mar 152024
 

Szkoły w tej postaci, jaką znamy nie mają sensu. W zasadzie należałoby je zlikwidować wraz z komuną i stworzyć jakiś inny system. Tak oczywiście nie mogło się stać, bo każdy wierzył, że po zmianie programu automatycznie zmienią się postawy i poglądy, a ludzie wychodzący ze szkół staną się szlachetniejsi i więcej będą rozumieć z otaczającego ich świata. Stało się dokładnie na odwrót. Po szkole średniej połowa dzieci nie wie czego chce i niczego nie umie. Wybiera jakieś studia, na których panuje wywrócony na nice system mistrzowski. To znaczy są jakieś wewnętrzne hierarchie, które nie mają znaczenia poza murami szkoły i one dręczą młodzież, nie dając jej nic w zamian. Po studiach, nawet technicznych, człowiek nie umie nic i jeszcze raz, od nowa, musi się uczyć wszystkiego w pracy. Wniosek stąd płynie następujący – szkoła to machina propagandowa, która ma całkowicie odizolować dzieci i młodzież od wszelkich umiejętności praktycznych. Z tych zaś bierze się wiedza istotna i takież doświadczenia. To co nazywamy edukacją jest w istocie odwracaniem uwagi od niej, a najlepszym przykładem są tu lekcje historii, które – poprzez prezentowanie logicznych i prostych w wymowie faktów – prowadzą ucznia do całkiem fałszywych konkluzji, których musi się on wyuczyć na pamięć, żeby zdać. Nic nie rozumie, wszystko w nim krzyczy, że to co ma zapamiętać, nie jest prawdą, ale bez tego gwałtu na umyśle się nie obejdzie.

Nie inaczej jest na studiach. Wobec niemożności powiedzenia prawdy, wobec niedostępności źródeł, które są po prostu strzeżone lub odwraca się od nich uwagę, tworzone są metakomunikacje, czyli kłamliwe hierarchie opowiadające o nieistniejących relacjach pomiędzy przedmiotami. Bo tu najłatwiej naściemniać. Z ludźmi jest trochę gorzej, ale w sumie też łatwo. Na tej piramidzie absurdu buduje się dopiero popularyzację, ta zaś jest w istocie pretekstem do kolportażu obyczajowej propagandy, jeśli ma formę książki, albo pretekstem do przekrętów na setkach kostiumów lub innych jakichś gadżetów, jeśli ma postać filmu. W konsekwencji wszyscy pływamy w zupie gotowanej przez obłąkanego kucharza. Nawet ci, co deklarują brak zainteresowania historią. Nie rozumieją bowiem oni, że historia to także dzień wczorajszy. Żeby jakoś sensownie o tym dniu myśleć i nie oszaleć, trzeba weń wprowadzić jakiś porządek. I ludzie wprowadzają – opiera się ten porządek na autorytetach. Jaki to jest dramat najłatwiej pokazać na przykładzie autorytetów i schematów komunikacyjnych po naszej stronie, czyli po stronie PiS. Są dwa rodzaje komunikacji – wewnętrzna i ogólna. Ta wewnętrzna naśladowana jest słabo w widowisku „Ucho prezesa” i z pewnością tak nie wygląda. Jest jednak całkowitym zaprzeczeniem tego co liderzy i członkowie partii prezentują na zewnątrz. Tam bowiem chcieliby być postrzegani, jako żywa historia, czyli postaci z kłamliwych i absurdalnych formatów, które promowane są przez szkołę. Chcieliby być bojownikami o wolność, rycerzami wolnego słowa, nieskazitelnymi prorokami wartości, których podważyć niczym i zakwestionować nie można. Chcieliby być po stronie prawdy i uchodzić za postaci krystaliczne. Ponieważ jednak u spodu tej komunikacji tkwi całkowicie oszukany format programu szkolnego, a do tego komunikacja wewnątrz organizacji jest całkowicie różna od tej prezentowanej ludowi, raz za razem dochodzi do katastrofy. Nawet jak wszystko wygląda świetnie. Druga strona nie ma takich problemów, albowiem tam wszystko jest prostsze i polega na dyscyplinie oraz podejmowaniu decyzji zgodnych z wolą centrali. Nie ma tej charakterystycznej dla PiS dwoistości, albo nawet troistości, bo kiedy na scenie pojawia się Jacek Kurski, cała komunikacja z wyborcą zaczyna obracać się mimośrodowo w całkiem inną stronę. Zarządzanie takim mechanizmem jest bardzo trudne i chyba wręcz niemożliwe. Tym bardziej, że jest tylko jeden łącznik pomiędzy wewnętrzną komunikacją partyjną a wyborcami, którym sprzedaje się formaty szkolne. Tym łącznikiem jest Smoleńsk. W dodatku – jako moment porozumienia, całkowicie źle interpretowany. Ktoś bowiem wymyślił, że jak będzie cały czas grzany temat wybuchu to lud prosty, bo w PiS wszyscy uważają wyborców za lud prosty, a siebie za wybrańców, będzie żył tym narkotycznym głodem wyjaśnienia przyczyn katastrofy i głosował w masie tak, jak należy. To jest głębokie nieporozumienie.

