lip 312023
 

Miałem ten tekst nazwać: o czym myślałem, w  czasie seansu na filmie „Oppenheimer”, ale zmieniłem zdanie. Muszę jednak zacząć od tego o czym myślałem. Otóż film ten składa się z kilku warstw, które dla człowieka nie rozumiejącego spraw żydowskich i europejskich są całkowicie niezauważalne. Dla kogoś takiego, jak my, ludzie z Europy Środkowej, sprawy te są lekko widoczne, ale ich głębia nie. Poza tym w filmie jest kilka istotnych metafor, na które chyba mało kto zwrócił uwagę. Ja wczoraj zauważyłem trzy. Uwaga, będę trochę spojlerował, jak ktoś nie był na filmie, a chce iść, niech nie czyta.

Scena z jabłkiem na początku filmu jest wprost nawiązaniem do śmierci Alana Turinga, skazanego na chemiczną kastrację. Jak pamiętamy Turing otruł się cyjankiem potasu, który wstrzyknął sobie do jabłka, a następnie je zjadł. Została umieszczona w filmie po to chyba, tak myślę, żeby wskazać jaka jest różnica pomiędzy głęboko moralnym i szlachetnym naukowcem, nie wolnym od dzikich pasji, a zwykłym akademickim gryzipiórkiem, który szpanuje swoimi znajomościami  z Nielsem Bohrem.

Kolejna metafora jest o wiele ważniejsza. W pewnym momencie gwiazdy, które umierają zostają porównane do biblijnego ognistego pieca.

No a trzecia metafora to jest wprost bomba atomowa. Projekt realizowany w Los Alamos miał kryptonim „Trójca święta”.

Teraz wskażmy o czym opowiada nam film „Oppenheimer”. Jest to gawęda o tym, że Żydzi z Europy są w latach czterdziestych XX wieku, ważniejsi niż Żydzi z Ameryki. A także o tym, że rewolucja i poprzedzająca ją wojna światowa, a także ta, która nastąpiła po niej, to jedynie przeskalowanie konfliktu, jaki od lat osiemdziesiątych XIX wieku – mniej więcej – rozsadzał elity amerykańskie.

Najważniejszą postacią w całym filmie jest Izydor Izaak Rabi, a zaraz po nim Edward Teller. Są to oczywiście postaci drugoplanowe, które zostały tak pokazane, by stworzyć tło dla Oppenheimera. Takie rzeczy jednak się nie mogą udać, albowiem, jak ktoś bawi się prawdą i wydaje mu się, że może ją ukryć, po części tylko odsłaniając, ten nie rozumie rzeczywistości na poziomie molekularnym. Ukazanie bowiem nawet kawałka prawdy, wywołuje w umyśle widza reakcję łańcuchową i ona jest nie do zatrzymania. No chyba, że przyjmiemy iż reżyser puszcza do nas oko i mówi – widzicie chłopcy? Na pewno widzicie, prawda? Mieszkacie w tych swoich zapyziałych wioskach i miasteczkach dawnej Galicji i Królestwa i dobrze wszystko rozumiecie. Facet którego pokazujemy nie jest żadnym geniuszem, jest egotystycznym, zapatrzonym w siebie bałwanem, który nie pojmuje o co toczy się gra.

No, ale najważniejsza warstwa tego filmu, najbardziej widoczna dotyczy Oppenheimera. Jest on jednak tylko parawanem, za którym kryją się sprawy naprawdę poważne. Rabi zaś i Teller na pewno nie są dla niego tłem.

Wyłóżmy je tu teraz jedna obok drugiej, tak by były dobrze widoczne. Sprawa najważniejsza – Trójca Święta. To wskazuje przede wszystkim, kto będzie ponosił moralną odpowiedzialność za ten projekt. Wskazuje też na to, że w Los Alamos prowadzono równolegle trzy projekty. My zaś dowiadujemy się o dwóch. Pierwszy to bomba atomowa Oppenheimera, a drugi to bomba wodorowa Tellera. Być może Wy zorientujecie się jaki był trzeci projekt, ale ja tego nie zauważyłem.

Najważniejszym problemem, jaki mają ludzie pracujący w tajnym ośrodku, nie jest budowa bomby, ale uszczelnienie obiegu informacji. Nad tym czuwa pan od eksperymentów, którego Oppenheimer poznaje jeszcze na uczelni, a także jego żona, z którą ma on romans. Tego jednak nie widzimy, ale dowiadujemy się o tym pod koniec filmu. W zasadzie obraz ten jest tak skonstruowany, że widz, oczywiście taki, który nie skupia się wyłącznie na pierwszoplanowych postaciach, ma wrażenie, że ogląda trzy filmy równocześnie. Pierwszy jest o Oppenheimerze, drugi o Rabim i Tellerze, a trzeci o ludziach z laboratorium, którzy pilnują wszystkiego. W tym trzecim występują też komuniści – dobrzy i źli.

