kw. 302018
 

Zadzwonił tu wczoraj Marcin i opowiedział mi niezwykłą historię. Marcin, który parę lat temu zrobił, podobnie jak Tomasz Gwinciński, film za własne pieniądze, pracuje dziś w zapomnianych nieco, ale niezwykle efektownych technikach drukarskich. Jego problem polega na tym, że nie ma ludzi, którzy potrafiliby obsługiwać stare maszyny. To znaczy kilku jest, ale wkrótce wymrą, nowi zaś wcale się do tego zawodu nie garną. No więc Marcin wybrał się do szkoły poligraficznej żeby poszukać chętnych, którzy chcieliby się nauczyć zapomnianego zawodu. Niektórzy z Was już się pewnie domyślają co tam zastał, ale warto może to podkreślić. Oto uczniowie klas czwartych tej szkoły zachowywali się tak mniej więcej, jakby mieli za chwilę wziąć udział w castingu do filmu Formana „Hair”. Było kilku młodszych, którzy wyrazili zainteresowanie, ale bez szczególnego szału. Najlepsza zaś była dyrektorka tej szkoły, która powiedziała, żeby Marcin przygotował dla nich ulotkę reklamową. Kapujecie? Cała szkoła pełna adeptów poligrafii i nauczycieli przedmiotów zawodowych, a ulotkę ma robić facet z zewnątrz, który szuka uczniów do zawodu.

Niezwykłość tej sytuacji nie polega na tym jedynie, że likwidacja szkolnictwa zawodowego wytworzyła taką specyficzną i niezdrową sytuację. Chodzi o coś innego, o to mianowicie, że tak zwane wykształcenie jest dziś całkowitą fikcją. W dodatku jest to fikcja zadekretowana i taka musi pozostać, szkoły bowiem, w tym szkoły wyższe nie są w żaden sposób powiązane z rynkiem pracy czy jakimkolwiek innym rynkiem. Ich istnienie służy temu jedynie by fakt braku rynku zamaskować. Edukacja jest domeną państwa i nie zmienia tego faktu duża ilość szkół prywatnych. Nie wiem jak to jest z zakładaniem szkół średnich i podstawowych, ale żeby założyć wyższą uczelnię trzeba mieć na wejściu pół miliona złotych. Szkoły prywatne, takie mam wrażenie, istnieją, ponieważ ich oferta nie różni się znacząco od oferty placówek państwowych. To znaczy one także nie są powiązane z żadnym rynkiem. Tworzą rynek wsobny, na którym handluje się złudzeniami i dokonuje się wyłudzeń proponując ludziom za pieniądze coś, co nigdy do niczego im się nie przyda. A nie dość tego, że nie przyda to jeszcze nie ma związku z jakimkolwiek, nawet najbardziej prymitywnym opisem rzeczywistości tu i teraz. Fikcyjny charakter edukacji najbardziej chyba wyraźnie demaskuje fikcyjny charakter państwa. Pora zadać pytanie – kto ma w Polsce pracę? Urzędnicy rekrutowani poprzez kooptację w klanach rodzinnych, służby rekrutowane w podobny sposób, a także, ci którzy decydują się na pracę w zagranicznych firmach na zasadach przypominających czasy kiedy czynne były plantacje bawełny na starym, dobrym Południu. Miejsca tych ludzi nie są zabezpieczone raz na zawsze, bo teraz w ramach programu globalnego muszą oni jeszcze ustąpić miejsca Ukraińcom. Panuje bowiem przekonanie, że Polacy mają już za dobrze i nie garną się do pracy najgorszej. To nie jest prawda, Polacy graną się do każdej pracy, tyle tylko, że system wypchnął ich za granicę, a ci którzy pozostali muszą akceptować stan faktyczny czyli znacznie zaniżone stawki godzinowe i całą tę upokarzającą machinę napędzającą masowe zatrudnienie. Stąd pomysł, by wziąć Ukraińców, bo oni bez szemrania będą tyrać za połowę tego co Polacy. Tak wygląda rynek. Oczywiście ja nie jestem za tym, by państwo ten rynek regulowało. Wobec braku doktryny i misji naszego państwa nabiera ono charakteru tymczasowego, a jego celem jest zabezpieczenie bytu rodzinom urzędników. To jest kolejna utopia, z której ludzie z państwa żyjący nigdy się nie wyleczą. Im się zdaje, że nie mając wpływu na nic ocaleją. Nie ocaleją, bo to na rynkach obcych decyduje się los naszego państwa, a ono samo staje się elementem większego rynku, bilą, którą popycha się kijem w pożądanym kierunku. Nawet najbardziej spolegliwe i uległe zachowania bili i istot zamieszkujących jej powierzchnię nie mają wpływu na kierunek, w jakim zostanie ona popchnięta. To są złudzenia. Nie da się tego oczywiście nikomu wytłumaczyć, bo nikt kto dostaje co miesiąc wynagrodzenie za wysiadywanie na krzesełku i kiwanie się w tę i nazad, nie będzie słuchał żadnych rad i przestróg. Posłucha dopiero jak z krzesełka spadnie, a póki co na to się nie zanosi, bo państwo nasze i pomysły na jego funkcjonowanie zasilane są z pracy tej rzeszy świrów, która dała się wkręcić w oszustwo zwane „wolnym rynkiem”.

