gru 082023
 

Ja oczywiście rozumiem, że większości ludzi wydaje się iż największym naszym kłopotem jest obecny sukces opcji niemieckiej w sejmie. Ludzie uwielbiają przywiązywać się do rzeczy powierzchownych, łatwych w odbiorze i takich, które ich jednoznacznie określają, ze wskazaniem na to, że sprawiedliwość i prawda jest tam gdzie oni się znajdują. Postawa ta prowadzi do szeregu dziecinnych uproszczeń, a w konsekwencji do degradacji dość szczególnego rodzaju czyli do degradacji poprzez czyste i jawne intencje. Można to czasem nazwać dziecinadą, ale rzecz, jak wiemy, jest groźna. Polacy uwielbiają dziecinadę, ekscytują się minami polityków, odgadują co jeden z drugim ma  w głowie, wróżą ze spojrzeń w jedną i drugą stronę. Układają też śmieszne powiedzonka i nie widzą w żadnym z tych momentów grozy swojej sytuacji. W filmie „Popioły” jest taka scena, kiedy to młodzi oficerowie z otoczenia księcia Józefa nie rozumieją, że za chwilę rozpocznie się bitwa, znana nam, jako bitwa pod Raszynem. Stoją na grobli, przekrzykują się i śmieją, a jeden zamiast nabojów ma w ładownicy orzechy. Zupełnie niespodziewanie na grobli pojawiają się Austriacy, oddają jedną salwę, potem drugą i cała wesołość kończy się dość gwałtownie. Potem kamera pokazuje trupy w wodzie. Ta scena to symbol. Polacy bowiem nie są w stanie poważnie przygotować się na nadchodzące zło lub katastrofę, mogą tylko z tego żartować łudząc się dziecinnie, że ich akurat nic przykrego nie spotka.

Postawa ta ma swoje konsekwencje polegające na tym, że całe programy instytucji państwowych są profilowane pod ten schemat i jeden z takich programów mogliśmy tu wczoraj oglądać, na stronach Agencji Wywiadu, która prowadzi werbunek za pomocą plakatów z napisem „licencja na hakowanie” i podobnych. Nie zamierzam tu z nikogo szydzić, żeby było jasne. Każdy ma swój rozum, a ja ufam, że ludzie z tej agencji także. Widzimy jednak wyraźnie, że podstawą zastosowanej mechaniki, która ma otworzyć w sercach młodych ludzi tajemniczy teatrzyk wyobraźni, jest entuzjazm. Być może to dobrze, ale ja tego tak nie oceniam. Bo kojarzy mi się to z opisaną powyżej sceną z filmu „Popioły”.

Dlaczego ja kojarzę w ogóle instytucję tak poważną, jak Akademia francuska z Agencją Wywiadu? Bo tę pierwszą założył Richelieu, wzorując się na akademii florenckiej. Pan ten stworzył też najskuteczniejszą, jeśli nie liczyć angielskiej, o której w ogóle się nie mówi – co jest dość istotne – sieć szpiegów w Europie. I jeśli zapytalibyście mnie, skąd historycy wiedzą o tych wszystkich podróżach polskich królewiczów, ich zamiarach matrymonialnych i pomysłach, odpowiedzi można udzielić łatwo – z „Gazette de la France”. Wszystko tam było opisywane na bieżąco. To z kolei wymuszało na Hiszpanach i ich sojusznikach różne postawy, które miały zmylić Francuzów i przekonać ich, że jest inaczej niż myślą. Czy to się udawało? Nie wiem, albowiem zbiór dokumentów z Sinancas, o którym tu wczoraj pisaliśmy, dostępny jest jedynie po hiszpańsku, z angielskim wstępem napisanym przez polskiego profesora. Dlaczego ta fascynująca lektura nie inspiruje ludzi z Agencji Wywiadu? Bo oni o niej nie wiedzą. Poza tym są przekonani, że gdyby czerpali stamtąd przykłady byliby może archaiczni, nienowocześni…sam nie wiem.

