paź 282019
 

Kolega przesłał mi wczoraj link do wywiadu z Markiem Grechutą, nagrany w czasach kiedy pan Marek był młody, piękny i wypowiadał się mądrze i na temat. Przeprowadzono ten wywiad w czasie nagrywania płyty w studiu Polskich Nagrań. Była to płyta szczególna, z muzyką do utworów Tadeusza Nowaka. Ja oczywiście zaraz ocenię ten wywiad i to co tam słychać w nagraniu, ale najpierw Wy tego posłuchajcie.

https://www.youtube.com/watch?v=-Lq0yciZ5A8&fbclid=IwAR33oYIauAiEN7A7HMdYBxK7MuwLqoGJ9G2W0_YylpAShA-1wDjwmiXtaA0

Widzimy i słyszymy wyraźnie, że Marek Grechuta, który ma na tym nagraniu trochę ponad 30 lat, a niechby nawet miał i 40, jest człowiekiem kompetentnym i zawsze przygotowanym do tego, by zmierzyć się z problemami, jakie stawia przed nim jego zawód. On nie jest kreatorem żadnych muzycznych przestrzeni, nie jest demiurgiem, nie jest czarownikiem. To jest człowiek świadomy ograniczeń i zmagający się z tymi ograniczeniami z uśmiechem na ustach. Inaczej bowiem nie można. Nie można popadać w depresję, zadumę nad losem świata i temu podobne stany, kiedy człowiek ma nagrać płytę do tekstów Tadeusza Nowaka, a do dyspozycji ma studio na godziny i chór niezdyscyplinowanych madrygalistów. Co z tego rozumie przepytujący go dziennikarz? Powiem wprost i od razu przeproszę. On gówno rozumie. On rozumie z tego tyle co Zychowicz z historii. Dziennikarz zadaje pytania, w które wplecione są tytuły płyt Marka Grechuty i fragmenty piosenek, które wykonywał. Po co to robi? Bo mu się zdaje, że to taka sztuka i łącząc profesjonalizm dziennikarski z fragmentami twórczości Grechuty, dokonuje jakiegoś czarnoksięskiego zabiegu i tworzy nową jakość. Wszyscy widzimy jak to wygląda i jak zażenowany jest postawą tego człowieka Marek Grechuta, który uporczywie próbuje mu wyjaśnić na czym polegają rzeczywiste problemy artysty, który wynajął sobie studio nagrań na godziny. Wywiad ten był, być może, bo nie wiem tego na pewno, ostatnim wywiadem, w którym człowiek utalentowany próbował wyjaśnić tak zwanemu laikowi jak się sprawy mają, ale tak naprawdę. Odsłuchałem inne wywiady Marka Grechuty z lat późniejszych i on już jest dokładnie przystosowany do tego, czego oczekują odeń dziennikarze. I to jest w mojej ocenie groza. Jak wiemy pan Marek nie miał lekkiego życia, a zmarł niespodziewanie dla nas 13 lat temu. Mocno się wczoraj zdziwiłem kiedy sprawdziłem tę datę. Tyle lat….Nie wiem jaki był udział dziennikarzy, funkcjonariuszy, mediów i całej tej chałastry w zdegradowaniu i wpędzeniu w alkoholizm najpierw, a potem w depresję Marka Grechuty, ale myślę, że spory. Poznaję to po zapale z jakim Grechuta próbuje wyjaśnić temu durniowi o co chodzi. Dziś już nikt nie próbuje, bo „wywiadowcy” wygrali. Wszystkie tajemnice warsztatu zostały zredukowane do anegdot, bełkotu o przemijaniu i metafizyki wyciągniętej z gumowca. Przyczynili się do tego także słabi poeci oraz ci z dziennikarzy, którzy mając wiele na sumieniu, próbowali to sumienie uspokajać, rzekomymi głębiami. Dziś nikt nawet nie próbuje nikomu tłumaczyć doświadczeń, jakie są udziałem artysty. I teraz słów kilka o nich. Tak jak to już kiedyś napisałem, są one całkowicie hermetyczne w tym sensie, że nie można ich zwerbalizować i przekazać komukolwiek w procesie jakiejś edukacji czy czymś podobnym. To są głupoty. Dlatego, na pewnym, istotnym poziomie, figura mistrz-uczeń jest figurą fałszywą, i służy tylko podnoszeniu samooceny funkcjonariuszy i propagandystów. Wiem to na pewno i stąd bierze się moja głęboka niewiara w tych wszystkich tutorów, mentorów, przewodników po świecie i podobnych oszustów. Sposób interpretacji problemów warsztatowych artysty tak, by było one zrozumiałe dla „prostaczka” ma swoją praktyczną funkcję. Jest to funkcja wychowawcza. Chodzi o to, by wychować – na zasadzie mistrz-uczeń – całe rzesze artystów fałszywych, którzy za nic będą mieli intuicję, słuch i wyczucie koloru, więcej – oni nawet nie będą potrafili niczego udatnie naśladować – za to zawsze będą wiedzieli co powiedzieć dziennikarzowi, żeby był zadowolony i w jaki sposób zaprezentować się mediom. Nie ma dziś żadnej organizacji, której by zależało na istnieniu artystów z ducha, takich jak Marek Grechuta. Jestem pewien, że gdyby pan Marek pojawił się dzisiaj i zaczął robić karierę musiałby się tłumaczyć z tego, że bierze na warsztat poezję Nowaka, a nie na przykład Słowackiego, a w ogóle to dlaczego nie opracuje na nowo z podkładem muzycznym „Stepów akermańskich”. Choć może w tym przypadku jestem zbyt wielkim optymistą.