Pomysł Oppenheimera na obieg informacji jest taki, że każdy, kto ma zdolności, wyobraźnię i intuicję, powinien być dopuszczony do tajnych informacji. Tajemnicza kochanka, którą pokazano w filmie może trzy razy, za każdym razem w półmroku, albo przez pół sekundy, albo tylko z jedną połową twarzy widoczną dla widza, wraz z prowadzącym całą operację generałem, uważa, że obieg informacji powinien być posegmentowany. Widz, który obserwuje Oppenheimera uważa, że to źle, albowiem w ten sposób krępuje się wolną myśl, czyste spekulacje naukowe i burze mózgów. Uważny widz zaś łączy te deklaracje z kryptonimem całego projektu – Trójca Święta. Nazwa ta wymieniona jest w całym filmie dwa razy jedynie, ale to moim zdaniem i tak aż nadto.

Oppenheimer jest głupkowatym megalomanem otoczonym przez ideowych i praktykujących komunistów, właściwie od samego początku. Fizyka kwantowa zaś nie jest żadnym nowym obszarem badań. Einstein, którego widzimy w tym filmie mówi wprost, że wiedział, jak to się skończy już w momencie, kiedy Bohr przedstawił mu założenia teorii. Nie chciał jednak brać w tym udziału. I nie mógł powiedzieć tego wprost, wymyślił więc formułę – nie mogę uwierzyć Niels, że Bóg gra w kości. Dzięki temu pozostawiono go w spokoju, a cały ciężar operacji, która miała dać władzę amerykańskim elitom, przerzucono na Oppenheimera, ofiarnego kozła, na tyle naiwnego i zadufanego w sobie, by uwierzył w swój geniusz.

Żydzi z Europy Środkowej są ważniejsi niż ci z Ameryki. Oni bowiem widzieli wojnę i rewolucję. Jeśli zaś nie pozostali w Europie, to znaczy, że są przeciwnikami tej rewolucji. Czego nie da się powiedzieć o tych, pochodzących z Ameryki, którzy wespół z lewicującą elitą chcą przejąć i zagospodarować po swojemu całą „Trójcę świętą”.

Wszyscy studenci Oppenheimera to komuniści. Prawdopodobnie więc Oppenheimer miał skupić wokół siebie grupę zdolnych, lewicujących naukowców, którą da się łatwo kontrolować. W końcu, pracując w tajnym ośrodku, ściągnął on tam swojego brata komunistę. Żona zaś Oppenheimera, która tam mieszkała miała wcześniej dwóch mężów, z bardzo wpływowych kół, z których jeden zginął w Hiszpanii, a z drugim rozwiodła się dla Oppenheimera. I oboje, aż do roku 1942 wspierali finansowo komunistów w Hiszpanii. Jasne jest dla każdego, że od roku 1939 w Hiszpanii rządził Franco, nie wiadomo więc dokładanie kogo oni wspierali, ale można przypuszczać, że transferowali pieniądze na rzecz bojówek towarzysza Stalina rozsianych po całej Europie i Ameryce.

To co najważniejsze w tym filmie rozgrywa się poza naszymi oczami. Jasne jest, że konsekwencje fizyki kwantowej, zwanej nową fizyką, były znane i oczywiste już w momencie sławnej rozmowy Einsteina z Bohrem. Kiedy Izydor Rabi przyszedł na wykład Oppenheimera, który ten wygłosił po holendersku, ucząc się szybko tego języka, tuż przed prezentacją, oczywiste było, że tylko ktoś tak zadufany może być kierownikiem pierwszego projektu. I to Rabi go wskazał. Teller, który przeznaczony został przez reżysera do odegrania najczarniejszej roli w filmie, budzi jedynie moją szczerą sympatię. On się do końca nie orientuje w sytuacji i zwyczajnie przedstawia w czasie narady projekt budowy bomby wodorowej. Czyni to już na samym początku prac nad bombą A. Zostaje wyśmiany, a Oppenheimer mówi, że jego pomysły są niepraktyczne. Nie widzi bowiem, że pracuje tylko nad częścią projektu, który uważa, za całość.

Kiedy Teller przynosi wyliczenia wskazujące na to, że reakcja łańcuchowa może się nie zatrzymać i objąć wszystkie jądra atomów, które składają się na naszą planetę, jest to zaaranżowana przez wojsko próba dla Oppenheimera, której on nie przechodzi pozytywnie. Zaczyna się nad tym zastanawiać, a potem daje wyliczenia Tellera Fermiemu, który je weryfikuje i mówi, że szanse na katastrofę są bliskie zeru. Po tym wyczynie, moim zdaniem, los Oppenheimera, jest przesądzony. Wszyscy jednak czekają aż zbuduje bombę, a do tego potrzeba czasu, spokoju i koordynacji działań. Nie można zmienić konia w trakcie wyścigu.

Teraz mała dygresja. Jak pójdziecie na ten film po przeczytaniu tej recenzji, będzie Wam się zdawało, że oglądacie coś innego niż ja opisałem. Dlatego najlepiej pójść na ten film dwa razy.

Kiedy komunizujący fizycy zastanawiają się jaka będzie siła bomby wyrażona w kilotonach Oppenheimer przewiduje, że około trzech kiloton. To jest degradacja. Tak sądzę. Jeśli szef projektu, zaznajomiony ze wszystkimi szczegółami, przenikliwy i posługujący się intuicją mówi, że jego bomba będzie miała moc trzech kiloton trotylu, to wystawia sobie jak najgorsze świadectwo.

