kw. 182023
 

Najpierw opowiem o rzeczach, które mnie zadziwiają. Ludzie, a jest ich bardzo wielu, grają w gry i tej swojej aktywności nadają inne zupełnie znaczenie. Próbują ją ustawić w lepszym świetle, pogłębić nadać jakieś sensy, których tam w istocie nie ma. Nazywają to się wgłębianiem się w uniwersum gry. Większość gier, nawet tych bardzo skomplikowanych jest fatalnie uproszczona, a owa głębia, o której tak wiele się mówi to gadżety. Dlaczego ludzie tracą na to czas? Albowiem daje im to poczucie bezpieczeństwa, władzy nad powierzonym sobie kawałkiem strategii i poczucie wspólnoty. A skoro tak można założyć, że także zmienia ich relacje ze wspólnotą realną, do której należą poprzez język i wiarę. Ta z kolei nie ma wielu możliwości by konkurować z uniwersum gier, albowiem jej konstrukcja jest jeszcze bardziej uproszczona. Ma zachęcić bowiem do uczestnictwa w życiu wspólnotowym najgorszych głąbów i osoby najbardziej ospałe. Wspólnota oparta na języku i wierze, jest jak drużyna w wojsku – przy wykonywaniu zadań liczy się czas ostatniej ofermy. Ta okoliczność zwiększa atrakcyjność wszelkich wtajemniczeń, tych realnych – bandyckich i szpiegowskich – wrogich wspólnocie, choć dających pojedynczym ludziom wiele niezasłużonej satysfakcji, a także tych fikcyjnych – pochodzących z gier.

Myślę, że trudno się ze mną nie zgodzić w tej materii. Cóż zatem należy zrobić, żeby wspólnota języka i wiary była bardziej atrakcyjna? Posegmentować ją i nadać poszczególnym jej segmentom jakiś walor inicjacyjny. To się normalnie powinno odbywać poprzez system kształcenia. Ten zaś jest powiązany z polityką. I tu się kończą żarty, a zaczynają schody. Polityka polska bowiem ma charakter aspiracyjny, ale nikt nie aspiruje do tego, by zaliczyć wszystkie levele, bo do takich aktywności nasi uczestnicy gry w ogóle nie są dopuszczani. Chodzi o to, w tej polityce by zasłużyć na poklepanie po plecach. Czy tak będzie zawsze? Wierzymy, że nie ale nie potrafimy posługiwać się językiem, który wiarę tę może uzasadnić. Język polskiej polityki jest bowiem językiem plebsu. W dodatku stale zagrożonego. Jakby tego było mało trend jest taki, byśmy z tego powodu czuli się wyróżnieni. Tak było za komuny i tak jest teraz. To powoduje, że najsprytniejsi lub najbardziej udręczeni sytuacją zaczynają robić coś, co można w zasadzie uznać za jakieś bieda wtajemniczenie. Jedyni udają Żydów, inni przyjmują niemieckie obywatelstwo, jeszcze inni wyjeżdżają do USA. Nikt nie usiłuje zmienić zasad gry, które są nam narzucone. Dlaczego? Albowiem uważa, że to strata czasu. Uważa, że musi zadbać o siebie, a wtedy będzie szczęśliwy i spełniony. Iluż ja widziałem tych szczęśliwych i spełnionych, zapijających się na umór i pieprzących jakieś komunały do równie pijanego szwagra…

Zasad tej gry nie chce także zmienić władza w Polsce, albowiem to musiałoby iść w parze ze zmianą komunikacji, czyli tego całego mitycznego dyskursu publicznego. Ogrywa on – z całkiem fałszywą intencją – taki walor jak dobro społeczne. Każdy oszust, który zbiera głos publicznie występuje w imieniu ludu. A dzieje się to w momencie, kiedy większość tego ludu, a na pewno te grupy, które są najambitniejsze, chcą być kimś innym niż są i znajdować się w innych zupełnie miejscach. To się ostatnimi czasy lekko zmieniło, ale tylko lekko. Może w każdej chwili powrócić do stanu poprzedniego.