Likwidacja szkolnictwa zawodowego nie była decyzją przypadkową i nieprzemyślaną. To jest jasne. Chodzi o to bowiem, by wychować rzeszę aspirujących konsumentów, z których żaden nie będzie potrafił zastrugać ołówka nożem, bo to jest poza jego kompetencjami, a co najważniejsze aspiracjami. I z taką sytuacją zetknął się Marcin. Są inne sytuacje. Słyszałem kiedyś jak jeden z księży profesorów skarżył się, że UKSW w zasadzie się sypie, a żeby przetrwało otwiera się tam takie kierunki jak „bezpieczeństwo”, gdzie studiują same dziewczyny. To jest z mojego punktu widzenia groza. Wariatki szkolą się w strzelaniu do tłumu na ulicach, a całość nosi eufemistyczną nazwę „bezpieczeństwo”. Do czego im to potrzebne? Garną się do tego jednak, albowiem inne drogi kariery i spełnienia są przed nimi zamknięte, albo są im skutecznie obrzydzane. Do czego potrzebne są państwu absolwentki kierunku o nazwie „bezpieczeństwo”? I jaki rynek państwo to kreuje godząc się na finansowanie tych studiów?

Jasne jest, że umożliwienie ludziom zakładania szkół z prawdziwego zdarzenia, także szkół zawodowych, opartych o zakłady pracy, także maleńkie takie jak drukarnia Marcina, w krótkim czasie spowodowałoby, że Polacy nie dość, że nie musieliby wyjeżdżać za granicę do pracy, to jeszcze mogliby tam sprzedawać różne ciekawe produkty, nie tylko ozdobne, reliefowe druki. No, ale właśnie tu tkwi problem – żeby utrzymać tę fikcję edukacyjną jak najdalej od myśli o jakimkolwiek rynku. O to, by ci którzy kończą szkoły wychodzili na świat boży bez żadnej szansy na zrobienie czegokolwiek, by po tych latach spędzonych na edukacji, która nie daje im nic, musieli zaczynać wszystko od nowa w jakiejś hali gdzie pakuje się paczki. Ja oczywiście wiem, że na kasie w Biedronce zarabia się coraz więcej, ale to mnie wcale nie pociesza, bo nie chodzi o to, by nasze dzieci marzyły o takiej pracy.

Wiem także, że państwo nigdy nie wypuści ze swoich rąk sektora edukacji, bo wtedy dopiero zaczęłyby się dziać rzeczy niesamowite, a ludzie nauczeni różnych nieznanych do tej pory sztuk, potrafiliby zagospodarować przestrzeń wokół siebie. Są jednak sposoby, żeby ten stan rzeczy obejść. To znaczy Marcin znalazł taki sposób, ale ja go nie zdradzę. Ja mam gorzej, bo nie można nikogo tak po prostu nauczyć pisania. No, ale mamy naszą Szkołę Nawigatorów, środowisko, książki i nagrania i to także tworzy jakiś system i rynek. To pocieszające i dobrze rokuje na przyszłość.

Zapraszam na www.prawygornyrog.pl

  62 komentarze do “Dobre wykształcenie szansą na lepsze życie”

  1. Wielkim problemem w Polsce jest to, że z ludzmi podpisuje sie umowe na najnizsza krajowa, a reszte dostaja do reki. Dwa miesiace temu na rozmowie o prace zostalem wysmiany : Panie, a jak Pan sobie wyobrazał inaczej. Moze kampania telewizyjna, i tak nie bedzie emerytur to sprawiła. To bardzo zniechęca. Moze jakby nie było tylu ukraincow to własciciele małych firm daliby rodakom godnie żyć, nie wyzyskiwać lub zrobić coś z tym zusem.

