lip 312019
 

Kim są humaniści? To są funkcjonariusze propagandowi projektów niejawnych. Taką definicję wymyśliłem dziś z rana. Cała ich energia wydatkowana jest na to, by zakamuflować polityczne przedsięwzięcia, które mają w poważny sposób zmienić oblicze świata. Ponieważ nie można zatrudnić armii humanistów i im płacić, praktyka jest taka, że tworzy się hierarchię, w której opłacani są tylko najważniejsi propagandyści, a reszta tyra za darmo w nadziei na to, że zostanie doceniona. Można postawić taką oto hipotezę – humanizm jako projekt obejmuje różne dziedziny życia, ale w istocie jego celem jest realizacja planów politycznych. Jest to narzędzie, którym posługiwały się i posługują banki, państwa i różne ponadpaństwowe organizacje, przeważnie z niewielkim skutkiem. Humanizm bowiem to typowa propagandowa ściema, którą odrzuca się precz kiedy przychodzi do twardych negocjacji politycznych. Nie oznacza to jednak, że humanizm traci na aktualności. O nie, on będzie ważny zawsze, bo zawsze dorastają nowe pokolenia frajerów, którym trzeba – za pomocą różnych wartości humanistycznych – przemeblować łeb. Humanizm nie zmienił swojego charakteru od samego początku, ale stał się i do dziś pozostaje narzędziem w ręku państw świeckich, a przez to nie można go tak po prostu odrzucić i zdemaskować. Państwo bowiem świeckie – republika – państwo zaopatrzone w tajną i jawną policję, policję skarbową, armię z poboru lub najemniczą, musi to swoje niepiękne oblicze czymś zasłonić. Zasłony zaś produkowane są na uniwersytetach, w myśl zasad obowiązujących dawno temu, we Florencji, w czasach kiedy Medyceusze próbowali przyłączyć do swojego konsorcjum Konstantynopol i potrzebowali jakieś propagandowej płaszczyzny porozumienia z Grekami, płaszczyzny nie do końca tożsamej z tym co proponował Kościół. To jest moja hipoteza i nie trzeba się do niej wcale przywiązywać. Można się z niej szczerze pośmiać, do czego zachęcam. Dlaczego nie połączyli, spyta ktoś? O wyjaśnienie tej kwestii musicie poprosić Wenecjan. Humanizm rozprzestrzenił się po Europie nie dlatego, że był nową piękną ideą, która uwalniała ludzi jakichś skostniałych schematów życia i myślenia, ale dlatego, że był wygodnym narzędzie propagandowym i wygodnym sposobem komunikowania treści niejawnych. Był też dobrym kamuflażem dla nieszczerych intencji. A im więcej młodych entuzjastów podnosiło i brało za swoje tak zwane wartości humanistyczne tym łatwiejsze życie mieli ludzie, używający humanizmu jako narzędzia komunikacji niejawnej. I tak to zostało do dziś.

Humanizm materializował się w sztuce i nadawał jej wartość sakralną, nie zawsze tożsamą z jakością jaką sztuce nadawał Kościół. Przedmioty zaś sztuki zawsze tworzyły i tworzą rynek. Ten zaś jest obszarem spekulacji. Ponieważ szkolnictwo artystyczne, poprawcie mnie jeśli się mylę, nie miało wiele wspólnego z wykształceniem humanistycznym, a przeciwnie wiele z wykształceniem praktycznym i zawodowym, stulecia całe trwało zanim humanizm mógł oddzielić się od jakości rozumianej, jako dobre wykonanie jakiegoś przedmiotu i zacząć szermować, na tak zwanego chama, oszukanymi ideami. Rynek artefaktów został zabetonowany i w zasadzie wszystkie wartościowe i uwodzicielskie przedmioty znajdują się już w muzeach. Humanizm jednak nie umarł, nie stał się mumią, ale żyje i próbuje nas przekonać, że istnieje coś takiego jak eksperyment artystyczny. To znaczy, że ktoś, kto nie odebrał wykształcenia zawodowego, a jedynie humanistyczne, może tworzyć piękne przedmioty zbytku. Bo wszak o to, by propagować doczesny zbytek chodziło we wczesnej fazie lansowania humanizmu. To jest nie do przeprowadzenia w świecie realnym, bo zaprzeczą temu doświadczenia zmysłów. No, ale mamy przecież ideologię i politykę, która – negując te doświadczenia – wmawia – również na chama – że grupka oszustów finansowanych z nierozpoznanych budżetów tworzy coś wartościowego. Dlaczego wartościowego? Tego do końca nie wiemy, ale musimy rzecz przyjąć na wiarę. Można powiedzieć, że to nowa, humanistyczna, albo świecka tradycja. Trwające od 150 lat zawody w rzyganiu na ścianę i dokręcaniu do tego jakichś motywów. Nie da się już niestety ukryć faktu, że humanizm jest na sztywno połączony z polityką, albowiem unieważniony został rynek sztuki. Może to za duży skrót myślowy, ale trudno. Nie ma już o czym gadać serio po prostu, a jasne jest, że nikt nie będzie omawiał prac Katarzyny Kozyry bez skandalu. To znaczy Kozyra nie istnieje jeśli na nią nie naplują. Może sobie robić co chce, nawet dostać raka i nikogo to nie obejdzie. Musi być skandal i agresja, żeby ona i jej podobne nimfy mogły żyć. Nie można mówić poważnie o tym co pokazuje się jako sztukę, bo ludzie zwani humanistami, dobrze wiedzą do czego ta sztuka służy i muszą, podkreślam, muszą wywołać efekt publicznego zainteresowania. A to mogą zrobić jedynie poprzez skandal polityczny, religijny lub obyczajowy. Wiąże się to rzecz jasna z unieważnieniem wykształcenia, nie tylko zawodowego, ale także humanistycznego. Nie ma z kim i o czym rozmawiać, nie ma się o co spierać, albowiem humaniści współcześni, zostali przez swoich zniecierpliwionych sponsorów postawieni wobec wyzwań poważnych. Muszą przekonać publiczność, że grafomani piszą interesujące książki, że problemy starych alkoholików są niesłychanie głębokie, że przemoc ideologiczna nie jest przemocą, ale wolnością. I muszą to zrobić szybko. O co idzie gra? Bo chyba jasne jest, że wymienionymi metodami nie da się osiągnąć politycznego sukcesu, a kiedy opadną już zasłony, humaniści, wliczając w to profesorów uniwersytetu, zostaną postawieni do kąta z kategorycznym zakazem puszczania pary z gęby. Pewnie o jakiś rynek, albo może nawet o kilka rynków i kontrolę nad nimi. Na rynku artefaktów sprawy są już pozamiatane i wszystko co ma jakąkolwiek wartość jest pod kontrolą. No, ale są inne rynki, które można uporządkować i podporządkować używając jako narzędzia współczesnej wersji humanizmu. Ja nie wiem jakie, ale mam poważne intuicje, że o to właśnie chodzi. Może Wy macie jakieś sugestie?

