żydami oraz Rzymianami? Grecy jakkolwiek zostali podbici, to nie kopali się z koniem, tylko „wypracowali sobie” luksusowo wysoką pozycję w imperium. I mieli ze swoimi łapówkami dostęp do gubernatorów. Zaś Żydzi przynajmniej raz na sto lat rzucali się do nierównego boju, prowokując gigantyczną siłę, aby zmiotła ich samych , ich Świątynię i dorobek wielu ich pokoleń. Najczęściej trudno nawet odtworzyć powody, dla których zostali sprowokowani do „tragicznego protestu”. To wszystko jest piękne, heroiczne i budzi szacunek z perspektywy – tysiącleci, ale ostatnio sami historycy izraelscy zaczynają zadawać pytania np. o to, dlaczego ludność żyjąca wokół Massady niespecjalnie lubiła tzw. powstańców. A poległa razem z nimi oczywiście.
A ponieważ nie wiem, kogo reprezentują „elity rządzące” od 1989 r. – nie umiem odnieść się do tego, czy zdołamy „doczepić się” do „potęg rosnących” czy do „potęg upadających”.
Inaczej: chcesz wylecieć? Bo widzę, że normalnie się nie da.
Uczelnia gdzie tematami są metalurgia matematyka itp. To nie to samo co oweakademie produkujące grosow na pęczki
chcę
Ja stawiam na upadające
Jak będziemy mieli tylko te blaszane kubki co je wczoraj tu ktoś zalinkował to z pewnością do upadających.
Załatwione
Doktryny tych elit na użytek wewnętrzny okazują jasno że o rośnięciu nie ma mowy tylko dziś i jutro i zapier… ile się da
A w tej kwestii to pełna zgoda:))
Co prawda Grecy też mieli metalowe naczynia, przeważnie kratery, jak napisał Tropiciel, ale myślę, że wykonane w znacznie ciekawszej technologii
W ostatecznym rozrachunku o Grekach też świat zapomniał, w sensie: nie musi się z nimi liczyć (ci na Bałkanach, co im Angole państwo darowali, to ponoć nawet genetycznie niewiele mają wspólnego ze starożytnymi). W przeciwieństwie do żydów. Nie ważne, czy stworzyli, czy przejęli technologię;-). Mnie szczególnie interesuje proroczy dar wybierania „z góry upatrzonych pozycji” pod przykrywką prześladowań i wypędzeń;-)
I pytanie, czy ofiary współplemieńców są wliczone w koszty ichnich Los Perfectos?
Mam poczucie zupełnej tymczasowości. Tymczasowości tego, czym jest dzisiaj Polska. Jest to jedyne państwo, którego elity polityczne usiłują „rzucić naród” (lansując różne „kubki powstańcze”) do jakiegoś konfliktu, co to podobno „jest nieunikniony”. W dodatku w interesie zupełnie innego narodu, który w dodatku chyba raczej „nas nie lubi”. Ja mam wrażenie, że każdy konflikt „jest unikniony” tylko trzeba realnie chcieć go uniknąć. Ale oczywiście ja się mylę.
Wot złośliwiec;-)
A technologia była ciekawsza, bo nie miały liszajów z obitej emalii, za to zwykle większą pojemność. Że o wartościach artystyczno – edukacyjnych nie wspomnę. Bez wklejania przykładów, ze względu na dzień święty.
Z Masadą mają problem, bo się ciał „bohaterskich obrońców” nie mogą doszukać., choć to izraelscy archeolodzy przekopali twierdzę. Pozostaje pytanie, skąd Józef Flawiusz o tych zbiorowych samobójstwach (i mordowaniu kobiet i dzieci, żeby w ręce Rzymian nie wpadły) się dowiedział.
Wśród tych tzw. elit dominuje mentalność okupacyjna.
One gardzą „narodem” i wstydzą się za niego przed „cywilizowanym” światem.
I od przedstawicieli tegoż świata chcą zasłużyć na pochwałę drogą poniżania własnego narodu.