Przeciwnik odrzucił wszelkie szkolne formaty i ciekawe jak daleko zajecie na formacie grypsery, który jest tam najważniejszy. Postawa Hołowni pokazuje, że niedaleko, a minister Sienkiewicz też łatwo może się wygruzić. Kiedy jednak to nastąpi, cały zestaw platformerskich polityków zostanie porównany do Targowicy, bo tak było w „Panu Tadeuszu” i wszyscy rozejdą się do domów.

Przy tym całym obłędzie jasne jest, że nikt nie kupuje ciśniętych na siłę hierarchii szkolnych i większość ma dość narodowego czytania proponowanego przez prezydenta Dudę. Platformy porozumienia pomiędzy władzą PiS, a narodem nie ma. Są jedynie ludzie stwarzający złudzenie, że ona jest. Stąd te wszystkie sympozja i panele poświęcone życiu duchowemu i politycznemu, udoskonaleniu wewnętrznemu i wskazywaniu, że przeciwnik jest niegodzien tego, by rządzić krajem. Przy jednoczesnych próbach porozumienia się z tym przeciwnikiem, albo całkiem żałosnych podchodach pod likwidowaną telewizję, żeby w niej wystąpić i nałapać jakichś nieistniejących punktów.

W istocie polityka i komunikacja po stronie PiS minus sama góra, czyli otoczenie prezesa, to rodzinne biznesy lokalne. Obsługujący je ludzie są do niemożliwości udręczeni proponowanymi przez partię sposobami porozumiewania się z wyborcą. Nie chcą tego, nie wierzą w te treści i w te postawy, nie mają do tego serca i chcieliby po prostu kręcić te swoje lody, mieć zaplecze w postaci wiernych sług i zbudować jakąś parafeudalną strukturę. Do tego bowiem pcha ich osobnicza natura i natura samego politycznego biznesu w Polsce. Tymczasem muszą udawać demokratów, bawić się w jakieś kampanie, wydawać pieniądze na idiotyczne plakaty, markować wrogość wobec szwagra, który  gra dla konkurencji i sympatię dla kolegi z klasy, którego nienawidzą, ale który jest „nasz”. Jedyną pociechą w tym wszystkim jest fakt, że organizacje lokalne dają ludziom jakąś podstawową edukację w zakresie przetrwania politycznego. Może nie w zakresie prezentowania postaw moralnych, ale przetrwania politycznego tak. Czasem jednak taka edukacja kończy się, jak w przypadku posła Adama Gomoły, który ewidentnie nie zrozumiał, co się wokół niego dzieje.

Czy to znaczy, że w ogóle nie potrzebujemy do komunikowania się czegoś takiego, jak format szkolny? Potrzebujemy, ale nie tego, który mamy. Trzeba go zmienić, albowiem jest on oszukany i niepraktyczny. Poza tym uniemożliwia porozumienia niejawne, to znaczy jest czytelny dla przeciwnika. Nie można powiedzieć czegoś jawnie, czego nie dałoby się przeniknąć. Do tego używanie publicznie formuł pochodzących z komunikacji opartej na schemacie wyniesionym ze szkoły jest uważane za niepoważne. Ten brak powagi jest dodatkowo i celowo podkreślany przez eventy takie jak awans Waksmundzkiego na majora, który co prawda echem w kraju się nie odbił, ale w Krakowie już tak. A potem się ludzie zastanawiają, dlaczego wygrywa tam Majchrowski.

