kw. 082020
 

Sprzedaż książki księdza Mariana Tokarzewskiego, zatytułowanej „Z kronik klasztoru i kościoła ojców bernardynów w Zasławiu” poprawiła się znacznie po wczorajszym tekście. Zostało już tylko 88 egzemplarzy. Kontynuujemy więc naszą strategię dalej. Zanim jednak przejdę do kolejnych niespodzianek jakie zawiera ta ciekawa publikacja, słów kilka o panice jaka wybuchła w środowisku tak zwanych pisarzy. Oto niedawno mieliśmy tu na tapecie sprawę pana Szewczaka i jego książki o idiotach, gdzie autor wprost stwierdził, iż idioci gromadzą się w sieci i stamtąd emitują swój idiotyzm na cały glob. My, jak rozumiem, jesteśmy z tego uogólnienia wyłączeni i pan Szewczak dobrze się zastanowi zanim nazwie mnie idiotą, albowiem ja promuję, nie podlegające krytyce pod żadnym względem pisma księdza Mariana Tokarzewskiego. Co innego pisarze sławniejsi ode mnie. Oto niejaki Ćwiek i niejaki Chmielarz, sławni na całą Polskę autorzy kryminałów, postanowili, ich motywy zaraz omówię, umieszczać fragmenty swoich powieści w sieci, zupełnie za darmo. To niezwykłe z kilku względów. Oto link do tej deklaracji

https://www.onet.pl/?utm_source=poczta.wp.pl_viasg_kultura&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=076b5c67-3793-4c0f-aadc-60a81de94b6f&sid=bf78661f-61f7-40de-becc-94f65255b9ae&utm_v=2

Zwróćmy uwagę co oni mówią. Oto teraz powieść nie musi mieć już korekty i jej powstanie nie wiąże się ze żmudnym zbieraniem materiałów. Jeśli weźmiemy do ręki dowolną książkę jednego albo drugiego, wydają przed złożeniem powyższego oświadczenia, widzimy, że tam także nie było korekty, ani żmudnego zbierania materiałów. Opowieści zaś o tych przygodach służą wyłącznie podniesieniu znaczenia autorów, które leci na łeb. Dlaczego? Bo jest wirus. I on powoduje, że grupa wiernych czytelników, rozproszyła się nagle. Czy ze strachu? Nie sądzę. Po prostu księgarnie są zamknięte, w Biedronce leży Żulczyk, który ma lepsze plecy i lepsze dojścia, a reszta musi sobie jakoś radzić. No i ci dwa wpadli na pomysł, że sprzedaż internetowej tłuszczy pomyj na chochle, to świetny sposób na promocję. Każdy codziennie może sobie przyjść do jednego czy drugiego i oni, najpierw rozbiją dnem warząchwi, zamarzniętą w wiaderku breję, a potem każdy dostanie swoją porcję pyszności. Ci zaś, którzy najwierniej będą patrzeć im w oczy, otrzymają w nagrodę ogryzek wyciągnięty gdzieś z dna. Dlaczego ja jestem taki okrutny? Oto powody:

https://www.facebook.com/wojciechchmielarz.pisarz/posts/1321872568005112?__tn__=K-R

https://www.facebook.com/notes/jakub-%C4%87wiek-dos%C5%82ownie/troch%C4%99-kultury-wip/2893853237371913/

Dlaczego ja tych nieszczęśników łączę z księdzem Marianem Tokarzewskim i kasztelanem łukowskim Jackiem Jezierskim? Po części dlatego, żeby wymusić na Was kupno wszystkich egzemplarzy książki księdza Mariana. Nie jest to jednak jedyny powód. Ksiądz Marian opublikował w swojej książce zaskakująco dużo mów sejmowych kasztelana Jezierskiego. To nie jest z pewnością bez znaczenia, albowiem człowiek ten, znany zapewne wielu, był postacią szczególną. Dzisiaj można by go nazwać aferzystą, kombinatorem, no i zdrajcą, ale byliby i tacy, którzy powiedzieliby, że kasztelan Jacek miał szczere intencje, ale okoliczności mu nie sprzyjały. Ja dostrzegam pewne podobieństwo pomiędzy postawą wielu publicystów, autorów i polityków, a postawą kasztelana Jezierskiego.

