sty 062022
 

Wielu ludzi doradzało mi, żebym nie pisał o bieżączce, ale nie mogę się powstrzymać. Od dwóch dni na twitterze trąbią o rozruchach w Kazachstanie, usunięciu Nazarbajewa i planowanej interwencji wojskowej sąsiadów, a żaden z naszych proroków szybkiego reagowania nie zabrał jeszcze w tej sprawie głosu? Jakie to dziwne. Zima znów zaskoczyła drogowców.

Rozruchy zaczęły się albowiem paliwo podrożało z 50 groszy za litr – w przeliczeniu na nasze – do 1,20 zł za litr. No i ludziska wyszli na ulicę. Sprawa jest poważna, albowiem sojusznicy z tego całego ruskiego NATO zapowiedzieli już, że będą interweniować. Na razie odezwała się Armenia, która chyba za mało miała ostatnio przykrych doświadczeń i potrzebuje jakichś kolejnych. Na razie nie wiadomo o co chodzi, ale tu i ówdzie pojawiają się głosy, że pan Nazarbajew wykonywał jakieś zachęcające gesty w stosunku do Chin. No, jak to – zawoła ekspert Zychowicz – przecież Chiny i Rosja to najwięksi sojusznicy…! Jak tak można! Jak widać można a sojuszem jest nie to, co nam się zdaje, ale coś zupełnie innego. I na pewno nie należy się przejmować zachęcającymi informacjami dotyczącymi wizyt tego czy innego polityka na zimowej olimpiadzie w Pekinie.

Na razie, jak powiadam, nie wiadomo o co chodzi, a z powodu przedłużonego weekendu wszyscy nasi mędrcy milczą i spisują spostrzeżenia, żeby móc w poniedziałek z rana ogłosić nową serię proroctw, tym razem już silniej umocowaną w realiach.

Proszę Państwa, dramat takich krajów jak nasz, a także całej zachodniej Europy, za którą jesteśmy dziś uważani przez przybyszów ze wschodu, polega na tym, że dobrobyt, dość względny przyznajmy, na który nam pozwolono, okupiony jest konsumpcją kłamstw publicystycznych. To znaczy musimy się godzić na prezentowane publicznie hucpy, które stymulują emocje kolejnych zainteresowanych polityką roczników, albowiem nic innego tym ludziom podać nie można. Oni sami też, nawet gdyby im kto próbował tłumaczyć, jak jest, a nie jak to widzi Max Kolonko, na pewno by w to nie uwierzyli. Chciałbym zobaczyć miny Bartosiaka i Zychowicza, jakby im ktoś miesiąc temu zadał pytanie, co myślą o przewrocie w Kazachstanie. Sprowadziliby takiego do parteru samym tylko mądrym spojrzeniem i ręką z dwoma palcami skierowanymi wprost w jego oczy. Jak nie przymierzając agresywnego psa. No, a tu proszę – przewrót w Kazachstanie – i żaden prorok nie ma na to podkładki i nie może powiedzieć – a nie mówiłem – albowiem nie mówił w istocie. Pierniczył za to jakieś dyrdymały, które nie mają szans na zaistnienie, co z kolej zostało skrupulatnie zarejestrowane i jest puszczane raz za razem, jak Tusk w Wiadomościach Kurskiego.

To jest, jak powiadam dramat nasz rodzimy. Nie ma bowiem szans na to, by któryś z nich uderzył się w pierś i powiedział – myliłem się. Oni zaczną teraz od nowa, jak gdyby nigdy nic, tyle, że o Kazachstanie. Bo już można. Mam nadzieję, że wypadki przebiegać będą takim meandrem, że oni za tym nie nadążą.

