wrz 212023
 

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział we wczorajszej promocji. Było dużo zamówień, a więc będą one realizowane sukcesywnie. Upraszam więc o cierpliwość. Prawdopodobnie już więcej nie zorganizujemy promocji na takich zasadach, albowiem są trudności z jej wypromowaniem w sieci. To znaczy nie można zrobić trwającego jeden dzień wydarzenia na fejsie, a przynajmniej ja tego nie potrafię. Próbowałem więc na piechotę, korzystając z profili znajomych, umieszczać tam informację o promocji. Skończyło się na zablokowaniu mi konta na 21 godzin. Pewnie więc nie będzie już jednodniowych promocji, ale dwudniowe i na pewno nie zejdziemy z ceny książek tak nisko. No, ale każde nowe doświadczenie czegoś nas uczy. Jeszcze raz dziękuję.

Teraz o paleniu ksiąg i promocji kultury. Otóż obydwa te przedsięwzięcia łączą się ze sobą ściśle, a ich patronem jest Platon, ojciec cywilizacji i filozofii europejskiej, pogodny starzec z brodą, którego wielu myli z Bogiem Ojcem. To Platon bowiem, według tego, co pisze Diogenes Laertios zaczął palić księgi pisane przez konkurentów. Pierwszy do ognia trafił Demokryt, a za nim inni, co się sprzeciwiali w pismach wizjom kolportowanym przez Platona. Księgi kazał palić też Arystoteles, a wszystko po to by szerzyć kulturę i cywilizować ludzkość. I z tego podglebia, jakby powiedzieli autorzy zdolniejsi ode mnie, wyrasta cała europejska cywilizacja. Jej dziedzice zainstalowani dziś na akademiach prywatnych i państwowych nie mówią nic na ten temat, za to z ochotą pokazują jak chrześcijanie kazali palić księgi heretyckie. I to ich właśnie oskarżają o to, że są głównymi propagatorami palenia ksiąg, czyli usuwania ze sfery komunikacji treści innych niż te, które uznali za ważne.

O co chodzi z tymi księgami? Władza, a ta jest celem ludzi, którzy piszą lub pisarzy wynajmują, musi być absolutna i boska. Nawet Platon, który nie mógł przecież znać Ewangelii, wiedział, że słowo było na początku u Boga. Choć i o Bogu miał pojęcie mgliste. Jego próba zawłaszczenia całego uniwersum pojęć została jednak najpierw wyszydzona przez Diogenesa z Synopy, a potem przez jego własnych uczniów i następców w Akademii, degeneratów i zboczeńców, którzy chlali na umór, żeby nie myśleć o przysięgach jakie złożyli macedońskim rezydentom pilnującym Pireusu. Widząc, że nie podoła, Platon już za życia nakazał palenie ksiąg konkurencji. Demokryta sfajczył całego, została tylko ogólnikowa wiedza o atomach. To jednak nic nie pomogło, bo pojawił się Arystoteles, który próbował wyjaśnić Platonowi, że jego sposób objęcia władzy nad słowem jest wadliwy. Słowo bowiem pochodzi z rozumu i rozum je uzasadnia. No i stworzył Arystoteles wywód logiczny, u początku którego zawsze musi być jakieś założenie. W imię utrzymania tego założenia sam zaczął palić księgi konkurencji. I tak to sobie trwało, aż Pan Bóg w Trójcy Jedyny ulitował się nad ludźmi, przysłał tu swojego syna, który odkupił błędy, grzechy i głupstwa, a następnie dał wszystkim nowe przykazanie, które było ważniejsze niż idee i wywód logiczny. To jednak uspokoiło sytuację tylko na chwilę, bo jak wiadomo – kiedy nie ma kota myszy harcują. Powstały nowe księgi, które należało spalić. Podejmowały one bowiem, w najogólniejszym rozumieniu, problem taki – jak kochać bliźniego, by to się Bogu najbardziej podobało. A przy tym nie zapominać jeszcze o wszystkich sprawach ziemskich. W okolicznościach, które zaistniały powrót pogaństwa był więc nieunikniony. Tym bardziej, że cały czas w obiegu był Arystoteles. Wystarczyło więc tylko cofnąć się o krok i „odkryć” Platona. Nie będę tu ciągnął tego na poły szyderczego wywodu, albowiem o czym innym chciałem pisać. Ważne by wybrzmiała rzecz najistotniejsza – usuwanie treści z obiegu publicznego jest stałym motywem w dziejach. To zaś co zostaje w tradycji, to jedynie fragment, w dodatku przekłamany i wcale nie najciekawszy. Biblii nie da się spalić, bo ona nie ma założeń, jest pismem objawionym, a co za tym idzie można ją tylko reinterpretować.  To z kolei powoduje, że najważniejszą kwestią staje się tradycja, której nie wolno podważać ani zmieniać. Na naszych oczach jednak do treści objawionych zaliczone zostały pisma pogańskie i heretyckie. I one zapełniają biblioteki, a wszystko w imię rozwoju i kultury. I nie ma mowy by znalazły się na półkach bibliotek jakieś inne treści, albowiem sama ich obecność wystarczy, by unieważnić ten system dystrybucji. W całym bowiem pisaniu, myśleniu i nauczaniu, najważniejszy jest zawsze kolportaż, czyli dystrybucja. I ona musi być gwarantowana pieczęciami wszystkich najważniejszych aktualnie organizacji. A także opinią autorytetów. Nie ma dziś na całym świecie nikogo chyba, kto wskazałby Platona i powiedział – hej, koledzy, ale ten z brodą kazał zjarać produkcję konkurencji! Nie interesuje was co tam było napisane? Oczywiście, że nie. Skoro się spaliło, nie ma już znaczenia. Powtórzę – sama tylko obecność konkurencji powoduje, że system jest zagrożony. No, ale jest też druga strona medalu – zbyt opresyjny system staje się niewiarygodny, a uczynienie z ludzi wtórnych analfabetów zajmuje trochę czasu. Upilnowanie ich, by chodzili do pracy i jedli niewiele, wymaga systemu opresji, który kosztuje.

