sty 082014
 

Odwiozłem dziś dziecko do przedszkola, a kiedy wracałem oczom moim ukazała się tęcza. Najprawdziwsza, siedmiobarwna tęcza wznosiła się nad parkiem dworskim w Radoniach i był to widok niesamowity. Pierwszy raz widziałem tęczę w zimie i ucieszyłem się jak nie wiem co, bo jestem ciut zabobonny i różne znaki na niebie i ziemi cieszą mnie i niepokoją w zależności od kontekstu, w którym je oglądam. Tęcza towarzyszyła mi do samego zjazdu na naszą ulicę. Pomachałem jej i skręciłem do domu, a teraz siedzę przed monitorem i z niejakim zdziwieniem myślę o tym ile to się ostatnio tekstów w salonie pokazało dotyczących polskiej racji stanu. Polska racja stanu to, polska racja stanu tamto, polska racja stanu coś jeszcze innego. Do tego mnóstwo rad dotyczących polityki wschodniej, oraz tego jak należy, a jak nie należy rozmawiać z Rosją i innymi państwami, itp., itd. Ponieważ jak tu od dłuższego czasu używam słowa doktryna, chciałbym do niego powrócić. Ono jest adekwatne do sytuacji o wiele bardziej niż racja stanu i o wiele dokładniej opisywać będzie naszą misję o ile już nasiąknie treścią, co może się, jak wiemy nie wydarzyć nigdy. Mało kto bowiem myśli o doktrynie, wszyscy pierniczą o racji stanu i sposobach jej realizacji.
Otóż sprawy mają się tak, że Polska ma dziś szansę zostać czymś w rodzaju XVIII i XIX wiecznej Hesji, skąd imperium brytyjskie wybierało najemnego żołnierza, który walczył potem w koloniach. Na nic więcej nas nie stać, a owe dyskusje dotyczące racji stanu są jedynie uwagami, dość luźnymi, dotyczącymi prowadzenia negocjacji z patronem i na temat wysokości stawek dla oficerów, podoficerów i żołnierzy walczących gdzieś hen daleko. Ludzie zaś, którzy je inicjują mają, biorącą się nie wiadomo skąd nadzieję, że posiadają jakąś swoistą chytrość, która pozwoli im ugrać te 5 dolarów więcej na głowę. W zasadzie to jest nawet gorzej niż w Hesji, skąd król Jerzy brał wojsko najemne, bo tam interesy wojenne prowadził miejscowy książę, a u nas właściwie nie wiadomo kto. I nie wiadomo kogo ci wyjeżdżający na misje wojacy tak do końca powinni słuchać. Niby prezydenta, ale sami wiecie jak jest….
Jak wiecie do niedawna istniały dwa rodzaje państw: imperia i państwa narodowe. Te ostatnie mogły realizować doktrynę podboju, ale nie muszą, mogą realizować jakąś misję. Póki co nie wymyślono lepszej misji niż głoszenie ewangelii, co w świecie realnym, zawsze sprzęgnięte było z szukaniem sposobów na tanią produkcję i taką organizację życia, która pozwoli ludziom nie tylko harować od świtu do nocy, ale także modlić się i posiedzieć bezpiecznie z rodziną przy stole. W imperiach nie może być o tym mowy, bo imperia rosną kosztem swoich obywateli, jedynymi zaś spokojnie i dostatnio, a także bezpiecznie żyjącymi ludźmi są tam twórcy imperialnej propagandy, czyli filmowcy, którzy kręcą obrazy o tym jak fantastycznie się żyło za króla Jerzego, a teraz to jest nawet proszę stryjenki lepiej. Przyszłość zaś rysuje się już całkowicie różowo. Wszyscy inni, zamieszkujący imperia mają przekichane. Są zadłużeni, tyrają od świtu do nocy, a w nagrodę mogą sobie kupić motor na raty i rozbić się nim na autostradzie w dzień święta państwowego.
Rzeczywistość wygląda tak, że państw narodowych właściwie już nie ma, są tylko imperia, które zwalczają się rozmaitymi sposobami, a my akurat mamy pieriedyszkę, polegającą na tym, że czynione są jakieś zakulisowe podchody, które mogą skutkować czymś strasznym, ale nie muszą o ile podstępy, które przygotowuje się we współczesnych tajnych kamerach okażą się skuteczne. Państwa narodowe stały się dziś jedynie atrapami, bo żaden naród nie jest tak silny, by utrzymać swoją dominację na niewielkim nawet obszarze. Nawet Chiny tego nie potrafią. Ponieważ imperia muszą rosnąć, a Ziemia nie jest z gumy, do jakiejś katastrofy prędzej czy później dojdzie. Raczej później niż prędzej ponieważ rozrastanie się imperiów odbywa się w kilku kierunkach, nie tylko w szerz, ale także w głąb. To znaczy przychodzi taki moment, kiedy imperium poszukiwać zaczyna wroga wewnętrznego, by utrzymać dynamikę wzrostu. Trzeba kogoś obrabować lub zmienić nieco stosunki władzy na szczytach i do tego potrzebny jest wróg wewnętrzny. Wszyscy mniej więcej znamy historię ZSRR i mamy jakieś pojęcie o tym jak się to tam odbywało. No to teraz może dojść do przeskalowanego poszukiwania wroga wewnętrznego, o jakim się towarzyszom z KC nie śniło. Musimy bardzo uważać, żebyśmy się takim wrogiem nie stali. Wtedy koniec. A możliwości wrabiania dużych grup ludzi w sytuację bez wyjścia to jest osobny przedmiot wykładany samym najlepszym studentom, w imperialnych uczelniach wyższych, które wszystkie jak jedna noszą imię im. Johna Dee. Czy my w ogóle mamy o tym jakieś pojęcie? Kiedy patrzę na te recepty dla Polski publikowane w