wrz 142023
 

Są dwie drogi: albo się szuka rozwiązania problemu, albo się szuka winnych. W Polsce zdecydowanie większą popularnością cieszy się opcja druga i dotyczy to wszystkiego absolutnie. To jest zachowanie histeryczne, ale daje ono fory i dobrą pozycję agentom, oszustom i tym, którzy za nic na świecie nie chcą by odnaleziono tu rozwiązanie jakiegokolwiek problemu. Zanim przejdę do Damazego Macocha, powiem słowo o twitterze. Puszczałem tam swoje teksty, ale już przestałem. Nie ma to najmniejszego sensu z kilku powodów, które wymienię teraz po kolei, żeby zilustrować na czym dokładnie polega mechanizm szukania winnych, ale od spodu. Oto właścicielem tego medium jest Elon Musk, którego rola w konflikcie rosyjsko-ukraińskim jest co najmniej szemrana, o czym łatwo się dowiedzieć czytając doniesienia PAP. To jednak nie przeszkadza wolnościowo nastawionym użytkownikom ekscytować się udziałem w dyskusjach, albowiem wierzą oni, że pomimo wszystko twitter jest miejscem wymiany poglądów. Tymczasem nie wiemy dokładnie co wymienia się na twitterze, a gołym okiem widać, że jego najważniejszą funkcją jest urawniłowka. Jak w piosence Włodzimierza Wysockiego, którą dawno temu śpiewał Piotr Fronczewski – po co ścigać się na bieżni, tu jesteśmy niezależni, i wiadomo, że nikt się nie wyrwie w przód. I rzeczywiście, w przód nikt się nie wyrwie, bo uniemożliwia to konstrukcja klatki. Wszyscy pracowicie liczą sobie te lajki i followy czy jak się tam te bezwartościowe rzeczy nazywają i są szczęśliwi. Poza tym, dla większego upokorzenia chyba, wszyscy obecni tam wolnościowcy ekscytują się treściami publikowanymi w portalu Mistewicza pod tytułem „Wszystko co najważniejsze”, co jako żywo przypomina radziecki dziennik „Prawda”. I żaden nie zada sobie trudu by zbadać, czy pan Mistewicz ma w ogóle coś wspólnego z partią, na którą głosujemy, albo czy jakieś pojęcie o nim ma prezes. Wystarczy, że publikuje jakieś głodne kawałki i Elon go promuje. W dodatku wszyscy na tym twitterze wierzą, że Oskar Szafarowicz, student prawa, który wypowiada się często publicznie na bardzo banalne tematy, jest prześladowany i od tego jak się wobec niego określimy zależy przyszłość kraju.

Jak na miłośników prawdy i wolności, a także państwa prawa, które dba o obywateli, to trochę dziwne. No, ale niech tam.

I teraz jak ja to połączę z Damazym Macochem i Fernando Santosem? To proste – z wdziękiem prestidigitatora.

Damazy Macoch był człowiekiem dobrze zorientowanym w sytuacji, w przeciwieństwie do użytkowników twittera, którzy korzystają z fałszywego opisu rzeczywistości, ale za to niesłychanie ekscytującego. On został zakonnikiem nie po to, by krzewić wiarę, wieść życie kontemplacyjne i rozdzielać sakramenty. On nim został, żeby w czasie sakramentu spowiedzi uwodzić kobiety. Tak się jednak złożyło, że wywołane przez tę praktykę okoliczności zaprowadziły go na manowce przestępstwa i zbrodni najpierw, a potem do więzienia, gdzie zmarł. Stał się też – nie z powodu własnych pragnień, albowiem pociągała go bardziej dyskrecja niż popularność – bohaterem medialnej afery, którą interesował się cały, podzielony na trzy części kraj. Jak pamiętamy, a może nie, o Damazym Macochu rozprawiano nawet w położonych w Mińszczyźnie białych dworkach. Pisał zaś o tym Michał Kryspin Pawlikowski. Te okoliczności nie dały Macochowi szczęścia i w pewnym momencie procesu przyszedł on nawet do czegoś, co można by nazwać skruchą. Niestety był już zakażony wirusem popularności i zaczął domagać się, by pochowano go wprost na drodze wiodącej do cmentarza, żeby ludzie deptali po nim idąc na groby zmarłych. Chciał więc Damazy Macoch wziąć na siebie winę, w sposób możliwie widowiskowy. Nikt tego nie traktował poważnie. Pochowano go normalnie, na cmentarzu. Kiedy bowiem złodziej i morderca domaga się atencji, nikt tego nie powinien traktować serio. Żyjemy jednak w czasach, kiedy wszystko się zmieniło. I uwaga publiczności jest głównym i najważniejszym towarem, o jaki toczy się medialna gra. Możliwości uwodzenia kobiet podczas sakramentu spowiedzi zostały co prawda mocno ograniczone, ale są za to inne, z których korzysta się pełnymi garściami i, że się tak wyrażę, gębą. Oto wczoraj znów pojawiło się w sieci nagranie, w którym Palikot opowiada, że będzie patroszył prezesa Kaczyńskiego i jego skórę wystawiał na sprzedaż. Patrzę, proszę ja Was, na to i widzę coś, czego wcześniej chyba nie zauważyłem, a jak zauważyłem to zapomniałem. Stoi oto koło Palikota sławny polarnik i survivalowiec Marek Kamiński, zdobywca biegunów, człowiek, który nieletnich inwalidów prowadził na krańce ziemi. Patrzymy na niego i dociera do naszego mózgu, że opis jego wyczynów nie dotyczył spraw istotnych, a był jedynie tak zwaną ściemą, bądź – jak powiada klasyk – makagigi dla gawiedzi. Wielu ludzi gotowych jednak będzie bronić pana Kamińskiego, albowiem ma on wielkie zasługi w popularyzowaniu zdrowego, zimnego chowu młodzieży, czy czego tam chcecie.

