gru 072019
 

Kolega przysłał mi dziś informację, że ksiądz Roman Kneblewski zalinkował na TT taki oto tekst Roberta de Mattei https://www.pch24.pl/sacco-di-roma—litosciwa-kara,39874,i.html

Nie ma żadnej rocznicy, do której tekst ten mógłby nawiązać, a więc odbieram go jako wyraz zainteresowania naszym komiksem oraz tematyką, którą przywołaliśmy. Nie mogę zgodzić się na przedstawiony w tym materiale sposób interpretacji wypadków, które nastąpiły po Sacco di Roma, uważam wręcz, że jest to nadużycie. Mam trochę mało czasu, bo jadę na targ, ale odniosę się do kilku linijek tego tekstu. Papież Klemens VII nie posłuchał dobrych rad swojego poprzednika Hadriana, bo uważał go za kreaturę cesarską, próbę zaś przeprowadzenia tego co nazywamy reformą, uważał za coś innego zgoła – za chęć narzucenia stolicy apostolskiej ponownie prymatu cesarza. Przypomnę też, że to papież Hadrian, a nie Medyceusze, mimo iż został de facto wyznaczony na Stolicę Piotrową przez cesarza, a to oznacza w praktyce nominację bankierską, pierwszy skłonił się ku sojuszowi z Francuzami. Fakt ten jest niezauważany i nie interpretuje się go w ogóle.

Twierdzenie, że Sacco było karą bożą to jest, w mojej ocenie ignorancja, i przyznawanie racji cesarskim propagandystom, którzy zalali Europę drukami ulotnymi przedstawiającymi Rzym jako gniazdo nieprawości, a hierarchów jako chodzące potwory. Powoływanie się na XIX wiecznego, niemieckiego propagandystę Ferdynanda Gregoroviusa, ma tyleż samo sensu, co twierdzenia powyższe. To jest pomieszanie z poplątaniem, tak charakterystyczne dla ludzi, którzy samym tylko entuzjazmem próbują ulepszać świat wokół siebie. Założenia doktrynalne mieszają im się z wyborami dokonywanymi w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia i z tego pomieszania wychodzą potem jakieś dziwne opisy, kształtujące świadomość ludzi. Stosując tę metodę dojść łatwo możemy do wniosku, że gdyby nie obozy koncentracyjne nie byłoby św. Maksymiliana Kolbe, a my bylibyśmy przez to znacznie ubożsi duchowo.

Przypomnę też, że biskup Ryś, który nie jest ulubionym bohaterem bajek kolegów z Polonia Christiana, napisał pracę habilitacyjną dokładnie według zastosowanej w zalinkowanym materiale metody. Była to praca na temat Jana Husa, gdzie centralnym punktem było twierdzenie, że gdyby nie Hus, to Kościół by się nie zreformował i nie zażegnano by wielkiej schizmy zachodniej. Zdarzyło się, że biskup Ryś śpiewał nawet jakiś hymn husycki w Rzymie.

Zdumiewa mnie w tych opisach i egzegezach jedno – łatwość z jaką przypisuje się hierarchii działanie z pobudek politycznych, jawnogrzesznictwo i temu podobne historie, a całkowicie pomija się pobudki polityczne władzy świeckiej oraz działanie środków propagandy, którymi ta władza dysponowała. To wywołuje moim zdaniem poważne zaburzenia w ocenie zdarzeń. Wielu autorów ignoruje też fakt najistotniejszy, czyli brak możliwości egzekwowania swojej władzy przez hierarchię, ograniczoną przecież do środków uznawanych za duchowe, czyli to tego, co dziś w propagandzie określa się jako soft power. Wszelkie zaś naciski władzy świeckiej, także te brutalne, uważane są za dziejową konieczność i w pełni usprawiedliwiane – sytuacjach skrajnych nawet wolą Boga. To jest naprawdę niezwykłe. Jednocześnie potępia się przy tym papieża Juliusza walczącego z bronią w ręku przeciwko Francuzom.

Nie jest prawdą, że papieże z dynastii medycejskiej podążali za pokusami przyjemności i władzy. Przyjemności być może, ale trudno mówić o władzy, w chwili kiedy na terenie Italii toczyła się krwawa wojna mocarstw, a papież miał do wyboru – opowiedzieć się po jednej albo drugiej stronie.