Z czego znany jest kasztelan Jacek? Najczęściej podnoszonym jego osiągnięciem jest budowa i otwarcie burdelu przy Bednarskiej. Normalnie poseł na sejm, postać znana i rozpoznawana, otworzył sobie taki oto biznes. On miał w ogóle rękę do interesów. Nie sposób jednak dziś stwierdzić kto udzielał mu kredytu. Historyków to nie interesuje, podkreślają oni bowiem zawsze jedynie niezwykłą obrotność kasztelana Jacka, co miało wynikać z jego osobistych zalet i smykałki do robienia pieniędzy. Jak wiemy, to są takie mitologie, budowane wokół wyróżniających się in plus albo in minus ludzi. Nie sposób prowadzić inwestycji bez kredytu i pytanie o to kto kredytuje, zawsze musi paść. W tym wypadku nie padło nigdy. Mamy za to mnóstwo anegdot o tym burdelu, który w zasadzie nie był burdelem, ale domem schadzek połączonym z pokojami kąpielowymi. Przychodziły tam zakochane pary, które nie mogły oficjalnie spotykać się na mieście i wynajmowały sobie łazienkę z wanną oraz czystą bielizną. Z czasem kasztelan łukowski zatrudnił tam jeszcze profesjonalną obsługę, czyli różne frywolne dziewczęta i wtedy jego rekreacyjny ośrodek rzeczywiście nabrał cech lupanaru.

Jako poseł Jacek Jezierski uchodził początkowo za zwolennika reform. Inwestował w przemysł, uruchomił fabrykę kos, miał jakieś przedsiębiorstwa w staropolskim okręgu przemysłowym i był związany z Czartoryskimi. Do tego jeszcze gardłował przeciwko Radzie Nieustającej, o czym zawiadamia nas ksiądz Marian Tokarzewski. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej treści mów sejmowych zauważymy, że pełne są one zachwytów nad polityką króla Prus. To jest ciekawe, albowiem ja sam podnoszę tu często podobne kwestie. Uważam do tego, że jest to ważny probierz szczerości intencji. To znaczy przesunięcie propruskich sympatii o jedną czy dwie jednostki na tej skali, oznacza już jawną zdradę. Niestety słabo na początku widoczną, albowiem osiągnięcia pruskie w dziedzinie polityki i militariów bardzo panom posłom i całemu stanowi szlacheckiemu imponowały. To nie wszystko jednak, bo nasz biznesmen był także ulubieńcem Repnina i uczestniczył we wszystkich w zasadzie eventach prowadzących wprost do rozbioru Polski. Wydarzenia te, wspominane i dziś, zyskują w owych wspominkach nowe znaczenia. I tak konfederacja radomska, zawiązana pod osłona wojsk carskich uważana jest przez niektórych za próbę ocalenia wiary katolickiej w Polsce. Nasz bohater był rzecz jasna jej członkiem, potem zaś podpisywał papiery rozbiorowe. Przykładanie dzisiejszych miar politycznych do jego postępków, a także od wydarzeń, w których uczestniczył jest wielką pokusą, ale niestety mąci ludziom w głowie. Istotnym bowiem momentem w całej działalności posłów i publicystów działających od czasu wstąpienia na tron Stanisława Augusta Poniatowskiego, do czasu likwidacji państwa, jest promocja obcych doktryn politycznych i wprzęganie w nie rodzimych elementów. To może jest zbyt trudne do zrozumienia, ale przypomnijmy sobie list carycy Katarzyny do papieża, w którym pisze ona, że będzie stała na straży właściwego interpretowania doktryny katolickiej przez jezuitów znajdujących się w jej państwie. Jak już sobie to przypomnimy, to może coś nam zaświta.

Może jeszcze to uproszczę – doktryna moskiewska zabierała się i nadal zabiera za widowiskową obronę Kościoła Powszechnego przed zakusami kosmopolitów i reformatorów. Prusy zaś, z czym mamy do czynienia również dzisiaj, owych reformatorów ze wszystkich sił popierały. Kasztelan Jacek zaś stał na skrzyżowaniu tych traktów i dyrygował ruchem, pobierając od przejeżdżających różne opłaty. I był całkowicie przekonany, że czyni dobrze. Nawet jak składał podpis pod traktatem rozbiorowym. Żeby było śmieszniej, zapisał się później do konfederacji sejmu wielkiego, której to nazwy, wybaczcie, nie napiszę wielkimi literami. I nikt mu nie powiedział – won! To jest zaskakujące, ale moim zdaniem wskazuje na jedno – bez stworzenia jakiegoś laboratorium różnicowania doktryn, nie mamy się co zabierać za politykę. Każda zaś postać jaką napotkamy, składająca deklaracje dotyczące organizacji państwa, będzie miała w kieszeni listy uwierzytelniające z jednej albo drugiej stolicy. I nie da sobie ona wytłumaczyć, że to jest degradacja. Nie pozwoli na to, albowiem w świecie niedojrzałych polityków i niedojrzałych doktryn, a także demosu, całkowicie pozbawionego struktury i wyglądającego jak świeżo otwarty kubeczek z serkiem homogenizowanym, najważniejszą kwestią są deklaracje. Im głośniejsze tym lepiej. Najlepiej zaś by były poparte jakimiś widomymi atrybutami, które rozwieją wątpliwości co do składającego je osobnika. Kasztelan Jacek miał tych atrybutów nieprzebrane mnóstwo. Był żywym przykładem Polaka, któremu się udało. Takiego co to nie narzeka, ale bierze sprawy w swoje ręce, radzi sobie w życiu i zawsze wie co powiedzieć. Dla wielu, nawet dziś, kasztelan Jacek byłby wzorem do naśladowania. I wielu wzdycha tęsknie do takich wzorów. Dlaczego ich nie ma? Otóż dlatego, że cały obszar gospodarki jest dziś podzielony na sektory, bardzo ściśle kontrolowane. Żaden kasztelan, czy to z Łukowa, czy to Garwolina, nie może sobie ot, tak po prostu otworzyć burdelu w Warszawie. Są jednak inne sposoby, by robić wrażenie rzutkiego biznesmena zainteresowanego szczerze losem kraju – na przykład muszka. Ona jest tania, wygodna w użyciu i nie wymaga dodatkowych komentarzy. Jak ktoś ma muszkę, od razu wiadomo kim jest.

