mar 242024
 

Jak to wczoraj ustaliliśmy komunistyczna propaganda, nawet w stanie wojennym, a może przede wszystkim wtedy, nie była podawana na chama, albowiem ktoś zrozumiał, że w ten sposób zniechęci ludzi to treści lansowanych przez władzę. Mieliśmy więc filmy psychologiczne, komiksy, festiwale piosenki, mniej lub bardziej udane, ale dające poczucie, że wszystko jest jednak w porządku i nie ma się za bardzo co rzucać. Ludzie oglądali swoich aktorów, wychodziły pisma kulturalne, w każdym większym mieście były lokalne tytuły. W Lublinie – „Kamena”, we Wrocławiu – „Wrocławski Tygodnik Katolików”. Było pismo – „Scena”, które kupowała moja siostra i świat wydawał się normalny, choć normalny nie był. Ilość nośników treści propagandowej i jej rozmaitość mogły budzić podziw. Dziś, w dobie upadku prasy, nikt sobie tego nawet nie potrafi wyobrazić. A tak przecież było. Władza miała wiele do ukrycia i wiedziała, jak to ukrywać.

Dziś kiedy nie mamy już takich ograniczeń, jak fałszywe intencje władzy i podejrzane zamiary, musimy wszystkie komunikaty traktować z jednakową atencją i we wszystkie jednakowo wierzyć, choć nie mają one w sobie żadnej uwodzicielskiej mocy. Dlaczego nie mają? Bo są podawane wprost bez żadnego, choć trochę liczącego się z wrażliwością widza i czytelnika opakowania. I tak wczoraj, bo wielu miesiącach, czy nawet latach nieobecności na wizji ujawnił się Jan Pospieszalski, który zrobił sobie zdjęcie z roll upem ruchu pro life, Stoi tam uśmiechnięty i wskazuje na obrazek widoczny na roll upie, gdzie widać dziecko w łonie matki. A wszystko jest podpisane – jestem pro life! Wiemy to od dawna. Nie ma żadnego powodu, by o tym przypominać akurat dzisiaj. Nie ma żadnej premiery poza tą, którą wskazałem – powrót Jana Pospieszalskiego na wizję po covidowym zesłaniu w niebyt – która by usprawiedliwiała taki lans. Poza tym my też jesteśmy pro life i nie widzimy potrzeby, by ogłaszać to za każdym razem kiedy wychodzimy z domu. Ktoś powie – może szkoda, bo gdybyśmy ogłaszali, to kliniki aborcyjne zniknęłyby z powierzchni ziemi. Jeśli ktoś tak myśli, niech cofnie się do oglądania serialu „Tylko Kaśka”, o którym mówiłem tu wczoraj. I niech sobie przypomni słowa – uczmy się od najlepszych. To jest takich, którzy chcieli utrzymać władzę i przeprowadzić swoje plany do końca. No więc zadajmy pytanie – czy celem ruchu pro life jest promocja Jana Pospieszalskiego? Nie przypuszczam. A czy celem Jana Pospieszalskiego jest promocja ruchu pro life? Ze zdania – jestem pro life – nie wynika to wcale.

Zostawmy schyłkową komunę i przyjrzyjmy się tej dopiero co zaimplementowanej w Polsce, tej powojennej, która była gorsza niż okupacja niemiecka. Mamy rok 58, Józef Franczak jeszcze żyje i się ukrywa, a na ekrany kin już wchodzi film Andrzeja Wajdy „Popiół i diament”. Film nakręcony na podstawie powieści Andrzejewskiego, który wskazuje jak różnorodne postawy reprezentowali Polacy wobec nowej władzy. Główną rolę zaś w tym filmie gra, spokrewniony z rodziną Jaruzelskich, Zbigniew Cybulski. Staje się on głosem pokolenia, a jego postawa kształtuje wiele innych postaw. I wszystkie one są buntownicze. W 1956 ogłoszono amnestię, dla tych co przeżyli w celach śmierci, a dwa lata później władza już lansuje buntownicze postawy. A Franczak będzie żył jeszcze 5 lat, zanim go w końcu zastrzelą w obławie.