salonie24 jestem pewien, że nie. My się poruszamy po jakimś gabinecie figur wioskowych, w którym ktoś puszcza slajdy z rzutnika i wmawia nam, że to film pełnometrażowy. Nie tak dawno pisałem o pewnym prawicowym publicyście, który wyjaśnił nam dokładnie, że pomiędzy Polską a Ukrainą nie ma żadnych nieporozumień prócz tych dotyczących przeszłości. Odniosłem się do tego w osobnym tekście, ale coś jeszcze muszę dodać. Otóż nic istnieje nic takiego jak przeszłość w świecie polityki i w świecie doktryn imperialnych. Wszystko jest teraz. Wystarczy posłuchać jednego czy drugiego demagoga, żeby zorientować się, iż sprawy sprzed 500 czy 300 lat są tak samo istotne i mogą być użyte realnie dziś jako polityczne narzędzie, równie skutecznie, a może nawet skuteczniej niż ekonomiczne embargo czy jakieś tam wskaźniki czegoś, wzrostu czy spadku, nie jest to istotne.
Integralną częścią imperiów są banki. Trudno wyznaczyć granicę, gdzie zaczyna się władza polityków, a kończy władza banków w strukturze imperialnej, pokusa by stwierdzić, że rządzą banki jest wielka, ale to nie prawda. Rządzi doktryna. Przeszłość zaś, która jak pamiętamy jest teraz, uczy, że sukces osiągają ci, którzy mają bardziej spójną doktrynę. Ja tu oczywiście zawsze będę wracał do doktryny Johna Dee stworzonej dla potrzeb imperium brytyjskiego, doktryny, która dała temu imperium sukces i którą ograniczał właściwie tylko bezwład innych państw. Ona jest najważniejsza bez jej zrozumienia nie dojdziemy do prawdy. W warstwie ekonomicznej doktryna ta polegała na prostej bardzo relacji pomiędzy bankami a koroną – korona była zawsze udziałowcem przedsięwzięć kupieckich i ona wystawiała certyfikaty legalności. Kiedy do tego z wyspy pozbyto się księży katolickich korona przejęła również atrybuty religijne i juma nie dość, że miała wymiar propaństwowy i integrowała ludzi z pieniędzmi w hierarchicznych gangach, to jeszcze miała wymiar sakralny i czyniła ich wybrańcami, pewnymi siebie i nie znającymi wahań. Żeby osiągnąć tak uprzywilejowaną pozycję korona musiała pozbyć się baronów, częściowo poprzez fizyczną likwidację, częściowo poprzez przejęcie ich majątku czyli systemowe zubożenie, a częściowo poprzez przywiązanie do osoby władcy. Czynności te określać będziemy jako podporządkowanie kapitałowi wielkoobszarowych gospodarstw rolnych i uzależnienie produkcji żywności od banków.
I tu dochodzimy do rzeczy najważniejszej, czyli co rzeczywistego celu imperiów. On jest zawsze taki sam – chodzi o kontrolę nad produkcją żywności, a w naszych czasach jeszcze nad energetyką. Dążenie to, rozpoznane i zafałszowane przez XVI, XVII, XVIII i XIX wiecznych filmowców nosi w literaturze nazwę rewolucji i przedstawiane jest zwykle jako proces zmierzający ku uszczęśliwieniu wielkich mas ludzi. My wiemy, że to kłamstwo, ale czy nasze dzieci będą o tym wiedzieć? To ważne pytanie, albowiem wiele osób łudzi się, że upadek komunizmu zmienił jakoś tę tendencje i teraz to już, panie dzieju będzie normalnie. Otóż nie będzie, bo zawsze jest tak, że ludzie wolni zaczynają działać i wychodzi im, że można coś zarobić na produkcji rolnej, jeśli nie na wielką skalę to na taką może trochę mniejszą. Wszystkiego zaś i wszystkich, nawet dziś kontrolować się nie da. Znajdą się więc na pewno tacy, którzy nieświadomie staną w poprzek doktrynie imperialnej. W systemie imperialnym zaś, w systemie, który musi dążyć do absolutnej szczelności takie rzeczy są nie do pomyślenia. Zaprzeczają one bowiem istocie imperium, negują ją i sprowadzają na takiego buntownika najgorsze kary.
Ponieważ jedyną organizacją, która skutecznie, aczkolwiek przy wielkich stratach, przeciwstawiała się imperiom był Kościół Katolicki warto przypomnieć jakimi metodami się w czasie owych konfrontacji posługiwano.
Kontrola nad dużymi dużymi sektorami gospodarki odbywała się zawsze poprzez organizację życia społeczności, czynnej przy jakiejś wytwórczości. Z żywnością sprawa była prosta, bo zarządzali jej produkcją baronowie, właściciele folwarków, którzy – nawet jak im się zdarzyło zadłużyć – potrafili kwestię swojego zadłużenia rozwiązać metodami powszechnie krytykowanymi, ale za to niezwykle skutecznymi. Oni też pozostawali w ścisłym sojuszu z Kościołem, który także gromadził latyfundia i prowadził, poprzez swoich ludzi gospodarstwa rolne nastawione na specjalistyczną produkcję. Kiedy baronowie nagrzeszyli wobec swoich wierzycieli, szli do spowiedzi, odbywali pokutę, nieraz bardzo ciężką i prowadzili swoje folwarki dalej. Byli także podporą tronów, ale ciągle niestety wystawiani byli na różne pokusy. Były to pozornie pokusy natury religijnej, ale w rzeczywistości chodziło po propagandę gospodarczą i zmianę stosunków własności na wsi. Na omówienie tych spraw szczegółowo przyjdzie jeszcze pora.