A to ci dopiero. Moje doświadczenie z Massadą jest dość dziwne. Pielgrzymka do Ziemi Świętej obejmowała „zwiedzanie Massady”. Na tę Massadę trzeba wjechać kolejką jak na Kasprowy, tylko wagonik znacznie większy. Więc poza naszą grupą , zasadniczo pań w wieku średnim plus – weszła cała klasa maluchów z podstawówki z dwiema paniami nauczycielkami i z „ochroniarzem” -też uczniem, tylko starszym. Jakieś 14-16 lat, włosy umalowane na blond, jakieś dredy plus- karabin, prawie tak duży jak uczeń. Przyznam, że zastanawiałam się, czemu ma służyć taka ostentacja z uzbrojonym dzieckiem, które w sytuacji prawdziwego zagrożenia, mogło wpaść w panikę i narobić prawdziwego bałaganu. Na szczęście nic się nie stało. W tej Massadzie nic ciekawego nie było do oglądania, poza sprytnym usypiskiem ziemi, po którym armia rzymska weszła sobie bezproblemowo. No i miała zastać tam setki trupów samobójców-patriotów.
A teraz okazuje się, że brak szczątków? No to pech. Bo nawet jeśli Rzymianie nakazaliby „oczyszczenie” twierdzy z trupów, to gdzieś musiałyby zostać pogrzebane. No i wychodzi na to, że ten „historyk Józef Flawiusz” to o jednych rzeczach pisał, choć „ich nie było” a o innych NIE pisał, chociaż „były”. Akurat ta tradycja „naukowa” silnie odżyła w XIX i XX w.:))))
…”O czym nam mówi ten odległy i ciekawy przykład zależności gospodarczych? O tym mianowicie, że nie ma sukcesu, bez kontroli produkcji. I nie ma monopolu bez kontroli produkcji.”…
W związku z tym przychodzą mi do głowy dwie kariery i ich upadek. Pierwsza to kariera jedwabiu, która była związana z tajemnicą produkcji i kontrolą dystrybucji. Do dzisiaj funkcjonuje pojęcie „jedwabny szlak”. Potem jakoś cicho o nim (jedwabiu) się stało. Druga taka kariera w świecie rzeczy luksusowych to porcelana. Też była przedmiotem luksusu dopóki był monopol i kontrola dystrybucji. Przez długi czas tajemnicę technologii pilnowali Chińczycy. Z porcelaną udało im się dłużej niż z jedwabiem. W Europie to zdaje mi się były lustra weneckie. Z tego by wynikało, że towar luksusowy to towar, wokół którego pilnuje się tajemnicę jego produkcji i kontroluje jego rozpowszechnianie.
Polskie zaś dworki były może i krnąbrnym ale dzieckiem katolickiej doktryny. Działały w oparciu o zasadę pomocniczości. Zasada ta jako skutek pociągała za sobą dążenie do rozumnej samowystarczalności i dbania o słuszną własną autonomię ekonomiczną a to chyba kłóci się z rynkiem i dystrybucją towarów luksusowych, które potrzebuje jeszcze oprócz wyżej opisanych warunków uprzywilejowanych konsumentów gotowych na wszystko dla jego nabycia i jeszcze większej liczby fanów aspirujących przez całe życie do ich posiadania.
Ja tak głośno myślę. Próbuję przetrawić to, co Coryllus dzisiaj zapodał. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Zwłaszcza proszę o to Gospodarza.
Po grecku najważniejszy fragment brzmi: εἴ τις οὐ θέλει ἐργάζεσθαι μηδὲ ἐσθιέτω.
Rzecz ogranicza się do aktu woli, ale jest i inna kwestia. Ci bowiem, którzy nie chcą pracować, mogą całkowicie oddać się Panu Bogu. Np. francuska mistyczka Maria Julia Jahenny, która nota bene prorokowała nadejście trzech dni ciemności, przez pięć lat żywiła się wyłącznie Eucharystią, cierpiała stygmaty, nie mówiła, ogłuchła i oślepła. To się nazywa urzeczywistnienie programu „tylko wola Boża i żadnych własnych pomysłów”.