To jest tempo ekspresowe. Normalność w PRL zaprowadzana jest z takim samym impetem, jak gospodarka planowa.

W roku śmierci Józefa Franczaka, Tadeusz Nalepa i Mira Kubasińska zostają nagrodzeni na konkursie młodych talentów w Szczecinie. Rozpoczyna się złota era polskiego big beatu. Czyli co takiego? Udawanie zagranicznych, głównie amerykańskich wykonawców, podkradanie im pomysłów, słuchanie radia Luksemburg i życie towarzyskie w grupach, gdzie zainstalowani są donosiciele. Ktoś powie, że to tak samo, jak w Ameryce, w czasie wojny wietnamskiej. W zasadzie tak samo, spróbujcie jednak kupić coś w sklepie mięsnym, bez kolejki, w roku 1963, w Szczecinie. I porównajcie do z ofertą takich sklepów, na przykład, w Austin.

Władza wkłada spory wysiłek w organizowanie życia kulturalnego, a wszystko po to, by ukryć swoje intencje i stworzyć pewien zestaw złudzeń. Najważniejszym złudzeniem jest takie oto – już za chwileczkę, już za momencik, polski film dostanie Oscara. Ludzie naprawdę w to wierzyli. Wydawało im się, że „Noce i dnie”, albo „Potop” mogą dostać Oscara. Takie rzeczy były niemożliwe. I nadal są niemożliwe, bo nasza władza nie ma takich umocowań. Oscary zaś służą do tego, by widzowie amerykańscy, a przede wszystkim sami filmowcy mieli się czym ekscytować.

Dziś jednak jest dokładnie tak samo, władza przekonuje nas, że polski film może dostać Oscara, choć żaden z tych filmów, nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina wymienionych wyżej produkcji. Wszystkie one są nieprawdopodobną nędzą.

Nie mówię o władzy Tuska, bo ona prędzej zamieni się w jakieś wice-gestapo, niż zacznie kokietować ludzi. Wyborcy Tuska bowiem nie potrzebują kokieterii, chcą gwarancji, że znajdą się po tej właściwej stronie drutów kolczastych. I tyle. Nie wiedzą biedacy, że Tusk takich gwarancji udzielić im nie może.

No, ale teraz chcę pomówić o władzy poprzedniej, która udawała późnego Gierka, bez oferty późnego Gierka. Dlaczego tak było? Bo nasza władza żyła energią wysysaną z nas. Potem reglamentowała ją pośród swoich zaufanych ludzi. Temu przeznaczając działkę pro life, a tamtemu kulturę wysoką, inny jeszcze dostawał muzykę popularną, a wszystko to było żywione emocjami wyborców i tych frajerów, którzy wymieniali się w sieci swoimi pomysłami, ekscytacjami, planami i marzeniami. Wszystkie zaś te rurki z energią koncentrowały się w TVP. A jak ktoś spośród nich za bardzo się rzucał, ten dostawał czasowo wilczy bilet i musiał się gdzieś tułać na peryferiach galaktyki. Teraz nastał czas spektakularnych powrotów. Czyli – można rzec – J23 znowu nadaje.

Co z tym wszystkim mają wspólnego księgarnie patriotyczne? Są pewnym symbolem. Dawno temu, kiedy okazało się, że bez lęku przed Michnikiem możemy kolportować treści inne niż te ukazujące się w GW, powstał pomysł, by organizować księgarnie patriotyczne, a w nich żenić tak zwaną nagą prawdę. Po jakimś czasie okazało się, że prawda wcale nie jest taka naga, a sprzedaż książek leci na pysk. Dlaczego? Albowiem te niby patriotyczne księgarnie były miejscem gdzie kolportowano nie prawdę, a emocje bez opakowania, jak tę wspomnianą wczoraj rąbankę na straganach, którą przerzucali z ręki do ręki bezzębni sprzedawcy. Po gołe emocje zaś ludzie idą do Internetu i to, co tam znajdą, wystarcza im do zaspokojenia różnych głodów nerwowych, jak to ujmował sto lat temu Ludwik Krzywicki. Nic więcej ich nie obchodzi. W miejscach gdzie nerwy i dygoty koncentrują się, gdzie wibracje są największe, stawia się Pospieszalskiego, albo kogoś innego, kto utwierdza pogubionych biedaków, że mają słuszność i podążają dobrą drogą. Nic więcej nie jest naszej władzy potrzebne.

