cze 222015
 

Szczecin to miasto liczące 450 tysięcy mieszkańców, jest duże, położone nad wielką rzeką, w środku miasta mamy port, gdzie wyładowuje się statki i to na takich szczurach lądowych jak ja robi wielkie wrażenie. W Szczecinie jest lokalne radio i lokalna telewizja a także dwie duże regionalne gazety. Mają tam też niezłą komunikację miejską oraz tak zwane ośrodki kulturalne, z których najważniejszy jest zamek książąt pomorskich. Miasto jak wiecie składa się ze skwerów i placów, z których promieniście rozchodzą się ulice. Nie jest łatwo poruszać się po Szczecinie, ale można się przyzwyczaić. W środku miasta są dwa ważne place, jeden to plac Grunwaldzki, a drugi to plac Lotników. Na tym ostatnim właśnie, tuż pod pomnikiem Colleoniego ustawiono mniej więcej 50 metrowej długości brezentowy namiot, a w środku stłoczono stoiska z książkami. Przez całe trzy dni targów zastanawiałem się jak w takim mieście można było zaaranżować coś tak absurdalnego. Przed namiotem ustawili jeszcze scenę i tam produkowali się różni artyści, od zespołów gospel z Ekwadoru do Jana Nowickiego z Kowala, który opowiadał o swoich dziewczynach.
Z początku myślałem, że organizatorzy czyli Murator nie porozumieli się z lokalnymi animatorami kultury i władzą, ale nie, porozumieli się, bo na początku wystąpili różni ludzie ze Szczecina i opowiadali, jak bardzo się cieszą, że miasteczko literackie, czyli te całe targi trwające trzy dni, do nich zawitało. Okay, ja też się cieszyłem, że przyjechałem do Szczecina, bo to ładne miasto, no ale ono nie może firmować tak słabo zorganizowanych imprez. Najważniejszą atrakcją tych targów, było to, że nie trzeba tam płacić za stoiska. No, ale wynika to wprost z obaw organizatorów, że jeśli wprowadzą opłaty nikt nie przyjedzie. Nie ma bowiem póki co sposobu, by przyciągnąć wystawców innych niż korzystający ze środków publicznych oraz desperaci, którzy jeżdżą wszędzie, bo muszą. Z tego mechanizmu można uczynić atut, bo niby dlaczego na każdych targach ma być obecne wydawnictwo Czarne, albo WAB? No, ale może wykorzystajmy ten atut do końca i zaprezentujmy innych niż promowani przez wymienionych autorów. To może być dobry kierunek rozwoju. Dlaczego ma być tak, że na imprezie nie ma wydawcy, a w konkursie organizowanym w Szczecinie wyrywa jego książka? Organizatorzy, jak zawsze zresztą, postawili na tak zwane sławy. Tyle, że ludzie mają w nosie te sławy, bo kto niby miałby się ekscytować w mieście Szczecinie Sylwią Chutnik? Czy nawet tym Janem Nowickim? A było znacznie gorzej muszę Wam powiedzieć. Jakiś pan, tłumacz poezji, przemawiał do pustych krzeseł, a inny do jednego tylko słuchacza, który zaraz zasnął. Wyglądało to dantejsko i dziwacznie. Z jednej strony Colleoni na szkapie, z drugiej ta scena, na scenie cztery rzędy krzeseł. W pierwszym rzędzie jeden śpiący gość, a naprzeciwko niego przy stoliku jakiś biedak opowiadający, z zastosowaniem modulacji głosu, o swoich osiągnięciach wydawniczych.
