lis 182023
 

Jak łatwo możemy zauważyć media nazywane czasem pisowskimi zajmują się wyłącznie tym, by jakoś zatrzeć przykre wrażenie porażki wyborczej. Media zaś zwane opozycyjnymi, które – jak w dawnych czasach buntownicze armie – są silniejsze niż państwo, święcą triumf i zapowiadają nadejście złotej ery. No i rozliczeń rzecz jasna, które są konieczne, by sprawiedliwość wreszcie zatriumfowała.

Tymczasem nie uwierzycie co się stało w Rosji, a w zasadzie w Obwodzie Królewieckim, czyli tuż nad granicą Polski. Oto odsłonięto tam pomnik Michała Mikołajewicza Murawiowa, sławnego Wieszatiela. Ja bym się o tym także nie dowiedział, bo nawet twitter milczy na ten temat, mimo, że od rana do nocy aktywne tam są różne medialne pistolety, co to wszystkie sprawy załatwiają jak rewolwerowcy na Dzikim Zachodzie, gdyby nie mój kolega ze studiów. Z zawodowych obowiązków i pozazawodowych nawyków śledzi on media zza wschodniej granicy i tam właśnie znalazł tę informację. Żeby nie psuć wrażenia, jakie robi jego notatka, umieszczona na fejsie, zacytuję ją tu w całości.

 

W Królewcu 18.10.2023 odsłonięto pomnik Michała Mikołajewicza Murawiewa, jak opisuje to rosyjska prasa, kopię pomnika ustawionego w Wilnie w roku 1898. Na pomysł „wpadł” kilka miesięcy temu gubernator tego okręgu. Przy odsłonięciu podkreślano zasługi Murawiewa, a właściwie jedną – stłumienie powstania polskiego 1863. W 160 rocznicę wydarzeń Rosjanie zdecydowali się zademonstrować swój rodzaj pamięci. Pierwszą ofiarą „Wiesztiela” był wikary z bliskiej mi parafii w Żołudku w Ziemi Lidzkiej – ks. Stanisław Iszora rozstrzelany na Placu Łukiskim w Wilnie, co odbyło się z pogwałceniem ówczesnego prawa rosyjskiego. Murawiew o swych wyczynach tak pisał do patriarchy Filareta „wzrok ludzki nie zdoła przeniknąć zasłony pokrywającej przyszłość tego dzieła”. Kilka dni temu jeden z przemawiających przedstawicieli władz rosyjskich powiedział: „zasadniczo Michaił Nikołajewicz skonsolidował wokół siebie całe społeczeństwo zachodniego regionu Rosji, gdzie został gubernatorem” i jest to prawda! Od tej pory społeczeństwo polskie, litewskie, białoruskie nie miało już złudzeń co do celów władzy carskiej – brutalność gubernatora skonsolidowała je tak dalece, że choć kilkanaście lat później postawiono mu pomnik, to niedługo po tym skonsolidowane społeczeństwo Wilna usunęło go.

Co do skali pokazanego światu w zeszłym tygodniu obiektu jest on na miarę możliwości dzisiejszych Rosji. Piszą kopia pomnika wileńskiego, a to raptem jego miniatura… mimo to znak to jasny, że może odżywać hasło „program Murawiewa programem Rosji”.

 

W przeciwieństwie do mojego kolegi Piotra, ja bym się tak łatwo nie pocieszał wielkością tego pomnika, ale zwrócił uwagę na datę jego wystawienia – 18 października – trzy dni po wyborach. Jak wiemy nie ma przypadków są tylko znaki. I ten znak jest aż nazbyt wyraźny. Nikomu nie trzeba go tłumaczyć, wszyscy rozumieją. Rosjanie mogą sobie na swoim terenie stawiać co chcą i gdzie chcą. Jednak pewne sprawy są nie do przyjęcia i ktoś powinien wezwać w związku z tym ekscesem ambasadora na tak zwany dywan. Celem wystawienia tego pomnika jest sprawdzenie jak dalece polskie społeczeństwo nie jest skonsolidowane. Tak sądzę. Dawny pomnik Murawiowa sprawił, że Polacy, Litwini i Białorusini, zjednoczyli siły przeciwko okupacji rosyjskiej i całemu aparatowi przemocy. Ten, pomniejszony Murawiow, postawiony został, by sprawdzić kto z Polaków, Litwinów i Białorusinów w ogóle go zauważy i zareaguje. No i jak zareaguje.