  2. Dopoki szkoly i szpitale prowadzily zakony, a najwiekszym mecenasem sztuki byl Kosciol, szkoly sluzyly do uczenia ludzi, szpitale do ich leczenia, a sztuki byly piekne. Po przejeciu tych dziedzin przez tzw. wladze swieckie sluza one do manipulacji, indoktrynacji, odgornej regulacji, kontroli (rowniez kontroli urodzin i zgonow), eksploatacji, generalnie – do zniewalania ludzi i efektywnego zarzadzania ”zasobem ludzkim”.

  3. Zadziwia niezwykła spójność polityki w tym zakresie wszelkich kolejnych rządów od 1990. Czyli w głównych  sprawach polscy politycy rozumieją się bez słów.

  4. My też z moimi wspólnikami ze Współpracowni odkryliśmy taki sposób. 🙂 Ale go na razie nie zdradzimy. Dopiero jak go wdrożymy, ale to już niedługo.

  5. Gorycz napełnia serce jak się to czyta, ale tak niestety jest. Będzie gorzej, bo coraz mniej Ukraińców chce pracować za niższe stawki. Tyle różnych dziedzin , które można by rozwijać i badać a u nas tylko kolejna  biedronka, gdzie za kasą siedzą magistrowie po „marketingu i zarządzaniu. Oj nakłamali nam , że możemy wszystko , wystarczy tylko chcieć i się uczyć….

  6. Pracuje w szkole ponadgimnazjalnej technicznej kierunki bardziej żeńskie zostały zmienione na kierunki kształcenia fotograficznego. Kadra by nie stracic pracy została dokształcona w studiach podyplomowych i większość podyplomowych uczy przedmiotów. I mnie niestety niezdziwiło że pani dyrektor prosi o ulotke reklamową. Jesli pracują u niej nauczyciele z podobnym przeszkoleniem to braki sa i będą.

  7. Ponarzekać zawsze przyjemnie, ale prawda wygląda odrobinę inaczej. Przynajmniej u nas, w województwie łódzkim. Solidny wykonawca inwestycji budowlanych opowiada mi, że jest w stanie znaleźć doświadczonego fachowca – zbrojarza, tynkarza czy hydraulika – ale z wielkim trudem i nie mniej niż za 5 koła na rękę. Doświadczony to taki, któremu można w miarę spokojnie powierzyć odcinek pracy i mieć nadzieję, że niczego za bardzo nie skaszani, a przynajmniej nie tak, by nie dało się poprawić. Ludzie bez doświadczenia, ale chętni do pracy i nauki „chodzą” najmniej po 3 koła. Ukraińcy – podobnie, za mniej nie przyjdą, albo zaraz znikną, bo ktoś im da złotówkę więcej. No, ale zawsze można powiedzieć, że budowlaniec ściemnia w jasnym świetle dnia. Istotnie, kształcenie zawodowe leży i popłakuje, choć pojawiają się pierwsze jaskółki nadziei. Głównym powodem zapaści jest brak zapału ze strony absolwentów podstawówek (czyli niski popyt), albowiem każdy świetnie rozumie, że zaszczytniej być ekonomistą czy politologiem z pensją 1530 na rękę w KRUSie, niż glazurnikiem z dochodem 4000+. Nie wszędzie jest tak źle, w lokalnych technikach pojawia się coraz więcej klas zawodowych z sensownym programem, może więc idzie ku lepszemu. Jednak póki każdy leniwy debil w podstawówce będzie obligatoryjnie promowany do kolejnej klasy, choćby nie umiał się podpisać bez kogoś, kto za niego postawi krzyżyk, dopóty nic tak naprawdę się nie zmieni.

  8. „Głównym powodem zapaści jest brak zapału ze strony absolwentów podstawówek…”

    Co ty piszesz, przecież im od zerówki przedstawia się ofertę fałszywą, karmiąc złudzeniami. Chyba nie czytałeś tego felietonu

  9. Właściciele małych firm daliby zarobić pracownikom ale nie mogą bo to co chcieliby dać zabiera im państwo. Warto to sobie w końcu uzmysłowić.

  10. właśnie oglądam rozmowę z Józefem O. – nie da się słuchać! Trzeba nagrać i przemontować wycinając wszystkie wtręty J.O.