Promocja miasteczka literackiego w Szczecinie była gorzej niż zła. Zaproszono lokalną telewizję i lokalne radio. Telewizja nie pokazała ani jednego materiału z tych targów, pokazywała za to newsy z województwa Warmińsko-Mazurskiego. Nie wiem co z radiem, bo go nie słuchałem. No, ale jak przyszła do mnie pani z mikrofonem miała właściwie tylko jedną kwestię do omówienia – czy warto organizować takie imprezy w Szczecinie. I co? Miałem powiedzieć, że nie warto? Oczywiście, że warto, ale trzeba się dogadać z zamkiem, trzeba przyciągnąć trzy razy tyle wystawców, zapewnić im jakieś warunki, urządzić rzecz pod dachem, albo na zamkowym dziedzińcu właśnie, trzeba postawić na promocję bezpośrednią, a nie na te kulawe media, które nie są najwyraźniej zainteresowane niczym. No i trzeba dać szansę autorom innym niż Chutnik i Nowicki. Bo oni nie obchodzą nikogo. Nowickim z tego co zdążyłem zauważyć nie interesował się nikt poza wspomnianą tu już panią z radia.
Oczywiście pokusa, by ściągnąć z wystawców opłatę będzie przy takich zmianach wielka, bo powierzchnia w zamku pewnie coś kosztuje, ale może nie trzeba od razu zaczynać od jakichś zaporowych stawek, może najpierw trzeba wypromować tę imprezę?
Organizowanie targów książki pod namiotem, bez dostępu do bieżącej wody i łazienki uważam, za pomysł horrendalny. No i ta promocja….W Szczecinie okazało się, że media nie spełniają swojej funkcji promocyjnej. Być może nie spełniają już także funkcji propagandowej, ale o tym pogadamy kiedy indziej. Myślę, że o wiele lepiej byłoby gdyby organizatorzy kolportowali ulotki w mieści i na osiedlach niż zapraszali tych lokalnych redaktorów, bo to była po prostu klęska.
Opowiem teraz o kilku przygodach, które nam się zdarzyły. Oczywiście przyszło wielu stałych czytelników, ale byli też tacy klienci, którzy widzieli nasze książki po raz pierwszy. Przyszedł, na przykład pewien pan, który się bardzo zainteresował książką czeską. No i zaczęliśmy gadać. Okazało się, że jest on protestantem. Tłumaczył mi jak to było z tym Husem, jakie okropne były postępki Kościoła i jego hierarchów. Mówił o tym, że wraz z kolegą przygotowują wystawę pod tytułem „Hus w kulturze” czy też może „Luter w kulturze”, już dobrze nie pamiętam….gadał i gadał. Ja też gadałem i próbowałem przekonać go, żeby zrobili wystawę pod tytułem „Husytyzm a gospodarka rolna Czech do połowy XV wieku”. Potem opowiedziałem mu o tych stawach rybnych na południu zakładanych przez rodzinę Rożemberków. On zaś słuchał i kiwał głową. Na koniec znów wrócił do tego Husa i powiedział, że w tym roku obchodzą uroczyście rocznicę męczeństwa tego świętego męża. Ja na to, że dyplomatycznie nie umieściłem w mojej książce historii Jana Sarkandra. On kiedy to usłyszał, jakoś tak stężał w sobie, skrzywił się, powiedział – a to ja przepraszam i poszedł bez pożegnania. Miałem szczerą ochotę z nim porozmawiać i przedyskutować różne kwestie. Okazało się jednak, że o żadnej rozmowie mowy nie ma, dyskusja odbywa się w jedną tylko stronę i szans by tę tendencję odwrócić zdaje się nie widać. Jaki jest więc sen tego całego ekumenizmu, że spytam? Dlaczego mamy rozmawiać o Husie, a nie mamy rozmawiać o Sarkandrze, albo o katolikach pomordowanych z rozkazu Gustawa Wazy w Szwecji? Nie oczekuję rzecz jasna odpowiedzi na to pytanie, bo znam ją doskonale. Czekam teraz tylko na ten rok 2017 i bardzo się niepokoję.
Do Szczecina w przyszłym roku pewnie pojadę, bo droga jest dobra, właściwie cały czas jedzie się dwupasmówką, a jeśli akurat gdzieś nie drugiego pasa, to widać, że jest on w budowie i w przyszłym roku na pewno będzie.
Póki co zapraszam na stronę www.coryllus.pl i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