Podobny mechanizm zauważyć można w przypadku Fernando Santosa. Jego obecność w szatni polskich piłkarzy udających reprezentację kraju miała charakter zasłony dymnej. Wynajęto go po to, by kupić sobie trochę czasu, a nie po to, by cokolwiek zmienić. I teraz ważna kwestia – jeśli tak było, to znaczy, że osobami najmniej znającymi się na piłce w Polsce są działacze PZPN. Oni w ogóle o tej piłce nie mają pojęcia i ona ich chyba za bardzo nie obchodzi. Im jest potrzebny Santos, który już od samego początku typowany był na winnego całej afery. Chodziło zaś też o to, by publiczność, która w tę piłkę wierzy, dostała to co użytkownicy twittera – wszystko co najważniejsze. W tym wypadku trenera, którego wszyscy rozpoznawali, bo brał udział w każdych mistrzostwach, jako trener drużyny Portugalii. Czyli musiały być zachowane pozory. Liczono bowiem na to, że z drużynami takimi jak: Czechy, Mołdawia, Wyspy Owcze i Albania, reprezentacja Polski poradzi sobie bez trudu. A Santos, któremu płacono miliony, będzie ukoronowaniem tego – jak przypuszczam spreparowanego z dużym wysiłkiem i za duże pieniądze – sukcesu. Tak się nie stało, albowiem nie doceniliśmy naszych piłkarzy, którzy – co każdy widział – nie potrafili oddać strzału na bramkę. Nie potrafił tego zrobić nawet Lewandowski, który był w dodatku stale pilnowany. Czy ktoś tam w ogóle, w tej drużynie, pomyślał o jakiejś strategii? Nie, bo nie o to chodziło. Nie to było najważniejsze. Ujawnienie bowiem istotnych mechanizmów rządzących polską piłką spowodowałoby katastrofę, a jej ofiarą padłby zarząd PZPN. Chodzi więc tylko o to, by spreparować fałszywy przekaz i przedłużyć agonię. Może coś się stanie, może Rosja na nas napadnie, może kraj zbankrutuje, albo może uderzy asteroida czy też przylecą kosmici i wtedy uda się zmienić ten cały bardak, ale nie wcześniej. Istotnym bowiem momentem, który tłumaczy istnienie polskiej piłki jest szukanie winnego. I teraz został nim Santos, wcześniej był nim Sousa, a przedtem jeszcze Brzęczek, czy jak on się tam nazywał. Wszyscy ci ludzie, prymitywni i pozbawieni wrażliwości, ale jednak jakoś tam przebiegli, skalkulowali sobie, że można w zasadzie zaryzykować. I tak nic się z tym nie da zrobić, a pieniądze zapłacą, albowiem nie mogą nie zapłacić. W końcu grają o własne życie i posady. Twitter wyraża oburzenie, albowiem po raz kolejny dostarczono zgromadzonej tam publiczności tego co najważniejsze. Na zmiany nikt nie liczy, chodzi tylko o to, by w kolejnym sezonie móc się tak samo ekscytować tymi, coraz bardziej jawnymi, oszustwami. Słowem – publiczność akceptuje fałszywy opis i nie domaga się ani prawdy, ani rozwiązania problemu. Wystarczy jej to co jest, czyli wszystko, co najważniejsze. Jeśli ta ponura zasada rządzi całą publicystyką współczesną od sportu i obyczajów począwszy, na polityce kończąc, to mamy jeszcze pół biedy. Gorzej jeśli używamy jej do tłumaczenia sobie historii. A czynimy tak może nie nagminnie, ale często. Wczoraj obejrzałem sobie fragment programu o obronie Lwowa w roku 1939. I o dowódcy tej obrony Władysławie Langnerze. Historycy, bardzo leciwi, zamiast nazwać tego pana idiotą, a i to w najlepszym razie, z minami oddającymi najwyższe wzburzenie, opowiadali o tym, jak fatalną decyzją było poddanie miasta sowietom i jak straszliwą tragedią skończyło się dla oficerów. A ja jeszcze przypomnę, że Władysław Langner decydując o tym co stanie się ze Lwowem, powiedział że bronił się przez 10 dni przed Germanami, ale woli oddać miasto Słowianom. Tak to jakoś brzmiało. To jest motywacja wzięta wprost z twittera. I poziom analizy okoliczności z portalu Mistewicza – wszystko co najważniejsze.