O wiele gorzej było z miastami, albowiem odbywająca się tam produkcja masowa wymagała dużej dyscypliny pracy, a tę dawała jedynie wspólnota o charakterze religijnym. Dobrze wiedziano o tym w Rzymie, ale życie bywa szybsze niż decyzje papieży i herezje zwykle zaczynały rozwijać się w wielkich ośrodkach miejskich. Szczególnie tam, gdzie rozkwitał najważniejszy przemysł dawnych czasów czyli przemysł tekstylny. Od razu też zaczynały w takich ośrodkach wybuchać bunty, których celem było uzależnienie produkcji od banków lub dworów obcych. Wrogami buntowników zaś zawsze byli miejscowi książęta i Kościół, który rościł sobie prawo do posługo religijnej w społecznościach miejskich. Naprzeciwko zaś herezji wychodziły za każdym razem zastępy mnichów żyjących i utrzymujących dyscyplinę według nowej, dostosowanej do aktualnych tendencji reguły. I wierzcie mi, że nie było wcale przypadkiem to iż św. Franciszek, biedaczyna z Asyżu, pochodził z rodziny kupieckiej, która obstawiała sporą część rynku tekstylnego w Italii.
Co to ma wspólnego z Polską? Otóż w Polsce numery z herezją nie przechodziły. Nawet kiedy połowa kraju wydawała się opanowana przez herezję, czyli w rzeczywistości podporządkowana bankom i dworom obcym, siła którą dysponowali miejscowi baronowie, czyli po prostu szlachta była przemożna. Dochody zaś płynące z latyfundiów oraz innych gałęzi gospodarki tak potężne, że o zawładnięciu nimi za pomocą jakiejś prymitywnej deprawacji nie mogło być mowy. Przechodziły za to owe numery we Francji i tu dochodzimy do bezwładu państw, który blokował rozwój i ekspansję imperium brytyjskiego. Francja do czasów Ludwika XIII jest krajem na granicy rozpadu, trzyma się dzięki gwałtownej i brutalnej reakcji katolickiej szlachty i oporowi Paryża, które to siły za nich nie chcą iść na służbę banków, czyli w tamtym przypadku po prostu Londynu. Ani szlachta francuska, ani uniwersytet nie były zdolne do akcji zaczepnej, ale mogły bronić się skutecznie u siebie. Kiedy imperium skierowało swoją uwagę za ocean, oraz starło się za tym oceanem z Hiszpanią, Francja mogła trochę odetchnąć, ale nie na długo. Potrzeba było czegoś, jakiejś doktryny, która odsunęłaby groźbę ponownego ataku. I taka doktryna się znalazła. Nazwano ją merkantylizmem, ale chodziło po prostu o ochronę francuskiego rynku i francuskich producentów. Żeby ową ochronę zapewnić Paryż musiał skierować uwagę imperium na kogoś innego. I skierował – najpierw na Austrię, a potem na Polskę. Zyskali w ten sposób Francuzi półtora stulecia spokoju. Przez te półtora stulecia trwała u nas wojna, właściwie nieprzerwana, wojna realizowana przez podwykonawców wynajętych przez banki, głównie przez Szwecję, ale także przez kozaków, a potem przez Prusy. Jej celem było zniszczenie i podporządkowanie bankom produkcji rolnej na terenie Rzeczpospolitej. Przeciwko tym działaniom można było wystąpić właściwie tylko w jeden sposób, poprzez wspólną akcję z Kościołem i organizacjami, które go reprezentowały, co w praktyce oznaczało współprace z Jezuitami.
I teraz zwróćcie uwagę na pewien szczególny rys, który pojawia się zawsze w opisach misji jezuickich na terenie Rzeczpospolitej. Otóż wszyscy uczeni humaniści, którzy problem ów badają, piszą, że jezuici powrócili do formuły Kościoła wojującego. Ja, bardzo przepraszam, ale to jest taka brednia, że szkoda gadać. Najtrudniejszy odcinek pracy – kresy upadającej w XVII wieku Rzeczpospolitej, opanowane przez różne gangi, zwykle bardzo brutalne są miejscem poświęcenia dla wielu zakonników. Chodzą oni osobiście od drzwi do drzwi i w czasie wojny głoszą dobrą nowinę. I dziś, na licznych uniwersytetach, w licznych antologiach tekstów dotyczących problematyki religijnej i politycznej tamtych czasów używa się wobec nich formuły „Kościół wojujący”. A na dodatek przeciwstawia się temu wojującemu Kościołowi arkadyjską, sięgającą antyku rzecz jasna, wizję życia ziemiańskiego, które jest udziałem szlachty innowierczej głównie lub z innowiercami sympatyzującej. I nikt tu nie widzi żadnej pomyłki? Żadnego curiosum w tym propagandowym zakrętasie? To po co ci autorzy chodzili do szkoły? Banda zdrajców szykująca rozbiór i podział majątków, w dodatku nie swoich, przedstawiana jest w polskiej literaturze naukowej, jako gromadka pogodnych i sympatycznych myślicieli zatroskanych o przyszłość kraju. Ojcowie jezuici zaś to Kościół wojujący, chcą oni powyrywać lutnie i flety z rąk tych pierwszych i każą im się biczować? Tak to jest rysowane.
Czasy trochę się zmieniły i Jezuici nie są już tym czym byli dawniej. Warto jednak wszystkie te kwestie przemyśleć raz jeszcze, bo nie możemy kręcić się wokół dylematów „czy z Niemcami, czy z Rosją” i nie możemy budować naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci wokół negocjacji stawek najemnych żołnierzy. Degradujemy się przez to i niszczymy.