No, ale zarówno wczorajszy tekst, jak i dzisiejszy świadczą o jednym – jesteśmy zamknięci w szafce poste restante jak wspominani tu wielokrotnie mali kosmici. Ktoś nas skazał na oddawanie hołdu zużytej karcie rabatowej z pizzerii i mowy nie ma, żeby to przerwać. Poza naszą szafką, dzieją się rzeczy dziwne i my to nawet dostrzegamy, ale nie można powiedzieć tym ze środka, żeby się lepiej zamknęli. Nie można, bo lokalna hierarchia, a co za tym idzie cały porządek, runą. Na tym zaś najbardziej ucierpią ludzie, którzy już sobie zbudowali jakąś tam wizję wypadków przeszłych i teraźniejszych i teraz biją przed nią pokłony. Zupełnie jak w 1939, że się posłużę ulubioną parabolą kretynów. Dopiero wojna obudziła ludzi z letargu. I teraz też powinna obudzić, albowiem wybuchła nie w tym miejscu co powinna. No, ale chyba jednak nie obudzi…

Myślę, że najcenniejszym skarbem dla wszystkich naszych wolnościowych myślicieli, dla wszystkich zatroskanych o Polskę mędrców, dla historyków posiadających udokumentowany dorobek, największym skarbem, wręcz wybawieniem, byłby powrót do twardej cenzury. Mogliby nareszcie odetchnąć i nie przejmować się tym, co wyprawia się w mediach społecznościowych. Mogliby też nie przejmować się tym, co dzieje się na zewnątrz, poza cenzurą. Przyjmowaliby tylko polecenia na realizację zleceń z zewnątrz, a potem odbierali honorarium za wykonanie zadania. Ktoś powie, że już to robią, bo cenzura wcale nie jest potrzebna, wystarczy, że w mediach społecznościowych czynnych jest kilku emitentów treści, które uważane są za równoprawne i tak samo prawdopodobne. Obok zaś na identycznych zasadach funkcjonuje Wielka Lechia i starożytni kosmici. I już, sprawa załatwiona.

A propos, czy słyszeliście, że nowy adiutant posła Mikke jest mormonem? Wygląda na to, że poseł Mikke nie jest już agentem rosyjskim, ale amerykańskim. To oczywiście rokuje jak najgorzej dla prawdy, albowiem wszystkie mormońskie kłamstwa, zostaną teraz na prawicy postawione na równi z prawdami ewangelicznymi. I wszyscy będą się bawić wesoło i mrugać porozumiewawczo jeden do drugiego, albowiem taka jest polityka. I zapewniam Was, że nikt się nawet nie uśmiechnie. Dotyczyć to będzie najbardziej ortodoksyjnych posłów, czyli tych wszystkich, co chadzają na mszę trydencką, a papieża nazywają pacha mama. Szykuje się jeden wielki polityczno religijny żart, jeszcze lepszy niż ta rebelia w Kazachstanie.

Czy wobec tego warto zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie? No, niestety dziś jest to już przymus, a nie wybór. Nie po to zaczęliśmy tę przygodę, żeby ją nagle zakończyć, albowiem uświadomiliśmy sobie, że dyskusja polityczna w Polsce to konsumpcja plastikowego jedzenia przywożonego gdzieś z wielkich hangarów i modły do zużytej karty rabatowej. Wiedzieliśmy to już wcześniej przecież. No, ale wcześniej było nas jakby więcej. Teraz niektórzy odeszli, niektórzy dali się ogłupić, niektórzy umarli, a wielu popadło w niepokojące zamyślenie i zastanawia się czy ta karta rabatowa nie jest jednak dobrym wyjściem z naszej, jakże skomplikowanej sytuacji. Być może rzeczywiście jest, nie mnie o tym orzekać. Powiem Wam tyle – łatwość z jaką można rozwalać te memy, ciśnięte tu na chama, zawirowania w świecie rzeczywistym, które unieważniają wszystkich politycznych kapłanów w Polsce, przekonują mnie, że jednak nie, że jest inaczej. I można spokojnie mówić, jak było naprawdę. Zwłaszcza, że w obiegu – którego jeszcze nikt przecież nie zamknął – są publikacje, które potwierdzają wszystkie nasze intuicję. Kłopot w tym, że kapłanom modlącym się do karty rabatowej nie można o nich nawet wspominać. No, ale to już jest ich problem.