  36 komentarzy do “O promocyjnej roli mediów w Szczecinie”

  1. Stoiska z książkami były dodatkiem do sceny z aktorami 😉

  2. 1) Może brak bieżącej wody miał wymusić zwiedzanie miasta, bo jednak co 4 – 5 godzin nieunikniona jest regulacja systemu wodnego w organizmie. Myślę że targi miały te dwa cele tj. te książki i przymus zwiedzania.
    2) mam znajomych określają siebie „protestantami” dla nich jest jeden temat: stosy inkwizycji. Nic poza tym ich nie interesuje. Żadnych innych zdarzeń nie było w historii, tylko te stosy a wiemy że to nie tak.
    3) Co się czytelnikom podobało z Coryllusowej oferty?

  3. Baśń I i dzieci peerelu

  4. Może jednak trzeba było, w celach dydaktycznych, tego Sarkandra umieścić. Twoje książki są i tak niedyplomatyczne to jeden element więcej nie gra roli.

  5. W II tomie czeskim będzie.

  6. A zapomniałem powiedzieć, żeby Pan ode mnie pozdrowił moje miasto 🙂 , a jako Szczecinianin od urodzenia mogę tylko napisać nihil novi sub sole z wyjątkiem „dni morza” o których wszyscy wiedzą od lat to nic nie jest u nas dobrze zorganizowane, nigdy nie wiadomo o żadnym wydarzeniu, najczęściej informacja pojawia się jakiś tydzień po wszystkim. Nie zachwalałbym też tego transportu miejskiego bo pozostawia wiele do życzenia szczególnie w porównaniu z takim Brnem.

  7. Oczywiście ci znajomi bardzo ekscytują się i podobają im się stosy rozpalane przez inkwizycje luterską? Bo to jednak przedsięwzięcie spore było i jest czym się zachwycać. Tylu ludzi utłuc to mało kto potrafi tak sprawnie.

  8. Ekumenizm był ulubionym tematem mojego katechety-księdza. Zachwycał się niemieckim i francuskim socjalem oraz corocznymi ekumenicznymi spotkaniami młodzieży. Parę lat temu okazało się, że przestał być księdzem i wrócił na Śląsk do swojej ukochanej.

    Ciekawe kiedy zaczną diagnozować ekumenofobie?

  9. Trochę polecam Twoje ksiązki …i pozyczam …. jako podręczniki …..więc powinno w nich być wszystko co tylko jesteś Ty i Twoi komentatorzy w stanie znaleźc …. Nawet jak tylko zajawka , ale pełnym zdaniem …. a główny materiał może być w następnej ksiażce ….

    Tak jak z krucjatą dziecięca w najnowszej książce …

    Materiały na których się opierasz sa rozproszone ….Owszem w SN będzie odrobinka ……Ale może być tak , że w możu herezji która coraz szerzej się rozplenia ….. zostaniemy wyspą , do której tylko rozbitkowie którym coś pękło … w światopogladzie będą przybijać…I w tym pakiecie ratunkowym pt Basń jak Niedźwiedź powinno być jak najwięcej prowiantu ….

  10. …w morzu … sorry …

  11. Ta strona heretycka jest całkiem bezczelna …..Ziemia i ekologia jako religia , czy kult … odwieczny … Matki Ziemi ….. to obszerny temat . Jeszcze kiedyś o tym napiszę….

  12. W Szczecinie jest Akademia Morska na której jest klub studencki „Pod Masztami”, my dzięki gospodarzowi, mamy też „Szkołę Nawigatorów”. Tak jakoś mi się to połączyło w jedno: „Szkoła Nawigatorów Pod Masztami”…
    A tak nawiasem mówiąc, jako absolwent Wyższej Szkoły Morskiej (obecnie Akademii) właśnie w Szczecinie, to powiem, że kwartalnik „Szkoła nawigatorów”, to jest tytuł, który przyciąga uwagę studentów i absolwentów szkół morskich.
    Na następne targi warto więc może zabrać jakiś zaps kwartalnika – ale wcześniej przydałaby sie chyba jakaś akcja ulotkowo-informacyjna na samej uczelni i w jej akademikach. Trochę ludzi pewnie kupi z ciekawości a z tego mogą też pojawić sie stali czytelnicy. W Gdyni jest jeszcze jedna Akademia Morska…

