Najpierw ogłoszenie. Ponieważ dział wysyłek ma wolne, a ja jadę na pogrzeb, na drugi koniec Polski, ostatnie zamówienia zostaną wysłane w poniedziałek. Wszystkich przepraszam, ale taki lajf.
Jak to już było wielokrotnie powiedziane wszyscy współcześni autorzy aspirujący do budżetów państwowych, a zajmujący się historią, chcą naśladować Henryka Sienkiewicza. Nie ma po prostu innego wzoru i nie ma w Polsce większego sukcesu literackiego, który by został osiągnięty wbrew okolicznościom. To należy podkreślić – wbrew okolicznościom. Pytanie – czy współcześni autorzy naśladujący Sienkiewicza działają wbrew okolicznościom? Nie. Oni najbardziej na świecie marzą, by działać w zgodzie z okolicznościami. Czy ludzie ci w ogóle rozumieją, co na napisałem w tej linijce wyżej? Ni cholery. Mają bowiem w głowie zakodowane, że Sienkiewicz używając pewnych formuł, dość już archaicznych w jego czasach, zrobił sukces. I myślą, że to jest do powtórzenia dzisiaj. Zanim rozwinę tę myśl, zadajmy kolejne pytanie: czy Henryk Sienkiewicz był znawcą historii? Nie. On był znawcą narracji i znawcą swojego odbiorcy. I tu jest najważniejszy moment w całej jego karierze. Podkreślam – był znawcą, a nie udawał znawcę. Dziś mamy przed oczami różnych specjalistów, z których każdy – co także ważne – jest za kogoś przebrany. Ludzie ci mając atrybuty w postaci ubrań z epoki, gadżety w postaci buzdyganów i nadziaków w rękach, nie potrafią wydobyć z akapitu ani pół grama tych emocji, które w swoich czasach prezentował niewysoki pan w tużurku, z dziwną bródką.
Współcześni autorzy, nie będący znawcami, a jedynie ich udający, oddalają od siebie myśl, która ubrana w słowa brzmi – umiejętność opowiadania jest ważniejsza niż encyklopedyczne informacje na temat epoki, a nawet ważniejsza niż stylizowana garderoba. Współcześni autorzy nie rozumieją, że Henryk działał wbrew okolicznościom i uważają, że nie umiejąc opowiadać, będą mogli płynąć na tej samej fali co on, a do tego jeszcze dostawać zapomogi od państwa. To się nie uda, mimo wszystkich pozorów sukcesu. W pewnym momencie nastąpi rozjazd polityki kulturalnej państwa z ich oczekiwaniami, albo rozjazd bieżących wydarzeń z tą polityką kulturalną. I to widać już dziś. Ja wiem, że wobec innych kwestii, takich jak elektrownie atomowe, wojna na Ukrainie, wybory, te sprawy są jakby mniej ważne. Ja jednak sądzę, że mają one znaczenie.
Przejdźmy teraz do przykładów. Oto wczoraj w telewizji wystąpił minister Gliński. Już jakiś czas temu postanowiłem, że nie będę się czepiał pana ministra, bo to albo jakiś zabytek odbuduje, albo dzieło sztuki sprowadzi z zagranicy, albo muzeum otworzy. No, ale wczoraj, przy okazji reklamy Muzeum Historii Polski, zapowiedział Piotr Gliński, że będzie wystawa pasów słuckich, a także, że będzie tam, w tym muzeum, pokazywana odrębność cywilizacyjna i kulturowa Polski, demokracja szlachecka, te sprawy. Będziemy też pokazywać nasze wady – powiedział minister – bo trzeba wyjaśnić jednak dlaczego doszło do upadku państwa. No i jak tu żyć? Według ministra państwo upadło przez nasze wady. Inni wad nie mieli, byli idealni i dlatego przetrwali. Dokładnie widać, jak wielkim cieniem położyła się na naszej historii i współczesności epoka, w której tworzył Henryk Sienkiewicz. On stał się najpopularniejszym autorem tej epoki, ale wbrew okolicznościom, co trzeba często powtarzać. Na topie byli wtedy inni pisarze. Na przykład Stanisław Brzozowski. To on miał wyznaczać trendy. Na topie byli historycy z Krakowa, którym austriaccy tajniacy podsunęli ten format o wadach narodowych, a oni to kupili, jak dzieci kolorowe lizaki i zaczęli szpanować przed innymi dziećmi na podwórkach całego miasta. I to nie umarło. Minister Gliński w programie „Gość wiadomości” do tego wraca. Pisarze zaś historyczni chcą być jak Stanisław Brzozowski, a wydaje im się, że będą jak Sienkiewicz.