Wynalazek dmchanego szkła został dokonany na wybrzeżu Syropalestyny w I w. przed Chr. Badacze wskazują, że Żydzi byli pierwszymi, lub co najmniej jednymi z pierwszych producentów naczyń z dmuchanego szkła. Ważne ośrodki tej produkcji znajdowały się także w Sydonie, Ptolemais (niedaleko Hajfy na wybrzeżu palestyńskim). Linki:
http://www.hebrewhistory.info/factpapers/fp006-1_glass.htm
https://books.google.pl/books?id=cKGpa-FJ3XsC&pg=PA446&lpg=PA446&dq=jewish+glass+making&source=bl&ots=NcdRZvob1L&sig=og8HZu-8doseyW3fMAn1Lnq_iuI&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjlhsyJ3rrTAhWBkiwKHcokDrMQ6AEISjAF#v=onepage&q=jewish%20glass%20making&f=false
https://books.google.pl/books?id=cKGpa-FJ3XsC&pg=PA446&lpg=PA446&dq=jewish+glass+making&source=bl&ots=NcdRZvob1L&sig=og8HZu-8doseyW3fMAn1Lnq_iuI&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjlhsyJ3rrTAhWBkiwKHcokDrMQ6AEISjAF#v=onepage&q=jewish%20glass%20making&f=false
Czy Andrzeja Michte, nadajacego o strategii w Instytucie Wolnosci (link umiescil wczoraj w swoim komentarzu Onyx) mozna uznac za proroka, czy tez jest to tylko drobny szaman?
Potem to zmodyfikowano w Zwiazku Radzieckim. Kto nie pracuje – ten siedzi.
Od Greków zapewne
A czym jest luksus? Może jest to coś co zaspokaja nasze potrzeby, ale jest bardzo drogie. A może zaspokaja tylko próżność.
Krakowskim targiem – prorok mniejszy…
Ciekawe z jakim rynekiem i z jakim towarem zagrażała panowaniu greckiemu Troja ? Jej mieszkańcy nie byli Grekami.Prowadzić wojnę zamorską dziesięć lat,jednocząc skłóconych ze sobą królików-rzezimieszków to dopiero musiało kosztować. Ale widać było konieczne. Potem te najazdy Amorytów czy ludów morza poprzedzone proroctwami ,które trzeba by odczytywać „zaprawdę powiadam ci królu miasta X nie wtranżalaj sie ze swoimi garnkami i nie ryj w ziemi gdzie niepotrzebna albo twoja pycha zostanie poskromione” .Czyli barbarzyńcy muszą być w takich rozrgrywkach i tyle.
Może trojanie próbowali zmonopolizować handel wełną? Taka nieśmiała sugestia.
Widzę, że inwencja autora jest nieograniczona.
Technologia produkcji szkła znana była ludziom już tysiące lat temu, i w Mezo i w Egipcie i w miastach fenickich i w innych miejscach.
Wiki podaje, że początki produkcji szkła były 3,500 lat temu, a może nawet 5000 lat temu.W każdym razie w czasach o których pisze autor to nie była żadna tajemnica.
Pelikany jak zwykle gładko łykają kolejną bajeczkę:)))
…kto by pomyślał, szklane kulki cenne jak złoto, a jednak:
„Widziałem Rus, jak przyszli podczas ich podróży handlowych i rozłożyli obóz przy Itil […]
Każda kobieta nosi przy obu piersiach pudełko z żelaza, srebra, miedzi lub złota, wartość pudełka wskazuje na bogactwo męża. Każde pudełko ma pierścień, z którego (dobywa?) ostrza. Kobiety noszą na szyi obręcze ze złota i srebra. Ich najbardziej cenioną ozdobą są zielone szklane koraliki. Oni nawlekają je jako naszyjniki dla swoich kobiet„
Ahmad ibn Fadlan (922)
//Może trojanie próbowali zmonopolizować handel wełną?//
Na pewno. Złotym runem od Argonautów. Dlatego do dziś sprzedaje się wełnę na uncje trojańskie.
