paź 242023
 

Zobaczyłem dziś zdjęcie zrobione przez kogoś w muzeum Polin. Widać na nim było okładkę książki Jana Tomasza Grossa pod tytułem „PiS i antysemityzm czyli pośmiertne zwycięstwo Dmowskiego”. Książka ta jest sprzedawana w tym muzeum, ma ona raczej broszurowy charakter, a na okładce nie ma nic poza tytułem i nazwiskiem autora. Można więc śmiało rzec, że jest to paszkwil wydany po taniości, który ma przekonywać i tak przekonanych, że PiS to faszyści. Nawet nie muszę dodawać, że muzeum to jest finansowane ze środków państwowych. Muszę jednak dodać, że PiS za swoich rządów stworzył inne muzeum – Getta Warszawskiego – gdzie można kupić wydany sporym nakładem album Tomasza Bereźnickiego „Getto płonie”. Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że kiedy już internauci zauważyli książkę Grossa, która jest zbiorem kłamstw i przeinaczeń oprawionym w najtańszy papier, rozpocznie nad nią znany wszystkim z innych, podobnych okoliczności sabat oburzenia. Album Tomka zaś nie zostanie nawet wspomniany. Dlaczego tak się dzieje? Powód jest prosty – zostaliśmy wychowani niczym psy Pawłowa i nie potrafimy nic z tym zrobić. Reagujemy wyłącznie na określone bodźce, jak alkoholicy. Kiedy zaś ktoś proponuje nam coś innego, niż znane już ekscytacje, reagujemy obojętnością. Mechanizm ten jest ważnym przyczynkiem do zrozumienia – dlaczego to, co zwykle określamy jako polską kulturę jest lekceważone, pogardzane lub pokazywane w formułach karykaturalnych. Bo odbiorca nie wie, jak zareagować. Nasza wrażliwość nie jest w istocie wrażliwością, ale deficytem i próbą odnalezienia się w kręgu porządkowanym przez jakąś postać zajmującą się emisją treści. Może to być autor, dziennikarz, analityk czy ktokolwiek. Na przykład ktoś taki, jak Gracjan Roztocki.

Ostatnie wybory potwierdziły tylko to, co i tak było od lat wiadome – formaty patologiczne rządzą. Dla nas istotne jest tylko to, co w danym momencie uważa się za patologię. I tak, za patologię swego czasu uważano malarstwo impresjonistyczne, a ludzie którzy takie prawdy głosili, nie rozumieli, że za tymi pogardzanymi przez nich pacykarzami kryje się potężny, amerykański kapitał, a także administracja III Republiki. Podobnie było z innymi prądami w sztuce i literaturze, która stawała się powoli funkcją polityki i przez swój patologiczny charakter nie różniła się już od propagandy.

W naszych czasach, to, co nazywaliśmy kiedyś sztuką zredukowane zostało do występów, nie scenicznych bynajmniej, a prywatnych, osób zwanych aktorami. To wokół nich gromadzą się tłumy oczekujące na coś, co ma ich uczynić lepszymi ludźmi. I mechanizm ten został wykorzystany w ostatnich wyborach. Aktorzy, w których ludzie wierzą, jak cerkiew prawosławna w św. Mikołaja, zaczęli emitować treści patologiczne, czy nawet skrajnie patologiczne. To było zagranie pokerowe, bo dawało ono i daje nadal usprawiedliwienie dla zachowań i treści do niedawna odrzucanych. Odwrócić się tego trendu nie da, tak sądzę, choć wielu próbuje. Ludzie, o których napisałem wyżej – aktorzy, wiedzą dobrze, że ich wulgarne streamy produkowane są na użytek gawiedzi. W domu zachowują się inaczej i fakt ten czasem zaznaczają, jakąś sugestią, która z kolei buduje inną grupę docelową – wtajemniczonych. Obie razem tworzą zbiór istot nie dających się przekonać do niczego, nawet przy użyciu bardzo racjonalnych argumentów. Nie o racjonalizm bowiem chodzi i nie o prawdę. Towarem najbardziej poszukiwanym jest uczestnictwo we wtajemniczeniu. Takie w dodatku, które pozwala czynić przykrości bliźniemu bezkarnie. Najwyższe wtajemniczenie jest udziałem sędziów z organizacji Justitia i jest ono niedostępne dla maluczkich, a nawet tych nieco większych, którzy słuchają, jak aktor Sewery rzuca mięsem i śmieją się, że takie to fajne.