Teraz pora na omówienie dwóch najczęściej pokazywanych i najmniej ważnych postaci, czyli Lewisa Straussa i kochanki Oppenheimera. Zacznę od niej. Jest to komunistka praktykująca, to znaczy uprawia seks ze wszystkimi, ale kocha tylko Oppenheimera. Ten zaś nie może jej porzucić choć ma żonę, a jak się dowiadujemy na końcu, także inną kochankę, żonę przyjaciela, która została mu po prostu podsunięta, żeby kontrolować jego egotyzm i to, co on nazywa intuicją, a co w rzeczywistości nią nie jest.

Lewis Strauss, który każe mówić do siebie – admirale, ma zamiar zostać prezydentem i zrobić to poprzez złamanie komunistów działających w USA. Uważa, że odsunięcie Oppenheimera od programu atomowego, będzie trampoliną, która wyniesie go na najwyższe stanowisko w państwie. Obserwujemy więc, w retrospekcjach, całą ponurą intrygę, jaką przygotował on przeciwko geniuszowi, w dodatku bezbronnemu. Tyle, że nikt nie mówi w tym filmie, kto zajął miejsce Oppenheimera, kiedy ten został odsunięty. Mówią tylko, kto przyczynił się do upadku Straussa. Był to JF Kennedy. No dobrze, a kto zastąpił Oppenheimera? Izydor Izaak Rabi rzecz jasna, urodzony w Rymanowie w roku 1898. Teller zaś, pochodzący z Budapesztu, zajął się budową bomby wodorowej. Żydzi europejscy są bowiem ważniejsi od amerykańskich. To jest kwestia, którą możemy zrozumieć oglądając ten film. Możemy też dowiedzieć się, że tajemnice bomby A były znane towarzyszowi Stalinowi już w czasie konferencji w Poczdamie. Wtedy bowiem, kiedy Truman powiedział mu, że USA mają nową broń, Soso odrzekł iż ma nadzieję, że wykorzystają ją przeciwko Japonii. Nie zdziwił się, nie zrobił – łał – nie mrugnął. No, ale czemu się dziwić, jak w filmie oglądamy, że od samego początku, do pierwszych wykładów Oppenheimera, wszyscy studenci fizyki teoretycznej marzą tylko o tym, by założyć na uczelni związek zawodowy? Jego najbliższy przyjaciel zaś, pan Chevalier jest po prostu sowieckim szpiegiem. Nie zabijają go tylko dlatego, że mogłoby to wywołać zemstę na kimś ważnym i przysłanie nowego agenta, lepiej zakonspirowanego.

Dlaczego Strauss jest tak szkaradnie odmalowany w tym filmie? Albowiem propozycje konserwatystów, różnych silnorękich, a także naprawiaczy świata, nie dość, że z natury podszyte są obłudą, to jeszcze uniemożliwiają wszelkie skuteczne działania. Oppenheimer tłumaczy naiwnie na wykładzie dla polityków, że sowieci i USA przypominają dwa skorpiony zamknięte w butelce, które walczą ze sobą, ale nie mogą się nawzajem pokonać bez narażenia własnego życia. To jest metafora naiwna, przeznaczona wprost dla myślicieli takich jak Ziemkiewicz z Warzechą, albo dla gimnazjalistów. W prawdziwym życiu chodzi o to, że nie można wytłuc przeciwników, nie wchodząc na ich teren, co nieuchronnie wiąże się z horrendalnymi stratami. Trzeba założyć hodowlę pasożytów, żeby zwyciężyć. Właściwa metafora więc będzie o wiele mniej widowiskowa, ale znacznie bardziej brutalna – każde mocarstwo hoduje kolonie pasożytów, które infekują mózgi w społeczeństwie przeciwnika. Prawda zaś, kiedy się ją odkryje nie jest zrozumiała dla nikogo. O czym świadczy powtarzana po setki razy anegdota o rozmowie Einsteina z Bohrem. Upadające mocarstwa, takie jak Japonia skazane są na poznanie prawdy bezpośrednio i to trwale je zmienia. Z sowietami jednak nie było, nie jest i nie będzie tak łatwo. O tym między innymi jest ten film – zwolennicy rozwiązań widowiskowych i radykalnych są albo oszustami, albo ambicjonerami, albo ludźmi uwikłanymi. Geniusze zaś, powinni przede wszystkim sprawdzić kto stymuluje ich ego, notorycznie mylone z intuicją.

Teraz pora wymienić kwestie, które po obejrzeniu tego filmu nadal pozostaną dla nas tajemnicę. Po pierwsze nie wiemy, czego dotyczyła trzecia część projektu określonego jako „Trójca Święta” – atom, wodór i co jeszcze? Po drugie nie rozumiemy amerykańskiej polityki, ani amerykańskiego społeczeństwa. To co wiemy o Ameryce podsuwane jest na przez samych Amerykanów, którzy w ten sposób hodują tu swoje pasożyty. I nie chodzi mi bynajmniej o ludzi podchodzących do USA z entuzjazmem, ale o tych drugich.

