paź 042023
 

W filmie „Reset” pokazują coraz to gorsze rzeczy. Pan Pytel po wczorajszym odcinku powinien zamienić się w zaciek na ścianie, podobnie jak jego kolega Nosek. Nic takiego jednak się nie stanie. W sieci znów zaczynają pokazywać wypowiedzi pana Pytla, kiedy to mówi on, że Rosja to PiS. I jasno widać, że ta cała masa ludzi, która przybyła na marsz w Warszawie chętnie w to wierzy. Oni sami bowiem, według własnych kryteriów oceny, żadną Rosją nie są. Uważają siebie za sól ziemi, podobnie jak sędziowie wydający wyroki w trybie wyborczym. Co łączy tych ludzi z wyborcami PiS i z całym obozem prawicy. Otóż to, że wszyscy w Polsce próbują zbijać kapitał polityczny na obsadzeniu się w roli ofiary. Obejrzałem wczoraj ten „Reset” i czekałem na konkluzję, dość oczywistą, którą zaraz tu umieszczę. Nie doczekałem się. Było za to o szabli, zdradzie, honorze oficera i temu podobnych pierdołach, które – jak wnosić można z postawy panów Noska i Pytla – żadnego znaczenia od dawna nie mają.

Na jakąż to konkluzję czekałem? Z tego co mówili prowadzący, umowy jakie zawierali oni z KGB, miały być przez to KGB korygowane. Bo były źle przetłumaczone, bo zawierały jakieś niejasności, bo coś tam. No, ale ruscy to zlekceważyli i niczego nie poprawili. A Nosek jednak to podpisał. I teraz – czy ci ludzie nie rozumieją, że cały ten cyrk spreparowany był po to, by ośmieszyć polskie służby w oczach sojuszników? Nie zagrozić tym sojusznikom, bo rozumiem, że tam jednak nie ma kretynów i Noska z Pytlem nikt w nic nie wtajemniczał, Ich postawa miała posłużyć Moskwie do wskazania, że Polska w NATO to jednak pomyłka i naprawdę najlepiej ją podzielić. Czyli, że była to zagrywka wykluczająca ewentualną pomoc sojuszników w chwili kiedy wojska moskiewskie przesuwałyby się w kierunku linii Wisły. Idioty nikt nie żałuje, szczególnie takiego, który działa na własną szkodę. Do tego zaś sprowadzała się misja Noska i Pytla, a zapewne też misja Tuska i Sikorskiego. Tyle, że tamtym zdawało się iż oni na pewno ocaleją, albowiem są zbyt ważni.

Już nie pamiętam, czy w filmie padło sformułowanie „zdrada stanu”. No, ale to jest zdrada stanu i co dalej? Nic. Konkluzja ta wyznacza nam od razu dwa kierunki rozważań. Pierwszy – to wszystko nie ma znaczenia, albowiem prawdziwa polityka robiona jest gdzie indziej, innymi rękami i według innych standardów. Drugi: nasze państwo cały czas jest bezradne i narażone na całkowitą destrukcję. Nie może być bowiem tak, że SKW pije wódkę z ruskimi i bawi się z nimi używając ostrych narzędzi. To są rzeczy nie do pomyślenia. Ja skłaniałbym się jednak do tego pierwszego kierunku, a przekonał mnie o tym prof. Cenckiewicz pokazując logo Służby Kontrwywiadu Wojskowego. On co prawda, albowiem stara się podnieść swoje wypowiedzi na wysoki bardzo diapazon emocji, wskazał, że tam gdzie orzeł znosi jajka, jest kółko z barwami narodowymi. I to powinno nas oburzać, a także skłaniać do protestów i gwałtownych wystąpień. Mnie jednak to nie oburza, a jeszcze bardziej przekonuje, że cała ta afera to próba politycznej kompromitacji rządu Tuska i służb pod pozorem resetu stosunków. Bo co innego jest ważne i demaskatorskie. Oto logo SKW projektował ojciec jednego z tych co podpisali umowę z KGB. Powiedzieć, że ręce opadają, to nic nie powiedzieć. Ja rozumiem, że Pytel jest z Krakowa, a Nosek z Nowego Targu i tam są inne standardy jeśli chodzi o budżety na cokolwiek. No, ale są chyba do cholery jakieś granice? Wynająć ojca emeryta do projektowania logo, które wyobraża orła znoszącego zamiast jajka białoczerwoną piłkę do golfa?!

Fakt ten wskazuje, że tam nie ma ludzi, z którymi to KGB mogłoby rozmawiać o czymkolwiek. To zaś z kolei oznacza, że fakt ten na pewno ujawnił się wcześniej i Nosek z Pytlem byli tylko jakimś gangiem Olsena wysłanym na rzekomy skok, po to, by tym łatwiej dało się ich skompromitować. Szefem gangu jest oczywiście Tusk, a tym drugim, co ma kapelusz i marynarkę w kratę – Sikorski.