Na stronie www.coryllus.pl trwa promocja książek „Dzieci peerelu” i „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu”. Sprzedajemy je w tym miesiącu po 15 złotych za egzemplarz. Można także zobaczyć tam portret Georga Hohenzollerna autorstwa Tomasa Bereźnickiego z Krakowa. Georg będzie jednym z bohaterów komiksu „Święte królestwo 1526”, który ukaże się na wiosnę. Mamy w ofercie także nowe książki i nowe kwartalniki. Wszystko na stronie www.coryllus.pl. Jeśli ktoś woli kupować książki w tradycyjnym sklepie może odwiedzić księgarnię Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, sklep FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, albo księgarnię „Latarnik” przy Łódzkiej 8 w Częstochowie. Aha, jest jeszcze księgarnia wojskowa w Łodzi, przy Tuwima 33, tak także powinny być jeszcze nasze książki. No i w Katowicach, w księgarni „Wolne słowo” przy 3 maja.

  41 komentarzy do “Zimowa tęcza czyli po co nam polska racja stanu”

  1. Obecnie przyszłość to rysuje się całkowicie tęczowo. A współczesna doktryna to merkeltylizm, który oznacza ochronę niemieckiego rynku i niemieckich producentów. Wszyscy inni, zamieszkujący imperium UE, mają za to jak to w imperiach bywa, przechlapane 😉

  2. Panie Gabrielu, czy dobrze rozumiem, czy uważa Pan św. Franciszka i jego dzieło (jedynie czy też częściowo) za próbę ratowania miejscowych stosunków własnościowych na rynku tekstyliów? Pozdrawiam

  3. Tak, pojawienie się tęczy ma samo w sobie coś urzekającego. Nagłe, pojawienie się tęczy, kiedy wieje chłodny wiatr i raczej niemiła chłodna aura dokooła a więc w warunkach atmosferycznych kiedy tęcza nie powinna się pojawić – kojarzy mi się zawsze z wizytą papieża Benedykta w Auszwicu, kiedy papież skończył swoja wypowiedź pojawiła się tęcza. Powiedziano wtedy – że to nagłe pojawienie się tęczy na niebie nad koncentracyjnym obozem ma jakieś swoje mistyczne znaczenie.
    Nie wiem jakie, ale symbolika utkwiła mi w pamięci….
    Idąc za tokiem myślenia GM, widać że doktryna jest pochodną genów. Jeden się rwie do bitki, drugi się rwie do wypitki. Jednemu wystarcza to co odziedzicy po przodkach, drugiemu ciągle mało, musi rabować po … dalszej okolicy.
    Rabunek jest agresją, więc agresywne zachownaia społeczeństw wypychają tych spokojnie gospodarujących na ziemi przodków z ich ziemi, domów,folwarków,………. wigwamów (także)
    Tak więc „gospodarujący” są wypychani na margines życia ekonomiczno – społecznego przez tych „Rabujących” A ten sposób zachowania społecznego nazywa się doktryną.
    Rozpisałam się , Ameryki nie odkryłam, może nawet tkwię w błędzie. ,

  4. Do Bartnika: póki co, czyli przy takiej sobie znajomości szczegółów uważam św. Franciszka i uznanie go przez Kościół za próbę uniemożliwienia herezji przejęcia rynku tekstyliów. Nie tylko we Włoszech, ale także w Flandrii. Niech Pan pamięta jakie to są czasy.

  5. NIEŚWIADOMIE staną w poprzek doktrynie imperialnej….

    dlatego walczyć trzeba byśmy byli świadomi …. to jasne …

    zachęcam różnych ludzi do czytania tego bloga … i słyszę , że to trudne teksty … od ludzi o formalnie wysokim statusie wykształcenia …….. dzizas !!!!

  6. Kościół nigdy nie był siłą Polski. To wierząca szlachta stanowiła siłę a kościół jak zwykle był chwiejny. Jezuici robili dużo dobrego to kościół ich utemperował tak samo jak zniszczył inną pozytywną siłę Templariuszy. Jedyny zakon który mógł stawić czoła heretyckim bankierom. Nie zdziwiłbym się gdyby plan ich zniszczenia podsunęli judejscy bankierzy.