Popatrzmy teraz, jak się udaje znawcę i autora. Oto Komuda Jacek napisał powieść pod tytułem „Zawisza Czarny. Złamany półksiężyc”. Nie mam nawet ochoty zastanawiać się o czym to jest, ale w Onecie puścili fragment. Oto on:
Najjaśniejszy panie i królu! – Głos Ścibora ze Ściborzyc był beznamiętny; jakby przemawiał kupiec albo patron w sądzie, wygłaszając sakramentalne: wóz albo przewóz. – Albo wyjdziemy w pole i przyjmiemy bitwę, albo czekamy. Wówczas sułtan na pewno nie zapomni o nas, kiedy rozprawi się z Francuzami i Burgundami!
Albo też uciekniecie i okryjecie się śmiertelną infamią…
Tych słów Ścibor już nie wypowiedział. Nie trzeba ich było mówić, były logicznym dopełnieniem wywodu, godziły w Luksemburczyka jak strzały w Świętego Sebastiana.
– Nie porzucimy, królu, z takim trudem zebranej krucjaty, wojsk i świętych mężów. Nie chciałbyś chyba dodać złych przydomków do imion nas wszystkich – odezwał się Mircza Stary.
Zygmunt podniósł rękę zaciśniętą w pięść.
– Grajcie do ataku. Dziej się wola Boża…
Odezwały się trąby, słabo, jakby pobrzmiewały w nich chwiejne wola i wiara króla. Dopiero po chwili zagrzmiały mocniej.
– Proszę, wy też się boicie – wyszeptał Wolkenstein, widząc, jak Mikołaj z Garbowa podnosi zasłonę basinetu i całuje krzyż. – A mnie strofowaliście…
Polak opuścił krzyżyk na folgi kołnierza zbroi.
– Tylko głupcy nie znają strachu. A zdrajcy boją się po dwakroć. Lękam się jak każdy, lecz najbardziej o moich synów. Zostawiłem w domu trzech. Jana Farureja starszego, Piotra najmłodszego i średniego. Średni to…
Wolkenstein nie słuchał.
– Średni to Zawisza. Chłopak jak złoto. Jednak… wolę tu zginąć, niż miałby się dowiedzieć, że jego ojciec był tchórzem.
Przebrzmiały trąby, podniosły się proporce. Ogromna fala jeźdźców najeżona ostrzami poczęła równo i wyniośle postępować w górę, pod wzgórza. Najpierw ruszyły węgierskie banderie lewego skrzydła, lżej uzbrojone niż Burgundowie. Tylko panowie, żupani i banowie byli w pełnych zbrojach, w basinetach ze spiczastymi zasłonami, niektórzy w przestarzałych krecich pyskach albo hełmach bez zasłony.
Głos Ścibora był beznamiętny, jakby przemawiał kupiec, albo patron w sądzie? Czy Komuda był kiedyś na targu albo w sądzie?
Mikołaj z Garbowa podnosi zasłonę basinetu? O matulu? To jest dopiero znawstwo…a potem jeszcze opuszcza krzyżyk na folgi kołnierza zbroi.
Dobrze, że Komuda nie pisze książek o artylerii, w jednej z przedwojennych armat był bowiem element, który nazywał się, uwaga, przetyczka skobla ucha osi wąsa wyrzutnika. Jakby Mikołaj z Garbowa opuścił krzyżyk na taką przetyczkę dopiero by się piekło rozpętało.
Szydzono z Sienkiewicza, że upraszczał on skrajnie relacje pomiędzy postaciami w swoich książkach, a należało te relacje pogłębiać. To jest odwieczny problem propagandy, która wskazując na głębokie relacje pomiędzy bohaterami tekstów propagandowych, próbuje ukryć ich rzeczywiste przeznaczenie. Sienkiewicz nie musiał się przejmować głębią relacji, bo on po prostu opisał współczesne mu relacje ludzi żyjących w dworkach i dworach. Znał ich i do nich adresował swoje książki. Oni zaś byli całkowicie pomijani w tych projektach, które wówczas były na fali. Tą falą z kolei był socjalizm. Cały target Sienkiewicza był przez socjalistów skazany na zapomnienie. No, ale na jego przykładzie widać, jak rozmija się teoria z praktyką. Głębia relacji pomiędzy bohaterami w prozie Żeromskiego nadaje się dziś jedynie do wyśmiania. Sienkiewicz stał się co prawda dość archaiczny, ale to jego, a nie Żeromskiego chcą naśladować współcześni autorzy powieści historycznych.