Wszyscy przecież rozumiemy, że takich spraw nie rozwiązuje się i nie załatwia w filmach dokumentalnych. Tak więc chodzi o to, o co chodziło wówczas – o podniesienie wiarygodności Polski w oczach sojuszników. To zaś czyni rząd. Tamci odbierają sobie wiarygodność poprzez coraz bardziej idiotyczne wystąpienia i pozy. Wczoraj Tusk sfotografował się z książką zatytułowaną „Historia imperium rzymskiego” na kolanach. Czekamy na zdjęcie z wytrychem.

Pytel, Nosek, Komorowski zostali unieważnieni w poprzedniej kampanii. Nie znaczą już nic. Nawet Sikorski znacznie zmalał. Został tylko Tusk, który jest pompowany jak żaba. Tylko on bowiem jest dziś jeszcze jakimś symbolem, wokół którego można zgromadzić większą ilość wyborców. I to się właśnie dzieje na naszych oczach. Czy tych wyborców będzie wystarczająco dużo, by podważyć wynik głosowania? O to bowiem toczy się gra i o tym mówił wczoraj Schetyna. To jest ich ostatnia nadzieja. Wszystkie inne umarły i pokazuje nam to film „Reset”. Pokazuje nam on też, a raczej nie nam, ale im, że są przez Moskwę traktowani jak szmaty. I chyba o ten efekt chodzi Cenckiewiczowi, bo nie chce mi się wierzyć, żeby serio przejmował się on tą szablą i tym biało czerwonym jajkiem. Ponieważ tłem filmu cały czas jest zamach smoleński, wychodzi na to, że „Reset” przeznaczony jest przede wszystkim dla tamtych, jako ostrzeżenie, którego oni najwyraźniej nie rozumieją. No, ale czego wymagać po ludziach, co zlecili zaprojektowanie logo emerytowi nie radzącemu sobie z indesignem?

Czy po wyborach KGB zleci zabicie Tuska? Jego pewnie nie, bo on ma kryszę niemiecką, a tak łatwo Niemcy nie pozbędą się wypróbowanego agenta. Tamci jednak powinni się pilnować. I o tym jest ten film. Powinien się też pilnować Schetyna, któremu wskazano drzwi, a on próbuje wrócić oknem.

Czy przed wyborami PiS odpali jeszcze jakąś rewelację? Raczej nie, albowiem mało już co do ludzi dociera. Mam wrażenie, że wszyscy chcą, żeby to się wreszcie skończyło, żeby władza, która zostanie ponownie wybrana przeszła do konkretnych działań. Czy to będzie oznaczało trybunał stanu dla Tuska i reszty? Tego się chyba nie doczekamy, ale może choć Pytel z Noskiem zapłacą jakieś symboliczne grzywny. No i koniecznie trzeba odebrać ruskim tę szablę wręczoną im w stanie alkoholowego upojenia.

Powróćmy teraz do początku naszych rozważać, czyli do obsadzania się w roli ofiary. Niemcy nigdy tego nie czynią. Nawet wtedy kiedy są ofiarami. Zawsze starają się, nawet jeśli trzeba to udawać, że są siłą sprawczą i mogą coś zrobić. W Polsce to się nie udaje nigdy, albowiem przekaz jaki władza emituje do obywateli czyni nas bezwolnymi. To przede wszystkim powinni się zmienić. Tyle, że zmienia się od strony opozycji, która wskazując PiS i zwolenników tej partii jako wrogów, kreuje swoich własnych mścicieli. My zaś opowiadamy żarty i martwimy się co to będzie z sądami. Przejmujemy się też tym, co też i kto może nam zrobić jeśli wybory wygramy. Oddajemy inicjatywę jednym słowem i to jest poważny błąd. Dlatego drwię trochę z tego demaskatorskiego filmu i liczę na to, że jest tam jednak jakieś drugie dno, którego nie możemy zobaczyć.

  14 komentarzy do “Czy po wyborach KGB zemści się na Tusku?”