Od jakiegoś czasu podnoszony jest temat AI czyli sztucznej inteligencji, która może nam zagrozić, albowiem opanuje sferę komunikacji. A czym przepraszam różni się sztuczna inteligencja, opanowująca sferę komunikacji od sowieckiej i niemieckiej propagandy? Tym, że aresztowań i wywózek nie będzie? Ja bym się mimo wszystko aż tak bardzo nie łudził. Wspomniana propaganda, padła na bardzo żyzny grunt, którego istnienia i potrzeby uprawy nikt nie kwestionuje. Jego imię – dobro ludu. Niemcy rozumieli to może trochę za bardzo specyficznie, ale wszak o to im chodziło – o dobro mas mówiących językiem Goethego. Komuniści przebili ofertę, ale odbiorca pozostawał ciągle ten sam – lud. Podobnie będzie ze sztuczną inteligencją, która nakarmiona zostanie scenariuszami wszystkich popularnych gier. I niczym więcej, a także obsesjami sklasyfikowanymi jako istotne dla ludu. To szczęśliwa okoliczność, nie uważacie? Pod warunkiem oczywiście, że będziemy na tyle inteligentni, by nie patrzeć nawet w jej stronę. Choć pokusa będzie wielka, albowiem natychmiast rozpocznie się handel wtajemniczeniami. Zupełnie jak zawsze, jak za Hitlera, za komuny, jak po każdej wielkiej, ale także mniejszej zmianie o charakterze globalnym. No, a skoro globalnym, to możemy na nią spojrzeć z wysoka, prawda? I cóż zobaczymy? Scenariusz gry i nic poza tym. Gry, która skończy się w pewnym sezonie i nikt już do niej nie wróci. Oczywiście będą ofiary i próba skonstruowania nowej gry, na podobnych zasadach, ale jeśli się na to złapiecie, to już wasz problem. Ile można grać w to samo?

Oczywiście, tak jak to napisałem kiedyś, każda sprzedaż, także sprzedaż gier i ideologii jest wywołaniem sytuacji przymusowej. Osiąga się to różnymi sposobami, ale głównie poprzez wtajemniczenia i atraktory. Lepszą grafikę, więcej poziomów, lepsze mundury, większe uposażenie, albo jak w komunie – gorszą grafikę, mniej poziomów, gorsze mundury, fatalne uposażenie. To są rzeczy atrakcyjne w tym systemie, bo alternatywą jest śmierć. I to jest jedyna modyfikacja zasad jakie proponuje nam sztuczna inteligencja. Widzimy jednak, że w zasadzie nikt nie potrafi poza te zabetonowane reguły wyjść. Najważniejsze bowiem jest to, by skłonić do gry jak największą ilość ludzi. I to się przeważnie udaje. Jeśli ktoś nie chce brać udziału w grze – ginie lub jest marginalizowany.

Opiszmy teraz to wszystko w kategoriach ilościowych – podstawą wszystkich gier jakie są w sprzedaży, jest dobro ludu. No, ale jak wiemy są różne ludy – mniejsze i większe. To zaś oznacza, że te większe będą próbowały narzucić zasady tym mniejszym i stworzyć całkowicie fikcyjne uniwersum, w którym tamci będą musieli żyć. Całkowicie fikcyjne, to znaczy z fikcyjnymi wtajemniczeniami. I my to ćwiczyliśmy – jak w Polsce nie było pracy, człowiek, który załatwiał robotę przy szparagach był półbogiem.

