mar 052022
 

Wojna obnażyła postawy, w mojej ocenie, niesamowite. Nie będę się powtarzał, ale chcę wspomnieć tylko o dwóch kwestiach. Są w Polsce nadal ludzie, którzy obawiają się co będzie, jeśli Ukraina nas zaatakuje. I nie są to ruscy trolle, ale osoby ze sformatowanym mózgiem, które przez dekady całe pielęgnowały w sobie poczucie wyższości, zwykle kulturalnej, nad Ukraińcami. Taki przypadków jest masa i nie zmieniła tego wojna. Nie zmieniła tego też ostentacyjna pobożność wielu takich osób i przywiązanie do Kościoła i jego tradycji. To wręcz nie ma żadnego znaczenia, chodzi bowiem o rzecz najważniejszą – o hierarchię przeżyć emocjonalnych. Żeby to wyleczyć potrzebna jest interwencja Pana Boga, bo człowiek nie da rady.

Wojna obnażyła też straszliwe deficyty intelektualne wśród ludzi, zdawać by się mogło, przytomnych i rozumiejących co się dookoła dzieje. Okazało się bowiem, że mój tekst pod tytułem Czy popieranie polityki polskiego rządu wobec Ukrainy to zdrada narodu  został przez wielu ludzi potraktowany dosłownie. W dodatku wywołał emocje podobne do tych, z którymi zasypia późny wnuk dziadka, opowiadającego historie wołyńskie, czyli chęć odwetu niemal. Jeśli dzieją się takie rzeczy, to znaczy, że wielu z nas nie ma żadnej ochrony przed dezinformacją, prostymi oszustwami, wymuszeniami emocjonalnymi i innymi sposobami szantażu. Wystarczy tylko, że ktoś im zaproponuje przyłączenie się do jakiejś słusznej sprawy.

Ilość kierowanych do mnie przez fejsa i e-mail próśb o wyjaśnienie jak to jest z tą wojną, ale tak naprawdę, czy czasem jednak Rosja nie ma racji, bo została przecież wciągnięta do wojny przez USA, przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice. Lata całe obłąkańczych prac w sieci polegających na wskazywaniu ludziom różnych tajemniczych tropów, prowadzących do ukrytych prawd przynosi teraz owoce. Komunikacja zaczyna opierać się o coś, co można by nazwać schematem postaw – jeśli nosiłeś maseczkę to jesteś banderowcem. Ewentualnie – jeśli nie nosiłeś maseczki to jesteś ruskim trollem. Ja nie nosiłem. I się nie zaszczepiłem. Praca nad formatowaniem metod przekazu, które – zastosowane w praktyce doprowadzą do szeregu tragedii – trwa. Wielu z Państwa wydaje się, że tak nie jest i domagacie się ode mnie, bym dopuścił tu do jakiejś dyskusji na tematy wymienione wyżej. Nie zrobię tego z oczywistych powodów. Każda taka dyskusja oznacza występy trolli i prowadzi ona tylko do stymulacji różnych niepięknych emocji, które ludzie noszą w sercach i nie wiedzą co z nimi zrobić. Nikt ich tutaj nie będzie wyładowywał. Jeśli ktoś ma jakich problem z emocjami, niech się upije na własne ryzyko i rachunek. SN na czas wojny zamienia się w izbę emocjonalnych wytrzeźwień.  Jeśli zaś komuś brakuje balansu równowagi w ocenie uczestników wojny, niech idzie na jakieś rosyjskie strony i tam się wywnętrza.

Nie mogę niestety zawiesić działalności firmy na czas wojny i czekać co się stanie. Nie mogę też liczyć na to, że sprzedaż sieciowa utrzyma się na zadowalającym i pozwalającym nam przeżyć poziomie. Zaplanowałem na ten rok dwie konferencje i nie zmienię tego planu z powodu Putina, zwłaszcza, że trzeba zapłacić zaliczki. Okoliczności zmuszają mnie także do zmiany polityki targowej. Jestem całkowicie przekonany, że jeśli odbędą się w tym roku jakieś imprezy targowe ludzie, którzy je systematycznie dewastowali swoją obecnością i treściami, a mam na myśli targi Wydawców Katolickich i Targi Książek Historycznych pod zamkiem, pojawią się tam znowu. Jeśli imprezy się odbędą – podkreślam – bo nie jest to pewne. Niestety nie mogę czekać na decyzje w tej kwestii, muszę zaplanować coś samodzielnie. Nie chcę już w tych imprezach uczestniczyć. Powodów jest kilka, wymienię je po kolei. Od wielu lat oferta targowa nie zmienia się, a organizatorzy nie potrafią zainteresować książkami innych klientów niż ci, którzy pojawiaj się tam stale. Wiem, bo jestem tam co roku i doskonale się już z wieloma osobami zaznajomiłem. Targi stały się terenem, na którym prezentuje się cała sieciowa szuria deprawująca młodzież i unieważniająca książkę jako produkt. Targi przestały służyć autorom i wydawcom, a zaczęły służyć propagandzie.