W Polsce nie zareagował nikt. Wszyscy są tak skupieni na prezentowaniu bezkompromisowej postawy powyborczej i zarzucaniu sobie nawzajem hipokryzji, że nie ma nawet mowy o interpretowaniu tego, jakże wyraźnego znaku. Nie zareagował też żaden z przedstawicieli narodów reprezentujących dawną Rzeczpospolitą. Co do Białorusinów, sprawa jest jasna. No, ale co z Litwinami? Dzięki temu prostemu i integrującemu Rosjan eventowi dowiedzieli się oni, że nie ma już nawet cienia dawnej wspólnoty. Potwierdzili to obecnością Murawiowa w Królewcu. I nie ma doprawdy znaczenia, że jest on dużo mniejszy. Istotne jest, że nie wywołał oburzenia. Czekajmy teraz aż Niemcy postawią pomnik Staufenberga w Zgorzelcu. A jak ci nowi faszyści sponsorowani przez Moskwę dojdą do władzy, to może nawet Goebbelsa wciągną na cokół.

Wiele się tu mówi o upadku edukacji i głupocie młodych pokoleń. Słusznie, bo dzieci nie mają dziś chęci do nauki i nie rozumieją po co miałyby się czegokolwiek uczyć, szczególnie w zakresie tak zwanych nauk humanistycznych. Jest jednak szansa, że polityka Moskwy przywróci edukacji historycznej w Polsce właściwy wymiar. Niech no tylko spadkobiercy Murawiowa dostaną carte blanche na różne poczynania w Europie Wschodniej, albo niech Sikorski znów zostanie ministrem spraw zagranicznych i przeprowadzi pokazowe pojednanie narodów słowiańskich pod tym pomnikiem. Wtedy jedni z przerażenia, a drudzy by wykazać się lojalnością wobec nowego pana, będą na wyścigi recytować co ważniejsze fragmenty życiorysu Michała Mikołajewicza. Wszystko przy dźwiękach muzyki marszowej granej przez specjalnie na tę okazję przygotowaną orkiestrę wojskową z Królewca. I nikt wówczas w Polsce nie będzie się zastanawiał czy to dobrze, czy źle, że uczy się historii aż tak dokładnie, że trzeba zapamiętywać kim był ten Murawiow.

Trochę żartuję, a trochę nie. Widzę bowiem, że wielu ludziom w Polsce dzisiaj obecność w przestrzeni publicznej pomnika człowieka odpowiedzialnego za masowe egzekucje, w dodatku przeprowadzane bezprawnie, wcale nie przeszkadza. Wielu myśli, że to może nawet dobrze, że on się tam pojawił, bo widać, że Rosja nie odpuszcza, a to z kolei rodzi nadzieję, że ci parszywi Jankesi nie mogą tu robić wszystkiego, co chcą. To jest sposób myślenia łatwy do rozpoznania i łatwy do wskazania wśród osób czynnych w mediach społecznościowych. Na opamiętanie nie ma co liczyć, albowiem ludzie prowadzeni na śmierć, do końca łudzą się, że to nie o nich chodzi, a cała sytuacja jest jedynie bolesną pomyłką, nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, który już, zaraz, zostanie wyjaśniony na ich korzyść. Potem zaś kat i prokuratorzy pozwolą im wrócić do domu, gdzie czekać już będzie na nich pięknie zastawiony stół i uśmiechnięta żona.

Zsyntetyzujmy teraz to wszystko. W Polsce trwa festiwal nieszczerych emocji, kwestionowane są najważniejsze dokonania ostatnich ośmiu lat, mówi się jawnie o rozliczeniach ustępującej władzy, a jednocześnie wzywa do pojednania ponad podziałami, z którego – tak to rozumiem – PiS jest wyłączony. W tle zaś majaczy pomnik Murawiowa w Królewcu, który naprawdę jednoczy Rosjan. Nawet tych, co do których nie mieliśmy wątpliwości, że są nastawieni przyjaźnie i popierają demokrację. Oni bowiem będą ją popierać tylko do tego momentu, kiedy władza w Rosji nie zademonstruje znów swojej siły. Wtedy przestaną i zajmą się wskazywaniem kandydatów na stryczek. I to jest tak oczywiste i pewne, jak wschody i zachody słońca. Gwarantem takich postaw i takich zmian jest właśnie Michał Mikołajewicz Murawiow. Nie lekceważmy go. Powrócił właśnie, tak, jak Hitler w znanej i popularnej niemieckiej komedii.

  6 komentarzy do “O czym milczą media”

  1. Politycy jak piłkarze, kopacze – partacze 😉

  2. Podobna demonstracja pogardy i bezczelności jest dzisiaj chyba nie do pomyślenia w cywilizowanym świecie, nawet w Chinach. Co nie znaczy, że Zachód czy Chińczycy nie robili i nie robią różnych brzydkich rzeczy, tylko się nimi nie przechwalają. Jeśli hipokryzja jest hołdem złożonym cnocie przez występek, to w Rosji cnocie się nie kłaniają.