:))))))))))))))))
Cd. Mimo że najwcześniejsze próby z dmuchaniem szkła robiono prawdopodobnie już w II tys. przed Chr. w Iranie, to były nieudane i pierwsza produkcja z prawdziwego zdarzenia miała miejsce u schyłku I w. przed Chr. na wybrzeżu Judei, oraz w głębi Palestyny. Stanowiska archeologiczne związane produkcją szkła, na których odkryto ślady produkcji szkła dmuchanego (rurki, nieudane naczynia odpady, krople szkła, pręty szklane) z I w. przed Chr. zostały odkryte na terenie Jerozolimy, a także w pobliżu Hajfy. Jak poświadcza to Petroniusz Arbiter w swojej powieści Satyricon, już w latach 50-tych I w. po Chr. naczynia szklane były powszechnie używane w Rzymie i dość tanie. Istniało oczywiście szkło luksusowe osiągające wysokie ceny: Pliniusz Starszy mówi o dwóch pucharach szklanych, za które w czasach Nerona zapłacono 6 tys. sestercji. Znacznie później, bo w IV w. po Chr. w edykcie Dioklecjana o cenach maksymalnych wspomniano żydowskim szkle: vitri Iudaici
Mysle ze zaspokaja tylko proznosc. Tarzanie sie w luksusie i niczym nieograniczona konsumpcja, cos co dzis jest tak uparcie propagowane przez media na swiecie, to rzeczywistosci rownia pochyla i droga do piekla.
Konsumpcja dla samej konsumpcji to jak waz zjadajacy wlasny ogon. Co ma wartosc? Nasza praca, nasza codzienna, czesto zmudna ale potrzebna praca, zajmujaca czesc naszego doczesnego zycia ma wartosc. I wspoltworzy z wiara sens naszego bytowania.
Dobry przyklad na to jak czlowiek jest wciagany przez System: Michael Moore.
Rezyser, produkujacy filmy krytykujace globalizacje, korporacje, potwornie droga w USA sluzbe zdrowia, konsumpcje (jego twarz na plakatach wypchana frytkami), sam urzadzil sie w luksusowej rezydencji a jego majatek kilka lat temu szacowano na $50 milionow.
A Anglicy wymyślili piłkę nożną i dlatego właśnie co cztery lata ciągle wygrywają mistrzostwa świata w tej dyscyplinie. Czy ty, przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać, biedny ćwoku, rozumiesz w ogóle o czym jest ten tekst. Precz mi stąd…kolejny mędrzec od szkła się znalazł.
No tak mogło być . Wyprawy po runo itp. Biedni nauczyciele historii muszą pleść jak Jerzy Urban na konferencjach prasowych tyle ,że on wiedział ,że kłamie. Gdyby usiłowali ustalić prawdę to wyszło by w takim razie coś jak bezustanna walka między kartelami narkotykowymi. Że się Kościołowi udało przetrwać 2tysiące lat w takim świecie każdemu przeszkadzając to dziw nad dziwy.
Dwa lub trzy lata temu podano w mediach ze w jednym ze sklepow sieci WalMart podczas szalu zakupow wywolanego masowymi przecenami w tzw. Black Friday (Czarny Piatek, zaraz po Thanksgiving Day czyli Dniu Dziekczynienia), stratowano na smierc czlowieka.
Signum Temporis.
Powiedz to temu przygłupowi wyżej….a zresztą, już go wywaliłem….
Skoro wspomniano o towarach luksusowych, handlu wełną, to trochę moje nieuprawnione skojarzenie z Pałacem Wielkich Mistrzów w Malborku, w którym to za czasów pruskich zainstalowano zwyczajne przędzalnie bawełny. Jednym słowem Pałac jako luksus w służbie produkcji.