  7. AniazUW … bardzo dobrze to Pani tłumaczy … 🙂

  8. Myślę, że jest pan mocno powierzchowny i zmierza w stronę neopogaństwa. O tym jak było z templariuszami wiadomo od dawna, a jezuitów nie wykończył bynajmniej Kościół.

  9. O Arce przetrwania..

    Zawierucha wieków..,lat i dni..
    Ułudę życia rozmienia …
    I coraz rzadziej się sni..
    Idea Tam wstąpienia..

    Ten , co Ciemnością włada..
    Tak rządzami w nas mąci…,
    Że bliżej nam do Kaina..
    Niż do Abla świętości..

    Ale jest coś piękniejszego..
    Niż to życie co z nas drwi..
    Jest miłość Najwyższego..
    I póki co…..otwarte drzwi..

    Tylko uzbrój się w Różańca sznur..
    Jak to ojciec Hubert Schiffer miał..
    A ominie Cię każdy ..i atom ..i mór..
    ………………I otoczy wieniec chwał..

  10. kościół był siłą Polski .. może nie wszyscy jego przedstawiciele ….Polska liczy się w nowożytnej historii od chrztu

    coryllus jakiś czas temu opisał sprawy imperium , doktryny itp na trochę innem przykładzie … jasno napisał że sąsiadujące z nami imperia zawsze będą chciały nami zawładnąć….
    Rzym jest tym rodzajem doktryny uniwersalnej , która z racji uniwersalizmu jest nam przyjazna
    Streszczam , bo nie mam czasu , można poczytać teksty coryllusa samodzielnie

  11. Do Coryllusa ws. św. Franciszka. Czyli zgodnie z Pana intuicją byłoby tak: imperium chce władzy. Oczywiście imperium reprezentuje smoka apokaliptycznego i jego plany wobec ludzi. By panować potrzebuje kasy. Kasę daje rynek tekstyliów, więc wymyśla herezję, by ten rynek przejąc. Kościół zaś dostrzega to zagrożenie ze strony zakusów imperium i zręcznie wykorzystuje św. Franciszka – biedaczynę i jak na swoje czasy ekscentryka ale dobrej woli i wiernego syna Kościoła do powstrzymania owego przejmowania rynku tekstyliów? Jeśli tak to czy nie jest to spłycenie problematyki?
    Kościół zawsze uczył nas, że w świecie toczy się wojna pomiędzy dziećmi światła i dziećmi ciemności tzn. Kościoła i antykościoła. Widzimy to w historii na każdym kroku. Jest to zmaganie przede wszystkim na płaszczyźnie duchowej. Oczywiście dalej widać to w podkreślanej przez Pana doktrynie np. państw i imperiów i dalej jeszcze w gospodarce i polityce a nawet w stylach życia, jakie preferują konkretni ludzie. Genialny papież Innocenty III miał ów słynny sen widział biedaczynę podtrzymującego chylącą się ku upadkowi świątynię. Oczywiście najpierw chodziło tu o Kościół i jego misję na płaszczyźnie duchowej czyli właśnie walki z herezjami, które przede wszystkim zagrażały zbawieniu wiecznemu ludzi. Oczywiście ich stanowi posiadania także.

  12. Do bartnika. Oczywiście, że stanowi spłycenie, ale ja tu właśnie od tego jestem, żeby spłycać. Głębokimi kwestiami i ich rozważaniem na płaszczyznach duchowej i intelektualnej zajmuje się tylu ludzi, że moja obecność wśród nich byłaby nazbyt wielkim kłopotem. Jeśli zaś chodzi o szczegóły, to w czasach Innocentego III nie ma żadnego jawnego imperium, Bizancjum jest rozbite, zło ma inne emanacje.