Żeby przeciwstawić się tej dobrze zaplanowanej i dobrze opłaconej patologii trzeba sięgnąć do narzędzi ostatecznych, a to w Polsce oznacza zawsze jedno – świętych Kościoła Powszechnego i w ogóle praktyki religijne. Czy inaczej się nie da? Każdy bowiem łatwo zrozumie, że kiedy Seweryn bluźni publicznie, celowo wpuszczając to później do sieci, egzorcyzmowanie go Janem Pawłem II, jest nie tyle komiczne, co groźne i dewastuje treści związane z tą ostatnią postacią. Nie do wszystkiego należy mieszać papieża Polaka. No, ale to jest akurat najprostsze i najtańsze, więc zawsze się po ten sposób sięga. I tu ważna kwestia, którą już wszyscy zapewne zauważyli – wszystko po tamtej stronie, co wygląda na naturalne i spontaniczne występy jest programem zaplanowanym i opłaconym. Przeciwstawia się zaś temu postawy i treści używane przez przypadkowych ludzi spontanicznie i bez sensu często, z przekonaniem, że ich zastosowanie w nawalance polityczno propagandowej nic nie kosztuje, a będzie skuteczne, albowiem Pan Bóg nam pomoże. Wszak powołaliśmy się na świętych.

Wróćmy teraz do Grossa. Jasne jest dla każdego, że pan ten nie kiwnie nawet palcem bez honorarium i gwarancji dystrybucyjnych dla swoich publikacji. On musi dostać pieniądze oraz pewność, że jego książki będą dystrybuowane w najważniejszych księgarniach i punktach sprzedaży. I tak rzeczywiście jest. Nieważne ile się tego sprzeda i czy będą zainteresowani. Chodzi o to, by utrzymać pozycję, wokół której gromadzi się jakaś publiczność.

Ile takich pozycji i ile takich osób, wzbudzających podobne emocje jak Gross jest po stronie PiS i Zjednoczonej Prawicy? Już mówię – jedna. Jest to prezes Kaczyński. O tym, by wskazać jakieś miejsca, gdzie dostępne są treści związane z doktryną polityczna PiS nie może być nawet mowy. Są tylko ludzie. Większość z nich dopiero aspiruje. Nie może jednak nic osiągnąć, albowiem albo jest w dryfie, albo niczego nie tworzy, albo chce, żeby wszystko za nią załatwił papież z zaświatów lub wręcz Matka Boża, z którymi to osobami pragnie się utożsamić, używając nieraz bardzo niewybrednych sugestii. I dodając sobie przy tym powagi. Ta bowiem jest najważniejsza. Tamci się wygłupiają za publiczne pieniądze, a nasi dodają sobie powagi po taniości korzystając z niezmierzonego, bożego miłosierdzia. Uwagę i serce widzów i tak przykują tamci, albowiem są lepiej przygotowani i mają bardziej spójną doktrynę. Nasi zaś walczą o sprzedaż obwoźną swoich produktów. Widzimy to na przykładzie prof. Cenckiewicza, który rozpoczął właśnie tournée z trzecim tomem swoje demaskatorskiej książki, o której gadają, że jest tylko zbiorem dawno już wydrukowanych felietonów. Życzymy mu owocnej sprzedaży.