Myśle, że bardzo dobrze określił to św. Benedykt(nie pamiętam dokładnie, czy to na pewno on, jeśli się myle to niech ktoś mnie poprawi). Nie moge sobie przypomnieć gdzie znalazłem oryginał, wrzuce tu to co zapamiętałem:
Jest kilka rodzajów dóbr:
-podstawowe(np. jedzenie, dach nad głową, ubiór itp.)
– niekonieczne do przeżycia, ale niezbędne (np. meble, miejsca do przechowywania żywności itp.)
– ułatwiające życie, niekonieczne(np. ozdoby, jakieś dodatkowe wygody)
– luksusowe(np. srebrna zastawa itp.)
Każdy w społeczności(parafii) musi mieć zapewnione 2 pierwsze rodzaje dóbr, bo tego wymaga od nas miłość bliźniego jeśli są tacy którzy nie mogą sami sobie zapewnić tych dóbr(np. niepełnosprawni), a nam zbywa.
Ostatnie 2 poziomy dóbr możemy osiągać jeśli nas na nie stać(nie wolno żyć na kredyt) i tylko wtedy kiedy najpierw zadbamy o dobro społeczności i Kościoła.
W takim układzie, dla jednych posiadanie willi z basenem i trzech pozłacanych rolls-royce’ów nie będzie niczym złym, a dla drugich posiadanie 50 calowego telewizora już może być życiem ponad stan i próżnością. Każdy musi rozsądzić w sumieniu.
Niestety nie moge znaleźć linka z oryginalnym dokumentem, ale mam nadzieje, że dobrze oddałem sens myśli.
Zły mail podałem przy wrzucaniu komentarza.
Luksus jako wyznacznik statusu chyba słabo funkcjonuje w cywilizacji łacińskiej, katolickiej.
Wypraszam sobie słabą jakość frania do dzisiaj pierze. Hehehe
Odnośnie do poszukiwanych towarów, zwłaszcza tych bezpośrednio związanych z luksusem i najwyższą półką polityczną, warto przypomnieć purpurę tyryjską, którą pozyskiwano ze ślimaczków morskich z rodziny rozkolców. W produkcji purpury, którą barwiono płaszcze królewskie i w późniejszych czasach cesarskie, wyróżniali się Fenicjanie z Tyru, ich pobratymcy z Kartaginy. Równocześnie taki sam barwnik z takich samych ślimaczków do barwienia królewskich płaszczy pozyskiwali Aztekowie.
Handel purpurą tyryjską na pewno podlegał ścisłej reglamentacji i stanowił punkt sporny niejednego konfliktu.
I tak by nie można mu było nic powiedzieć . Nie darmo wybrał sobie „Młot”. Napisał,że wiki podaje i koniec. Ale chyba ta wiki musi coś podawać o gatunkach szkła,technologii i poziomie i ilości wyprodukowanego towaru. Muszą tam być takie rzeczy. Takie dobrej jakości szkło do okularów przeciwsłonecznych produkują tylko trzy fabryki w świecie. I strzegą technologii jak oka w głowie. Dodam ,że szkło o odpowiednich parametrach żeby nikt nie podawał przykładów innych fabryk od produktów których bolą oczy i głowa. Stada owiec liczone w setkach tysięcy również nie powstają z dnia na dzień. Trzeba mieć je gdzie wypasać a nie zawsze to wszystkim pasujeitp itdNo ale młot to młot.
