Bardzo ciekawe, tylko moim zdaniem przeciwstawienie Gabrieli Rychter-Janowskiej Jerzemu Nowosielskiemu jest totalnie bez sensu. Taka zero-jedynkowy optyka zbliża nas do zastępczego zagadnienia z historii i dezinformacji sztuki, czyli narzekania dobrych Sarmatów jakim złym kolorystą był Jacek Malczewski. Myślę że tęgo typu zastępcze i kłamliwe problemy formułują prawdziwi wrogowie polskiej kultury, polskiego malarstwa, literatury, polskiego kapitału i polskiej floty ( kosmicznej). Bo wiadomo że Malczewski był świetnym kolorystą, że wystarczy spojrzeć na jego obrazy obok obrazów Tycjana, Tintoretta, Tiepola,Turnera, Fragonarda i innych geniuszy koloru. A kto mówi, że mistrz Jerzy był kiepski pójdzie ze mną na solo.
Niestety nie możemy tego zrobić, bo Malczewski wisi za daleko od Tycjana, a reprodukcje fałszują kolory. Mam też nadzieję, że rozumie pan wyraz „prowokacja” skoro z taką swadą wypowiada się na tematy malarskie. Nic się Jerzemu Nowosielskiemu i jego wielbicielom nie stało, po tym, jak to napisałem, naprawdę…
Rozumiem i dlatego dałem się sprowokować w poważnej sprawie. Ma pan absolutną rację przypominając sztukę Rychter-Janowskiej. Tylko że ja się obawiam zawsze, że nasi nieprzyjaciele aż czekają na moment, w którym damy się zamknąć w klimatach dawnych, że w końcu udowodnią, że jesteśmy Irokezami Europy. Jak zbalansowac kultywowanie dawnego z tym co zadano nam dziś? Otóż właśnie Nowosielski otwiera tu liczne ścieżki. Tak myślę. Bez ikony sztuki chrześcijańskiej się nie pojmie i nie stworzy. A jeśli chodzi o kolorystów mam ich w umyśle i w oczach. Oprócz Turnera. Trochę emocji, dobrze irygowanych, nie szkodzi. Prowokacje pro publico bono są OK .
Nie mam ani Malczewskiego ani Nowosielskiego. Ale wiem gdzie są i często tam bywam. Schuola di san Rocco też nie jest prywatna. Choć może trzeba należeć do jakiegoś bractwa, aby zrozumieć prawdziwe. Mnie zadowalają kolory i hollywoodzki rozmach. Jestem prostaczkiem.
Moje pytanie było trochę prowokacyjne, wynika z przekonania, że dobry obraz to taki, który da się powiesić np. w domu, kościele czy innym obiekcie i nie powoduje, że po dwu dniach chciałoby się go wyrzucić przez okno.
A mnie się nie podoba. Ikona to ma być ikona, a nie takie coś niedokończone. To dobre u Modiglianiego, którego obrazy akurat lubię. W kościołach katolickich to są teraz gotowi wszystko wieszać i wszystko robić.
To nie chodzi o gotowość polskich, czy szerzej katolickich, niedouczonych w kwestii sztuki, księży do kupowania byle czego. Problem polega na braku chrześcijańskiej sztuki w ogóle. Ikona to przede wszystkim teologia sztuki sakralnej. Kopie, czy imitacje dawnych ikon mało wnoszą. Trzeba ikonę stworzyć na nowo, owszem to problem bardziej prawosławnych nie nasz, nie możemy jej sobie zawłaszczać, ale jest to jednak wspólne dziedzictwo, a przede wszystkim wspólne wyzwanie. Dziś mamy przecież inne media, film itd. Nowosielski był świadomy teologii ikony i podjął próbę stworzenia nowej sztuki chrześcijańskiej. O tyle udaną, że jedyną, przynajmniej w Polsce. Kiedy czyta się Paula Ewdakimowa widać jak ikona i sztuka współczesna przyciągają się i zarazem odpychają nawzajem. Doskonałe omówienie duchowego wymiaru sztuki współczesnej, np Paula Klee. Nowosielski wzbudzał duże emocje i u nas i u prawosławnych, ale proszę wybaczyć, pozłotka ikony nie czyni, nie sprowadzajmy ja do rzemiosła, do bibelotu. Porównanie Nowosielskiego z Modiglianim? Płytkie estetyzowanie zabiło sztukę. Został Chełmoński w Małym dworku, nastrojone na Rafaela ” współczesne” ikony, a z drugiej strony ready mades, bibeloty i idole korpoludzi. Rozmowa o sztuce, rozmowa o prawdzie i pięknie życia została zabita. Prawosławni rozumieli to jeszcze, to dali im rewolucję. A drogi Nowosielskiego nikt nie podjął. Chyba.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.