Nie przeszkadzajmy im, to może wokół tych treści rozpocznie się wreszcie jakaś dyskusja, choć trochę w to wątpię, patrząc na ministra Glińskiego. Oni wszyscy bowiem, i urzędnicy i autorzy, będą się przede wszystkim domagać, by urzędowo potwierdzono słuszność ich decyzji i ich geniusz. Podstawą zaś takich dekretów będzie stopień nasycenia ich prozy podobieństwami do Sienkiewicza.
To nie koniec. Dowiedziałem się wczoraj, że autor nazwiskiem Adam Stawicki napisał pierwszą część nowej Trylogii. Opowiada ona o przygodach młodego Onufrego Zagłoby i ojca Michała Wołodyjowskiego w czasie wojny inflanckiej.
O tu jest link https://www.empik.com/mrok-polnocy-adam-stawicki,p1395877198,ksiazka-p
Jak widzimy siły postępu od ponad stu lat niszczą pamięć o Sienkiewiczu, a kolejne pokolenia autorów chcą pławić się w jego sławie. Ni diabła nie rozumiejąc skąd się ta sława wzięła. Nie z naśladownictwa innych, jak się wydaje Stawickiemu, który wprost kopiuje bohaterów Sienkiewicza, a nie jest przy tym ani pierwszy, ani oryginalny. I nie z opisywania przetyczek skobla ucha osi wąsa wyrzutnika, jak się wydaje Komudzie. Z czego więc? To się okaże po tym, jaka będzie reakcja rynku na wywołaną przez ministra i wymienionych autorów koniunkturę.
Na dziś to tyle, przypominam o nowościach w księgarni
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/handel-wolami-w-polsce/
Osobistym historykiem pisarza Henryka Sienkiewicza był Ludwik Kubala 😉
Zagłoba? Bez sensu.
Jedynym szermierzem, który mógł ewentualnie pokonać Wołodyjowskiego był ,jak wszyscy wiemy, p. Kuszel (i tylko wtedy miał „lepsze oczy”).
Scenariusz prequela trzeba oprzeć na przygodach p. Kuszla, który na wojnach z muzułmanami spotyka młodziutkiego Bohuna i razem wyprawiają się aż pod Konstatynopol.
Gliński ma miękkie serce, sypnie grosiwem.
A skad pt. Gospodarz w ogole moze miec pojecie, jak wyglada rozprawa w sadzie, jezeli nie widzial tego?:
https://youtu.be/wzZaYIojTmI?si=dMOzEkA5tmBq-0JA
The People vs. Fielding Mellish. This trial is a travesty. It’s a travesty of a mockery of a sham of a mockery of two mockeries of a sham. I move for a mistrial, do you realize there is not a single homosexual on that jury. Yes there is. Really, which one is it, is it the big one at the end?
może ten segment wystawy z wadami szlachty wynikać np z tego że
minister chodził do szkoły w tych latach kiedy podstawa programowa nakazywała krytykować szlachtę za jaj wady i te wady nieustannie przytaczać jako przykład wszeteczności i zguby a za to chwalić sojusz robotniczo – chłopski
i to może z tego wynikać … zostało do dzisiaj
ale numer na lekcji geografii nauczyciel włączył uczniom film o geologii i wyszedł a uczniowie zostali sami i obejrzeli film o geologii , gęsto przetykany reklamami niedzielnego marszu
ciekawe czy to było sporadyczne czy wymyślono taki lekcyjny event jako dyskretny, przypadkowy ale obowiązkowy
współczuje panu ministrowi Czarnkowi
Ale ” Wesele” Wyspiańskiego to chyba pamięta?
Gliński jest zaczadzony jakąś prostacką propagandą. Szkoła ogłupia.
To, że możemy wypisywać tutaj głupoty, mówimy po polsku, mamy swoje państwo, jesteśmy katolikami, zawdzięczamy dwóm rzeczom: węgierskim hunom i Fryderykowi II Hohenstaufowi. Te dwa czynniki spowodowały, że w ogóle jeszcze istniejemy.
