Zacznę od ogłoszeń. Tylko do poniedziałku można się jeszcze zapisać na naszą konferencję w Ojrzanowie. https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-8-konferencji-lul/ Tak, jak napisałem wczoraj, w związku z dużą ilością zamówień promocyjnych, będą one realizowane sukcesywnie. Proszę więc o cierpliwość wszystkich, którzy zamówili książki w niższej cenie. Uprzejmie też proszę wszystkich, którzy zakupili książki w niższej cenie, by nie zwlekali z realizacją zamówień miesiąc lub dwa, jak to się czasami zdarza, ale by swój sukces zakupowy zaczęli świętować jak najszybciej. To nam bardzo ułatwi pracę.
Zapowiedziane wczoraj książki: „Handel wołami w Polsce” oraz „Między próżnią a metafizyką, czyli histerie starożytnych Greków” będą dopiero w przyszłym tygodniu. Jak zwykle wszystko się opóźnia. Dodam też, że „Woły” będą sprzedawane drogo, albowiem zrobiłem niewielki dodruk w cyfrze, a jak wszyscy pamiętają w książce są ręcznie klejone mapy, co bardzo podnosi koszt produkcji.
Teraz do rzeczy. Każdy kto czytał książkę „Przygody kapitana Magona” zorientował się, kim są jej bohaterowie. To są przedstawiciele semickiego plemienia, które obsiadło brzegi dzisiejszego Libanu i współpracując stale z Izraelitami produkującymi żywność w głębi lądu i opędzającymi się przed Filistynami za pomocą proc i noży, podbiło cały znany świat. Kapitan Magon nie ma żadnych problemów z zawijaniem do portów leżących na drodze do krainy Tarszisz, a jego największym kłopotem jest współbliźni z konkurencyjnego ośrodka handlowego. Autor, z pewną nieśmiałością, ale jednak, opisuje że Fenicjanie, którzy nazywają się tak nie wiadomo dlaczego, bo można by przecież mówić na nich po prostu Izraelici, mają też swoje ośrodki w głębi lądu. Są one zarządzane twardą ręką i przynoszą duże zyski. No, ale…wewnętrzne konflikty nie pozwalają na rozwinięcie biznesu tak, jak to wskazują preliminarze. Nie wszystko więc w świecie kapitana Magona idzie tak, jakby sobie tego życzyli admirałowie i sufeci z wielkich nadmorskich miast. Od czego jednak jest prawo? Od tego, by karać krnąbrnych i opornych. I tym się właśnie zajmują Fenicjanie w wielkich portach – przywoływaniem do porządku krnąbrnych kontrahentów z głębi lądu. Czynią to za pomocą krzyża lub lochu, z którego delikwent nie ma właściwie prawa wyjść.
Tak, jak to już kiedyś pisałem w powieści tej występują narody dobre i złe. Źli są mieszkańcy Tarszisz, czyli dzisiejszej Hiszpanii, a dobrzy są Hellenowie. Przypominam, że jesteśmy w świecie na tysiąc lat przed Chrystusem. Tworzą się zręby cywilizacji helleńskiej, a u ich początków stoi kapitan Magon i jego dzielna załoga. Pozostawmy ich teraz samych sobie i przeskoczmy o te tysiąc lat do przodu, by zobaczyć jak kończy się karatgińskie imperium morskie. I w jakiej tradycji ono funkcjonowało. Była to tradycja helleńska. Kartagina u swojego schyłku jest krajem zhellenizowanym, Hannibal jest w zasadzie Grekiem, który szuka pomocy u innych Greków mieszkających na wschodzie. Dlaczego więc Rzymianie nazywani są dziedzicami tradycji greckiej i dlaczego w ogóle mówimy o kulturze grecko-rzymskiej? Pytam, jak głupi, albowiem opuszczałem, znudzony jak mops, zajęcia z historii antycznej na studiach. Nie sądzę też, żeby kwestię tę tam wyjaśniano. Termin bowiem „kultura grecko-rzymska” służy do tego, by uwodzić nieletnich i do niczego więcej. Bo niby dlaczego nie ma terminu „kultura grecko-scytyjska”, albo „kultura grecko-fenicka”? Byłby one bardziej uzasadnione niż formuła „kultura grecko-rzymska”? Nie ma, albowiem zadbali o to Rzymianie, niszcząc wszystko, co miało jakikolwiek związek z Kartaginą. Wszystko zaś co miało związek z Helladą i Scytią zniszczyli Macedończycy.