Co jednak kiedy lud takiego nie posłucha? No, dziś to w zasadzie niemożliwe, bo sposoby zarządzania demosem weszły w nową fazę, o czym przekonują nas pisarze Ćwiek i Chmielarz. Wszyscy słuchają. Inaczej było w XVIII wieku. Lud herbowy, choć zmanipulowany i poddany dzikiej obróbce, miał jednak jakieś odruchy. Kiedy nie były one na rękę szlachetnym obrońcom jednej czy drugiej doktryny, ci się na ten lud obrażali i zawiązywali jakieś nowe sojusze, albo po prostu podpisywali traktaty rozbiorowe – dla dobra narodu rzecz jasna.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

  23 komentarze do “Ksiądz Marian Tokarzewski vs kasztelan Jacek Jezierski”

  1. Szczerymi intencjami piekło jest wybrukowane przez tych co listy uwierzytelniające noszą zarówno w lewych i prawych kieszeniach ☺

  2. A propos zarządzania demosem przewiduję, że po koronawirusie będzie wysyp książek nt. epidemii, nowych powieści powirusowych, a i netfliksik coś „spektakularnego” wyprodukuje. Do urzygu tego będzie, zobaczycie. Historycy zaś zaczną taśmową produkcję monografii o epidemiach.

     

    Ja czekam na Ludwika św. i dodatkowo coś dołączę do zamówienia. Czy jest opcja paczkomatu in post czy tylko poczta, bo może czegoś nie zauważyłem na stronie księgarni?

  3. Może się mylę, ale takie przybytki służą agenturze wszelkiej maści. Najlepszy był ten                                      w Warszawie, gdzie klijenci placili kartą.

  4. Ten Cwie – to burak, miałem z nim kiedyś styczność. Typ mysli ze za sie na wszystkim  dosłownie. Ego jak o Walesy. Kiedys czytałem jakś antologie fantastyki – bylo opowiadanie Cwie – takiej nieudolnej podrobki Stephena Kinga, to jeszcze nie czytałem. Nie wiem jak miloscincy kryminalu czy fantastyki moga sie na tego Burka napbierac.

  5.  …….Takiego co to nie narzeka, ale bierze sprawy w swoje ręce, radzi sobie w życiu i zawsze wie co powiedzieć. Dla wielu, nawet dziś, kasztelan Jacek byłby wzorem do naśladowania. I wielu wzdycha tęsknie do takich wzorów. Dlaczego ich nie ma? ……    Nie ma?. A  S. Mentzen młody zdolny przedsiębiorca milioner, ekspert i analityk , wzorowy ojciec i matka, gorący katolik. Pierwsze biznesy to kantor wymiany i sklep z bronią . Jak się dostaje pozwolenie na taką działalność to w pakiecie jest również agencja towarzyska, ale nie ma obowiązku jej prowadzić.

  6. Z kroniki wartościowych konentarzy:

    1. Pozyskiwanie elektoratu właściwie nie różni się niczym od pozyskiwaniem konsumentów na nowe wyroby. Najpierw szuka się wyróżników, nadaje się im znaczenie, na tym buduje się nową kategorię, potem rozszerza się ją (czyli buduje się bazę na większą skalę produkcji i sprzedaży, co gwarantuje obniżenie kosztów jednostkowych).

     

    2. Ja jednak mam inne zdanie niż Autor, co do określenia potrzeb wyborczych poszczególnych grup. To właśnie ta szara masa, pracująca na siebie i PAństwo, nie będąca bezpośrednim beneficjentem różnych programów „+” jest zainteresowana poczynaniami Żydów, banksterów, europejsów, itp. Biurokracja zagłosuje na socjalistów i woli się nie wychylać. Oburzona jest wręcz wszelkimi postulatami burzącymi święty spokój. Chcą po pracy się napić i pooglądać tańce z kometami.