No dobrze, a co jest potrzebne nam? Czy już się zorientowaliśmy jakoś w tej kwestii i wysłaliśmy gdzieś jakieś zapytania? Czy może żyjemy obawą, że ktoś nam zwymyśla od estetów, co mają muchy w nosie? Czy już wiemy czego chcemy? Ja wiem. Wiem też, że kiedy okaże się – po wyborach kwietniowych – że PiS mimo słabego zaangażowania w kampanię, odzyskał nieco terenu, tamci zaczną znów organizować spędy, festiwale i spotkania, na których ludzie kultury, całkiem bez kultury, będą im tłumaczyć, że Kaczyński to samo zło. Odpowiedzi ze strony naszej władzy nie będzie. I to także jest dla mnie jasne. Władza bowiem, zwana naszą, zatrzymała się, w wymiarze propagandowym, na etapie organizacji znanej jako Służba Polsce, czyli SP. I nie może ruszyć z miejsca, choć wszyscy junacy dawno posiwieli i kałduny im porosły, jak hipopotamom. Dalej jednak dzielnie skandują hasła i nie widzą potrzeby zmian. Ludzie się łudzą, że zmieni to Stanowski, ale chyba nie. Wczoraj zastanawialiśmy się z kolegą onyxem, kiedy Stanowski zaprosi do swojego programu Leszka Żebrowskiego. Myślę, że nigdy. Jeśli był tam Lejb Fogelman, to Leszka tam być nie może, a jeśli będzie to naprawdę się zdziwię. Na dziś to tyle. Aha, jeszcze jedno – ciekawe co by się stało, gdybym nagle wydał serię książek pro life, opowiadających o różnych dramatach związanych z aborcją. Co w to końcu dla mnie jest. Dwa tygodnie na jedną książkę, do tego ilustracje, tak jak tutaj i szafa gra.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ksiaze-kiusiu-powiesc-o-misjach-jezuickich-w-japonii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przysiega-wodza-huronow-powiesc-z-czasow-jezuickich-misji-w-kanadzie/

Myślicie, że Janek Pospieszalski by mi to trochę podpromował w TV Republika? A jeśli nie on to może Kaja Godek, albo ktoś z czołowych działaczy ruchu pro life?

 

 

Teraz ogłoszenia. Ludzie mnie pytają czy spotkanie z Piotrem Naimskim 12 kwietnia to konferencja? Nie, to wieczorek. Spotykamy się, gadamy i wyjeżdżamy, no chyba, że ktoś sobie wykupił pobyt w hotelu. No, ale to jest już indywidualny wybór. Jedzenia też nie będzie tylko kawa. Impreza, jak wielokrotnie pisałem, ma charakter prywatny, wchodzą na nią ludzie z listy.

IX konferencja LUL Odbędzie się, zgodnie z zapowiedzią, w hotelu Polonia w Krakowie. Termin 8 czerwca tego roku. Ilość miejsc ograniczona do 50, bo sala jest mała. Wpłata – 380 zł od osoby. Na pewno wystąpi prof. Andrzej Nowak. Tytuł wykładu poda nam później. Zostało już tylko 27 miejsc.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-9-konferencji-lul/

