W największym skrócie służy ono do kreowania fałszywych hierarchii. Te zaś mogą być przez kogoś stymulowane na chama, bądź nieco delikatniej. Media, żeby istnieć, muszą swoim zainteresowaniem i zasięgiem objąć jak największy obszar pojęć. I te pojęcia muszą być jak najbardziej uniwersalne. Przypomnijmy sobie dziennik „Prawda”. Najbardziej kłamliwe gówno, jakie się kiedykolwiek ukazywało. Jego istnienie, choć wszyscy są go świadomi, nie daje dziś do myślenia nikomu. Wszyscy bowiem uważają, że nieco zreformowana „Prawda” o podobnym zasięgu, w której od każdego dziennikarza odbierze się uroczystą przysięgę, że będzie pisał prawdę, spełni swoją misję. Nie ma żadnej misji, na tym polega problem. Dziennikarstwo nie istnieje. Jest to pewne, do samego początku zafałszowane wyobrażenie, o czym już kiedyś pisałem, ale najwyraźniej za mało. Przekazywanie informacji to rozrywka, ale – trzeba to wyraźnie wskazać – momentami dość ryzykowna. Można też założyć, że informacje przekazywane jawnie, o ile nie dotyczą spraw oczywistych, które każdy zauważa gołym okiem, są nieważne i kłamliwe. No i służą temu, o czym napisałem na początku – budowaniu fałszywej hierarchii, złożonej z osób, które pochodzą z innych niż dziennikarskie środowisk, a na łamach gazety czy w mediach prezentować się mają, w charakterze szamanów. Tyle, że już sam udział w tym przedsięwzięciu odejmuje szamanom wszystkie moce. Są to więc szamani bezzębni, którzy mają równie jak oni bezradnym ludziom dostarczyć rozrywki ewentualnie jakoś ich uspokoić. Do tego służy wydawane przez Mistewicza pismo „Wszystko co najważniejsze”. Jest to zbiór felietonów napisanych przez osoby z jakichś rzekomo wpływowych środowisk, które mają nam coś ciekawego do powiedzenia. W rzeczywistości są to cholerne nudy, ale takie muszą być, żeby konserwatywny czytelnik wiedział, że nikt nie robi go w trąbę, a do tego miał wyraźne wskazanie – wszystko co najważniejsze masz w ręku i już się za niczym nie rozglądaj. Ludzie uważają, że trzymanie w ręku tego tytułu i prenumerowanie go, to nobilitacja. Tak, jak dzieci uważają, że chodzenie w koszulce z napisem – Messi – czyni je Messim. To jest odruchowe i walczyć z tym się nie da. Wiem bo próbowałem, ludzie się oburzają na wszelką krytykę takich projektów, albowiem są przez nie nobilitowani i mogą podążać gdzieś w raz z innymi podobnymi do nich odklejeńcami i uśmiechać się tajemniczo jeden do drugiego.
No, ale gazeta Mistewicza to margines, który uwypukla tylko całą medialną patologię. Szczególnie zaś spory pomiędzy dziennikarzami, którzy czyniąc – wszyscy jak jeden – to samo, stawiają sobie nawzajem zarzuty o brak profesjonalizmu.
Pamiętamy, jak całkowicie zidiociała hierarchia TVP puszczała dzień w dzień zmierzwionego Tuska, a do tego informacje o tym, że Trzaskowski każe nam jeść robaki. Konsekwencje promowania Tuska już mamy, teraz czekamy na konsekwencje promowania Trzaskowskiego. Do czego więc służyły elektroniczne media, pochłaniające przecież sporo pieniędzy? Do przekonywania ich pracowników, że wszystko zmierza w dobrym kierunku choć wcale nie zmierzało. Ci, którzy dziś robią TVP nie muszą się niczym przejmować, bo wiedzą, że są po nic, ale muszą zająć teren i go utrzymać. Bawią się więc wesoło i wręczają sobie nawzajem całkiem bezwartościowe nagrody. To znaczy bezwartościowe o tyle, o ile będą musieli ustąpić. Całkiem wartościowe okażą się one jeśli teren zostanie utrzymany. I tu uwypukla nam się różnica pomiędzy żołnierzem amerykańskim, który może być wycofany z frontu, a żołnierzem radzieckim, dla którego lepiej będzie jeśli polegnie. Dziwię się tylko, że zwolennicy Tuska nie widzą tej zależności. No, ale może niebawem zobaczą.