  13. Przeczytałem 3 tomy „Baśni jak niedziwiedzi ” ,wiedza na temat budżetów i ich kreatorów przydała mi się już kilka razy ,kiedy to prowadziłem dysputy na tematy związane z sytuacją obecną na świecie .Pytanie do oponętów w rodzaju „Kto za to płaci , kto to finansuje ?” rozkładaich na łopatki , są bezradni .
    Od jakiegoś czasu uczęszczam do szkoły szerzącej herezję (Studium Psychologii Alternatywnej), wiedza tam wykładana podzielona jest na bloki tematyczne , ostatnim z którym się zapoznawałem był tarot i kabała , Wykładawcą był słynny , w świecie tarocistów ,pan Suliga . Jako ,że z natury jestem indywidualistą , buntownikiem i do tego prowokatorem starcie z tym panem jak i z większością wykładowców musiało dojść do starcia . Zreszta w wpadku tego pana konfrontacja była nieunikniona , jest to osobnik nienawidzący chrześcijaństwa , zwłaszcza polskiego katolicyzmu ,czego dawał wyraz wtrętami na temat obłudy , zakłamania i zbrodni Kościoła Katolickiego.Oczywiście na każdą tego typu uwagę wypowiadałem swoją uwagę . Nie będę streszczał całych wykładów , a postaram się przytoczyć kilka przykładów .
    Wykładowca rozpoczoł od historii tarota , udało mu się zachaczyć wyprawy krzyżowe i oczywiście wtracić uwagę pod tytułem ” Po co ci wstrętni chrześcijanie tam się pchali ” moja uwaga brzmiała ” A nie chodziło przypadkiem o opanowanie szlaków handlowych” , na co Suliga ” No dobra zostawmy to , bo to nie ma w naszym wypadku większego znaczenia , oczywiście wykonał przy tym charakterystyczne , lekceważące machnięcie rękoma .Opwieść o histori tarota wiązała się z potępieniem tego strasznego Kościoła który widział w tarocie i kabale narzędzie Szatana i przeciwstawiał się (mówił Suliga) , tarot stworzony został jako gra hazardowa , była to straszna gra , pozbawiała ludzi majętności i pozostawiał ludzi z ogromnnmi długami , często doprowadzała przegranych do samobójstw , nie dziwmy się więc ,ze kościół potępiał ją . Oczywiście nie omieszkałem zwrócić złośliwą uwagę (w odpowiedzi na złośliwe uwagi pod adresem Kościoła ) że tarota stworzył jakiś żyd , na co pan Suliga stwierdzil ,że nie mógł to być żyd , ponieważ oni są tacy bogobojni , powiedział ,że to musiał być przechrzta , czym rozbawił mnie.
    W momencie, gdy mówił. o tym jak to karty tarota rozpowszechniły się w całej Europie , wtraciłem uwagę , pytanie „Ciekawe w czyich rękach znajdowały się manufaktury produkujące te karty ” , wzbudziłem lekką irytację wykładowcy .
    A teraz trochę z innej beczki . Pan Suliga stwierdził ,że błędy strategiczne ( powiedział że interesuje się batalistyką) Jana Kazimierza w walce z Bohdanem Chmielnickim (niewątpliwie takowe były) doprowadził w konsekwencji do rozbiorów , wtrąciłem pytanie ” Ciekawe kto finansował Chmielnickiego ” , nastąpiło charakterystyczne , lekceważące machnięcie rękoma i uwago, ” Zostawmy to, nie jest to teraz ważne w naszej dyskusji” , znowu mnie rozbawił .
    Omawiając któraś z kart tarota pan Suliga powiedział o tym jak to prawo potrafi być ślepe i bezduszne , czym umożliwił mi uwagę ,że chrześcijaństwo na pierwszym miejscu stawia moralność i etykę , czym go lekko zirytowałem , hihi.
    Było jeszcze kilka potyczek , podczas jednej z nich Suliga nie wytrzymał i stracił panowanie i zaczał krzyć , ale o tym może napiszę kiedy indziej .
    Tak pokrótce o wiedzy otrzymanej od Coryllus i praktycznym jej wykorzystaniu.

  14. Dziękuję. Mam tylko jedno pytanie: po co pan chodzi do tych satanistów? Suliga to znana postać, człowiek niestety opętany, a pewnie też nie całkiem zdrowy.

  15. Sporo dobrego tam się nauczyłem Panie Gabryjelu.

  16. Taka mala wrzuta z „Gods Forsaken Island” dla niepoznaki zwanej Wielka Brytania:
    „Anglikanie usunęli grzech i szatana z obrzędów chrztu”
    http://pl.radiovaticana.va/articolo.asp?c=761992
    zeby juz nikt nie mial zludzen komu skad wyrastaja kopytka..

  17. Panie Gabryjelu tam też można siać wątpilwości.

  18. też skorzystałam parę razy w coryllusowego sformułowania ,, czyj budżet za tym stoi ,, to jest zgrabne sformułowanie . Ja latami w różnych dyskusjach wchodziłam w szczegóły danej sytuacji … szczegółów znam dużo , więc głównie wkórzałam rozmówców … a coryllus dał mi broń do ręki cudowną…. udając głupa z troską pytam ,, ale kto za to płaci .. i czemu ,,, na jaki zysk liczy … Oczywiście do starych znajomych nie mogę udawać głupa bo za dobrze mnie znają więc cytuję Friedmanna ,, nie ma darmowych obiadów ,,, trochę co innego … jasne .. ale oba dobre

  19. filozof , jeśli Pan czuje w sobie taką siłę …. ? bo tam trzeba egzorcystów …. mam swoje doświadczenia z normalnymi niby ,, nie grającymi w tarota ludźmi … ale uzależnionymi od neopogaństwa tak że nawet o tym nie wiedzą sami …. zdziwili by się na powiedzenie im tego co prezentują…..

  20. @all ……… wierzę w POWSZECHNY kosciół … tu nie trzeba gremiów uczonych teologów … tylko słuchać samego siebie … co ja mówię w czasie mszy ,,, co znaczą te słowa dla mnie … i ogólnie

  21. Zaginionylądzie jestem odporny . Jakimś „dziwnym” zbiegiem okoliczności przed Rewolucją francuską tarotem (rozpowszechnianiem go) zajęli się masoni , po za tym jest to bardzo sprytne narzędzie zbierania informacji , narzędzie wywiadu wojskowego, gospodarczego , dotyczącego finansów a także do ogłupiania ludzi .