    Pozdrawiam wszystkich Nawigatorów i Nawigatorki

  13. Dzis, dzis, dzis!
    Dzis, dzis, dzis!
    …………………….
    Wpadlem w rezonans
    przez poznawczy dysonans!

    Co tez uczynil Sarkandra, ze stezaly rysy „panu heretykowi”?
    Gdyby byl Pan uprzejmy… .
    ……………………..
    Kolejny stan wzbudzenia:
    Czy 2-krotne uzycie przymiotnika 'lokalne’ i 1-krotne 'regionalne’ ma rozbrzmiec w naszych uszach alarmem rzeczownika 'Heimat’?

  14. Nowicki to ten aktor ze Starego ?

  15. Ze starego portfela chyba…

  16. no proszę , napisałam wyżej o herezji ale i o neopogaństwie … Matka Ziemia …..a tu na salon24 ktos dał info , ze w czasie tych targów książki pod namiotem … na Zamku odbywało się …….Święto Kupały !!!!!

  17. Krytyczne uwagi Pana częściowo popieram.Musi Pan uwzględnić jednak cichy bojkot imprezy przez szczecińskich humanistów, związanych z Uniwersytetem Szczecińskim. Powodem tego bojkotu,o czym nie wie Pan,zapewne, jest fakt odebrania tej imprezy głównej pomysłodawczyni ,prof.Indze Iwasiow!
    Pozdrawiam Pana,milo było Pana poznać,następnego dnia miałam wrócić aby dokończyć naszą rozmowę o możliwych scenariuszach politycznych po wyborach,ale inne obowiązki mi przeszkodzily. Być może w przyszłym roku promocja ja będzie lepsza i przyjedzie Pan ponownie ze swoimi dzielam!

  18. Z innej beczki: wszyscy znają internetową Bibliotekę Narodową? Mają w zbiorach ciekawe rzeczy…

    „Każde w ogóle państwo otrzyma na Lombard Street pożyczkę za pewną cenę; z tą tylko różnicą, że jedne państwa mogą pożyczać taniej, inne zaś muszą płacić drożej”.

    W jednej z najczęściej cytowanych pozycji podczas kryzysu finansowego ostatnich lat Walter Bagehot opisuje reakcję Banku Anglii na panikę 1866 roku i jej długofalowe skutki. W wydanej w 1873 roku „niewielkiej książeczce” Bagehota znajdziecie argumenty na rzecz pożyczkodawców ostatniej instancji, uwagi o zaufaniu, kredycie i istniejących usterkach „systematu bankowego”.

    O obracaniu „ogromnymi summami”, ponawianych „pożyczkach dla całych państw i ludów” oraz „powszechnej nieświadomości co do polityki, jakiej bank trzymać się myśli”: polona.pl/item/575559.

  19. jak działają te tagi do cytowania 😀 w każdym razie od drugiego paragrafu do końca to ich opis tej książki. Mam nadzieję że kogoś to zainteresuje.

  20. Jak będziesz drugi raz tam jechał to nie jako @Coryllus tylko jako @Haselnuss!
    Będziesz miał wtedy wszystkie me(n)dia na swoje potrzeby 😉

  21. Gdzie można znaleźć jakieś informacje o prześladowaniach katolików w krajach skandynawskich, bo w internecie o tym słabo?