Do czego była Armandowi de Richelieu potrzebna ta cała akademia? Piszą, że do oczyszczenia języka francuskiego, uczynienia go zrozumiałym dla wszystkich Francuzów i – to już moja interpretacja – uczynienia tych Francuzów lojalnymi wobec tej nadwartości. Króla można lubić lub nie, urzędników zwyczajowo się nienawidzi, armię się toleruje, ale poezję i dramat, powieści i pieśni zrozumiałe dla wszystkich, ludzie kochają. I te jakości towarzyszą im od kołyski po grób. Dlaczego więc, powiedzcie mi ludzie, najważniejsze dokumenty epoki Wazów, a także Jagiellonów, nie są dostępne po polsku? Dlaczego akademicy w Polsce piszą dysertacje w obcych językach i publikują je poza granicami kraju? Was to nie niepokoi? Uważacie, że miny Tuska w sejmie są groźniejsze? Czy ten cały Hołownia? Wiem, wiem, powiecie mi, że chodzi o punkty za publikację. Nawet nie próbujcie sobie wyobrazić sytuacji, w której ktoś tłumaczy Armandowi de Richelieu, że nie może wydać swojej książki we Francji, bo Niemcy obiecali mu jakieś punkty. To jest dopiero dziecinada, gorsza niż orzechy w ładownicy, przebierane palcami w obliczu wroga. Tego jednak nie zrozumie żaden polski profesor. A nawet jeśli rozumie, to nie powie głośno jak straszliwe w tym tkwi niebezpieczeństwo. Przeciwnie, wszyscy będą posłusznie pisać te swoje kawałki po angielsku i patrzeć z pogardą na tych, którzy sobie takiej możliwości nie załatwili, albo – ze względu na przedmiot badań – muszą pisać w rodzimym języku.

Ponieważ mówimy o dziele kardynała, który uchodził w oczach dworu hiszpańskiego i niemieckiego za wcielone zło, trudno nie postawić jakiejś hipotezy dotyczącej innych jeszcze funkcji akademii. A także tej wcześniejszej – florenckiej. Jeśli akademia stroi na straży czystości języka, to ci, którzy się tym czystym językiem posługują, a zakładam, że wyselekcjonowano od razu sporą ich grupę działającą poza akademią, mogą się rozpoznawać w tłumie bełkoczącym lokalnymi dialektami i mieszającym słowa niemieckie, włoskie, francuskie i hiszpańskie, niczym Salvatore z filmu „Imię Róży”. Oni sami zapewne także znają różne dialekty i potrafią się nimi posługiwać, ale żeby się rozpoznać w tłumie, muszą mieć system, który pozostaje poza zasięgiem profanów. Tak to sobie wyobrażam, być może naiwnie.

Armand de Richelieu, jak chcą niektórzy, jest autorem pojęcia „zdrada stanu”. To nie jest prawda, albowiem rzeczywistym autorem tej formuły był pewien włoski jezuita. Mając jednak za podstawę rozważań to pojęcie, możemy zastanowić się nad skalą i hierarchią przestępstw. Richelieu, mając nieograniczoną władzę na samym szczycie zbrodniczej hierarchii postawił zdradę stanu. A co było pod spodem? Co mogło znajdować się niżej w świecie, gdzie każdy szlachcic miał broń, większość umiała się nią posługiwać, złodziei karano na miejscu, narkotykami nikt się nie przejmował, pijaństwo i burdy były tolerowane? Niżej były tylko przestępstwa religijne, które karano paleniem na stosie, no i przestępstwa skarbowe.