Prócz prof. Nowaka potwierdzili swój udział: Piotr Kalinowski, czyli nasz kolega Pioter, który wygłosi wykład pod tytułem „Zaginione imperia”, kolejnym wykładowcą będzie Piotr Grudziecki, czyli nasz kolega Grudeq, który wygłosi wykład pod tytułem „Prawo spadkowe”. Sorry querty, ale z nimi o tym rozmawiałem już rok temu. Kolejnym wykładowcą na konferencji w Krakowie będzie prof. Ewa Luchter-Wasylewska, która wygłosi wykład „Enzymy – niezwykle biokatalizatory”. Wczoraj swój udział potwierdził dr Adam Witek, który wygłosi wykład pod tytułem „Kto się boi CO2 ? Albo co ma laser (molekularny ) do wiatraka”. Ostatnim wykładowcą będzie pan Michał Chlipała z Collegium Medicum UJ, który wystąpi z prelekcją zatytułowaną „Historia ewakuacji medycznej z pola walki”. Zostało już tylko 32 miejsca.

W dniach 6-7 lipca 2024 odbędą się Targi Książki i Sztuki. Tym razem w pałacu w Ojrzanowie.

Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w dniach 10-11 sierpnia będziemy z Hubertem na festiwalu Vivat Waza w Gniewie. To duża impreza a my będziemy mieć tam spotkania autorskie w związku z książką „Gniew. Bitwa Wazów” oraz kolejną – „Porwanie królewicza Jana Kazimierza”. Dostaniemy też stragan w rynku, gdzie wystawimy nasz towar – książki i ilustracje, a także koszulki.

Wizyta we Wrocławiu zaowocowała tym, że znalazło się tam trochę egzemplarzy Wspomnień księdza Bliźnińskiego. Ja zaś odnalazłem jeszcze 6 egz. III tomu Baśni polskich. Sprzedaję drogo. Nie ma przymusu kupowania, to tylko oferta.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/waclaw-blizinski-wspomnienia-mojego-zycia-i-pracy/

  47 komentarzy do “Katalog postaw fałszywych czyli czas zamknąć księgarnie patriotyczne”

  1. Kawa na wieczór?…

    „Wolność” – brak towaru.

    https://sklep.gadowskiksiegarnia.pl/Kawa-Wolnosc-250g-p1396

  2. Zaczynasz kumać, że w promocji ważne jest co o Tobie mówią inni i jak duży ma to zasięg 😉

  3. A skąd ta kawa jest sprowadzana?

  4. Na stronie jest napisane, że z miejsc konfliktów.

  5. A mleko produkuje się w sklepie.

  6. Znam kawy z małych plantacji,  zakładanych przez Polaków, ale każdy może sobie zamówić  swoją kawę w małej palarni, obrandować i szpanować 🙂

  7. Więcej, każdy może sobie kupić minipalarnię i sprowadzać najlepsze gatunki kawy np z Kolumbii, palić w garażu i opylać 🙂

  8. Może Coryllus woli czekoladę, jak Willy Wonka.

  9. No, jak jeszcze Mica Levi zrobiła muzykę, to na pewno będzie Oskar, może nawet niejeden.

  10. Odwieczny problem przy patriotycznej lekturze – kawa, papierosy czy czekolada?

  11. Palikot zaliczył wyjebongo majątkowe na napojach z etanolem, więc destylaty odpadają?

  12. Niech pan sobie poczyta scenariuszy do lekcji…

  13. Konfederacja chce legalizacji marihuany, żeby było nowocześnie, bo młodzież dzisiaj nie ma zdrowia na alkohol.

  14. No właśnie. Zaczęła pani ciekawy temat i czekamy, żeby go rozwinąć.

  15. To jest jakiś horror i terror nomen omen. Całe szczęście, że nie mam już do czynienia ze szkołą. Nauczyciele to są ludzie chorzy psychicznie.

  16. To powinien Coryllus przeczytać i ocenić. Ja nie jestem historykiem i nie interesuję się historią.

    W mojej opinii te opisy życia domowego Hössów przytoczone do przeanalizowania na lekcjach raczej dobrze świadczą o Niemcach i istnieje możliwość, że młodzież chciałaby ich naśladować. W ten sposób funkcjonowały obozy w całym świecie zachodnim w odróżnieniu od obozów radzieckich czy japońskich.  Z tego wniosek, że wg „edukatorów” powinniśmy dla zasady zaprzeczyć wszystkim składnikom naszej tożsamości i z tego punktu widzenia staje się zrozumiały lewicowy obłęd, który prowadzi do zniszczenia wszystkiego. Cały świat zachodni nie może dokonać samobójstwa tylko dlatego, że żydzi zostali zranieni. Jest to przypadek narcyzmu (socjalizmu) kulturowego i narodowego.