Na koniec dnia wczoraj, zamiast kończyć nawigatora poświęconego Łużycom, zająłem się znów Lisowczykami. Metoda opisywania działań tych oddziałów jest wręcz ukoronowaniem metodyki antypolskiej propagandy. Pamiętam, że podchodziłem do tego tematu kilka razy, w poprzednich latach i coś mnie odrzucało. Nie wiedziałem co, bo książek o nich nie ma wiele, a te, które są nie nadają się do czytania. Wczoraj trafiłem na Ossendowskiego i jego powieść „Zagończyk”. To jest, niestety, tak zwany paw. Dlaczego po bitwie pod Humiennem zmieniono dowódcę w kole generalnym w Jaśliskach? I dlaczego ten nowy dowódca przepuścił Gabora Bethelena wracającego spod Wiednia na Węgry? Tego nikt nie wyjaśnia, wszyscy za to piszą, z ekscytacją równą tej, która towarzyszy wyczynom polskich piłkarzy, że Lisowczycy zajęli się plądrowaniem Węgier. Skoro taki dostali rozkaz? Od kogo? Od swojego nowego dowódcy – Adama Lipskiego. Kim on był? Tego nie wiemy. Dlaczego nie wykonywał rozkazów króla? Tego też nie wiemy. Musi nam wystarczyć informacja, że był niesubordynowany. Aha, a polscy piłkarze nie wygrywają meczów bo mają złego trenera. Jak się go zmieni, to zaczną wygrywać. Tak to trzeba rozumieć i nie zadawać dodatkowych pytań?

Dopóki nie zmienimy mechaniki opisu będziemy niewolnikami. I to zawsze ktoś inny będzie nam podsuwał jakieś głodne kawałki, twierdząc, że to one właśnie są najważniejsze. Tymczasem preparaty te służą jedynie wywoływaniu grupowych ekscytacji. W żadnym wypadku nie odkrywaniu prawdy.

Pamiętajcie o nowych książkach:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sprawa-macocha-w-swietle-prasy-1909-1916/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/skarbowosc-rzeczypospolitej-w-latach-1587-1648/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

  34 komentarze do “Damazy Macoch vs Fernando Santos czyli skuteczność opisu spraw najważniejszych”

  1. Coraz ciekawszy Twój blog się robi.

    On został zakonnikiem  po to,  żeby w czasie sakramentu spowiedzi uwodzić kobiety.

    W druga stronę to niby tylko fraszka „Sukces Jadzi”:

    Aniele Boży stróżu mój,

    Ty zawsze przy mnie stój.

    Anioł spojrzał na Jadzię

    I zamiast stanąć  się kładzie 😉

  2. Lipski przepuścił Gabriela Bethlena, ponieważ inna decyzja oznaczałaby wojnę z Turcją i złamanie umowy między cesarzem i sułtanem.

    https://youtu.be/ME1Z20QBtF4?si=YeQPdTOhVwyCCDN5

  3. Po raz któryś tam z rzędu czytając wspomnienia żołnierzy września, natrafiam informację, że uniknęli Katynia, bo jak dowódca postanowił poddać oddział sowietom to oni dali nogę… ich towarzysze, którzy posłuchali rozkazu, skończyli, wiemy w jaki sposób.