  11. Hm, tylko faktor 2.5 mln rodaków na emigracji zarobkowej nieuwzględniony. Zresztą – za dużo zmiennych na ramy felietonu.

  12. Proszę Pana… Dzięki temu że ludzie dostają do tej tzw. ręki mają na coś więcej jak tzw. chleb i rachunki.

    Nie jest potrzebna żadna kampania na temat trte że emerytur nie będzie, bo wie o tym każdy kto potrafi dodawać i odejmować „oszczędności” w ZUS. Zdziwił by się Pan ilu wydawałoby się prostych ludzi ma tego świadomość i w związku z tym reaguje. I dzięki temu „do ręki”, jeśli stosuje ową matematykę, i myśli o starości, może czuć się w miarę bezpiecznie, nie oglądając się na państwo…

    I zdziwił by się Pan jakie poczucie godności i jakie warunki do negocjacji daje człowiekowi możliwość pracy na umowę „do ręki”… I ta przedsiębiorczość nie zginie i nic jej nie uszczelni dopóki państwo nie przestanie zabierać na umowie (i pośrednio) tyle ile zabiera. Tak pracownikowi jak pracodawcy… A nieszczęsny poziom edukacji wkrótce wymusi taki popyt na pracownika wykwalifikowanego w czymkolwiek (byle praktycznego) że stawki „do ręki” zaczną szybować do góry. Co w niektórych branżach już czuć. Niestety dzięki VAT i innym Modzelewskim pomysłom ten rodzaj umowy (świadczący o istnieniu wolnego rynku) również jest opodatkowany. I tylko to (plus zagraniczne prywatne transfery) ratuje owo socjalistyczne państwo przed totalnym bankructwem, dając Polakom szansę na godne życie tu, a  nie żadne uszczelnienia

  13. Dokładnie 🙂

  14. To moze wyda sie troche nie na temat, z gory przepraszam za trolling, ale opowiem historyjke, jak to wyglada z ta edukacja w UK. Bo w sumie wszedzie chyba wyglada nieco podobnie.

    Pracowalem kiedys w pewnej firmie wykonujac nie za bardzo skomplikowana, ale jednak dosc zajmujaca prace biurowa. Obowiazkow mialem sporo, a poniewaz zauwazono, ze nienajgorzej sobie z nimi radze, a do tego, w przeciwienstwie do wiekszosci brytyjskich kolegow, podchodze do nich z duza sumiennoscia, chetnie dorzucano mi co i rusz nowe. W koncu bylo tego juz naprawde za wiele jak na jedna osobe, wiec choc kierownictwo dlugo testowalo moja ”rozciagliwosc”, a wspolpracownicy – podatnosc na ”spychologie”, wreszcie postanowiono zatrudnic kogos, kto by mnie troche odciazyl i wsparl.

    Padlo na mlodego chlopaka swiezo po studiach. Zdaje sie, o ile dobrze pamietam, ze po polityce (po naszemu chyba ”politologia”?). Mlody posiadacz Master Degree przyszedl do pracy bardzo pewny siebie, najwyrazniej dobrze przeszkolony na odcinku tzw. ”swiadomosci wlasnej wartosci”, bo zachowywal sie poczatkowo, jakby zostal zatrudniony w charakterze mojego menadzera, a nie wspolpracownika. Z czasem jednak spokornial, bo zakres obowiazkow, w jakie mialem go wdrozyc, z dnia na dzien coraz bardziej go przerazal (choc dostalem instrukcje, by na poczatek przekazac mu wylacznie te najmniej skomplikowane prace i bron Boze go nie przeciazyc – i tego staralem sie trzymac).

    Po pewnym czasie stalo sie jasne, ze moj mlody przyjaciel zadna miara sobie z ta praca nie poradzi, chocbym nie wiem jak staral sie minimalizowac jego ”workload”, po prostu, jak to sie potocznie mowi, ”nie ogarnial” i nie bylo na to sily. Kierownictwo rowniez zauwazylo te nie dajaca sie ukryc niemoznosc, wiec czy to z litosci, czy z innych, personalnych powodow, postanowilo pozostawic mnie jednak samego z nadmiarem roboty, a chlopaka dyskretnie przesunac do prostszych prac administracyjnych, gdzie zasadniczo trzeba bylo tylko umiec wklepac jakies podsuniete dane do tabelki w excelu i uzyc do tego odrobiny logiki.