Następnie zaś i jedni i drudzy podłączyli swoich bożków do znanych z ówczesnych narracji bogów greckich i stworzyli system. Tylko, że ten system był fikcyjny, sztuczny i potrzebował wielu uzasadnień, żeby istnieć. Stąd, jak przypuszczam, wysyp promacedońskich filozofów i rzymskich autorów podkreślających to, co dziś nazywamy ciągłością kulturową Grecji i Rzymu. Tak naprawdę republika rzymska zajmowała się, w kluczowym okresie swojego istnienia, rozwalaniem świata hellenistycznego i adaptowaniem najlepszych jego kawałków dla swoich potrzeb propagandowych. Jest to tylko oczywiście taka narracja, ale sami przyznajcie, że inspirująca. I pomyślcie teraz ile książek, w jak ciekawych formatach można by napisać, posługując się tym wytrychem? One jednak nigdy nie powstaną, albowiem to, co nazywany kulturą grecko-rzymską, albo wręcz kulturą łacińską, służy jedynie werbunkowi propagandystów. Sposób zaś w jaki poznaje się i bada tę kulturę polega – w zasadzie – na powtarzaniu znanych od stuleci formuł i przybieraniu różnych, mało autentycznych póz. No i na wydawaniu opinii oraz ekspertyz. Dotknęliśmy tu bardzo ważnego problemu – sensu i istotnej roli eksperymentów literackich. Ja bowiem właśnie w takich formułach dostrzegam ów sens, ale jestem chyba jedyną istotą na Ziemi rozumiejącą ten problem w opisany wyżej sposób. Eksperyment literacki w naszej – judeochrześcijańskiej – kulturze długą tradycję i polega na prowokacji wobec tej właśnie kultury. Oczywiście, moja propozycja też jest prowokacyjna, ale to co znamy jako eksperymenty literackie, służy innym rodzajom zamieszania. Są bowiem te eksperymenty na sztywno połączone z rewolucją i ich celem jest wskazanie maluczkim, że rewolucja nie jest wcale zła. Można się nawet przy niej nieźle zabawić. Na przykład pisząc prowokacyjne, denerwujące konserwatystów książki. Jakoś nikt jednak nie myśli o pisaniu książek, które zdenerwują aparat propagandowy komitetu centralnego. Nikt też dziś nie kręci takich filmów. Przeciwnie, najnowsze dzieło Agnieszki Holland, to wprost rewolucyjny produkcyjniak, który – dziwnym zrządzeniem losu – zupełnie jak te rzymskie bóstwa z helleńskimi – połączony został z tradycją wolnościową. Towarzysz Różański pomalował sobie paznokcie na czerwono i płacze, że mu je zerwali pisowscy siepacze. Tak to wygląda, a najgorsze jest, że wielu z nas skłonnych jest uwierzyć w ten cyrk. Powołują się przy tym ci ludzie na coś, co jest istotą każdego literackiego eksperymentu – na wartości artystyczne. I teraz uwaga – nie ma żadnych wartości artystycznych i wiadomo o tym od dawna. Są tylko zawoalowane naciski polityczne i budżety. Naciski mogą być też niezawoalowane, a budżety tak wielkie, że da się za nie zbudować pałac kultury i nikt nawet nie kwiknie. Polemiki zaś z tym pałacem są bezzasadne. Te rzeczy zwykle określa się jako „wartości artystyczne” czyli opakowane w oszukaną intencję chamstwo i pieniądze.