  4. Zostali wykończeni przez przodków i ziomków Agnieszki Holland?

  5. kilka spraw

    – wg uczelnianych opinii ostatnia ustawa dot uczelni, zamieniła zarządzanie uczelnią w zarządzanie własnym folwarkiem, no i może sprawa z Oskarem będzie podgotowką do zmian,

    – no ktoś Kamińskiemu sfinansował ten polarny , zimny wychów cieląt , teraz wiemy kto,  no  i dobrze jest wiedzieć,

    – no właśnie co z tym Lewandowskim, pamiętam że na meczach strzelał kilka bramek pod rząd a teraz  to niby nie daje rady, może za bardzo obstawiony, jest taki YTuber, co bardzo głośno wrzeszczy na tym swoim kanale i wrzeszczy na temat piłki, to on wywrzeszczał po meczu z Mołdawią, że  zna przyczynę tego fatalnego wyniku meczowego  i nawet podał nazwisko,

  6. Ustalmy okolicznosci i o czym mowimy. Kiedy i gdzie byla ta mozliwosc zatrzymania Bethlena? Lisowczycy byli pod dowodztwem Ferdynanda Habsburga, a nie Z3.

  7. Po bitwie pod Humennem Gabriel B. wycofal sie za Dunaj a do ziemi preszowskiej jeszcze mial daleko. Tak mi sie wydaje. Moze sie nie znam.

  8. takie naiwne …

    –  kwerenda ofiar Katynia wg miejsc urodzenia, bo może część ofiar pochodziła z Wielkopolski i nie znała wojennej taktyki z czasów bolszewików, nie spodziewała się takiego rozstrzygnięcia niezgodnego z obowiązującym prawem międzynarodowym,

    – nie da się przeprowadzić badania opinii nieżyjących żołnierzy na ile w decyzji o poddaniu, kierowali się  prawem międzynarodowym i nieprawdziwym postrzeganiem  ZSRR, uważając sowietów za ucywilizowanych /20 lat od rewolucji/

    – no a część /jak piszesz/ uratowała się bo  nie zaufała  ani prawu międzynarodowemu ani cywilizacji  radzieckiej

  9. Marek Kaminski zainwestowal swoje pieniadze w interes p. Palikota i musi robic dobra mine do zlej gry – nie ma innego wyjscia. Nie ma to nic wspolnego z wycieczkami dla inwalidow. Z ksiazki Kaminskiego zrozumialem, iz chcial nam przekazac, ze najpierw trzeba wyznaczyc sobie cel, a potem dostosowac do celu logistyke az do najdrobniejszych szczegolow i udowodnil, ze ten system dziala zabierajac ze soba Jasia M.

    Jest to dokladnie rozwiazanie kwestii PZPN: najpierw ustalmy cel, a potem dostosujmy logistyke.

    Ogolnie mowiac i abstrahujac od notki – co do spraw gdanskich, to ja bym uwazal, bo bylem na spotkaniu z Kaminskim w Ratuszu Starego Miasta. Jezeli ktos nie odroznia w mig Ratusza Starego Miasta od Ratusza Glownego Miasta w Gdansku, to raczej powinien byc ostrozny w formulowaniu ocen na temat ludzi z Gdanska. A propos – Ratusz Glownego Miasta byl przeznaczony dla rady miejskiej i sadu miejskiego, a w Ratuszu Starego Miasta odbywaly sie spotkania i rauty. Dla mnie jest zagadka – po co oddzielono funkcje radnych i sedziow, skoro Jan Heweliusz byl radnym i lawnikiem (moze nie w tym samym czasie, ale jednak albo w tym samym czasie). Na spotkania i zabawy Heweliusz chodzil do RSM tam, gdzie Marek Kaminski.

    Moim zdaniem szczegoly sa wazne. Jak spiewa profesor Jacek Kowalski: dla Niemcow wazne sa detale, a dla Polakow wcale.

