Cała ta kosmiczna sytuacja spowodowała jedną pozytywną rzecz – zacząłem pracować na zwiększonych obrotach. Nie mówię, że na pełnych, ale na zwiększonych. Powiedziałem o tym w sobotę znajomemu i on wyraził zdziwienie miną. Myślał, że to tylko taka kokieteria. Niestety nie. To jest przymus. Czy jest pandemia czy jej nie ma, czy skończy się za miesiąc czy we wrześniu, muszę mieć więcej swoich książek. Z mojej perspektywy sytuacja nie wygląda tragicznie, ale wiem, że ona nie wygląda tragicznie dzisiaj. Za miesiąc może się okazać bardzo dramatyczna i, jak to zwykle bywa, stanie się to nagle. Plany oczywiście są, ale są to plany drogie w realizacji, na które pewnie będzie jakiś respons, ale niekoniecznie taki, jak to sobie wymarzyłem. Bez zarazy pewnie byłoby lepiej. Pomyślałem też, że jak mam 51 lat, to muszę włączyć w końcu to turbodoładowanie, bo nie mogę tak pyrkotać jak traktorek. Zaraz stuknie mi sześć dych i będę już tylko siedział na przyzbie i karmił gołębie suchą bułką. Do niczego innego się nie nadam. Trochę mnie to ogranicza i teksty bieżące są takie jakie są. Głowę mam cały czas zajętą czymś innym, a do tego muszę zrobić coś, czego nie robiłem nigdy i co jest całkowicie poza mną – notatki, a do tego plan dnia. Katastrofa. Zawsze było tak, że pomyślałem co mam zrobić, po czym zabierałem się za to i nie przerywałem aż zobaczyłem koniec. Teraz trzeba to rozegrać inaczej. Wczoraj cały dzień trwałem w stuporze wymyślając jakieś nieprawdopodobne rzeczy. Mam nadzieję, że zdążę je zrealizować do lata. Nie ma co czekać, albo zrobi się to teraz, albo nigdy. Nie wiadomo, co będzie za tydzień czy dwa.
W przeciwieństwie do innych firm, hybrydowa formuła mojego przedsiębiorstwa sprawdza się w czasach zarazy, ale wolałbym nie testować tej wytrzymałości zbyt długo. Jeśli ktoś jest wydawcą i autorem w jednym, ma lepiej niż ten, kto jest tylko wydawcą, że o sprzedawcach nie wspomnę. Najlepiej mają oczywiście ci, którzy są wydawcami, autorami i jeszcze biorą dotacje na różne projekty. Nie muszą się martwić o nic. No, ale to jest kwestia poza mną, o czym było już wielokrotnie mówione.
Nie mogę niestety na razie podkręcać sprzedaży nagraniami, albowiem mam w domu osobę, która jest w grupie ryzyka i nie chcę jeździć do Michała na te nagrania. Nawet samochodem. Na szczęście Andrzej Ciborski nagra wkrótce trzy rozdziały III tomu Baśni socjalistycznej i będzie można tego posłuchać. W przyszłym zaś tygodniu, książka Michała Radoryskiego będzie tytułem tygodnia w Radio Poznań. Nie ma więc innego wyjścia, jak przygotować serię nowych, zaskakujących tytułów, które w czas zarazy, czy po jej ustąpieniu, zagwarantują dobrą i wysoką sprzedaż. Nie śpię przez to. Jeśli nie zaplanuję i nie zrobię tego teraz, nie podniosę się aż do zimy pewnie, a to jest luksus, na który mnie nie stać. Zważywszy, że mam pewne plany dotyczące rozbudowy firmy i wydatki stałe. Nastał więc czas ostrzenia pałaszy i bagnetów, w brudnym i błotnistym okopie. Wierzę jednak, że będzie dobrze.
Żeby trochę Was podenerwować powiem może jeszcze, że zmienimy nieco optykę i epokę. No, ale to tyle. Rafał z żoną kończą tłumaczenie biografii św. Ludwika. To jest zamierzenie, które będzie dużym sprawdzianem i wielką próbą. Gdybym wiedział, że trafimy z tym w czas zarazy na pewno nie zdecydowałbym się na wydanie tej książki. Koszta są za duże. No, ale umowy podpisane, tłumaczenie prawie gotowe, nie ma się jak wycofać. Ludwik Święty będzie, ale będzie to książka droga. Nie może być inaczej. Tak więc już dziś zapowiadam, że nie będę słuchał żadnych lamentów. Można tego oczywiście nie kupować, ale proszę, żeby nikt tu potem nie udzielał mi żadnych dobrych rad edytorskich, dotyczących okładki, składu czy innych tego typu kwestii.