  17. Celem narcyza jest unicestwienie ofiary, która kończy na cmentarzu albo w psychiatryku i zaczyna się od rozwijania w ofierze poczucia winy. Wydaje mi się, że Izrael nie jest jakoś wyraźnie przeciwko Rosji i nie żałował ukraińskich ofiar, zatem ten cykl zajęć opartych na filmie „Strefa interesów” jest oparty na fałszu.

  18. Mnie interesuje z  całego tego materiału tylko to, że Niemcy chodzili na ryby nad Sołę, a tak się składa, że rzeki o nazwie Soława (Saale) są bardzo ważne w środkowych Niemczech i mają ten sam źródłosłów. Jestem zadowolony, bo znalazłem dzisiaj fajny basen, czyściutki, nowoczesny z ogrzewaniem podłogowym, niedrogi i z sauną, gdzie wypacałem resztki polskości. Podziwiałem zręczność i zmysł praktyczności, z jaką cały ten kompleks został zaprojektowany. To jest moja strefa interesów i Lebensraum, a inni mogą się wkurzać na to.

  19. Ziemkiewicz i Stanowski o „polskich obozach”:

    https://www.youtube.com/live/xpTuGDSCzQo?si=37duRI5m1-bjM6bO

  20. Jeszcze chciałbym napisać, że wg tego, co pisze Gadowski, „Pan Tadeusz” opisuje życie w dworze w Śmiełowie w Wlk. Ks. Poznańskim na Ziemi Kaliskiej (za Gierka), a nie na Litwie ani Białorusi. Opis przyrządzania kawy po staropolsku pochodzi właśnie stamtąd – z bogatej i wyrafinowanej kultury wielkopolskiej, opartej na „krzątactwie” i najlepszych wzorach z Niemiec.

    Bach skomponował kantatę ma temat kawy.

    Kantata kawowa to utwór napisany przez Jana Sebastiana Bacha w 1732 roku. Powstał zainspirowany zwiększającą się ilością kobiet odwiedzających kawiarnie i ogólnym zaniepokojeniem społecznym na tym tle. Tekst utworu opowiada o młodej kobiecie karconej przez ojca za picie kawy. 

    Tak wygląda porządny, niemiecki dom i wysoka kultura, na której wzorowała się Wielkopolska:

    https://youtu.be/Gqh3Uz2ruKY?si=WWz8jWQKellzjMMW

     

    To wszystko, co jest w tej kantacie i pamiętam z domu, ONI chcą nam odebrać:

    https://youtu.be/QH5DKqQH3CQ?si=5yhgSACNx_7O1fZP

     

    Ps. Jan Pospieszalski wymienia fundację pro life z Kalisza, która nota bene była wściekle atakowana przez lewaków. Kalisz jest za życiem i za wysoką kulturą!

    https://youtu.be/ZG1A0dleyyE?si=fdSHFHzpHTufI_Uj

  21. Muszę pana rozczarować. Niemiecka kultura rozwijała się według trzech „k”: dzieci, kuchnia, kościół. W Wielkopolsce nigdy nie powstał podobny slogan, z powodu dworności wobec kobiet.

  22. Palikot bez kryszy, nie utrzymał swojego biznesu, filozofowie nie mają jednak daru do interesów… wkrótce okaże się, że teologowie też. Ten od certyfikatów to teolog…

  23. Wysoka kultura kulinarna charakterystyczna jest dla krajów katolickich, Niemcy były już wówczas silnie sprotestantyzowane, a tam z tym krucho. Ostatnia księga „Pana Tadeusza” nosi tytuł „Kochajmy się”. To nie przypadek, bo przesłanie wynika z ducha kultury katolickiej. Zasadą życia, ustanowioną przez Boga jest miłość, to ona wprowadza ład w ludzkie życie. Niech pan to porówna z ” Faustem”, a przeżyje pan szok.