  1. Ponieważ filmu nie oglądam to i drugiego dna nie widzę 😉

    Sytuacja w zaprzyjaźnionych moich sondażowniach jest przedziwna; ludzie wiedzą, że w ciągu 8 lat się poprawiło ale głosują dalej pół na pół. Jedyna szansa dla PiSu to zwiększenie frekwencji i nadzieja, że to pomoże, bo w rezerwie jest tylko jeszcze metoda d’Hondta liczenia głosów 😉

  2. Tak, bo myślą, że tak jak jest będzie zawsze. Jak im ktoś odrąbie rękę też nie uwierzą, że nie da się przyszyć. Wszak grali w gry, a tam każdy miał pięć rąk i trzy życia

  3. Dzień dobry. Ja się zastanawiam czym w istocie kieruje się tak zwany statystyczny wyborca w Polsce dzisiejszej. Czy bardziej prawdziwa jest teza, że jednak trochę myśli, ogląda te resety i próbuje odpowiedzieć sobie przynajmniej na pytanie; która strona będzie dla niego lepsza? Czy może nie myśli, bo nie ma po co, bo wszystko jasne, bo on „z panów” albo „z chamów” albo z ruskich albo z pruskich, no i jeszcze Mordko i Szmul. Rzeczpospolita to stary kraj. Budowano go tak długo, że te różne warstwy osadowe jeszcze tkwią gdzieś głęboko i wychodzą na wierzch czasem. Potem wymyślono egalitaryzm i komunistyczną urawniłowkę, żeby udać żeśmy wszyscy jedno i nie ma z kim ani o czym rozmawiać ani się układać. No, może dla skanalizowania społecznej energii ustanowiono tu tak zwany rząd, jednako wrogi wszystkim miesz-k-ańcom, żeby mogli sobie ukradkiem pokazywać wroga. To był raczej fantom, nie wróg i ta rola mu pozostała, niestety. Dziś jest jeszcze „opozycja” i pożałowania godny spektakl idzie na całego. Szkoda na to czasu. Lepiej pomyśleć; kto jest kim, jakie ma interesy, policzyć się, ale tak prawdziwie, bez względu na to jak smutny miałby być wynik i znaleźć odpowiedź na pytanie; co dalej?

  4. Pamiętam, że jeden z kolegów z mojego seminarium doktorskiego przygotowywał dysertację nt. polskiej dyplomacji okresu stanisławowskiego. Pomijając już fakt, że nasz ostatni król w zupełności jako polityk zasłużył na miano Kluchosława, to przychodzi mi na myśl następująca konkluzja: polska dyplomacja z końca XVIII w. wyznaczyła nam standardy, których trzymamy się odtąd jak pijany płotu i dziś, na początku wieku XXI jest równie nieudolna. Dlatego obawiam się, aby wynik jej działalności nie doprowadził do skutków podobnych do tego, co stało się z Rzecząpospolitą 250 lat temu.

    Co do zachowania zwolenników KO, to od lat mam wrażenie, że przypominają one żywo zachowania członków sekt religijnych. Takie osoby mają kompletnie wyprane mózgi i są w stanie widzieć świat tylko w taki sposób, jaki dyktuje im guru. Nikt na Lewicy nie jest w stanie zastąpić Tuska, ponieważ nikt nie posiada podobnych jemu zdolności do manipulowania ludźmi. Widać to było doskonale w czasach, gdy pan ten był „prezydentem Europy”: co opozycja próbowała wykreować kogoś na trybuna ludowego, to bardziej się kompromitowała. Tusk (po kaszubsku chyba Niemiec?) ma wszelkie cechy przywódcy sekty. Nawet całkiem zwyczajni ludzie, sympatyczni znajomi, o których wiem, że prowadzą uczciwe i moralne życie, obecnie zachowują się, jakby ktoś odmienił im osobowość. Z pianą na ustach wyzywają wyborców PIS najgorszą kuchenną łaciną, odmawiają im inteligencji i wykształcenia, nieledwie gotowi są podpalić kościół w swojej wsi i zaszlachtować proboszcza-staruszka. A jednocześnie łykają niczym karmny gąsior grzanki niewyobrażalne bzdury, które im tuba propagandowa PO sączy (np. rzekomo proputinowską politykę Kaczyńskiego).  Nawet zapytałam niedawno pewnego pana Zenka, czy naprawdę uważa mnie za kobietę lekkich obyczajów, idiotkę i osobę słabo wykształconą, bo w ostatnich wyborach głosowałam na prawicę. Zmieszał się tylko przez chwilę, bo natychmiast włączył mu się w głowie odpowiedni program i zaczął mnie przekonywać, że rozsądne kobiety powinny być za nieograniczoną aborcją.

    Obawiam się też, że na te wybory i, co ważniejsze, na referendum, nie pójdzie dostatecznie wielu uprawnionych. Wczoraj rozmawiałam przez telefon ze swoją kuzynką, która w ogóle odcięła się od wszelkich informacji politycznych z kraju i ze świata, bo ją to zbyt wyprowadza z równowagi. Doszła do wniosku, że w ogóle nie będzie na wybory chodzić (trochę jej się nie dziwię, bo w jej okręgu jedynką jest Czarnek), a potem się zdziwiła, że jednocześnie ma się odbyć referendum, bo zupełnie o tym nie słyszała. Takich ludzi mogą być miliony.