  10. Dzień dobry. Otóż to – zmiana mechaniki opisu. Ja się mało znam na piłce, ale żyję wystarczająco długo, żeby się jakoś tam orientować co jest grane. Nie football bynajmniej. Otóż PZPN i ogólnie tak zwani „działacze” to może nie ostatni, ale chyba najtrwalszy relikt post-peerelowski, wtedy bowiem powstała tak zwana „Polska resortowa” – czyli podział państwa na strefy wpływów kilku gangów, które miały czerpać swoje zyski i nie wchodzić sobie w paradę. Cała reszta to dekoracje mające w istocie przysłonić mechanizm rządzenia krajem. Po 1989 roku nastąpiły zmiany, ale raczej w strukturze gangów, nie w samym mechaniźmie. Piłkę nożną nie tyle zignorowano, ile uczyniono z niej taki jakby azyl, coś jak Argentyna dla nazistów w swoim czasie. Uznano, że to mało znacząca dziedzina, niech więc sobie aparatczyki tam porządzą. I ciągle było i nadal jest coś ważniejszego, że żaden poważniejszy gangster się za to nie chce wziąć, a pewnie i też są wszyscy opłacani i dają „działaczom” spokój… I mamy to, co mamy.

  11. Saudi Professional League jest uczciwa.

  12. PZPN to jeden z ostatnich bastionów poprzedniego systemu, zrobią wszystko nawet zatrudnią Maradone czy kogoś tam innego żeby przetrwać kolejny rok, kolejne wybory i tak dalej . Jedyne rozwiązanie nie oglądać polskiej piłki , nie ekcytować się , samo padnie

    wiem że pan Maradona nie żyje

  13. Myli sie Pan. Jerzy Rakoczy zaplacil jeden milion zlotych (polskich, nie florenckich) odszkodowania polskim zolnierzom i dwa miliony polskim dowodcom. To znaczy, ze „dzialacz” zawsze zarabia 100x wiecej albo 1000x wiecej, niz zwykly czlowiek i nie jest to „poprzedni system”, tylko ponadczasowa prawidlowosc. Odkryciem czasow wspolczesnych, przynajmniej w Polsce, jest to, ze w sporcie nawet nie musisz dbac o jakosc, a interes dalej sie kreci, bo jak Pan slusznie zauwazyl „ludzie sie ekscytuja”.

    Na tej samej zasadzie zyja i dzialaja „krolowe zycia” i w ogole celebryci. Nie musisz nic robic ani starac sie, a kasa plynie.

    Jest takie powiedzenie, ze gdyby dobrobyt i dochody zalezaly od pracy, to ciezko pracujacy niewolnicy staliby sie milionerami.

  14. Podsumujmy: jakosc polskiego wojska jest tym, co powoduje, ze jeszcze tutaj zyjemy i mozemy wypisywac glupoty. Jakosci polskiego wojska szkodzi gloryfikowanie bohaterow, nieudanych powstan, swieta wojskowe, opowiesci o tym, ze sukienka NMP obronila Polakow przed wrogami oraz naiwna wiara w traktaty, umowy miedzynarodowe, gwarancje itp., importowanie broni, filmy A. Holland, zdrady Kuklinskiego.

  15. Chyba jednak się trochę zmieniło. Dawniej trzeba było niewolników łapać i pilnować, dzisiaj sami się zgłaszają.

  16. Jedno z takich wspomnieć wyraża zdziwienie ocalałego uciekiniera z transportu, że koledzy tak dobrowolnie, naiwnie i bez refleksji oddali się w niewolę i nawet nie rozważali ucieczek.

  17. Dziwi wiele rzeczy, np. argumentacja, że polska armia ma wysoką skuteczność dzięki temu, że żołnierze nie trenowali na poligonach i w sztabach, tylko trenowali na misjach.

    Wpojono im w okresie „wolności” nawyk, że polski żołnierz nie będzie chciał walczyć za złotówki. Słyszałem takie wypowiedzi żołnierzy w pociągu.

  18. Kiedyś byłam na pewnym spotkaniu towarzyskim. Jeden z uczestników z dumą opowiadał, że w jego rodzinie nigdy nie mówiono o polityce. Dał do zrozumienia, że zainteresowania tego typu są czymś nagannym. Wspomnienie dotyczyło czasów przedwojennych. Nie wiem dlaczego pomyślałam wtedy, że nie dziwi zachowanie tych wziętych do niewoli i straconych przez sowietów.

  19. Śmiem twierdzić, że wartość polskiego wojska przynajmniej w części, ale znacznej, odpowiada wartości bojowej zbieraniny z Mołdawii pod wodzą Rakoczego. Ale nie, czekaj… z Mołdawią też przegraliśmy 2:3.

  20. Sprzedawca meczow gdzies lecial samolotem razem z PZPN, nie pamietam dokad. Trzeba jego zapytac.

  21. Rodzima piłka nożna służy temu samemu co szkolnictwo wyższe, czy rynek wydawniczy.

    Dobrze Pan to ujął, PZPN, czy sternicy ekstraklasy przewalają po prostu budżety. Inaczej polska piłka, czy polska myśl trenerska odnosiłaby tam jakieś sukcesy natury sportowej, czy organizacyjnej. Jak długo można się mamić wspomnieniem Wembley`73?