Fryderyk zaczął pisać ze swoim giermkiem traktat o koniach. W Neapolu w ciągu kilku wieków powstała jedna z najlepszych szkół jazdy konnej w Europie. Jak to się miało do szkoły węgierskiej, tego nie wiem, ale wystarczy spojrzeć na styl jazdy. Jeźdźcy z puszty Hortobágy jeżdżą podobnie, jak się jeździ na Sardynii czy w całych Włoszech. Nie jestem historykiem ani znawcą koni, ale wyciągam wnioski. Druga znana szkoła była w Hiszpanii. Z tego wyrosła husaria jeszcze zanim odkryto na nowo traktaty Ksenofonta o koniach.
Oswald von Wolkenstein faktycznie mógł się kręcić przy cesarzu Zygmuncie.
Historia jazdy to jest właściwie historia sztuki wojennej aż do XVIII wieku na terenach nizinnych i stepowych, czyli na wschód od Augsburga aż gdzieś po Ural.
https://youtu.be/voAyoe__uDI?si=TunkIQFdMyuG4nmh
https://youtu.be/CiYsphB1XWA?si=6gbTa_CyIcsM51Gn
https://youtu.be/7urlnxefzoI?si=MTdlruPf6xagR4x3
Katolicyzm sięga do rzeki Iller kawałek na zachód od Augsburga, czyli tam, gdzie dotarli Hunowie w X wieku. Dalej na zachód są kraje heretyckie.
Bardzo dyskretny człowiek
Oni nie wiedzą kim był Kuszel
Może….
Specjalnie to zrobili
To jest parodia kpiny, karykatura kpiny z kiepskich drwin. Es una parodia de una burla de una farsa de una burla de dos burlas de una farsa.
Istnieje scisla paralela miedzy zyciorysem Oswalda von Wolkenstein w sluzbie dyplomatycznej cesarza i papieza z pomoca militarna, jakiej udzielili hunowie papiezowi w Europie w X wieku. Te same miejsca, ci sami wrogowie. Mozna by napisac ksiazke na ten temat, ale trzeba znac biegle ktorys z zachodnich jezykow, zeby przejrzec zrodla, jak rowniez geografie Europy i otoczenia Morza Srodziemnego. Przeczytanie takiego opracowania daloby mlodziezy szkolnej dobre pojecie o historii z lat 1350-1450, no ale jak widac sa wazniejsze sprawy i trzeba macic dzieciom w glowach.
https://kurier.plus/node/694
Kiedyś pisałeś o wybuchającym cukrze.
Prawdziwa historia
https://www.csb.gov/imperial-sugar-company-dust-explosion-and-fire/
Podroze Wolkensteina, ale nie wszystkie, bo jeszcze byl w Ceucie:
https://www3.nd.edu/~gantho/anth354-532/491.jpg
https://images.app.goo.gl/xnbJgWCUQzCPTZz96
https://images.app.goo.gl/UCbXUaP5UYc5oBV88
https://www.quora.com/What-was-the-capital-of-the-Huns
Książki Sienkiewicza skierowane były do czytelnika europejskiego, w tym sensie, że różne narody mogły spotkać w nich bohaterów swojej nacji , pokazywanych w pozytywnym świetle. W Trylogii, Sienkiewicz odwołał się do konwencji epopei, schematu czytelnego dla wszystkich, oczywiście zmodyfikowanego. Istotą tego gatunku jest to, że wróg ma też cechy pozytywne. Równy walczy z równym. Bo cóż to za zasługa pokonać tchórza i niegodziwca? Polscy bohaterowie, nie mają kompleksów typowych dla bohaterów utworów twórców współczesnych. U Sienkiewicza nie ma psychologizowania, bo on się odwołuje do uniwersalnych cech natury ludzkiej.
W ” Weselu” Wyspiański niemiłosiernie wyśmiał szkołę Stańczyków. Sienkiewicz pokazuje, że błędy można przezwyciężać.
Nikogo to chyba już nie dziwi
A tak w sprawie znawców historii, proszę sobie obejrzeć minę ambasadora Ukrainy na otwarciu Muzeum Historii Polski.
Jakiś link?
https://www.youtube.com/watch?v=98mmU8Lr16w , w czasie otwarcia wspomniano, że jest.