Większość eksperymentów literackich nie jest śmieszna. Nawet nie może być, albowiem ludzie podchodzą do książki i do tekstu w ogóle, bardzo serio. Wiem, bo sam zrobiłem eksperymenty literackie. Dało mi to bezcenną wiedzę na temat reakcji czytelników, na szczęście nie moich. Każda brednia musi być podana ze stosową powagą, a tak zwana inteligentna rozrywka nie ma z tym mechanizmem żadnych szans. Liczy się tylko budżet na promocję i wsparcie organizacyjne. Ludzie zaś, w większości, śmieją się na dany sygnał z rzeczy całkowicie niezabawnych.
Dlaczego nikt nie próbuje pisać eksperymentalnych powieści, których bohaterami byliby Kartagińczycy całkowicie przypominający Greków? Dlaczego nikt nie pisze powieści historycznych, których bohaterami byliby zhellenizowani Scytowie? To jest jeszcze dziwniejsze, kiedy bowiem otwieramy książkę pod tytułem „Łowcy przygód w odległych krainach. Wielkie pionierskie podróże i wiedza antyku o świecie”, uderza nas tam takie zdanie – cytuję z pamięci – za Uralem ilość stanowisk archeologicznych grecko scytyjskich znacznie się zmniejsza. Czyli, że przed Uralem ilość tych stanowisk jest bardzo duża? Tak możemy to rozumieć, prawda? To zaś z kolei oznacza, że nasz kolega Pioter może mieć rację w swoich rozważaniach. Pewnie nie we wszystkim, ale w wielu momentach na pewno. Oczywiście, jesteśmy tu dyletantami i wiele spraw umyka naszej uwadze. Na pewno jednak każdy wie, co to było złoto Scytów. I aż dziwne się wydaje, że o tym iż było to w rzeczywistości złoto Greków, mówi się jakoś tak półgębkiem. Z tymi eksperymentami literackimi to ja oczywiście żartuję. Każdy bowiem wie, że eksperyment taki, to po prostu pokazanie gołego tyłka. I tylko to jest zrozumiałe dla publiczności. Reszta to cholerne nudy. No, ale może to się kiedyś zmieni. Z tą myślą między innymi wydaję swoje dziwne i niezrozumiałe dla wielu ludzi książki.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/
Krótko:
z punktu widzenia Konstantynopola (Delf) wojna rosyjsko – ukraińska nie jest żadnym problemem, bo obydwa kraje nie kwestionują zależności do Konstantynopola, a jedynie Ukraina chce zacieśnić stosunki z Nowymi Delfami, czyli Philadelphią.
Niemcy są krajem delfickim, więc dla nich nie ma absolutnie żadnego znaczenia, jaki będzie rezultat wojny – serdeczne stosunki Niemiec z Rosją i Ukrainą nie doznają uszczerbku.
Polska zaś jest krajem rzymskim – ani delfickim, ani jerozolimskim i powinniśmy dbać o własną siłę oraz siły Rzymu, w tym także o nasz autorytet w świecie, żeby na przykład skutecznie handlować z krajami BRICS.
Do złota Scytów ponoć pierwszy dorwał się Piotr I , zwany Wielkim chyba z tego powodu, i jego następcy. Kopali w kurhanach i to co znaleźli przetapiali. Ponoć było tego bardzo dużo.
Prosze Pani, bylem w ostatnia niedziele na spacerze u nas w lesie i doszedlem do kurhanu celtyckiego (Keltenschanze) i tam znajdowano podczas badan archeologicznych takie kawalki zlota:
https://cdn.prod.www.spiegel.de/images/0c7742f2-96c9-4a77-b187-9cd845ad7d8b_w948_r1.778_fpx34.72_fpy50.jpg
Najwiekszy zloty skarb celtycki w Bawarii odkryto w 1999 roku w Manching, w miejscowosci niedaleko fabryki samochodow Audi. Zloto bylo wystawione w lokalnym muzeum. W 2022 roku pewien ksiegowy, sklepikarz i pracownik firmy rozbiorkowej dokonali wlamania do muzeum przecinajac najpierw swiatlowod, przez co 13.000 mieszkancow nie mialo pradu i zostaly wylaczone systemy alarmowe.
