gru 312024
 

Kilka ostatnich tekstów prowadzi nas do wniosku, że poziom publicznej debaty, jeśli ją porównać z tą sprzed dekady, znacznie się obniżył. Zmniejszyła się też autentyczność wystąpień i ich treści. Każdy chce udawać kogoś, kto już wcześniej coś celnego i ważnego powiedział, bo w tym upatruje sukces i jak ognia unika oryginalności, albowiem nie wiadomo co ludzie powiedzą. Taka postawa jest głupia, szkodliwa i niebezpieczna. Jeśli jednak uprawiają ten sport nasi wrogowie nie należy im przeszkadzać. Nie warto ingerować też w to co czynią ludzie goniący za popularnością i rozumiejący ją w taki sposób, jak opisałem wyżej, ale nie posiadający żadnych złych zamiarów. Niech sobie żyją i robią swoje. Ja, na przykład, zrezygnowałem już z wpisywania szyderczych komentarzy pod różnymi entuzjastycznymi twittami i reklamami. Choć mam czasem wielką ochotę. No, ale nie ma to sensu. Wobec bowiem stale zaniżającego się poziomu i promowania ludzi używających języka nieadekwatnego do sytuacji, czyli różnych raperów, scenicznych wesołków, słowem wszystkich tych, którzy dopiero mają przed sobą dojrzałość polityczną i duchową, mimo lat, należy się zająć swoimi sprawami. Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że będziemy się w tym roku zajmować – takie jest założenie – tematami wielkimi lub tajemniczymi naprawdę. Co znaczy to ostatnie stwierdzenie? Tego na razie zdradzić nie mogę, bo cały czar pryśnie. Jeśli zaś chodzi o tematy wielkie, postanowiłem wydać trzy biografie świętych. Nie powiem na razie jakich, żeby była niespodzianka. Jedna jest już gotowa, ale tej akurat nie chcę puszczać na sam początek. Kolejne będą gotowe na dniach. Jak widzicie odchodzimy od języka i komunikacji uznawanej przez rozmaite rozrywkowe lobby za atrakcyjną, bo choć czujemy się ciągle młodzi, rozumiemy, że pewne rzeczy nie przystoją w pewnym wieku. Wygłupy zaś nie przyciągną do nas nowych czytelników. Co prawda nieczęsto się tu wygłupialiśmy, ale zdarzało się. To jednak nie jest dobra metoda na powiększenie zasięgu, w naszym przypadku. Będzie więc wszystko bardzo serio. To zaś oznacza, że tematy będą takie jak wskazałem, ale też podejmiemy różne inne działania. Zanim napiszę jakie chciałem się odnieść do naszych książek z ilustracjami i kolorowymi okładkami. Są ludzie, którzy zgłaszają do tych wydawnictw pretensje, albowiem są one dla nich mylące. To znaczy patrząc na okładkę osoby te myślą, że to komiks. I co z tego, że zapytam? Mam na tej okładce umieścić przypadkowe jakieś kształty albo schematyczne zarysy budowli i sylwetek, żeby było poważnie? Takie deklaracje są, moim zdaniem, wynikiem aplikowania czytelnikom estetycznej nędzy przez ostatnie 30 lat. I wmawiania im, że tylko nędza jest coś warta, bo znamionuje głębię treści. Nawet nie chce myśleć, co takie osoby kupują w prezencie swoim żonom. Pewnie łódeczki wystrugane z sosnowej kory z żagielkiem zrobionym z serwetki i napisem I love you na tej serwetce. Ponieważ współpracujemy z bardzo dobrymi grafikami, będziemy mieli interesujące, kolorowe okładki i, jeśli starczy funduszy, także ilustracje w tekście. Działania takie podnoszą bowiem wrażliwość estetyczną, a poza tym budzą zainteresowanie ludzi młodszych. Jak komuś się to nie podoba, zawsze może kupić sobie coś w miękkiej oprawie, bo i takie książki będą. Uważam, że wydanie pamiętników Niemcewicza i Sanguszki w miękkiej oprawie było wielkim sukcesem. Obydwa nakłady sprzedały się w niecały miesiąc. Został tylko jeden egzemplarz pamiętnika Sanguszki, a Niemcewicza nie ma już od tygodnia. Na razie nie wznawiam, bo mam bardzo dużo innych planów, a jak wiadomo nowości sprzedają się lepiej niż wznowienia. Będą jednak nowe pamiętniki w tym formacie. Nie powiem na razie jakie. Wszystko okaże się niebawem.