Nie mogę się powstrzymać przy okazji tej książki, od kilku uszczypliwych uwag. Ostatnimi czasy, będąc na mszy, kilka razy słyszałem cytowane przez księży słowa prymasa Wyszyńskiego, o tym, że Kościół to nie jest archiwum, ani muzeum, ale żywe ciało. To jest fantastyczna konstatacja, ale jej interpretacja polega w praktyce na tym, że wierni interesują się wyłącznie sobą i swoimi parareligijnymi szajbami. Z których najważniejsze dotyczą bezpośredniego kontaktu z Panem Jezusem, udzielającym jednemu czy drugiemu wariatowi dobrych rad przed snem. Można się oczywiście na mnie obrazić. Można wierzyć w to, że mozaika z Akwilei rzeczywiście przedstawia langustę na palmie, choć to na pewno nie jest palma. Można w zasadzie wszystko, szczególnie jeśli podsuwaną przeze mnie alternatywą jest droga książka i zapomnianym królu, którego przygody nie są nikomu znane, albowiem globalna propaganda skazała go na zapomnienie. Po co się tym interesować? Już lepiej kupić sobie w Biedronce bardzo popularne dzieło zatytułowane „Siedem nawyków skutecznego działania”, sprzedawane w milionach egzemplarzy od końca lat dziewięćdziesiątych. Po jego przeczytaniu można bardzo skutecznie udawać, że się coś robi.
Myślę, że jedną z najtragiczniejszych przypadłości współczesnego katolika jest ta, która każe mu wierzyć, że jak wyjdzie na plac wraz z tysiącem innych, będzie tam śpiewał i się modlił przez godzinę, to przybędzie mu autentycznej siły i stanie się przez to ważniejszy. No i właśnie okazało się, że jedna decyzja administracyjna unieważniła te poglądy, a żywy Kościół siedzi w domach. A jak za dużo ludzi zbierze się w świątyni to przyjeżdża policja i ich rozpędza. Teraz tylko brakuje jeszcze, żeby gazownia i prowokatorzy przekonali ludzi na Podlasiu, że mogą zostać męczennikami z Pratulina w wersji soft, bez ofiar. To jest kierunek, który może być wskazany i ja jestem całkowicie przekonany, że znajdzie się gromada wariatów, którzy dadzą się tej myśli ponieść.
Żywy kościół, w całkowicie błędnej interpretacji słów prymasa tysiąclecia, został zapuszkowany w domach i siedzi tam grzecznie pogryzając suchary. Nie wie co zrobić, bo żadna aktywność poza wymienioną wyżej nie jest dostępna jego zmysłom i umysłowi. O tym, by swoje życie duchowe i intelektualne jakoś pogłębić raczej nie myśli, a jeśli już to ze wskazaniem na siebie i swoje idiosynkrazje.
Ktoś tu zaraz wpadnie i powie – ale z ciebie spryciarz, chcesz wkurzyć wszystkich przed premierą książki, żeby na fali tej wściekłości coś od ciebie kupili. Może tak, a może nie. Już dziś wiem, że żadne mechanizmy regulujące koniunkturę przed zarazą, nie obowiązują w czasie jej trwania. Trzeba więc kombinować, cały czas przyspieszając obroty. Inaczej się nie da.
Przedwczoraj miała być konferencja. Szkoda, że jej nie było. Może listopad też będzie ciepły i będzie można wyjść z hotelu Król Kazimierz i pogapić się na Wisłę.
„muszę mieć więcej swoich książek” – od przybytku głowa nie boli ale głównie to musisz:
(1) zmniejszyć koszty stałe
(2) wyprzedać wszystko co masz w magazynie
(3) zatrudnić Żyda do sprzedaży ☺
Nie mogę zmniejszyć kosztów stałych.
zaraza jako akcelerator,
no ciekawe, może coś w tym jest, ja skończyłam w wyznaczonym przez premiera czasie odosobnienia, siedząc w swoim „cela+” : Naberezyńców, Dzieje Handlu Żydowskiego t.I, rozpoczynam t.II, obejrzałam w internecie: „Bodo” wszystkie odcinki, serial Weinsteina „Maro Polo” (bohaterem jest wnuk Czyngis Chana – Kubilaj), żeby sobie przybliżyć książkę W. Zatorskiego „Wojny Czyngis Chana…” i ze 100 odcinków „Korona królów”….
anegdota o zmniejszeniu kosztów stałych:
„Z pamiętnika młodej matki:
10 dzień kwarantanny – zapakowałam dzieci, żeby je odstawić do „Okna życia”, stałam w kolejce 4 godziny”.
Kiedy się przeżyje jeden dzień z trójką pociech w wieku żłobkowo – przedszkolnym, to anegdota wywołuje śmiech… niewymuszony.