Teraz rzecz najważniejsza – literatura i myśl pogańska jest powrotem do analfabetyzmu. Jesteśmy na etapie przejściowym – system wzywa do tego, byśmy się edukowali, poznawali nawzajem i otwierali nowe obszary komunikacji. Nie toleruje jednak żadnych innych punktów widzenia niż wskazywane przez swoich funkcjonariuszy. Ci zaś nie mogą się zbuntować, albowiem poza systemem nie znaczą nic. Są jakimiś paprochami. No, ale publiczność nie rozumie odbywającej się na jej oczach podmiany i wierzy, że wszyscy chcą dobrze, a książki są pisane przez szlachetnych i wrażliwych autorów. Nie zaś przez zdeprawowanych kanciarzy, wysługujących się za pieniądze, albo miskę ryżu organizacjom niejawnym. I wszystko wygląda pięknie dopóki nie zostanie osiągnięty cel główny – wtórny analfabetyzm. To jeszcze chwilę potrwa, ale przymiarki już widać. Nie można bowiem oderwać się na razie całkiem od słowa pisanego, moment ten jednak w końcu nastąpi. Wtedy, jak w czasach jaskiniowców, komunikacja odbywać się będzie za pomocą demonstracji. Częściowo już to obserwujemy patrząc na aktywistów ekologicznych i inne osobopostaci.

Mam nadzieję, że dokładnie wyjaśniłem na czym polega mój problem z dystrybucją. Dodam jeszcze tylko to, co wszyscy i tak wiedzą – nie mając poparcia nikogo, ani żadnego autorytetu, ani żadnej instytucji muszę swoje książki czynić maksymalnie interesującymi dla tych, którzy potrafią jeszcze czytać i podoba im się to, co inni narysują, albowiem nie korzystają z systemu kodów uproszczonych, który został wprowadzony w życie i obowiązuje od dłuższego czasu. Dlatego nasze książki tak się różnią od innych i przez wielu uważane są za niezrozumiałe. Nic z tym nie zrobimy. Jeśli będą zrozumiałe nie wytrzymają konkurencji z systemem. To oczywiście silnie ogranicza naszą dystrybucję, dlatego muszę, między innymi robić takie promocje jak ta wczorajsza. I stąd moje różne niepokoje. Można się ze mną nie zgadzać, ale uważam, że system nie ma dobrych intencji. Najgorsze zaś, co można zrobić, to wzbogacać go produkowaną przez siebie treścią i próbować dołączyć swoją działalność do jego misji. Powtórzę – ta misja polega na wprowadzeniu analfabetyzmu, czyli unieważnieniu rzeczy najistotniejszej-  tego, że słowo było na początku u Boga. Ksiąg się dziś już nie pali, bo to nieekologiczne, usuwa się je z bibliotek i utylizuje. Zmienia się przekaz na całkiem logiczny i spójny, który w dodatku uspokaja emocje, albowiem każdy składający się nań komunikat poprzedzony jest założeniem, z którego wyprowadzone są logiczne wnioski. A nic tak nie uspokaja ludzi, jak żelazna logika i powoływanie się na fakty. Kiedy już w to uwierzą, wystarczy ukryć fakty niewygodne – Platon palił księgi – i można zabierać się za tworzenie kultury globalnej.