Eksponaty zostaly czesciowo zniszczone przez przetopienie – powiedzial Oberprokurator miasta Ingolstadt Nicolas Kaczynski.
Nie ma eksperymentow! Sa dywersje jerozolimskie i delfickie (konstantynopolitanskie)!
Zloto jerozolimskie jest przechowywane w bezpiecznych miejscach w Niemczech i Szwajcarii. Czesciowo w Stanach.
https://youtu.be/7aD4BcX1bLc?si=ZOwXyo6IbBWA4Jtd
Trzeba powiedziec, ze ci panowie sa inteligentniejsi od czlonkow aktualnie naszego rzadu, ktory pomylil nasze interesy na arenie miedzynarodowej i racje stanu:
https://youtu.be/lqcRkZcQiz0?si=kxMfB0oQxGBS6Vxp
Kelly’s heroes
https://youtu.be/-gHxbCG6R0w?si=wzX9z8aXsnNDNVxx
A Niemcy czyje interesy pomylili ze swoimi?
Wczoraj rozmawiałam z kimś, kogo nie podejrzewałam o sympatię do obecnego rządu. Powiedział tylko tyle, jeśli Polacy nie zagłosują na obecnie rządzących, będą gorzko płakać.
O ile rzad utrzyma ten kurs, ktory wczoraj obral lub przedwczoraj.
A co na to – juz wkrotce – magister Jacek Bartosiak, a moze nawet Jacek B. ksywa „profesor”??
Ilu mamy takich profesorow?
Czyżby Bartosiak powiedział coś pozytywnego pod adresem obecnej ekipy?
Nadepnal komus na odcisk albo nie ma plecow.
Na tej „wojnie” jeńców się nie bierze.
Magister na tle nakladu:
https://x.com/BartosiakJacek/status/1647246455336206336?s=20
Zupełnie jak moja siostrzenica, gdy miała 4 latka. Dźwigała książkę tak około 2kg i skomentowała : „Wiedza waży.”
W zasadzie w Polsce powinno juz dawno temu dojsc do puczu wojskowego, jak w Gabonie, bo najbardziej poszkodowani sa wysocy ranga wojskowi. Teraz nie maja nawet czym dowodzic, bo zabrano im wszystkie zabawki. W lepszej sytuacji jest nawet WOT i rolnicy od Kolodziejczaka, bo oni jeszcze maja sprzet rolniczy i w liczbie kilkuset tysiecy „kosynierow” moga zrobic jakis protest, chyba ze Glapa zablokuje im konta bankowe, jak kierowcom w Kanadzie.
Magister moze byc teoretycznie obwiniany o degradacje wojskowych i byc kozlem ofiarnym tych przemian, a w zasadzie dywersji na polskiej armii.
M. Budzisz też przy Bartosiaku, ale jakoś osobno będąc mówił że chodzi o wejście z całym żywnościowym ukraińskim towarem do Europy .
wejdą, nie wejdą ????
A normy unijne spełniają? Już normy nie są ważne?
Masa, to co zostało zapiera dech, a ile zniszczono. Cała Ukraina była pokryta tymi kurhanami, ale wszystko przepadło wraz z pismami na temat Scytów
Ponoć pisma zostały zniszczone wraz z przyjściem islamu.
M. Budzisz po historii (ukonczyl/nie ukonczyl?) byl ministrem finansow w rzadzie Buzka i teraz jest prezesem kilku firm zajmujacych sie doradztwem finansowym, a w wolnym czasie jest ekspertem od Rosji i od zagadnien gospodarczych.
Moze pt. Gospodarz minal sie z powolaniem, bo przeciez odpowiednie kwalifikacje posiada – wydal ksiazke o wołach, wspomnienia prominentnych zydow itp.
A taki doktor Bartoszewicz z SGH, ktory pisal ustawy. jest jakims nedznym asystenciną czy pracownikiem na uczelni bez mozliwosci przebicia sie.
https://youtu.be/smY4Swajz-I?si=4XIiaDCDouTsozkB
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.