paź 132022
 

Jeśli chcielibyśmy serio rozmawiać o Międzymorzu, a to się na razie nie dzieje, niestety, musielibyśmy przyznać, że kluczem do stworzenia takiego obszaru są Węgry. Można oczywiście zacząć drwić, że Węgry nie mają dostępu do morza i w ogóle są nic nie znaczącym krajem, ale tylko idiota będzie tak czynił. Bez Węgier i Węgrów żadnego Międzymorza nie będzie. Można zbudować jakieś Pół-Międzymorze, utrzymywać je wielkim nakładem kosztów, a ono i tak zostanie rozwalone przez Niemców, kiedy tylko wzrosną nieco w siłę. Wszyscy pamiętamy grupę Heksagonale i efekt jej powstania. Był nim rozpad Jugosławii i długoletnia wojna. W ujęciu historycznym Jugosławia (że też nikt nie mówi o sztuczności tego tworu, tak jak mówi się o sztuczności Ukrainy), to część wielkich, średniowiecznych Węgier. Nic się więc w moim wywodzie nie zmienia. Polityka i priorytety Węgier i węgierskich elit są zwykle lekceważone i pomijane, albowiem Europę Środkową oglądamy przez pryzmat niemiecki. Niemcy też potrafią bardzo ładnie uzasadnić i wytłumaczyć, że istnienie Węgier możliwe jest tylko w łączności z nimi. To jest złudzenie, a dowodzi tego historia Austro-Węgier, które przejęły w pewnym momencie rolę Pół-Międzymorza i natychmiast zostały zaatakowane przez Prusy. Pod pretekstami innymi niż likwidacja środkowoeuropejskich porozumień, ale istotny powód, pozostający poza doraźną polityką i jej formułami, był właśnie taki. Niemcy chcą rządzić środkiem Europy bez Węgier. Polską zaś chcą rządzić, albo z tylnego siedzenia, jak w XVI wieku, albo domagają się jej całkowitej likwidacji. Do czego zapewne niebawem wrócimy.

Na czym polega polityka Węgier wobec zagrożenia niemieckiego? Na oglądaniu się na wschód. Poprzez porozumienia ze wschodem Węgrzy kupują sobie kilka dekad spokoju i coś tam próbują u siebie majstrować. Po czym przychodzi kolejny, sprowokowany kataklizm i cały kraj zostaje zdewastowany ze szczętem. W ostatnich dwóch stuleciach owe kilka dekad pokoju stało się dla Węgrów politycznym priorytetem. I oni o niczym więcej już nie myślą. Nie myślą o celach wielkich, choć takie w dawnych czasach stawiała sobie polityka Węgier. Droga ta była najeżona pułapkami, z których węgierscy politycy i królowie nie zawsze zdawali sobie sprawę.

Zacznijmy jednak od początku, czyli od momentu, kiedy Węgrzy stali się sami narzędziem destrukcji Międzymorza. Tym bowiem była likwidacja Rzeszy Wielkomorawskiej, tajemniczego tworu, który posłużył komunistom w Czechosłowacji do budowania narodowych mitów. Rzesza ta rozciągała się od Siedmiogrodu do Pomorza Zachodniego i Łużyc, a jej ostatnim posterunkiem na północy było miejsce, w którym dziś znajduje się miasto Krosno Odrzańskie. Tak olbrzymi obszar musiał być czymś połączony, jakimiś istotnymi więzami, a jedyne co mi przychodzi do głowy to oczywiście więzi gospodarcze, transport wodny i wydobycie. Wszystko zaś centralnie zarządzane z przedstawicielami władzy w każdym rzecznym porcie. Likwidacja Wielkich Moraw nastąpiła w momencie – ta sądzę – kiedy szykowano się tam do ekspansji nad Bałtyk. Rolę narzędzia spełnili Węgrzy, którzy właśnie przybyli z Azji. Prawie na pewno działali z inspiracji wschodniofrankijskiej czyli po prostu niemieckiej. Powodem ataku było najpewniej odwrócenie sojuszy i współpraca Morawian z Bizancjum. Wyrażona między innymi w zmianie misjonarzy chrześcijańskich działających na terenie Wielkich Moraw.

