cze 032020
 

Wyjeżdżam na cały dzień. Zosatwiam Wam więc fragmet ostatniego nawigatora – wyimek z pamiętników siostry Fryderyka II

Król powrócił do Berlina. Znalazłam mojego brata bardziej zrozpaczonego niż kiedykolwiek. Pułkownik von Rochow, który nie opuszczał go ani na chwilę, ostrzegł królową, że brat mój zamierza uciec, że mówi o tym często w niezwykłym uniesieniu i że przedsiębierze pewne kroki, które budzą najgorsze obawy; zapewnił jednakże królową, że będzie śledził wszystkie postępki mojego brata i udaremni wszystkie jego projekty. To postępowanie pana von Rochow było bardzo chwalebne, ale jako człowiek mało inteligentny popełnił kardynalne błędy. Znajdował się zresztą w ciężkiej sytuacji; sprzeciwiając się woli mego brata, ściągał na siebie jego nienawiść, a gdyby pozwolił mu uciec, naraziłby się na niełaskę króla i ryzykował nawet głową. Refleksje w tej materii przeraziły go tak bardzo, że obnosił swoje żale po wszystkich domach całego Berlina i jego sekret stał się wkrótce tajemnicą poliszynela. Rzecz oczywista, że klika austriacka też się o nim dowiedziała. Królowa wpadła w rozpacz usłyszawszy o wszystkim od pułkownika von Rochow i powiadomiła mnie o tej sprawie, wiedząc, że znam doskonale usposobienie mego brata. Zapytała mnie o radę, co robić. Nie śmiałam powiedzieć królowej szczerze, jak się sprawy mają, znając bowiem jej słabość dla Ramen, obawiałam się, że ta dziewczyna mogłaby zgubić mojego brata. Wyznałam jej tylko, że brat wpada w straszliwą melancholię, że ma momenty zaślepienia, które często mnie przerażają, i że ukrywa przed nią swoją okropną sytuację, nie chcąc jej niepokoić; nie sądzę jednak, aby posunął się do takiej ostateczności, jakiej ona się lęka. Dałam królowej do zrozumienia, że człowiek doprowadzony do skrajnej rozpaczy mówi rzeczy, o których potem, gdy ochłonie, zapomina, słowem, starałam się, jak mogłam, wybić jej te myśli z głowy.

Gdy to się działo, nadeszła odpowiedź z Anglii. Była taka, jakiej król mógł sobie życzyć; przyznawano mu wszystko, czego żądał, ale niezmiennie pod warunkiem, że oddali Grumbkowa, zanim zapadnie ostateczna decyzja. Pan Hotham otrzymał własnoręczne listy Grumbkowa, które udało się przejąć. Oznajmił o tym królowi, którego poprosił o tajną audiencję. Seckendorf, który miał wszędzie szpiclów, dowiedział się o tym pierwszy. Potrafił uprzedzić pana Hothama i pierwszy rozmawiał z królem. Zaczął od opisu starań, jakie cesarz przedsięwziął, aby zyskać przyjaźń króla, podkreślił uprzejmość, jaką wykazał, przyznając mu swobodny pobór rekrutów we wszystkich swoich prowincjach oraz dając mu gwarancję na księstwa Jülich i Berg[1], oraz dodał, że cesarzowi jest bardzo przykro, gdy widzi, że mimo tych wszystkich awansów z jego strony król się od niego odwraca przechodząc do stronnictwa wrogów.