Na koniec jeszcze słów kilka o prowokacjach dokonywanych w imię współczesnej wersji humanizmu. Nie istnieje on bez skandalu religijnego. To znaczy jest dziś propagandą jawnie wymierzoną w Kościół, a poznajemy to po instalacjach takich jak ta

https://www.onet.pl/?utm_source=poczta.wp.pl_viasg_warszawa&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=9c781b18-dc2b-421f-89c5-b318ea79bac1&sid=58fea33d-e354-4b84-8f95-8952bf982bba&utm_v=2

Którym nadaje się charakter sakralny, nie poprzez to, że jest tu wyobrażenie Matki Bożej, ale poprzez to, że jest to negacja boskości Maryi. Te bardzo prymitywne instalacje, zastępują dziś wszystko to, co można podciągnąć pod humanistyczną wytwórczość w dziedzinie sztuki. Nic więcej nie zostało. Może poza tym pytaniem – o jaki rynek tym razem chodzi?

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl, do księgarni Przy Agorze i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.

Zapraszam też na stronę www.prawygornyrog.pl

  10 komentarzy do “Dlaczego humaniści są nieprzekonujący?”

  1. Całkiem zgłupieli z tymi profanacjami Maryi jeszcze tylko rudego psa przy niej brakuje.

  2. To nie była dewastacja instalacji tylko próba mniej więcej przywrócenia porządku.

  3. To wygodne i zawsze znajdzie się usłużny pismak, który rzecz nagłośni

  4. Nieznalska, Kozyra, instalacja z Ząbkowskiej, prezydent Gdańska ze swoim:  „radosne święto napaści Niemców na Polskę..”  i ….  cierpliwość Pana Boga

  5. Uważam, że jedyną uczelnią humanistyczną jest Akademia Wychowania Fizycznego.

  6. Może poza tym pytaniem – o jaki rynek tym razem chodzi?

    Chodzi zawsze o jedno i to samo: o rynek niewolników

  7. O nową religię, która bedzie sprzedawać(?) swoje produkty wyglodnialym ludziom. Propozycja (Kościół katolicki) – negacja (w tej fazie jestesmy teraz) – głód (=nowa potrzeba) – synteza (produkt nowy, już pod kontrolą). Wszyscy twardo trzymają się Hegla. Dlaczego? Bo jego metoda jest nieodmiennie skuteczna. Rynek religii – chyba już ostatni, globalny rynek do zagospodarowania

  8. O nową religię, która bedzie sprzedawać(?) swoje produkty wyglodnialym ludziom. Propozycja (Kościół katolicki) – negacja (w tej fazie jestesmy teraz) – głód (=nowa potrzeba) – synteza (produkt nowy, już pod kontrolą). Wszyscy twardo trzymają się Hegla. Dlaczego? Bo jego metoda jest nieodmiennie skuteczna. Rynek religii – chyba już ostatni, globalny rynek do zagospodarowania

  9. Co to jest „boskość Maryi”?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.