Węgrzy z dzikich triumfatorów, wobec klęsk jakie zadali im Niemcy, sami stanęli wkrótce wobec identycznych, jak Morawianie wyzwań. Ich rola polityczna bowiem miała się zakończyć na podboju. Tymczasem zaś stali się oni czynnikiem stabilizującym środek Europy i szukającym możliwości powiększenia swoich wpływów. Nie mogli ekspandować na zachód, albowiem doktryna i organizacja niemiecka to uniemożliwiały. Szukali więc Węgrzy sojuszników na wschodzie. Prowadziły ich tam dwie drogi. Pierwsza wiodła do Bizancjum, co po kryzysie doktrynalnym i podziale Kościoła, wiązało się po prostu z przejściem pod wpływy Konstantynopola i realizacją polityki wspólnie z cesarstwem przeciw papieżowi. Druga zaś prowadziła do Azji, na stare tereny plemienne, skąd Węgrzy przybyli do Europy. Ta droga, którą próbował iść król Bela IV, zakończyła się dla Węgrów katastrofą. W Azji bowiem rosło imperium mongolskie, które na swojej liście priorytetów, bardzo wcześnie zapisało jeden cel – likwidacja Węgier, a to ze względu na ambicje władców Hungarii, związane z ludami Azji. Jeśli do tego dodamy, że Rzym zmienił – z obawy o kurs polityczny królestwa – dynastię węgierską, odsuwając Arpadów i wskazując na rodzinę Anjou – zauważymy, że Węgrom zostało tylko Bizancjum. Ten wybór także okazał się pułapką, albowiem cesarstwo zostało zlikwidowane przez Turków, którzy za następny cel przyjęli likwidację Węgier.

Powtórzę – Węgry to kluczy do Międzymorza i nie można stworzyć takiego tworu bez dokładnej analizy zagrożeń, mapą zaś tych zagrożeń jest historia Węgier. Jest to bowiem historia politycznych pułapek. Brakuje w niej jednego istotnego elementu, który pojawił się w politycznych targach, ale został natychmiast unieważniony. Brakuje tam łączności Międzymorza z Bałtykiem, który gwarantowała w średniowieczu unia polsko-węgierska. Trwała ona dwanaście lat i została unieważniona. Na jej miejscu pojawiła się unia polsko-litewska, która nie spełniała już tak istotnej funkcji.

Dziś, na będących kwintesencją pobożnych życzeń, mapkach Międzymorza, widać, że motorem jednoczenia regionu jest Polska, która ma dostęp do Bałtyku. Nie powstanie jednak żadne Międzymorze bez Węgier. Nawet jeśli wciągniemy do UE i NATO Ukrainę. Węgrzy bowiem rozwalą taki twór w porozumieniu z Bizancjum, czyli z Moskwą. Jeśli nie uczynią tego od razu, odczekają trochę, aż Zachód znów zacznie futrować Rosję i pozwoli jej funkcjonować na dotychczasowych zasadach. W wyobrażeniach współczesnych węgierskich polityków celem głównym jest odbudowa Wielkich Węgier w oparciu o potężnego sojusznika i gwaranta. Ta odbudowa zaś musi odbywać się realnie – w ich rozumieniu – to znaczy poprzez zakwestionowanie granic wytyczonych po traktacie w Trianon. Taka polityka nie jest możliwa bez dzikiej przemocy. I bez podziału istniejących i dobrze sobie radzących państw. Czy Węgrzy to rozumieją i czy zamierzają spełnić w Europie taką rolę? Jeśli tak, muszą sobie zdawać sprawę, że natychmiast staną się ofiarami takiej polityki. Klęski bowiem Międzymorza nie wynikały ze źle dobranych sojuszy, jak się – w mojej ocenie – zadaje ludziom rządzącym Węgrami, ale z braku doktryny łączącej morza. Ta zaś nie może powstać bez stabilnych i oddanych sprawie Węgier.

Od czego my dziś, jako główny gwarant i najważniejsza siła napędowa dla całej koncepcji, zaczynamy reaktywację Międzymorza? Od budowy infrastruktury. I to jest dobry pomysł, to jest polityczny przymus i konieczność. Musimy jednak pamiętać, że nawet z Ukrainą, Morzem Czarnym i portami Rumunii, twór ten skazany będzie na trudną bardzo wegetację. Jeśli nie zmieni się polityka Węgier. Ta zaś nie zmieni się, albowiem Węgrzy wierzą tylko sobie i przenigdy nie zrozumieją istoty swoich politycznych błędów.