W rozważaniach na powyższe tematy, pomija się notorycznie kwestie wschodnie, to znaczy politykę Kościoła w Polsce i na Węgrzech. Tak jakby jej nie było, a cała władza ojca świętego kończyła się i zaczynała w Italii. Otóż papież aspirował do władzy duchowej nad światem, a oznaczało nie tylko wydawanie encyklik, ale także udział w całkiem przyziemny przedsięwzięciach. Rzym finansował budowę twierdzy w Kamieńcu Podolskim i trudno przypuścić, by papież, który o tym zdecydował, był tylko żądnym użycia tłuściochem, któremu należała się kara. Wygodnie jest oczywiście tak mówić i wygodnie jest snuć takie przypuszczenia. To daje duże intelektualne i emocjonalne bezpieczeństwo. My tutaj jednak nie możemy o takie walory zabiegać i nie możemy na nich osiadać, że się tak brzydko wyrażę. Nas interesować powinno przede wszystkim to dlaczego papież Hadrian nie realizował polityki swoje protektora Karola V i kto go w związku z tym otruł. Odpowiedź, że zrobili to Medyceusze, jest moim zdaniem dalece niestosowna. Musimy też odpowiedzieć sobie na pytanie, co w korowodzie rajców i urzędników miejskich idących na wprost niemieckich rot pikinierskich, z zamiarem negocjowania kapitulacji miasta, robił Gumpreht Hohenzollern, kanonik bamberski, rodzony brat Georga i Albrechta, naszych dobrych przecież znajomych, z ulubionej, wiernej koronie polskiej i nie spiskującej wcale przeciwko królestwu, bogobojnej, protestanckiej już rodziny.  Jak sobie wyjaśnimy te kwestie możemy rozmawiać o tym co było, a co nie było karą bożą. Na dziś to tyle, jadę na targi.

  7 komentarzy do “Tym gorzej dla faktów”

  1. A wydaje się, że historia to łatwizna.
    1525>1526>1527
    Hołd Pruski>Mochacz>Sacco di Roma
    A Ryś to nie z mojej parafii ☺
     

  2. No tak trzy lata intryg Hohenzollernów, a za każdym rokiem sukces rodzinki. A to sukces  Albrechta, a to Georga, no i oddelegowany do Rzymu brat Gumprecht też chciał aby było dobrze.

  3. Dziś na targach książki we Wrocławiu kupiłem komiks Sacco di Roma. Już go przeczytałem ale jest jeszcze sporo do obejrzenia. Komiks super pod każdym względem. I tekstowym i graficznym rozkładana wkładka pięknie komponuje się z tekstem.
    Prawdopodobnie byłem dziś pierwszym klientem na stoisku Kliniki Języka, kupcy mówią, że jak pierwszym klientem jest facet to wróży dobrą sprzedaż. Ciekawe czy się sprawdziło?
    Pozdrowienia dla zespołu Kliniki Języka

  4. To prawda…
    … a jesli jeszcze do tego facet nosi okulary albo wasy – to sukces sprzedazowy murowany  !!!

  5. Okulary jak najbardziej były.

  6. Oni jakoś inaczej rozumieli świat, wiązali swoje życie z Bogiem. Jak np. Burbon: zdradził swojego króla, szedł na Rzym z heretykami,  w celu obrabowania państwa papieskiego, no i przystąpił w kościele św Onufrego do spowiedzi, jakoś nie widział  konfliktu …   
    Językiem ówczesnym można o Burbonie powiedzieć, że był pełen nieprawości, że nie odwrócił się do zła, że w sercu jego był rabunek, tam nie było Boga (prowadził wojsko przeciwko namiestnikowi Chrystusa na ziemi) … Marsz na papiestwo to jedno a pokuta to drugie… ? A żal za zło i obietnica poprawy?
    O nas współczesnych, ksiądz w homilii mówi, że wychodząc z Kościoła wchodzimy w buty apostazji, ale część już nawet do Kościoła nie wstępuje,  już się Bogu nie narzuca, już się pokucie nie poddaje.
    No tak jakoś mi się ten Burbon nawinął         

  7. No to super…
    … pozostaje nam tylko – wobec tych Panskich okularow – zaczekac do poniedzialku na opinie Pana Gabriela.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.