Dopóki nie powstanie organizacja, która ujednolici komunikację pomiędzy wyborcą i członkami partii i stworzy z tych dwóch elementów jeden spójny organizm, w dodatku taki, w którym możliwe będą kariery oparte na innych paradygmatach niż kariera posła Gomoły, nie mamy o czym gadać. Na to się jednak nie zanosi. Zbliżają się kolejne dwie tury wyborów, w czasie których dojdzie, jak zawsze, do różnych horrendów i po raz kolejny złożone zostaną dowody, że nikt w masie i pojedynczo, nie rozumie o co chodzi w polskiej polityce.

W kwietniu – 12 – odbędzie się pierwsze spotkanie z cyklu „Wieczory w katakumbach”, miejsce spotkania – pałac w Ojrzanowie. Gościem będzie Piotr Naimski. Na spotkanie wchodzą tylko ci, którzy zapisali się na listę. Impreza ma charakter prywatny i nikt poza zapisanymi na liście nie jest na nią zaproszony.

IX konferencja LUL Odbędzie się, zgodnie z zapowiedzią, w hotelu Polonia w Krakowie. Termin 8 czerwca tego roku. Ilość miejsc ograniczona do 50, bo sala jest mała. Wpłata – 380 zł od osoby. Jeśli chodzi o prelegentów mogę powiedzieć tyle, że na pewno będzie prof. Andrzej Nowak. Tytuł wykładu poda nam później.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-9-konferencji-lul/

Prócz prof. Nowaka potwierdzili swój udział: Piotr Kalinowski, czyli nasz kolega Pioter, który wygłosi wykład pod tytułem „Zaginione imperia”, kolejnym wykładowcą będzie Piotr Grudziecki, czyli nasz kolega Grudeq, który wygłosi wykład pod tytułem „Prawo spadkowe”. Sorry querty, ale z nimi o tym rozmawiałem już rok temu. Kolejnym wykładowcą na konferencji w Krakowie będzie prof. Ewa Luchter-Wasylewska, która wygłosi wykład „Enzymy – niezwykle biokatalizatory”. Wczoraj swój udział potwierdził dr Adam Witek, który wygłosi wykład pod tytułem „Kto się boi CO2 ? Albo co ma laser (molekularny ) do wiatraka”. Ostatnim wykładowcą będzie pan Michał Chlipała z Collegium Medicum UJ, który wystąpi z prelekcją zatytułowaną „Historia ewakuacji medycznej z pola walki”. Zostało już tylko 32 miejsca.

W dniach 6-7 lipca 2024 odbędą się Targi Książki i Sztuki. Tym razem w pałacu w Ojrzanowie.

Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w dniach 10-11 sierpnia będziemy z Hubertem na festiwalu Vivat Waza w Gniewie. To duża impreza a my będziemy mieć tam spotkania autorskie w związku z książką „Gniew. Bitwa Wazów” oraz kolejną – „Porwanie królewicza Jana Kazimierza”. Dostaniemy też stragan w rynku, gdzie wystawimy nasz towar – książki i ilustracje, a także koszulki.

Wizyta we Wrocławiu zaowocowała tym, że znalazło się tam trochę egzemplarzy Wspomnień księdza Bliźnińskiego. Ja zaś odnalazłem jeszcze 6 egz. III tomu Baśni polskich. Sprzedaję drogo, bo potrzebuję forsy. Nie ma przymusu kupowania, to tylko oferta.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/waclaw-blizinski-wspomnienia-mojego-zycia-i-pracy/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-iii-wielki-powrot/

  31 komentarzy do “O bezsensowności edukacji”