Bardzo ciekawe, tylko moim zdaniem przeciwstawienie Gabrieli Rychter-Janowskiej Jerzemu Nowosielskiemu jest totalnie bez sensu. Taka zero-jedynkowy optyka zbliża nas do zastępczego zagadnienia z historii i dezinformacji sztuki, czyli narzekania dobrych Sarmatów jakim złym kolorystą był Jacek Malczewski. Myślę że tęgo typu zastępcze i kłamliwe problemy formułują prawdziwi wrogowie polskiej kultury, polskiego malarstwa, literatury, polskiego kapitału i polskiej floty ( kosmicznej). Bo wiadomo że Malczewski był świetnym kolorystą, że wystarczy spojrzeć na jego obrazy obok obrazów Tycjana, Tintoretta, Tiepola,Turnera, Fragonarda i innych geniuszy koloru. A kto mówi, że mistrz Jerzy był kiepski pójdzie ze mną na solo.
Ile jego obrazów ma pan u siebie w domu?
Niestety nie możemy tego zrobić, bo Malczewski wisi za daleko od Tycjana, a reprodukcje fałszują kolory. Mam też nadzieję, że rozumie pan wyraz „prowokacja” skoro z taką swadą wypowiada się na tematy malarskie. Nic się Jerzemu Nowosielskiemu i jego wielbicielom nie stało, po tym, jak to napisałem, naprawdę…
Rozumiem i dlatego dałem się sprowokować w poważnej sprawie. Ma pan absolutną rację przypominając sztukę Rychter-Janowskiej. Tylko że ja się obawiam zawsze, że nasi nieprzyjaciele aż czekają na moment, w którym damy się zamknąć w klimatach dawnych, że w końcu udowodnią, że jesteśmy Irokezami Europy. Jak zbalansowac kultywowanie dawnego z tym co zadano nam dziś? Otóż właśnie Nowosielski otwiera tu liczne ścieżki. Tak myślę. Bez ikony sztuki chrześcijańskiej się nie pojmie i nie stworzy. A jeśli chodzi o kolorystów mam ich w umyśle i w oczach. Oprócz Turnera. Trochę emocji, dobrze irygowanych, nie szkodzi. Prowokacje pro publico bono są OK .
Nie mam ani Malczewskiego ani Nowosielskiego. Ale wiem gdzie są i często tam bywam. Schuola di san Rocco też nie jest prywatna. Choć może trzeba należeć do jakiegoś bractwa, aby zrozumieć prawdziwe. Mnie zadowalają kolory i hollywoodzki rozmach. Jestem prostaczkiem.
Moje pytanie było trochę prowokacyjne, wynika z przekonania, że dobry obraz to taki, który da się powiesić np. w domu, kościele czy innym obiekcie i nie powoduje, że po dwu dniach chciałoby się go wyrzucić przez okno.
Malarstwo Nowosielskiego sprawdziło się świetnie w kościołach , zarówno katolickich jak i prawosławnych. A w domu chciałbym mieć jego obrazy.
A mnie się nie podoba. Ikona to ma być ikona, a nie takie coś niedokończone. To dobre u Modiglianiego, którego obrazy akurat lubię. W kościołach katolickich to są teraz gotowi wszystko wieszać i wszystko robić.
Ostatni wyczyn tych barbarzyńców :https://nczas.com/2020/09/16/michal-aniol-przewraca-sie-w-grobie-papieska-akademia-zycia-pokazala-piete-blm-foto/
Oczywiście Nowosielski nie jest barbarzyńcą. Jego obrazy pewien wdzięk posiadają i mogą się podobać.
To nie chodzi o gotowość polskich, czy szerzej katolickich, niedouczonych w kwestii sztuki, księży do kupowania byle czego. Problem polega na braku chrześcijańskiej sztuki w ogóle. Ikona to przede wszystkim teologia sztuki sakralnej. Kopie, czy imitacje dawnych ikon mało wnoszą. Trzeba ikonę stworzyć na nowo, owszem to problem bardziej prawosławnych nie nasz, nie możemy jej sobie zawłaszczać, ale jest to jednak wspólne dziedzictwo, a przede wszystkim wspólne wyzwanie. Dziś mamy przecież inne media, film itd. Nowosielski był świadomy teologii ikony i podjął próbę stworzenia nowej sztuki chrześcijańskiej. O tyle udaną, że jedyną, przynajmniej w Polsce. Kiedy czyta się Paula Ewdakimowa widać jak ikona i sztuka współczesna przyciągają się i zarazem odpychają nawzajem. Doskonałe omówienie duchowego wymiaru sztuki współczesnej, np Paula Klee. Nowosielski wzbudzał duże emocje i u nas i u prawosławnych, ale proszę wybaczyć, pozłotka ikony nie czyni, nie sprowadzajmy ja do rzemiosła, do bibelotu. Porównanie Nowosielskiego z Modiglianim? Płytkie estetyzowanie zabiło sztukę. Został Chełmoński w Małym dworku, nastrojone na Rafaela ” współczesne” ikony, a z drugiej strony ready mades, bibeloty i idole korpoludzi. Rozmowa o sztuce, rozmowa o prawdzie i pięknie życia została zabita. Prawosławni rozumieli to jeszcze, to dali im rewolucję. A drogi Nowosielskiego nikt nie podjął. Chyba.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.