To co spotkało naszą szlachte było zasłużone niestety już od czasów potopu. Szlachta ani myślała wypełnić zawarty w slubach lwowskich obowiązek ulżenia doli chłopów. Kto inny tego dokonał i jeszcze ich musiał pokarać bo nie chcieli sie zgodzić – cytuję wypowiedź Antka Boryny w Chłopach, w rozmowie z dziedzicem wypomina że panowie przebalowali ojczyznę.Zgadza sie to z poglądami Abp Felinskiego który wprost wykpił ideę Polski „Chrystusa narodów”-predzej pokutującej Magdaleny! Szczęsny Feliński napisał że dworki jeszcze się trzymają dzięki staraniom kobiet,one pilnują by związać koniec z końcem. Mężczyznom miał za złe że bardziej zajmują się rozrywką,polowaniami,biesiadami a dopiero jak spada katastrofa to lecą na bój chociaż jest to wtedy bez sensu. Warto jeszcze poczytać jaką mękę przechodził książę Józef Poniatowski wysłany przez króla do obrony wschodnich granic. Niewiele mógł dokazać bo w wojsku prawie wszystko źle funkcjonowało,brak najprostszego zaopatrzenia dla wojska i bazy w ruinie. Sienkiewicz napisał romans bo było wtedy bardzo poularne czytać francuskie harlekiny i zrobił to doskonale tak że do dziś są podstawową lekturą o tamtych czasach,pamiętników Paska jakoś nie czytamy mimo że to fakty z pierwszej ręki. Na ciężkie czasy mieliśmy takich natchnionych gawędziarzy a że dziś ich brak to znaczy że teraz możemy sami tworzyć ciekawsze rzeczy.
Szczęsny Feliński napisał również na jaką edukację skazana była polska młodzież.
Antek jako moralista – cenne.
Która minuta?
No faktycznie, Ludwik Kubala przyznawał się, że o XVII w. myśli Sienkiewiczem. Ale sam Sienkiewicz nie koniecznie czerpał swoje postaci z białych, kresowych dworków. Pierwsze wydanie „Trylogii” ukazywało się w odcinkach w dzienniku warszawskim „Słowo”, wychodzącym od 1882 r., gdyż p. Henryk był jego pierwszym redaktorem. Choć często nieobecnym. Gdy np. pisał „Potop” podróżował sobie po Afryce i co tydzień słał do redakcji telegram, żeby mu przypomnieli, co tam ostatnio porabiał Kmicic, bo on zapomniał, a trzeba napisać kolejny odcinek do niedzielnego wydania. Odpowiadali mu, że Kmicic właśnie kiełbasą pieska nakarmił i teraz będzie miał przeprawę z Kuklinowskim itp. Członkiem redakcji „Słowa” był niejaki Antoni Zaleski zwany Antałkiem, człek okrąglutki, ceniący jadło i napitek, krotochwilny i przez wszystkich lubiany. Jego cechą charakterystyczną było bielmo na jednym oku. On to właśnie, czując się odpowiedzialnym za wzorowaną na nim postać Zagłoby, pozwolił się związać w kij, po czym pokazał, jak się z owych więzów uwolnić, co potem Sienkiewicz wykorzystał w „Ogniem i mieczem”. A jeśli ktoś miał okazję oglądać masowo wykonywane w drugiej połowie XIX i na pocz. XX w. fotografie grup męskich poprzebieranych za postacie z „Trylogii”, ten dojść musi do wniosku, że Sienkiewicz nie tyle trafił pod strzechy, co nam w szkole wmawiano, ile do filisterskiego mieszczaństwa.
Komuda to pisarz-fantasta, a Pan to za fantastyką, zdaje się, nie przepada. Cóż, co kto lubi. Mnie ona akurat nie leży. Ale Sapkowski napisał kiedyś trylogię husycką, przez którą ledwie przebrnęłam. Zapamiętałam tylko tyle, że występowali tam zacni a waleczni rycerze Doupa z Zasady i Cwok z Chalupy. Warto więc było.
Przeciez ten *** siedzi przed samym Kaczynskim.
https://images.app.goo.gl/ziYgetNEjHxZegUy7
Cala trojka smieje sie, jakby byli na jakichs prochach.
Szczęsny Feliński napisał że dworki jeszcze się trzymają dzięki staraniom kobiet,one pilnują by związać koniec z końcem.
Po powstaniu styczniowym mężczyzn brakło – jedni w mogiłach, drudzy na zsyłce, trzeci na emigracji 😉
To co spotkało naszą szlachtę było zasłużone niestety już od czasów potopu.