  7 komentarzy do “Wojna będzie, ale w Kazachstanie czyli zima znów zaskoczyła drogowców”

  1. Cenzura jest niepotrzebna, każdy z nas żyje już w swojej bańce.
    Idąc metaforą karty rabatowej, jedni rabat mają w Konfederacji inni w KO czy KE (jeż nie wiem co oni są) ostatni w PiS.
    Pisać trzeba i mówić trzeba bo wtedy jeszcze się z nami liczą, jak przestaniemy to koniec.
    Kazachstan też mnie zastanawia, może jakaś mała nawalanka na przedpolach, co by sprawdzić kto z kim i za ile pójdzie.
    Tego czego nie robią nasi badacze (RAZ, Zychowicz, Bartosiak) to biały wywiad, trzeba by wiedzieć co 3,2,1 miesięcy temu było grane w mediach w Kazachstanie i sąsiednich krajach. Supermarket twarzoksiążkowy wie, youtube też wie co tam było grane i jaki temat grzany.
    Mocarstwo, które dla swoich ma pozostać mocarstwem musi rozgrywać na przedpolu, jak wpuści coś na swój teren, może zostać pozamiatane bo nawet swoi zaczną kombinować jak to z tą mocarstwowością jest.

  2. Wojny, jak historia uczy, trzeba tak prowadzić aby walki (nawet te przegrane) toczyć z dala od własnego terytorium…

  3. Warto zadać proste pytanie: Kto na tym zyskuje?  Wojska rosyjskie już tam są. Wojny domowej nie będzie, najbogatsi uciekli z kasą z kraju, spacyfikują niepokornych i tyle było.

  4. Dobrze Pan dopiekł naszym prorokom wiekszym i mniejszym;)

    a i pogadanka o Unii Hadzaczkiej swietna

  5. Ja myślę, że to już otwarte całowanie w wypięty zadek, a nie oddawanie czci wytartej karcie,tyle razy zmuszeni byliśmy całować dupsko, że widzimy już najwyraźniej twarz z błękitnymi jak niebo oczami i zalotnym, ułańskim wąsikiem. I jak zawsze w naszej, polskiej historii wiara nic nie znaczy, sic!

  6. Od 6 lat piszę, że USA będą na obrzeżach Chin i Rosji wywoływać konflikty i wojny.

    Także to, że nie ma takiej opcji aby Chiny zrezygnowały z eksportu dóbr (zamknęły się już kiedyś), ponieważ zostaną sprowadzeni do roli niewolników, niczym w XIX i XX wieku.

    Chiny i Rosja mamy sojusz propagandowy, taktyczny, a za kulisami trwa brutalna wojna i jest kwestią czasu jak Rosja straci Jakucję i Suberię. Są obszary gdzie współpracują i rywalizują. Normalne.

    Chiny wrócić do tego, co było przed wypowiedzeniem wojny RON rękami kozaków i protestantów – czyli szlsków handlowych, komunikacyjnych sprzed Powstania Chmielnickiego.

    Mam wrażenie, że Rosja zawarła jakieś porozumienie z USA i Niemcami a tzw. wojna z Ukrainą to teatr.

    Rosja raczej odpowie na Kazachstan. I obstawiam, że będą to kraje nadbałtyckie. Im chodzi o swobodny dostęp do portu w Kaliningradzie.

  7. Koty grają w pingponga czyli dziennikarze pomagają Pentagonowi wykryć lokalizację kosmodromu na cmentarzysku karawan, a kilkanaście miesięcy później Gagarin wypowiada stamtąd swe słynne słowa:

    Nu, pajechali

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.