Taka hierarchia antywartości była jednym z filarów, na którym trzymał się i chyba nadal trochę trzyma nasz świat – zdrada stanu, postawiona przed herezją i zaprzeczaniem istnienia Boga, przed fałszowaniem pieniędzy i zabójstwem z premedytacją. Trudnym zresztą do udowodnienia. Czy rzeczywiście świat, w którym żyjemy jest oparty na tej hierarchii? Jak powiedziałem, tylko trochę. Przestępstwa religijne nie istnieją realnie, są elementem propagandy politycznej wymierzonej w Kościół i katolików. Nie istnieje też zdrada stanu, na co wskazują zachowania posłów w sejmie, postawa akademii w Polsce i promocja, którą stosuje agencja wywiadu. Najważniejsze są dziś przestępstwa skarbowe, bo te zubażają wybierane w demokratycznej procedurze nieformalne grupy zarządzające budżetami państwa, które – co ważne – nie każe zdrady stanu. Penalizowana jest jedynie samowolna ingerencja w obieg pieniądza. Do czego więc w takim razie służą przestępstwa, na które zwracamy dziś, jako ludzie nie potrafiący posługiwać się bronią, największą uwagę – zabójstwo z premedytacją, handel ludźmi i narkotykami? Do odwracania uwagi od zdrady stanu. Podobnie jest z pedofilią. Myślicie, że dlaczego taki dziad jak poseł Mikke pieprzy trzy po trzy o obniżeniu wieku małoletnich, z którymi dozwolony jest seks? Jemu się może coś tam zdawać, bo, pardon, gówno rozumie i stan ten jest u niego chroniczny. Wszystkie te bajdy służą odwróceniu uwagi od zdrady stanu. Wobec absolutnej bezradności państwa, uwaga nasza musi być skupiona na naszej własnej bezradności, która gwarantuje, że pozory istnienia demokracji, hierarchii wojskowo-urzędniczej i skarbowej zostaną zachowane.

Podsumujmy – przed wyniesieniem zdrady stanu, najbardziej ponurą zbrodnią była herezja, według naszych tu opinii, działo się tak, nie tylko ze względów doktrynalnych, ale przede wszystkim ekonomicznych. W epoce nowożytnej na pierwszym miejscu stanęła zdrada stanu i zdrada króla. Te zbrodnie w Polsce i na Litwie nie były karane nigdy. To ważne, albowiem była to jedna z przyczyn rozkładu państwa. Co dziś stoi na szczycie przestępczej hierarchii? Narkotyki, niewolnictwo, a dla maluczkich przestępstwa skarbowe. W czasach kiedy zakładano Akademię Francuską, problem narkotyków nie istniał, niewolnictwo nie dotyczyło Francuzów, ale dotyczyło Polaków, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z tym problemem, albowiem handel niewolnikami był częścią ówczesnego świata, na wschód od Łaby i Dunaju. Dziś zaczyna ten problem dotyczyć wszystkich. Czy jest realny? Zapewne tak, ale nie usuniemy go z naszego życia, tak jak nie usuniemy zeń handlu narkotykami, wprowadzając kolejne regulacje. Te bowiem będą dotyczyć tylko nas, nie handlarzy kokainą i nie handlarzy kobietami i dziećmi. Żeby stan ten zmienić, należy powrócić do karania zdrady stanu. To nie może się stać, albowiem państwo nasze jest niepoważne i problem zdrady nie istnieje. Gdyby istniał, wszyscy publikując w obcych językach profesorowie, poszliby na galery. Zwyczajnie, jako propagandyści obcych reżimów. Dlatego też nie mogę spokojnie patrzeć na wystąpienia naszych, najbardziej bojowych posłów, którzy grzmią przeciwko zdradzie z mównicy sejmowej, bo mi się te orzechy w ładownicy przypominają. Nie cieszą mnie celne metafory posła Suskiego, ani tyrady ministra Czarnka, nie bawią mnie memy na twitterze. Nie ma bowiem kary za zdradę stanu. Ci zaś, którzy powinni ją wprowadzić, oczekują, że sprawiedliwość wymierzy lud, czyli my, istoty całkowicie sparaliżowane poprzez ustawy i ubezwłasnowolniające je prawo.

Na dziś to tyle. Przypominam, że do 17 grudnia trwa wielka świąteczna promocja. Mamy też wreszcie w sklepie nową książkę Pawła Zycha „Lepsze czasy. Jak zostać królem”.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lepsze-czasy-jak-zostac-krolem/

 

No i zapowiedziane obniżki, które obowiązują do 17 grudnia, do godziny 21.00

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sprawa-macocha-w-swietle-prasy-1909-1916/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gabriel-ronay-anglik-tatarskiego-chana-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/?s=Sylwetki&post_type=product

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/katastrofa-kaliska-1914/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/propozycja-poskromienia-hiszpanii-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czerwiec-polski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

 

  12 komentarzy do “Czym Akademia Francuska różnie się od polskiej Agencji Wywiadu?”