Postać żony Oppenheimera jest jedną z najciekawszych w całym filmie. Środowisko zaś, z którego się wywodziła, jest najważniejszym katalizatorem przemian globalnych, jakie dokonywały się w pierwszej połowie XX wieku.

Powtórzmy jeszcze raz – kto zwyciężył – Izydor Rabi i Edward Teller. Oni dwaj zostali na placu boju. Tego jednak nie dowiadujemy się z filmu. Reżyser bowiem chce nam powiedzieć, że to Oppenheimer i Strauss są tymi walczącymi w butelce skorpionami.

Einstein zaś wiedział wszystko od początku. Prawda bowiem raz ukazana wywołuje w umyśle reakcję łańcuchową i dla kogoś, kto ma prawdziwą intuicję, a nie stymulowaną, prze zakochane w nim kobiety,  ukazuje się w całej swojej upiornej potędze.

Na sam koniec już powiedzmy dlaczego Oppenheimer, człowiek skrajnie nieodpowiedzialny, nie został skazany w pokazowym procesie? Otóż na jego miejsce wojsko wstawiło figuranta, Niemca, który przestał sympatyzować z Hitlerem i przez Wielką Brytanię dostał się do USA. Zainstalowano go w Los Alamos, a kiedy projekt się zakończył, bomby wybuchły, a sowieci zaczęli budować swoją bombę i jasne było, że wszystko wiedzą, ogłoszono go szpiegiem. Człowiek ten nazywał się Klaus Fuchs.

Zapraszam do Krakowa na Kiermasz Książki i Sztuki w dniach 5-6 sierpnia. Hotel Polonia, naprzeciwko dworca głównego.

Przypominam, że nasza promocja trwać będzie tylko do piątku

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2-2008/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-ii-2008/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iii-2009/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cistercium-mater-nostra-tradycja-historia-kultura-iv-2010/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/krucjata-dziecieca/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gabriel-ronay-anglik-tatarskiego-chana-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sylwetki-zbigniew-sujkowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierci-nie-udalo-sie-pokonac-historia-biologiczna-ksiazat-radziwillow-na-birzach-i-dubinkach-koniec-xv-wieku-xvii-wiek/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zle-czasy-pamietnik-stanislawa-karpinskiego-z-lat-1924-1943/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/straz-przednia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/budowa-jachtow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-ii-wielki-powrot/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czerwiec-polski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lichwa/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/komisarz-zdanowicz-i-ponczochy-guwernantek-juz-wkrotce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-gornictwa-i-hutnictwa-na-gornym-slasku-do-roku-1806/

 

  39 komentarzy do “Czyste spekulacje i moralne opory doktora Oppenheimera”

  1. Nie wiem czy w polskiej wersji przetlumaczono Trinity jako „Trojce sw.”, powinno byc po ang. „Holy Trinity”, a to po prostu moze byc jakakolwiek „trojca”, niekoniecznie Swieta. Poza tym grqtutluje wygospodarowania trzech godzin czasu na ten film

  2. Trinity to byla tez laska towarzyszka granego przez K. Reevesa Mr Andersona „Neo”. Ok juz sie nie bede czepial

  3. Czyli dotychczasowi dostawcy energii ida w odstawke, a kto ich zastapi?… Jakis chemik?

    https://komitetobronyrobotnikow.pl/wp-content/uploads/2016/09/175_naimski_fr.jpg

    https://i.redd.it/1cck2oxt0om71.jpg

  4. Przetłumaczyli jako Świętą Trójcę

  5. Dwa razy na film nie pójdę ale recenzje jeszcze raz przeczytam. Lubię jak chodzisz do kina bo oszczędzam dużo czasu. Fajny film bo momenty z praktykującymi komunistkami były.

    W podzięce za recenzje dodam coś czego nie wiesz. Moc bomby po kolei to atomowa, wodorowa i ta trzecia…. Ta trzecia to gluonowa. To taki piorun kulisty – globula, zbudowana z gluonów, cząstek wiążących kwarki. Ale skonsultuj to jeszcze z @Bosonem bo gluony są również bozonami  😉

  6. trzecia część projektu określonego jako „Trójca Święta” – może to:  https://www.youtube.com/watch?v=lHo3mNWCTSM&t=4029s

  7. Obaj macie racje. Trinity = holy Trinity.

    Nie ma innego znaczenia tego slowa.

  8. Czyli „zielony lad” to sciema, ktorej prawdziwym celem jest rewolucja technologiczna, w ktorej kierownictwo obejma potomkowie przechrztow z podkarpackich zadupi.

    Sama technologia jest prosta. Chodzi o powtorzenie „wielkiego wybuchu” jako poczatku wszechswiata po to, zeby Bog stal sie zbedny albo zeby sie „spelnil”. Teorie wielkiego wybuchu zapoczatkowal ksiadz Lemaître, ale Einstein nie wierzyl w to, dlatego zostal odsuniety od projektu Trinity.