Medialne hierarchie opierają się na kolportażu silnych emocji. To znaczy, że jak jakaś grupa dziennikarzy zaczyna „rozkminiać” temat możliwej wojny, to kolejna, by ją przebić, powinna pojechać na front, albo – przynajmniej – tłuc się po mordach w studio. Rozrywkę tego rodzaju zaproponował widzom Stanowski, ale okazała się ona oszukana. Największego bowiem zgrywus mediów jaki kiedykolwiek istniał w Polsce, jedyne co mógł zrobić, to zaprosić do siebie Bartosiaka i Zychowicza plus jakieś nołnejmy ze służb. I to wszystko. Wojna rządzi – wybuchnie, nie wybuchnie, zrzucą na nas atom, czy nie zrzucą. Ludzie zwani analitykami, oficerami i dziennikarzami, pieprzą o tym bez przerwy, nie rozumiejąc jednego – jeśli wybuchnie, to ich hierarchia będzie na samym dnie. Nie będzie się w ogóle liczyć. Oni sami zaś wylądują w zsypie. Im się jednak zdaje, że nawet jak będzie wojna, w ich życiu nic się nie zmieni i nadal będą serwować narodowi te dyrdymały.
Aha, byłbym zapomniał, równie bezkompromisowy Mazurek zaprosił do swojego studia Lejba Fogelmana, który po raz kolejny wytłumaczył wszystkim co to jest antysemityzm. Na wymyślenie innych tematów niż wojna i antysemityzm najbardziej bojowych u bezkompromisowych dziennikarzy w Polsce po prostu nie stać. Z obawy, co powtarzaliśmy wielokrotnie, że widz nic by z tego nie zrozumiał. Jak wiemy, nie chodzi o widza, tylko o nich i ich sponsorów. Widz bowiem, jeśli nie jest kompletnie zapijaczonym żulem, albo osiedlowym terrorystą, który musi skupiać na sobie uwagę wszystkich, od matek z dziećmi, po policję, rozumie bardzo wiele.
Dla dziennikarzy najlepiej by było, żeby wojna wybuchła, zanim zlecieliby do zsypu mieliby sekundę satysfakcji, że proszę – jednak okazali się prorokami. No, ale co będzie jak nie wybuchnie? Bartosiak ma wytrych, ale na chwilę oddał go Ziemkiewiczowi, który wczoraj ogłosił to, co Bartosiak opowiadał trzy lata temu – III wojna światowa już trwa. No dobrze, uściślijmy więc – co będzie jak nie spadnie na nas ładunek nuklearny? Kłopot, bo nie będzie czym przebić dotychczasowych rewelacji. No, ale tu w sukurs przychodzi wszystkim redaktor Konrad Piasecki, który z uśmiechem rozpoczyna program pod tytułem – „Dokąd zmierzają współczesne media?” Dla mnie jest to jasne, do chwili kiedy zobaczyłem w TVP za PiS promocję Lolka Skarpetczaka – zmierzają one do zsypu. I nie pomoże mu Stanowski, bo jest takim samym niewolnikiem jak reszta i może do swojego programu zaprosić co najwyżej Bońka, żeby poopowiadał o tym, jak żyją ludzie sukcesu, albo dlaczego piłkarze są niezadowoleni ze swoich zarobków. No i proroków wojny. Nic ponadto się nie liczy. Kolejne więc projekty medialne będą owijaniem starego gówna w nowy papierek. Być może zmienią się akwizytorzy, którzy będą ten produkt sprzedawać, bo umówmy się Mazurek już jest mocno posunięty w latach, ale zasada pozostanie ta sama.
I przy tej całej patologii ludzie potrafią jeszcze wyrazić zdziwienie, że komisje śledcze przesłuchujące prezesa składają się z debili i wtórnych analfabetów? A z kogo mają się składać, jak ich członkowie konsumują – w najlepszym wypadku – treści z gazety Mistewicza, a w najgorszym wywiady Mazurka? Czego się po nich spodziewacie?