  1. Dzień dobry. Oczywiście jest tak jak Pan pisze i ja od siebie mogę tylko dodać, że sam przetrwałem tą emocjonalno-intelektualną katownię jaką była i jest szkoła w Polsce tylko dzięki temu, że w domu bardzo wcześnie powiedziano mi delikatnie ale jasno, że nie jest to instytucja mi przyjazna, nie mam jednak przed nią jak uciec, muszę więc zagrać w tą grę, która mi – dla własnego dobra – każe głównie się zamknąć. To życiowo przydatna umiejętność w naszych stronach. Potem zaś, kiedy już oćwiczy się te biedne dzieci tymi kretynizmami „do porzygu” – następuje drugi etap edukacji – czyli „amerykańskie filmy”. To one są źródłem tych wyobrażeń liderów PIS’u o staniu po stronie prawdy itp. Są to wizje wyjęte wprost z pogańskich legend, a sklecili je bliscy koledzy autorów naszych programów szkolnych. I tylko Pańscy czytelnicy będą zdawali sobie sprawę z tego, że można było pójść pod Psków z Królem Stefanem, ale trzeba było wcześniej czytywać Żywoty Świętych a nie oglądać wojowniczkę Ksenię czy jakoś tak. Z tych dwóch rzeczy bierze się nasza kompletna bezsilność. Z wrogiej nam szkoły i takichż mediów. Jakieś pomysły?

  2. Wrogie są także wzorce podsuwane do naśladowania, Zawisza Czarny, Tadeusz Kościuszko i paru innych…

  3. – jasne. I międlony bez końca Święty Stanisław – zdrajca…

  4. A wystarczy nie kraść, tfu kłamać 😉

  5. Nie można nie kłamać, po podstawą kłamstwa jest cyrograf i kariera na nim zbudowana. Mam na myśli karierę całej akademii, nie tylko poszczególnych jej członków

  6. Jeżeli mamy ambicje, by tak ogromna liczba młodzieży chodziła do szkół średnich, a potem studiowała, to mamy to, co mamy. Nauczyciel nie ma lejka, który przystawi do głowy, by nalać tam odpowiednich treści.

  7. Właśnie komisja nie radzi sobie ze świadkiem. Rozwścieczył ich. Jest to ewidentny przykład wyższości  wykształcenia tradycyjnego nad nowoczesnym.

  8. A w efekcie zostaje nam … Sodoma i Gomoła

  9. Wipler zachował się przyzwoicie podczas przesłuchania.

  10. Sądzę, że każdy ocenia szkołę według własnych doświadczeń lub doświadczeń własnych dzieci. Ja nie mam urazu do szkoły, wypracowałam sobie metodę nauki przedmiotów, które mnie nie specjalnie interesowały, okazała się skuteczna. Mogłam się skoncentrować na tym, co było dla mnie istotne. Cierpiałam jedynie na historii, bo zamiast wykładu, pani stosowała metody aktywizujące. Kiedyś nie mogła się zdecydować jaką ocenę mi postawić na koniec roku, dopytywała mnie przez trzy godziny. I co przeżyłam.

  11. Słuchałem wypowiedzi Kaczyńskiego i co najmniej trzy rzeczy byłyby bulwersujące, a mianowicie:

    – zaufanie Kaczyńskiego do służb izraelskich,

    – próba wybielania byłych agentów komunistycznych za to, że rzekomo pomagali w trakcie pandemii oraz za to, że działali na rzecz państwa ukraińskiego; biorąc pod uwagę, że ludzie o tej proweniencji spowodowali aferę pegasusa i kombinowali z remontem tupolewa, to w sumie daje przegrany wynik dla Polski i Polaków 0:4 albo przynajmniej 0:2, ja tu żadnych zasług nie widzę,

    – stosowanie podsłuchu prewencyjnego jest rzeczą haniebną niezależnie od okoliczności – z tej podłości szydził już Gogol w Rewizorze.

    Ogólnie wniosek można wysnuć taki w kontekście negatywnego stosunku PiS do będących w opozycji i w mniejszości polskich partii i polityków o nastawieniu patriotycznym, że problemy Polski i Polaków rządzących nie interesują, niezależnie od ich barw politycznych. Władza ma po prostu swoje problemy, swoje interesy i gierki, a społeczeństwo jest tylko tłem i pretekstem, bo ktoś musi na nich pracować.