    Czolowka do filmu „Byl sobie czlowiek” zaczyna sie od wybuchu i konczy sie wybuchem. Zauwazy to kazde bystre dziecko:

    https://youtu.be/fP5qWT21x9g

  9. Niedawno czytałem w jakiejś amerykańskiej powieści (sporo rozrywki i nieco propagandy), że tajemnicę niemieckiej Enigmy rozwikłali Amerykanie pod wodzą Turinga. Tego Turinga? W tym laboratorium? (To był w pewnym okresie temat ważniejszy może od bomby A). Ani słowa – oczywiście – o walnym udziale w tej sprawie kilku polskich matematyków i egzemplarzu Enigmy zdobytym przez AK. No comments!!!

  10. W filmie skwapliwie pominieto arcywazna postac Stanislawa Ulama, ktorego do projektu Manhattan zaangazowal inny zyd z Budapesztu von Neumann, od ktorego Ulam otrzymał list z pytaniem, czy chciałby przyłączyć się do „bliżej nieokreślonego projektu, w którego ramach wykonywano różne ważne prace, a fizyka miała mieć coś wspólnego z wnętrzem gwiazd”.

    Trinity to byl kryptonim operacji pierwszej eksplozji bomby atomowej w ramach projektu Manhattan.

    Oni wszyscy byli z Austro-Wegier.

    Autorami pierwszych prac naukowych nad rozszczepieniem jadra atomowego byli porzadni Niemcy (jeden z nich np. ukrywal zydowskiego przyjaciela przed nazistami i ma drzewko w Jad Waszem).

    Zydzi z Austro-Wegier, ktorzy znali niemiecki podkradli pomysl i wyemigrowali potem do Stanow Zjednoczonych.

    Einstein chyba nie mial znaczenia w tych badaniach naukowych.

  11. Moim zdaniem Einstein nie pasowal do tego towarzystwa. Byl za malo pobozny – znaczy niewierzacy, czy cos takiego. To juz bardziej Stanislaw Lem pasowal, dlatego byl holubiony przez polskie i radzieckie wladze, ale Lem okazal sie niewypalem doslownie i w przenosni. Pisal jeno bajki.

    Program Manhattan mial charakter pokojowy i chodzilo o sposoby wytwarzania energii. Zrzucanie bomb na siebie to zabawa dla idiotow.

    Czy z pomyslow ministra Piotra Naimskiego cos wypali dla Polski – zobaczymy.

    Mam nadzieje, ze on jest wierzacy.

    https://www.civitatis.com/f/hungria/budapest/guia/sinagoga-judia-m.jpg

    Ale nawet, gdyby entuzjasci wybuchow przejeli inicjatywe, to wedlug wizji siostry Lucji Polska cudownie ocaleje, jak Houdini, prezes towarzystwa magikow amerykanskich i wyjdzie calo z roznych opresji!

    https://youtu.be/OrHrjh5dzWY

  12. Coś mi od początku nie grało w tym, co Pan napisał oraz w tym, jak amerykańscy scenarzyści potraktowali temat (amerykańskie rozumienie historii to osobna kwestia i można by morze atramentu wylać opisując rozliczne przypadki niedouczenia, niezrozumienia i zwyczajnej głupoty tych ludzi albo też, co byłoby sensowne, działalności propagandowej, która nie musi liczyć się z prawdą historyczną; plus kompresja scenariusza, żeby widz się nie pogubił). Skonsultowałam się więc z mężem, który jest bardziej kumaty w kwestiach technicznych i ma bogatą wiedzę na temat historii szeroko pojętych nauk fizycznych. Oto, co wynikło z naszej małżeńskiej rozmowy:

    1) Ogół prac prowadzonych w Los Alamos miał kryptonim „Projekt Manhattan”; „Trinity” zaś to nazwa kodowa pierwszego testu atomowego, świadcząca pewnie o uduchowieniu twórców, ale raczej przypadkowa i nie niosąca ze sobą żadnego podtekstu zrozumiałego jedynie dla wtajemniczonych.

    2) Nie pracowano jednocześnie nad żadnymi trzema projektami! Absolutne pierwszeństwo miała klasyczna bomba atomowa, czerpiąca swą energię z rozpadu jąder ciężkich pierwiastków (uranu i świeżo odkrytego plutonu), a wszelkie spory wokół jej budowy dotyczyły rozmaitych koncepcji technicznych (a konkretnie tego, jak bezpiecznie sprawić, by ładunek o łącznej masie przekraczającej krytyczną umieścić bezpiecznie we wnętrzu bomby, a potem w sposób kontrolowany zdetonować). Nad bombą wodorową (czerpiącą swą energię z łączenia jąder pierwiastków lekkich: ciężkich izotopów wodoru tudzież litu) nie pracowano równolegle, to byłoby niemożliwe, ot choćby dlatego, że do zainicjowania wybuchu bomby wodorowej niezbędny jest zapalnik, a tym zapalnikiem jest malutka bomba atomowa. Do tego dochodzi chronologia: nad bombą wodorową rozpoczęto pracę dopiero po II wojnie św., kiedy to zaczęto energiczniej rozwijać koncepcję Tellera, ale prawdziwy przełom nastąpił w roku 1951, kiedy to polski uczony Stanisław Ulam przedstawił Tellerowi kilka konkretnych rozwiązań technicznych, które pozwoliły oblec ideę fuzji termojądrowej w ciało. Pracowano zresztą bardzo szybko, bo rosjanie mieli swoją atomówkę już w 1949, a amerykańska wodorówka po raz pierwszy wybuchła na teście przeprowadzonym w 1952. A bomba gluonowa, o jakiej raczył wspomnieć jeden z komentatorów, to jest czyste science-fiction.