Mimo tego, że większość żyjącej w Polsce populacji zdaje sobie sprawę jak jest to, wiele osób wierzy jeszcze, że media służą kolportażowi informacji. To nieprawda, żadna jawnie podana informacja nie ma żadnego znaczenia. Nawet ta o wojnie. Jeśli do czegoś dojdzie liczyć się będą tylko newsy podawane z ust do ust. Media też w żaden sposób nie opisują otaczającego nas świata. Nie chcą się tym kalać, bo uważają, że same są tematem dla siebie.
W kwietniu – 12 – odbędzie się pierwsze spotkanie z cyklu „Wieczory w katakumbach”, miejsce spotkania – pałac w Ojrzanowie. Gościem będzie Piotr Naimski. Na spotkanie wchodzą tylko ci, którzy zapisali się na listę. Impreza ma charakter prywatny i nikt poza zapisanymi na liście nie jest na nią zaproszony.
IX konferencja LUL Odbędzie się, zgodnie z zapowiedzią, w hotelu Polonia w Krakowie. Termin 8 czerwca tego roku. Ilość miejsc ograniczona do 50, bo sala jest mała. Wpłata – 380 zł od osoby. Na pewno wystąpi prof. Andrzej Nowak. Tytuł wykładu poda nam później.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-9-konferencji-lul/
Prócz prof. Nowaka potwierdzili swój udział: Piotr Kalinowski, czyli nasz kolega Pioter, który wygłosi wykład pod tytułem „Zaginione imperia”, kolejnym wykładowcą będzie Piotr Grudziecki, czyli nasz kolega Grudeq, który wygłosi wykład pod tytułem „Prawo spadkowe”. Sorry querty, ale z nimi o tym rozmawiałem już rok temu. Kolejnym wykładowcą na konferencji w Krakowie będzie prof. Ewa Luchter-Wasylewska, która wygłosi wykład „Enzymy – niezwykle biokatalizatory”. Wczoraj swój udział potwierdził dr Adam Witek, który wygłosi wykład pod tytułem „Kto się boi CO2 ? Albo co ma laser (molekularny ) do wiatraka”. Ostatnim wykładowcą będzie pan Michał Chlipała z Collegium Medicum UJ, który wystąpi z prelekcją zatytułowaną „Historia ewakuacji medycznej z pola walki”. Zostało już tylko 32 miejsca.
W dniach 6-7 lipca 2024 odbędą się Targi Książki i Sztuki. Tym razem w pałacu w Ojrzanowie.
Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w dniach 10-11 sierpnia będziemy z Hubertem na festiwalu Vivat Waza w Gniewie. To duża impreza a my będziemy mieć tam spotkania autorskie w związku z książką „Gniew. Bitwa Wazów” oraz kolejną – „Porwanie królewicza Jana Kazimierza”. Dostaniemy też stragan w rynku, gdzie wystawimy nasz towar – książki i ilustracje, a także koszulki.
Wizyta we Wrocławiu zaowocowała tym, że znalazło się tam trochę egzemplarzy Wspomnień księdza Bliźnińskiego. Ja zaś odnalazłem jeszcze 6 egz. III tomu Baśni polskich. Sprzedaję drogo, bo potrzebuję forsy. Nie ma przymusu kupowania, to tylko oferta.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/waclaw-blizinski-wspomnienia-mojego-zycia-i-pracy/
Może chodzi o zagadanie następującej kwestii: jakieś kanalie z byłego I departamentu MSW okradły budżet na kilkadziesiąt milionów złotych, żeby jeden drugiego mógł podsłuchiwać. Kaczyński wytłumaczył wczoraj, że on i żydzi z Izraela wiedzieli o czymś, co zmusiło nasze służby do zakupu systemu, ale szczegółów nie może (Polakom) zdradzić. W praktyce okazało się, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski jest Braun i Korwin-Mikke (ultimatum Kaczyńskiego). Z drugiej strony Tusk dostał przelew od Ursuli natychmiast po tym, jak uciszono w Polsce kilku niepokornych adwokatów i zdemolowano ulubione wydawnictwo Grygucia, Brauna, Mentzena, Patlewicza i innych autorów. Pełna jego nazwa brzmi: 3dom, wydawnictwo patriotyczne.
Wydaje mi się, że w polityce chodzi o drobiazgi, a dyskusji wokół tego jest co niemiara, dlatego serwuje się ludziom tę papkę na okrągło, żeby zaciemnić obraz.
„III wojna światowa już trwa. No dobrze, uściślijmy więc – co będzie jak nie spadnie na nas ładunek nuklearny?”
