kw. 172019
 

Dr Jerzy Rohoziński – Polacy i sowieckie projekty „cywilizacyjne” w Kazachstanie. Akademia WNET

  2 komentarze do “Jerzy Rohoziński – wykład w Akademii Wnet”

  1. O wykładowcy i jego wykładzie na stronie: wnet.fm
    „Wykładowca współpracuje z Instytutem Pileckiego, który zajmuje się historią XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem polskiego doświadczenia i losów obywateli polskich.
    Wykład był poświęcony Azji Środkowej (głównie Kazachstanowi) – próbom zagospodarowania tego terenu przez władze ZSRR i losom Polaków, którzy tam trafili.
    Już przedtem Rosja uważała, że ma misję cywilizacyjną na tym obszarze i podejmowała próby jego zagospodarowania sądząc, że zastąpienie koczowniczej hodowli dopasowanej do panujących tam warunków naturalnych należy zastąpić osiadłym rolnictwem. Za rządów Stołypina podejmowano próby budowy wielkiego kanału nawadniającego (kanał magistralny w Głodnym Stepie) – jednocześnie rugowano rody kazachskie z ich tradycyjnych miejsc koczowania uważając, że tereny te są własnością państwa. Doprowadziło to do krwawo stłumionych rozruchów w 1916 roku, kiedy tuż przed zbiorami bawełny, próbowano przeprowadzić pobór do wojska.
    Władze ZSRR poniekąd kontynuowały  program zapoczątkowany w Rosji. W latach 50. sekretarzem Kazachstanu był Breżniew, a Chruszczow proponował zaoranie stepu.Uprawy bawełny pochłaniające wiele wody, wypierały uprawę zbóż i innych roślin spożywczych. Polityka władz, podobnie jak w innych rejonach, doprowadziła do głodu w latach 1922-24 i potem w latach 1931-1933 – ofiarami głodu było od 1,3-1,5 mln Kazachów tj. ok. 35-38% populacji.Polacy byli zsyłani już w 1936 roku z obwodu Marchlewszczyzna  (czyli mińszczyzny po traktacie ryskim) na teren po tej wyżej opisanej katastrofie demograficznej. Mieli czas ok. tygodnia na przygotowanie do przeprowadzki – trafiali w bardzo trudne warunki i to oni orali ‚pierwszą bruzdę’ w dziewiczym stepie. Podlegali tzw. ‚speckomendanturze’ tj. nie wolno było opuszczać wsi, nie mieli urlopów,  aż do 1954 roku musieli obywać się bez pieniądza. „Operacja polska” NKWD w 1937 roku też ich objęła – w zaprezentowanym podczas wykładu filmie – tamtejsza mieszkanka opowiada jak zabrano z ich wsi 54 mężczyzn, którzy już nigdy nie powrócili.Instytut Pileckiego organizuje wyjazdy studyjne do Kazachstanu, gdzie nagrywa wywiady z potomkami Polaków. Wiele z tych osób już nie zna języka polskiego – jest to dla nich tylko język modlitwy, bo modlą się nadal po polsku. Trudno im zrozumieć kiedy polscy księża odprawiają msze po rosyjsku, który w tym wielonarodowym kraju jest językiem powszechnie używanym.
    Zachęcamy do posłuchania całego wykładu ilustrowanego zdjęciami i filmami.
    Zapraszamy do udziału w spotkaniach Akademii Wnet.
    Zapisy na adres mailowy: akademia@radiownet.pl”

  2. Z rodziny krewni, tez jakoś się zaplątali w Kazachstan (grodzieńszczyzna miała to nieszczęście), stąd wspominało się w domu o calinnych ziemlach, ale tłumaczono mi że calina to ugór.

    Upierałabym się przy tym „rodzinnym” tłumaczeniu wyrazu calina = ugór, bo gdy wstawi Pan do tekstu Breżniewa to słowo „ugór”, to tekst pierwszego sekretarza nabiera innej dynamiki. Oto z ugoru stworzymy nową cywilizację. Tzn z dużo trudniejszych warunków, cywilizowanie ugoru (ziemia zapomniana przez Boga i ludzi) , to dopiero trudne zadanie i ZSRR się z tego ambitnego zadania wywiąże.

    No ale w realu, cywilizowanie ugoru za pomocą 2 traktorów i byków zaprzężonych do pługa, to dopiero choziajstwo – należy się nagroda Nobla w dziedzinie rolnictwa.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.