    3) Einstein nie został odsunięty od „Projektu Manhattan” z prostej przyczyny: generalnie odrzucał bowiem dominującą już wówczas, sformułowaną przez Nielsa Bohra, tzw. kopenhaską interpretację mechaniki kwantowej, kładącą nacisk na prawdopodobieństwo wystąpienia danego zjawiska. To właśnie ów probabilistyczny aspekt, wyjątkowo w oczach Einsteina matematycznie nieelegancki, zawarty został w słynnym cytacie z jego listu do Maxa Borna (nie mylić z Bohrem) z 1926: „w każdym razie jestem przekonany, że [Bóg] nie rzuca kośćmi”. W rezultacie Einstein resztę życia (ok. 30 lat) spędził pracując nad jednolitą teorią pola, która miała być konkurencją dla mechaniki kwantowej. Paradoksalnie, nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymał nie za teorię względności, lecz za wyjaśnienie u progu swej naukowej kariery efektu fotoelektrycznego, właśnie w oparciu o zyskującą dopiero popularność teorię kwantów.

    A jednak miał Einstein swój udział w rozpoczęciu projektu Manhattan. W sierpniu 1939 r. węgiersko-żydowski emigrant, fizyk Leo Szilard, w konsultacji ze swymi krajanami Eugene’em Wignerem i – niespodzianka – Edwardem Tellerem, napisał list, adresowany bezpośrednio do prezydenta Roosevelta, sygnalizujący możliwość stworzenia „potężnej bomby nowego typu” i postulujący zgromadzenie przez rząd USA jak największych ilości uranu oraz przyspieszenie prac Enrico Fermiego nad rozszczepianiem jąder atomowych. Dla wywarcia odpowiedniego efektu Szilard przekonał do podpisania tego listu właśnie Einsteina. Jak wiemy, skutek sprostał oczekiwaniom i taki był właściwie cały wkład wielkiego Alberta w stworzenie broni jądrowej.

    4) Nie można twierdzić, że Oppenheimer był niekompetentny, ponieważ nie potrafił obliczyć siły wybuchu bomby atomowej w kilotonach z dokładnością co do rzędu wielkości. Wówczas nikt by tego nie potrafił. Nikt bowiem nie był w stanie przewidzieć, jaka ilość materiału rozszczepialnego ulegnie rozpadowi, a tym samym, jaka uwolni się energia. To można było sprawdzić dopiero w praktyce, czyli podczas testu. Wówczas okazało się, że Oppenheimer pomylił się właśnie o rząd wielkości z haczykiem. Podobnie jak dekadę niemal później jego następcy, którzy nie doszacowali potencjału bomby termojądrowej wykorzystanej w teście Castle Bravo, gdy zamiast zakładanych 6 gigaton osiągnęli raptem 15.

    5) Amerykanie rekrutowali do projektu budowy bomby atomowej kogo tylko się dało. Fakt, że jakiś uczony hołduje ideologii komunizmu nie robił wówczas na nich wrażenia, traktowali to jak nieszkodliwą fanaberię (coś jak turbolechityzm czy płaskoziemstwo). Zwyczajnie nie mieli jeszcze doświadczeń z komunistami i nie wiedzieli, jak niebezpieczna jest to ideologia, infekująca mózgi i niszcząca zdrowy rozsądek. Dowiedzieli się później, w okresie zimnej wojny, stąd „polowanie na czarownice” i komisja McCarthy’ego. Wtedy zrozumieli, że komunista, bez względu na narodowość i obywatelstwo, ma tylko jedną ojczyznę. Komunistyczni szpiedzy przekazujący sowietom pełną dokumetację amerykańskiej bomby atomowej, byli przekonani, że postępują słusznie, że robią to dla dobra ludzkości, nie można było bowiem pozwolić na to, by tylko jedno światowe mocarstwo dysponowało tak przerażającą bronią. Na zasadzie „kto pilnuje strażników” jakieś inne mocarstwo musiało USA szachować.

  13. O! Wypraszam sobie! Trinity square (Szentháromság ter) to jest serce i najwazniejszy punkt w Budapeszcie – w poblizu jest kosciol koronacyjny sw. Macieja i Baszta Rybacka. Nie ma bardziej charakterystycznego i ladniejszego miejsca w Budapeszcie na spotkania, a stad do tzw. domu Houdiniego jest kilkaset metrow.

    https://www.travelfooddrink.com/trinity-square-castle-hill-budapest-hungary/

    Dojazd autobusem z prawego brzegu autobusem 16 albo 216 przez most lancuchowy, ktory jest zamkniety dla pieszych (tylko autobus lub rower).