nie mylisz się; problemem Polski jest brak 'normalnych’ ludzi wśród elit/aparatu/… tzn. ludzi nie podatnych na pierdoły opowiadane z cudzoziemskiego nadania, drugim problemem jest brak wykształcenia i to mimo tytułów 'naukowych’ a trzecim problemem i to największym jest pożegnanie się z etyką/moralnością za przysłowiową flaszkę i poddanie się środowiskowym normom, które są tworzone wg reguł ponerologii; – analizowaliśmy wiele przypadków diagnozując, w którym momencie w miarę normalny człowiek staje się zwierzęciem aparatu – kryterium dostąpienia do środowiska [nawet do tego 1-go poziomu przyzwolenia] jest porzucenie norm wyniesionych z domu/szkoły/katechezy/.. to jest czytelne podczas analiz awansowania w strukturach- okres do wtajemniczenia/dyspozycyjności i okres po
oni też uważają, że udział w konflikcie i to taki jasny/aktywny wykreuje ich na bożyszcza tłumów i da swoista replikacje ideologii życia w stanie zagrożenia, może nawet przed marsjanami wsio rawno; a najbardziej zabawne jest to, że duża część z nich wierzy swemu biuru politycznemu i niczym owi ŚJ [to z wczoraj] chodzą po środowiskach i pierdoły opowiadają
dzisiaj to piękny akademicki przykład;- analiza zjawiska, żródła, przyczyny, skutek i wykreowana metodyka uogólnienia na każde czasy, też dzisiejsze;- ta łatwość tworzenia oceny i opisu zjawisk jest magnesem przyciągającym na ten blog, a w tle, że nikt nie bredzi bładząc poza faktami
pieniądz wymyślili fenicjanie i rola pieniądza w dzisiejszym świecie nie wynika z tego, że to 'wyprodukowali’ fenicjanie; chyba nie paniał?
jest to bez znaczenie, przypominam casus i rolę operacji dotyczących tzw. 'czerwonej rtęci’ a to juz dzisiejsze czasy
Polecicie szkoły dla proroków ? Może takie amerykańskojęzyczne i niemieckojęzyczne, nie interesuje mnie kierunek hinduski.
Odwagi Proszę Pani! Żyjemy w czasach „Niewiasty obleczonej w słońce”, w czasach Maryi, która ma teraz szczególną misję, bycia protagonistką historii (Fatima). Bylebyśmy my do Niej w życiu i w modlitwie się przyznawali. Mnie jako Polaka i Katolika szczególnie boli zawłaszczenie cudu nad Wisłą. Do dzisiaj przedstawia się bitwę warszawską jako zwycięstwo wielu czynników a nie jako zwycięstwo Maryi. A to krasnoarmiejcy, zatwardziałe bolszewiki Ją widzieli. Są na to świadectwa, wiarygodne dokumenty. Ja kiedyś naszych młodych zapytałem się na czym polega cud nad Wisłą, to mi odpowiedzieli, że na niespodziewanym zwycięstwie polskich wojsk, które wykazały się heroicznym męstwem. Myślałem, że się pochlastam przy nich. Heroiczne męstwo to my okazaliśmy w powstaniu warszawskim i nic nam to nie dało.
To tak na krótko, abyśmy się nie dołowali a Coryllusa przepraszam za wycieczkę poza tematem.
luksus, luksus,..; to kwestia obrabiania rynków przykład: zardzewiałe garnki zeptera sprzedam;- też luksus czy umowa że luksus? i co stanowi o wdrożeniu do świadomości, że luksus dla danej niszy społecznej? miałem kiedyś trabanta kombi i to metalowego to był luksus na tamte czasy i na tamte możliwości
trafione; założenia przy produkcji Bitwa warszawska 1920 były m.in. właśnie takie, ksiądz owszem tak ale dalej nie nada
Wydaję mi się że autonomia ekonomiczna chyba niekoniecznie musi kłócić się z wolnym rynkiem.
Początkiem i końcem normalności jest w żaden sposób nieuszczuplona wiara katolicka powiązana z tomistyczną filozofią realizmu, który opiera się na założeniu, że dana rzecz jest daną rzeczą i nie może być niczym innym.