    Niestety, okazalo sie, ze mlody master i na tym odcinku radzil sobie marnie i potykal sie na elementarzu. Nie bylo innej rady – po polrocznym kontrakcie probnym postanowiono, ze firma nie przedluzy mu umowy. No nie dalo sie chlopaka wdrozyc do niczego, co wymagaloby jakiegos ”pomyslunku” i coz bylo robic.

    Ja go troche polubilem, wiec gdy dowiedzialem sie, ze firma zamierza sie z nim pozegnac, zrobilo mi sie go zal. Zapytalem z troska, czy ma juz moze widoki na jakas nowa prace.

    – Nieee – odpowiedzial niezbyt przejety rychla utrata zatrudnienia – wiesz, zrozumialem, ze taka biurowa praca to jednak nie dla mnie. I tak bym tu nie zostal, mam juz inne plany.

    – Jakie? – zapytalem szczerze zainteresowany, w jakiej to dziedzinie spodziewa sie kolega spelnic.

    – Wracam na uniwersytet. Bede robil doktorat.

  15. Zaniżone dane 🙂 Jest ich dużo więcej, a fundusze jakimi zasilają rodziny pozostające tu na miejscu są dużo ważniejsze i bardziej efektywne od każdego „unijnego projektu”.

  16. Sama prawda w PT Kolegi wpisie.

    Jednak nie wracają jakoś 😉

  17. Heheh dobre to uśmiałem się troszkę…

  18. A czy ja mówię że mają wracać? Dopóki radzą sobie na zachodzie i czują się tam dobrze (zarobieni i bezpiecznie) to nie wrócą. Mowy nie ma. Prędzej rodzinę ściągną… I tyle z nich będzie pożytku dla Polski. Mało tego. Spora część z nich wyjechała kompletnie niczego nie umiejąc. Ale za granicą dostając do ręki 3\4\5 razy tyle za to co robili w Polsce chętnie i szybko uczą się fachu, a przede wszystkim samodzielności. Zostają podwykonawcami i przedsiębiorcami, cenionymi i poszukiwanymi, bo autochtoni krajów w których pracują nie garną się do roboty… Trudno od nich wymagać żeby wrócili na łaskę i niełaskę dokazujących bezczelnie urzędników.

    Takie są realia

  19. Kim jest Donald Tusk nie trzeba mowic czy pisac, wszyscy tu komentujacy maja chyba jednoznaczna opinie na temat tego czlowieka.

    Ale on gdzies chyba w polowie mniej wiecej swojego panowania wyglosil taka opinie:

    „mysle ze bardziej potrzebni sa spawacze niz humanisci”. I trudno sie z tym nie zgodzic.

    Tyle tylko ze Tusk mial na mysli tych spawaczy polskich pracujacych za granica.

    Ja tak sie w swoim czasie zastanawialem jak to sie stalo ze w moim rodzinym miescie Lublinie wybudowano lotnisko w przeciagu 2 lat. Wszyscy wiemy jak sie buduje w Polsce (cokolwiek) i ile czasu rozne projekty zajmuja ( a i jak sie czesto koncza). Wiec jest to zastanawiajace. W blyskawiczym tempie wybudowano to lotnisko z szybko ustawiona siatka polaczen miedzynarodowych i stoi sobie tam w Swidniku bardzo ladny zreszta budynek portu lotniczego z dumna nazwa na fasadzie: Lublin Airport.

    Mnie sie wydaje ze po prostu chodzilo o rozladowanie bezrobocia na Lubelszczyznie. Bo to i slupki z cyframi bezrobotnych spadna, i politykom slupki poparcia wzrosna. Latwo dojechac do lotniska, bzyk, i w dwie godziny jest czlowiek w Monachium czy w Liverpool i bierze sie do roboty.

  20. „Niezwykłość tej sytuacji nie polega na tym jedynie, że likwidacja szkolnictwa zawodowego wytworzyła taką specyficzną i niezdrową sytuację. Chodzi o coś innego, o to mianowicie, że tak zwane wykształcenie jest dziś całkowitą fikcją.”

    Jest calkowita i absolutna fikcja. Kiedys w PRL tez byla fikcja ale nie bylo tak niedorzecznie duzo studentow. Bo istnialo i to calkiem dobrze zorganizowane szkolnictwo zawodowe.

