gru 192023
 

Nie inaczej jest i dziś. Dawniej proponowano po prostu inną jakość, która następnie przeradzała się w antyjakość, a dziś to ostatnie wprowadza się tak po prostu. Ludzie takie rzeczy lekceważą, bo uważają, że nie ma na świecie ważniejszej kwestii niż gaśnica sejmowa, albo komisja smoleńska. Tymczasem najważniejsze jest to, jak oni sami będą przedstawiani innym. Taka myśl nawet ludziom do głowy nie przyjdzie, choć czasem się burzą na te całe polskie obozy koncentracyjne. Antyjakość promowana jest poprzez osoby, które mają najwięcej do powiedzenia o jakości i dotyczy ona w zasadzie wszystkich form komunikacji, od wizerunkowej do werbalnej. Widzieliśmy to w czasie kampanii ośmiu gwiazdek i widzimy dziś, kiedy redaktor Karłowicz, podpierający się filozofią antytalent, usiłuje ludziom wmówić, że zna się na malarstwie. I jeszcze terroryzuje artystów. Dotyczy to także formatów komunikacyjnych takich jak Internet, gdzie rządzi patostream i resztki prasy papierowej, która jest zawsze dotowana przez spółki skarbu państwa ogromnymi kwotami. Na co są one przeznaczane trudno dociec, bo wizerunek prasy, taki jaki znamy, choćby z podkładek pod talerze w restauracjach, dawno został zdewastowany, a gazety składają się głównie z felietonów. Szczególnie zaś prawicowe gazety, które opierają się na prostych, klarownych komunikatach, hipnotyzujących widza najbardziej oddanego, czyli takiego, który nic ponad zamieszczanymi tam komunikatami nie ma i nie rozumie. Zmiana tej opcji nie wchodzi w ogóle w grę, albowiem nikt na prawicy nie rozumie po co miałby robić cokolwiek dla innych odbiorców. Wszyscy zgodnie za to głoszą potrzebę konfrontacji, czyli ostatecznego rozprawienia się z lewicą. Czym to się kończy, wszyscy wiemy – pokazem impotencji w przydrożnym pipszole – były takie instytucje kiedyś, pisane z angielska. Redaktorom naczelnym takich pism wydaje się jednak, że niosąc pod strzechy słowo najmędrszych w ich ocenie i najbardziej zaangażowanych w walkę działaczy i polityków robią dobrą robotę. Nikt tam nie rozumie, że prawdziwa konfrontacja odbywać się będzie – co widać dziś – na gruncie prawnym, na który oni nie mają wpływu, albowiem się go dobrowolnie pozbawili. Gaśnice zaś i wizerunki o straszliwej estetyce, nie akceptowane przez nikogo, są jedynie wizytówką i przypieczętowaniem ich klęski. Podobnie jak chorobliwie uproszczone formaty komunikacyjne. I niech Wam się nie zdaje, że to jest przypadek, że gówniane scenariusze bez pointy, odbierające wiarę w sens tworzenia czegokolwiek, za to pisane ze szczerym zamiarem podeptania waszej wrażliwości, czy inne jakieś syfy, zaistniały, bez zmowy. Tak nie jest. To są wszystko wyniki podpisania cyrografu, albo nawet całego pakietu cyrografów, które od teraz zaczną obowiązywać, przy ogólnym aplauzie. Żeby od tego uciec ludzie zaczną pokładać nadzieje w gaśnicach. Bo to są systemy połączone i nie da im się wyjaśnić, że tak nie wolno, albowiem jedyna prawda, w jaką wierzą, to ich rozdęte i eksplodujące emocje. Zastępują one rozum, modlitwę, spokój ducha, więź z rodziną i bliskimi, w zasadzie wszystko.

Nikomu, kto wyciera sobie gębę tak zwanymi wartościami i mówi o konfrontacji, walce, zimie waszej, wiośnie naszej, nie umiejąc przy tym zawiązać sobie sznurówek, nie mówiąc już o wykreowaniu czegoś konkurencyjnego, nie da się wyjaśnić, że konfrontacja jest ostatnią rzeczą, na jaką powinien się pisać. Szczególnie po przegranych wyborach. Konfrontacja w ogóle jest słabym wyjściem, albowiem tamci ją markowali, po to, żeby uzyskać wpływy na realną władzę. Nasi zaś chcą doprowadzić do konfrontacji prawdziwej. I tak, jak nie potrafili przez osiem lat zdelegalizować żadnej wrogiej organizacji, tak teraz w osobie tego dziwnego posła o twarzy wielbłąda domagają się, by delegalizować PO. Tymczasem należy przede wszystkim unikać kabotyńskich gestów. Te zaś są w nowym układzie sił dominujące, albowiem budzą, albo wręcz szarpią emocje i dają ludziom poczucie mocy. Czy ono wiąże się z mianowaniem na stanowisko komendanta głównego policji osoby, o której mówią, że była leczona psychiatrycznie? To się jeszcze okaże.