Bardzo fachowo postawione pytanie! Osobiście sprawdzam rano, czy wyspa węży jeszcze pływa 😉
Z tego, co zrozumiałem, to pegasus został zakupiony do inwigilowania konfederacji przed wyborami, na co wszyscy zainteresowani się zgodzili, że jest to godne i sprawiedliwe, a nawet słuszne i zbawienne. Kaczyński kilkakrotnie powtórzył, że decyzję podjęto w wąskim gronie na zasadzie zaufania, czyli „w atmosferze” wzajemnego zaufania i zrozumienia.
Wszystko wskazuje na to, że decyzje odnośnie wojny nie leżą w kompetencjach polskich władz, więc przynajmniej ten problem mają z głowy.
Wielomscy zauważyli, że jak Niemcy z czterech różnych partii jadą coś załatwić do Brukseli, to wszyscy mówią jednym głosem. Nam na razie udało się znaleźć dwie osoby w Polsce, które mówią jednym głosem i dzięki temu w Waszyngtonie wystąpiliśmy jako „dojrzała demokracja”, której można pożyczyć 2 mld USD.
@”liczyć się będą tylko newsy podawane z ust do ust” – obawiam się, że ten kanał komunikacji jest od dawna kontrolowany (przynajmniej częściowo). Słyszałem plotkę, że już w PRL-owskiej propagandzie działał „Departament Plotki”. A mogę się założyć, że pomysł jest znacznie starszy.
„dlaczego piłkarze są niezadowoleni ze swoich zarobków” – tu nie potrzeba Bońka. Sprawa jest „najboleśniej jasna”. Proszę sobie tylko wyobrazić tę nędzę: nowy Bentley nie co roku tylko co dwa (a kierowca domaga się pensji jak neurochirurg z Noblem); człowieka nie stać na własną wyspę; a jak się wyżyłuje i kupi skromny domek na Costa Brava (bo o Lazurowym to może tylko pomarzyć), to obok za płotem mieszka jakiś ruski burak z 5-oma rolexami na każdym nadgarstku… No koszmar!
„Są to więc szamani bezzębni, którzy mają (…) bezradnym ludziom dostarczyć rozrywki ewentualnie jakoś ich uspokoić” – być może źle zrozumiałem, ale jeśli tak jest, to chyba tylko w „naszych” mediach. Mam wrażenie, że w merdiach gównego ścieku sytuacja wygląda wręcz przeciwnie: szamani mają potężne moce a ich zadaniem jest wzbudzanie co najmniej lęku a nieraz wręcz zbiorowej paniki, w porywach do ostrej szajby. Tak to wyglądało przed ostatnimi wyborami (a i wcześniej, począwszy od Tymińskiego też). A szczególnie widać to w całej serii „globalnych” afer: dziura ozonowa, ocieplenie, kilka „pandemii” (a zwłaszcza ostatnia – „szapo ba!” dla „specjalistów od śpiewu i mas”).
Szamani zwykle mają tytuły naukowe i wypowiadają się kategorycznie, bez żadnych zastrzeżeń, czy wątpliwości. Z czego zresztą widać, że cała ta naukawość, najwięcej wspólnego ma z nauką marksistowsko-leninowską, jest tylko pałą do tresowania ludzi prostych. Bo każdy, kto studiował cokolwiek, a na pewno nauki przyrodnicze, świetnie wie, że „nic tak nie psuje dobrego eksperymentu jak niespodziewane wyniki” i „niezbędne są dalsze badania”.
To nie są moce tych szamanów. Niech pan wskaże jednego, który ma jakąś moc
Polecam autobiograficzny „Lity Bór” Andrzeja Żuławskiego , tam dowiadujemy się jak Najważniejsze Środowisko dbało o kariery swojej młodzieży , najmniej utalentowani zostawali dziennikarzami .
Ziemkiewicz opowiadał , że kiedyś info z jakiejś światowej prasy podało news z użyciem -polskie obozy koncentracyjne- no i RZ skomentował to w ten sposób, że w gruncie rzeczy w przez fakt, że na polskiej ziemi zagarniętej przez niemców, w tych obozach koncentracyjnych byli żydzi i oni je budowali pod niemieckimi lufami i pejczami, to może tak wyglądać że były to obozy żydowskie….GW skomentowała to jako antysemityzm
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.