W instytucjach rządowych nie ma żadnej treści, która choć próbowałaby przykuć uwagę widza. Komiks Tomka jest na to dobrym przykładem. No, ale jak tu sobie zawracać głowę jakimś komiksem o Żydówkach, kiedy tam Gross szkaluje Polskę? A jedyną pomocą może nam służyć Jan Paweł II święty!!! Telewizja zaś zajęta jest w tym czasie puszczeniem serialu i dziwkach co wywalczyły niepodległość, albo komentarzy polityków i pracowników uniwersytetów, którzy nie tworzą niczego, co na minutę choćby zainteresowałoby widza. Czy on w ogóle kogoś obchodzi? No nie, albowiem jest zakładnikiem partii. Tak to sobie wyobrażano. Teraz prysło to, jak bańka mydlana, albowiem pojawiła się Trzecia Droga i bez wysiłku odebrała PiS i Konfederacji wielu oddanych wyborców. Ci bowiem uwierzyli, że będą tam traktowani inaczej, bardziej podmiotowo. Nie będą, ale nie ma to znaczenia. Liczył się moment oddania głosu.

Ponoć PiS nie obroni telewizji. I wszyscy ci bohaterscy dziennikarze, którzy wdawali się w pyskówki z Gdulą pójdą na poniewierkę. Może im się zdaje, że odnajdą się w mediach takich jak TV Republika? Biedni frajerzy. Nie ma tam dla nich miejsca. Jest ono bowiem zagwarantowane dla tych, którzy najlepiej rokują na przyszłość w ocenie działaczy partyjnych, czyli zapewniają przetrwanie pamięci o dokonaniach PiS. Jak wiecie ja otwarcie szydzę z takich ujęć rzeczywistości, albowiem przeczy tej logice moja działalność wydawnicza. Po przegranych wyborach PiS nie ma oferty. I nie ma punktów w terenie wokół których mogliby się gromadzić ludzie. Nie ma też ludzi produkujących jakąś wartość dodaną. Ta bowiem wymaga wysiłku, pomysłu i wdrożenia, co z kolei kosztuje. No, a teraz, jak wiadomo, konieczne są oszczędności. Zostaje więc powoływanie się na autorytet Kościoła i przywoływanie jego świętych.

Powtórzę raz jeszcze – módlmy się, żeby prezes coś wymyślił, ale na nikogo innego nie liczmy, bo srodze się zawiedziemy. Poza tym oni wszyscy też liczą wyłącznie na prezesa. Sami z siebie nie mogą nic i niczego nie potrafią. A nawet jakby się jakiś mocny trafił, reszta skutecznie uniemożliwi mu podejmowanie decyzji.

W czwartek jestem na Ołbińskiej 1 u ojców karmelitów. Zaczynamy o 17.00, impreza jest w zasadzie zamknięta, ale jak ktoś przyjdzie i wrzuci grosik na tacę to może zostać.

  11 komentarzy do “O wtajemniczeniach i komunikacyjnej patologii”

  1. Patologia rządzi gdy; dupa jest od grania a aktor od srania 😉

  2. Zgadza się!

    Nie ma oferty ani punktów w terenie.

    Nie ma ludzi ani wartości dodanej.

    Nie ma niczego.

  3. Innym wytrychem do polskiej „wrażliwości” jest hasło: wielokulturowość. W moim mieście, owszem, mieszkały różne mniejszości ale ich „wkład ” w kulturę był znikomy. Dzisiaj gdy rozpoczyna się publiczna dyskusja nad programem dla teatru, który ma powstać czy nad innymi inicjatywami historycznymi na czoło wrzucane jest hasło naczelne – wielokulturowość i publika dostaje stuporu i ochoczo przytakuje nie potrafiąc wyjść poza ten schemat i odnaleźć w swojej własnej historii tego co tworzy nas tym kim jesteśmy – Polakami. Pojawił się nawet pomysł pewnego „bystrego” internauty, że skoro, podobno, na świecie słynna jest „głupota chełmskich Żydów” to można zrobić z tego „kulturowy symbol” naszego miasta?! No nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

  4. Na razie jest wielokulturowość, a za chwilę okaże się, że mamy do czynienia z etnicznymi ziemiami mniejszości okupowanymi przez Polaków.