Doszliśmy do stanu i sytuacji, w której nie tylko akademia staje się funkcją mediów – z jednej strony, albo organizacji tajnych i globalnych z drugiej. W ten sposób zagospodarowano również talent en masse. Wręcz ten talent unieważniono, po to by ludzie go pozbawieni mogli stać się przekaźnikami propagandy i udawać przy tym artystów.

Podkreślmy to raz jeszcze – Marek Grechuta, architekt z wykształcenia, poeta, muzyk, śpiewak, człowiek wielu talentów, zmagał się przez całe życie, jak każdy człowiek praktyczny, z oporem materii. Wiedział też, że w zawodzie, który wykonuje nic nie udaje się od razu i nic nie jest proste do wykonania, choćby po stokroć było tak oceniane. Musiał się też zmagać z samozwańczymi interpretatorami jego działań, którzy oceniali je przez pryzmat efektu. Nie wiem jak to jest, że poetę albo muzyka, malarza czy grafika, o pisarzach nie mówię, bo oni się w zasadzie nie liczą, każdy chętnie ocenia poprzez efekt jego działań. Nie robi tego samego w przypadku gospodyni lepiącej doskonałe pierożki, z takim zawijanym grzebieniem, bo wie, że sam by takiego nigdy nie ulepił. No, ale z muzyką i wierszami jest inaczej, bo gdzieś na dnie serca hołubi ten dureń przekonanie, że gdyby tylko przyszło mu działać w sprzyjających okolicznościach, też by tak potrafił. No więc tak – nie ma żadnych sprzyjających okoliczności jeśli idzie o twórczość. Wszystkie są niesprzyjające i w pokonywaniu ich manifestuje się talent i wielkość. To widać po tym wywiadzie.

A teraz inny wywiad. Oto on:

https://m.niezalezna.pl/294774-tlumy-na-spotkaniu-z-tomaszem-sakiewiczem-dzis-premiera-jego-najnowszej-ksiazki-foto-13854

Mamy tu wszystko o czym powiedziałem: uzurpację, próbę podkreślenia swojej pozycji poprzez nieistniejący talent, co w istocie sprowadza się do oszukiwania dzieci i fundowania im tak zwanej „dobrej zabawy”. Oto dziennikarz, który doszedł do wniosku, że nie ma sensu przepytywać na okoliczność twórczości jakiś tam artystów, którzy nie mają nawet pojęcie jak funkcjonują spółki skarbu państwa, lepiej samemu coś napisać. I oto proszę – udało się! Jest sukces! Nie chcę oceniać tego dzieła pod kątem naśladownictwa, ale pewną sugestią może być czapka na głowie autora i czapki na głowach tych dzieci obok niego. A na koniec proszę, oto cytat-motywacja, którą autor się posługuje, by wyjaśnić co pchnęło go do napisania tej książeczki.

Dałem dwuznaczny tytuł, bo mówi o pociągu, ale też o chęci życia – tego, że życie jest wspaniałe, jest piękne, ma swoje barwy

Na dziś to tyle, dziękuję

  19 komentarzy do “O praktyce, teorii, interpretacji i oszustach”

  1. Jeśli ta książka Sakiewicza rzekomo „dodaje nadziei”, to nawet nie wyobrażam sobie, co by się stało z autorem tego cytatu po przeczytaniu fragmentu Ewangelii albo wspomnień ks. Blizińskiego.