    Wiec studenci wtedy traktowali studia jako przedluzenie mlodosci. I tak rzeczywiscie bylo. Mieszkalo sie z rodzicami zwykle czy w akademiku, indeks, 4-5 albo i wiecej lat studiow, czasami niektorym udalo sie wyjechac na jagody do Szwecji czy gdzies tam i jakos sie zylo.

    Teraz studentow jest masa olbrzymia a po szkole czy studiach pryskaja na zachod i tyle.

  21. 5 tys. zł to jest tak strasznie dużo? To za ile ten solidny wykonawca chciałby zatrudniać fachowców? Bo moim zdaniem te 5 patyków to minimum godnego życia (ja nie zarabiam nawet pół tego to wiem o czym mówię)

  22. I po studiach komuna zapewniała często od razu kierownicze stanowiska. Stąd w pokoleniu moich rodziców kult „wyższego wykształcenia”.

  23. No wiem, ze bez szarej strefy to panstwo przestałoby istniec. Ale wiem, ze ludzi młodych, ambitnych, po studiach, oszukanych przez edukacje, mogacych zmienic zawod to ta najnizsza krajowa zniecheca. Widzacych perspektywe wyjazdu na zachod. Nasza edukacja ksztalci tez ludzi co przychodza na rozmowe o prace z mama lub mama dzwoni do firmy, ze szuka pracy dla syna. Ludzi co po uzgodnieniu, ze sa zainteresowani podjeciem pracy nie racza zadzwonic, ze jednak nie przyjda. Wiem od pracodawcow, ze patrza na date urodzenia, ponizej pewnego rocznika nadaja sie do pracy, powyżej cieżko kogoś znaleźć sensownego.

  24. Dosłownie kult… A ilu sobie życzy żeby o tym pamiętać w dyskusji, albo ostentacyjnie samemu podkreśla czego to nie ukończył, używając mgra jako argumentu do „maniaracji”, albo pałki na opornych wobec ich światopoglądu, czy wprost traktowania innych z góry/ poczucia wyższości.

    Jak kapłani z Faraona.

  25. A co ci pracodawcy oferują oprócz „możliwości pracy w młodym dynamicznym zespole”? Może jestem głupia, ale mnie cieszy, że ci najmłodsi nie chcą być niewolnikami za miskę ryżu

  26. Jak wygląda to równanie?

    Oto ludzie ewidentnie bez wyobraźni, którzy niczego własnymi rękami, ani na własny rachunek nie stworzyli, niczym nie zaryzykowali (poza tym czym zwyczajowo grozi intensywne  akademickie\studenckie pożycie) zabierają kapitał tym, którzy odznaczyli się pomysłowością, kreatywnością, odwagą i pracowitością. Bo podatki płacą de facto tylko tacy ludzie. Reszta z tego żyje i tworzy, lub z całą świadomością godzi się współtworzyć (łącznie z uprawianiem propagandy) system wyzysku, po to by uzasadnić istnienie swoich, ale przede wszystkim „wyższych” w tej sztucznie stworzonej hierarchii miejsc pracy, na których za nic (poza typowo gangsterską lojalnością) nie muszą odpowiadać, i by brać za to pieniądze. Również po to, żeby wyprodukować podobnych sobie i nikomu (poza nimi samymi) niepotrzebnych osobników. A dla współpracujących z nimi korporacjami spolegliwych niewolników. Na tyle nierozważnych żeby się nie połapali że sa niewolnikami. Do czasu rzecz jasna bolesnego resetu tej ogromnej piramidy. A i żeby nawet ginąc pod walcem historii, ci wszyscy biedni ludzie nie myśleli inaczej jak o tym że umierają w słusznej sprawie „za ojczyznę”

    I po to tworzy się takie kierunki jak bezpieczeństwo, i WOT, gdzie każdy (za pińcet złotych) może się poczuć ważny i potrzebny.

  27. Po prawdzie to nikt Pani nie broni zarabiać nawet dwukrotność tego co Pani zadeklarowała (nawet jeśli to dla Pani strasznie nie dużo)… A jak sobie Pani doliczy do tego te wszystkie daniny (zwłaszcza ZUS, placony za Panią również przez pracodawcę) to okaże się że Pani już zarabia to „strasznie dużo”. Wystarczy więc zatrudnić się tam gdzie płacą tyle netto i voila będzie Pani zarabiać dużo więcej.