  5. Dzień dobry. Ha, czasem jakaś prawda się im wymknie, niechcący i nie wprost; patrząc z perspektywy lat stu na tą naszą niepodległość, ani chybi jakieś dziwki ją wywalczyły… ale do rzeczy. Ja myślę, że główna różnica między „naszymi” a „tamtymi” to jest zdecydowanie ich większa zdolność do zachowania dyscypliny organizacyjnej. Jest jakiś plan, ukryty i nie wiadomo przez kogo stworzony, ale widać, że cała piramida go realizuje. Jak jest prikaz – to się go słucha. Pewnie przez te ubeckie korzenie, a może i z NKWD. Po stronie „patriotycznej” jest ewidentna partyzantka i bezhołowie. Brak wyrytej w kamieniu doktryny, którą wszyscy mieliby obowiązek realizować, frakcyjne walki klik, z których każda chce przede wszystkim wykiszkować konkurencję, to znaczy swoich oczywiście, nie tamtych. Nie zapomnę jak kiedyś Kwaśniewski wygrał wybory, bo… schudł. A doradziła mu to wynajęta za ciężkie pieniądze agencja PR-owa, zdaje się, że z Niemiec. I wystarczyło. I nikt go nie pytał, czy mu się to podobało, czy nie. A znając różne opowiadane o nim historie – pewnie nie. Ale zadanie wykonał. Niechby spróbował nie wykonać…

  6. Przypomniało mi się , że dawno temu powstała jakaś ubecka partia „emerytów i rencistów”, zaczęła rosnąć, ale szybko została skontrowana przez podobnie brzmiącą partię z postawionym na czele Sandauerem. Trick się udał. Przy okazji – na ile byłem w stanie ocenić Sandauera – był to porządny gość.

    Teraz Trzecia Droga nie miała podobnej kontry, uderzenie z flanki udało im się. Marzenie narodu o odsunięciu oszołomów prawie się ziszcza, w lokalu wyborczym podniecona kobieta mówi do znajomej, że jutro obudzimy się w nowej Polsce, ktoś z kolejki ripostuje, że chyba w starej.

    To „święto demokracji” jest jak zburzenie Bastylii, mendy, męty i k****y biegną po koronę.

    KO w więzieniach dostała tradycyjnie ponad 80%.

  7. „oszołomów”

  8. jaki jest model biznesowy partii PiS? Spółki skarbu państwa dobrze zarządzane, ale państowe i będą teraz odebrane, i to kto wie czy nie na zawsze ?”?!! A co z elektoratem, kto mógłby dodać wartości w czasie bycia opozycją, jakie organizacje, instytucje i skąd pieniądze na ofertę, która przyciągnie ludzi jak już tamci pokażą obywatelom prawidzwe oblicze? Chyba ktoś będzie potrzebował na to środków. Trzeba wpuścić świeżej krwi, więcej członków jak CDU Merkel. Można nawet pomyśleć o odświeżeniu loga partii nawet nazwy, którą Tusk i reszta wytarli już podłogę z milion razy. Daninami, disco polo i Holecką już na kolejne wybory nikt nie zajedzie.

  9. wariant uliczny również odebrałem jak akt desperacji i szaleństwa, szczególnie jak tamci wezmą TVP Info, to ludzie włączą TV Trwam jak będą jakieś zamieszki??? Toż to jakiś koszmar.

    czarny lud już niczego nie kupi

  10. Tę grypę trzeba przechorować. Leczona czy nieleczona trwa tyle samo. A czasami zabija. I nie łudźmy się, bóle stawów i dreszcze będą.

    Przed chwilą der Onet podał wskaźniki popularności. Ludzie poczuli się chyba  jak w Tańcu z gwiazdami.

    Brawo! Mamy sformatowanego nowego obywatela!

  11. młodzi wyleczą się bardzo szybko, jeszcze nie zaznali tych inwestycji partii platfusów polskich, tych ekspertów Petru czy Leszczyny (polonistki). Może nawet wróci jedno okienko Palikota , ale przynajmniej chłop razem  z Wojewódzkim posili się z państwowego i znowu będzie biegał po starówce lubelskiej i zgrywał ekspert biznesmena. Cinkciarze wracają do łask!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.