Tak grzeszyć w biały dzień to waćpannie nie przystoi 😉
pierwsze 2-3 minuty
Władysław Czapliński twierdzi w książce „Glosa do Trylogii” (1974 wyd. Ossolińskich), że szczyt popularności Trylogii przypadał na lata 1890-1918. Trylogię w tym samym czasie co warszawskie „Słowo” drukował także krakowski „Czas”. Sama Glossa opisuje bardziej historyczne ramy, stanowiąc uzupełnienie faktograficzne powieści Sienkiewicza, niż samą trylogię. 😉
Co się działo po powstaniu na wsi, świetnie opisuje Sienkiewicz w „Szkicach węglem”. I nie o Rzepę mi chodzi, a o Zołzikiewicza. Odrzućmy propagandę pozytywistyczną i zastanówmy się nad tym, co tam pokazano.
Sapkowskiego demaskuje chyba najbardziej jego jedno z pierwszych opowiadań „Złoty smok”. Bierze się na tapetę jakąś baśń, mit, legendę i wyszydza. Odwraca wektory. Tolkien napisał też coś podobnego, ale u niego jest zdrowy śmiech, nie szyderstwo.
Poza tym należy pamiętać, że Jacek Komuda stał się bodaj w 2020 r. mimowolnym bohaterem afery rozpętanej przez środowiska LGBTQKBSA+ z powodu jego opowiadania pt. „Dalian, będziesz poćwiartowany” opublikowanego w „Nowej Fantastyce”. Pech chciał, że negatywny bohater tegoż opowiadania był także homoseksualistą – no i wybuchła bomba, ponieważ poczuł się tym urażony poeta Jacek Dehnel (prywatnie aktywista ww. formacji). „NF” biła się w piersi, odżegnała się od znajomości z Komudą i zapowiedziała wydanie numeru specjalnego, w którym kryterium przyjmowania opowiadań do druku miała być orientacja seksualna autorów albo tematyka tychże poświęcona problemom środowiska kochających inaczej. Wielu autorów związanych od lat z „NF” obraziło się na miesięcznik i wystosowało list otwarty w obronie Komudy, w którym stało, że to talent powinien być najważniejszym kryterium oceny autora, nie zaś to, co robi w swej sypialni. Komuda został więc symbolem konserwatyzmu, a większość czytelników przestała kupować „NF”. My zrobiliśmy to wcześniej, zanim stało się to modne, ponieważ periodyk ten od wielu lat schodził na psy. Teraz, nawet jeśli wychodzi, jest pismem niszowym.
No tak, Sienkiewicz nie krył się ze swym konserwatyzmem.
Gdy zaś idzie o szkoły krakowską i warszawską, to mój mistrz zawsze nam powtarzał, że jesteśmy spadkobiercami tej drugiej w piątym pokoleniu, gdyż: Szymon Askenazy wypromował Adama Skałkowskiego, Adam Skałkowski wypromował Juliusza Willaume, Juliusz Willaume wypromował naszego mistrza, a nasz mistrz wypromował nas.
Pani Ado, piękne dzięki a tego yt, otwarcie Muzeum znakomite, zastanawiam się nad kluczem wg którego posadzono gości, mnie się ten klucz wydaje wielce dowcipnym
Klucz, jak w szkole – najwięksi chuligani pod okiem wychowawców.
Jakoś mi się wydaje, że ma pani rację… można by z tego jakąś tradycję zrobić.
Czytam sporo książek historycznych, na szkołach się nie znam. Jaka to szkoła: nagromadzenie mnóstwa informacji, bez ich hierarchizowania i skazywanie czytelnika na domysły, bo jeśli są jakieś wnioski, to tak wyważone, że nic z nich nie wynika? Pytam serio.
Szkoły krakowska i warszawska to pojęcia historyczne. W drugiej połowie XIX w. między historykami galicyjskimi i królewiackimi toczył się spór o interpretację przyczyn upadku państwa polskiego. Jedni stawiali na przyczyny wewnętrzne, drudzy skłonni byli winić przede wszystkim imperializm naszych sąsiadów. Natomiast to, o co Pani pyta, to nie jest szkoła historyczna tylko metoda prowadzenia dyskursu. Niestety, nie wiem, o jaką książkę Pani chodzi, nie potrafię więc w ciemno wypowiedzieć się ani na temat założeń konstrukcyjnych przyjętych przez autora, ani tym bardziej na temat wyciąganych przez niego wniosków czy ocen. Proszę jednak pamiętać, że wyważenie opinii i ostrożność w formułowaniu wniosków świadczą raczej o klasie badacza, który unika kategorycznych stwierdzeń, jeśli nie ma w ręku twardych dowodów. Tak to już jest, gdy pracuje się ze źródłami.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.