    Wracając do meritum, i na ziemię, to ja się strasznie dziwię wymaganiom płacowym ludzi którzy nic nie potrafią robić poza stawianiem wymagań oderwanych od rzeczywistości, ale z drugiej strony pochwalają mechanizmy które do niej doprowadziły, uzasadniając je jako „sprawiedliwość społeczną”

  28. „mysle ze bardziej potrzebni sa spawacze niz humanisci”. Pamiętam jak wiele lat temu któryś z Kaczyńskich publicznie stwierdził,że w Polsce za mało szkoli się humanistów,efekty widzimy…

  29. Nie jest tak źle, Coryllusie – taka ciekawostka: w gimnazjum, gdzie uczę, na około 40 absolwentów szkołę ogólnokształcącą wybiera ok. 10% – cała reszta do zawodówek i dość dobrze odbudowanych (pod względem poziomu) techników. Te ostatnie naprawdę mają się nieźle!
    Wbrew pozorom młodzi ludzie prawidłowo oceniają przydatność fikcyjnych studiów.

  30. Dobre wykształcenie szansą na lepsze wykształcenie…usque ad mortem defaecatam.

    Kulturotwórcza rola środowiska drukarzy i orgia nowych kombinacyj.

  31. Tu chodzi też o ubogą ofertę kierowaną do młodzieży. Zapotrzebowanie jest w branży budowlanej na przykład, ale czy każdy marzy o tym, żeby kłaść glazurę?. Gdzieś daleko zadecydowano, że na tym terenie mają być tylko glazurnicy, dekarze i murarze jako specjaliści.

  32. krzysiu dal dupy

  33. Mojego serca jednak gorycz nie napelnia…

    … to co sie dzisiaj dzieje, jakie stada baranow  wyhodowano – to bylo do przewidzenia… i to juz dawno temu.  Moj sp. dziadek i tata juz o tym mi mowili, ze przyjda takie czasy, ze inzynierowie beda kopac rowy… a dziadek to mowil, ze bedzie takie pokolenie baranow, ze gdyby je zaprowadzic do obory – to nie beda wiedzieli czy stworzenie zre geba czy d**a…

    … i wlasnie – wypisz-wymaluj – prawie osiagnelismy ten poziom debilizmu intelektualnego… dzieki  tym  wyksztalcUnym  Jelitom  z koziej wolki… po stypEdiaH… i roznych detych CharwardaH,  oksfordaH czy jeszcze innych KembridzaH  !!!

    Biada nam… a szczegolnie temu mlodemu – co tu duzo pisac – wykolejonemu w duzej mierze mlodemu pokoleniu  Polakow… naprawde biada  !!!

  34. mozemy tylko pisac, jeszcze

    Pan Gabriel kreuje pewna rzeczywistosc tylko

    ale glowa nie do konca ucieta…

  35. Tym samym szczere pozdrowienia dla Pana Tomasza Gwicinskiego, ktory odwazyl sie cos zrobic i mu sie to udalo. Niestety jak zwykle nie w Polsce. Tu,toyah ma byc lipa i pustynia

  36. Swietny wpis, Panie Gabrielu…

    … ja juz od dlugiego czasu baaardzo dziekuje Panu Bogu, ze jest w Polsce taki publicysta i wydawca jak Pan… ze jest taki blog Coryllus’a… ze jest taki portal jak SN… ze jest takie super srodowisko… ze sa wreszcie takie fantastyczne ksiazki i nagrania  !!!

    I to rzeczywiscie bardzo dobrze rokuje na przyszlosc  !!!

  37. Paris, to tylko opisywanie rzeczywistosci. A co dalej? Nic.

  38. I jeszcze to zdjecie biednego dziecka z dzieckiem. Tylko slabi ludzie sie tym chwala, a przeciez to jest tak naturalne..

  39. Jak to nic  ???

    Gospodarz opisuje rzeczywistosc… efekty Jego pracy sa juz bardzo widoczne… i ta fikcja  z „dobrym wyksztalceniem”  tez ulegnie zmianie…

    … musi ulec zmianie…  zycie i realia to wymusza.

  40. Paris, daj mi prosze przyklad..

  41. Dostosowac sie do sytuacji to nasza nadzieja.

    Do wciaz nowej sytuacji. To nasz ratunek. Czym lepiej i szybciej.

    A realia sie zmieniaja z dnia na dzien. Polacy musza sie szybko uczyc

    by dorownac gigantom, a to akurat my potrafimy

    byle nikt tego nieblokowal…

  42. Hamulce niemilosierne nam przyspawali, dlatego ktos doszedl do wniosku, ze bez wyplenienia sporej czesci populacji nic sie nie da zrobic z Polakami.