Zmieniamy więc całą politykę targową, co nie będzie bynajmniej łatwe. Prowadzone są w moim imieniu negocjacje dotyczące imprezy, która miałaby się odbyć w maju, ale nic jeszcze nie jest pewne. W czerwcu jest konferencja w Wąsowie, a w lipcu mamy zarezerwowany termin na targi w Grodzisku Mazowieckim. Próbowałem zarezerwować jeszcze jedno miejsce, nie mogę zdradzić gdzie, ale bardzo dyskretnie mi odmówiono, stawiając zaporową cenę. Ponoć dlatego, że kierownik placówki zajrzał na nasz blog i coś tam przeczytał o covidzie. Nie wiem czy tak rzeczywiście było, ale należy przypuszczać iż ludzie, którzy tu zaglądają ulegają pewnemu złudzeniu. Są przekonani, że w sieci znajdują się wyłącznie treści przez nich zrozumiałe, które oni w dodatku potrafią właściwie ocenić. I to jest dramat prawdziwy. Na początku sierpnia będzie niewielka impreza targowa we Wrocławiu, w bardzo pięknym i dyskretnym miejscu. Na razie nie powiem gdzie, żeby „życzliwi” nie zaczęli bombardować tego miejsca donosami, skargami i groźbami administracyjnymi, bo i tak się może zdarzyć. W wrześniu będziemy mieli kolejną konferencję. W październiku zaś – rozmowy zaczniemy prowadzić od poniedziałku – chcę zrobić niewielką imprezę w Poznaniu. I na tym zakończyć sezon. Nie ma najmniejszego sensu jeździć w sezonie jesienno-zimowym na jakieś targi, po to tylko, żeby zobaczyć tam występy Olszańskiego albo posła Brauna. Odstawiane w imię wolności i przeciwko reżimom rzecz jasna. Niestety wielu wydawcom nie mającym pojęcia o promocji zdaje się, że uczestnicząc w takich wygłupach pomagają w sprzedaży. To jest nieprawda. Ja ich jednak do tego nie przekonam i nie będę nawet próbował. Przeciwnie, muszę się od takich ludzi i ich przekonań oderwać i poszerzyć swój rynek. A do tego zrobić to mimo wojny i obłąkania przeplatanego dezinformacją, które wylewa się z sieci. Muszę to zrobić także mimo tego, że są ludzie, którzy otwarcie i po cichu będą chcieli te imprezy sabotować. Prowadzę cały czas rozmowy z różnymi wydawcami i nie zamierzam dopraszać nikogo poza nimi na te mini-targi. Nie przypominam sobie bowiem, by ktoś – poza Piotrkiem Szeligowskim –sam z siebie, nie zadając dodatkowych pytań o to, co myślę na ten czy inny temat, zaprosił mnie w miejsce gdzie się zarabia pieniądze. Nie mam więc żadnych zobowiązań, ani też sentymentów.

Nie mogę powiedzieć, że postanowiłem w tym roku żyć normalnie mimo wojny, bo wcześniej niczego na taką skalę nie planowałem. Nie będzie to więc normalny rok. Postanowiłem za to nie ulegać psychozie. I Państwu także to doradzam. Otwarcie też mówię, że jeśli ktoś chce ze mną polemizować na temat Ukrainy i zasadności pomocy jaką Polska oferuje uchodźcom, a także oceny polityki Rosji wobec tego kraju, niech nie przyjeżdża na żadną z tych imprez. Tak naprawdę będzie lepiej. Ja po staremu nie będę nikogo do niczego zachęcał. Po staremu będę tu wyłącznie wszystkich do siebie i moich projektów zrażał, a do tego nie zamierzam za nic przepraszać.

  13 komentarzy do “Latający cyrk coryllusa czyli izba wytrzeźwień emocjonalnych”

  1. Kibicuję Panu i mam nadzieję, że te bardzo treściwe materiały na youtube przekierują tych co naprawdę szukają.
    Ja tutaj trafiłem od Brauna i myślę, że jest tam wielu którzy się na nim nie zatrzymają. Sam pracuję nad jednym Konfederatem i myślę że to kwestia czasu żeby do Pana zawitał. Chyba już taka droga jest tych co szukają prawdy, że trafiają w objęcia Brauna bo Pana nie tak łatwo znaleźć. Uważam że bardzo dobrze Pan robi podważając ten cały „wolnościowy” teatr bo jest szansa, że ktoś zacznie się zastanawiać.
    Mnie przekonało wskazanie na „skuteczność” konfederatów i weryfikacja ich przepowiedni.
    Kropla drąży skałę.