  22. Nie wiem czy mnie rozdrapiecie czy nie ale prosze zobaczyc kto zostaje czlowiekiem roku o Maxa:
    https://www.youtube.com/watch?v=y9fLsWL4Sgo

    ano wlasnie …. ten zimny czekista Putin.
    Ogladajac naszych expertow ciagle slysze ze Rosja nawet do malego palca Ameryce nie siega i takie tam dyrdymaly w stylu tvnowskich ekspertow ale fakty sa takie:
    LGBT out, religia do szkoly powrocila, stawiaja koscioly, za szezenie niemoralnosci wysokie kary, za nasmiewanie sie z religii do wiezienia, zapomogi na dzieci, podatki obnizone dla rodzin wielodzietnych, po raz pierwszy od 1990 roku populacja rosjan rosnie a nie maleje….no a teraz najlepsze ten przykaz wejdzie od wakacji 2014 roku chlopcy od 16 roku zycie do zakonczenia nauki w szkolach maja odbywac obowiazkowe przeszkolenie w armi w kazde wakacje. Po zakonczeniu nauki na nastepne 2 lata do armi…. Widac wyraznie ze ten szachista Putin ma jakas doktryne na kilkanascie lat do przodu….

    PS.
    Corka moja 18 lat ma …. czyta biblie do poduszki codziennie , brazowy pas w jujitsu, chodzimy na strzelnice… no i oprucz angielskiego uczy sie rosyjskiego bo my z lubelskiego jestesmy. Tak na wszelki wypadek…..jak juz nie bedzie mozna wytrzymaz z ”zydami i LGBT ” to nie bedzie innej mozliwosci jak tylko zgasic swiatlo i wyjechac…..do Rosji.

    Pozdrawiam

  23. Do coryllus. Jestem absolutnie chrystusowcem dlatego odcinam się od religii ludzkich w tym także od katolicyzmu (nie można dwom panom służyć).

    Przyznaję że znam historię powierzchownie i w dodatku w 50% z pańskich książek (to pańskie Baśnie zachęciły mnie do badania historii) ale rozumuje samodzielnie i im więcej poznaje faktów tym bardziej oczywistym dla mnie jest to że kościół powszechny nie stanowi realnej siły i nigdy jej nie stanowił. Najlepszym dowodem jest to co stało się z krajami katolickimi takimi jak Węgry i Polska. To heretycy ustanawiali Imperia i Cesarstwa a zwolenników papiestwa rozdeptali delikatnie ujmując.

    A papieże to najsłabsze ogniwo katolicyzmu. Po 200 latach skutecznych działań Templariuszy pojawił się jeden strachliwy papież i wszystko zaprzepaścił. Przypochlebiając się królowi Francji skazał niewinnych ludzi na śmierć co jest oczywiste po ujawnieniu przez Watykan starych dokumentów.

  24. Panie Barters i co się dzieje z tymi imperiami I cesarstwami ? On powstają o padają , a kościół Chrystusa wciaż trwa . Bo to nie siła a moc zwycięża , a moc pochodzi od Boga .

  25. Przerzuciłam Encyklopedię Katolicką t. 5, szybko przeczytałąm treści 2 haseł: Św. Franciszek i Franciszkanie, znalazłam zdanie na temat nazwijmy to gospodarczy czy tekstylny „Pochodził z zamożnej rodziny mieszczańskiej (Ojciec Pietro – właściciel składu sukna…). (…) pomagał ojcu w handlu suknem (…) aż do momentu kiedy usłyszał „napraw mój dom który jak widzisz cały ulega zniszczeniu” . Wtedy wziął się za naprawianie. (E.K. t.5 s. 426)
    Na str. 482 jest o stratach w ludziach: 200 zakonników poniosło śmierć męczeńską w walce z Lutrem, w Niederlandach zginęło 11 zakonników, spalenie spowiednika Katarzyny Aragońskiej, a w czasach Elżbiety I – zginęło 100 braci, husyci ubili – 14.
    Szukam dalej

  26. może coś mylę , bo zaraz mam gościa … Braun na spotkaniu w Krakowie w czerwcu miał coś przeciwko tej encyklopedii katolickiej … jest jego nagranie z Maciejewskim na spotkaniu Polonia Christiana … na youtube ……Dawał konkretne przykłady … Może nasz gospodarz pamięta …..
    bo ja ma za chwilę kolędę ( nomen omen) i nie mogę szukać

  27. Dewiancie, wcale nie jesteś taki jak pseudonim którego używasz, całkiem logicznie rozumujesz.

  28. Zaginiony lądzie, jak pamietem to GB narzekał, że opracowanie hasła dot poszczególnych herezji -autorzy EK – powierzyli głównym duchownym tych heretyckich ugrupowań. Wg GB hasła o heretykach powinny byc opracowane przez KK, aby stanowiły krytykę tych herezji a nie ich apologetykę.
    No i ma rację

  29. Panie FILOZOFIE Z PGR-u imperium nadal wymiata (Anglia) a cesarstwo niemieckie ma się całkiem dobrze.

    Za to w kościele z każdym kolejnym wyborem papieża wierni zastanawiają się czy ten już wykończy kościół czy jeszcze się zlituje.