  22. Dla Coryllusa tu wchodze nie dla wiki.
    Takie trudne w zrozumieniu przyczyny zapytania?

  23. Najlepsza książka opisująca historię majstrowania przy pieniądzu i kredycie to „Pieniądz kredyt bankowy i cykle koniunkturalne” Jesusa Huerty de Soto

  24. Dobry wieczor wszystkim komentatorom,
    Jesli pozwolicie Kochani to w swietle kapitalnej dyskusji pod weekend’owa notka Pink Panther’a
    i dzisiejsza notka Pana Gabriela chcialabym powiedziec, ze niezaleznie z jak wielka pogarda,
    wrecz wrogoscia i nienawiscia do naszej swietej wiary i tym samym do nas samych jako katolikow,
    tego co sie dzieje w Kosciele i w Polsce, i we Francji odnosza sie oszalale z nienawisci merdia
    i w Polsce i we Francji – to prosze wierzyc, ze Duch Swiety caly czas wieje… i to wieje coraz mocniej!
    To jest cos nieprawdopodobnego… im wiekszy atak merdialny tym wiekszy zachwyt dla religii
    i dla chrzescijanstwa. To nie tak jak przedstawiaja to w TV, radio czy gazetach. Naprawde dzieje sie
    duzo dobrego. Ludzie sa spragnieni Pana Boga, zdecydowana wiekszosc naprawde zaczyna miec
    swiadomosc w jakim kierunku to wszystko zmierza. Jakies 2 tygodnie temu widzialam reportaz
    w TeleFrance2 w wiadomosciach o 20.00 czyli w tzw. najwyzszej ogladalnosci, ze bardzo duzo
    mlodziezy garnie sie do Kosciola, ze chodza czesciej na msze, ze mlode pary nie chca z wlasnego nieprzymuszonego wyboru „uprawiac sexu” przed slubem, ze biora udzial w formacjach przedmalzenskich, chca slubowac sobie w Kosciele, ze bardzo duzo mlodych i doroslych chce przyjac sakrament bierzmowania, ze coraz wiecej dzieci przygotowywane jest do przyjecia
    pierwszej komunii swietej… to sa i biali Francuzi, duzo czarnych z Afryki, duzo Azjatow, Chinczykow,
    Hindusow… naprawde! To jest cudowne, jak ten katolicyzm sie tu podnosi. Nasz umilowany
    Ojciec Swiety Jan Pawel II cieszy sie w calej Francji, caly czas niesamowita estyma, Papiez Franciszek
    tez. Z moich rozmow z Francuzami wynika zdecydowanie, ze oni sobie nie wyobrazaja zadnych
    zmian jesli chodzi o doktryne koscielna, naprawde nie zycza sobie zadnych zmian w Kosciele!
    To tylko te zawszone, komusze, laickie merdia robia taki „siwy dym”. Wiele osob mowi, bardzo wiele,
    ze jesli nastapia jakies zmiany to po prostu przestana chodzic do Kosciola! Taka jest pierwsza reakcja!
    Osobiscie, jestem absolutnie spokojna… zadnych zmian nie bedzie. Papiez Franciszek bardzo
    pieknie wspolpracuje z Episkopatem Polski, z ojcami redemptorystami na calym swiecie – nie mam
    zadnych obaw!
    Pisalam juz wczesniej, ze pieknie dziala i ewangelizuje we Francji Polska Misja Katolicka w Paryzu,
    ktora w przyszlym roku w lutym bedzie obchodzila przepiekny jubileusz – jesli sie nie myle – to
    175 lat dzialalnosci – najdluzsza misja katolicka w Europie! Napewno bedzie przepiekna i uroczysta msza swieta w paryskiej katedrze Notre Dame z licznym udzialem dostojnikow koscielnych polskich
    i francuskich… bylam 5 lat temu na jubileuszu PMK, w katedrze bylo z 5 czy 7 tysiecy wiernych
    i przed katedra tez… piekna pamiatka na cale zycie… w przyszlym roku tez sie wybieramy!
    TV KLAMIE!!! WYLACZ TV!!! TYLKO I WYLACZNIE SLUCHAJ I OGLADAJ MEDIOW KATOLICKICH!!! Tylko tyle, svp.
    Pozdrawiam wszystkich,