Nie zawsze jednak liczne narody mają przewagę, albowiem ilość liczy się tylko w pewnych sytuacjach. Takich jak planowa eksterminacja na przykład. No, ale nie można oprzeć zasad gry na planowej eksterminacji. Ona jest jednak często finałem sezonu, po którym zmieniają się zasady i ci, co im się wydawało, że za chwilę osiągną ostateczne wtajemniczenie, zostają zdegradowani do najgorszych pariasów. Jeśli należą do licznego ludu, jakoś się tam uchowają, ale wspominać się o nich nie będzie inaczej jak w kontekstach wykluczających jakąkolwiek afirmację. Okoliczność ta daje szanse mniejszym narodom, które dysponują subtelniejszymi narzędziami i lepszymi scenariuszami gier na kolejne sezony.

Kiedy jednak należy się do mniej licznego narodu, dobrze zdać sobie sprawę z tego, że odwoływanie się do dobra ludu jest ostatnim argumentem, jaki powinien być użyty. Nie da się bowiem w ten sposób utrzymać władzy, ani przechodzić na kolejne poziomy wtajemniczeń. To rozwala strategię już na samym początku. Każdy zaś kto kiedykolwiek w coś grał, musi rozumieć, że strategie są ważne, a nie dość tego powinny być trzymane w sekrecie. I nie trzeba doprawdy być ekspertem od gier elektronicznych, wystarczy stare dobre Makao.

Jak jest w Polsce? Dobro ludu jest na pierwszym miejscu, a lud ten wychowuje się w szkołach za pomocą atraktorów, które przypominają cukierki krówki przepuszczone przez niedomytą maszynkę do mięsa. System budowania wtajemniczeń odbywa się poza szkołą i ma charakter werbunku. Szkoła, jako instytucja wychowawcza nie daje Polakowi nic. Poznajemy to po tym, że każda dyskusja, którą rozpoczynamy poza sztuczną inteligencją toczy się wokół tematów dotyczących zmiany wychowawczych atraktorów. O co chodzi konkretnie? Ludzie przypominają, na przykład, że Mark Twain, którego książki są w kanonie lektur, napisał dwie nowele o polskim wynalazcy Szczepaniku. Czy ktoś je w ogóle przetłumaczył je na polski, albo wpadł na pomysł, żeby umieścić je w kanonie lektur? Nie, albowiem to by zdewastowało hierarchię niejawnych wtajemniczeń. Dlatego w tym kanonie jest Tokarczuk, której wręczono całkowicie bezwartościowego dla zasad naszej gry Nobla. Jest on bezwartościowy, nawet przy założeniu, że dobro ludu jest najważniejsze. Tokarczuk jednak przychodzi do nas z innej gry, co do której nie ma wątpliwości, że jest niekompatybilna z naszą. My jednak uważamy, że jest. To znaczy nie my, ale nasza sztuczna inteligencja tak uważa. Pojawia się więc pewien dysonans – dobro ludu jest najważniejsze, ale wygrywa nie ten cały Szczepanik, który z tego ludu wyszedł i zrobił jakąś tam karierę, a przez to jest atraktorem emocjonalnym, który może oddziaływać na aspirujące jednostki. A do tego ma jeszcze gwarancję kogoś takiego jak Twain, którego nawet komuniści nie odważyli się usunąć z kanonu lektur, choć Tomek Sawyer sprzedawał udziały w swoim przedsiębiorstwie, które malowało płot. Wygrywa Tokarczuk, która zajmuje się promocją beznadziei i ma niejawne gwarancję na bezkarne pukanie ludu trzcinką po głowie i prawienie mu morałów. Na tę hierarchię godzą się także politycy z partii rządzącej, albowiem wierzą, że mogą zmienić scenariusz gry, albo że ta w którą gramy daje równe szanse wszystkim. Nie daje, od takiej konstatacji trzeba zacząć. Nie daje, albowiem scenariusz napisany został tak, by dać szansę liczniejszym populacjom. Czy to się zmienia? Możliwe, że tak, albowiem rząd realizuje teraz taki scenariusz, który opisałem tu dawno temu wskazując na sukces Prus w XVIII wiecznej grze. Chodzi o to, by zadłużyć państwo zakupując możliwie wysokie technologie i uzależnić producentów tych technologii od ich dostaw. To daje najpewniejsze gwarancje. Nie wiemy jednak, czy coś się w tych zasadach nie zmieniło. Nie wiemy także czy liczniejsze narody, nie zechcą – na podstawach li tylko ilościowych – zbudować swojej przewagi w grze.