  2. Do mnie nie łatwo trafić, a Konfa płacze, że jest cenzurowana…wstydu nie mają

  3. Proponuję również, żeby każdy kto widzi tutaj treści poważne i odtruwające, rozejrzał się bo może w jego zasięgu jest jakiś szukający konfederat, a następnie ułożył sobie plan „chytrej baby z Radomia” jak te 3 cytryny z Braunowej imprezy podwędzić.
    Dobrze byśmy nie byli tu tylko gronem wzajemnej adoracji.

  4. Ja trafiłam tu dzięki mojemu tacie. Uważam, że jest wielu młodych, inteligentnych ludzi, którzy poszukują i pragną zapoznawać się z innymi treściami, niż tymi, które są w ściekach głównego nurtu. Dlatego czytelnicy, podsyłajcie linki swoim dzieciom, żonom, matkom, wnukom. My zrozumiemy. Pamiętam moje wielkie oczy, po przeczytaniu u Pana pierwszego tekstu. Postacie, o których traktują niektóre wpisy, nigdy nie przewinęły się w podręcznikach, ani na studiach. Jest to uczucie podobne, do odkrywania wiedzy tajemnej 🙂 Cudowne !

    Proszę nie przestawać! Powodzenia!

  5. Zajrzałem na poprzednie wpisy  i było coś o gitarzyście Patrzałku, który jest wybitnym talentem gra wszystko dosłownie i to wielki technik i wirtuoz, a co będzie dalej z nim to kwestia czasu, bo jest bardzo młody. Jednak jeśli chce być towarem eksportowym dla Polski, to musi zrobić coś ekstra jak Paco De Lucia, połączyć talent z twórczością, a to jest już naprawdę rzadkie. Później taki gitarzysta flamenco nie dość, że gra cudownie, to jeszcze przekazuję kulturę kraju na cały świat….. W przypadku Patrzałka to nie wiem co miałby grać żeby dojść do legendy Hiszpana. Inną kwestią jest, że Marcina w PL raczej nie promują, nie widziałem nigdy tego.

  6. Teraz nie rozmawiamy o Patrzałku

  7. Oni się niczym nie różnią od tego buddysty, który przekonywał, że ponieważ polskie elity wyginęły w czasie wojny, to teraz Polacy powinni sobie wziąć importowane ze świata. Na tym opiera się też teza o upadłym państwie – Ukrainie i  upadłym państwie – Polsce. Trudno strawić, że Ukraina ma nie tylko elity, ale nie  jest też upadłym państwem. Z Polską też nie jest też tak źle jak się opowiada. A najtrudniej strawić fakt, że Ukraina prowadzi wojnę sprawiedliwą, że wszystkie racje są po jej stronie.

  8. im się zdaje że będą niczym Petain, ale wykraczają poza granice Quslinga… poza tym żaden z nich nie zwyciężał w polu jak Marszałek…który skończył jak skończył…do tego pomylił im się panslawizm z panputynizmem…

  9. Tak, zdecydowanie też mnie uderzyły te kolaboracje internetowe, żadnego Putina jeszcze nie ma w PL, a oni już są piątą kolumną. Braun robi dyplomacje ikonowe, Pitoń Goralenvolk…. Przecież to nie jest żadna polityka realna tylko skundlenie, tchórzostwo, to nawet Francuzi walczyli póki mogli, a ci eksperci od jedwabnego szlaku już dzielą skórę na niedźwiedziu, że im Putin da procent od towarów chińskich, mhm…. Na pewno, toż to proszenie się o kłopoty.

  10. fajne – panslawizm i panputynizm-

  11. Może i fajne, lecz nieprecyzyjne: panputynizm to nie przeciwieństwo a kolejna odsłona panslawizmu

  12. jak się jeden rozpływał nad zdolnościami kadyrowców taki jeden panslawysta to już nie wyrobiłem…

  13. No i super. Nie można dać się zwariować na punkcie maseczek i szczepienia. Wszystko wokół tego wygląda jak jakiś dom wariatów. Nie potrafię tego pojąć co się wydarzyło przez te dwa lata. Byleby iść do przodu i realizować swoje cele.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.