    Wsiadlem nie w tym kierunku i poklocilem sie z kierowca, bo bylo napisane „Castle” a on jechal w przeciwnym kierunku i nie chcial zawrocic lobuz. Ale w koncu dojechalem.

  14. Obejrzałem co kolega @Boson ma do powiedzenia, bo musiał się wszak wypowiedzieć

    i znalazłem jeden wpis nadający się do cytowania, skopiowałem specjalnie dla @Agnieszki

    Wszytko to kolorowe bajki dla gawiedzi, wraz z tą najnowszą autorstwa Nolana. Prawda jest zbyt ponura, no i ciągle wymagająca oświetlania „snopem ciemnego światła”.

    Teraz ja 😉

    Moim zdaniem projekt Manhatan został zrealizowany głównie dzięki:

    generałowi Leslie Groves’owi – dzięki wdrożeniu systemu zarządzania projektem

    fizykowi Enrico Fermi’emu – dzięki budowie pierwszego reaktora jądrowego,

    oraz „chińskiemu komputerowi” użytego do obliczeń numerycznych projektu 😉

    Gdyby Einstein brał udział w budowie to NIC by nie powstało, bo Albercik, największy naukowy celebryta, nic  samodzielnie nigdy nie wymyślił ani nie zbudował – ale to jest już historia na  inny film.

    @Agnieszka – oczywiście w tamtych czasach globule to było czyste science-fiction ale obecnie to przedni front badań w tajnych laboratoriach, które zresztą nie potrafią sobie poradzić ze znacznie prostszym plazmowym piorunem kulistym. Nie życzę nikomu spotkać się ani z jednym ani z drugim  ;-)

  15. „Snopem ciemnego światła” to już Dukaj świecił w „Lodzie”; po 100 stronach wymiękłam, jak dla mnie za bardzo przefilozofowane. Skoro badania nad globulami prowadzone są w tajnych laboratoriach, to one chyba specjalnie tajne nie są, bo skąd by Pan o nich wiedział? A z piorunów kulistych to znam tylko ten ze „Spalonych słońcem” Michałkowa. Co do gluonów, to jest taka piosenka o kozie, która wszystko w tej materii wyjaśnia, trzeba tylko albo umieć śpiewać tenorem, albo nie mieć oporów przed ośmieszeniem się, bo napisano ją pod słynną pieśń neapolitańską.

  16. Leży tu obok mnie książka „Ślepy tor, Ideologia i polityka lewicy 1789-1984” napisana przez Erika von Kuehnelt-Leddihn. Reklamowana na okładce jako „rewelacyjna książka odkrywająca nieznane a ważne fakty historii politycznej ostatnich 200 lat”. Autor pisze w niej między innymi, że I wojna światowa wybuchła przez nadmiar testosteronu. Dobrze Pani wie, że to nieprawda. Myślę, że podobnie jest z tą Trójcą Świętą, która ma być tylko nazwą kawałka pustyni, wymyśloną przez naukowca z przerośniętym ego. Takie rzeczy znajdują się w poważnych książkach, ale ja bym ich poważnie nie traktował. My tu w ogóle bawimy się w redagowanie na nowo różnych starych wątków i raczej nie ufamy podręcznikom. Jeśli chodzi o postrzeganie komunistów przez Amerykanów, to myli się Pani całkowicie. Ten film pokazuje wyraźnie, że nie mamy pojęcia czym był komunizm, nie mamy też pojęcia czym są amerykańskie elity. Nikt w USA w czasach projektu Manhattan i wcześniej nie traktował komunistów, jak płaskoziemców. To był poważny problem. W filmie występuje oficer, który jest głównym koordynatorem nagonki na Oppenheimera. Jest to głęboko zakonspirowany syn prawosławnego hierarchy, który brał udział w interwencjach w sowieckiej Rosji. Związki zawodowe zaś to była prawdziwa plaga w latach trzydziestych.

    Fraza o Bogu grającym w kości jest we wszystkich mi znanych popularnych opracowaniach kojarzona z Bohrem. Rozumiem jednak, że to pomyłka. Niech będzie, że Oppenheimer mógł nie doszacować mocy bomby, ale co do tych innych bomb i możliwości ich powstania, to muszę Panią ostrzec, że tu są prawdziwi fizycy, a niektórzy z nich nawet pracują w CERNIE.

  17. Już chciałem zbyć pytanie prostym: wiem bo pracuję w tajnym laboratorium – ale ja niewiast nie oszukuję, bo potem @Coryllus mi mówił, że to nieuczciwe. Odpowiem poważnie, gluony i kwarki to podstawowe cząstki badane w laboratorium w CERNie a opisywane są przez QCD (kwantową chromodynamikę). W momencie kiedy naukowe badania znajdują wojskowe zastosowania to wtedy są utajniane, co poznaje się po braku nowych publikacji na dany temat. Więcej Szanowna Pani w tym temacie ze mnie już nie wyciągnie, bo ja mam jeszcze ochotę na praktykujące niewiasty, a jak będę gadatliwy zbytnio to mogę najbliższego poniedziałku nie dożyć, bo seryjny samobójca chadza w weekendy.