Sama myśl o konfrontacji jest pułapką. Tak naprawdę bowiem chodzi o budowanie swojego uniwersum, o czym wiedzą wszyscy ludzie, którzy choć raz zagrali w jakąkolwiek grę. W grach kwestie estetyczne mają znaczenie kluczowe. One mają to znaczenie także w rzeczywistości, ale ponieważ większość ludzi żyje wśród tandety i oszustwa, nie są oni w stanie rozpoznać nadchodzących dramatów, które zapowiadane są poprzez celowo wykoślawiane formaty komunikacyjne. To ich w ogóle nie obchodzi. Liczy się gaśnica i demonstracja, ta zaś powinna dawać poczucie, jakie ma żołnierz po wygranej bitwie. Tymczasem nikt nie wie, jak czuje się taki żołnierz, bo nikt nie ma za sobą doświadczeń wojennych, które można by podciągnąć pod kategorię – autentyczne. Wszystko rozgrywa się w sferze wyobraźni, wszystko poza prawem, które będzie teraz zmieniane na niekorzyść PiS. Członkowie partii zaś, nie mając żadnych możliwości działania, będąc w pułapce, wołają, że trzeba delegalizować PO, albo wychodzić na ulicę. Lepiej popatrzcie na to, jak wyglądacie, jak tamci was przedstawiają, co mówicie i spróbujcie sobie wyobrazić w jaką narrację wplotą was i wasze gawędy wrogowie. Bo, że to zrobią, macie jak w banku.

Mamy więc, po naszej stronie, do czynienia z machiną, która buczy, huczy, piszczy i nadaje komunikaty znane z września 1939 roku, a nie ma przy tym ani jednego narzędzia, które mogłoby nie tyle zrobić jakąś krzywdę wrogowi, co choćby go wystraszyć. Nikt nawet nie myśli o budowaniu takich narzędzi, albowiem wszyscy są przekonani, że posiedli atrybuty mocy. Niczego nie posiedli.

I na nic nie zwracają uwagi. Ta zaś jest przekierowywana na opcje i wizerunki, który konsumpcja nie jest możliwa bez popychacza. To znaczy takie, których nikt sam z siebie, dobrowolnie konsumował nie będzie. Musi to czynić w towarzystwie eksperta, osoby opłaconej, zaangażowanej nieautentycznie, ale świadomej celu, jakim jest deprawacja estetyczna, a co za tym idzie moralna i polityczna. Bo wszystkie te, pardon, Erynie, podążają jedna za drugą, jak gęsi po pastwisku.

I tak oto dostałem wczoraj informację, że znany nam już twórca niekompatybilnych z umysłem gatunku homo sapiens wizerunków, dostał paszport tygodnika Polityka, w kategorii literatura. Komuna wraca na pełnej. I jak zwykle zaczyna od dewastacji obrazów i narzucania swoich norm estetyczny i komunikacyjnych. Nie mamy na to na razie sposobu, bo na zapleczu Karłowicz z kolegami, przekonany o słuszności swojej misji, wykrzywia nam postrzeganie świata nadzmysłowego i religii w ogóle. Przy aplauzie wielu duchownych. O tym, co się wczoraj stało w Watykanie szkoda nawet mówić. No, ale powoli trzeba się przyzwyczajać do tego, że jednak kiedyś trzeba będzie coś powiedzieć. Na razie macie tu link do prac człowieka, którego nazwano papieżem komiksu. Określenie tego mianem szyderstwa jest ciężkim eufemizmem. To jest rzecz w mojej ocenie najgorsza – skuteczny wynik szatańskiego kuszenia. Oto zamieniliście cały przebogaty świat grafik i treści na końskie gówno. I to samo stanie się ze wszystkimi wartościami, wynikającymi z umiejętności praktycznych, posługiwania się myślą czy czynem. Papież komiksu…ja pierniczę…

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/paszporty/2237276,1,nominacja-w-kategorii-ksiazka-jacek-swidzinski.read?fbclid=IwAR3V92j4tdNovT7n7Pk-zAUgAmJCBue36BKPvOBCZqbTf4Xej0YNtU2gPSQ

  10 komentarzy do “Każda rewolucja zaczyna się od kwestionowania prawdy wizerunków”

  1. Wilkołak zapowiada zapięcie pasów i długi dzień eksterminacyjny. Zobaczymy.

  2. Miało być: Szkoła, kościół, strzelnica

    a jest: Smartfon, bożnica, gaśnica 😉

  3. Jeden z wielu planów, który okazał się niewypałem.

  4. A co takiego strasznego wydarzyło sie w Watykanie Panie Gabrielu ?

  5. Niestety, PiS zabuksował w bagnisku po tych nieszczęsnych wyborach i tkwi w dole kręcąc kółkami. Symbolem oprawki od okularów Prezesa. Boszsz, nikt mu nie doradzi ? A gdzie młodzi z wizją, którzy przecież są? Gdzie Kacper Płażyński i czemu nie na pierwszej lini ? Nie wykorzystuje się choćby wiedzy Kamila Zaradkiewicza…Dwór trzyma się pazurami i nawet nie widzi, że tonie.

  6. dlaczego tonie …. jedyny akwen wodny w pobliżu Wiejskiej,  to Łazienki królewskie, a tam    Palazzo sul aqua trzyma się mocno … no nic tam nie tonie,

    skąd ta dezaprobata i ta sugestia no i obie nieuzasadnione

  7. papież ogłosił deklarację Fiduccia supplicans

  8. Nie papież, ale to szczegół. I co nowego a strasznego tam napisali?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.