  22. A ile związek będzie kosztowała rezygnacja trenera i jego 4 pomocników?

  23. Próba „wymiany pokoleniowej” w strukturach miała chyba miejsce  z J. Dębskiego.

    Efekt znany.

  24. tak efekt wymiany oblała łzami mama ministra tj p.Anastazja

  25. Caly ten ustep o lisowczykach jest niejasny, bo jak rozumiem, to tylko taki skrot myslowy.

    Kolo generalne odbylo sie przed bitwa pod Humennem. Lisowczycy, zgodnie ze sztuka wojenna poszli z Jaslisk przez Przelecz Lupkowska a nie Dukielska, zeby zaskoczyc przeciwnika. W momencie przeleczy przez przelecz byli na waskim pasku ziem zwanym wtedy Wegrami, ale Bethlen dostal wtedy siedem komitatow i przylaczyl je do Siedmiogrodu, wiec kwestia jest sporna:

     

    Magyarország térképe a 17. században
    Törökellenes küzdelmek a 16-17. században
     

    https://images.app.goo.gl/9dnqbxMoUoBHWXTC8

  26. W sumie przyznaje Panu racje w tym, ze Bethlen musial wycofywac sie tym waskim paskiem w kierunku dzisiejszej Niziny Wschodnioslowackiej, bo na poludniu mial Panstwo Osmanskie, ale z tego jest wniosek, ze jesli byl taki rozkaz, zeby „dorwac Bethlena”, to bylaby to misja samobojcza i chyba o to chodzilo. Nie mozna miec pretensji do zolnierzy, ze nie dali sie oszukac.

    Ja tez bym poprzestal na tym, palac, gwalcac i pustoszac rejon siedmiu komitatow na Gornych Wegrzech. Zatem brawo dla tych panow!

  27. Co zreszta robilem na wczasach w Bogacsu – Bükkszék 10 lat temu i potwierdzam, ze rejon w okolicach Lucenca jest wyjatkowo piekny, jest kilka fajnych zamkow i atmosfera, ktorej nie da sie opisac. Trzeba tam byc.

  28. Na wielkim polu przed trybunami obok kempingu w Hajdunanasz palilismy, gwalcilismy na potege i pustoszylismy – w ramach pokazow historycznych.

    https://images.app.goo.gl/86ngXjku1pAc8PVX7

  29. Co sie oplaca stamtad przywiezc (zrabowac):

    A Hernád-völgy legnagyobb részt öntéstalaj borította részén a mezőgazdasági termelésben a gabonafélék, dohány és a zöldségfélék játsszák a döntő szerepet. Az állattenyésztést a szarvasmarha, a sertés, a baromfi és a haszonállattartás jellemzi.

  30. Od drugiej polowy XVI wieku do 1699 r. wyrozniamy zatem:

    1) katolickie Krolestwo Wegier nalezace do Habsburgow: ciagnace sie waskim pasem od Zatoki Kwarner w Chorwacji przez zachodnie Wegry, Slowacje – kultura i porzadek podobne jak w Austrii,

    2) islamskie Wegry Ottomanskie od poludnia az po Budapeszt, Ostrzyhom, Eger – pokojowe panstwo z termami i lazniami tureckimi i minaretami,

    3) protestanckie Ksiestwo Siedmiogrodzkie od Koszyc, Zakarpacia az po luk Karpat Poludniowych i Wschodnich – niepodlegle, niezalezne Wegry, centrum kultury, patriotyzmu i folkloru wegierskiego, obecnie w granicach Rumunii, czesciowo Slowacji i Ukrainy.

     

    https://youtu.be/DcWhtTXaWE4?si=XmYr9YRvozZSeqLO

  31. Ég és föld között.

    Kelet Magyar Királyság ez Erdélyi Fejedelemség és Nagyfejedelemség.

    https://youtu.be/ldcb3u5siv8?si=j59gGH9vXC6m_N7K

  32. Chętnie obejrzałbym jakiegoś węgierskiego pornosa z serii perły z lamusa, ale cóż… z braku wyboru obejrzę rosyjskiego. Nietypowa sytuacja – w scenie zostaje zgwałcony żołnierz, chociaż zwykle bywa na odwrót:

    https://youtu.be/NP1ywPJZjys?si=1R3npM3v_4CvgCL6

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.