  9 komentarzy do “O małych i wielkich narodach”

  1. Q:could you create short dialog between Michnik and Kwaśniewski about komunizm in Polish lanqueges

    AI:Certainly! Here’s a short fictional dialogue between Adam Michnik and Aleksander Kwaśniewski discussing communism in the Polish language:

    Michnik: Aleksanderze, czy uważasz, że komunizm miał jakiekolwiek pozytywne aspekty dla Polski?

    Kwaśniewski: Adamie, rozumiem, że komunizm przyniósł wiele cierpienia, ale nie można zapomnieć o pewnych osiągnięciach, jak rozbudowa przemysłu czy edukacja.

    Michnik: Zgadzam się, jednak wolność słowa i demokracja są dla mnie ważniejsze. Jesteśmy teraz na lepszej drodze, ale czy sądzisz, że istnieje ryzyko powrotu do komunizmu?

    Kwaśniewski: Nie sądzę, aby komunizm powrócił, ale musimy być czujni, aby nasza demokracja była silna i trwała. Kluczem jest współpraca i wspólna odpowiedzialność.

    Michnik: Zgadzam się z tobą. Niezależnie od naszych politycznych przekonań, powinniśmy dążyć do budowania lepszej przyszłości dla Polski.

    Please note that this is a fictional dialogue and not an actual conversation that took place between them.

  2. could you create short dialog between Wałęsa and Kwaśniewski about komunizm in Polish lanqueges
    AI:

    Wałęsa: Aleksanderze, jak oceniasz wpływ komunizmu na życie Polaków?

    Kwaśniewski: Lechu, choć komunizm miał swoje niedociągnięcia, przyczynił się też do rozwoju przemysłu i edukacji. Musimy pamiętać o tym, że każdy system ma swoje wady i zalety.

    Wałęsa: To prawda, ale wolność i demokracja są nieocenione. Jako naród musimy strzec tych wartości i unikać powrotu do przeszłości.

    Kwaśniewski: Zgadzam się, ważne jest, abyśmy uczyli się na błędach przeszłości, aby kontynuować budowanie silnej demokracji i społeczeństwa.

    Wałęsa: Właśnie! Musimy pracować razem, aby chronić naszą wolność i zapewnić lepsze jutro dla przyszłych pokoleń Polaków.

  3. could you give more details for „Kwaśniewski: Lechu, choć komunizm miał swoje niedociągnięcia, przyczynił się też do rozwoju przemysłu i edukacji. Musimy pamiętać o tym, że każdy system ma swoje wady i zalety” examples of niedociągnięcia and examples od zalety komunizm ?
    AI: Kwaśniewski: Lechu, choć komunizm miał swoje niedociągnięcia, takie jak brak wolności słowa, cenzura, represje polityczne i niedobory towarów, przyczynił się też do rozwoju przemysłu i edukacji. Na przykład, komunizm wprowadził powszechne bezpłatne szkolnictwo i służbę zdrowia, a także zredukował analfabetyzm. Ponadto, dzięki planowaniu gospodarczemu, nastąpił rozwój przemysłu ciężkiego, infrastruktury i kolei. Musimy pamiętać o tym, że każdy system ma swoje wady i zalety.