    Ale specjalnie dla Pani i jej szanownego małżonka podrzuciłem, całkiem serio, ten „chiński komputer„. Niech małżonek się sprawdzi, a Pani ślicznie go (komputer nie małżonka) nam na forum opisze  😉

  18. Moim zdaniem CERN to ściema, przestarzały pomysł z lat 1950-tych, chociaż LHC nie kosztował dużo. Gdyby to budowano w Polsce, to wyszłoby pewnie 2x drożej.

  19. Zadam głupie pytanie, jak to się stało, że Oppenheimer ożenił się z tak brzydką kobietą ? 

  20. A to może zgłębiajcie Panowie dzieje świata według własnej metodologii, mnie na egzaminie z historii współczesnej powszechnej zdawanym x  lat temu taka wiedza wystarczyła. A głupie blondynki to w rzeczywistości farbowane brunetki. Aha, i uważajcie na seryjnego samobójcę, gdy gąski przechwyciły forum Frondy, zdołał wyrwać się na wolność.

  21. Ps. Nicolas Paul Stéphane Sarközy de Nagy-Bocsa też był stamtąd, dlatego Francuzi mogą mieć atom, a Niemcy nie.

    W środy i piątki była muzyka w Nagymegyer

    https://youtu.be/YabtDa2A22w

    Dla koneserów:

    https://youtu.be/jzTy6J1CrdY

  22. @Agnieszko – proszę się nie obrażać, bo nie ma o co – przecież nie obiecywałem, że będzie lekko tylko, że będzie ciekawie  😉

  23. @Coryllus mnie rozprasza i zapomniałbym napić się wina

    https://youtu.be/BF9uQI-SRv4

  24. Ja się nie obrażam, ja się odgryzam. Gdy ktoś traktuje mnie protekcjonalnie, budzi się we mnie duch mojej babki, którą rodzina zwykła porównywać do krokodyla 😉

  25. My się tu nie zajmujemy nauką, ale tworzeniem ciekawych narracji. Metodologia zaś służy nam do promowania książek i ich sprzedaży, a nie do zaliczeń i kariery naukowej. Nie wiem o co chodzi z Frondą, ale to nie Henry pracuje w CERNIe. Choć kto go tam wie…nie wiem przecież sam gdzie pracuje

  26. Skoro są tu ludzie zorientowani w temacie to spytam, bo czytałem coś takiego bardzo dawno temu i nie potrafię dziś powiedzieć gdzie, czy to możliwe że Stanisław Ulam, matematyk a nie fizyk, napisał prace z zakresu matematyki, która została utajniona? Czy to w ogóle możliwe?Jeśli tak to może mamy trzecią część  Trinity?

  27. Ha! od razu widać, że nigdy nie zetknął się Pan z metodologią historii – ta służy wyłącznie do robienia kariery naukowej, bo do uprawiania samej historii nie jest w ogóle potrzebna. A poza tym ja jestem urodzonym nauczycielem i czasem wpadam w manię wykładowczą, wiele więc trzeba mi wybaczyć. Tworzenie ciekawych narracji? Tak, człowiek żyje w opowieści, jak twierdził św. pamięci Terry Pratchett, a więc wszystko co piszemy, jest obrazem świata, zapisem tego, jak go postrzegamy. Ja tylko z Pańskim odbiorem rzeczywistości usiłowałam dyskutować. Na zaliczeniach i karierze już mi nie zależy. Też chcę, żeby książki dobrze się sprzedawały. A skoro Henry wspomniał o seryjnym samobójcy, to wie o co chodzi z Frondą i gąskami.

    To tyle na dziś. Dobranoc wszystkim.

  28. Nie zetknąłem się i nie zetknę.

  29. To mozliwe.

    Nie ma trzeciej czesci Trinity.

    Pozdrawiam!

  30. Jako urodzony nauczycielwybaczam i proszę o wybaczenie 😉

  31. Z Waszych komentarzy wynika raczej, ze „kobiety nie maja racji”.

  32. Jeszcze raz

    Dołączę, dla pełnego obrazu, jeszcze „angielską” recenzje filmu, gdzie można zobaczyć zarówno aktorów jak i twórców.

    https://quillette.com/2023/08/01/how-accurate-is-christopher-nolans-oppenheimer/

    Autor recenzji inżynier z PhD ze znawstwem podkreślił rolę Enrico Fermiego choć o roli generała Grovesa i chińskiego komputera nie wspomniał należycie. Ale przecież, nikt nie jest doskonały w pisaniu recenzji 😉

  33. To już nie ma znaczenia. Wolę aby @Agnieszka została na blogu gwiazdą a nie kometą.

    Paryż wart jest mszy 😉

  34. No i niech częściej rozmawia z mężem i przedstawia rezultaty rozmów na blogu.

    Byłoby ciekawie.

  35. Na to trzeba będzie trochę poczekać bo:

    https://www.youtube.com/watch?v=yxI1j-mmDtk

    Ostatnio moje proroctwa za szybko się spełniają  😉

  36. Daleko posunieta uszczypliwosc.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.