– Jestem uczciwym człowiekiem – ciągnął – Wasza Królewska Mość zawsze mnie za takiego uważał, żywię do Waszej Królewskiej Mości osobiste przywiązanie i czuję się zmuszony, właśnie przez ów nadmiar oddania, wmieszać się w sprawę bardzo delikatną, jednakże stan, w jakim widzę Waszą Królewską Mość, napawa mnie lękiem; niech się co chce dzieje, znajdę pociechę w świadomości, że spełniłem swój obowiązek powiadamiając Waszą Królewską Mość o tym, jak się sprawy mają. Królewicz prowadzi jakieś tajemne knowania z Anglią. Oto listy, które otrzymałem od naszego posła na tym dworze, oto inne od wysłannika w Kassel i od kilku moich przyjaciół. Królowa angielska popełniła nieostrożność powierzając kilku osobom listy pisane do niej przez królewicza; zawierają one jak najbardziej formalne obietnice małżeństwa, powzięte bez wiedzy Waszej Królewskiej Mości, poza tym głucha wieść krąży po mieście, że królewicz ma zamiar uciec; te wszystkie okoliczności, gdy rozpatrzyć je wspólnie, wydają mi się podejrzane. Grumbkow otrzymał bardziej szczegółowe wiadomości na ten temat, które może przedłożyć Waszej Królewskiej Mości. Jeśli zresztą małżeństwo księżniczki leży Waszej Królewskiej Mości tak bardzo na sercu, mam rozkaz mojego dworu, żebym zaofiarował się z pomocą w tym względzie; nie tracę nadziei, że się z tą sprawą uporam. Małżeństwo królewicza wydaje mi się zbyt niebezpieczne, by Wasza Królewska Mość mogła się na nie zgodzić; proszę się zastanowić, ile ujemnych skutków pociągnie ono za sobą: będziesz, Najjaśniejszy Panie, miał synową próżną i pyszałkowatą, która oplata dwór intrygami, dochody z całego królestwa nie wystarczą na jej wydatki, i kto wie, czy w końcu nie uda się jej pozbawić władzy Waszą Królewską Mość. Unoszę się, niech mi Wasza Królewska Mość wybaczy z uwagi na moją gorliwość, to przemawia Seckendorf, a nie poseł cesarza. Anglia postępuje z Waszą Królewską Mością jak z dzieckiem, nęci kawałkiem cukru i zdaje się mówić: dam go Waszej Królewskiej Mości, jeśli posłucha mnie i wypędzi Grumbkowa. Co za skaza na sławie Waszej Królewskiej Mości, jeśli da się omamić w sposób tak pospolity, i jak będą mogli liczyć na Waszą Królewską Mość jego wierni słudzy, jeśli wiedzą, że los ich zależy od obcych potęg?

Seckendorf posunął swoją obłudę do tego stopnia, że zaczął płakać, i tak dobrze odegrał komedię, że jego przemówienie wywarło skutek. Król zamyślił się i zaniepokoił, odpowiedział niewiele i wkrótce potem opuścił posła. Przez resztę dnia był w okropnym humorze. Nazajutrz, 14 lipca, miał z kolei audiencję kawaler Hotham. Zapewniwszy króla, że jego dwór zgadza się całkowicie na wszystko, czego żąda, oddał mu listy Grumbkowa, dodając, że nie wątpi, iż król go się pozbędzie, gdy tylko je przeczyta; wprawdzie jeden z nich napisany jest szyfrem, ale znaleziono ludzi dość zręcznych, którzy potrafili go odczytać. Król wziął listy ze wściekłą miną, rzucił je panu Hotham w twarz i podniósł nogę, jakby chciał go kopnąć. Rozmyślił się jednak i wyszedł z pokoju, nie mówiąc do niego ani słowa, trzaskając ze złością drzwiami. Poseł angielski oddalił się równie wściekły jak król. Gdy tylko znalazł się u siebie, wezwał posłów Danii i Holandii, którym opowiedział, co zaszło. Jego angielski charakter objawił się przy tej sposobności; powiedział tym panom, że gdyby król został chwilę dłużej, on byłby mu uchybił i sam sobie wymierzył sprawiedliwość. Pozyskał ich dla swojej sprawy, która stała się sprawą wszystkich głów koronowanych. Ponieważ znieważono go w jego godności posła, oświadczył im, że zakończył swoją misję i zamierza wyjechać następnego dnia wczesnym rankiem. Królowa dowiedziała się o tym przykrym zajściu z biletu przesłanego przez pana Hothama do panny von Bulöw; nietrudno wyobrazić sobie jej rozpacz. Król ze swej strony odczuwał wielkie wyrzuty sumienia. Żałując swego uniesienia zwrócił się do posłów Danii i Holandii i prosił ich, aby go pogodzili z posłem angielskim; polecił im, aby go przeprosili za doznaną zniewagę, zapewniając, że jeśli poseł angielski zechce zostać, król się postara, aby pan Hotham zapomniał o całym zajściu i miał odtąd tylko powody do zadowolenia. Cały dzień przeszedł na bieganinie, ale nie uzyskano nic od pana Hothama, który trwał niewzruszenie przy swoim zamiarze. Zły humor króla odbił się na królowej. Oświadczył jej szyderczym tonem, że doszło do zerwania negocjacji i że postanowił zrobić mnie koadiutorką w Herford[2]. W tym celu napisał natychmiast do wdowy po margrabim Filipie, przeoryszy tego opactwa; jasne, że nie robiła żadnych trudności w wyrażeniu zgody na tę prośbę. Myślę, że król użył tego wybiegu, chcąc skłonić królową do działania w sprawie pana Hothama. Niepokój króla wzrastał, w miarę jak dzień mijał; wreszcie dał polecenie wzmiankowanym posłom, aby zaproponowali panu Hothamowi formalne przeprosiny w ich obecności. Pan de Leuvener powiadomił o tym mojego brata i błagał go o napisanie biletu do posła angielskiego i namówienie go do przyjęcia tej propozycji. Mój brat powiedział o tym królowej, a ponieważ ona się zgodziła. napisał, co następuje:

Panie!

Dowiedziawszy się za pośrednictwem pana Leuvenera o ostatnich zamierzeniach króla mojego ojca, nie wątpię, iż pan uwzględnisz jego życzenia. Proszę pamiętać, że moje szczęście i szczęście mojej siostry zależą od decyzji, którą pan poweźmiesz, i że pańska odpowiedź stanowić będzie o zjednoczeniu czy poróżnieniu dwóch królewskich rodów. Mam nadzieję, że będzie ona przychylna i że posłuchasz pan moich nalegań. Nie zapomnę nigdy takiej przysługi, za którą będę panu wdzięczny całe moje życie, okazując prawdziwy szacunek itd.

Pan Katt oddał ten list panu Hothamowi; a oto odpowiedź:

Wasza Książęca Wysokość!

Pan von Katt oddał mi właśnie list Waszej Książęcej Wysokości. Jestem przejęty wdzięcznością za okazane mi zaufanie. Gdyby chodziło tylko o moją sprawę, próbowałbym czynić rzeczy nawet niemożliwe, żeby dowieść Waszej Książęcej Wysokości mojego szacunku przez uległość dla Jego rozkazów, ale ponieważ obraza, która mnie spotkała, tyczy się króla mojego pana, nie mogę spełnić życzeń Waszej Książęcej Wysokości. Będę się starał, o ile tylko w mej mocy, nadać jak najpomyślniejszy bieg tej sprawie i chociaż kładzie ona kres negocjacjom, mam jednak nadzieję, że ich zerwanie nie jest ostateczne. Pozostaję itd.

Lektura tego listu poraziła jak grom królową i mnie. Wprawdzie w tym czasie miałam tak samo niewiele chęci do poślubienia księcia Walii, jak poprzednio, jednakże sprawa z margrabią von Schwedt i księciem von Weissenfels, spadające na mnie ciosy i zniewagi, wszystko to było zbyt świeże, żebym nie pragnęła się przed tym ustrzec na przyszłość, w przekonaniu zresztą, że mój los w Anglii nie ułożyłby się tak źle, jak w Berlinie, gdzie zewsząd ziały przepaście. Mój brat wydał się mało przejęty tym niepowodzeniem, potrząsnął głową i powiedział do mnie:

– Zostań przeoryszą, będziesz miała spokój. Nie rozumiem, dlaczego królowa się martwi, są większe nieszczęścia. Mam dość tych wszystkich intryg i powziąłem już nieodwołalne postanowienie. Nie mam sobie nic do wyrzucenia wobec ciebie, robiłem, co mogłem, aby skojarzyć twoje małżeństwo, radź sobie, jak możesz, czas już najwyższy, abym zaczął myśleć o sobie, wycierpiałem się dostatecznie, nie zanudzajcie mnie więcej płaczliwymi prośbami; na nic się nie zdadzą i już mnie nie wzruszają. – Te słowa wypowiedziane ostrym tonem przeszyły moje serce. Brat zaś był tak rozgoryczony od pewnego czasu i prowadził tak rozwiązły tryb życia, że wskutek tego wszystkie jego dobre uczucia jakby przygasły. Starałam się go uspokoić i przemówić mu do rozsądku. Jego szorstkie i pogardliwe odpowiedzi gniewały mnie z kolei; odwzajemniłam mu się uszczypliwościami, które ściągnęły na mnie jeszcze gorsze złośliwości, tak że w końcu umilkłam w nadziei, że gdy przejdzie jego uniesienie, to się z nim pogodzę.