  30. Dewiant ….. nie wyjechać do Rosji …… proszę rzucić okiem na historię cerkwi w Rosji carskiej … jak car przejął tam władzę .. inaczej niż anglikanizm …. ciekawe mechanizmy tam zadziałały …. Stalin niedobitki cerkwi trzymał z KGB bo a nuż się przyda … no i jest jak znalazł …. Resztę Pana działań popieram …….
    ja w dzieciństwie śpiewałam mimo prlu ,, nie rzucim ziemi …. ,, no tak mam …. każdy ma swoje dewiacje .. 🙂

  31. Tak sobie pomyślałam przerzucając strony EK t.5, że ojciec Św. Franciszka pochodził ze wsi, a skład sukna wniosła w posagu matka Świętego. Ergo wraz ze składem sukna także musiała wnieść w posagu wszystkie kontakty handlowe swojego ojca (dziadka po kądzieli). Gdzieś w internecie jest informacja że rodzina ta miała świetne kontakty handlowe z Francuzami (zapewne od kilku pokoleń) …. nie podano nazwy tych francuskich kontrahentów ani miejscowości … Ci Francuzi to ……. ?
    No więc rodzina ta obstawiała część rynku tekstylnego w Italii (vide coryllus) oraz miała pokoleniowe kontakty z „sukniarzami’ we Francji (internet) . Tyle.

  32. św Katarzyna ze Sieny urodziła się w rodzinie farbiarza …. to też tekstylia ??? Fantastyczne są jej listy do Awinionu do papieża …. coraz śmielej go nakłaniała a w końcu mówiąc brzydko sztorcowała , żeby wracał do Rzymu … Ona do doktor kościoła ,,,,, oczywiście zmusiła Go do powrotu i tak się skończyła ,, niewola ? awiniońska ,,

  33. Dewiancie przed ewentualną emigracją we wschodnią stronę, poczytaj na przykład o losach osadnictwa, które nosi miano „Niemców nadwołżańskich” i ich losach w czasach niedawnych.

  34. Panie Barters kościół to my , mnie nie wykończą , mojej wiary nie zachwieją ,jezeli i pańskiej nie wykończą to już będzie dobrze , bo będzie nas dwóch , a myślę że jest nas takich wielu .

  35. Ja nazywam to dążenie do przejęcia rynków tradycyjnie: dążeniem do monopoli. To monopol pozwala czerpać zyski nieograniczone bo brak konkurencji pozwala zgarniać maksymalne marże. Do ustanowienia monopolu zawsze dąży ktoś konkretny (człowiek, firma, cech czy trust firm) a banki zawsze chętnie monopol sfinansują. Dziś chce się monopolizować rzeczy wydawałoby się nie do zmonopolizowania: pszenicę, kukurydzę czy inne produkty żywnościowe. MONSANTO, firma z USA, opatentowała genetycznie zmodyfikowane zboża, które można kupić tylko od nich. Dodatkowo ściga, z całą bezwzględnością, farmerów, którzy wysiewają własne ziarno (z własnych zbiorów) jeśli ma ono jakieś cechy genetyczne opatentowanych odmian co jest jawnym obłędem bo zboża są przecież wiatropylne. Przykłady prób monopolizacji można mnożyć (np. łososie zmodyfikowane, które uciekły po sztormie z hodowli do oceanu). Te wszystkie praktyki mają swoją praprzyczynę w modelu kapitalizmu amerykańskiego/anglosaskiego, który za sukces uważa produkt, którym obsłuży cały świat: Microsoft, Apple, Google, Youtube, McDonalds, KFC, Intel, Viagra i tysiące innych. A rynki finansowe dadzą na to kasę z ochotą bo gospodarka rynkowa to jest pic dla Polaczków i innych frajerów głoszony po to aby zdjęli zabezpieczenia antymonopolowe na swoim rynku.

  36. Jak widac z historii, roznymi drogami prowadzi Bog czlowieka do siebie, czasami przez przemysl tekstylny.

  37. cortes…. ta gospodarka wolnorynkowa to istotnie do naszych ziomków adresowana …. i znam takich co tej wiary będą bronić jak nie wiem co

    Mirek droga do Boga to idzie takimi drogami , że głowa boli … ze zdumienia …. że tak można … Świetny przykład Loyoli , założyciela jezuitów … ale wszystkie … Loyolę to nawet inkwizycja prześladowała
    św. Jana od Krzyża , współbracia więzili w cwli w warunkach nie do opisania … uciekł od nich dachami … historie warte czytania …. I TO SĄ ŚWIĘCI

  38. Drażni mnie gdy czytam „patriotów „piszących z pogardą o swoich rodakach (mam na myśli użycie słowa „Polaczki” . Od 1944 mamy nałożoną obcą głowę na polski tułów , jak sie prześledzi rodowody tych na naszym tułowiu to za cholorę nie mogę tam znaleźć Polaków. No chyba ,że potomków tych z KPP.

  39. „Polaczki” to nie wyraz pogardy (również wtedy do mnie samego ) ale tłumaczenie (łagodne) takich słówek obcojęzycznych jak np. Polacken lub Poles służących do określenia tutejszej, gorszej ludności przez zbawicieli z zachodu.

  40. teraz to żeś chłopie dowalił

  41. DO-SKO-NA-ŁA notka.
    Chciałbym zawsze takie.
    O ważnych rzeczach, głębokie, a jednocześnie zrozumiałe, bez skrótów myślowych i ukrytych (dla czytelnika) założeniach.

    Świetna!

    Dziękuję.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.