  7 komentarzy do “Kłopoty Międzymorza”

  1. Dzień dobry. Ano tak to jest. Tysiąc lat z górą minęło, a europejska szachownica niewiele się poruszyła. Międzymorze to tylko odświeżenie sojuszu Królestw Wschodnich. W praktyce – może być tylko tym. To jest groźne oczywiście dla Cesarstwa, tego faktycznego (sami wiecie kogo) i tego formalnego (ja, ja…). Po drodze trzeba parę rzeczy załatwić; zlikwidować etniczne rozumienie narodu, przywrócić katolickie monarchie, nawrócić heretyków na Węgrzech,.. drobiazg. Mierz siły na zamiary. Ja chciałbym mieć do tego podręcznik – czyli jakieś dzieło Papieża, który te Królestwa wymyślił.

  2. Świetny tekst, Panie Gabrielu. Z Pana przemyśleniami uczę się historii na nowo… Klarują mi się różne wątki i rzeczywistość objaśnia… Mam cichą nadzieję, że Pana przemyślenia ktoś z ekipy decydentów czyta i w miarę realnych możliwości działa skutecznie….

  3. Tak jak Pan napisał Miedzymorze najsilniej zakotwiczone na ten moment na Bałtyku. PL dziś w Szczecinie podjęła się misji produkcji turbin dla farm wiatrowych na morzu. Była tam obecna kanadyjska komisarz ds. handlu i wspominała coś o bliskiej współpracy UK, Canada, Poland.  To kolejny po Mierzei, Baltic Pipe, gazoporcie w Świnoujściu czy rozwaleniu NS2 przyczółek jeśli chodzi o szerszą wizję kierunku północ południe. abyśmy nie byli przelotowa prowincja dla niemieckiej gospodarki i przedziurawieni rosyjskimi rurami jak ser szwajcarski. Po prostu na poważnie włącza się nas w handel światowy. Ktoś powie, że CETA to dominacja korporacji, ale chyba lepsza niż MittelEuropa.

  4. Węgry trzeba zlikwidować. Zniknie problem, powstanie Międzymorze. Z Więlkich Węgier pozostał tylko „ogryzek”, czas więc żeby go zutylizować skoro nie potrafią rozsądnie pomyśleć o własnej przyszłości. Nie da się? A dlaczego? Węgrzy pojawili się tutaj znikąd, z jakiegoś dzikiego stepu, to i odejdą tam skąd przybyli… albo dostosują się do tej jedynej okazji , która pozwoli im przetrwać. A bo to mało było narodów, które zniknęły w pomrokach dziejów…

  5. Propozycje UK i Canady nie są przejawem ich siły ale, moim zdaniem, ich słabości. Podchodziłbym do nich raczej „z pewną nieśmiałością” Oba państwa nie są w stanie nam niczego zagwarantować. Poza USA nie ma mocnych, a w tym przypadku liczą się tylko realne możliwości. Moim zdaniem większą wartość ma dla nas współpraca militarna z Koreańczykami niż te wszystkie podchody z „małymi Anglosasami”.

  6. Jednak to co się dzieje obecnie to przyzna Pan, że to coś kompletnie innego niż otwieranie gazociągu NS2 czy czasy Tuska i Sikorskiego. DO niedawna jedyna alternatywa przedstawiana Europie, to patronat najbardziej pokojowego mocarstwa świata czyli Niemiec. Pogrzeb Elżbiety 2 oglądało na świecie więcej ludzi niż pogrzeb Papieża. Patrioci amerykańscy uważają, że walka o niepodleglość trwa nadal i jedyne co ich chroni przed zakusami rządu Washington DC, to prawo do posiadania broni a własny rząd oskarżają o kolaborowanie z Londynem na szkodę narodu…. Jeśli Londyn, Kanada i Australia to słabi gracze, to w takim razie Berlin i paryż to pryszcze. Taka jest skala ich działania.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.