Brat miał wyjechać z królem nazajutrz wczesnym rankiem do Ansbach. Musiałam więc koniecznie dojść z nim do porozumienia jeszcze tego wieczoru. Zbyt go kochałam, abym mogła się z nim rozstać w niezgodzie, więc z całej duszy chciałam, robiąc mu różne awanse, zapobiec zamierzonej przez niego ucieczce. Chłodno przyjął wszystkie moje czułe i miłe słowa, a ponieważ nalegałam, by dał mi słowo, iż niczego nie przedsięweźmie, odparł, iż po długim namyśle zmienił postanowienie, że nie zamierza już uciec i na pewno tutaj powróci. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć i mogłam go tylko uściskać.

[1]  Jülich i Berg — dwa księstwa nadreńskie, w r. 1815 włączone zostały do Prus.

[2] Herford – miasto w płn. Westfalii nad Werrą. Koadiutorka to zastępczyni przeoryszy, z perspektywą objęcia tej godności.

 

  14 komentarzy do “Fryderyka Zofia Wilhelmina Hohenzollern von Brandenburg, margrabina Bayreuth, siostra Fryderyka II króla Prus Pamiętniki. Fragmenty”

  1. A propos tego co niedawno było podane jako pomysł – odpłatność za stronę coryllus.pl i portal szkoły jako otwarty – Bartosiak tak zrobił i się z tego utrzymuje.

    Pamiętajmy o mentalności ludzi – jak coś jest za darmo to jest mało warte. To samo pisał coryllus o rozdawnictwie książek na targach za darmo.

  2. Bartosiak oferuje pewne horoskopy dotyczące losów świata, zamawiane również przez najważniejsze stacje telewizyjne. Z czym do Gościa?

  3. Ale mi chodziło o to że jak ktoś chce u niego coś przeczytać lub przesłuchać to płaci 19 zł za mies. albo 300 na rok.

  4. Wreszcie ktoś na wykładach radia Wnet, użył określenia ’ „czarna noc absolutyzmu”, to jest określenie prawidłowe dla Prus, zbudować państwo wokół koszar, priorytetem rekrut, celem wojna, czyli na którym państwie rozładować swoje prusko/królewskie emocje – nikt biedakom  (Hohenzollernom) nie doradził wizyty u psychologa,  ileż nieszczęścia w Europie byłoby mniej. Żyje każdy z nich po te 60 lat a wojują jakby żyli wiecznie, a po cholerę żyć w takich nerwowych warunkach ?

    Zdaje się że następca tronu był  bity przez siedzącego na tronie. Ciekawe czy publicznie? Policzkowani byli publicznie – taka niemiecka kultura – dużo wyższa tylko nie wiadomo od czego?

  5. Ten Fryderyk to grzeczny dżentelmen , tylko jakiś czarniawy.

  6. „czarna noc absolutyzmu”…

    Ciekawe o czyim absolutyzmie piszesz? Bo przecież nie o Katarzynie Wielkiej i Fryderyku Wielkim czy też Gustawie III, przyjacielach Woltera. Może o Piotrze Wielkim, który kazał bojarom zgolić brody? A co wobec tego powiesz o dzisiejszych oświeconych portalach, które od wielu lat zabraniają noszenia skarpetek (o ile nie nadchodzi inny rozkaz). Nie uważam, że ich bełkot to jest ciemnota absolutyzmu, a jednak widuję ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy, że poddają się ciemnocie mediów.

  7. tak jak piszesz, z tą modą..

    Rozbiory to dzieło bezwzględnego  „absolutyzmu”

  8. Zatem… tak jak się można było spodziewać…

    Nurzanie się w odpadach intelektualnych (luteranizm, liberalizm) jest toksyczne i dla duszy i dla umysłu.

    Dla jasności: aktualnie KK jest dokładnie w tej samej sytuacji 🙁

  9. rozumiem zatem że ma Pan w pogardzie zamieszczane tutaj treści?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.