  25. Zakładam, że Paris trafnie ocenia to, co dzieje się we Francji, a podstaw iż robi to nietrafnie nie mam, więc trochę otuchy wlewa się w nasze serca. Jak sobie pomyślę, że tak w niedalekiej przyszłości zagrali byśmy z Francją w dwa ognie to pozbijamy te paskudy, co leżą pomiędzy nami i wtedy nie będą mieli wyjścia.
    Tu się rozmarzyłem, a wracajac do najblizszego czasu to życzę podładowania akumulatorów w czasie pobytu tutaj i wtedy nasz francuski łącznik przystąpi do dalszych relacji po powrocie do R. 🙂

  26. Msza trydencka też powoli wraca do łask. W Lublinie co niedziele jest ok. 100 osób. Mniej więcej połowa z nich to ludzie w okolicach 30 lub młodsi. Ludzie szukają świętości a nie tańców i kawałów w kościołach

  27. Tadmanie,
    À le naprawde sie tak dzieje! To naprawde widac i czuc, ludzie ze soba zaczynaja rozmawiac, sluchac.
    Moj ksiadz tu w Rennes mowil mi o tym bezposrednio, ze francuscy ksieza sa zszokowani tym
    „naglym” zainteresowaniem wiara… a wczoraj po mszy ksiadz Kamil przepraszal nas zgromadzonych
    na mszy w naszej renskiej kaplicy, ze 5 lipca bedzie ostatnia niedziela kiedy bedzie odprawiona
    msza swieta i odbedzie sie „parafialny gril”, potem ksiadz jedzie do Polski na urlop do rodzicow,
    i ze po wakacjach zaczynamy msza swieta dopiero13 wrzesnia… bo na koniec sierpnia/poczatek
    wrzesnia odbeda sie wielkie rekolekcje z ksiezmi z calej Francji!!!
    …Duch Swiety naprawde tutaj tez hula!
    Pozdrawiam,

  28. Sfinx’ie,
    Rzeczywiscie coraz czesciej i tu we Francji slysze o tej „mszy trydenckiej”. Nie za bardzo wiem
    „z czym to sie je” czy jest to msza po lacinie, jesli tak to ja bardzo chetnie wielabym udzial w takiej
    mszy. Bardzo mi sie podoba lacina, jednak nigdy jej sie nie uczylam… szkoda… ale pamietam
    jak Jan Pawel II podczas chyba swojej ostatniej pielgrzymki odwiedzil swoje rodzinne Wadowice,
    jak podjal dialog z mlodzieza, jak opowiadal o kremowkach po maturze, o teatrze, o nauce…
    i jak zapytal: „Czy wy wiecie co to jest lacina, greka”… Chyba nikt nie odpowiedzial, a On wiedzial…
    i powiedzial, ze „to jest cos wspanialego”… i ja tez tak mysle…

  29. Msza zwana trydencką czyli Nadzwyczajna Forma Rytu Rzymskiego, czyli tak jak się odprawiało od wprowadzenia Mszału Rzymskiego Piusa V(1570). A ten mszał w 1570 to nie było ułożenie na nowo czy zmiany ale zasadniczo kodyfikacja po prostu, a więc jest to ryt(forma rytu) wykorzystywana „na zachodzie” od starożytności. Choć po soborze watykańskim II wprowadzono Novus Ordo Missae czyli Formę Zwyczajną, czyli to co znamy powszechnie to „trydencka” nigdy nie była zakazana, a dzięki Benedyktowi XVI znacznie przywrócona do łask zwłaszcza dzięki jego motu proprio Summorum Pontificum. W ogóle Benedykt XVI to wielki orędownik tej Formy.

    Jeśli to coś pomoże to tutaj w trzech długich filmikach pokazanie jak się tak odprawia i co robi kapłan a co ministrant:
    https://www.youtube.com/watch?v=ZUCa0pkPBhs

    Dałem tylko pierwszą część ale youtub powinien wskazać druga i trzecią.