Dziękuję za uwagę.

  33 komentarze do “O paleniu ksiąg i promocji kultury”

  1. Dzień dobry. Oczywiście, że system ma złe intencje. Zważywszy na księgę Św. Jana wiemy jak to się skończy, nie wiemy kiedy i jeszcze paru innych rzeczy. Będzie więc interesująco, tyle że warto poukładać zawczasu swoje sprawy, pojednać się z Bogiem i bliźnimi i stawić czoła okolicznościom. Być może będzie tak, jak dawno temu opowiadał mi jeden prawdziwy powstaniec (1921); „wszyscy zginiemy, ale najpierw zabawimy się tak, że nas długo nie zapomną!” Paradoksalnie – przeżył i mógł mi to opowiedzieć. Może z nami też tak będzie. Niezbadane są wyroki niebios.

  2. System wscieka sie i jest doprowadzany do furii z powodu edukacji domowej, ale nie moga tego zakazac, poniewaz cyganie by protestowali.

  3. Zastanawia mnie dlaczego nie spalono książki Wacława Zatorskiego „Wojny Czyngis Chana”. Po długim czasie w końcu ją przeczytałem. „Wątki Weneckie” czy anonimowego templariusza wstrząsające. Czy ktoś podjął te rewelacje? Domyślam się, że „Anglik Tatarskiego Chana”, a sprawy Wenecjan? Ktoś, coś poradzi?

  4. Widownia cyrku Monty Pythona wiedziala to, o czym pisze Gospodarz juz pol wieku temu:

    Immanuel Kant był prawdziwym ochlaptusem I bardzo rzadko był zrównoważony

    Heidegger, Heidegger był zapijaczonym żebrakiem Który myślał jedynie pod stołem

    Davidowi Hume rosło spożycie Schopenhauer, Hegel, Oraz Wittgenstein był złaknioną piwska świnią

    Tak samo nachlaną jak Schlegel Nietzche nie mógł cię nauczyć niczego, Prócz podnoszenia kieliszka

    A sam Sokrates był permanentnie nachlany John Stuart Mill, z własnej nieprzymuszonej woli,

    Po szklaneczce shandy bywał szczególnie chory Mówią, że Platon mógł pociągnąć Pół skrzynki whisky dnia każdego

    Arystoteles, Arystoteles bywał prawdziwym dupkiem za flaszkę Hobbes lubił gdy mu polewano

    A René Kartezjusz był zapitym pierdzielem, 'Piję, więc jestem’ No tak, ale samego Sokratesa szczególnie nam brak, Cudownego małego mózgowca, Ale gnoja, gdy się nachlał.

    Tłumaczenie: Zbyszek Wełmiński

  5. Wojny to jest dopust Bozy, a nie rzeczywistosc lub racjonalne planowanie – po co Pan miesza ludziom w glowach?

  6. Palenie ksiąg, to tylko część operacji. Wszak najważniejsza jest godność. Odzyskuje się ją prostą metodą. Należy drugą stronę zohydzić, pozbawić człowieczeństwa. Dla tego wzniosłego procesu można użyć wszelkich potwarzy i kłamstw jakie tylko chora wyobraźnia podsunie. Tę jadowitą nienawiść koniecznie nazwać miłością bliźniego.