  2. Słowackiego tez bierze na warsztat, choć (niestety) tylko jednym utworem – ale za to pięknie zaśpiewanym „Niechaj mnie Zośka o wierszyk nie prosi…” Pięknie zaśpiewanym.

    Gdyby ktoś (bo ja jestem gamoń) zalinkował z You Tuba wykonanie wiersza Słowackiego przez  Marka Grechutę, to byłoby to piękne podsumowanie Coryllusowego tekstu rozważającego profesjonalizm Artysty Muzyka – z nieprofesjonalnym dziennikarzem.

    Coś jakby w ślad za słowami Słowackiego : niechaj mnie dziennikarz o wywiad nie prosi… bo nie rozumie tego co to jest muzyka”

    Z góry dziękuję

  3. Tak w nawiązaniu do Krakowa, niedawno byłam świadkiem pracy dyrygenta prowadzącego chóry itd. p. Bębenka (chyba od krakowskich O.O. Dominikanów) – to on jest też jak Grechuta „człowiek – muzyka”.

  4. Ciekawe czy „Sakiewka” faktycznie tę książkę napisał czy też podobnie jak Cenckiewicz wyręczył się niewymienionymi na okładce „paniami redaktorkami”…

  5. „Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi” – śpiewa Marek Grechuta

    https://www.youtube.com/watch?v=Z4TpjCV-YwI

  6. OSZUST  SMOLENSKI…

    … i pisanie bajek – wczesniej dla Ali i Marysi, a teraz dla synkow – to je dobre  !!!

    Ten typ jest juz dawno  ZAORANY… i zaorane jest jego srodowisko.  Zapewne merdialnia Ssssakiewicza  sie zwija – stad pomysl na te GNIOTY  dla dzieci, ktore juz niebawem dolaczone zostana do kazdego egzemplarza  gapol’a, coby pan redaktUr  se zarobil  !!!

    Koncze juz, bo ten OSZUST i wszystko co on „robi”  dziala na mnie jak czerwona plachta na byka, nie potrafie byc wobec tego  folksdojcza-propagandysty  obiektywna,  a nie chce sobie i innym psuc pieknie zapowiadajacego sie dnia.

  7. Chciałem odsłuchać wywiadu…i nie moglem gdyż materiał należy do Crowley Media. Ciekawa nazwa czy ktoś wie co to są za ludzie stojący za ta spółką?

  8. Są ludzie, którzy obcując z kimś lepszym od siebie chcą pokazać jak bardzo są wyluzowani w ich towarzystwie, że traktują ich z buta. Ci mali, zakompleksieni ludzie często zostają dziennikarzami lub  aktorami i wtedy możemy efekty ich prostactwa oglądać w mediach. Aktorka Kulig tak bardzo podchodzi na luzie do hollywoodzkich gwiazd, że traktuje je jak tekturowe tło do zdjęć, w które wsadza swój prostacki łeb, albo jak misia w Zakopanym, z którym robi się fotę z miną kretyna.

    https://www.kobieta.pl/artykul/joanna-kulig-w-ogniu-krytyki-chodzi-o-zdjecie-z-bradem-pittem-181204092111

  9. Tak…

    … ta nedza Kuligowa jest bardzo wyluzowana – to zdjecie samo mowi za siebie, a dla mnie jest zwyczajnie oblesne.  Mysle, ze on BP nawet  nie kojarzy tego maszkarona  !!!

  10. Ostatnio zacząłem przeglądać you tube z wywiadami z Robertem Brylewskim. Dzisiaj wpadłem na taki https://www.youtube.com/watch?v=ZfCjTPHzFY8

  11. dziewczyna z magla … nie może być inaczej

  12. Dużo się odcisnęło na twarzy pana Roberta od tamtego czasu. Ze dwadzieścia lat już nie widziałam jego twarzy z czasów młodości i pierwsza myśl to, że jego pierwsze i ostatnie zdjęcia mogłyby służyć za ilustrację do Portretu Doriana Greya

  13. Marek Grechuta musial się zmagać i z innymi przeciwnościami. Polecam wspomnienia Urszuli Sipińskiej p.t. „Hodowcy lalek”

  14. Może raczej brak doświadczenia z fotografami, którzy właśnie za takie zdjęcia dostają forsę. Przypomnijmy sobie fotografów rodzimego chowu i ich bardzo prawdziwe zdjęcia Lecha Kaczyńskiego.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.