  1. Intencje czyste,

    Grzechy soczyste 😉

  2. Dawno temu za PRL powiedziałem przy starszyźnie rodzinnej, wśród której był i profesor i jakiś działacz  przedwojenny, że w Polsce nie istnieje pojęcie zdrady. Nikt nawet nie zauważył głosu nastolatka, a dotyczył on członków partii.

    W 1995 Muniek Staszczyk przerwał koncert w Auli Politechniki, gdy zobaczył SLDowców na widowni, była to wtedy zdrowa i szczera reakcja. Jakby zachował się dzisiaj?

    Syn niezłomnego kuzyna, wspierającego opór po 45 i kontestującego komunizm przez wiele lat, był posłem mocno komunizujacym wbrew rodzinnej tradycji.

    To wszystko jest skutkiem formacji społeczeństwa, powolnych młyńskich kół, łamiących kręgosłupy, zmieniających spojrzenie na świat.

    Czy dzisiaj patrząc na wyczyny Czarzastego czy towarzyszy Cimoszewicza, Millera, Belki i innych ludzie widzą ich tak jak powinni?

    To dlatego Polskę można sprzedać, zelżyć, obrzucić szambem całkowicie bezkarnie, że odwrócono i zakłamano pojęcia i wartości. A Muniek pewnie szybciej wypiąłby się dziś na PiSowców niż na zdrajców , ale może jednak się mylę?

  3. Muniek to zwykły koniunkturalista

  4. Dzień dobry. Muszę wrócić do „Wielkiego Żywopłotu” i sprawdzić, czy tam nie ma czegoś o karaniu zdrady stanu, to jest zdrady Cesarzowej Indii, Królowej Wiktorii. Rozwiązania wtedy tam opracowane i wytestowane zostały potem implementowane u nas i nie tylko, z wielkim sukcesem, także – ekonomicznym. To znaczy nie były kosztowne dla centrali, a działały niejako samorzutnie, bo każdy lokalny kacyk, funkcjonujący tu zamiast normalnego lorda gubernatora, niczym jakiś kapiący złotem indyjski maharadża był zawsze przekonany o swej absolutnej władzy. Czasem trzeba było mu przypomnieć o Cesarzowej, ale robiono to dyskretnie i nie zostawiano świadków. I dziś jest nie inaczej, a „cyrk i małpy” są takie jak się w centrali zdaje z pewnego dystansu, że powinny być. Nie bez wpływu na to są zwyczajowi funkcjonariusze, którzy nie mówią centrali całej prawdy, ale oni mają też swoją koszerną pieczeń do upieczenia…

  5. uczono mnie /może żle/, że Richelieu był pierwszym Ministrem Skarbu króla Francji, potem urzędował Mazarini a po nim Colbert i że wszystkim panom przyświecała myśl jak ożywiać gospodarkę , aby starczało na koszty dworu

  6. Ale czy to nie znamienne, że język angielski wyparł konkurencyjne narzecza z międzynarodowej komunikacji, mimo że ani w Anglii, ani w żadnym innym kraju anglofońskim nie było instytucji na wzór Akademii Francuskiej?

  7. no rzeczywiście, wyparto francuski prawie skutecznie, choć jeszcze gdzieś tam w dyplomacji poniewierają się francuskie wyrazy

  8. My na żadną dyskrecję nie możemy liczyć

  9. Za to był Sherlock Holmes i parę innych kwiatków, no i to wystarczyło. Plus opanowanie kluczowych portów na świecie rzecz jasna – Kong Kong, Gibraltar i parę innych…

  10. Bo GB stworzyła popkulturę i tam przeniesione zostały wszystkie znaczenia

  11. W Polsce zawsze zdrajcy byli bezkarni. To zachęcało niekatolików do czerpania korzyści ze zdrady. Czasami propaganda sugerowała co innego, że może czasy zdrady minęły itd…;).

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.