  12. Za osiemset złotych od osoby możecie podziwiać florę i faunę w moim powiecie, który należy do najcieplejszych w kraju. U mnie w sąsiednim ogrodzie przy domu, praktycznie w centrum miasta, było duże ognisko i biesiada młodych ludzi przy muzyce do późnego wieczora – rozpoczęcie sezonu.

    https://legnica.naszemiasto.pl/osobliwosc-w-swiecie-przyrody-polski-koliber-czyli-fruczak/ar/c8-9645541

    Matka kurwka (jak go nazywa Tomasz Gryguć), bloger z sąsiedniego powiatu każe sobie dawać lajki za to, że możecie tutaj oglądać jego kwitnący ogród:

    https://youtu.be/Uvb9DXvVQh4?si=vvsHNhN5KnDAyOW1

  13. Nie widzę żadnej afery z pegasusem. Bez względu od kogo byśmy ten podsłuch brali, rezultat byłby podobny. Trzeba mieć własny. A nie mieliśmy, bo PO po dojściu do władzy w 2007 rozpędziła informatyków. Kto drugi raz zaryzykuje?

  14. Polecam też korepetycje z polskiego u Piotra Wielguckiego za trzy tysie lub narty na ostatnim czynnym wyciągu znacznie taniej – no, ale za piękno wokół, pierwsze wiosenne ciepło i profesjonalizm dziennikarski trzeba zapłacić 😉

  15. Ja też tak uważam. Wywiad powinien być własny, sprawny i dyskretny.

  16. A może nasi jednak coś w tym systemie poprawili i stąd ta awantura?

  17. „Nasze chłopaki” z powstań, którzy odeszli? więc nie sądzę. Nie ma naszych na tej komisji. Jeden Wipler przyzwoity.

  18. Mam dobre zdanie o Polakach. To cudowny naród, czasami trochę nieznośny…

  19. No i kto może jeszcze namawiać JK do ustąpienia? Panuje nad sytuacją optymalnie.

  20. „zaufanie Kaczyńskiego do służb izraelskich,”

    Czy tak samo bulwersuje pana zaufanie służb Tuska do służb włoskich, bo stamtąd właśnie był kupiony przez nich system inwigilacji?

  21. może jakoś podrasowali ten system, co podniosło jego jakość i … wszechstronność,

    stąd ta wściekłość ataku, ja nie oglądam tych posiedzeń, ale dziś kazano mi, no z bólem serca obejrzałam agresję  posła Z.

  22. Też nie oglądam, widziałem fragmenty na instagramie, Kaczor dobrze się przygotował, wyluzował.

    Taki Kaczor jest nam potrzebny, trzymajmy kciuki za Kaczora !!!

  23. Gryguć. Studium psychopatii.

    Itd

  24. A co do tematu notki – szkolne teoretyzowanie, może nieco szlifujące umysł, uczące pracy, organizacji, nie zastąpi właśnie praktycznych umiejętności. To jak kurs judo ograniczony do zapamiętania opisu chwytów, bez ich praktycznego wyuczenia.

  25. Ten kult młodości jest typowy dla wszystkich systemów totalitarnych. Rys egzorcystyczny wymierzony przeciwko śmierci , ale i utylitarny.

  26. Tak, ale były wyjątki, znaczące. W Chinach pomaoistowskich biuro polityczne składało się głównie z seniorów. Potrafili docenić mądrość wynikająca z doświadczenia. Fakt, że wtedy ich totalitaryzm był już dobrze poluźniony.

  27. A jaki jest tam los ludzi starych?

  28. Nie wiem. Pewnie niewesoły, tak jak w większości społeczeństw pototalitarnych. To biuro polityczne Chin było jakby zaprzeczeniem tezy o nieprzydatności ludzi starszych w polityce; takie miałam skojarzenie po obejrzeniu komisji śledczej.

  29. Tam nie ma ludzi starych.

  30. To jak u nas.

    Oni mają Konfucjusza, a my odkurzaczem herkules jakąś tam stajnię !

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.