     

    3. Ludzie w zasadzie kierują się dwoma wyznacznikami – co mogę zyskać, i co mogę stracić. PiS rozdaje i gwarantuje bezpieczeństwo. Znane twarze, zachowania…. gwarantują, że tak będzie zawsze. Nowe ugrupowania na scenie politycznej muszą po pierwsze zagospodarować nowy, ciekawy i znaczący obszar (patrz pkt. 1) oraz uwiarygodnić się, zdobyć zaufanie.

     

    4. i z tym konfederacja ma problem wystawiając: Jakubiaka, Korwina, Mentzena. To są najsłabsze punkty tej formacji. Jak jeszcze usłyszałem o PAwłowskiej to ręce opadły. Mentzen to polityczny, towarzyski szczyl. Przypomina mi młodzieńców z UPR, co po przeczytaniu jednej czy dwóch pozycji „ekonomicznych” pouczali starszych jak powinno być, z pewnością i taką dziwną emfazą. Mentzen jest dobry dla chłopaków 18-23 lata. Jeszcze na garnuszku rodziców, ale już po wycieczkach do Anglii.

  7. Ale ten A.S. Mentzen słabo po polsku pisze, a na dokładkę jest nielogiczny i propagandy nie umie porządnie uprawiać. Jeśli ja, zwykła kuchta domowa to widzi, to co z resztą?

  8. Vol. 2

    Problem ze zlem od historii pierwszego grzechu sprowadza sie w zasadzie do dwoch kwestii: nieprawidlowego rozumienia wolnosci przez mezczyzn (mam beke czytajac przerozne definicje wolnosci od Leibniza do Berlina, ktorego cytuje dr Mentzel – jest to obraz intelektualnej bezradnosci) oraz haslo reklamowe skierowane do kobiet „tego jeszcze nie probowalas!”, czyli ciekawosc, proznosc, nowoczesnosc, postep, sugerowanie koniecznosci zmiany, odswiezenia. Niestety, jestesmy bezradni.

  9. off-topic: Czy portal Szkoła Nawigatorów jeszcze żyje? I ktoś z administracji odbiera jakieś emaile?

  10. Aż się boję zadzwonić do Rafała w sprawie Ludwika

  11. Oj, tam oj, tam nie trzeba sie czepiać

  12. Niepotrzebnie obniża Pani swoje znaczenie. Reszta nie jest bynajmniej lepsza od Pani

  13. Jest chyba tak jak piszesz. Ja jestem dosyć stary , ale to nie znaczy że nie naiwny, i ciągle mam nadzieje związane z Konfederacją z uwzględnieniem Twojego pkt 4 i trochę więcej . Jednocześnie wydaje się że realna siła , ostoja, zasady  to ,, niepiśmienni hreczkosieje” oparci o Kościół i skupieni w PIS-ie . Obie te organizacje są obecnie rozmontowywane. Jasne że Kościoła trzeba bronić wszelkimi siłami, ale może i PIS-u ?

  14. Nie sposób prowadzić inwestycji bez kredytu i pytanie o to kto kredytuje, zawsze musi paść. W tym wypadku nie padło nigdy.

    Może wspierał go inny G(o)łąbek Jezierski- Franciszek Salezy. Też prowadził kuźnię, tyle że kołłątajowską. Próbka pedagogiki wstydu w jego wyznaniu wiary oświeconego katechety:

    Wierzę i wyznaję wolność stanu szlacheckiego w Polsce, stworzycielkę nierządu, ucisku, ohydy, która wyzuła chłopów z prawa człowieka, a mieszczanina z praw obywatela (…) Wierzę w przekupienie senatu i posłów; wierzę w obcowanie ich z postronnymi ministrami i, za porozumieniem się ich łakomstwa, wierzę w zmartwychwstanie cudzej przemocy i nierządu. Wierzę w odpuszczenie krzywoprzysięstwa i zdrady i kiedyś przecie otrzymanie lepszego rządu w Polsce – amen.

  15. …środkami z obrotu pojezuickim majątkiem

  16. Jedyne co trzeba, to przeprowadzić zamach stanu i proklamować monarchie.

  17. a mamy w zanadrzu jakiegoś (chociaż) grafa ?

  18. Znajdą się pretendenci. Nie wtrąciłem, że ta 'epidemia’ stwarza idealne warunki do przewrotu. Przez pierwsze pare lat i tak rządziłaby rada regencyjna, której członkowie musieliby zachować anonimowość, by nie dać się zdjąć przez przeciwników monarchii.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.