    Hrabia Murawiow zasłużył się w stłumieniu obu polskich powstań. Po tym pierwszym, w 1831 r., jeden z grodzieńskich szlachciców zapytał nowego gubernatora, czy nie jest przypadkiem krewnym jego dawnego znajomego Siergieja Murawiowa-Apostoła, dekabrysty powieszonego w 1826 r. Na co hrabia: „Ja nie z tych Murawiowów, których wieszali, tylko z tych, co sami wieszają”. Anegdotę te przytoczył dużo później w londyńskim „Kołokole” Aleksander Hercen, który też pierwszy nazwał Murawiowa „wieszatielem”. Jeszcze mocniej potępił go gubernator Petersburga, Aleksander Suworow (nawiasem mówiąc, wnuk pogromcy Napoleona i kata warszawskiej Pragi), który odmówił podpisu pod adresem pochwalnym z okazji wręczenia Murawiowowi ikony Michała Arcystratega, publicznie nazywając pogromcę Polaków „ludożercą”. By jednak raczej odosobniony w swoim sądzie. Wcale nie jacyś wojowniczy generałowie, ale intelektualiści i poeci wyszydzili ten gest. Tiutczew popełnił zjadliwy wiersz, zaczynający się od słów „Humanitarny wnuku wojowniczego dziada…”. W podobnym tonie wypowiedzieli się Wiaziemski i Niekrasow.

    Wracając do niedawno odsłoniętego pomnika, pisano o tym m.in. w „Rzeczpospolitej” jeszcze w październiku i mówiono w Polskim Radio. Zdaje się, że była też jakaś reakcja MSZ. Nie jest więc tak, że nikt nie protestował. Co zresztą więcej można było z tym zrobić?

  3. W zeszłym roku, tak w okolicach lipca-sierpnia przeprowadzono w Rosji „badanie opinii publicznej” w celu pozyskania informacji o stopniu poparcia dla wojny z Ukrainą. W wyniku tego badania wyszło, że 75% ludności zamieszkującej Rosję (cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem) popiera atak na Ukrainę, natomiast 85% respondentów poparło by atak na Polskę, w tym atomowe uderzenie na Warszawę.

    Wniosek: oni nas tak nienawidzą, że tego się nie daje opisać, a wystawienie pomnika „Wieszatiela” nie jest w związku z tym niczym nadzwyczajnym i nie sądzę, żeby było elementem konsolidującym społeczeństwo Rosji a jedynie wyrazem poparcia władz dla ogólnej niechęci wobec Polski i Polaków

  4. Frekwencja ponad 70 procent, to nie przypadek ani fałszerstwo. Społeczeństwo poszło, zdecydowało i wybrało sobie władzę. Ten wybór ma swoje konsekwencje. A czy Autor zastanowił się kiedyś, co by było gdyby młodzież i ogólnie społeczeństwo było wykształcone w naukach humanistycznych i zagłosowało dokładnie tak samo (pomimo znajomości historii etc.) ? Tego typu podejście to traktowanie ludzi protekcjonalnie, takie klepanie ich po główce jak pięcioletnich dzieci. Ciekawe kiedy Autor zacznie zauważać, że ludzie są wolni i mają prawo do takich wyborów. Na tym polega demokracja. Widać Wy Polacy w ramach systemu demokratycznego przemyśleliście sobie (każdy we własnym zaciszu) i dokonaliście wyboru jak dorośli i odpowiedzialni za siebie ludzie. I bez względu na fakt, co kto sobie na ten temat uważa, jakoś z tym faktem trzeba dalej żyć i do nowej rzeczywistości dostosować swoje postępowanie adekwatnie. Z jakichś nieznanych przyczyn Autor przyjmuje „korelację majęutyczną” w ludzkim postępowaniu. Tymczasem założenie, że jeżeli ktoś pozna „prawdę” (jaka by ona nie była) to powinien dokonać zmiany postępowania. Prawda tymczasem nie ma tutaj nic do rzeczy, za to interesy jak najbardziej wiele. Z takich poglądów przebrzmiewa synteza, że ludzie są głupi, otumanieni przez media, public relations spin doktorów etc. a taki pogląd nie ma oparcia w faktach, bo to teza typowa dla ruskiej propagandy: tam zawsze lud jest z definicji dobry tylko car był okrutny, ale pomysł by tzw. „ruski lud” był zbrodniczy to absolutnie nie. Car winny, komunizm winny, zgniły kapitalistyczny zachód winny. W wersji tutejszej brzmi to: lud nie winny, tylko głupi / zmanipulowany / wybory sfałszowane przez obcych agentów itp., ale „dobrzy profesorowie” temu poczciwemu ludowi wytłumaczą i będzie dobrze. Nie szanowny Autorze, nie będzie i tego typu popowstaniowe procesje ze świeczkami po lasach nie rozwiązują problemu. Teraz pora przygotować się na konsekwencje wolności.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.