Ja myślę, że to trochę związek z tematem ma. W końcu z Panem Bogiem (zwłaszcza za przyczyną Matki Bożej) można wszystko. Pamiętając o własnym wysiłku, by Pana Boga nie kusić, ale z nim współpracować 🙂
Ponerologia
Pan używa terminu, którego nawet w polskiej Wikipedii nie ma, mimo że opracowany został przez Polaka Andrzeja Łobaczewskiego. Ciekawe, bo angielska, hiszpańska, włoska i portugalska wiki znają ten termin. Ale znowu jesteśmy poza tematem.
wolny rynek jest mitem, takiego bytu nie ma w przyrodzie, chyba, że będziesz swoje produkty 'wymieniał’ poza systemem [kacykiem, wodzem, aparatem skarbowym,…];- na użytek frajerów to jak z tym: socjalizm cacy ale wypaczenie nie lub partia kieruje a rząd rządzi
Bardzo przepraszam ale tekst Gospodarza nie jest o wolnym rynku!
mama na półce AŁobaczewskiego i jego najlepszą pracę: Św. Jan Chryzostom: Nikt nie może skrzywdzić człowieka, który nie krzywdzi sam siebie;- z tekstu staroangielskiego tłumaczył Andrzej Łobaczewski, Rzeszów luty 2004r.
Odniosłem się do komentarza mniszyska nie zacytowałem, ale tam jest taki fragment, który o tym mówi. Można przeczytać.
a kto deleguje zadania? i kto PM prowadzi?
Przepraszam było z rynkiem nie było z „wolnym”
ciekawe jest zastanowienie się nad słowem 'niespodziewaność’, to jak z kulą w ciele św. JPII, niespodziewanie się zatrzymała,- a patrząc na nasze życie to nieraz ta niespodziewaność nie ma nawet materialnego odniesienie a wręcz przeciwnie zaprzecza materialnym odniesieniom.
A to jestem zaskoczony że takie analizy ktoś prowadzi. Tak w uproszczeniu to w PZPR było niecałe 4 mln karierowiczów .Także dziś chyba tez to zaplecze partyjno – fundacyjno -akademicko uniwerysteckie /oprawcy + bezuzyteczni idioci popierajacy/ tez wynosi te 2 3 mln osób.
Jako, że poprzedni komentarz wciągnęła mi czarna dziura przez to, że podałem błędny mail z literówką, napisze komentarz jeszcze raz.
Najlepiej to określił chyba św. Benedykt z Nursji (chociaż nie pamiętam dokładnie czy to on, czy inny święty). Podzielił dobra na kilka rodzajów.
– dobra konieczne do przeżycia(np. jedzenie, ubiór, dach nad głową itp.)
– dobra niekonieczne do przeżycia, ale niezbędne(np. meble, naczynia itp.)
– dobra potrzebne, ale niekonieczne( np. ozdoby, wygody itp.)
– dobra luksusowe(np. srebrna zastawa itp.)
Pierwsze 2 rodzaje dóbr, musi mieć zapewnione każdy w społeczności(parafii), jeśli nie może sam ich zdobyć, bo jest np. niepełnosprawny to w ramach uczynków miłosierdzia powinni mu to zapewnić inni parafianie.
Ostatnie 2 rodzaje, możemy zdobywać jeśli nie zaniedbujemy przy tym potrzeb społeczności(np. pomoc ubogim) i Kościoła. Nie możemy też się zadłużać tylko po to żeby zdobyć te dobra.
W takim układzie dla jednego nie będzie niczym złym posiadanie willi z basenem i 3 rolls-royce’ów, a dla drugiego posiadanie 60 calowego telewizora i BMW serii 5 już będzie oznaką próżności i taplania się w luksusie.
Niestety nie moge znaleźć strony na której był wrzucony ten dokument w którym to było napisane, ale mam nadzieje, że wiernie oddałem myśl świętego.
Jedwab to jedyny materiał, który został umieszczony pośród towarów luksusowych w Raju przez fałszywego Mahometa. Islam jako jedwabna herezja, która w prostej linii wywodzi się z jedwabnego arabskiego politeizmu?
Takie coś znalazłem: „The History of Silk, Cotton, Linen, Wool, and Other Fibrous Substances”
https://books.google.pl/books?id=x51BAAAAYAAJ&pg=PA11&lpg=PA11&dq=trojan+war+wool&source=bl&ots=R8zy49RQxE&sig=7Cv9ZCmytpPBimoxQllWglJKQis&hl=pl&sa=X&redir_esc=y#v=onepage&q=trojan%20war%20wool&f=false
W tej Masadzie ponoć się przysięgi wojskowe odbywają, a w latach 60-tych pochowali tam (skąd wzięli?) szczątki „bohaterów powstania bar Kochby” (ci, co nie uznają ekshumacji!).