  24. Popełniła pani pomyłkę freudowską utożsamiając zadania wykonywane przez kobiety, w skrócie kkk z kulturą w ogóle, a więc nobilituje pani ten system. Kultura w Wielkopolsce upodobniła się do niemieckiej na zasadzie osmozy. Mówi się, że w Poznaniu w każdym domu jest pianino albo jakiś instrument – jak w Niemczech i wiele tym podobnych rzeczy. Dworskości bardziej doświadczyłem na Podlasiu. W Wielkopolsce występuje innego rodzaju powierzchowność, przy czym Ziemia Kaliska tworzy subregion trochę się różniący od reszty. Bliżej Poznania i w leszczyńskiem więcej było arystokracji, a w kaliskiem ziemiaństwa. Ja dworskości nie zauważyłem. Ps. Gliński odkupił Gołuchów od Czartoryskich i robi z zamku Disneyland np. w akademii pana Kleksa.

  25. Właśnie, czynienie dobra i miłości, w duchy bożych przykazań. Jakie to proste.

  26. Szkoda, że księgarnie patriotyczne, a szerzej księgarnie w ogóle, nie za bardzo dają się ssieciować. Fajne byłyby punkty z książką na parterach nowych osiedli, np. między Żabką a barberem. A w nich mała półeczka z poczciwym, niezłomnym patriotyzmem, a co 🙂

  27. Żadnego błędu nie popełniłam. Niech pan nie ściemnia. Kultura w Wielkopolsce pozostała polska, mino starań drugiej strony. Mówię o czasach dawniejszych. Współcześni Polacy pogłupieli i mylą kult mamony z kulturą. Mickiewicz dał w „Panu Tadeuszu” swoistą syntezę, tego co uznawał za polskie. Niech pan przeczyta Inwokację, ma dwie patronki, tę z Ostrej Bramy i Częstochowską.

  28. Bynajmniej. Ład w życie (formę) wprowadza co innego, chociaż można powiedzieć, że miłość jest treścią życia.

    Chrześcijaństwo i ewangelia Jezusa jest o tym, że indywidualność jest obiektywna. We wszystkich ideologiach antychrześcijańskich czci się masę i całość (jednię) jako coś obiektywnego.

    Dowody: pasterz szuka jednej zaginionej owcy, a przykazanie kochaj bliźniego swego jak siebie samego podkreśla znaczenie indywidualności.

  29. „mimo”, wkradła się literówka …

  30. Maryśka wyostrza patriotyzm, etanol rozrzedza.

  31. My mówimy „osoba”, oni ” jednostka”.

  32. Hehe… tja… szczególnie Hrabia z 'Pana Tadeusza” pozostał polski w ubiorze i obyczajach! On był sprusaczony i sfrancuziały.

    Kalisz nie lubi się z Poznaniem, więc moim zdaniem  Mickiewicz sportretował w epopei jakiegoś penera poznańskiego, który bawił w Śmiełowie.

    https://youtu.be/9yzG8HNXA0M?si=jhs1o1ouVZikAFsB

  33. Ale wyśmiał tę cudzoziemską modę. Jedna z najlepszych scen z Hrabią i Zosią, zatytułowana jest :” nimfa gęsi pasie”.

  34. To nie jest proste, bo „dobro ogółu” i statystyki nie są chrześcijańskie, jak również rozpasany indywidualizm liberalny. Chrześcijaństwo to jest coś pośrodku. Katolik przegra w każdej dyskusji z socjalistą, jeżeli dobrze nie przemyśli tego konceptu.

  35. Wyśmiał, nie wyśmiał – Poznań patrzy na Zachód, w Kaliszu jest więcej patriotów.

  36. „Pan Tadeusz” przesiąknięty jest komizmem. Nie szyderą, ciepłym komizmem.

  37. A gdzie odbyła się pierwsza konferencja LUL?

  38. Żołnierz : Reszta Świata
    ………21 : 25 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.