    Wiec nas redukuja, a to przez masowe wyjazdy za granice, a to przez masowe szczepienia,

    a to przez jeszcze niewiadomo co.

    Coryllus ma racje, szukamy srutu. Srut jest pod ziemia. W Polsce, i to duzo. Najwiecej w Europie. Zawsze kochalem geologie..

  43. Dodam tylko to, ze naprawde nie trzeba byc zielonym by sie dowiedzic co sie dzieje w ukladzie tektonicznym pod Polska. Wlasnie tam jest to. Przepraszam za trolencjusza..

  44. Nasza nadzieja jest w Panu Bogu…

    … i zyciu zgodnie z Jego przykazaniami  !!!

    Polacy to zdolny narod i szybko sie uczy… i wcale nie musimy sie dostosowywac do tego poronionego  chaosu… zreszta z premedytacja wywolywanego i zarzadzanego… i nigdzie nie musimy sie spieszyc… ani tym bardziej dorownywac tym  zbankrutowanym  gigantom  !!!

  45. posluchaj co mowia powyzej, moze dlatego jestesmy w impasie

  46. Polacy nie posiadaja zadnej wiedzy co sie dzieje pod ziemia.

    W szkolach to zakazane. Zaczynasz kumac?

  47. Paris, jestesmy wyizolowani od tego co sie dzieje pod spodem.

  48. Tak, to Pan Bog to nam dal, dlatego jestesmy narodem wybranym przez Boga

  49. Nie mam pojecia jak to utrzymamy ale wyplenimy amerykancow stad. Predzej czy pozniej.

    Niech oni sie zajma wyplata odszkodowan dla indian najpierw.

  50. te pieprzone bydlo amerykanskie z domieszka soli i trotylu pakowanego do whisky

  51. sorry Gabriel, troche ponioslo..

  52. Pozdrowienia shotokan (miekkie karate) dla mistrza Szeligowskiego!

  53. Takie rzeczy moze wypisywac tylko ktos kto nie pracuje na takich watunkach. „Prostym” ludziom to nie przeszadza. Wypija 3 piwa po pracy,o obejrza jakis kabaret, moze posłuchają Karonia oszołomieni jego „geniuszem”. Zas nam takie stawki przeszkadzaja, we wlasnym kraju jestesmy robieni w banbuko. Na stare lata z takimi zarobkami ludzie beda zebrakami. Nie bedzie ich stac na leki. Pieniadze sa w Polsce, ale sa rozkradane, marnotrawione. Mozemy zarabiac jak na zachodzie. Mozemy stworzyc normalne panstwo.

  54. Takie rzeczy moze wypisywac tylko ktos kto nie pracuje na takich watunkach. „Prostym” ludziom to nie przeszadza. Wypija 3 piwa po pracy,o obejrza jakis kabaret, moze posłuchają Karonia oszołomieni jego „geniuszem”. Zas nam takie stawki przeszkadzaja, we wlasnym kraju jestesmy robieni w banbuko. Na stare lata z takimi zarobkami ludzie beda zebrakami. Nie bedzie ich stac na leki. Pieniadze sa w Polsce, ale sa rozkradane, marnotrawione. Mozemy zarabiac jak na zachodzie. Mozemy stworzyc normalne panstwo.

  55. Rodzina mojego męża przez około 150 lat prowadziła drukarnię we Wrocławiu. Drukarnia została przejęta przez NSDAP pod koniec wojny. Zarówno dziadek jak i pradziadek męża nie mieli wyższego wykształcenia. Oboje skończyli gimnazjum klasyczne, po czym odbyli praktyczną naukę zawodu najpierw we własnym zakładzie, a potem w innych drukarniach w innych miastach niemieckich. Podejrzewam, że odebrali lepsze ogólne wykształcenie, niż niejeden współczesny absolwent studiów wyższych. Mieli też wiedzę praktyczną, by prowadzić z powodzeniem własne przedsiębiorstwo.

  56. Troszke wiedzy na te tematy posiadaja…

    … fakt, ze jest to wiedza odosobniona… i scisle tajna…  ale jest… tu u Gospodarza byly ciekawe wpisy i komentarze na te tematy…

    … no niestety… samemu trzeba sie interesowac i doksztalcac na miare mozliwosci.

  57. Czyngis Chan byl analfabeta a podbil pol swiata.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.