Flawiusz, jak się do rzymskiej niewoli dostał, to stał się miłośnikiem Tytusa i pełnił podczas oblężenia Jerozolimy funkcję rzymskiego parlamentariusza, ale z nim żydzi gadać nie chcieli. A bohaterscy obrońcy Masady to tacy sztyletnicy starożytni, którzy stosując zasadę: „im gorzej, tym lepiej”, zniszczyli zapasy żywności w Jerozolimie, żeby sprowokować lud do walki z Rzymem. Skutek tego był dla obrońców miasta tragiczny, jak wiadomo nawet z przepowiedni Pana Jezusa. Za to i za zamachy na Rzymian tudzież „kolaborantów” sami zostali wywaleni z miasta i poszli do Masady, gdzie był rzymski garnizon. Chyba nie za wielki, skoro go zajęli w 1000 ludzi (ponoć). Flawiuszowi miał o ich bohaterstwie opowiadać jakiś rzymski oficer, ale wykopaliska tego „bohaterskiego samobójstwa” nie potwierdzają. Tu jest trochę na ten temat, tylko liczby ludności wzięte z księżyca. Nawet dzisiaj Jerozolima nie ma miliona mieszkańców (wg Wiki niecałe 800 tys.), a w tamtym okresie były tylko dwa miasta milionowe na obszarze Cesarstwa Rzymskiego: sam Rzym i Aleksandria w Egipcie. Ale informacje o badaniach poprawne (no i malownicze zdjęcie z „uroczystego pochówku bohaterów”):
http://www.archeo.uw.edu.pl/zalaczniki/upload205.pdf
Nie wiemy jaka była skala tej produkcji. Ważne jest, że żydzi opanowali rynek i stąd pewnie nazwa: vitri Iudaici. Ale zostawmy to specjalistom.
Tu też jest zresztą o tych ośrodkach szklarskich w Palestynie (chodzi o zielone szkło z węglanem sodu), ale pierwszeństwo i jakość przyznane są Egiptowi: https://www.realmofhistory.com/2016/04/12/archaeologists-discover-oldest-glass-kilns-in-israel-judaea/
To na pewno nie św. Benedykt. Jestem tego pewny, jakkolwiek pierwsze trzy rozróżnienia są na swój sposób kompatybilne z jego Regułą.
ok. 2 mln członków to był schyłek pzpru, z tymi ze szkól średnich; obecnie aparat i jego zaplecze rodzinne/środowiskowe/… to ok. 8 mln ludzi żądnych karier, pieniędzy [cudzych przede wszystkim], kamienic, dworków, licencji, itd., itd
Pieniądz jako uniwersalny zamiennik być może wprowadzili Fenicjanie, pierwsi starożytni handałesi morscy, ale monety pojawiły się najpierw w Lidii, gdzie były naturalne złoża elektronu (stopu złota i srebra). Stamtąd pochodzą najstarsze, walcowate krążki z pieczęcią – cechą króla, poświadczającą wartość tego kawałka metalu.
Żałuje, że nie moge znaleźć źródła w którym to czytałem, ale pamiętam, że to któryś ze świętych średniowiecznych.
Może któryś z komentatorów będzie wiedział i jeśli w moim komentarzu wkradły się jakieś błędy co do oryginału to poprawi.
nie o to chodzi, pieniądz jest funktorem tak jak jedwab/szkło/… i garnek zeptera; historia tak – ale dyskontowanie dóbr/mienia [pieniądz jest mieniem i podlega np. użyczeniu co skutkuje brakiem pcc] to juz inne bajki, takie tez jak coryllus prezentuje
co najwyżej mamy rynek szybki, ale w żadnym razie wolny.