  7. Najmłodsze pokolenie ma się na czym uczyć dzięki internetowi. Wynalazek internetu siłą rzeczy przybliżył ludzi do Boga,łatwiej zrozumieć co to znaczy że Bóg widzi nas wszystkich naraz i każdy ma dostęp do niego i może czerpać nieustająco wiedzę. Ale za to rośnie frustracja kłamstwem i złem jak to fajnie pokazał Monty Pyton. Może dlatego tyle depresji i samobójstw . W tej chwili autorytetem może być tylko świadek,czyli ktoś kto czyni konkretne dobro. Idiotyzm naszego Episkopatu polega na tym że wymagają od dzieci formułek i zaświadczeń a nie chodzą z nimi na akcje gdzie robi się coś dobrego,w parafii jest mnóstwo potrzebujacych i biednych ale po co sobie budzić łapki. Zrobienie hucznego eventu dla grupki młodzieży zaangażowanej to zazwyczaj kres pomysłów w przeciętnej parafii.Potem dziwimy się że tyle wypadków na drogach,że jeżdżą jak wariaci i to często po pijanemu,no ale czy z wiarą ma to coś wspólnego? Przerażająca jest rzeczywistość polska, znów potrzeba pozytywnej pracy od podstaw jak postulowal polski papież i ten obecny ale to wymaga odwagi .

  8. Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas, Panie!  

    – a tu pyk! – mamy „plandemie”, wojny proxy, hybrydowe i celowe podpalenia w regionach urlopowych nad Morzem Srodziemnym.

    Albo jestesmy wierzacy, albo myslacy.

  9. i zboże w nadmiarze, które jest traktowane jak plaga i narzędzie walki z naszymi rolnikami.

  10. OK, pofilozofujmy.

    Prosty patyk ma dlugosc 1 metra. Jego dlugosc mozemy dokladnie zmierzyc. Ten sam patyk zgiety w luk ma jaka sdlugosc, ktorej nie mozemy zmierzyc. Mozemy tylko podac aproksymacje z dolu i z gory, to znaczy podac jego dlugosc w przyblizeniu. Skoro nie mozemy podac wymiaru patyka (wiemy tylko z doswiadczenia, ze ma 1 m, ale nie z pomiaru) oznacza to, ze on nie istnieje albo przynajmniej, ze ma on w sobie jakas czastke niepoznawalna i niemierzalna.

    Czy jest jakis cwaniak na blogu, ktory moze wyjasnic ten paradoks?

  11. A moze Pan sie podejmie rozwiazania zagadki filozoficznej?

  12. Nazwijmy to paradoksem mongoła, ktory jadac w siodle na Zachod ma duzo wolnego czasu i tak polprzytomny dla zabicia czasu snuje rozwazania na temat swojego luku rewersyjnego.

  13. Dla ulatwienia dodam, ze stal budowlana w kregach sprzedaje sie na wage w tonach, a nie na dlugosc, poniewaz nie da sie pomierzyc dlugosci zwoju.

  14. Dodam, ze jezeli mongol napina luk, to dlugosc tego luku (czyli odksztalcenie) zamienia sie w energie. Mamy wiec na przyklad, ze 1 mm odksztalcenia luku mongolskiego (jego wydluzenia) to jest na przyklad 1 kilodzul. E=mc² albo E=mΔL², gdzie ΔL oznacza odksztalcenie – teoria wzglednosci.

  15. Niech pan publikuje. Nobel murowany.

  16. Cóż to za mania Pana napadła. Na lekcje geometrii Pan nie chodził, czy co? Z kwadraturą koła żeś Waść poplątał?

  17. Luk to jest odcinek prosty plus energia. Prosze wjechac w zakret z duza predkoscia jako dowod. Mozna powiedziec, ze przestrzen dwuwymiarowa i trojwymiarowa jest energia. Przestrzen jest energia. Teleportacja jest mozliwa.

  18. Na przykład można się teleportować z Ułan – Bator do Lizbony z całym wyposażeniem. Bilokacja też jest możliwa, jeżeli przestrzeń jest energią.

    https://youtu.be/cR5TaRlBf00?si=ORMRRG9mkf5o4MMa

     

    Mam nadzieję, że mój wstęp do wstępu do teorii względności Was zaciekawił.