Podjąłem też jeszcze jedno, ważne postanowienie. Będę wznawiał stare numery Szkoły nawigatorów. Postulat ten był zgłaszany od dawna przez bardzo wielu czytelników, ale ja się przed tym broniłem. Podaż musi jednak nadążać za popytem, postanowiłem, że jednak będą te wznowienia. Od opublikowania pierwszego numeru Szkoły nawigatorów minęło 10 lat, ukazał się on bowiem w grudniu 2013 roku. To zaś oznacza, że cena dziś egzemplarza będzie więc inna. Nie taka wysoka rzecz jasna, jak na aukcjach allegro, ale na pewno nie będzie wynosiła 25 zł. Będzie to po prostu numer kwartalnika sprzed 10 lat z nową ceną. Potraktujemy te wznowienia jak książki. Mam różne obawy co do tego przedsięwzięcia, a więc nakład będzie niewielki. Jeśli sprzeda się szybko, będą kolejne wznowienia. Jeśli nie, potraktujemy rzecz całą, jako ekstrawagancki eksperyment. Na razie nie mówię, kiedy wypuścimy dodruk pierwszego numeru Szkoły nawigatorów, żeby się nie okazało, że sprzedaż zamarła, bo wszyscy czekają aż on się pojawi. Różnie może być.

Od nowego roku, czyli od jutra będzie można kupować prenumeratę kwartalnika Szkoła Nawigatorów. Zmuszony zostałem do podniesienia ceny o 20 zł, czyli koszt prenumeraty za rok 2025 to 200 zł. Pierwszy noworoczny numer ukaże się w marcu. Będzie poświęcony rodzinie Fuggerów. Składał się będzie w zasadzie w całości z niepublikowanych nigdy po polsku niemieckich tekstów na temat Jakuba Fuggera i jego bratanka. Kolejny zaś, czerwcowy  poświecimy Hohenzollernom. Co do kolejnych numerów, nie podjąłem jeszcze decyzji.

W zasadzie mamy taką sytuację, że mógłbym co miesiąc wydawać nową książkę. I tak do końca roku. Czy ten system zadziała? To znaczy czy sprzedaż zwiększy się na tyle, by te nakłady się rozeszły? Nie wiem. Czas pokaże, przed nami rok eksperymentów i zaskoczeń. Módlmy się wszyscy o zdrowie, powodzenie, o to, by Pan Bóg czuwał nad nami i naszymi przedsięwzięciami. Żeby spełniły się marzenia wszystkich. Módlmy się także o pokój i święty spokój, bo bez tego żaden z naszych planów nie będzie miał sensu. Prowokatorzy zaś zajmą całą przestrzeń komunikacji publicznej, zwaną Internetem. Z mojej strony, na dziś to tyle. Promocja trwa dziś do północy. A ja, na sam koniec roku zostawiam Wam jeszcze 10 egzemplarzy bardzo poważnej książki

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/w-poszukiwaniu-prawdziwego-oblicza-aelreda-z-riveloux/

A teraz jeszcze wspomniana promocja

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wzrost-panstwa-polskiego-w-xv-i-xvi-wieku-adam-szelagowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-polskich-tradycjach-w-wychowaniu-stanislaw-szczepanowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/objawienia-matki-boskiej-w-gietrzwaldzie-dla-ludu-katolickiego-wedlug-urzedowych-dokumentow-spisane/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

  Jedna odpowiedź do “W pogoni za popularnością”

  1. A propos „poziomu publicznej debaty” – GieWu wypieprza swoich „zasłużonych” felietonistów: wyleciała „Stokrotka”, Środa i Żakowski. Ciekawe, czy to jest jakoś powiązane z tym (wspomnianym wcześniej) kabaretem, co to zaczął nabijać się z lemingów?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.