Ostre, może prowokacyjne ale prawdziwe. Cóż, wiele osób mówi że lektura duchowa nie jest przypadłością wielu katolików.
A ekomomia… Wszystko zależy ile czasu potrwa zamrożenie gospodarki.
100 zł szykować za Ludwika?
Jeżdżąc motórem z zaprzęgiem (znachy rucholem) z 12 lat temu, koleś Marek stwierdził że on juz nie może nic przekładać bo jak nie teraz to już nigdy. Mam teraz 50 lat i wreszcie zrozumiałem jego słowa. Dlatego ro Ruchola wstawiłem piec od R100 i dłubię tą wydumkę. I masz rację drogi Coryllusie czas odkłąaania dla nas minął bez powrotnie.
ps.
Ruchol – DNIEPR MT12
piec od R100 – silnik motocykla BMW R100
Wybaczcie ale te Wasze rozterki związane z przekroczeniem 50-tki są dosyć zabawne.
Pan może tylko grać na przetrwanie, bo jeśli te wszystkie diagnozy są prawdziwe, ma Pan szansę na coś więcej tylko wtedy, jak ktoś ją Panu da. System jest zamknięty, rządzą struktury niejawne, sieciowe itd. itp. Ale może się utrzymacie, to jest w zasięgu Pana możliwości, powodzenia.
Niezły wynik
Trójki nie miałem, ale jedno mi wystarczyło
Nie ma na co czekać
Myślę, że się utrzymamy
też myślę, że prawdziwe
Nigdy nie prowadziłem motoru
Mnie nie śmieszą
>zmienimy nieco optykę i epokę…
1441 – w oczach króla podczas nabożeństwa ludzie w śmiertelnych drganiach życia dokonywali, ale Władysław stałość umysłu zachował i w miejscach publicznych wysiadywał
Kiedy żywoty świetych dla dzieci? Rysowane?
Dzieci usychają z tęsknoty!
Nie wydajemy takich książek
Bezpośredni kontakt z Panem Jezusem to Msza Święta i Komunia. Tak przynajmniej przez lata byliśmy uczeni, więc nie ma się co dziwić, że jacyś wariaci przychodzą do kościoła. Dziwne jest raczej to, że księża gorliwie namawiają do pozostania w domu, a reszta się słucha. Nie uda się zamiana domu na miejsce kultu, nie po to oddzielano sacrum od profanum.
Mój proboszcz mówi że katolikom nie wypada tak bardzo drżeć o życie doczesne, a poza tym w jego parafii na koronę jeszcze nikt nie umarł. Wobec postawy biskupa ogłosił że msze odprawiane są jako prywatne i jak ktoś chce to może przyjść.
Aby książka się sprzedawała musi mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie .Teraz mało kto o tym pamięta.
Normal
0
false
false
false
EN-US
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
We Włoszech to nie wygląda dobrze. Media pokazywały jak sobie dodają otuchy siedząc w domach – głównie wywieszając flagę ichniej republiki. Nie widziałem wystawionego w oknie krzyża czy na balkonie umieszczonego obrazu Najświętszej Marii Panny.
We Włoszech to nie wygląda dobrze. Media pokazywały jak sobie dodają otuchy siedząc w domach – głównie wywieszając flagę ichniej republiki. Nie widziałem wystawionego w oknie krzyża czy na balkonie umieszczonego obrazu Najświętszej Marii Panny.
Po przeczytaniu „Nadberezyńców”, wróciłam do „Rozwodu Jadwigi z Jagiełłem” (Hipolit Korwin -Milewski t.II), żeby sobie jeszcze raz przypomnieć genezę krzywdy nadberezyńców. Zaistniały po lekturze mój kiepski stan ducha, poprawiłam „Koroną królów” żeby całkiem nie wpaść w defetyzm.
Stąd ten wynik.
Dziękuję za słowa uznania.
Z Worda kopiujemy do notatnika (notatnik wycina zbędne kody) z notatnika do Coryllusa [22] ☺
„ja jestem całkowicie przekonany, że znajdzie się gromada wariatów, którzy dadzą się tej myśli ponieść” oni istnieją, spotykam ich w sieci, za każdym razem gdy tylko do niej zaglądam, teraz zaczynają się odgrażać, to kwestia czasu, gdy zaczną swoje groźby wprowadzać w czyn. Dodam tylko, że jestem przeszczęsliwy, ponieważ nie oglądam telewizorni.
Niestety oni przetrwają.
jeśli idzie o „towarzyszy” to czy przetrwają, zależy jak się społeczność zachowa, była taka dwójka Partheigenossen jak Luksemburg i Liebknecht co nie przetrwali
Różnie może być, wszystko zależy od nastawienia społeczeństwa.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.