  19. niech pan wytlumaczy jak mozna byc zolnierzem wolnosci , co tam luk

  20. Normalnie. Borys Gruszenko w filmie „Milosc i smierc” opowiada o tym, ze jego rosyjski krewny podczas pierwszej wojny z Napoleonem „został zadźgany przez polskiego pacyfistę”. Mysle, ze zolnierz wolnosci to moze byc cos przeciwnego, niz pacyfista dźgający bagnetem.

    https://youtu.be/MpQEumX-NGc?si=XXQz-Vn8_jB9sgSF 

    https://youtu.be/yuKZkBR_AWI?si=aOlgtr_UdZSAajWG

  21. Jakoś mi się kojarzy ten „żołnierz wolności” z takim zjawiskami jak: sprawiedliwość społeczna, uczciwość menedżerska, odwaga menedżerska, krzesło elektryczne, trabant limuzyna…

  22. Potwierdzam: teleportacja jest możliwa. Sprawdzone empirycznie. Przy okazji róznych imprez w czasach studenckich zdarzyło mi się kilkakrotnie teleportować. Aczkolwiek na znacznie krótszych dystansach, w granicach m.st. Warszawy. I nie zawsze z całym wyposażeniem. A przynajmniej następowało zużycie energii w postaci materii ciekłej.

  23. Przypuszczam, że patyk zgięty w łuk znajduje się w zakrzywionej czasoprzestrzeni. A może nawet zakrzywia czasoprzestrzeń wokół siebie. Ale to jeszcze nic! Podobno na wydziale fizyki Uniwersytetu Kazańskiego przeprowadzono taki eksperyment: z 10 piętra wyrzucono kota z przywiązaną latarką. Na kolejnych niższych piętrach obserwatorzy z dokładnymi stoperami notowali moment przelotu. I co się okazało? Kot spadał z prędkością światła!

  24. Pierwsze doświadczenia potwierdziły możliwość teleportacji.

    Jest takie powiedzenie, że w zasadzie wszystko, co jest w stanie wyobrazić sobie człowiek, będzie kiedyś zrealizowane.

  25. Znalezione w necie:

    Mamy: G=T gdzie G – jest tensorem Einsteina a T – (pseudo)tensorem energii-pędu. Jak widać, mamy właściwie to o czym mówię: tensor Einsteina obrazuje geometrię czyli krzywiznę przestrzeni, a tensor T obrazuje energię. Mamy zatem po ewentualnym zawężeniutensorów K=E gdzie K- skalar, tzw krzywizna Gaussa, E – skalar, po prostu energia (mnożony przez stałą tak, aby pasowały wymiary).Dlaczego wobec tego nie można mówić o równoważności energii i przestrzeni? 

     

    W mauzoleum Piastów w Legnickim Polu pani z dumą pokazuje XVIII-wieczny łuk mongolski rewersyjny jako najcenniejszy eksponat, a dzieciaki dostają wypieków na twarzy.

     

    A tu proszę, jak nieświadomi niczego humaniści wyrzucają sobie od mongoloidów:

    https://youtu.be/PvZ7gphXXhg?si=yDal_wD0dmQEwxq3

     

    Hierarchia w nauce jest następująca:

    filozofia, geometria, matematyka, brudna matematyka czyli fizyka, brudna fizyka czyli chemia, historycy, humaniści.

  26. Tak, czytałem o tych eksperymentach. Ale dotyczyły zdaje się pojedynczych atomów, czy wręcz mniejszych cząstek. A w takich układach eksperymentalnych łatwo o błąd. Nie jestem fizykiem, nie mam możliwości ocenić tych doniesień. Ale wydaje mi się, że od przesyłania pojedynczych atomów (czy nawet mikroskopijnych porcji materii) do wysyłania „armii z pełnym wyposażeniem” droga daleka. Jest też wysoce prawdopodobne, że istoty żywe w takiej przygodzie „nie pozyją se, a juści” .

  27. „Dlaczego wobec tego nie można mówić o równoważności energii i przestrzeni? ” – jak to nie można?! „Kowalski będziecie kopać od tego słupka do 16.00!”. Przestrzeń/energia/czas.

    I co z moim wyjaśnieniem paradoksu zgiętego kija? Może to być obszar zakrzywionej czasoprzestrzeni?

  28. Tak. Opisane wyżej zadanie odbywa się w przestrzeni riemannowskiej (rozmaitości Riemanna).

  29. Kobiety z reguły są zainteresowane metryką liniową, natomiast z punktu widzenia męskiego atrakcyjna kobieta powinna być jak najbardziej nieeuklidesowa.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.