  4. to jest przykład świata jaki „oni” widzą na tym zachodzie i w internecie

  5. Dzień dobry. Cóż, ja się nie ekscytuję AI, ale może dlatego, że coś tam o niej wiem i dlatego uważam, że odgrywa dziś taką samą rolę jak dawniej „cykliści”…Myślę, że zamiast rozróżniać narody na „małe” i „wielkie” lepiej zastosować podział na bardziej i mniej wolne. Bo cóż to jest ta niby wielkość? Demografia? Bogactwo? Jak je mierzyć? Z wolnością jest o tyle łatwiej, że metodą porównawczą można sobie zrobić tabelkę, gdzie na górze będą te narody, które mają duży wpływ na swoje życie, a niżej – ci, co mają mały. Oczywiście, żeby to zrobić, to trzeba choć trochę wiedzieć o tych narodach i tu zaczynają się schody, bo mało kto ją posiada, a co gorsza, tak zwane obiegowe sądy są zwykłym efektem manipulacji. W ramach ćwiczenia można poobserwować siebie. Jako naród wykładamy się już na tym punkcie. Nie żeby gdzie indziej było lepiej, ale my jesteśmy w masie tragicznie zmanipulowani. A jako wisienkę na torcie podaje się nam przykład Niemców, którzy to mają być dopiero zmanipulowani, my przy nich to jeszcze jesteśmy normalni… No są, ale to dla mnie słaba pociecha. Zwłaszcza, że na koniec dnia zawsze znajdą sobie możnego protektora i na piwo i kiełbaski wystarcza. A może o to im chodzi? A my? Mamy czytać Tokarczuk w ramach prezentowania własnej wyższości. Język i standardy plebsu, które określają naszą rzeczywistość zakładają opiewanie ciepłej wody w kranie i bynajmniej nie jest to właściwe tylko jednej stronie sceny. A jak trzeba otworzyć oczy niedowiarkom, to jest jeszcze opowieść o dziadku, co za stodółkę chadzał… Perfidia tej metody (skąd ja znam to słowo… ?) polega na tym, że ona działa. Ci, którzy najpierw się trochę buntują w końcu rozumieją, zamykają gęby i co najwyżej pójdą do Kościoła.

  6. – prawda, zapomniałem, nie grywam. Ale w grze można wszystko, jak się wykupi odpowiedni klucz. Na przykład 10 nowych „żyć” za przeproszeniem 🙂

    I to ma być fajne?

  7. Wydaje mi sie, ze jestesmy malym narodem, skoro mamy selekcje narodowa pilkarzy na poziomie San Marino albo Wysp Owczych. Poza tym nie posiadamy w naszym malym kraju osoby odpowiednio wyksztalconej do objecia stanowiska Glownego Inspektora Sanitarnego.

    Krzysztof Saczka, wikipedia: Ze względu na nieodpowiednie wykształcenie nie mógł zostać powołany na stanowisko pełnoprawnego Głównego Inspektora Sanitarnego.

     

    Ale i tak GIS ma duze sukcesy w kontrolowaniu zywnosci.

    Podaje przyklady za strona rzadowa  https://www.gov.pl/web/gis
    Wykrycie obecności bakterii Salmonella Enteritidis w jednej partii Majeranku
    Migracja pierwszorzędowych amin aromatycznych z chochli wykonanej z nylonu w kolorze czarnym z drewnianą rączką
    Wycofanie partii produktu pn. Sałatka z buraczków i papryki ze względu na stwierdzenie ciała obcego
    Stwierdzenie wysokiego poziomu migracji ołowiu i kadmu z obrzeża szklanek z motywem bałwanka wchodzących w skład zestawu szklanek świątecznych, 2 szt.
    Wycofanie niektórych partii lodów SPIDERMAN oraz FROZEN II OLAF ze względu na zastosowanie składnika zanieczyszczonego tlenkiem etylenu
     

    Ale jednak nie dostrzegli 9 mln ton badziewia, ktore niepostrzezenie wwieziono na nasz teren.

    https://i.kym-cdn.com/photos/images/original/002/554/968/5d8.gif

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.