    To nagranie jest bardziej dla ministranta niż dla „zwykłego” wiernego, ale myślę, że dla zapoznania warto oglądnąć, choć może być nużące.

  30. Bog zaplac Pielgrzymie za link… obejrzalam tylko 15 minut i juz wiem, ze wcale mnie to nie nuzy…
    piekny jest ten ryt… obiecuje, ze obejrze tez pozostale 2 czesci.
    Przypomnialam sobie rowniez, ze 4 lata temu bylismy na wycieczce w pieknym L’Abbaye St.-Pierre
    de Solesmes de la Sarthe, tak w pol drogi miedzy Rennes a Paryzem, scislej pomiedzy Le Mans,
    a Angers, gdzie odbywaja sie msze chyba wlasnie tego rytu trydenckiego ze spiewem gregorianskim. Opactwo bajkowo usytuowane, a sama oprawa mszy wraz ze spiewem kilkudziesieciu
    ojcow Benedyktynow, po prostu… boska! Cos pieknego!
    … przy okazji dowiedzielismy sie, ze ojciec Benedyktyn Pierre Perignon, zwany Dom Perignion
    w 1714 roku w Opactwie, St.-Pierre d’Hautvilliers w Eperney, w Champagne-Ardenne opracowal
    metode musowania szampana, czyli o. Dom Perignon jest wynalazca szampana… to juz ponad
    301 lat temu! Z tamtego regionu do dzisiaj pochodza najlepsze szampany we Francji!
    Jednym slowem Benedyktyni to nieprawdopodobnie pracowici i uzdolnieni ludzie!
    Dobranoc i dziekuje za linka,

  31. Tak, dobrze Pani trafiła, klasztor w Solesmes to „szefostwo” całej kongregacji solesmiańskiej, do której należy też np. klasztor w Fontgombault. Cała ta kongregacja ma bardzo dużo chętnych do wstąpienia w szeregi zakonu i co chwilę nowy klasztor otwierają(często w miejscach gdzie kiedyś już były jakieś klasztory a oni przejmują opustoszały budynek i go zapełniają).
    Cała ta kongregacja żyje nie tylko liturgią, ale cały tryb życia zakonnego łącznie z brewiarzem czy rozkładem dnia i właśnie chorałem jest taki jak przed reformami posoborowymi po SVII. Bo te reformy(również zwane inaczej, np. destrukcjami) tyczyły się nie tylko rytu mszy ale całego życia zakonnego. I bardzo rozmyły i rozmiękczyły życie zakonne. A dziwnym trafem to właśnie te „tradycyjne” kongregacje, gdzie jest ciężej i ostrzej i z większą dyscypliną przyciągają chętnych, i to w dużych ilościach, a te „posoborowe” niezbyt

  32. Jak teraz czytam trochę to wychodzi mi tak, że to ten klasztor w Fontgombault jest najbardziej tradycyjny z całej tej kongregacji i za nim klasztory mu podległe, czyli te które oni założyli, albo przejęli. np w Wisques był już klasztor solesmiański ale wymierał(ostatnich kilku starych mnichów), więc Fontgombault wysłało tam swoich mnichów czyli przejęło ten klasztor pod swoje kierownictwo. No i narzucili „nowe” czyli „stare” porządki.

  33. Dzien dobry Pielgrzymie,
    Wlasnie ak sie dzieje… ludzie jakos podswiadomie garna sie do tradycji. Bardzo wielu nie
    podoba sie ten caly ekumenizm… juz sie najedli i doswiadczyli tej „cepeliady”…
    i maja serdecznie dosc. Np. w Paryzu jak wspolnota polska byla proszona o wziecie
    udzialu w takich wlasnie „spedach ekumenicznych”… to po prostu ludzie odwracali sie
    na piecie i zbulwersowani odchodzili… tak wiec teraz uwaza sie bardzo mocno
    na en ekumenizw, neokatechumenat czy inne poronione pomysly.
    Dzieki serdeczne Pielgrzymie za ciekawe informacje.
    Dobrego dnia i z Panem Bogiem,

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.