  5. Zwolennikom aborcji zawsze odpowiadam, że to wieki wstyd w XXI wieku wierzyć w zabobony, a przy okazji nawijać kabzę różnym aktywistkom, które gadają, to co gadają za grubą kasę.

  6. „Wczoraj Tusk sfotografował się z książką zatytułowaną „Historia imperium rzymskiego” na kolanach. Czekamy na zdjęcie z wytrychem.” A powinien z pismami Voltera, tymi co to znają je jedynie wtajemniczeni akademicy. 

  7. Tusk to po kaszubsku znaczy pies – tfu, znaczy rudy kundel 😉

  8. Melchior Wańkowicz, bodaj w swoich kronikach amerykańskich, przytacza żmudzińską modlitwę z czasów mocno minionych, która brzmi mniej więcej tak (przytaczam fonetycznie, posiłkując się pamięcią męża):

    Perkune dewajte

    Ne musk Żemajte

    Musk tiptjap Guda

    Kajp szuni ruda!

    Co mniej więcej znaczy tyle: „Perkunie bożycu, nie bij Żmudzina, bij Germanina jak psa rudego!”

    Co do niekreowania się Niemców na ofiary, to pozwolę sobie wyrazić votum separatum. Kto w końcu, jeśli wierzyć niemieckim publikacjom, był pierwszą ofiarą nazizmu? Co było największą zbrodnią XX wieku po Holokauście, jeśli nie wypędzenia ludności niemieckiej? Cały świat płacze nad ofiarami bombardowań Drezna, Berlina, Hamburga, bo już nie Warszawy czy Frampola. Cały okres Republiki Weimarskiej to narracja ofiary, począwszy od sławetnego noża w plecy, na wszach i szczurach w rogatywkach kąsających personifikację Niemiec bynajmniej nie kończąc. Więcej na temat autostereotypu wiecznej ofiary, kopanej w zad przez cały świat, a zwłaszcza brudnego, pokracznego, kaprawego Polaka, można znaleźć w znakomitej książce Tomasza Szaroty pt. „Niemiecki Michel. Dzieje narodowego symbolu i autostereotypu”.

  9. Niemcy stają się ofiarą prowokacyjnej, agresywnej polityki przedwojennej Polski, jej mocarstwowych planów i butnej retoryki. Sowieci nie mogli się temu biernie przyglądać i ruszyli ofierze na pomoc.

  10. Z Wańkowicza to najczęściej cytuję  – tfu stosuję – białą oślicę z „Ziela na kraterze”. Tfu – to dla odmiany współczesna kasztanowa oślica, którą też Pani powinna znać. @ Coryllus to w czepku urodzony bo trafiła mu się Pani, jak ślepej kurze ziarno, a licząc małżonka to nawet dwa ziarna mu się trafiły 😉

  11. To dla kompletu:

    Tusk po norwesku oznacza oszust.

    Po estońsku zmartwienie.

    Po kaszubsku kundel.

    A w języku polskim hańba, zdrada i sprzedawczyk 😉

  12. A nie mulica? Ja to lubię powtarzać za panem Melchiorem, gdy czekam na pociąg, że zaraz przyjedzie, „bo psiuk maszynistego przyleciawszy”.

    Oj tam, zaraz ziarna, raczej dwoje zgryźliwych tetryków, z tym że mąż ma pamięć słonia, a ja jak dziurawe sito.

  13. duch pojednania, resetu krąży nad nami cały czas w telewizorni, jego duchowi patroni mają nawet swój program https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/ax/axkc7kjm4dtvhw41y39pptmq6ts4bvy8.jpg

    pouczają nas nieustannie, mają tam swoją silną reprezentację rosyjsko-niemiecką, wynosi ona jakieś 100 proc., ponieważ tak się składa że opcja niepodległościowa w osobie śp. Prezydenta nie może uczestniczyć….

    Teraz Banaś ustalił, ze budowa bardzo ważnej siedziby istotnej z punktu widzenia kultury, tradycji, tożsamości narodu czyli Muzeum Historii Polski kosztowała 1,2 mld i trwa już 17 lat, zakończy się w 2023 r… A kto w tzw. wolnej Polsce biadolił nad tym barakiem, centralnym punktem Wwy obecnie, przy którym kończy się przecież każdy Marsz Niepodległości… nie ma to nawet bieżni lekkoatletycznej, i jest dziurawe…

    Stadion PGE Narodowy w Warszawie został zamknięty z powodu wykrycia wady konstrukcyjnej elementu dachu. Obiekt powstał przy okazji organizacji przez Polskę i Ukrainę piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. i kosztował niemal 2 mld zł.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.